Pierwsze spotkanie rodzin - w dniu ślubu

[Just_lob]

Witajcie! Jakoś nie znalazłam odpowiedniego wątku dla takiego pytania, jeśli istnieje to przepraszam i proszę o przeniesienie

Jest masa wypowiedzi dotyczących spędzania czasu przed ślubem przez panny młode (wiadomo - makijaż, fryzjer, odbieranie bukietów itp.) A co z bliskimi? Jak spędzają czas nasi świadkowie, rodzice, rodzeństwo? Nasze rodziny się jeszcze nie znają. Duża odległość (500km), nienajlepsza kondycja i zdrowie rodziców... no nie złożyło się żeby ciągnąć jednych do drugich. "Pierścionkowych" oświadczyn też nie było.

I teraz zostaje z dylematem... a raczej czuję się zobowiązana do zorganizowania im czasu. Ślub bierzemy cywilny, w gronie najbliższych (kilkanaście osób). Wszyscy się zjadą w piątek wieczorem, no i wiadomo, zaciągnę ich do rodziców na jakąś mini kolacyjkę, albo po prostu na zapoznawczą kawkę z ciasteczkiem. Ale co z sobotą? Malutka miejscowość, jak będzie pogoda można uskutecznić spacerek, ale obejście całego miasta nie zajmie godziny... Znowu zgarniać ich wszystkich przy stole? Jeszcze się nasiedzą... Ślub dopiero o 15, nie przypuszczam żeby ostatnie przygotowania zajęły wiele czasu... Boję się, że wizyta przed ślubem u moich rodziców może się skończyć włączeniem TV, niestety tacy są... Za to rodzina Tż lubi aktywnie spędzać czas (organizują sobie wycieczki, co weekend chodzą w góry... co ciekawe nasi rodzice są w tym samym wieku - jedni zasiedzeni, a drudzy strasznie rozlatani )

Jak to wyglądało u Was? Podpowiecie jaką "rozrywkę" mogę im zapewnić do rozpoczęcia uroczystości?

[trebolita]

rodzice są dorośli) i na pewno zdają sobie sprawę z tego,ze dzień ślubu to nie czas na to ,by urządzać im wycieczki po miasteczku. jak będą chcieli,to sobie sami pójdą,ty daj im się wyspać/wypocząć po podróży,potem śniadanko,gadu gadu i już do ślubu trzeba się szykować. a jeśli chodzi o tv u rodziców,to może uzgodnij to z nimi wcześniej,żeby telewizor podczas kolacji był wyłaczony. wytłumacz,że to taka przecież specjalna okazja,i nie wypada ,żeby coś tam na ekranie odwracało uwagę gospodarzy od gości.

[szafiarka]

Napisane przez trebolita

rodzice są dorośli) i na pewno zdają sobie sprawę z tego,ze dzień ślubu to nie czas na to ,by urządzać im wycieczki po miasteczku. jak będą chcieli,to sobie sami pójdą,ty daj im się wyspać/wypocząć po podróży,potem śniadanko,gadu gadu i już do ślubu trzeba się szykować. a jeśli chodzi o tv u rodziców,to może uzgodnij to z nimi wcześniej,żeby telewizor podczas kolacji był wyłaczony. wytłumacz,że to taka przecież specjalna okazja,i nie wypada ,żeby coś tam na ekranie odwracało uwagę gospodarzy od gości.

a ja uważam że nie na miejscu jest mowic zeby tv był wyłączony, bo tak jak sama mowisz, są dorośli. Czas przeleci szybko, nie ma co sie martwic na zapas. Na pewno beda rozmawiac albo gdzies na spacer wyjda, na pewno nie beda chcieli ci sprawic przykrosci ze im sie nudzi, nawet jesli tak bedzie, no bo przeciez to twoj dzien.


A swoja droga to zrobilas blad, że niezorganizowałaś spotkania rodziców prędzej, mimo że jedni są wschorowani to tych drugich moglas "przywieź" , prawda?

[Ilsa Lund]

Napisane przez Just_lob

Witajcie! Jakoś nie znalazłam odpowiedniego wątku dla takiego pytania, jeśli istnieje to przepraszam i proszę o przeniesienie

Jest masa wypowiedzi dotyczących spędzania czasu przed ślubem przez panny młode (wiadomo - makijaż, fryzjer, odbieranie bukietów itp.) A co z bliskimi? Jak spędzają czas nasi świadkowie, rodzice, rodzeństwo? Nasze rodziny się jeszcze nie znają. Duża odległość (500km), nienajlepsza kondycja i zdrowie rodziców... no nie złożyło się żeby ciągnąć jednych do drugich. "Pierścionkowych" oświadczyn też nie było.

I teraz zostaje z dylematem... a raczej czuję się zobowiązana do zorganizowania im czasu. Ślub bierzemy cywilny, w gronie najbliższych (kilkanaście osób). Wszyscy się zjadą w piątek wieczorem, no i wiadomo, zaciągnę ich do rodziców na jakąś mini kolacyjkę, albo po prostu na zapoznawczą kawkę z ciasteczkiem. Ale co z sobotą? Malutka miejscowość, jak będzie pogoda można uskutecznić spacerek, ale obejście całego miasta nie zajmie godziny... Znowu zgarniać ich wszystkich przy stole? Jeszcze się nasiedzą... Ślub dopiero o 15, nie przypuszczam żeby ostatnie przygotowania zajęły wiele czasu... Boję się, że wizyta przed ślubem u moich rodziców może się skończyć włączeniem TV, niestety tacy są... Za to rodzina Tż lubi aktywnie spędzać czas (organizują sobie wycieczki, co weekend chodzą w góry... co ciekawe nasi rodzice są w tym samym wieku - jedni zasiedzeni, a drudzy strasznie rozlatani )

Jak to wyglądało u Was? Podpowiecie jaką "rozrywkę" mogę im zapewnić do rozpoczęcia uroczystości?

Proponuję w dniu ślubu zająć się makijażem i fryzurą a nie spacerkiem z rodzicami tak jak już wspomniane oni są dorośli i potrafią otworzyć buzie, na pewno będzie dobrze i nie musisz rezygnować z zaklepanych terminów dla nich

[Just_lob]

Właśnie chodziło mi o to, żeby ten czas przed ślubem spędzić jakoś inaczej/nietuzinkowo Nie mam typowych planów PM, nie będzie ani fryzjera, ani kosmetyczki (jakkolwiek głupio by to nie zabrzmiało, w swoim wielkim dniu muszę się umyć i odświeżyć ubrania, po tym jestem wolna i swawolna do 14, kiedy to nastąpi czas na ostateczne przygotowanie się do uroczystości...)
Stąd też było moje pytanie, ponieważ wiem, że poza relaksem po podróży nie będziemy mieli nic kompletnie do załatwienia. Wszytko będzie dograne najpóźniej w piątkowy wieczór... mam nadzieję, że obędzie się bez niespodzianek


PS. do wcześniejszego spotkania nie doszło z tego prostego względu, że nie chcieli... nigdy się nie złożyło i żadna ze stron nie pałała entuzjazmem do wyjścia z inicjatywą... powiecie, że sama mogłam coś zorganizować? niby racja, ale jestem bardziej niż pewna, że na kilka dni przed nagle by się okazało, że... (tu możecie wstawić miliard absurdalnych wymówek)
ot, dziwnych rodziców mam...

[Mahdab]

Moim zdaniem to nie jest dziwne, że się nie znają, a ciągnąć rodziców 500 km, żeby poznali ludzi których pewnie spotkają kilka razy w życiu? Jeszcze przy takiej odległości w grę wchodziłby hotel, dajcie spokój, nie dziwię się rodzicom, że nie chcieli tak daleko jechać na kawkę pogadać o pierdołach.
Nic się nie martw, 15 to jest całkiem wczesna godzina, śniadanko pewnie ok 10.00, chwila moment i się już wszyscy będą szykować do uroczystości.

[Just_lob]

Może i racja, że szybko zleci do tej 15
Grunt żeby nikt nie spędził tego czasu samotnie w hotelu

[szafiarka]

Napisane przez Just_lob

PS. do wcześniejszego spotkania nie doszło z tego prostego względu, że nie chcieli... nigdy się nie złożyło i żadna ze stron nie pałała entuzjazmem do wyjścia z inicjatywą... powiecie, że sama mogłam coś zorganizować? niby racja, ale jestem bardziej niż pewna, że na kilka dni przed nagle by się okazało, że... (tu możecie wstawić miliard absurdalnych wymówek)
ot, dziwnych rodziców mam...

sytuacja dla mnie jest co najmniej dziwna, ale nie wnikam, nie znam dokładnie sytuacji. Ja po prostu nie wyobrażam sobie żeby moi rodzice nie znali przed ślubem rodziców tż, byłoby mi strasznie niezręcznie w dniu ślubu . Zamartwiałabym sie teraz tak jak ty, co beda robic az do tej 15:00. ... Wiem, rodzice nie żenią się z teściami,u mnie taka akcja by nie przeszła, ale twoje życie a o rady można przecież pytać

[malamyszka20]

A u nas chyba wyjdzie tak ze nasze rodziny poznaja sie po naszym slubie, bo slub planujemy za granica tylko we 2 ale nie widze w tym zadnej tragedii i tak juz mieszkamy razem w UK, najwazniejsze ze ja poznalam rodzicow TZ a on moich... to tyle

[snow_wite]

Planuję zrobić spotkanie jeszcze przed ślubem. Nie mamy daleko do swoich domów, więc dobrze byłoby żeby się poznali. Choć trochę się stresuję... ekstrawertycy kontra introwertycy - tu jest problem z organizacją czasu.

[Mahdab]

Napisz jak poszło na tym ślubie

[Brook]

Ja po prostu nie wyobrażam sobie żeby moi rodzice nie znali przed ślubem rodziców tż, byłoby mi strasznie niezręcznie w dniu ślubu .

przylaczam sie wkoncu rodzice powinni poznac sie wczesniej

[aniaaa84]

Wow ja bym była kłębkiem nerwów w takiej sytuacji, nasi rodzice też nie mieszkają blisko siebie i podróż nie stanowiła problemu.
Nie krytykuję Waszego podejścia, ot tak stwierdzam fakt, że u nas by nie przeszło.

A co do dnia ślubu ja bym dała rodzicom wolną rękę nie warto uszczęśliwiać nikogo na siłę i stwarzać sztucznych sytuacji zwłaszcza, że piszesz iż rodzice są swoimi przeciwieństwami jeśli chodzi o spędzanie czasu.
Dadzą sobie radę

[alutka001]

skoro nie udało się spotkać Waszym rodzicom wcześniej to szkoda i trudno ale tak jak dziewczyny wyżej napisały - są dorośli i zajęcie sobie znajdą, zresztą czasu do 15 wcale nie jest dużo i naprawdę szybko zleci! To jest Twój dzień i nie powinnaś się tym za bardzo przejmować - heh łatwo się mówi:P ja przed spotkaniem naszych rodziców byłam bardzo bardzo bardzo zestresowana...
postaraj się myśleć o sobie i o tym że masz pięknie wyglądać więc najlepiej wygoń ich samych na spacer a sama zajmij się robieniem się na bóstwo

[Just_lob]

Dzięki dziewczyny za odzewy

Jednak patrząc na wasze wypowiedzi zrozumiałam, że źle zatytułowałam wątek, położyłam za duży nacisk na to, że to ma być pierwsze spotkanie, a przecież nie to nurtuje mnie najbardziej
Brak wcześniejszego spotkania naszych rodziców to żaden dramat (najprawdopodobniej będzie to ich pierwsze i ostatnie spotkanie)

Zastanawiałam się tylko, czy faktycznie wszystkie pary zganiają swoich najbliższych na kilkugodzinne posiedzenie przy kawie i ciachu, sami oddając się ostatnim przygotowaniom? Nikt nie organizował tego czasu tak, żeby dzień ich ślubu nie kojarzył się wszystkim z całodziennym siedzeniem przy stole? Rano czekając na wybicie "tej" godziny i po południu, znowu bawiąc przy "obiedzie weselnym"na cześć Państwa Młodych?

Wiem, dziwna jestem

[trebolita]

hm...większosc dziewczyn zajmuje stanowisko,że rodzice są dorosli i nie trzeba się nimi "opiekować" czy wymyślać im harmonogramu zajęc )) ..nie uszczęśliwiaj nikogo na siłę,czasami"nic nierobienie " też jest miłą formą spędzania czasu. skoro sama nie masz pomysłu na "zabicie "czasu ,to wrzuć na luz albo kup im warcaby.no sorry,ale sama widzisz..wszyscy ci mówią -zostaw,a ty się upierasz...

[laska4]

A dlaczego nigdy więcej się nie spotkają Wasi rodzice?

[Just_lob]

No i jestem już po Prawie wszystko udało się jak chciałam. Prawie, bo właściciel restauracji dał nam ostro popalić. Ale na to założę osobny wątek, ponieważ zamierzam ostro zbojkotować/skrytykować tą knajpę gdzie się tylko da, również na forach internetowych, ku przestrodze dla innych, żeby nie mieli takich przykrości jak my.

A co do spotkania naszych rodziców. W piątek, po przyjeździe do miasteczka, teściowie zażyczyli sobie spacer, zanim pójdziemy do moich rodziców, żeby się rozprostować i dotlenić po podróży. W miedzy czasie mijaliśmy punkt informacyjno-turystyczny, gdzie oczywiście wstąpili. Wyszli z informatorem, historią miasta i mapą w ręce (po co ta mapa, na prawdę nie wiem! miasto malutkie ) Potem poszliśmy na kolacyjkę do moich rodziców, gdzie było całkiem sympatycznie. Posiedzieliśmy trzy godzinki i wróciliśmy do hotelu, nie umawiając się konkretnie na śniadać, coby każdy pospał sobie ile chce, bez presji, że jedni czekają na drugich. My o 8.30 schodzimy do restauracji na śniadanie, a tam siostra TŻ z rodzinką już jest. Pytamy o rodziców, czy już wstali, czy się ciągle relaksują. A oni już dawno wyszli w miasto! Że niby coś tam poczytali o muzeum, że w sobotę od rana, poza tym chcą zobaczyć najwięcej jak się da zanim trzeba będzie się pięknić. Ok12 zadzwonili, że są przy lesie, przy tej i tej drodze i żeby po nich przyjechać, bo się trochę zapomnieli

Laska 4 Nasi rodzice nie spotkają się, ponieważ ze strony moich rodziców nie padło żadne zaproszenie, a oni do teściów się nie wybiorą bo za daleko i kotek będzie tęsknił.

Ot i cala historia. Miałyście racje, nie musiałam nikomu organizować czasu, sami się zaktywizowali bez niczyjej pomocy

[Mahdab]

Ja nie rozumiem po co później odwiedzać swojego dziecka teściów.

[invisible_01]

Napisane przez Mahdab

Ja nie rozumiem po co później odwiedzać swojego dziecka teściów.

Ja też nie

[teQiba]

Napisane przez Mahdab

Ja nie rozumiem po co później odwiedzać swojego dziecka teściów.

hmmm... moi rodzice z teściem żyją na stopie koleżeńskiej - odwiedzają się, bo się polubili, no i mają teraz wspólne dzieci czy to takie dziwne?

[trebolita]

"Miałyście racje, nie musiałam nikomu organizować czasu, sami się zaktywizowali bez niczyjej pomocy "- no widzisz,jak fajnie wyszło? cieszę się,że rodzice sobie poradzili,gorzej,że coś z salą wam nie wyszło. życzę wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia i czekam,jak inni,na relacje!

---------- Dopisano o 20:33 ---------- Poprzedni post napisano o 20:27 ----------

Napisane przez Mahdab

Ja nie rozumiem po co później odwiedzać swojego dziecka teściów.

jesli mieszka się blisko,a nadaje na tych samych falach,to czemu nie poszerzyć grona przyjaciół? wiele zależy od otwartości obu stron na nową znajomośc. moi rodzice i teściowie ,mimo mieszkania w tym samym mieście,nie czuli potrzeby zacieśniania związku,natomiast znam innych młodych,których rodzice bardzo się polubili i są dla siebie przyjaciólmi na 102. tak wiec nie ma reguły.

[Mahdab]

Napisane przez teQiba

hmmm... moi rodzice z teściem żyją na stopie koleżeńskiej - odwiedzają się, bo się polubili, no i mają teraz wspólne dzieci czy to takie dziwne?

Napisane przez trebolita

jesli mieszka się blisko,a nadaje na tych samych falach,to czemu nie poszerzyć grona przyjaciół? wiele zależy od otwartości obu stron na nową znajomośc. moi rodzice i teściowie ,mimo mieszkania w tym samym mieście,nie czuli potrzeby zacieśniania związku,natomiast znam innych młodych,których rodzice bardzo się polubili i są dla siebie przyjaciólmi na 102. tak wiec nie ma reguły.

Nie chodzi o to, że nie powinni się spotykać, ale o to, że nie ma takiego przymusu. Ktoś pytał, dlaczego się więcej nie spotkają, dla mnie powód jest oczywisty - dzieli ich 500 km Super, jeśli jedni rodzice z drugimi się zaprzyjaźnią, ale to raczej nie nastąpi podczas jednego dnia, ślubu ich dzieci. Raczej nie będą do siebie później tak tęsknić, żeby pędzić 500 km w odwiedziny To są obcy ludzie dla siebie Wiadomo, że w sytuacji, gdy wszyscy się polubią i mają chęć to nie widzę w tym nic dziwnego, żę się spotykają.