Okropna samotność i bezradność- co robić? - Strona 3 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Forum plotkowe > Emigrantki

Notka

Emigrantki Emigrantki to forum dla "zagranicznych" Wizażanek. Wejdź, poznaj rodaczki, wymień się opiniami i swoim doświadczeniem.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2017-01-30, 07:49   #61
f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 27 815
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Chyba większość przeżywała samotność nie maja tutaj nikogo.
My z mężem tez tak mieliśmy.
Wyjechaliśmy do uk sami, nie było nikogo znajomego, nikogo do pomocy, nikogo do pogadania.

Ta pustka była ogromna. Z jednej strony tęsknota z drugiej trzeba zarobić bo w pl sie nie da żyć.


A W moim miasteczku pełno Polaków z tym, ze ja nie chce sie z nimi nawet spotykać.
Widząc co oni wyprawiaja na stronie z kawiarnia u takiej Polki. Jak sie kloca baby, ze jedna druga obgaduje, ze jakaś tam baba rozbija małżeństwa.

To ja podziękowałam za takie "kolezanki" bo nie liczy sie ilośc a jakość.
A mój TZ jest najlepszym przyjacielem.
Mam co w domu robic, mam bratowa i mi wystarcza.
Pod szkoła dzieci tez spotykam i wtedy mogę pogadać o głupotach ale na kawki to ja nie zapraszam.
f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-15, 12:50   #62
_Angelina_
Wtajemniczenie
 
Avatar _Angelina_
 
Zarejestrowany: 2012-10
Wiadomości: 2 028
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

że akurat dzis trafiłam na ten wątek..
autorko!! gdzie się podziewasz ?? jestem ciekawa jak ułożyłaś swoje sprawy , jak to wszystko wygląda po roku
u mnie minęło ok 9 mieś. kiedy przyjechałam do irlandii. byłam załamana, rózne mysli krążyły mi po głowie, rózne głupstwa roiły się w myslach. zaczełam się zastanawiać co ja tu robie, czy naprawdę kocham mojego nażeczonego, czy te pieniądze są nam potrzebne...a może to błą, że tu przyjechałam
te myśli trochę zelżały, bardziej panuje nad moimi emocjami. Jednak nadal się tu nie widzę, czuję , że jestem nie na swoim miejscu, że tu nie pasuję
Często wchodzę sprawdzając pogodę.....ciekawe jaka pogoda w Polsce...
co chwile wchodzę i szukam atrakcyjnych cen biletów..wpisuje w wyszukiwarce daty i ceny lotów...powoli wariuję, powolne umieranie
Często słyszę: nie jestes tu sama..masz kochającą Cię osobę...
jednak wciąż brakuje mi domu, mojego poprzedniego życia

za ok rok planujemy powrót do domu, ile odłozymy tyle bedziemy mieli na nasz start. Ta myśl trzyma mnie przy "życiu".
dzisiaj miała kryzys i niewiedzć czemu od rana chodziłam i płakałam...
jest ciężko

---------- Dopisano o 14:50 ---------- Poprzedni post napisano o 14:49 ----------

że akurat dzis trafiłam na ten wątek..
autorko!! gdzie się podziewasz ?? jestem ciekawa jak ułożyłaś swoje sprawy , jak to wszystko wygląda po roku
u mnie minęło ok 9 mieś. kiedy przyjechałam do irlandii. byłam załamana, rózne mysli krążyły mi po głowie, rózne głupstwa roiły się w myslach. zaczełam się zastanawiać co ja tu robie, czy naprawdę kocham mojego nażeczonego, czy te pieniądze są nam potrzebne...a może to błą, że tu przyjechałam
te myśli trochę zelżały, bardziej panuje nad moimi emocjami. Jednak nadal się tu nie widzę, czuję , że jestem nie na swoim miejscu, że tu nie pasuję
Często wchodzę sprawdzając pogodę.....ciekawe jaka pogoda w Polsce...
co chwile wchodzę i szukam atrakcyjnych cen biletów..wpisuje w wyszukiwarce daty i ceny lotów...powoli wariuję, powolne umieranie
Często słyszę: nie jestes tu sama..masz kochającą Cię osobę...
jednak wciąż brakuje mi domu, mojego poprzedniego życia

za ok rok planujemy powrót do domu, ile odłozymy tyle bedziemy mieli na nasz start. Ta myśl trzyma mnie przy "życiu".
dzisiaj miała kryzys i niewiedzć czemu od rana chodziłam i płakałam...
jest ciężko

wybaczcie mi moją chaotyczną wypowiedź. Dopiero teraz zauwazyłam ile zrobiłam błędów ;/
__________________

Edytowane przez _Angelina_
Czas edycji: 2017-02-15 o 12:57
_Angelina_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-15, 13:22   #63
phideaux
Wtajemniczenie
 
Avatar phideaux
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 2 700
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Również jestem bardzo ciekawa, jak autorka sobie to wszystko poukładała, czy wróciła do Polski, ale nie loguje się od października na Wizażu
__________________
Wymienię https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=835239 Proszę, odpisuj u mnie
phideaux jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-15, 13:41   #64
_Angelina_
Wtajemniczenie
 
Avatar _Angelina_
 
Zarejestrowany: 2012-10
Wiadomości: 2 028
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

hm może poszła do pracy i nie ma czasu...a moze wróciła do Polski i zapomniała o wszystkim ;/ wydaje mi się , że załozyła ten profil w ciężkiech chwili tylko po to, żeby wylac to z siebie
__________________
_Angelina_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-17, 02:45   #65
viva
Zadomowienie
 
Avatar viva
 
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 1 953
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Cytat:
Napisane przez _Angelina_ Pokaż wiadomość
że akurat dzis trafiłam na ten wątek..
autorko!! gdzie się podziewasz ?? jestem ciekawa jak ułożyłaś swoje sprawy , jak to wszystko wygląda po roku
u mnie minęło ok 9 mieś. kiedy przyjechałam do irlandii. byłam załamana, rózne mysli krążyły mi po głowie, rózne głupstwa roiły się w myslach. zaczełam się zastanawiać co ja tu robie, czy naprawdę kocham mojego nażeczonego, czy te pieniądze są nam potrzebne...a może to błą, że tu przyjechałam
te myśli trochę zelżały, bardziej panuje nad moimi emocjami. Jednak nadal się tu nie widzę, czuję , że jestem nie na swoim miejscu, że tu nie pasuję
Często wchodzę sprawdzając pogodę.....ciekawe jaka pogoda w Polsce...
co chwile wchodzę i szukam atrakcyjnych cen biletów..wpisuje w wyszukiwarce daty i ceny lotów...powoli wariuję, powolne umieranie
Często słyszę: nie jestes tu sama..masz kochającą Cię osobę...
jednak wciąż brakuje mi domu, mojego poprzedniego życia

za ok rok planujemy powrót do domu, ile odłozymy tyle bedziemy mieli na nasz start. Ta myśl trzyma mnie przy "życiu".
dzisiaj miała kryzys i niewiedzć czemu od rana chodziłam i płakałam...
jest ciężko

---------- Dopisano o 14:50 ---------- Poprzedni post napisano o 14:49 ----------

że akurat dzis trafiłam na ten wątek..
autorko!! gdzie się podziewasz ?? jestem ciekawa jak ułożyłaś swoje sprawy , jak to wszystko wygląda po roku
u mnie minęło ok 9 mieś. kiedy przyjechałam do irlandii. byłam załamana, rózne mysli krążyły mi po głowie, rózne głupstwa roiły się w myslach. zaczełam się zastanawiać co ja tu robie, czy naprawdę kocham mojego nażeczonego, czy te pieniądze są nam potrzebne...a może to błą, że tu przyjechałam
te myśli trochę zelżały, bardziej panuje nad moimi emocjami. Jednak nadal się tu nie widzę, czuję , że jestem nie na swoim miejscu, że tu nie pasuję
Często wchodzę sprawdzając pogodę.....ciekawe jaka pogoda w Polsce...
co chwile wchodzę i szukam atrakcyjnych cen biletów..wpisuje w wyszukiwarce daty i ceny lotów...powoli wariuję, powolne umieranie
Często słyszę: nie jestes tu sama..masz kochającą Cię osobę...
jednak wciąż brakuje mi domu, mojego poprzedniego życia

za ok rok planujemy powrót do domu, ile odłozymy tyle bedziemy mieli na nasz start. Ta myśl trzyma mnie przy "życiu".
dzisiaj miała kryzys i niewiedzć czemu od rana chodziłam i płakałam...
jest ciężko

wybaczcie mi moją chaotyczną wypowiedź. Dopiero teraz zauwazyłam ile zrobiłam błędów ;/

Rozumiem, że ciężko w nowym miejscu i czasem dopadają kryzysy, ale to kwestia ok roku, jak mówisz, i wiesz, że niedługo wrócisz do Polski. Co więcej, nie jesteś tam sama, tylko z ukochanym, który (jak się domyślam, skoro ma być Twoim mężem) o Ciebie dba. Więc NIE PRZESADZAJ.

Zajmij się poznawaniem kraju, ciesz się innością i zbieraj wspomnienia, bo czas szybko zleci.
__________________
Najpiękniejsza we wsi.
viva jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-17, 06:38   #66
m.arty
Wtajemniczenie
 
Avatar m.arty
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Eire
Wiadomości: 2 544
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Cytat:
Napisane przez _Angelina_ Pokaż wiadomość
że akurat dzis trafiłam na ten wątek..
autorko!! gdzie się podziewasz ?? jestem ciekawa jak ułożyłaś swoje sprawy , jak to wszystko wygląda po roku
u mnie minęło ok 9 mieś. kiedy przyjechałam do irlandii. byłam załamana, rózne mysli krążyły mi po głowie, rózne głupstwa roiły się w myslach. zaczełam się zastanawiać co ja tu robie, czy naprawdę kocham mojego nażeczonego, czy te pieniądze są nam potrzebne...a może to błą, że tu przyjechałam
te myśli trochę zelżały, bardziej panuje nad moimi emocjami. Jednak nadal się tu nie widzę, czuję , że jestem nie na swoim miejscu, że tu nie pasuję
Często wchodzę sprawdzając pogodę.....ciekawe jaka pogoda w Polsce...
co chwile wchodzę i szukam atrakcyjnych cen biletów..wpisuje w wyszukiwarce daty i ceny lotów...powoli wariuję, powolne umieranie
Często słyszę: nie jestes tu sama..masz kochającą Cię osobę...
jednak wciąż brakuje mi domu, mojego poprzedniego życia

za ok rok planujemy powrót do domu, ile odłozymy tyle bedziemy mieli na nasz start. Ta myśl trzyma mnie przy "życiu".
dzisiaj miała kryzys i niewiedzć czemu od rana chodziłam i płakałam...
jest ciężko

---------- Dopisano o 14:50 ---------- Poprzedni post napisano o 14:49 ----------

że akurat dzis trafiłam na ten wątek..
autorko!! gdzie się podziewasz ?? jestem ciekawa jak ułożyłaś swoje sprawy , jak to wszystko wygląda po roku
u mnie minęło ok 9 mieś. kiedy przyjechałam do irlandii. byłam załamana, rózne mysli krążyły mi po głowie, rózne głupstwa roiły się w myslach. zaczełam się zastanawiać co ja tu robie, czy naprawdę kocham mojego nażeczonego, czy te pieniądze są nam potrzebne...a może to błą, że tu przyjechałam
te myśli trochę zelżały, bardziej panuje nad moimi emocjami. Jednak nadal się tu nie widzę, czuję , że jestem nie na swoim miejscu, że tu nie pasuję
Często wchodzę sprawdzając pogodę.....ciekawe jaka pogoda w Polsce...
co chwile wchodzę i szukam atrakcyjnych cen biletów..wpisuje w wyszukiwarce daty i ceny lotów...powoli wariuję, powolne umieranie
Często słyszę: nie jestes tu sama..masz kochającą Cię osobę...
jednak wciąż brakuje mi domu, mojego poprzedniego życia

za ok rok planujemy powrót do domu, ile odłozymy tyle bedziemy mieli na nasz start. Ta myśl trzyma mnie przy "życiu".
dzisiaj miała kryzys i niewiedzć czemu od rana chodziłam i płakałam...
jest ciężko

wybaczcie mi moją chaotyczną wypowiedź. Dopiero teraz zauwazyłam ile zrobiłam błędów ;/
A gdzie w Irlandii jesteś! Pracujesz?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
blog

m.arty jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-17, 14:48   #67
_Angelina_
Wtajemniczenie
 
Avatar _Angelina_
 
Zarejestrowany: 2012-10
Wiadomości: 2 028
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Cytat:
Napisane przez viva Pokaż wiadomość
Rozumiem, że ciężko w nowym miejscu i czasem dopadają kryzysy, ale to kwestia ok roku, jak mówisz, i wiesz, że niedługo wrócisz do Polski. Co więcej, nie jesteś tam sama, tylko z ukochanym, który (jak się domyślam, skoro ma być Twoim mężem) o Ciebie dba. Więc NIE PRZESADZAJ.

Zajmij się poznawaniem kraju, ciesz się innością i zbieraj wspomnienia, bo czas szybko zleci.
Tak kochana Masz trochę racji . Muszę się ogarnąć , wziąć się w garść. Nie jestem sama, mój przyszły mąż dba o mnie . Sam ma ciężka pracę i jeszcze musi znosić moje biadolenie :/ powtarzam sobie , że to nie koniec świata. Po prostu tęsknota za domem odbiera mi rozum.

Mieszkam w małym miasteczku w Irlandii północnej i tam pracuje. ...jak widać wszystko jest na dobrej drodze


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
_Angelina_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2017-02-17, 22:37   #68
Angelica_4
angxxx
 
Avatar Angelica_4
 
Zarejestrowany: 2013-08
Lokalizacja: Milton Keynes
Wiadomości: 2
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Cześć dziewczyny!
Trafiłam na ten wątek i myślę, że moja sytuacja będzie tutaj pasować. Jeśli nie, a wiecie, że istnieją wątki o podobnej tematyce, byłabym wdzięczna za odesłanie! (szukałam, ale nie trafiłam na nic takiego).
W każdym razie - mam 19 lat, w tamtym roku w sierpniu wyjechałam sama do UK. Cel - zarobić trochę pieniążków i podszkolić speaking - od września chcę zacząć tutaj studia. Sytuacja układała się w miarę ok. Znalazłam pracę po kilku dniach, zmieniłam na inną i pracowałam tam do stycznia. Magazyn z ubraniami, właściwie bardzo kobieca praca. Samotność doskwierała (i nadal doskwiera) bardzo, jednak wyjazd był w 100% moją decyzją, więc nie mogę i nie mam zamiaru nikogo o to obwiniać.
Więc w czym problem? Ogarnęłam wszystko, miałam stały dochód, powoli odkładałam sobie oszczędności... Niby wszystko pięknie. Ale 1) otoczona przez rodaków nie miałam szansy podszkolić języka. 2) w międzyczasie zaczął zmieniać się zarząd (tj. za dużo Polaków pozajmowało dyrektorskie stanowiska http://static.wizaz.pl/forum/images/old_icons/1_nie.gif), zaczęli traktować nas jak niewolników. Nie wytrzymałam, odeszłam. Miałam oszczędności, mogłam sobie na to pozwolić - tak mi się wydawało. Poza tym z dość specyficzną zmianą nawet nie miałam szans umówić się na spotkania w agencjach. No więc zrezygnowałam, wysyłałam CV, chodziłam po tych agencjach, roznosiłam CV gdzie tylko mogłam. Chciałam po prostu spróbować czegoś poza warehouse'owego, czegoś gdzie dam radę rozwinąć skrzydła z moim językiem. Nic. Bo nie mam doświadczenia (nie wiem jak miałabym je zdobyć, skoro wyjechałam praktycznie zaraz po skończeniu liceum), bo potrzebuję własnego transportu, bla bla bla... Powiedzmy, że się z tym pogodziłam. Wróciłam więc do szukania pracy w magazynach, na produkcji. Zaczęłam jedną, jednak nigdy nie sądziłam, że miejsca pracy takiego typu jeszcze istnieją. Pierwszego dnia traktowali mnie, jakbym wiedziała i potrafiła zrobić wszystko, brak możliwości wyjścia do toalety, napicia się, oczywiście zarząd pełen naszego narodu.... Nie jestem robotem. Odpuściłam.
Od tego czasu - cisza. Nie mam odzewu znikąd, chociaż robię, co mogę żeby coś znaleźć. A mieszkam w mieście, które jest w topowych rankingach, jeżeli chodzi o pracę (!). Jestem już naprawdę bezradna. Najbardziej boli mnie to, że cholerka jasna, umiem język. I chciałabym spróbować czegoś, gdzie mogłabym po prostu rozmawiać. A kto pracował w warehouse'ach, ten wie, że one są pełne Polaków i że angielskiego używa się tam niewiele. Każdy mówi mi, że powinnam szukać pracy gdzieś indziej, skoro ogarniam język. I co? Do wszelkich innych stanowisk zawsze czegoś mi brakuje. Nie wiem, czy mam zacząć kłamać w CV? Dodawać sobie doświadczenie, żeby chociaż dali mi szansę? Nie mówię, że szukam pracy w jakichś biurach. Ale kelnerstwo, sklepy.... I nawet to nie działa. Oszczędności nie będą trwać wiecznie. Nie chcę wracać do Polski. Ok, nie pałam tutaj szczęściem, ale te studia są i były celem mojego życia. Jeśli wrócę, nie będę w stanie uzbierać tyle pieniążków, żeby wylecieć do UK z powrotem. Niestety nie mam kogoś, kto mógłby mnie wesprzeć finansowo... A pieniądze jak to pieniądze, szybko znikają. Macie jakieś pomysły co jeszcze mogę zrobić, żeby znaleźć pracę? W tym momencie nawet gdybym chciała zaczepić się o jakiś magazyn, jest cisza, albo jestem niewystarczającą kandydatką, albo są to po prostu obozy pracy, do których się nie nadaję i nie przeskoczę tej bariery. Może zrobiłam głupio, że skończyłam z tą pierwszą pracą, ale czasu nie cofnę... A może po prostu ze mną jest coś nie tak?
Zaczyna mnie to wszystko przerastać... http://static.wizaz.pl/forum/images/...s/confused.gif
Angelica_4 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-02-18, 17:17   #69
malamyszka20
Zadomowienie
 
Avatar malamyszka20
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 1 145
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Cytat:
Napisane przez Angelica_4 Pokaż wiadomość
Cześć dziewczyny!
Trafiłam na ten wątek i myślę, że moja sytuacja będzie tutaj pasować. Jeśli nie, a wiecie, że istnieją wątki o podobnej tematyce, byłabym wdzięczna za odesłanie! (szukałam, ale nie trafiłam na nic takiego).
W każdym razie - mam 19 lat, w tamtym roku w sierpniu wyjechałam sama do UK. Cel - zarobić trochę pieniążków i podszkolić speaking - od września chcę zacząć tutaj studia. Sytuacja układała się w miarę ok. Znalazłam pracę po kilku dniach, zmieniłam na inną i pracowałam tam do stycznia. Magazyn z ubraniami, właściwie bardzo kobieca praca. Samotność doskwierała (i nadal doskwiera) bardzo, jednak wyjazd był w 100% moją decyzją, więc nie mogę i nie mam zamiaru nikogo o to obwiniać.
Więc w czym problem? Ogarnęłam wszystko, miałam stały dochód, powoli odkładałam sobie oszczędności... Niby wszystko pięknie. Ale 1) otoczona przez rodaków nie miałam szansy podszkolić języka. 2) w międzyczasie zaczął zmieniać się zarząd (tj. za dużo Polaków pozajmowało dyrektorskie stanowiska http://static.wizaz.pl/forum/images/old_icons/1_nie.gif), zaczęli traktować nas jak niewolników. Nie wytrzymałam, odeszłam. Miałam oszczędności, mogłam sobie na to pozwolić - tak mi się wydawało. Poza tym z dość specyficzną zmianą nawet nie miałam szans umówić się na spotkania w agencjach. No więc zrezygnowałam, wysyłałam CV, chodziłam po tych agencjach, roznosiłam CV gdzie tylko mogłam. Chciałam po prostu spróbować czegoś poza warehouse'owego, czegoś gdzie dam radę rozwinąć skrzydła z moim językiem. Nic. Bo nie mam doświadczenia (nie wiem jak miałabym je zdobyć, skoro wyjechałam praktycznie zaraz po skończeniu liceum), bo potrzebuję własnego transportu, bla bla bla... Powiedzmy, że się z tym pogodziłam. Wróciłam więc do szukania pracy w magazynach, na produkcji. Zaczęłam jedną, jednak nigdy nie sądziłam, że miejsca pracy takiego typu jeszcze istnieją. Pierwszego dnia traktowali mnie, jakbym wiedziała i potrafiła zrobić wszystko, brak możliwości wyjścia do toalety, napicia się, oczywiście zarząd pełen naszego narodu.... Nie jestem robotem. Odpuściłam.
Od tego czasu - cisza. Nie mam odzewu znikąd, chociaż robię, co mogę żeby coś znaleźć. A mieszkam w mieście, które jest w topowych rankingach, jeżeli chodzi o pracę (!). Jestem już naprawdę bezradna. Najbardziej boli mnie to, że cholerka jasna, umiem język. I chciałabym spróbować czegoś, gdzie mogłabym po prostu rozmawiać. A kto pracował w warehouse'ach, ten wie, że one są pełne Polaków i że angielskiego używa się tam niewiele. Każdy mówi mi, że powinnam szukać pracy gdzieś indziej, skoro ogarniam język. I co? Do wszelkich innych stanowisk zawsze czegoś mi brakuje. Nie wiem, czy mam zacząć kłamać w CV? Dodawać sobie doświadczenie, żeby chociaż dali mi szansę? Nie mówię, że szukam pracy w jakichś biurach. Ale kelnerstwo, sklepy.... I nawet to nie działa. Oszczędności nie będą trwać wiecznie. Nie chcę wracać do Polski. Ok, nie pałam tutaj szczęściem, ale te studia są i były celem mojego życia. Jeśli wrócę, nie będę w stanie uzbierać tyle pieniążków, żeby wylecieć do UK z powrotem. Niestety nie mam kogoś, kto mógłby mnie wesprzeć finansowo... A pieniądze jak to pieniądze, szybko znikają. Macie jakieś pomysły co jeszcze mogę zrobić, żeby znaleźć pracę? W tym momencie nawet gdybym chciała zaczepić się o jakiś magazyn, jest cisza, albo jestem niewystarczającą kandydatką, albo są to po prostu obozy pracy, do których się nie nadaję i nie przeskoczę tej bariery. Może zrobiłam głupio, że skończyłam z tą pierwszą pracą, ale czasu nie cofnę... A może po prostu ze mną jest coś nie tak?
Zaczyna mnie to wszystko przerastać... http://static.wizaz.pl/forum/images/...s/confused.gif
Uwazam ze to przejsciowy problem jaki ma wiele osob, a nawet prawie kazdy ktory wyjezdzal za granice na poczatku mial ciezko, nie czesto sie zdaza ze ma sie od razu super prace ktora nam odpowiada.. Szukaj i probuj dalej skoro Ci tam nie odpowiadalo to bez sensu na sile tam siedziec, tez bym nie wytrzymala w takiej atmosferze... Masz troche szkole zycia ale to normalne i tak naprawde dobre dla Ciebie wbrew pozorom pozdrawiam

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
malamyszka20 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-07, 16:46   #70
Moon87
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 25
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Witam Was serdecznie.
Po przeczytaniu wszystkich zaległych postów, miło wiedzieć, ze ktoś o mnie pyta. Przepraszam Was najmocniej za moja nieobecność, ale spowodowana była rożnymi czynnikami.
Nie wchodze tu tylko w zlych chwilach, po prostu czasem zapominam przez ten slub i przygotowania obecne.
U mnie poprawilo sie, ale tylko nieznacznie. Poprawilo sie jedynie to, ze nie wchodze co 2 dni i nie sprawdzam biletow, ze nie placze co drugi dzien i nie mysle ciagle o Polsce, Nauczylam sie jakos tu starac wytrzymac, co jednak nie oznacza, ze wszystko jest ok.
Owszem, mam prace, ale powiem Wam szczerze...ze zarabiam tu z dwoch prac ledwo na pol etatu mniej niz zarabialam w Polsce..ehhh.
Jedna praca to 12 godz tygodniowo w sklepie a druga sprzatania 4 godziny tygodniowo.
Zwazajac na czekajace mnie wydatki, slub i wszysatko ciezko jest naprawde cos odlozyc
Nie zlicze tez,ile rozmow juz przeprowadzilam znarzeczonym o powrocie, ale na powrot sie nie zapowiada.. na dodatek sprowadzil tu jeszcze swoejgo kumpla, wiec ma swoja bratnia dusze...
Nauczylam sie zyc z dala od przyjaciol, z dala od rodziny od wszystkiego...ale efekt koncowy jest jeden i wniosek po ponad roku tu wyciagam jeden: Nie chce tu zyc, i nie wyobrazam sobie zalozc tu rodzine, urodzic dziecko i byc zupelnie sama jak palec....inni maja pomoc obok, rodzicow, znajomych....przychodzi weekedn spotykaja sie na obiad, cos sie dzieje,a u mnie??? tylko czekanie teraz na zakupiony bilet kwietniowy, bo po 1,5 miesiaca zaczynam juz niewytrzymawac z dala...
Z praca naprawd etu bardzo ciezko...nawet polacy przychodzacy do mojego sklepu pytaja, sie czy sa jakies przyjecia do pracy...
SMutne to wszystko...bo zamiast cieszyc sie nadchodzacycm slubem to ja sie tylko smuce...bo podswiadomie tesknie.
Przestalam owszem codziennie sie smucic, zeby nie robic przykrosci narzeczonemu..ale naprawde boje sie, ze nadejdzie taki dzien, ze rzuce doslownie wszystko i wroce...
Rozmowy przeprowadzane z narzeczonym czy jego mama nic nie daja, Oni widza tutaj wszystko w kolorowych barwach, Ucieszona ze sie zenimy i ze chcemy miec zaraz po slubie dzieci przysparza ja o taka radosc, ze nie mysli nikt co ja tak naprawde czuje, mimo iz powstarzalam to juz sto razy.
Czuje sie tu jak niewolnik, jedynie co mnie tu trzyma to moj narzeczony i strach przed tym ze, jak wroce to slubu nie bedzie...ale czy z drugiej astrony tak ma to wygladac?? Czy ja mam sie poswiecac?? Czy mam poswiecac wszystko nie czujac sie tu szczesliwa ?? Czy ten slub w takim razie ma jakis sens?? Zadaje sobie to pytanie czesto...kocham swojego narzeczonego...ale okropnie mnie boli, ze moje slowa, ktore poruszam raz na jakis czas o powrocie bierze jak moj gorszy dzien, i ze zaraz mi przejdzie...

Tak wiec ogolnie daje rade, ale to raczej takie wegetowanie...bym powiedziala...
Wybaczcie jezeli, znow ktos pomysli, ze wylewam tylko swoje zale w gorszy dzien. Po prostu milo bylo tu zajrzec i napisac zwyczajnie prawde...jak jest i jak sie czuje...
Moon87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-07, 16:51   #71
f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 27 815
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Dziwie sie, ze chcesz ślubu z kimś takim. On ci nie daje oparcia.
Łatwo sie komuś mowi "dasz radę" kiedy on ma swoich bliskich obok a Ty ponad tysiąc kilometrów od siebie.

Ja bym sie spakowała i wróciła. Zostawiajac za soba wszystko i wszystkich.
f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2017-03-07, 17:06   #72
Moon87
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 25
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Własnie coraz czesciej miewam takie mysli, bo tylko w ten sposob sie przekonam, czy zalezy mu na mnie, czy ważniejsza jest dla Niego ta cala głupia Irlandia i kasa, czy przyszłe życie.
Ciagle tylko słyszę, ze on nie ma po co wracać, ze tam tyle nie zarobi...kurcze ale jakos wczensiej potrafilismy tam zyc...poza tym ja mam inne priorytety w zyciu...dla mnie pieniadze nie sa najwazniejsze...Co z tego ze pracuje i zarabia....calymi dniami go nie ma...ja tyle o ile pojde na te pare godzin do pracy i tyle.
Wiem, ze mnie kocha, ale jednak chyba brakuje mu tego zrozumienia drugiej osoby, i zrozumienia tego, ze ja nie bede sie wiecznie poswiecac...ja tez chce byc szczesliwa..a jak mam budowac z Nim to szczecie tu, kiedy myslami jestem gdzzie indziej i malo co mnie cieszy???
Moon87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-07, 17:51   #73
phideaux
Wtajemniczenie
 
Avatar phideaux
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 2 700
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Cytat:
Napisane przez Moon87 Pokaż wiadomość
Własnie coraz czesciej miewam takie mysli, bo tylko w ten sposob sie przekonam, czy zalezy mu na mnie, czy ważniejsza jest dla Niego ta cala głupia Irlandia i kasa, czy przyszłe życie.
Ciagle tylko słyszę, ze on nie ma po co wracać, ze tam tyle nie zarobi...kurcze ale jakos wczensiej potrafilismy tam zyc...poza tym ja mam inne priorytety w zyciu...dla mnie pieniadze nie sa najwazniejsze...Co z tego ze pracuje i zarabia....calymi dniami go nie ma...ja tyle o ile pojde na te pare godzin do pracy i tyle.
Wiem, ze mnie kocha, ale jednak chyba brakuje mu tego zrozumienia drugiej osoby, i zrozumienia tego, ze ja nie bede sie wiecznie poswiecac...ja tez chce byc szczesliwa..a jak mam budowac z Nim to szczecie tu, kiedy myslami jestem gdzzie indziej i malo co mnie cieszy???
Fajnie, że się odezwałaś, byłam ciekawa, jak to się dalej potoczyło.

Doskonale Cię rozumiem. Nie każdy nadaje się do życia na emigracji, mam to samo. Również nie wyobrażam sobie zakładania rodziny za granicą, w ogóle dla mnie życie tutaj nie ma nic wspólnego z takim normalnym, po prostu wegetacja. Dlatego też powiedziałam jasno chłopakowi, że mój pobyt tutaj jest tymczasowy, bo nie ma szans, żebym tworzyła jakiekolwiek plany na przyszłość żyjąc w tym miejscu. Fajnie mieć pieniądze i móc pozwolić sobie na więcej rzeczy, ale to nie zapełni wszystkiego, co składa się na życie.

To jest bez sensu, żebyś planowała ślub, jak jesteś nieszczęśliwa. Cały ten okres później, zamiast dobrze ci się kojarzyć, będzie czymś negatywnym.

Co dokładnie mówisz narzeczonemu? Bo jest różnica w np. enigmatycznym ''Chciałabym wrócić do Polski, nie czuję się tu do końca dobrze'', a ''Jestem tu nieszczęśliwa, nic mnie nie cieszy, nawet ten ślub, moje odczucia się nigdy nie zmienią''. Musisz sama być pewna swoich odczuć, jeśli czujesz, że nigdy nie będziesz szczęśliwa za granicą, musisz to podkreślić. Inaczej on zawsze będzie to odbierał jako smęcenie, bo gorszy dzień.
__________________
Wymienię https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=835239 Proszę, odpisuj u mnie

Edytowane przez phideaux
Czas edycji: 2017-03-07 o 17:56
phideaux jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-07, 17:58   #74
f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 27 815
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Kochana ale jak on moze być szczęśliwy kiedy jego ukochana jest nieszczęśliwa?
Dla mnie to dziwne.
f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-07, 18:05   #75
Moon87
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 25
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Bardzo dosadnie daje mu do zrozumienia to co czuje, ostatnio tez, wylalam mu wszystko na kartke, napisalam, ze kocham go, ale boje sie ze przez to jak sie tu czuje, zwyczajnie nie wytrzymam i sie spakuje, nie zważywszy juz na slub, na wszystko, bo zwyczajnie nie wytrzymam.
Ale mam wrazenie tak jakby On wogole nie chcial wziazc do swiadomosci jak ja sie tu czuje, jakby to bylo zamiatane pod dywan ciagle, takie chwilowe powiedzenie do mnie " rozumiem kochanie, no ale jestesmy razem, planujemy slub i teraz zyjemy tu", tak jakbym ja nie miala prawa głosu, tylko musiała sie dostosowac do schematu, ktory ON z góry zalozyl. A gdzie w tym wszystkim jestem ja??
Owszem, ja wiem, ze powrot do Polski tez nie bedzie takie pstrykniecie palcem, trzeba bedzie poszukac pracy, ale mamy gdzie mieszkac, mamy moj dom, mamy jego dom, jakos by sie to ulozylo...
Czuje sie tu czasem jak dodatek...taki ładny dodatek do tego wszystkiego...gdzie moje potrzeby sie nie licza, dlaczego?? Bo przeciez ON zarabia wiecej, on nas utrzymuje wiec ma prawo decydowac....

Naprawde nie wiem ile tu wytrzymam. Zamiast planowac i cieszyc sie ze slubu...to zalatwianie wszystkiego na odleglosc naprawde nie jest latwe. Naprawde boje sie, ze cos we mnie peknie. Ale juz zwycxajnie nie wiem, jak mam dotrzec do Niego...i do jego mamy, ktora po prostu jakby razem z nim zafiksowani sa oboje na ta cala Irlandie.
Moon87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-07, 18:12   #76
f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 27 815
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Musisz mu postawić sprawę jasno.
Czasami tak bywa. Skoro zle sie czujesz to wracasz. I tyle.

Nie możesz poświęcać swojego szczęścia nad czyjeś.
f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-07, 18:20   #77
m.arty
Wtajemniczenie
 
Avatar m.arty
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Eire
Wiadomości: 2 544
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Cytat:
Napisane przez Moon87 Pokaż wiadomość
Bardzo dosadnie daje mu do zrozumienia to co czuje, ostatnio tez, wylalam mu wszystko na kartke, napisalam, ze kocham go, ale boje sie ze przez to jak sie tu czuje, zwyczajnie nie wytrzymam i sie spakuje, nie zważywszy juz na slub, na wszystko, bo zwyczajnie nie wytrzymam.
Ale mam wrazenie tak jakby On wogole nie chcial wziazc do swiadomosci jak ja sie tu czuje, jakby to bylo zamiatane pod dywan ciagle, takie chwilowe powiedzenie do mnie " rozumiem kochanie, no ale jestesmy razem, planujemy slub i teraz zyjemy tu", tak jakbym ja nie miala prawa głosu, tylko musiała sie dostosowac do schematu, ktory ON z góry zalozyl. A gdzie w tym wszystkim jestem ja??
Owszem, ja wiem, ze powrot do Polski tez nie bedzie takie pstrykniecie palcem, trzeba bedzie poszukac pracy, ale mamy gdzie mieszkac, mamy moj dom, mamy jego dom, jakos by sie to ulozylo...
Czuje sie tu czasem jak dodatek...taki ładny dodatek do tego wszystkiego...gdzie moje potrzeby sie nie licza, dlaczego?? Bo przeciez ON zarabia wiecej, on nas utrzymuje wiec ma prawo decydowac....

Naprawde nie wiem ile tu wytrzymam. Zamiast planowac i cieszyc sie ze slubu...to zalatwianie wszystkiego na odleglosc naprawde nie jest latwe. Naprawde boje sie, ze cos we mnie peknie. Ale juz zwycxajnie nie wiem, jak mam dotrzec do Niego...i do jego mamy, ktora po prostu jakby razem z nim zafiksowani sa oboje na ta cala Irlandie.
Czyli ma być tak jak on chce i kropka?! To teraz pomyśl sobie jak to będzie przez resztę Waszegp życia. Chcesz tego? Chcesz być z kimś kto stawia siebie ponad was, kto nie uważa Cię za osobę równą sobie, kto decyduje za was ale tak żeby to jemu było dobrze? Wyobraź sobie resztę takiego nieszczęśliwego życia. Jak długo tak wytrzymasz? Do rozwodu? Do załamania nerwowego? Zastanów się czego TY chesz autorko, czego TY od życia oczeskujesz. Czy posiadanie męża jest ważniejsze od twojego szczęścia? A jak Ty będziesz tak wiecznie nieszczęśliwa to kiedy on się tym zmęczy i znudzi i sobie pójdzie albo Ciebie przepędzi?
Z mojego i koleżanek doświadczenia powiem ci tak: bycie w związku to MY a nie JA. Jeśli nie jesteś szanowana, jeśli Twoje poglądy i uczucia się nie liczą i nie są brane pod uwagę to jest to murowany przepis na nieszczęśliwe życie. Z tego co piszesz wnioskuję, że on to przede wszystkich kocha siebie. Możę Ci mówić żę cię kocha ale czyny mówią więcej niż słowa.
__________________
blog

m.arty jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-07, 23:39   #78
Moon87
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 25
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Ciezko sie czyta te slowa...ale niestety chyba są one w wiekszej mierze prawdziwe...i moze dlatego tak ciezko mi sie z nimi pogodzic, i moze dlatego juz tak dlugo zwlekam i licze na to, ze sie cos zmieni..

Prawda jest smutna...albo zyje tu i sie dostosowywuje...albo wracam do Polski i slubu zapewne nie bedzie....wybor najciezszy w moim zyciu, jednak pobyt tu uswiadomil mi, i wiele tych samotnych dni, co jest dla mnie w zyciu wazne..i wiem to, ze nie wytrzymam tutaj kolejny rok...nawet jezeli bede sie starala dla mojj drugiej polowki...to jednak przyjdzie taki dzien, ze zwyczajnie nie wytrzymam...
Moon87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-08, 00:20   #79
peopeo
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 903
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Autorko, faktycznie jeśli Twój facet nie zwraca uwagi i nie troszczy się o Twoje samopoczucie, to szczęśliwa z nim nie będziesz i nie wiem dlaczego pakujesz się w ogóle w ślub. Z drugiej jednak strony, czy rzeczywiście w Polsce macie szansę na jakieś normalne funkcjonowanie? Jeżeli teraz żyjecie głównie z pensji narzeczonego, to czy w Polsce byłoby podobnie? Bo jeśli to on będzie głównym żywicielem rodziny, będzie przynosił pieniądze do domu, a Ty będziesz zajmowała się dziećmi lub później pracowała jedynie dorywczo etc. to Ty nie możesz dyktować mu gdzie ma pracować i jak ma zarabiać kasę na Twoje i dzieci utrzymanie, bo to też nie w porządku. W tej sytuacji oboje macie rację, bo każde chce własnego szczęścia i wygody. On jak to facet, martwi się w pierwszej kolejności o zapewnienie swojej rodzinie życia na jakimś poziomie i być może wychodzi mu to łatwiej za granicą. Zarabia i czuje się pewnie, ma siłę, chęć i motywację do budowania przyszłości, natomiast Ty jak kobieta, patrzysz bardziej emocjonalnie na otoczenie i zdajesz sobie sprawę, że w razie kiedy będziesz potrzebowała pomocy, w chorobie, z dziećmi, w przypadku jakiegoś nieszczęścia, czy po prostu ataku nostalgii czy samotności, nie masz nikogo na miejscu.
Wy się po prostu rozmijacie w potrzebach, w spojrzeniu na wspólną przyszłość i jakoś nie mogę znaleźć nawet szczerej porady, jakiegoś rozwiązania...
Z Twojego postu wynika, że nie masz żadnych znajomych, a przecież Polaków wszędzie jest pełno. Poszukaj, zdobądź znajomych, z czasem zawiążesz przyjaźnie i nie będziesz czuła się taka opuszczona. Jeśli natomiast tak strasznie brakuje Ci rodziny, że cierpi na tym Twój związek, to będziesz musiała zdecydować, czy wybrać męża, czy rodzinę w Polsce...
peopeo jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2017-03-08, 08:06   #80
m.arty
Wtajemniczenie
 
Avatar m.arty
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Eire
Wiadomości: 2 544
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Mnie się wydaje że to jednak brak szacunku dla autorki i jej uczuć. Pisała ze w Polsce dawali sobie radę, chyba nie była na jego utrzymaniu.
Jeśli zdecydujesz się na to ze będziesz mu podległa to musisz wziąć po uwagę to że on będzie uzurpowal sobie prawo do decydowania o was. Wiem ze niektórym to pasuje bo zdejmuje z nich odpowiedzialność i tak im łatwiej.
Zapytaj siebie szczerze czego chcesz od życia i co cie uszczęśliwi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
blog

m.arty jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-08, 11:08   #81
Moon87
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 25
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Szanuje wszystkie rady, wszystkie dobre i szczere slowa...
ALe nie naleze do osob, ktore na sile szukaja przyjaciol. Przyjaciele czy znajomi znajduja sie sami...
To nie chodzi o to, ze jak bede ich tu miala, czy jak bede miala jakas prace na caly etat to wtedy bede szczesliwa.
Chodzi wlasnie o to, ze nie. Praca, czy znajomi nie zmienia mojego myslenia. PO prostu zle sie tu czuje. Z jednej strony narzekam, ze malo zarabiam ale z drugiej ciesze sie, ze jest to pol etatu, bo jestem w stanie poleciec do domu. Sama swiadomosc, ze mogloby mnie nie byc 3 miesiace jest dla mnie przerazajaca. Juz raz tyle wytrzymalam, bo nie mialam wyjscia, pierwsze swieta poza domem i chyba juz nie chce wiecej.

Tak jak ktoras z Was napisala, nie kazdy po prostu nadaje sie na zycie za granica. I co by sie nie dzialo, zawsze bedzie cos zle.

Co do mojego narzeczonego, to nie jest tak latwo po prostu zrezygnowac ze slubu. Kocham go, jestesmy ze soba juz tyle lat, po prostu najgorzej boli to, ze On nie rozumie tego jednego aspektu, tej jedynie rzeczy jaka jest to, ze jest mi tu zle i ze jestem nieszczesliwa. Nic wiecej nie potrafie mu zarzucic. Mimo iz wiem, ze ten jeden aspekt zawaza na calym moim obecnym zyciu.
Moon87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-08, 11:23   #82
f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 27 815
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Moim zdaniem to jest najważniejszy aspekt.
Jesteś nieszczęśliwa!
Jeżeli on szczęśliwy jest tez w Polsce to dla samej kasy i nieszczęśliwej zony nie warto tutaj być.
f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-08, 11:34   #83
m.arty
Wtajemniczenie
 
Avatar m.arty
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Eire
Wiadomości: 2 544
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

[1=f60400d832b72deb5c42f71 6e834e5f0a0698277_6206f89 5c87a0;71662111]Moim zdaniem to jest najważniejszy aspekt.
Jesteś nieszczęśliwa!
Jeżeli on szczęśliwy jest tez w Polsce to dla samej kasy i nieszczęśliwej zony nie warto tutaj być.[/QUOTE]
Zgadzam się. Co to za mąż który nie bierze po uwagę tego ze żona jest nieszczęśliwa?

Emigracja to świetna próba dla związków. Ja przyjechałam tutaj z facetem który okazał się totalnym samolubnym *ujem. I to był koniec związku.
Znam też pary które emigracja scaliła i umocniła ich związek. Takie sytuacje pokazują inne oblicze ludzi których niby znamy i kochamy.
Wole być sama i w miejscu gdzie jestem szczęśliwa niż zmuszać się do bycia tam gdzie nienawidzę bo jestem para juz tyle lat. Czy że boje się być sama. Jeśli sama o siebie nie zadbasz to nikt inny tego nie zrobi. I mówi tutaj o twoim zdrowiu psychicznym i przyszłości.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
blog

m.arty jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-09, 12:45   #84
Moon87
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 25
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Ehh nawet nie wiecie jakie walki ze soba przechodze, przez to wszystko co analizuje to mi napisalyscie...ale mecze sie juz tutaj tak bardzo, ze zaczynam chyba tez zwracac uwage tez i na swoje szczescie, bo ja bedzie wygladalo to malzenstwo tu???? Z takim moim stanem???
Bardzo tego nie chce, ale jezeli wybierze pieniadze i Irlandie, to jszcze jest czas zeby wszystko odwolac...

Nie wyobrazam sobie tu zycia dalej po slubie, chcialabym miec dzieci ale nie wyobrazma sobie byc tu sama w ciazy, nie mowiac juz o dziecku, zupelnie jak palec, zero pomocy, zero wsparcia....

Najgorszej wkurza mnie obecnie przyszla tesciowa, ktora teraz ma nowa rodzinke, bo rozwiodla sie z ojcem narzeczonego, i ten jej facet ma dwie corki, i ciagle to jakies wspolne obiadki, posiadowki, to zajmuje sie ich dziecmi a mi na sile kaze sie tu dostosowac. Moze ja tez bym chciala jak przycjodzi weekend spedzic czas w gronie rodzinnym, pojechac do kogos na kawe itp....
Moon87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-09, 18:07   #85
peopeo
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 903
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Autorko, ja też żyję na emigracji z mężem. Ale wychodzimy z założenia, że jesteśmy dorośli, więc powinniśmy potrafić ogarnąć własne życie i potrafić samemu zadbać o nasze sprawy. Również w sytuacjach awaryjnych. Jest ciężko, ale według mnie to żaden wyczyn. Co mają powiedzieć osoby które są sierotami, tak jak np. moi dziadkowie? Oboje nie mieli rodziców, byli sami na świecie.
Mnie się wydaje, że człowiek ma takie życie, jakie sobie sam stworzy.
W Polsce wszystko wydaje się prostsze, bo wszystko mamy już gotowe. Mamy przyjaciół ze szkoły, wieloletnich sąsiadów, znajomych itd. A za granicą zaczynamy od zera. I wtedy dopiero okazuje się, jakimi jesteśmy, czy potrafimy zawierać przyjaźnie, czy potrafimy być osobami towarzyskimi. Może Ty tego się boisz, może musisz się tego nauczyć. Jeśli chcesz z kimś iść na kawę, to sama wyjdź z taką propozycją.
Z postów to tak wygląda, jakbyś siedziała i czekała aż ludzie będą Cię zabawiać jak małe dziecko, organizować Ci Twój wolny czas, byś nie czuła się samotna.
peopeo jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-09, 18:54   #86
phideaux
Wtajemniczenie
 
Avatar phideaux
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 2 700
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Nie brałabym ślubu w takim stanie psychicznym. Przecież po nim nic się nie zmieni, dalej życie będzie się toczyć jak teraz.
__________________
Wymienię https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=835239 Proszę, odpisuj u mnie
phideaux jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-10, 06:47   #87
m.arty
Wtajemniczenie
 
Avatar m.arty
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Eire
Wiadomości: 2 544
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

A może wyrwij się na weekend gdzieś. Czy chociaż na jeden dzień. Sama. Zrób sobie przerwę. Rozejrzyj się po okolicy. Czy nawet pojedź sobie na jedną w tych wycieczek autokarowych. Oderwiesz się na chwilę i Odpoczniesz. I zwiedzić trochę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
blog

m.arty jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-10, 08:38   #88
201704240947
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 851
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Wstrzymaj się z tym ślubem, to są zbyt poważne sprawy żeby zamiatać je pod dywan bo "jakoś to będzie".

To że jesteście że sobą długo nie znaczy że nie mogą wam się zmienić priorytety. Ludziom czasem zaczynają rozchodzić się drogi, szczególnie w długoletnich związkach rozpoczętych młodo.
Moim zdaniem nie warto się tak męczyć w kraju którego nie cierpisz dla faceta którego mało to obchodzi.

Może lepiej byłoby Ci z kimś kto ma podobne poglądy na zycie, rozstanie i powrót do kraju to nie jest koniec świata.
201704240947 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-13, 14:51   #89
Nikana23
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-02
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 3
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Byłam w podobnej sytuacji jak autorka. Wyjechałam od razu po studiach do UK do mojego chłopaka. Od początku wiedziałam, że mój chłopak nie chce wracać do Polski a ja sądziłam że to nic wielkiego mieszkać na stałe w innym kraju skoro mogę jeździć do Polski kilka razy do roku. Więc przez pierwsze 4 miesiące wszystko było fajnie, myślałam że kupimy sobie tutaj dom, założymy rodzinę, itd. A potem wszystko dla mnie zaczęło się zmieniać, dzwoniłam do rodziców, siostry, rozmawiałam z przyjaciółką i zaczęłam tęsknić i smucić się że życie mojej rodziny biegnie dalej ale beze mnie, że nie mogę być na imprezach rodzinnych, na grillach, na święta(praca mi nie pozwala), ominęły mnie chrzciny syna mojej kuzynki. Zaczęłam płakać tak by Mój tego nie widział, tęskniłam coraz bardziej aż w końcu podczas ostatniego pobytu w Pl oświadczyłam Mojemu że wracam pod koniec roku do Polski a on może później do mnie dojechać. Strasznie się pokłóciliśmy, ja chciałam by się określił a on na to że definitywnie nie wraca do Pl, do tego doszły inne nieporozumienia i zerwałam z nim, na szczęście dzięki sile przebicia Mojego Kochanego wróciliśmy do siebie i szczerze porozmawialiśmy o powrocie, o naszym wspólnym życiu. Przez cały okres naszego związku nie rozmawialiśmy tak szczerze jak wtedy. Powiedział mi że wróci ze mną do Polski ale nie w tym roku tylko w następnym jak coś odłożymy. Wrócimy i zobaczymy jak nam się będzie układać a jeśli jednak nie uda nam się normalnie finansowo funkcjonować w Pl to pomyślimy o wyjeździe. Więc autorko ze swojego doświadczenia mogę Ci tylko powiedzieć POROZMAWIAJ NAPRAWDĘ SZCZERZE ze swoim, porozmawiaj z nim choćby nawet tego nie chciał, choćbyś płakała przy tym, musisz to zrobić, musisz wiedzieć co on czuje i on musi wiedzieć co ty czujesz, żadna z nas nie może wywrzeć na tobie decyzji co do waszego dalszego życia. Życzę Ci szczęścia
Nikana23 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-03-14, 10:36   #90
Moon87
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 25
Dot.: Okropna samotność i bezradność- co robić?

Hej dziewczyny!
Dzisiaj wyjatkowo piekny dzien w Irlandii, slonce i 15 stopni wiec spacer wskazany.
Odbylismy z narzeczonym powazna rozmowe. Podeszlam do Niej bardzo serio, i On chyba widzial, ze sposob w jaki sie wypowiadam, i to jak sie tu czuje, to nie sa moje wymysły.
Podkreslil mi dobitnie, ze do slubu, nie ma opcji, ze wroci, ze musi tu do slubu byc, zeby pieniazki odlozyc. Ok, rozumiem, to ale zapytalam, co dalej w takim razie? Co po SLubie??
Ustalilismy, ze do slubu tu jestesmy, a po slubie zadecydujemy co robimy. POwiedzial mi, ze on tez teskni za rodzina i wszystkimi, ale jak narazie nie ma tam do czego wracac, w sensie praca.
Ja jednak walczylam o swoje, i powiedzialam wszystko co mi lezy na sercu. Wiec uzgodnilismy. Ja powiedzialam, tez, ze jezeli On po slubie nie wroci, to ja wracam sama, do konca roku napewno tu nie wytrzymam.
Na tym wszystko stanelo. Czy dobrze sie stalo?? CZy nie/? Nie wiem...wiem, ze cos do Niego dotarlo i ze stara sie, zeby mi tu bylo dobrze. Ale niestety ja decyzji nie zmienie.
Moon87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Emigrantki


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Wyłączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2018-07-01 21:38:25


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:28.