Dała mi swój numer. Zadzwonić?

[_Offca_]

A ja napisałam jak odebrałam Twoją wypowiedź i zapytałam , czy dobrze zrozumiałam . Nie odpowiedziałeś na moje pytanie .

[WildGoose]

Lisbeth, dla mnie zbyt bliski związek między uczniem i nauczycielem jest niedopuszczalny, bo zwyczajnie przeczy etyce zawodowej. Nauczyciel powinien mieć do ucznia odpowiedni stosunek pozbawiony pożądania seksualnego, nawet jeśli sam uczeń to pożądanie w stosunku do niego odczuwa (co jest częste, szczególnie w przypadku nauczycieli młodych). Nauczyciel jako autorytet powinien stać gdzieś wyżej, wychowywać, a więc uczyć również odpowiednich norm społecznych. Osobiście jako uczennica nie ufałabym nauczycielowi, który jest w związku z moją starszą koleżanką - miałabym go za osobę, która fantazjuje seksualnie o swoich uczniach, a dla mnie to całkowicie niedopuszczalne. Gdybym była nauczycielką, która próbuje uwieść ucznia, uznałabym to za swoją porażkę wychowawczą. Gdybym była rodzicem takiego ucznia, dopilnowałabym, żeby dyrekcja się o tych próbach uwiedzenia dowiedziała. Gdybym była dyrekcją, nie pozwoliłabym takiej osobie u siebie pracować.

[ANKA54321]

Napisane przez semiologiczny2

Dobry wieczór.

Chciałbym poprosić o radę w bardzo nietypowej sytuacji. Otóż jestem maturzystą (a raczej byłym maturzystą, gdyż wszystkie egzaminy mam już za sobą) i przydarzyło mi się wczoraj coś bardzo nieoczekiwanego.

W trakcie opuszczania szkoły po ostatnim egzaminie zaczepiła mnie moja nauczycielka od języka niemieckiego. Nie widzieliśmy się w trakcie matur, więc spytała o każdy egzamin, pogadaliśmy i gdy już jej dziękowałem za współpracę, poprosiła, abym chwilę zaczekał. Ku mojemu zdziwieniu, wyjęła kartkę, długopis i... zapisała na nim numer telefonu. Dała mi tę kartkę i nie powiedziała nic więcej - po prostu sobie poszła...

Przez cały rok (bo zaczęła mnie uczyć dopiero w ostatniej klasie) "łączyło" nas jedynie to, że na ostatniej lekcji w każdy wtorek zostawałem z nią sam na ostatnie 10 minut (nasza grupka językowa składała się z kilku osób, wszyscy dojeżdżający, a więc zwalniali się pod koniec lekcji), trochę sobie rozmawialiśmy i po zajęciach zanosiłem jej torbę do samochodu. Ona jechała do domu, ja szedłem na przystanek. Nic więcej.

Nie wiem, co z tym mam zrobić. Nie znam jej... Jedynie wiem, że niedawno skończyła studia, chyba jest sama i w szkole jakoś za bardzo nie przyjaźniła się z innymi nauczycielami (a przynajmniej niezbyt często widziałem, że z kimś rozmawiała). Przeanalizowałem nieco tę sytuację i znalazłem kilka zalet oraz wad odezwania się do niej.

Argumenty za: 1. Może z tego wyniknąć jakaś interesująca znajomość; 2. Powinienem chyba zadzwonić z grzeczności; 3. Skręca mnie z ciekawości, dlaczego to zrobiła i co mi by powiedziała, gdybym zadzwonił. 4. Wydaje się być piekielnie inteligentna.

Argumenty przeciw: 1. Jak wspomniałem wyżej, nie znam jej. 2. Z ewentualnego spotkania mogłaby wyjść całkowita klapa. 3. Może to zaszkodzić jej karierze zawodowej. 4. Dziwnie byłoby mi przejść z relacji uczeń-nauczyciel na jakąś inną. 5. Nie mam doświadczenia w relacjach z kobietami.

Pomożecie? Z góry dziękuję i pozdrawiam,
semiologiczny2.

cytujac ciebie :" Nie wiem, co z tym mam zrobić. Nie znam jej... "
Nic z tym nie rób.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez WildGoose

Lisbeth, dla mnie zbyt bliski związek między uczniem i nauczycielem jest niedopuszczalny, bo zwyczajnie przeczy etyce zawodowej. Nauczyciel powinien mieć do ucznia odpowiedni stosunek pozbawiony pożądania seksualnego, nawet jeśli sam uczeń to pożądanie w stosunku do niego odczuwa (co jest częste, szczególnie w przypadku nauczycieli młodych). Nauczyciel jako autorytet powinien stać gdzieś wyżej, wychowywać, a więc uczyć również odpowiednich norm społecznych. Osobiście jako uczennica nie ufałabym nauczycielowi, który jest w związku z moją starszą koleżanką - miałabym go za osobę, która fantazjuje seksualnie o swoich uczniach, a dla mnie to całkowicie niedopuszczalne. Gdybym była nauczycielką, która próbuje uwieść ucznia, uznałabym to za swoją porażkę wychowawczą. Gdybym była rodzicem takiego ucznia, dopilnowałabym, żeby dyrekcja się o tych próbach uwiedzenia dowiedziała. Gdybym była dyrekcją, nie pozwoliłabym takiej osobie u siebie pracować.

Tak tylko przypominam, że to nie jest wątek o związku ucznia z nauczycielką, bo autor przestał być uczniem już jakiś czas temu.

[WildGoose]

A ja przypominam, że autor nie zdawał matury dwadzieścia lat temu, a w tym roku. Skoro więc nauczycielka jest zainteresowana nawiązaniem z nim prywatnej znajomości (bez żadnego: "Masz tu mój numer. Jakbyś kiedyś miał problem czy chciał o czymś pogadać, to dzwoń"), to raczej musiała fantazjować o nim jeszcze w szkole = dopuściła się w moim mniemaniu pogwałcenia etyki zawodowej.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez WildGoose

A ja przypominam, że autor nie zdawał matury dwadzieścia lat temu, a w tym roku. Skoro więc nauczycielka jest zainteresowana nawiązaniem z nim prywatnej znajomości (bez żadnego: "Masz tu mój numer. Jakbyś kiedyś miał problem czy chciał o czymś pogadać, to dzwoń"), to raczej musiała fantazjować o nim jeszcze w szkole = dopuściła się w moim mniemaniu pogwałcenia etyki zawodowej.

W takim razie dziwi mnie twoje pojęcie etyki obejmujące czyjeś prywatne przemyślenia, które nie przyniosły żadnego efektu podczas obowiązywania relacji uczeń-nauczyciel. Tym bardziej, że nie mamy skąd wiedzieć jakie i czy w ogóle ta nauczycielka miała fantazje. Weź też pod uwagę, że pożądanie seksualne (o ile coś takiego ma tutaj miejsce), niekoniecznie jest kwestią świadomej decyzji, więc rozpatrywanie tego odczucia w kategoriach (nie)etycznego postępowania jest co najmniej dziwne. Dlatego uważam, że ta kobieta dając byłemu uczniowi numer telefonu pogwałciła co najwyżej twoje zasady, a nie zasady etyki zawodowej.

[WildGoose]

W takim razie dziwi mnie twoje pojęcie etyki obejmujące czyjeś prywatne przemyślenia, które nie przyniosły żadnego efektu podczas obowiązywania relacji uczeń-nauczyciel. Tym bardziej, że nie mamy skąd wiedzieć jakie i czy w ogóle ta nauczycielka miała fantazje. Weź też pod uwagę, że pożądanie seksualne (o ile coś takiego ma tutaj miejsce), niekoniecznie jest kwestią świadomej decyzji, więc rozpatrywanie tego odczucia w kategoriach (nie)etycznego postępowania jest co najmniej dziwne. Dlatego uważam, że ta kobieta dając byłemu uczniowi numer telefonu pogwałciła co najwyżej twoje zasady, a nie zasady etyki zawodowej.

Etyka zawodowa ma to do siebie, że człowiek stosuje się do niej zawsze, a nie na zasadzie "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal". Osobiście uważam samo posiadanie fantazji seksualnych na temat ucznia za coś niezwykle nieodpowiedniego i jeśli nauczyciel te fantazje podtrzymuje, to już zbliża się do niebezpiecznej granicy.

Zgadzam się jednak z tym, że nie wiemy, co tkwi w głowie tej konkretnej nauczycielki. Chociaż dla mnie jej zachowanie jest niepokojące.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez WildGoose

Etyka zawodowa ma to do siebie, że człowiek stosuje się do niej zawsze, a nie na zasadzie "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal". Osobiście uważam samo posiadanie fantazji seksualnych na temat ucznia za coś niezwykle nieodpowiedniego i jeśli nauczyciel te fantazje podtrzymuje, to już zbliża się do niebezpiecznej granicy.

Zgadzam się jednak z tym, że nie wiemy, co tkwi w głowie tej konkretnej nauczycielki. Chociaż dla mnie jej zachowanie jest niepokojące.

Tylko gdzie ta granica przebiega? To, co dzieje się w jej głowie, pozostaje wyłącznie jej sprawą, choćby nie wiem co się działo.

Aż zapytałam o opinię nauczycieli z prawie 30 letnim stażem, w tym jednego dyrektora - nie interesuje ich jakie fantazje mają nauczyciele dopóki ich nie realizują, a jeśli coś uważają za niedopuszczalne, to raczej mówienie innym ludziom co mają myśleć. Związki pracowników szkoły z byłymi uczniami uważają za prywatną sprawę i nawet nie zamierzają komentować. Co innego, gdyby chodziło o obecnego ucznia i wpływało jakoś na efekty kształcenia lub inne aspekty funkcjonowania w szkole.

[WildGoose]

Wypowiedziałam swoje zdanie. Dla mnie sprawa jest prosta i wychodzi dalej niż patrzenie na sprawę w świetle potencjalnych strat. Długość stażu pracy zapytanych przez Ciebie nauczycieli nie wpłynie na zmianę mojego sposobu myślenia.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

że powtórzę pytanie. Dlaczego danie komuś numeru telefonu traktuje się w kategoriach związkowo-seksualnych? A nie na zasadzie chęci utrzymania kontaktu.
Aż się zapytałam partnera - to że dostanie od kogoś nr telefonu - nie znaczy nic. Dla mnie tak samo. Ale może dlatego że nie jesteśmy napalonymi 19latkami .

[ef9f8e413e9eb165fadd201f4168adc65c42d03a]

Przeczytal Ferdydurke i cos z niego wyniosl - troll.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez WildGoose

Wypowiedziałam swoje zdanie. Dla mnie sprawa jest prosta i wychodzi dalej niż patrzenie na sprawę w świetle potencjalnych strat. Długość stażu pracy zapytanych przez Ciebie nauczycieli nie wpłynie na zmianę mojego sposobu myślenia.

Mnie nie chodzi o to, żeby wpłynąć na zmianę twojego sposobu myślenia czy tam systemu wartości, tylko o przekazanie prostego faktu, że to, co ty nazywasz etyką zawodu nauczyciela, to tylko twoje prywatne zasady, a nie kodeks norm rzeczywiście obowiązujących w tym zawodzie.

[WildGoose]

Wybacz, ale nie przekonuje mnie argument typu "bo moi znajomi powiedzieli". Moje zdanie pozostaje niezmienne.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez WildGoose

Wybacz, ale nie przekonuje mnie argument typu "bo moi znajomi powiedzieli". Moje zdanie pozostaje niezmienne.

Nie przekonuje cię do czego konkretnie? Wiesz, to w sumie nie jest argument. To jest jedynie przykład na to, że moralność jest względna, a etyka zawodu nauczyciela nie obowiązuje wszędzie w takiej formie, jak chciałabyś ją widzieć. To, że żadna etyka zawodowa nie może sięgać do poziomu prywatnych przemyśleń i fantazji, jest raczej oczywiste.

[meviare]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;74003746]że powtórzę pytanie. Dlaczego danie komuś numeru telefonu traktuje się w kategoriach związkowo-seksualnych? A nie na zasadzie chęci utrzymania kontaktu.
Aż się zapytałam partnera - to że dostanie od kogoś nr telefonu - nie znaczy nic. Dla mnie tak samo. Ale może dlatego że nie jesteśmy napalonymi 19latkami .[/QUOTE]

Zgadzam się Istnieje możliwość, że owa nauczycielka chciała mieć kontakt po prostu ze swoim ulubionym uczniem, żeby w razie co służyć pomocą. Ale nie, autor wątku już romans snuje z owocną nauczycielką niemieckiego jak to w porno czasem bywa

Ja bym zadzwoniła i się dowiedziała o co chodzi, na tym etapie nie ma co rozmyślać.

[Frezja__]

Napisane przez meviare

Zgadzam się Istnieje możliwość, że owa nauczycielka chciała mieć kontakt po prostu ze swoim ulubionym uczniem, żeby w razie co służyć pomocą. Ale nie, autor wątku już romans snuje z owocną nauczycielką niemieckiego jak to w porno czasem bywa

Ja bym zadzwoniła i się dowiedziała o co chodzi, na tym etapie nie ma co rozmyślać.

Dla mnie dziwnym jest takie zachowanie. Nie spotkałam się by nauczyciel dał byłemu uczniowy nr telefonu, bo chce utrzymywać kontakt, serio. A skoro dała go w celu czysto edukacyjnym to czemu nic nie powiedziała? "słyszałam, że wybierasz się na studia na germanistykę. proszę to mój nr tel gdybyś potrzebował pomocy" - czy coś w ten deseń

[Limonka2738]

Napisane przez I am Rock

Wyprowadzę cię z błędu. Nie wspomina się fajnych nauczycieli. Co najwyżej poświęca im się jedno zdanie. Co opowiadać o fajnym?
Poczesne miejsce w naszych wspomnieniach zajmują upierdliwcy dający w kość, tacy, których nienawidziliśmy z całego serca i życzyliśmy im śmierci. Tych to dopiero się wspomina! Często z rozrzewnieniem.

Ja wspominam. Nie miałam takich znienawidzonych, a ci dobrzy byli naprawdę niesamowicie inni i do dziś pamiętam ich dziwnostki. ;P

---------- Dopisano o 08:33 ---------- Poprzedni post napisano o 08:31 ----------

A może dała ci numer, żeby z tobą pogadać? Ja czasem daj numery facetom i wcale nie mam zamiaru ich podrywać, ot, polubiliśmy się i szkoda tracić kontakt.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[WildGoose]

Tylko wtedy powinna chyba coś przy dawaniu tego numeru powiedzieć. Na przykład: "Szkoda tracić kontakt. Zostawiam ci numer. Będziesz chciał kiedyś pogadać, to dzwoń", a nie dać numer bez słowa i wprawiać lubianego ucznia w konsternację.

[semiologiczny2]

W którym miejscu ja snuję jakiś romans? XDDDD Czy napisałem gdziekolwiek, że mam na myśli związek albo że oczekuję czegokolwiek? Gdybym tak bardzo na to liczył, to już dawno bym do niej zadzwonił.

PS: Do koleżanki, która pisała coś o napalonych 19-latkach - jestem tak napalony, że żołądek już mi się spalił.

[WildGoose]

Sam napisałeś o zdobywaniu doświadczenia z kobietami. Poza tym tutaj nie chodzi jedynie o to, na co Ty liczysz, ale również o to, na co ona liczy.

[semiologiczny2]

Nie napisałem nic o zdobywaniu doświadczenia z kobietami... Napisałem, że takiego doświadczenia nie mam. Bo nigdy nie stworzyłem bliższej relacji z kobietą, a żadnych "szkolnych przyjaźni" po prostu do tego nie zaliczam.

Chyba lepiej będzie, jeśli do niej zadzwonię i zapytam, o co jej chodzi.

[WildGoose]

Tylko jak zamierzasz ubrać to w słowa? "Dzień dobry, dała mi pani swój numer i chciałbym wiedzieć, czy chce pani romansu, czy tylko utrzymywania kontaktu z byłym uczniem"?

[hiperaktywna]

Przeczytałam wszystkie wypowiedzi. Autorze, czego Ty od nas oczekujesz? Pytasz, zaprzeczasz, mówisz, wycofujesz się, podważasz, i tak w kółko. Sprawa jest banalnie prosta. Masz ochotę się z nią spotkać, zadzwoń. Nie masz, olej temat.

---------- Dopisano o 12:41 ---------- Poprzedni post napisano o 12:41 ----------

Napisane przez WildGoose

Tylko jak zamierzasz ubrać to w słowa? "Dzień dobry, dała mi pani swój numer i chciałbym wiedzieć, czy chce pani romansu, czy tylko utrzymywania kontaktu z byłym uczniem"?

Takich rozmów nie ma co planować

[WildGoose]

No ja bym zaplanowała przy dzwonieniu w konkretnej sprawie.

[hiperaktywna]

Napisane przez WildGoose

No ja bym zaplanowała przy dzwonieniu w konkretnej sprawie.

Rozmowa i tak potoczy się inaczej, niż sobie to zaplanuje. Gwarant

[WildGoose]

No ja tak nie mam. Jeśli dzwonię w konkretnej sprawie, to mówię jasno i konkretnie, nawet jeśli osoba po drugiej stronie mnie z jakiegoś powodu onieśmiela.

[I am Rock]

Napisane przez WildGoose

No ja tak nie mam. Jeśli dzwonię w konkretnej sprawie, to mówię jasno i konkretnie, nawet jeśli osoba po drugiej stronie mnie z jakiegoś powodu onieśmiela.

W tym problem, że on żadnej sprawy do niej nie ma. Zafascynował się panią nauczycielką, ba, kod dostępu dostał i nijak nie wie, jak to ugryźć.

Odpuść sobie człowieku. Dała ci numer z sobie tylko znanych przyczyn, co jednak nie jest równoznaczne z żadnym telefonicznym przymusem.
Opuściłeś konkretny szkolny przybytek, rozpoczynasz nowy rozdział życia, na tym się skup.

[Stokrotek90]

Jedna z bliskich par przyjaciół są małżeństwem, których relacja zaczęła się od ról ucznia i nauczycielki Zaczęli się spotykać już po tym jak on skończył szkołę i są szczęśliwi. Może warto dać szansę? Co masz do stracenia? Jak nie będziesz/ona nie będzie zainteresowana to znajomość można zakończyć.

A co do doświadczenia - jak masz inaczej je zdobyć niż ZDOBYWAJĄC JE

[semiologiczny2]

Zadzwoniłem. Chce się jutro spotkać na spacer w parku. W sumie nic mi nie powiedziała ciekawego, tylko że mam do niej mówić na ty.

[arno22]

kup prezerwatywy, mogą okazać się potrzebne...