Każdy kowalem własnego losu?

[ferryboat]

Hej! Co myślicie nt. tego sformułowania jeżeli chodzi w kontekscie np. wyzyskiwanych ludzi w fabrykach w Bangladeszu itd.? Łatwo mówić, że sami jesteśmy za siebie odpowiedzialni jeżeli patrzymy na to przez pryzmat nas Europejczyków, którzy w dużej mierze są uprzywilejowani. Ciekawa jestem waszej opinii

[ruda_beksa]

Po części tak, po części nie. Wydaje mi się, że niektóre osoby które osiągnęły sukces lubią sobie wmawiać, że wszystko osiągnęły SAME. Ot, taka emocjonalna masturbacja. Natomiast nie trzeba patrzeć aż na Bangladesz. Osoba urodzona w dużym polskim mieście w klasie średniej BĘDZIE miała o wiele łatwiejszy start niż osoba urodzona w bardzo biednej rodzinie na wsi zabitej deskami. Pewnie, zdarzają się wyjątkowe sytuacje w których ktoś wybija się z biedy, ale są rzadkie.

Każdy jest kowalem własnego losu - od linii startu. Z tym, że dla niektórych ta linia startu jest kilometr do tyłu.

[puchaty71]

Bo może nikt nie jest kowalem własnego losu, niezależnie czy pochodzi z Bangladeszu czy z Bydgoszczu.

[MiamiGlow]

Ja myślę, że osiągnięć nie powinno się mierzyć samym faktem zrobienia czegoś, ale pokonaną w tym celu drogą. Jeśli coś komuś spadło z nieba, ma to trochę mniejszą wartość od rzeczy, na jakie się zapracowało. I satysfakcja też jest inna. Ale tak - każdy jest kowalem swojego losu. Mamy wiele możliwości. Przede wszystkim w emocjonalnym odbiorze tego, co nas spotyka. Można marudzić i się zamknąć na nowe szanse, a można też cieszyć się z tego co się ma i w miarę możliwości iść dalej .

[olenkasz]

Bardzo trudno jest być kowalem swojego losu, kiedy jest się urodzoną w Arabii Saudyjskiej kobietą.

[ginewrona]

Moim zdaniem duży wpływ na nasze życie i sukces, los, ma miejsce urodzenia i rodzina, z jakiej pochodzimy.

[Sybil_]

wg mnie nie jesteśmy kowalami własnego losu
no może w jakiś 30%
Owszem są rzeczy na które możemy sobie zapracować, dojść do czegoś wspaniałego ciężką pracą , uporem itp
Ale większość rzeczy w życiu od nas niestety nie zależy m.in gdzie się urodzimy czy w biednej czy bogatej rodzinie, jakie mamy geny które determinują nasze zdrowie, inteligencję, wygląd zew.
Na choroby, wypadki losowe nie mamy praktycznie żadnego wpływu.
Wiele zależy od szczęścia, od ludzi jakich spotykamy na drodze.

[DarkChocolate666]

Napisane przez ruda_beksa

Po części tak, po części nie. Wydaje mi się, że niektóre osoby które osiągnęły sukces lubią sobie wmawiać, że wszystko osiągnęły SAME. Ot, taka emocjonalna masturbacja. Natomiast nie trzeba patrzeć aż na Bangladesz. Osoba urodzona w dużym polskim mieście w klasie średniej BĘDZIE miała o wiele łatwiejszy start niż osoba urodzona w bardzo biednej rodzinie na wsi zabitej deskami. Pewnie, zdarzają się wyjątkowe sytuacje w których ktoś wybija się z biedy, ale są rzadkie.

Każdy jest kowalem własnego losu - od linii startu. Z tym, że dla niektórych ta linia startu jest kilometr do tyłu.

Bardzo madre slowa
Podpisuje sie pod nimi

[MissChievousTess]

Niestety to jest mit. Częściowo rodem z USA, częściowo promowany przez twórców różnej maści ideologii usprawiedliwiających nierówność płac, częściowo wynikający z fikcji prawnej i etycznej jaką jest koncepcja "wolnej woli". Niestety z realiami ludzkiego życia ma to niewiele wspólnego. Wiedzą to np. specjaliści od demografii czy epidemiologii oraz osoby badające nierówności edukacyjne. Z perspektywy jednostki i jej jednego życia raczej tego nie widać. Ale jak na podstawie miejsca urodzenia można przewidzieć choroby, długość życia, poziom ubóstwa itd. to już to widać. Od tego, ze ktoś się kształci i planuje karierę w Europie do bycia skrajnie ubogim zbierającym resztki komputerów na wysypisku w Afryce dzieli większość Europejczyków zupełne przypadkowe miejsce urodzenia i zupełnie przypadkowe pochodzenie społeczne, rasowe, etniczne.

---------- Dopisano o 21:46 ---------- Poprzedni post napisano o 21:44 ----------

Na dobrą sprawę nawet od płci zależy to czy np. komuś z chorobą psychiczną czy np. ADHD zdiagnozuje się tą chorobę na tyle wcześnie by ta osoba mogła się uczyć, pracować, uniknąć nałogów czy problemów z prawem.

[Mijanou]

Napisane przez ruda_beksa

Po części tak, po części nie. Wydaje mi się, że niektóre osoby które osiągnęły sukces lubią sobie wmawiać, że wszystko osiągnęły SAME. Ot, taka emocjonalna masturbacja. Natomiast nie trzeba patrzeć aż na Bangladesz. Osoba urodzona w dużym polskim mieście w klasie średniej BĘDZIE miała o wiele łatwiejszy start niż osoba urodzona w bardzo biednej rodzinie na wsi zabitej deskami. Pewnie, zdarzają się wyjątkowe sytuacje w których ktoś wybija się z biedy, ale są rzadkie.

Każdy jest kowalem własnego losu - od linii startu. Z tym, że dla niektórych ta linia startu jest kilometr do tyłu.

Jak zwykle-w punkt.

Nie ma równych szans na starcie. A jeśli chodzi o edukację to inaczej uczy się nastolatek w dużym mieście, który ma się jedynie uczyć i nic więcej od niego rodzice nie chcą a inaczej nastolatek na wsi, który po powrocie ze szkoły musi jeszcze pomóc w gospodarstwie. Jeden jeździ do szkół językowych za granicę a drugi musi pomóc przy żniwach/pracach polowych. No i też nie każdego stać, by dziecko utrzymać w mieście (stancja, jedzenie, opłaty, podręczniki, ciuchy itd).

[MiamiGlow]

Ale wiecie - można być bogatym, wykształconym, otoczonym świetnymi warunkami - i mimo to być nieszczęśliwym. Można też być biednym i mieć w życiu pod górkę, ale umieć się cieszyć i mieć to szczęście. W tym sensie jesteśmy kowalami własnego losu. Bardzo ważne jest podejście do siebie i swojego życia .

[Mijanou]

Napisane przez MiamiGlow

Ale wiecie - można być bogatym, wykształconym, otoczonym świetnymi warunkami - i mimo to być nieszczęśliwym. Można też być biednym i mieć w życiu pod górkę, ale umieć się cieszyć i mieć to szczęście. W tym sensie jesteśmy kowalami własnego losu. Bardzo ważne jest podejście do siebie i swojego życia .

W zasadzie to tak.
Nie zmienia to jednak faktu, że nie do konca jesteśmy kowalami własnego losu, ponieważ warunki socjalno-bytowe mogą nas ograniczać w naszych wyborach.

[Atavish]

Napisane przez MiamiGlow

Ale wiecie - można być bogatym, wykształconym, otoczonym świetnymi warunkami - i mimo to być nieszczęśliwym. Można też być biednym i mieć w życiu pod górkę, ale umieć się cieszyć i mieć to szczęście. W tym sensie jesteśmy kowalami własnego losu. Bardzo ważne jest podejście do siebie i swojego życia .

Jest takie radosne powiedzenie - że łatwiej być nieszczęśliwym w willi z basenem niż będąc samotną matką pracującą fizycznie. Żeby nie szukać bardziej skrajnych przykładów w Bangladeszu czy Afryce.

A ogółem - uważam stwierdzenie o byciu kowalem własnego losu za kompletną bujdę. Bo nasze życie jest determinowane przez to gdzie się urodziliśmy, w jakiej rodzinie etc. Przecież zjawiska takie jak dziedziczenie biedy są dokładnie opisane. Tak jak i opisana jest korelacja pomiędzy wykształceniem rodziców a wykształceniem dzieci.
Do tego dochodzą przypadki po prostu losowe - bo ktoś miał po prostu pecha - firma w której pracował upadła, jego stanowisko zostało wyoutsourcowane, miał wypadek, a był zawodowym żołnierzem. Tysiące innych. I to sprawia, że nagle ich życie się wywraca kompletnie. I nie zawsze jest łatwe rozwiązanie. Bo dzieci, bo kredyt, bo choroba - i łapie się pierwszą pracę która się nawinie. Nawet taką kupowatą. I się w niej utyka. Bo jest tak kijowa, że się bierze sryliard nadgodzin. A po powrocie do domu po tym sryliardzie nadgodzin już nie ma czasu na naukę, samodzielne dokształcanie się czy inne rzeczy które teoretycznie mają zwiększyć czyjąś wartość na rynku. I to nie dlatego że ktoś jest leniem, jest mało ambitny czy za mało inteligentny. Nie. Po prostu fizycznie nie starcza czasu. Bo zostaje tylko trochę snu oraz ogarnięcie domu i dzieci. I jak słyszę że ktoś taki ma "zmienić pracę i wziąć kredyt" i że "sam sobie winien", to mnie po prostu szlag trafia. Bo nikt mu tego cholernego kredytu nie da. Tzn chwilówkę dostanie. Na taki procent że się nigdy nie wypłaci.
Ogółem mam wrażenie że łatwo się mówi o byciu kowalem własnego losu z perspektywy uprzywilejowanych.
Jasne - zdarzają się przypadki kiedy dziecko "awansuje" społecznie wyżej niż rodzice. Ale to właśnie pojedyncze przypadki.

Wysłane z mojego LG-H815 przy użyciu Tapatalka

[Limonka2738]

Bycie kowalem własnego losu niejako wymaga istnienia wolnej woli.


Która najprawdopodobniej nie istnieje.

[Mijanou]

Napisane przez Atavish

Jest takie radosne powiedzenie - że łatwiej być nieszczęśliwym w willi z basenem niż będąc samotną matką pracującą fizycznie. Żeby nie szukać bardziej skrajnych przykładów w Bangladeszu czy Afryce.


Ogółem mam wrażenie że łatwo się mówi o byciu kowalem własnego losu z perspektywy uprzywilejowanych.
Jasne - zdarzają się przypadki kiedy dziecko "awansuje" społecznie wyżej niż rodzice. Ale to właśnie pojedyncze przypadki.

Wysłane z mojego LG-H815 przy użyciu Tapatalka

Też zawsze powtarzam, że pieniądze szczęścia nie dają, ale jeśli już nie to ja wolę cierpieć wygodnie, w luksusie


A osobom, które pragną tego "awansu" a jednocześnie są ambitne i pracowite należy pomagać. Nie zawodowym dzieciorobom, którzy nigdy pracą się nie zhańbili a właśnie takim ludziom.

Na studiach poznałam chłopaka (studiował inny kierunek ale jakoś się zaprzyjaźniliśmy), który pochodził z małej miejscowości, stypendium socjalnego nie dostał, bo rodzina przekraczała próg dochodowy o jakąś śmieszną kwotę (zresztą gros tego dochodu i tak zjadały leki matki). Facet uczył się a jednocześnie pracował jak koń, żeby się utrzymać. Nawet nie wiem, kiedy miał czas spać. Na szczęście okazało się, że chłopak pracował u znajomych mojego świętej pamięci taty, więc ktoś mu pomagał w sposób dyskretny i mam nadzieję, że do tej pory facet się nie zorientował w temacie.

[brandie]

W jakimś stopniu jest, ale uważam, że w mniejszym niż się obecnie promuje. Zgadzam się z dziewczynami, że duży wpływ na to miejsce urodzenia, rodzina, środowisko. Do tego uważam, że każdy ma jakąś poprzeczkę, której już nie przeskoczy, sensie intelektualnym i nie ma tak, że każdy może wszystko, jest w stanie nauczyć się i pojąć co zechce.

[stotek]

Napisane przez ruda_beksa

Po części tak, po części nie. Wydaje mi się, że niektóre osoby które osiągnęły sukces lubią sobie wmawiać, że wszystko osiągnęły SAME. Ot, taka emocjonalna masturbacja. Natomiast nie trzeba patrzeć aż na Bangladesz. Osoba urodzona w dużym polskim mieście w klasie średniej BĘDZIE miała o wiele łatwiejszy start niż osoba urodzona w bardzo biednej rodzinie na wsi zabitej deskami. Pewnie, zdarzają się wyjątkowe sytuacje w których ktoś wybija się z biedy, ale są rzadkie.

Każdy jest kowalem własnego losu - od linii startu. Z tym, że dla niektórych ta linia startu jest kilometr do tyłu.

O dokladnie, w 100% sie pod tym podpisuje.

Plus moim zdaniem potem dochodzi do tego jeszcze to, co (jakie podejscie) wloza nam do glowy rodzice/opiekunowie - sa tacy, ktorzy caly czas podcinaja dzieciom skrzydla, na zasadzie "a po co Ci to, przeciez i tak sie nie uda, po co sie starac" (i nie jest to robione w zlej wierze, po prostu takie maja podejscie do zycia), a sa tacy, ktorzy mowia "probuj, wierze w Ciebie, rob jak uwazasz, jak nie sprobujesz to sie nie przekonasz". Wiadomo, ze pierwsze dziecko bedzie mniej skore do ryzykowania i nie bedzie widzialo wiekszego sensu w duzym nakladzie pracy, w celu osiagniecia jakiejs "fanaberii", podczas gdy drugie na odwrot.

[Elimmnka]

Wiadomo, że nie da się podpisac każdego powiedzonka do wszystkiego. Oczywiście koleżanka wyżej ma duzo racji. Ja rozumiem to powiedzenie też w taki sposób, że chodzi o podejmowanie decyzji. Myślę, że gdybym np miała inne cechy charakteru być może życie zaprowadziłoby mnie gdzie indziej bo inne decyzje bym podejmowała, mniej się bałam, bardziej lub mniej ryzykowała itd

[Beithii]

Jeżeli chodzi o Bangladesz i branżę modową myślę, że to wina konsumenta, który płaci za produkt, który został wykonany przez osobę, której nie zapłacono wystarczającej ilości pieniędzy.

Łatwo jest powiedzieć: Każdy jest kowalem swojego losu, tylko tak jak wyżej - każdy z nas wychowywał się w innej rodzinie / kraju / kulturze i tak dalej. Myślę, że to bardzo krzywdzące powiedzenie.

[Atavish]

Napisane przez Beithii

Jeżeli chodzi o Bangladesz i branżę modową myślę, że to wina konsumenta, który płaci za produkt, który został wykonany przez osobę, której nie zapłacono wystarczającej ilości pieniędzy.

Łatwo jest powiedzieć: Każdy jest kowalem swojego losu, tylko tak jak wyżej - każdy z nas wychowywał się w innej rodzinie / kraju / kulturze i tak dalej. Myślę, że to bardzo krzywdzące powiedzenie.

Konsumenta którego niestety też często nie stać na droższy, wykonany w lepszych warunkach produkt, bo jemu też za mało płacą.
I kółko się zamyka.

Wysłane z mojego LG-H815 przy użyciu Tapatalka

[Limonka2738]

Napisane przez Atavish

Konsumenta którego niestety też często nie stać na droższy, wykonany w lepszych warunkach produkt, bo jemu też za mało płacą.
I kółko się zamyka.

Wysłane z mojego LG-H815 przy użyciu Tapatalka

A z drugiej strony magicznie się lepsza praca w Bangladeszu nie pojawi, nawet jak konsument nie kupi.

Więc dla niech to lepsze niż żadna praca.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Atavish]

Napisane przez Limonka2738

A z drugiej strony magicznie się lepsza praca w Bangladeszu nie pojawi, nawet jak konsument nie kupi.

Więc dla niech to lepsze niż żadna praca.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

To niestety też prawda.
Więc jak się nie obrócisz, tak rzyć z tyłu.

Wysłane z mojego LG-H815 przy użyciu Tapatalka

[7719e1289fd8f2cabe4d2763ed6d1b81d4eb2186]

To po czesci jest kwestia mozliwosci, urodzenia, oczywiscie.
Ale bardzo czesto to od nas zalezy czy stoimy w miejscu, czy ruszymy sie naprzod. Mozesz miec dostep tylko do jednej ksiazki w zyciu, mozesz miec cala biblioteke. Ale ksiazke trzeba przeczytac, zeby w jakikolwiek sposob miala szanse zadzialac. Byc moze poruszysz sie tylko o 5 centymetrow naprzod, ale to juz jest sukces. W Bangladeszu tez znajdzie sie ludzi, ktorzy sie wylamuja i np. odkrywaja potrzebe na ''biznes'', ktora nam sie nie miesci w glowie. W Afryce np. w Ghanie siedzac w korku ma sie do czynienia z ulicznymi sprzedawcami, ktorzy sprzedaja np. przekaski czy kawe. Super pomysl? Jasne. Nawet w Korei Polnocnej kwitnie nielegalny handel. Handluje sie np. papierosami na sztuki. Nawet w trakcie wojny ludzie zarabiali na chleb.
Mamy jakas taka naturalna sklonnosc do starania sie polepszyc swoich warunkow, takze w ciezkich sytuacjach.

Nie do konca zgadzam sie z tymi mozliwosciami mozgu, ze nie kazdy je ma. To tak jak ja ciagle slysze, ze ja mam tak latwo z nauka jezykow, ze mi to samo wchodzi.
Nie, nie wchodzi. Zapiep---am kilka(nascie) godzin dziennie. Moi rodzice nie mieli pieniedzy, zeby wyslac mnie na kolonie jezykowe i na wymiane za granice (czym chwalily sie moje kolezanki). Ja mialam internet i ksiazki, siedzialam nad nimi godzinami i koniec koncow skonczylam z o wiele lepsza znajomoscia np. angielskiego niz te moje chwalace sie kolezanki.
Mialam gorszy start, wyszlam na tym lepiej. Nadrobilam ciezka praca.

Wiec nigdy nic nie wiadomo.

---------- Dopisano o 12:42 ---------- Poprzedni post napisano o 12:40 ----------

Napisane przez Atavish

Konsumenta którego niestety też często nie stać na droższy, wykonany w lepszych warunkach produkt, bo jemu też za mało płacą.
I kółko się zamyka.

Wysłane z mojego LG-H815 przy użyciu Tapatalka

Nie musi byc drozszy.
Placimy krocie za fancy bancy produkty znanych firm made in bangladesh.

[Atavish]

[1=7719e1289fd8f2cabe4d276 3ed6d1b81d4eb2186;8587958 1]

Nie musi byc drozszy.
Placimy krocie za fancy bancy produkty znanych firm made in bangladesh.[/QUOTE]

Niestety ale zazwyczaj jest droższy. Bo oprócz marki w cenę produktu jednak wchodzi materiał i praca. A jeśli praca jest lepiej opłacona, to i produkt droższy.
Szczerze mówiąc nie kojarzę firm które by były tańsze od sieciówek, a które by nie były właśnie produkowane w Bangladeszu, Pakistanie, Turcji czy na Filipinach.
Za sukienki produkowane np w Polsce płacę sumy kilkukrotnie wyższe.
Ale żeby nie było - nie twierdzę, że tak jest zawsze, tylko że ja się z tym nie spotkałam. Więc chętnie poznam przykłady firm tanich, a nie wyzyskujących swoich pracowników.

Wysłane z mojego LG-H815 przy użyciu Tapatalka

[Limonka2738]

Napisane przez Atavish

Niestety ale zazwyczaj jest droższy. Bo oprócz marki w cenę produktu jednak wchodzi materiał i praca. A jeśli praca jest lepiej opłacona, to i produkt droższy.
Szczerze mówiąc nie kojarzę firm które by były tańsze od sieciówek, a które by nie były właśnie produkowane w Bangladeszu, Pakistanie, Turcji czy na Filipinach.
Za sukienki produkowane np w Polsce płacę sumy kilkukrotnie wyższe.
Ale żeby nie było - nie twierdzę, że tak jest zawsze, tylko że ja się z tym nie spotkałam. Więc chętnie poznam przykłady firm tanich, a nie wyzyskujących swoich pracowników.

Wysłane z mojego LG-H815 przy użyciu Tapatalka

Ja dużo kupuję w Szachownicy. Tam są produkty z Polski.

Materiały nie są super, takie ubrania na jeden/dwa sezony. Tylko ja wolę takie jednorazówki, więc dla mnie to nie problem.

Mama ma też krawcowa, która jej szyję na zamówienie ciuchy po prostu.

Ja sama uczę się, żeby sobie samej szyć.

Polecam, masz gwarancję, że osobie, która robi twoje ciuchy uczciwie płacą.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[7719e1289fd8f2cabe4d2763ed6d1b81d4eb2186]

Napisane przez Atavish

Niestety ale zazwyczaj jest droższy. Bo oprócz marki w cenę produktu jednak wchodzi materiał i praca. A jeśli praca jest lepiej opłacona, to i produkt droższy.
Szczerze mówiąc nie kojarzę firm które by były tańsze od sieciówek, a które by nie były właśnie produkowane w Bangladeszu, Pakistanie, Turcji czy na Filipinach.
Za sukienki produkowane np w Polsce płacę sumy kilkukrotnie wyższe.
Ale żeby nie było - nie twierdzę, że tak jest zawsze, tylko że ja się z tym nie spotkałam. Więc chętnie poznam przykłady firm tanich, a nie wyzyskujących swoich pracowników.

Wysłane z mojego LG-H815 przy użyciu Tapatalka

Zle mnie zrozumialas.
Nie napisalam, ze istnieja firmy tanie, nie wyzyskujace swoich pracownikow. Bo takie ciezko znalezc.
Ale sa firmy drogie, ktore pracownikow wyzyskuja, bo musza oplacic kampanie reklamowe itd. Wiec placimy na tyle duze pieniadze za ubrania, ze moglibysmy za te cene kupic juz ubrania fair trade. A kupujemy te drogie.
Wiec nie zawsze mozna sie usprawiedliwic, ze kupimy te ubrania, bo nie stac nas na drozsze (i wykonane bez wyzysku)

[Atavish]

Napisane przez Limonka2738

Ja dużo kupuję w Szachownicy. Tam są produkty z Polski.

Materiały nie są super, takie ubrania na jeden/dwa sezony. Tylko ja wolę takie jednorazówki, więc dla mnie to nie problem.

Mama ma też krawcowa, która jej szyję na zamówienie ciuchy po prostu.

Ja sama uczę się, żeby sobie samej szyć.

Polecam, masz gwarancję, że osobie, która robi twoje ciuchy uczciwie płacą.



Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Też się uczę Zarówno dlatego żeby się nie dokładać do wyzysku, jak i dlatego, że nie mogę znaleźć zazwyczaj ciuchów które mi się podobają.
I dziękuję za polecenie Szachownicy - sprawdzę, bo kojarzę u siebie w mieście

Wysłane z mojego LG-H815 przy użyciu Tapatalka

[puchaty71]

Napisane przez Limonka2738

Bycie kowalem własnego losu niejako wymaga istnienia wolnej woli.


Która najprawdopodobniej nie istnieje.

Pełna zgoda! Nikt nigdy nie doświadczył innej decyzji, niż tej, którą podjął. Przekonanie, że można wybierać kierując się wolą nie ma żadnego uzasadnienia. Wymagałoby to istnienia alternatywnych rzeczywistości. Te jednak istnieją tylko w naszych głowach.

Wysłane z mojego HUAWEI GRA-L09 przy użyciu Tapatalka

[GdyKochamy]

Oczywiście w pewnych granicach, ale zgadzam się z tym powiedzeniem. Niektórym jest łatwiej, innym trudniej, ale w krajach europejskich przeciętny człowiek może odnieść sukces, nawet jak nie jest zamożny.

[MissChievousTess]

Napisane przez GdyKochamy

Oczywiście w pewnych granicach, ale zgadzam się z tym powiedzeniem. Niektórym jest łatwiej, innym trudniej, ale w krajach europejskich przeciętny człowiek może odnieść sukces, nawet jak nie jest zamożny.

Nawet jak się zrobi takie analizy dla Europy to wyjdzie korelacja sukcesu dziecka ze statusem ekonomicznym ojca i dłuższymi latami edukacji matki, a często też z jej niższą religijnością. Taka prawda o byciu kowalem własnego losu. Nawet ekonomiści w USA mówiąc o rynku mieszkaniowym już zaczynają mówić wprost, że jak ktoś rodzi się biedny do od pracy może być jeszcze biedniejszy,a ktoś urodzony jako bogaty w ciągu życia zwykle tylko dalej i bardziej się bardziej się wzbogaca. Niedawno były analizy z największą ilością nakładu pracy w różnych krajach i jednak wyszło, że najwięcej pracuje się np.w biednym Meksyku czy Indiach,a nie w krajach bogatszych, które twierdzą, że mają większy wkład w gospodarkę światową niż kraje 3 świata. Zrobiono analizy wydajności tej pracy i wyszło, że jednak na luksus bogatych tyrają za małe pensje najbiedniejsi.