2006-02-09, 18:52 | #61 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
Z tego co się orientuję, kościół nie uznaje rozróżnienia na "wierzących praktykujących" oraz "wierzących niepraktykujących". Albo jest się katolikiem i przestrzega się zasad kościoła, albo się nim nie jest. Przyznam, że zupełnie nie rozumiem podejścia typu: jestem wierząca, ale uznaję seks przedmałżeński, antykoncepcję, robię zakupy w niedzielę itd. Uważam, że nie należy wiary traktować wybiórczo i przestrzegać zasad, które nam pasują. Dla mnie jest to pewnego rodzaju hipokryzja. Trochę tak, jakby powiedzieć, że jest się czarnym, ale ma się białą twarz
|
2006-02-09, 19:11 | #62 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 5 118
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
Dziekuje Ines za poparcie
Vretko, w zyciu nic nie jest ani czarne ani biale, skoro juz mowa o kolorach Gdybym tak podchodzila do sprawy, to musialabym zrezygnowac z wiary w Boga, a tego nikt nie ma prawa mi odebrac. Antykoncepcje wymyslili ludzie i ludzie jej zabraniaja, zakupy w niedziele - to samo. Tak naprawde nasza wiedza na temat Boga jest ograniczona i wiele rzeczy sami musimy interpretowac. Kosciol ma nam w tym pomagac. A ze utrudnia to inna sprawa. Kazdemu z nas zdarza sie grzech, ale nie oznacza to, ze od razu jestesmy hipokrytami i powinnismy odciac sie od Kosciola. Czy jesli obywatel danego kraju zlamie prawo w nim obowiazujace, to automatycznie przestaje byc obywatelem? Nie. Ksieza klada nacisk na korzystanie z kalendarzyka zupelnie jakby antykoncepcja hormonalna byla czyms zlym i prowadzila do krzywdy. Pigulki to nie aborcja. Dlaczego nie mowi sie o przemocy mezow wobec swoich zon, dlaczego ignoruje sie przemoc wobec dzieci? Dla mnie to absurd. Ale Kosciola czyli ksiezy do tego nie przekonam, bo przeciez oni wiedza wszystko najlepiej. Latwo im jednak mowic, jesli na codzien nie maja do czynienia z dramatami i nie musza podejmowac trudnych decyzji. Ty Vretko chyba tez niewiele jeszcze wiesz, skoro w zyciu podejmowalas wylacznie dobre decyzje, nigdy sie nie mylilas i przestrzegasz wszystkich obowiazujacych zasad. |
2006-02-09, 19:41 | #63 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
Ropuszko, nigdzie nie napisałam, że jestem nieomylna i nigdy nie podjęłam złej decyzji. Nie wiem na jakiej podstawie wysnułaś ten wniosek...
Wiem, że może to zabrzmieć absurdalnie, ale w Boga wierzę, natomiast nie w kościół. Uważam, że księża, sakramenty i coniedzielne msze nie sprawią, że będę lepszym człowiekiem. Jako dziecko biegałam grzecznie na msze zupełnie ich nie rozumiejąc. Kiedy wreszcie zaczęłam rozumieć to i owo, zorientowałam się, że nauki kościoła w ogóle nie odpowiadają moim poglądom. Nie oznacza to od razu, że jestem potworem. Staram się być dobrym człowiekiem, nie krzywdzić innych i żyć w zgodzie ze sobą i własnym sumieniem. Po prostu nie podoba mi się to co robią księża. Ciągłe wtrącanie się do polityki, zgarnianie kasy oraz wydawanie jej na własne przyjemności. Nie twierdzę oczywiście, że wszyscy tacy są, ale ci na których trafiłam nie zrobili nic, by zniszczyć w mojej wyobraźni ten obraz. A jeśli chodzi o hipokryzję, to nie jest nią dla mnie popełnianie błędów i trwanie w wierze, ale grzeszenie, spowiadanie się z grzechów bez żałowania za nie, a następnie robienie dokładnie tego samego... |
2006-02-10, 09:48 | #64 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 5 118
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
Vretko, jesli Cie urazilam to przepraszam. Zgadzam sie w duzej mierze z Toba, troche mi sie rozjasnily Twoje poglady po tej ostatniej wypowiedzi. No coz, kazdy robi to co uwaza za sluszne i rozstrzyga to we wlasnym sumieniu. Ja na roznych ksiezy trafiam, generalnie na lepszych niz gorszych, ale na msze chodze nie dla nich. Mysle, ze wiekszosc katolikow ma rozmaite dylematy, a "polityka" Kosciola nie nadaza za tym, co sie dzieje w zyciu zwyklych ludzi. To dosc skomplikowane i ja osobiscie nie wiem komu mozna wierzyc i zaufac w kwestiach wiary. Wiem tylko, ze posiadamy wszyscy wolna wole a niektore proponowane przez Kosciol szablony nijak sie maja do zycia.
Koniec koncow nie ma co filozofowac, ja tylko chcialam sie podpisac pod tym, ze smieszne jest wyznaczanie granic co wolno a co nie w malzenstwie w wiadomej sprawie |
2006-02-10, 13:01 | #65 | |
Raczkowanie
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
Cytat:
Wydaje mi się że zbyt drobiazgowo patrzymy na to co głosi kościół - ogólnie chodzi o dobro i tego nalezy się trzymać, a swoje sumienie i rozum każdy ma Pozdrawiam |
|
2006-02-10, 13:09 | #66 |
Raczkowanie
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
ps. przepraszam jezeli kogos uraziłam, ale po prostu nienawidze obłudy, zakłamania i dorabiania sobie skomplikowanych teorii do widocznej gołym okiem prawdy - przeciez ludzie nie są delikatnie mówiąc kretynami, wszyscy wiedza o co chodzi..............
|
2006-02-10, 13:16 | #67 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 2 983
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
Cytat:
Zresztą Twoje zdanie co do korelacji: obecność na mszy świętej a ślub w kościele nie jest podzielane przez wszystkich księży. A poza tym każdy może żałować za grzechy i odpokutować winy, nie? Również pozdrawiam |
|
2006-02-10, 13:20 | #68 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: tęczowe miasto/deszczowy kraj
Wiadomości: 7 927
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
Cytat:
__________________
Flora by Gucci https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=890431
|
|
2006-02-10, 13:31 | #69 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: tęczowe miasto/deszczowy kraj
Wiadomości: 7 927
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
Cytat:
__________________
Flora by Gucci https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=890431
|
|
2007-02-09, 11:00 | #70 | |
Raczkowanie
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
Cytat:
A jeśli chodzi o stosowanie się do tych reguł: Nie jest to absolutnie trudne; Jeśli między współmałżonkami jest Miłość, a seks nie jest tylko zaspokojeniem ich potrzeb fizycznych. Co tu dużo gadać, kto chce, ten przestrzega, Bóg nie jest carem, tylko dobrym ojcem, pozwala nam na wszystko; Jeśli jednak chcemy żyć razem z nim, musimy przestrzegać jego zasad...
__________________
|
|
2007-02-09, 11:07 | #71 | |
Raczkowanie
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
Cytat:
Sęk w tym, droga marcelino, że jeśli już 'chce Ci się' wierzyć w Boga i w ogóle zajmować się tym tematem, to do kościoła nie chodzi się po to, żeby 'odbębnić' cokolwiek...... Cały czas toczy się w Was walka dobra ze złem, to dobrze, znakiem tego jest w ogóle to, że próbujecie bronić swoich racji. Tylko trzeba wybrać właściwą drogę, i nią zacząć podążać, bez względu na wszystko.
__________________
|
|
2007-02-09, 11:53 | #72 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 24
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
w ksiazce podobnej wyczytałam, ze nie można kochać się od tyłu bo partnerzy muszą parzec sobie w oczka, oralny to grzech ta ksiazka traktowała seks jak sposób na poczęcie dziecka tylko i wyłącznie ja chyba sie nie nadaje do tej wiary...:/
|
2007-02-10, 07:42 | #73 |
Raczkowanie
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
To wcale nie musi być trudne, tak jak się Wam wszystkim wydaje.
Seks oralny i wszystkie tego typu sprawy nie są grzechem, jeśli nie doprowadzają do orgazmu, chyba że jest to orgazm niezamierzony, 'przypadkowy'. "Najgłębszym pragnieniem w sercu każdego człowieka, przed pragnieniem życia, jest pragnienie kochania i poczucie, że jest się kochanym. Taki jest prawdziwy głód człowieka. Mędrzec skupił się i dorzucił prawie szeptem, jakby mówiąc sam do siebie: 'nic w tym dziwnego, bo człowiek został stworzony przez miłość i do miłości !' - Ale życie jest pierwsze - powiedziałem - bo nikt nie może kochać, jeśli najpierw nie jest żywym człowiekiem. - Nie, nikt nie może żyć, jeśli najpierw nie jest kochany. ... życie jest rzeką, a nie źródłem! A Ty... Zanurzasz się w rzece, płyniesz w niej i zawracasz, lecz rzeka toczy swoje wody pod twoim brzuchem, wymyka się twoim ramionom. Chciwymi dłońmi usiłujesz pochwycić wodę żywą, ale nie zatrzymujesz w nich nic. A buntownicze krople przeciekają między ściśniętymi palcami i łączą się ze swoimi oddalającymi się siostrami. Niekiedy rzucasz się na dziki brzeg, zwiedziony przez kwiat o płomiennej czerwieni, Ale gdy zmęczony powracasz do rzeki, odkrywasz z wściekłością, że popłynęła naprzód nie czekając na ciebie... ... a twój kwiat stał się obumarły. Jeżeli znużony zbytnią walką zatrzymujesz się wreszcie, aby kontemplować swoją rzekę i starać się przeniknąć jej tajemnicę, Widzisz, jak płynie, ciągle płynie, ale ty nic nie wiesz o niej, ponieważ nie znasz jeszcze ani jej ŹRÓDŁA, ani jej MORZA. Tak i życie. Jeśli ono płynie w tobie, we mnie, w całej ludzkości, to dlatego, że jest synem ŹRÓDŁA, a jego źródłem jest MIŁOŚĆ. Jeśli chcesz żyć, nie zatrzymuj swojego życia dla siebie. Ono powinno pieścić inne brzegi, nawodnić sobą inne ziemie. Ty zaś biegnij do ŹRÓDŁA ! Jeżeli chcesz życie zachować dla siebie i zamknąć je w swoim sercu, by się nim cieszyć - stracisz je. Lecz odnajdziesz je, gdy z powodu ŹRÓDŁA zdecydujesz się je stracić. /Mt 16, 25/ ...Byłem zafascynowany, ale i podniecony. Kręciło mi się w głowie, jakbym za długo przebywał na słońcu. Rzucałem się. Protestowałem. - Stracić życie ! ...ależ ja nie chcę umrzeć ! - Kto ci mówi o śmierci, mówię ci o życiu ! ... nadejdzie dzień, gdy zrozumiesz, że umrzeć to nie znaczy przestać żyć, ale zaprzestać kochać." Michel Quoist, Rozmowy o miłości Polecam lekturę tej książki, na pewno wiele się Wam rozjaśni. http://www.gloria24.pl/ksiazki.php?a...5&iProdId=4845
__________________
|
2007-02-10, 08:20 | #74 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 280
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
no to jedno jest pewne,ze ja i mój przyszły małżonek będziemy skazani na grillowanie się w piekle w Nieskończoność
__________________
Gucio-kupka psiego nieszczęścia szuka pilnie domu Korabiewickie schronisko dla zwierząt Jeżeli nie jest Tobie obojętny los bezdomnych zwierząt prosze Cię o pomocRazem zdziałamy wiele.W pojedynkę nic. |
2007-02-14, 18:54 | #75 |
Raczkowanie
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
za samo to nie idzie się do Piekła...... Taka mała informacja...
__________________
|
2007-02-14, 19:30 | #76 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 3 861
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
Nie będę wnikać, za co - być może miałaś na myśli grzechy śmiertelne, chociaż zgodnie z naukami Kościoła i "zwykłe" grzechy mogą zaprowadzić do wiecznej otchłani (w sumie interpretacja zależy od księdza - i to jest chyba najbardziej zastanawiające, bo w takich kwestiach powinna raczej panować absolutna zgodność, tymczasem spotkałam się już z różnymi stanowiskami). Wracając jednak do zasadniczego tematu tego wątku - Twoim zdaniem życie zgodnie z zaleceniami, o których tu mowa, wcale nie jest trudne. Moje podstawowe pytanie brzmi zatem - czy masz męża i zgodnie z tymi regułami żyjesz, skoro piszesz tego typu stwierdzenia?
__________________
"Whatever you woke up worrying about this morning - get over it. Make a call and move on." sir Ken Robinson |
2007-02-14, 20:46 | #77 |
Raczkowanie
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
nie mam męża, a Ty nie rozumiesz chyba o czym w ogóle mowa niestety... I o to właśnie chodzi, że księża z reguły mają bardzo podobne zdania na różne tematy, ponieważ korzystają z wiedzy, którą zdobyli żyjąc z Bogiem, tylko każdy może inaczej zinterpretować ich słowa.... Choć nie twierdzę, że nie ma takich, którzy mają zaupełnie inne zdanie od innych. Mnie też nie zrozumiałaś, gdyż po pierwsze nie chodziło mi o to, że jest tak proste jak posmarowanie sobie bułki masłem, tylko nie jest tak trudne jak się wszystkim wydaje. A człowiek, z natury grzeszny, automatycznie stara się odrzucić w ogóle taką możliwość, ażeby nie używać np. antykoncepcji, nie podejmując nawet próby, by się poprawić. A co do drugiej sprawy, mojej ostatniej odpowiedzi, umyślnie napisałam, że za SAMO to nie idzie się do Piekła. Nie chodzi mi o to, że za 'drobne' grzechy nie idzie się do Piekła, tylko, że jeśli ktoś w swoim życiu stara się postępować dobrze, ale coś mu nie wychodzi w pewnych sprawach, to za to nie pójdzie do Piekła... Otóż ci, którzy podejmują walkę i poddają się, nie należą do najsłabszych, ale na pewno do najdzielniejszych !
Bóg nie każe za same grzechy, tylko za to, czy ich żałujemy, i proszę nie naskakuj na mnie, bo nie o to w tym wszystkim chodzi... Każdy może mieć swoje zdanie, i tak naprawdę nic mi do tego, co Wy sobie myślicie, i jak postępujecie, bo to tylko i wyłącznie Wasze życie ! Ja tylko wypowiadam się na forum, bo sporo wiem na ten temat... Mimo, że jestem niedoświadczona, ale do tego nie potrzeba doświadczenia... Popęd seksualny jest takim samym pożądaniem, jak każde inne, jak chęć zemsty, dla przykładu... Teraz pewnie znów większość osób mnie nie zrozumie: wyprostuję się więc... Otóż nie porównuję tu 'wartości' popędu i zemsty, tylko samo istnienie pożądania... A pożadanie seksualne niczym złym nie jest, pod warunkiem, że nie kierujemy się wyłącznie chęcią zaspokojenia potrzeb fizycznych, ale przede wszystkim MIŁOŚCIĄ, najpirw trzeba czuć duchowe połączenie, a na drugim miejscu postawić połączenie fizyczne... To nie trudne, jeśli w pełni przyjmuje się Boga, i kiedy obie strony bardzo tego pragną.
__________________
|
2007-02-15, 07:09 | #78 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 3 861
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
Gwoli wyjaśnienia - nie naskakuję na Ciebie, tylko dążę do dialogu. Co chyba udało mi się osiągnąć i co mnie szalenie cieszy, bo bardzo lubię prowadzenie dyskusji na różne tematy, szczególnie z osobami, które mają nieco inne poglądy na pewne sprawy niż ja
Chciałabym lepiej poznać Twoją opinię... Twierdzisz, że seks w małżeństwie grzechem nie jest, o ile wynika z miłości, a nie z czystego zaspokajania popędów. Tu się z Tobą w 100% zgadzam. Podstawowy "problem" w małżeńskim życiu katolików stanowi jednak orgazm. Trochę to tak, jakby orgazm zrównowano z owym czystym popędem, który jest grzeszny. W moim odczuciu jeśli kocha się drugiego człowieka, to chce się zaspokajać wszystkie jego potrzeby: miłości, akceptacji, poczucia bezpieczeństwa, ciepła. Potrzeby i prgnienia chce się zaspokajać również w sferze seksualnej. I nie mówię tu właśnie o "popędach własnych", które należy kontrolować, ale na pragnieniu pełni szczęścia dla ukochanej osoby - a szczytowanie niewątpliwie jest czymś przyjemnym, co chce się partnerowi dać. Zresztą jeśli orgazm istotnie jest czymś złym, to po co w ogóle mamy możliwość jego osiągania? To "fizyczna" część naszej natury, tak nas stworzono. W przypadku mężczyzny wyjaśnienie jest jeszcze proste - orgazm jako przyjemność powoduje, że mężczyzna szuka możliwości jego przeżywania, a tym samym zapładniania. Ale kobieta? Nie można tu mówić o tym, że orgazm ma ją zachęcać do prokreacji, bo gdyby istotnie tak było, przeżywałaby go w chwili wytrysku partnera. Może i u niektórych kobiet się to zdarza, ale nie jest na pewno regułą. Kolejna kwestia związana z orgazmem - dążenie do jego osiągnięcia jest grzechem (przynajmniej, jeśli nie służy prokreacji - w tym wypadku kobiety mają kiepską sytuację, bo u nich orgazm z prokreacją nie ma nic wspólnego, nie powinny go zatem przeżywać wcale, chyba, że przez "przypadek"). Trochę mnie to zastanawia, bo mówiąc deliktanie, jest niesprawiedliwe i stawia mężczyzn w pozycji uprzywilejowanej. Zastanawia mnie również, czy kobieta, która po prostu nie może przeżyć orgazmu ze swoim partnerem (co się przecież zdarza - z różnych względów), a bardzo tego pragnie - grzeszy? Dąży do tego, ale jej się nie udaje. Grzech? Takich zawiłości (przynajmniej dla mnie - ale może ja po prostu jestem tępa ) jest w tych "nakazach i zakazach małżeńskiego życia" multum. Żałuję też, że w Biblii te kwestie nie zostały silniej poruszone, bo wówczas sprawa byłaby jaśniejsza. Tymczasem Katolicy są zobowiązani do przestrzegania reguł ustanawianych przez Kościół. Rozumiem, że reguły te powinny być traktowane jak te ustanowione przez Boga, ale księża to jednak tylko ludzie. Przecież zmiany dotyczące tego, jak mamy żyć, wprowadzają od wieków. Nie od początku mieli jedno, wspólne stanowisko, całość wciąż się zmienia. W różnych kierunkach. Ostatnio usłyszałam, że ma powstać leksykon grzechów, żeby już nie było wątpliwości co jest grzechem, a co nie. Podane były przykłady, które wprawiły mnie w osłupienie. Przejście na czerwonym świetle - grzech. Skorzystanie w prywatnej sprawie z telefonu służbowego - grzech. Spóźnienie się ze złożeniem deklaracji w Urzędzie Skarbowym - grzech. Wszystkich nie będę przytaczać. Rozumiem, że faktycznie bieganie na ślepo przez jezdnię nie jest szczytem rozsądku, a za to łamaniem przepisów drogowych, dzwonienie ze służbowego telefonu w prywatnych sprawach jest godne potępienia, a złożenie deklaracji w US zbyt późno, znów jest łamaniem przepisów prawa. Wydaje mi się jednak, że wydawanie leksykonu określającego każdy zły uczynek, jest lekką przesadą. Czy mówię tak ze strachu? Nie. Najwyżej okazałoby się, że przy kolejnej spowiedzi musiałabym opowiedzieć o grzechach z ostatnich 20 lat swojego życia (jak miałam 5-6 lat to chyba nie grzeszyłam zbytnio, a nawet jeśli - to teraz już tego nie pamiętam). Spędziłabym więcej czasu przy konfesjonale. Ale czy przez to żałowałabym za grzechy bardziej? Nie. Jeśli idę do spowiedzi, to z mocnym postanowieniem poprawy. Żałuję za wszystkie grzechy, również za te, których nie wymieniłam, bo o nich nie pamiętam czy nie zdaję sobie z nich sprawy. Wydaje mi się (oczywiście jest to moja subiektywna opinia), że Boga tak naprawdę interesują nasze intencje, a nie recytowanie z pamięci własnych błędów. Mylimy się, błądzimy, popełniamy kretynizmy. Ale żałujemy. Czy jednak pragnienie przyjemności dla ukochanego człowieka jest grzechem? Czy małżeństwem stajemy się nie po to, by się kochać, wspierać i ochraniać, lecz tylko w celach prokreacyjnych? Tu również spotkałam się z różnymi opiniami księży. Niektórzy twierdzą, że tak i współżycie w dniach wykluczających poczęcie też jest niedozwolone, a "kalendarzyk" ma być prowadzony nie po to, by móc dzięki niemu unikać ciąży, lecz po to, by współżyć tylko w te dni, w których istnieje możliwość zapłodnienia. Rozumiem doskonale, co miałaś na myśli w swoim pierwszym poście i zgadzam się z Tobą - decydując się na jakąś wiarę powinniśmy przyjąć ją taką, jaka jest i zgodnie z nią żyć. Ja niestety jestem osobą, która stawia wiele pytań i szuka na nie odpowiedzi. Szukałam i u księży, ale dostało mi się za to parę razy po uszach. Usłyszałam, że nie mam prawa pytać, nie mam prawa do wątpliwości i kierowania się swoim sumieniem. Usłyszałam, że mam wypaczony obraz Boga i pojęcia dobra i zła. Dlaczego? Dlatego, że pytam i zastanawiam się? Są oczywiście i tacy księża, którzy chętnie wdają się ze mną w dyskusję i dla takich mam mnóstwo sympatii i szacunku. Bo nie krytykują mnie za postawienie pytania, udzielają odpowiedzi merytorycznych, z którymi czasem polemizuję, a które czasem do mnie przemawiają i rozwiewają moje wątpliwości. W kwestii wiary tych wątpliwości nie mam - wierzę w Boga, modlę się do Niego i mnóstwo Mu zawdzięczam. Do kościoła staram się chodzić regularnie, ale w kwestii tego, co mają mi do powiedzenia księża - wątpliwości się rodzą. Tak samo, jak w przypadku kwestii dotyczących małżeńskiego pożycia. Za samo łamanie tych reguł do piekła nie pójdę, zgoda. Ale za łamanie ich z premedytacją? Bo skoro łamię je świadomie, to przecież grzech jest poważniejszy. Takich pytań jest we mnie naprawdę wiele. Możliwe, że uznasz mnie za osobę małej wiary, skoro nie umiem bez zastanowienia zastosować się do tego, co mi mówią. Dla mnie jednak sprawa wcale nie jest taka prosta, a miłość do Boga i wiara w Niego nie jest dla mnie ściśle związana ze ślepą wiarą w każde słowo każdego księdza (zwłaszcza, że zbyt często te słowa różnią się od siebie).
__________________
"Whatever you woke up worrying about this morning - get over it. Make a call and move on." sir Ken Robinson |
2007-02-15, 16:12 | #79 |
Raczkowanie
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
Ogromnie się cieszę, że zadajesz tak wiele pytań To nie oznaka małej wiary, tylko właśnie chęci poznania jej, a to dobrze ! Widzisz, 'prawo Boga' nie jest jak prawo państwa np., jeśli po prostu nie wiesz, że coś jest grzechem, a to popełniasz, to nie grzeszysz. A samo to, że jesteś dociekliwa bardzo dobrze o tym świadczy, chcesz dowiedzieć się 'co jest grzechem, a co nie', a nie zamykasz się, byleby uniknąć odpowiedzialności, więc chwalę...
Jeśli chodzi o sam orgazm, to nie jest on absolutnie grzechem ! Współżycie w małżeństwie w dni niepłodne również nie jest... Popęd seksualny jest czymś zupełnie normalnym i każdy chce go zaspokoić... Bóg nie stworzyłby nas takimi, żeby nam zrobić na złość, wprowadził jedynie pewne 'ograniczenia'.... Po prostu, w katolicyzmie jest tak: seks i orgazm - ok, pod warunkiem, że dzieje się w małżeństwie, nie znieważa drugiej osoby, jest - i seks i orgazm - wywoływany poprzez miłość a nie TYLKO chęć zaspokojenia potrzeb fizycznych, no i nasienie ma zakończyć swą drogę w pochwie kobiety. Nie chodzi o to w tym wszystkim, że seks wg Kościoła ma być tylko w celu prokreacji, ale jest to jak gdyby główny powód, co nie znaczy, że orgazm i chęć zaspokojenia potrzeb fizycznych jest czymkolwiek złym ! Pod warunkiem, że nie kierujemy się tylko i wyłącznie tym... Jeśli chodzi o ten cały leksykon, nic o nim nie słyszałam, ale powiem tylko tyle: łamanie prawa państwowego, czym np. jest przechodzenie na czerwonym świetle, jest grzechem, co może wydawać się głupie, ale łamanie prawa, narzuconego przez jednostkę wyższą, do której przynależymy w jakiś sposób jest grzechem ;]
__________________
|
2007-02-16, 12:16 | #80 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 3 861
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
entero: czyli jednak nasze poglądy aż tak bardzo się od siebie nie różnią
__________________
"Whatever you woke up worrying about this morning - get over it. Make a call and move on." sir Ken Robinson |
2007-02-16, 12:52 | #81 |
Raczkowanie
|
Dot.: Co wolno w małżeństwie???
no nie ;] wiesz, no to, co wiesz, jest ok, wciaz szukasz Prawdy a to dobrze
__________________
|
Nowe wątki na forum Forum ślubne |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:00.