prawo + filologia ?

[deliciously]

Hej.
Czy znajdzie się tutaj ktoś, kto połączył w swojej uczelnianej karierze prawo i jakiś kierunek filologiczny?
Jestem na II roku prawa, ale próbuję myśleć trochę do przodu. Nigdy nie wiadomo czy uda się dostać na aplikację, więc trzeba mieć jakieś koło ratunkowe. Dlatego zastanawiam się nad filologią (angielską) w trybie zaocznym. Prawo to wymagający kierunek i pochłania dużo czasu, ale filologia podobnie (przynajmniej na dziennych, z tego co wiem). Może jednak coś z tego zaowocować, np. tłumaczenia specjalistyczne.
Chciałabym się dowiedzieć jak jest na filologii zaocznie. Dużo materiału? Czy da się ją pogodzić z innym kierunkiem, który niestety trochę czasu pochłania? Ponoć egzamin PNJA jest bardzo trudny. Czy zaoczniaki sobie z nim radzą? Może wtedy są jakieś ulgi (np. nieco łatwiejszy niż dla dziennych)?
A może lepsza będzie szkoła językowa i zrobienie jakichś certyfikatów? (wtedy ew. podyplomowe tłumaczenia specjalistyczne).
Czekam na wasze opinie ;-)

[Japanication]

Filologia nie jest niezbędna do nauczenia się języka, a trzeba się też uczyć mnóstwa bzdur o kulturze itd.

Weź sobie zajęcia z native, czy ucz się poprzez czytanie literatury prawniczej w języku obcym.
Wymiana językowa też jest dobrym wyjściem ( uczysz polskiego przez skype, w zamian za angielski ).

[gagateczkaaa]

Myślę, że jest to dobry pomysł, jeśli dasz radę pogodzić oba kierunki, aczkolwiek nie wiem czy nie lepiej sprawdziłby się pomysł użytkownika powyżej.
DObrze byłoby się zaangażować w międzynarodowe stowarzyszenia prawnicze, bo robię naprawdę fajne projekty.

[deliciously]

Rzeczywiście filologia nie jest potrzebna. Zagadnienia kulturowe mi nie przeszkadzają, chodzi raczej o kwestię językową, gramatyczną, której chyba nie da się nauczyć na kursie w takim stopniu jak na filologii? Nie jestem pewna, ale na egzamin na tłumacza składają się te wszystkie czynniki. Nie wiem za bardzo co z tym robić. Mam jeszcze troszkę czasu zanim ostatecznie zamkną rekrutację.

[gagateczkaaa]

Jeśli masz ochotę, czas i motywację to jasne - idź! Zawsze to dodatkowa nauka, doświadczenie, punkt w CV!
Jednak jeśli myślisz stricte o pracy prawnika z językiem to wydaje mi się, że wystarczy dobry kurs i zrobienie certyfikatu.

[Japanication]

chodzi raczej o kwestię językową, gramatyczną

Żeby naprawdę rozumieć gramatykę, musisz mieszkać w danym kraju lub codziennie mieć duży kontakt z językiem w inny sposób.

ale na egzamin na tłumacza składają się te wszystkie czynniki

A po co Ci przysięgły?
Więcej problemów z tego jak korzyści.
Poza tym, żeby zdać przysięgłego hoho...często filologia i spędzenie kilku lat w danym kraju, to za mało.

[deliciously]

Mieszkanie w danym kraju na pewno ułatwiło by naukę. Niekoniecznie gramatykę, ale swobodę posługiwania się językiem. Nie jestem pewna czy mogę sobie pozwolić na dłuży pobyt w takim kraju.

Po co tłumacz? Hmm...wykwalifikowany tłumacz chyba zawsze będzie nad każdym kto zna język w stopniu b.dobrym? Chociaż osobiście znam osobę, która tłumaczy różne teksty w firmie, ale to i tak idzie wyżej do sprawdzenia przez tłumacza. Mówimy o tłumaczeniach tekstów prawniczych, biznesowych.

[Japanication]

Mówimy o tłumaczeniach tekstów prawniczych, biznesowych.

I takie tłumaczenia wykonuje prawnik ze znajomością języka.
Przysięgły jest tylko od postawienia pieczątki, a wyrobienie jej - jest diabelsko trudne.

Poza tym ta opcja ma szereg wad - zobowiązuje do dyspozycyjności względem instytucji państwowych i służb mundurowych.

[deliciously]

chłopak nie jest prawnikiem. skończył prawo i podyplomowkę.

to jednak dało mi trochę do myślenia. muszę się zastanowić czy warto iść na tę filologię. trochę by mi zawadzała w studiowaniu drugiego kierunku, ale nie jestem pewna czy znajdę tyle motywacji i samozaparcia do nauki na kursie. Muszę się zastanowić.Ale dzięki za pomysły

[bentkuff]

Napisane przez Japanication

Żeby naprawdę rozumieć gramatykę, musisz mieszkać w danym kraju lub codziennie mieć duży kontakt z językiem w inny sposób.

Akurat z tym się nie zgodzę. Rozumienie gramatyki a stosowanie poprawnych zasad gramatycznych to 2 różne bajki. W Anglii dzieciaki w ogóle nie uczą sie gramatyki w szkole. W Polsce gdzieś w podstawówce- 4-6 klasa- deklinacje, rozbiory gramatyczne zdań itp. 10-latek poprawnie deklinuje i koniuguje, ale nie wie czemu jest tak a nie inaczej.
Gramatykę akurat może tłumaczyć jakakolwiek osoba rozumiejąca jest zawiłości- zasady, wyjatki, nieregularności.
Wyjazd i kontakt z nativami jest potrzebny do swoistej 'automatyzacji' komunikacji- żeby mieć flow podczas mówienia.

Ja chociaż mówie bardzo dobrze polsku nigdy nie podjęłabym się nauczania kogoś gramatyki polskiej. Nie mam pojęcia jak mogłabym wytłumaczyć sens istnienia 7 przypadków i deklinowania wszystkiego co się napatoczy osobie, która nie pojmuje idei deklinacji. Z angielskim to inna bajka- tu człowiek uczy się od razu zwrotami i wyrażaniami, stad pewnie metoda Callana jest dość skuteczna. Języka polskiego (jakiegokolwiek słowiańskiego) cieżko się nauczyć "pamięciowo" dla nie-Słowiana.

Co do tematu wątku. Jeżeli chodzi o angielski to jest milion możliwości nauki go poza murami alma mater. Filologia to słaby pomysł. Rozumiem gdyby to miałby być szwedzki, niderlandzki itp.- jakikolwiek język, którego ciężko jest sie nauczyć na kursach na wysokim poziomie (poza tym mała konkurencja niższa jakość) a sam kurs byłby nieopłacalny z ekonomicznej strony. Ale angielski gdzieś do poziomu C1+ można samemu opanować. Potem już potrzeba kontaktu (częstego) z nativami. Aby zostać tłumaczem przysięgłym to trzeba kilka lat mieszkania w danym kraju, nie tylko mieszkania, ale pracy i mocnej kooperacji z ludźmi. Filologia lic. kształci właśnie do takiego poziomu C1+ (tyle, że jest sporo zajęć z kulturą i historią w nazwie oraz np. gramatyki kontrastywnej, która nie wpływa de facto znacząco na poziom języka).

Jeżeli chcesz nauczyć sie porządnie języka a masz wole weekendy to poszukaj kursu (jakiegoś intensywnego) gdzie w soboty są 4 godziny zajęć. Poszukaj też kursów wakacyjnych- np. z języka niemieckiego takie są- bezpłatne dla Polaków- trzeba tylko wysłac aplikację oraz rekomendację/zgodę od 2 nauczycieli akademickich (żeby była selekcja bo ktoś mógłby przyjechał na darmowy miesiąc wakacji). Ja byłam rok temu temu- 6 tygodni w Monachium- za darmo- za darmo zakwaterowanie, wyżywienie, jakieś wycieczki po regionie. Codziennie po 5 godzin nauki niemieckiego w grupie + otoczenie językiem sprawiło, że z słabego B1 mialam na koniec mocne B2. Nie wiem tylko czy są takie kursy w przypadku angielskiego- ale jest szansa na jakieś stypendium na kurs czy summer school w Cambridge/Oxford. Trzeba poszukać. Jakby co sa wymiany studenckie- 2 semestry w UK powinny dać naprawdę sporo.

[5e39f43c776cd63a5691dbeeeb4c12a7b21f7a21_63e19482c3766]

Napisane przez bentkuff

Ja byłam rok temu temu- 6 tygodni w Monachium- za darmo- za darmo zakwaterowanie, wyżywienie, jakieś wycieczki po regionie. Codziennie po 5 godzin nauki niemieckiego w grupie + otoczenie językiem sprawiło, że z słabego B1 mialam na koniec mocne B2

Mówisz o kursie w ramach DAAD czy o jakimś innym?

[Narrhien]

Mój kolega studiował równocześnie prawo i filologię polską. Nie mam pojęcia, jak mu to wyszło, bo już nie mam z nim kontaktu, ale znaliśmy się trzy lata i przez te lata cały czas był na tych dwóch kierunkach.

Inny kolega robił równocześnie prawo i filozofię (filozofię dla przyjemności), na obu kierunkach szło mu bardzo dobrze, na prawie wręcz odnosił sukcesy (publikacje itd.), a i od imprez nie stronił. Z tym, że on był faktycznie mózgiem.

Myślę, że też zależy od tego, jaką uczelnię wybierzesz na to prawo i jak wiele samozaparcia posiadasz. Na UJ obowiązkowe są tylko egzaminy, na zajęcia chodzić nie musisz, więc na dobrą sprawę przycisnąć się musisz jedynie dwa razy w roku, na sesji. Sama możesz decydować, kiedy i czego się uczysz, więc dobranie do tego drugiego kierunku nie jest trudne i pogodzenie nauki nie jest takie trudne, jeśli faktycznie ci zależy.
Natomiast nie wiem, jak jest na innych uczelniach w Polsce.

Ja na twoim miejscu nie brałabym filologii angielskiej. Jeśli już chcesz iść w tłumaczenia, weź jakiś inny, mniej popularny język. Anglistów jest jak mrówków, ciężko ci będzie się przebić, zwłaszcza że teraz praktycznie każdy zna angielski lepiej bądź gorzej - na prawie też będziesz miała przecież blok językowy, jeśli ci zależy to sobie doszlifujesz język i prawniczą terminologię poznasz.

Ostatnio widziałam ogłoszenie o pracy dla prawnika z językiem holenderskim, norwerskim, bądź czeskim

[Pilar_Ternera]

Filologia to są studia które pochłaniają dużo czasu
nie lepiej być mistrzem w jednej dziedzinie niż średniakiem we wszystkim ?
Sama piszesz że twój angielski zardzewiał - na studiach wykłady są po angielsku , przynajmniej większość . Oczywiście że na zaocznych jest prościej ale to nie znaczy że nie trzeba się przykładać , większość materiału sama opracujesz w domu .
Mam nadzieje że ,, ulgi dla studentów zaocznych na sesjach " nie są twoim głównym priorytetem .

[bentkuff]

[1=5e39f43c776cd63a5691dbe eeb4c12a7b21f7a21_63e1948 2c3766;42440294]Mówisz o kursie w ramach DAAD czy o jakimś innym?[/QUOTE]


http://www.uni-r.de/bayhost/english/...cee/index.html

[5e39f43c776cd63a5691dbeeeb4c12a7b21f7a21_63e19482c3766]

Napisane przez bentkuff

http://www.uni-r.de/bayhost/english/...cee/index.html

Dzięki wielkie za link. Z tego, co widzę, w tym roku nie było stypendiów na kursy dla Polaków, ale może oferta na 2014 będzie inna

[karolinamagowir]

może nie będzie to popularna rada, ale odradzam... nie znam nikogo kto łączył prawo z jakimkolwiek innym kierunkiem i komu by to wyszło na dobre. Racja, nie każdy dostaje się na aplikację, ale drugi kierunek ci tego nie ułatwi, a wręcz mega utrudni. daj sobie spokój z innym kierunkiem, jeśli faktycznie planujesz pracować w zawodzie. inna sprawa jeśli to nie twój priorytet. mam znajomą, która po prawie pracuje w radiu wybierz jednak jakąś uczelnię prywatną, np. AHE, bo inaczej się narobisz i nie skończysz żadnego z tych kierunków...

[201605300922]

Po mojemu - bez sensu. Po pierwsze, filologia to nie kurs językowy. Po drugie, obecnie pracodawcy naprawdę nie pieją z zachwytu, że ktoś kończył dwa kierunki - wręcz zdarza się, że wolą kogoś, kto studiował jeden kierunek i się do niego przykładał + zdobywał doświadczenie zawodowe. Po trzecie, nie lepiej się przyłożyć ostro do tego prawa, dostać się na aplikację? Albo chociaż iść gdzieś do pracy, albo na wolontariat i gromadzić doświadczenie?

Inna sytuacja, gdy - jak wspomniany tutaj student prawa i filozofii - ktoś radzi sobie na pierwszym kierunku bez najmniejszych problemów, a jest czymś innym bardzo zainteresowany, czyli chce studiować dla przyjemności właśnie jakąś filologię czy filozofię. Ale w innym przypadku, moim zdaniem - nie ma to wielkiego sensu.