Masturbacja a kontakty z partnerem. Wolne refleksje:)

[zagubiona89r]

Ostatnio naszło mnie na eksperyment. Mianowicie eksperyment polegał na tym, że wszelkie pieszczoty itd. itp. miały miejsce tylko z partnerem, z którym widuję się 2/3 razy w tygodniu. Zero aktów samozadowalających się

Wnioski naszły mnie takie, że: szybciej dochodzę w trakcie zabaw z partnerem, sprawia mi to większą przyjemność niż kiedyś, mam ochotę na więcej niż raz Tak jakby po orgazmie ochota rosła a nie malała.

Mówi się, że kobieta powinna znać swoje ciało i wiedzieć co lubi. I to fakt bo wiedziałam co i jak partnerowi pokazać. Natomiast rzeczony eksperyment sprawia, że wolę "poczekać" na partnera niż robić cokolwiek sama, bo sprawia mi to wtedy dużo większą frajdę.

Czy jestem jakimś dziwnym odosobnionym przypadkiem dziwnie reagującym? Bo np. czytałam, że w wypadku mężczyzn masturbacja jest wręcz wskazana bo pozwala wydłużać stosunki i, że jest w odpowiednich ilościach "zdrowa". I jako osoba myśląca za dużo, rozmyślam rozmyślam i ciekawa jestem jak to wygląda u innych kobiet

Chętnych do dyskusji zapraszam, niechętnym dziękuję za uwagę

[agnieszkaqazplm]

Mam tak samo. Na początku próbowałam coś tam eksperymentować sama z sobą, ale stwierdziłam, że o wiele bardziej mnie podnieca jednak dotyk mojego mężczyzny. Robisz sobie sama dobrze- jest dobrze, bo wiesz dokładnie co i jak, robi Ci facet dobrze- różnie to bywa, zależy od dojrzałości i poznania wzajemnych preferencji, ale jest ten dreszczyk niewiedzy, co się zaraz będzie działo.
Poza tym podnieca przecież nagość, dotyk i widok faceta. No chyba ,że jakąś pannę bardziej kręci jej własny widok

[201704051255]

bywalo, ze po masturbacji nie mialam ochoty na seks juz, a bywa odwrotnie - po 3-4 razach sama nie moge sie doczekac az chlopak wroci z pracy

regula jest jedna - jesli jest mi psychicznie gorzej, mam dolek, to masturbacja zniecheca do seksu, zaspokaja, jesli mam dobry badz neutralny nastroj - zachęca

[MissMiss]

Ja również wolę, gdy to partner zadowala mnie, niż ja samą siebie Już nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz sama sprawiałam sobie przyjemnosc. Chyba działo się to wtedy, gdy długo się nie widzieliśmy a ja miałam bardzo dużą ochotę na seks. Po prostu z partnerem jest dużo przyjemniej Zresztą dziwne byłoby gdyby było inaczej..w przypadku gdy mój TŻ wolałby swoją rękę niż mnie czułabym się bardzo bardzo dziwnie, jakbym mu się nie podobała i nie potrafiła go zadowolic.

A co przyjemności, mam podobnie jak Ty. Ochota nie maleje, tylko rośnie. Ponadto im większą mam ochotę, tym większa przyjemnosc.

[zagubiona89r]

Ja widzę jedną zasadniczą zmianę: długość. Kiedyś jak były i kontakty z partnerem i dość częsta masturbacja, to dojście z partnerem zajmowało mi długo bardzo długo czasu (czasami nawet około 40 minut co mnie też irytowało bo to irytujące nie móc "wejść" na wyższy stopień przyjemności i zatrzymać się w połowie).

Natomiast po takim masturbacyjnym poście dochodzę dość szybko (nawet kilka minut tak około) i jest to o wiele przyjemniejsze.


Więc chyba po prostu zdecyduję się czekać na Tż Opłaca się

[xx Maya xx]

Mam tak samo. Kiedyś, kiedy się masturbowałam, miałam mniejszą ochotę na seks, bo z natury mam niezbyt wysokie libido i czułam się w pełni zaspokojona, a od kiedy tego nie robię, czerpię z seksu większą przyjemność. Niestety, z TŻ-em widuję się tylko raz w tygodniu, więc czasem ciągnie, ale nie robię tego od dawna, warto poczekać na sobotę, bo wtedy jest super.

[muszynianka]

A ja już sto lat nie miałam kontaktu sama ze sobą
mam tak samo jak ty. Najwidoczniej kobiety reagują na takie rzeczy inaczej niż mężczyźni

[201803290936]

Napisane przez zagubiona89r

Ostatnio naszło mnie na eksperyment. Mianowicie eksperyment polegał na tym, że wszelkie pieszczoty itd. itp. miały miejsce tylko z partnerem, z którym widuję się 2/3 razy w tygodniu. Zero aktów samozadowalających się

Wnioski naszły mnie takie, że: szybciej dochodzę w trakcie zabaw z partnerem, sprawia mi to większą przyjemność niż kiedyś, mam ochotę na więcej niż raz Tak jakby po orgazmie ochota rosła a nie malała.
(...)
Chętnych do dyskusji zapraszam, niechętnym dziękuję za uwagę

Ja mam odwrotnie.

Ale zdarzają mi się okresy, że zero "aktów samozadawalających" (fajne określenie ), bo nie mam ochoty i potrzeby, a potem następuje okres pt. codziennie po kilka razy. Po masturbacji ochota na seks mi jednak najczęściej rośnie lub nie ma to wpływu.

[zelkowa_krolewna]

Też tak mam, że wolę z partnerem bo jest przyjemniej.
Pamiętam jak kiedyś wypowiedziałam się na jakimś wątku, że się nie masturbuję (i mój facet też) bo wolę seks to zostałam napadnięta że jestem nienormalna, że powstrzymuję swoje napięcie seksualne i doprowadzę siebie do choroby...

[Atwa]

Napisane przez zelkowa_krolewna

Też tak mam, że wolę z partnerem bo jest przyjemniej.
Pamiętam jak kiedyś wypowiedziałam się na jakimś wątku, że się nie masturbuję (i mój facet też) bo wolę seks to zostałam napadnięta że jestem nienormalna, że powstrzymuję swoje napięcie seksualne i doprowadzę siebie do choroby...

U mnie tak samo. Zaspokajamy się tylko wzajemnie Nie wiem co by mi musiało przyjść do głowy, żeby robić to samej Nie czuję takiej potrzeby. A jeszcze po kilka razy dziennie? Pomijając inne kwestie to szkoda by mi było czasu na robienie tego. Mam ciekawsze zajęcia w ciągu dnia. No ale co kto lubi, widać są ludzie którzy nie muszą tego robić

[niutka1]

dla mnie "akty samozadowalania" ( fajna nazwa, po męsku to by chyba było "samozadowalenia" ) sa niezalezne od seksu z facetem,
to, czy masturbowałam sie wczesniej nie ma znaczącego wpływu , seks z facetem a masturbacja solo- to sa dwie rózne rzeczy dla mnie.

[201803290936]

Napisane przez niutka1

dla mnie "akty samozadowalania" ( fajna nazwa, po męsku to by chyba było "samozadowalenia" ) sa niezalezne od seksu z facetem,
(...)
hmmm, ja masturbując się moge miec orgazm w minutę, więc nawet kilka razy dziennie nie zajmuje mi zbyt duzo czasu ( chciaz te kilka razy dziennie, to raczej jak młodsza byłam, teraz rzadko mi się to zdarza, ale zdarza mi się tzw symultaniczność, czyli jeden bezpośrednio za drugim (lub więcej ) , ale tez nie trwa to godzinami tylko raczej max pół godzinki na cała "sesję"

Nawet po takiej "sesji" spokojnie mam ochote na faceta, bo jak juz napisałam, seks z facetem, a masturbacja solo- to sa dwie rózne rzeczy dla mnie.

Ulżyło mi (), że nie tylko ja tak mam.

[niutka1]

he he, Doris zmeiniłam post, bo pomyslałam, że może zbyt intymnie pisze, ale byłaś szybsza...

[zagubiona89r]

Napisane przez niutka1

dla mnie "akty samozadowalania" ( fajna nazwa, po męsku to by chyba było "samozadowalenia" ) sa niezalezne od seksu z facetem,
to, czy masturbowałam sie wczesniej nie ma znaczącego wpływu , seks z facetem a masturbacja solo- to sa dwie rózne rzeczy dla mnie.

Dla mnie właśnie też zawsze były. Było i to i to i niezależnie się to działo.

Tylko trochę z przekory, a trochę też z braku ochoty (zalatanie zmęczenie stres) nie miałam ochoty na akty samozadowalania I potem odczułam znaczną różnicę przy kontakcie z partnerem (przede wszystkim czasową ). No i tak chyba już zostanie

[joplin]

Napisane przez Atwa

U mnie tak samo. Zaspokajamy się tylko wzajemnie Nie wiem co by mi musiało przyjść do głowy, żeby robić to samej Nie czuję takiej potrzeby. A jeszcze po kilka razy dziennie? Pomijając inne kwestie to szkoda by mi było czasu na robienie tego. Mam ciekawsze zajęcia w ciągu dnia. No ale co kto lubi, widać są ludzie którzy nie muszą tego robić

Niby "co kto lubi", ale jednocześnie wyśmiewasz i " A jeszcze po kilka razy dziennie?" .

Ze mną różnie jest, ale zazwyczaj po samozadowoleniu się () budzi się we mnie tygrys i mam jeszcze większą ochotę na seks.

[niutka1]

Tylko trochę z przekory, a trochę też z braku ochoty (zalatanie zmęczenie stres) nie miałam ochoty na akty samozadowalania I potem odczułam znaczną różnicę przy kontakcie z partnerem (przede wszystkim czasową ). No i tak chyba już zostanie

a nie uważasz, że może to byc po prostu spowodowane tym, że wcześniej nie miałas ochoty nawet na masturbacje- stres, zmęczenie, a teraz masz ochote na seks, więc jego jakośc po prostu wzrosła na chwilę obecną, a potem wszystko wróci znów do normy

[zagubiona89r]

No tak jak pisałaś To są dwie odmienne zupełnie kwestie. I jednego z drugim się porównać nie da.

Natomiast jeśli rezygnacja z masturbacji skutkuje zwielokrotnioną i szybszą satysfakcją z partnerem to chyba się jej wyrzeknę


Może kiedyś wrócę jako ta córka marnotrawna

---------- Dopisano o 23:12 ---------- Poprzedni post napisano o 23:08 ----------

Napisane przez niutka1

a nie uważasz, że może to byc po prostu spowodowane tym, że wcześniej nie miałas ochoty nawet na masturbacje- stres, zmęczenie, a teraz masz ochote na seks, więc jego jakośc po prostu wzrosła na chwilę obecną, a potem wszystko wróci znów do normy

Na seks to ja generalnie mam ochotę zawsze wszędzie i o każdej porze (dlatego prawie w depresje wpadłam jak na tabletkach mogłam wcale a jak już to po bożemu, na szczęście wszystko wróciło do normy).

Na masturbacje ochoty wtedy nie miałam (to był jakiś tydzień), ale na seks i owszem Bo seks z partnerem to milion uczuć, bliskość, miłość, przyjemność, endorfiny to taka masturbacja razy milion Ale gdy nie było masturbacji to widzę, że wszystko odczuwam bardziej, mocniej, a dawniej po 1 orgazmie potrzebowałam chwili wyciszenia, teraz wręcz przeciwnie podniecenie wcale nie maleje. Mi się bardzo podobają te zmiany.

Myślę, że to wynika z tego, że po 1: ciało nie ma "znanego" dotyku, i silniej reaguje na każdy inny. Po 2 jest wyposzczone stąd też silniejsze reakcje i szybsza przyjemność

Tak czy siak podoba mi się to

[niutka1]

Tak czy siak podoba mi się to

no to ok, skoro tak jest Ci lepiej, to pewnie

[zagubiona89r]

Ja tam z góry mówię, że nie krytykuję. Każdy co innego lubi. Ciekawa po prostu byłam jak to wygląda, bo mnie taki stan rzeczy bardzo zaskoczył. Wydawało mi się, że masturbacja podobnie jak u facetów powinna właśnie jak niektóre z was piszą pogłębiać ochotę i wzmacniać doznania

A wychodzi na to, że u mnie sprawdza się tylko wydłużenie czasu dojścia. Co u kobiety nie jest tak pożądane (przynajmniej przeze mnie Tż nigdy nie narzeka).

[niutka1]

Wydawało mi się, że masturbacja podobnie jak u facetów powinna właśnie jak niektóre z was piszą pogłębiać ochotę i wzmacniać doznania

ale u mnie jak juz pisałam, tak się tez nie dzieje, to jest po prostu dla mnie neutral

[zagubiona89r]

Napisane przez niutka1

ale u mnie jak juz pisałam, tak się tez nie dzieje, to jest po prostu dla mnie neutral

Napisałam niektóre. Nie wszystkie.

[niutka1]

Wydawało mi się, że masturbacja podobnie jak u facetów powinna właśnie jak niektóre z was piszą pogłębiać ochotę i wzmacniać doznania

napisałaś, że jak niektóre piszą, a nie , że u niektórych, a to różnica,

poza tym masturbacja u facetów akurat własnie często na odwrót- jest zalecana , żeby zmniejszyć doznania i przedłuzyc stosunek.
no chyba, że jest brak ochoty na seks w związku, wtedy się zaleca, by facet sie powstrzymywał, w celu zwiększenia ochoty na kobitkę