Odpupilowe Zapalenie Mózgu

[201604190934]

co do noszenia psów na rękach, moja babcia tak psa "zabiła"


Mam taką dziwną babcię. Ona Pikusia karmiła z porcelan.. Pikuś jadał przy stole. Pikuś decydował o tym gdzie kto może usiąść. No i Pikuś nigdy nie spacerował, nawet do załatwiania się był tylko stawiany i od razu na ręce. No i gdy tak sobie kiedyś szli na spacer to babcia Pikusia musiała na chwilę postawić, a gdy Pikuś zobaczył jadące auto rzucił się pod nie.


Tę babcię widziałam może z 5 razy, bo to dziwna kobieta jest. Nawet jej babcia mówić nie wolno, bo ją to postarza, ale Pikuś to jednocześnie jej synuś Był.

[zakonna]

mijanou, spaślak to pies, tak?

[Mijanou]

Napisane przez zakonna

mijanou, spaślak to pies, tak?

Tak go nazywam. Nie jest spasły, ale strasznie łakomy i zjadłby wszystko w każdej ilości, gdybym mu nie ograniczała do rozsądnych ilości. No i dlatego, że kanapowiec. I nie ukrywam, że zawsze kręci się w kuchni a osobliwie, gdy robię dla siebie kanapki i zawsze coś dostanie z wędlin. Wiem, że nie powinnam. Ale on tak żałośnie patrzy. Oj,zaraz mi się oberwie.

[201604190934]

będąc na studiach kasę musiałam mocno trzymać, ale i tak często zdarzało się, że ja jadłam kartofle same lub ryż z jogurtem, a frety rybę lub kurczaka

no ale to normalne chyba, że mi się nic nie stanie jeżeli sobie odmówię, a zwierzę jednak potrzebuje konkretnego pokarmu

(białej gorączki dostaję jak czytam, że ktoś karmi Whiskasem kota lub fretkę- złości mnie, że się ludziom wmawia, że to taka dobra karma, a ona taką krzywdę robi, a ludzie chcąc dobrze robią takie szkody zwierzętom)

[Lexie]

Co do karmienia, to pies na dobrej suchej karmie spokojnie i zdrowo żyje, nie trzeba mu koniecznie dawać surowego ani tym bardziej gotowanego mięsa.

Ej, mnie też zdarzyło się coś dać psu z widelca (no ale już tym widelcem potem nie jem tylko idzie do mycia ), np. arbuza, bo nie lubię się potem lepić

A przypomniało mi się jak w dzieciństwie znałam taką panią, która swojej suce np. dawała do lizania lody na patyku, a potem sama dalej tego loda jadła

[201604181004]

Dlaczego wiozlam psa choc nie chcialam?


Hmmm wyobrazcie sobie ze jedziecie za miato na imieniny cioci do rodziny waszego faceta. A tam jego babcia z ukochanym psiulkiem. Ktora sie zasiedziala troszke liczac na to ze skoro mamy miejsce w aucie to wezmiemy i ja i psa. I wez badz malpa i odmow staruszce ktora nie ma autobusu powrotnego gdy to nawet nie jest wasza wlasna babcia. Raczej nie mialam wyjscia :/

[zakonna]

mijanou, a była ty na psim wątku?? Bo jak nie to maszeruj! Pokaż piesełka

Ja czasami daję moim z widelca jeść i dostają kawałeczki moich kanapek.

[Mijanou]

Napisane przez mjos

będąc na studiach kasę musiałam mocno trzymać, ale i tak często zdarzało się, że ja jadłam kartofle same lub ryż z jogurtem, a frety rybę lub kurczaka

no ale to normalne chyba, że mi się nic nie stanie jeżeli sobie odmówię, a zwierzę jednak potrzebuje konkretnego pokarmu

(białej gorączki dostaję jak czytam, że ktoś karmi Whiskasem kota lub fretkę- złości mnie, że się ludziom wmawia, że to taka dobra karma, a ona taką krzywdę robi, a ludzie chcąc dobrze robią takie szkody zwierzętom)

Niestety-reklama dźwignią handlu. Naprawdę dobre karmy nie są reklamowane i ludzie, zwłaszcza starsi nie zdają sobie sprawy, że takowe istnieją. Pode mną mieszka starsza pani, która ma kota. Nie wiedziała, że poza Whiskasem i Kitkatem istnieją inne. Serio. A kot był już przyzwyczajony od lat do tego Whiskasa i też nie chciał się długo przestawić na Yamsa (dobra karma w miarę rozsądnej cenie). Ja swoim kotom serwuję Royala, Acanę albo ProPlan (naprawdę fajny skład). Z saszetek dostają Gourmety, niestety nie stać mnie na saszetki w cenie 5 zł za sztukę przy trzech kotach. Lubią też pierś z kurczaka drobno posiekaną na surowo albo gotuję im chudą rybkę na parze lub w folii.

---------- Dopisano o 11:45 ---------- Poprzedni post napisano o 11:37 ----------

Napisane przez zakonna

mijanou, a była ty na psim wątku?? Bo jak nie to maszeruj! Pokaż piesełka

Ja czasami daję moim z widelca jeść i dostają kawałeczki moich kanapek.

Nie byłam na psim wątku bo tak naprawdę to jestem kociarą. Pies trafił do mnie przypadkowo. Podrzucili szczeniora ( jeszcze nie chodził) w okolicach kotkowa. No to zabrałam do domu, no co miałam zrobić? A potem już nie miałam serca oddać. Nie mogłabym spać w nocy bo to by było złe. Jest się odpowiedzialnym za to, co się oswoiło. Tym bardziej, że szczenior chodził za mną krok w krok, jakby się bał, że znowu ktoś fdzieś go zostawi. Na początku reagował histerycznie, jak sam zostawał w domu. Teraz już się przyzwyczaił a ja mieszkam z kuzynem i tak ustawiliśmy swoje zajęcia, że dlugo sam nie jest. Ale powiem Ci, że dorastając w towarzystwie kotów to się psisko skociło Najchętniej się wygrzewa i spi. Z kotami pełna symbioza. I....woli karmę kocią od psiej i podkrada, gdy tylko może. Dlatego koty muszę karmić na stoke w kuchni. Tam spaślak nie wlezie.

[201604191001]

Mijanou, ile takich saszetek dziennie zjada jeden kot?

[Lexie]

Co do reklamy, to fakt - wiele osób w ogóle nie wie, że coś jest nie tak z marketowymi karmami. Nie wiedzą, że są lepsze, wcale nie różniące się szczególnie ceną.
Moi rodzice też nie wiedzieli, dopiero przy trzecim kocie skłoniłam ich do karmienia go lepszymi karmami, a z czasem wszystkie koty zostały na nie przestawione.

[Mijanou]

Napisane przez _Judith_

Mijanou, ile takich saszetek dziennie zjada jeden kot?

Dokładnie Ci nie powiem. Mam trzy koty i na trzy koty codziennie idą dwie mokre saszetki. Czasem trzy. Plus suche, do którego koty muszą mieć dostęp cały czas tak, jak do wody. Plus gotowana rybka, lub posiekana pierś kurczęca. Czasem koty zjadają dwie saszetki (podawane w dwóch porcjach). Czasem pomemlają lub wyliżą tylko sosik. To samo dotyczy każdych saszetek, bo w przyplywie gotówki kupuję też im Royala. To zależy, jak im tam podpasuje. Staram się im urozmaicić wybór, ale nie ma reguł.

[201604191001]

Napisane przez Mijanou

Dokładnie Ci nie powiem. Mam trzy koty i na trzy koty codziennie idą dwie mokre saszetki. Czasem trzy. Plus suche, do którego koty muszą mieć dostęp cały czas tak, jak do wody. Plus gotowana rybka, lub posiekana pierś kurczęca. Czasem koty zjadają dwie saszetki (podawane w dwóch porcjach). Czasem pomemlają lub wyliżą tylko sosik. To samo dotyczy każdych saszetek, bo w przyplywie gotówki kupuję też im Royala. To zależy, jak im tam podpasuje. Staram się im urozmaicić wybór, ale nie ma reguł.

A gdybym ci powiedziała, że da się karmić kota ok 4kg za 5zł dziennie?
U kotów tak samo nie bardzo z tym mieszaniem suche/mokre

[201604190934]

Napisane przez _Judith_

A gdybym ci powiedziała, że da się karmić kota ok 4kg za 5zł dziennie?
U kotów tak samo nie bardzo z tym mieszaniem suche/mokre

jjudith możesz się podzielić wiedzą, bo przymierzam się do kota od dłuższego czasu...tylko ja planuję głównie suchym karmić

[Mijanou]

Napisane przez _Judith_

A gdybym ci powiedziała, że da się karmić kota ok 4kg za 5zł dziennie?
U kotów tak samo nie bardzo z tym mieszaniem suche/mokre

Zatem podpowiedz, zawsze chętnie korzystam z rad i lubię wymianę doświadczeń. Zawsze czeoś nowego można się dowiedzieć. Będę wdzięczna.

[Lexie]

Napisane przez Mijanou

Z saszetek dostają Gourmety, niestety nie stać mnie na saszetki w cenie 5 zł za sztukę przy trzech kotach.

Koty moich rodziców czasem też jedzą gourmety, ale to chyba nie jest najlepsza karma, a na dodatek mam wrażenie, że głównie jest w niej sos, a treści niewiele.
Zazwyczaj jedzą saszetki miamor feine filets http://www.zooplus.pl/shop/koty/karm..._filets/193800
Moi rodzice kupują je w sklepie koło domu po 2.50 chyba. Trochę droższe niż gourmet, ale też większe (100g zamiast 85 g gourmeta) i mają dużo zawartości, 3 koty jedzą 2 saszetki na obiad, a poza tym jedzą suche.
W gourmecie jest te 4% nędzne mięsa, a w miamorach jest to 50%, a reszta to taka mięsna galaterka.

[karolca]

Wszelkie "słodzenie" do pupila, krojenie karmy, mięsa czy innych przyskamów na drobna kosteczkę co by się nie zmęczył piesek jedzeniem. Wyszukiwanie "najlepszych" szyneczek (czyli zje najtańsza mielonkę), a w międzyczasie karmienie suchą pedigree czy innym czymś.
Noszenie na rękach, traktowanei jak dzieci, ubieranie w dziwne stroje. Nie wpominam już o obrożach i smyczach z "najwyżsej półki" z diamentami itp w przypadku, gdy nie ma sie poeniędzy na zycie dla siebie (zastaw się a pokaż jak pieknego masz czworonoga).

Tak samo posiadania zwierzęcia/zwierząt na utrzymanei których właściciela nie stac.

[Mijanou]

Napisane przez lexie

Koty moich rodziców czasem też jedzą gourmety, ale to chyba nie jest najlepsza karma, a na dodatek mam wrażenie, że głównie jest w niej sos, a treści niewiele.
Zazwyczaj jedzą saszetki miamor feine filets http://www.zooplus.pl/shop/koty/karm..._filets/193800
Moi rodzice kupują je w sklepie koło domu po 2.50 chyba. Trochę droższe niż gourmet, ale też większe (100g zamiast 85 g gourmeta) i mają dużo zawartości, 3 koty jedzą 2 saszetki na obiad, a poza tym jedzą suche.
W gourmecie jest te 4% nędzne mięsa, a w miamorach jest to 50%, a reszta to taka mięsna galaterka.

Niestety, Miamorów moje nie cierpią. Ale wiesz....czasem mam wrażenie, że w tych saszetkach bardziej zalezy im własnie na sosiku lub na galaraetce niż na samej treści

[Lexie]

Napisane przez Mijanou

Niestety, Miamorów moje nie cierpią. Ale wiesz....czasem mam wrażenie, że w tych saszetkach bardziej zalezy im własnie na sosiku lub na galaraetce niż na samej treści

Te moich rodziców mają podobnie, tzn gourmety dostają jak im się miamor znudzi, ale i tak piją z niego głównie ten sos No ale zabiedzone nie są, podejrzewam że są po prostu najedzone suchym i już nie kręci ich za bardzo inna karma.

[Mijanou]

Napisane przez lexie

Te moich rodziców mają podobnie, tzn gourmety dostają jak im się miamor znudzi, ale i tak piją z niego głównie ten sos No ale zabiedzone nie są, podejrzewam że są po prostu najedzone suchym i już nie kręci ich za bardzo inna karma.

No moje też zabiedzone nie są. Wręcz przeciwnie. Ale kto tam zrozumie kota....

Ok,lecę teraz do rodziców, ale jeszcze tu wrócę! Za kilka godzin

[kalincia]

Napisane przez CzasKomety

Po co nosić zdrowego dorosłego psa po domu?

Ja noszę kota, bo kot to lubi, chce poobserwować świat z innej perspektywy i jest to też rodzaj pieszczoty. Po co nosić dziecko, które już samo chodzi? Pewnie z tych samych przyczyn.
Sprzątam kupy po moim psie, dbam o psa i kota, ale mogłabym jesś z kotem z jednego talerza, gdyby nie to, że pies nauczył kota, że stół, na którym jest jedzenie, to tabu. Pieszczę, głaszczę i całuję, nigdy bym nie uderzyła, nawet myśleć o tym nie mogę.
Złapałam dziką kotkę, którą wszyscy dokarmiali i zaniosłam do sterylizacji, a potem wypuściłam na stare śmieci - rezyduje w szopie z drewnem. Nadal wszyscy dokarmiają osiedlową pupilkę, ona nie chce do domu, ale już się nie męczy porodami, karmieniem i nie przydaje światu kolejnych niechcianych kotów.
Jestem już chora, czy jeszcze "w granicach normy"?

Dodam jeszcze, że programowo nie chodzę do lokali, gdzie nie można wejść z psem. Na szczęście w moim mieście jest sporo takich, gdzie chodzić mogę, jeszcze pada grzeczne pytanie, czy podać miskę z wodą. Są i takie - moje ulubione , gdzie "właściciel" - pies, czy kot obserwuje salę lub wita się z gośćmi.

[Karinio]

Zwracanie się do psa,suczki per córeczko.

[_czarny_kot]

Napisane przez DarcAngael

ale skończyło się tylko na obrazie 1:1.

Też mam na ścianie foto-obraz swojego psa o wymiarach 1m x 80cm pies żyje i ma się dobrze.

[201604191001]

Napisane przez Karinio

Zwracanie się do psa,suczki per córeczko.

Kurde, mówię do psa i kota per "synu" jak mnie wkurzą "Synu, rusz dupę bo nie ma czasu na twoje fochy."

[Rottie]

Jem z psami jednym widelcem, jem z nimi jednego loda. Chyba skończę w psychiatryku

[Karinio]

Napisane przez _Judith_

Kurde, mówię do psa i kota per "synu" jak mnie wkurzą "Synu, rusz dupę bo nie ma czasu na twoje fochy."

ta moja sąsiadka to wozi w dole wózka dziecięcego,bo się pusia zmęczyła.

[Nimfa20]

Napisane przez aer

- noszenie dorosłego, zdrowego psa po domu/mieszkaniu na rękach

Napisane przez CzasKomety

Po co nosić zdrowego dorosłego psa po domu?

Moja ciotka ma sukę ze schroniska. Przywiozła 3 lata temu znad morza w góry. Sunia była w tragicznym stanie- psychicznym. Ciocia mieszka z mężem i synem (teraz synowa i dziecko 2 m-czne) . Jak byli tylko we 3 , to jak któreś z nich wchodziło do pokoju zawsze sikała pod siebie. Byli weterynarze, behawioryści, sama przyzwyczajała psa do różnych bodźców itp.
Sunia ma tak, że jak jej się gdzieś spodoba i z innych nieznanych powodów, nie ruszy się z miejsca. Nic nie pomaga. U nas np. jak jest, to ciotka musi ją wziąć na ręce, zsadzić z fotela na podłogę i dopiero wtedy pójdzie Taki pies A jest w typie owczarka anatolijskiego

Napisane przez DarcAngael

Upasienie JAMNIKA do wagi 25 kg.
Kupowanie mu najdelikatniejszej, najświeższej wątróbki, gdy samemu je się (o ironio) skrawki dla psów (końcówki kiełbas, można było dostać w niektórych mięsnych u mnie w mieście). Psiak miał lepsze wyżywienie niż właściciele - rzeczona wątróbka, cielęcina najwyższej jakości, gdzie właściciel synowi wydzielał na sztuki parówki na obiad.

Właściciel jamnika własnemu synowi kazał spać na materacu na podłodze, bo pies śpi na kanapie i nie pozwoli mu zabrać miejsca.
Psa nazywał syneczkiem, syna wyklinał.
Po uśpieniu psa, właściciel miał plany go wypchać i postawić na honorowym miejscu, ale skończyło się tylko na obrazie 1:1.

Co do jedzenia: mój nieżyjący dziadek tak postępował z psem Sam zjadał sałatkę/surówkę i ziemniaki, a mięso oddawał psu Kochałam go szalenie za to

Co do drugiego: miałam sąsiadkę, która - no nie wiem jak to nazwać... Przez podobne postępowanie jej jedyny syn wyprowadził się z domu. Ona twierdzi, że sama go wyrzuciła, on miał podobno powiedzieć, że sam odszedł, bo nie wytrzymywał z matką.

Napisane przez lexie

Dla mnie też nie jest to takie dziwne.
Jak się ma psa kilkanaście lat, ma się z nim więź, a potem pies umiera, to człowiek naprawdę może to głęboko przeżywać, a dodatkowo niezbyt fajne jest to, że jego ukochany pies jest potem "utylizowany" gdzieś, znika po prostu. Jak ktoś ma ogród to może go sobie pochować u siebie, a jak nie ma, to może właśnie skorzystać z cmentarza...
Też nie chciałabym, żeby mój pies po śmierci został ot tak gdzieś spalony i wyrzucony, bo jest dla mnie bliską istotą i na pewno będzie mnie boleć jego strata.

Dokładnie. Pisałam już wielokrotnie o mojej króliczycy hodowlanej, którą uśpiłam 30.07. br. Zakopałam ją obok klatki.

Napisane przez zakonna

aer koty z nami nie śpią, z nami śpi suk. Najgorsze co człowiek może zrobić po położeniu się z psem, to wstać do WC. Po powrocie człowiek już nie ma miejsca bo pies się jakoś tak rozprzestrzenił, że zajął poduszkę trzeba psa przepychać na skraj łóżka, pies stawia wtedy bierny opór... Już łatwiej siusiu do rana trzymać

Zgadzam się A pies jeszcze oburzony, że sie wpychasz na jego łóżko

Napisane przez zakonna

Ja czasami daję moim z widelca jeść i dostają kawałeczki moich kanapek.

Mój Majlo nie zje z talerza, nawet jeśli jest na nim mięso

Napisane przez Karinio

Zwracanie się do psa,suczki per córeczko.

Kocham moje zwierzęta, ale nie potrafiłabym tak zwracać się do nich na poważnie
W/w sąsiadka tak mówiła do swoich kotów.

Jak raz dla żartów powiedziałam do psa 'syneczku' to spojrzał błagalnie na moją mamę i schował się za jej nogami

[zakonna]

Ja do moich mówię "dzieci" czasami. Nie widzę w tym nic zdrożnego. Słodzenie i pieszczotliwe zwracania się to też objaw zapalenia? jestem nieuleczalnie chora w takim razie. Moje "słodkie waniliowe ciasteczko" i "czarna perełka mamusi" mogą to potwierdzić.

[aer]

Ok, ale pies mojej współlokatorki był zdrowy, nie miał żadnych lęków, był ze sprawdzonego źródła (córka suczki rodziców współlokatorki). Normalny, zdrowy pies. I dla mnie noszenie dość dużego psa z pokoju do kuchni, gdzie jest dosłownie z 10 kroków to przesada.

A i pies nie miał problemów z nogami - niejednokrotnie wychodziłam z nią na spacer, czy na łąkę dla psów.

[zakonna]

No to noszenie psa to przesada wg mnie, chociaż ja bym pewnie czasem koty nosiła, gdyby zechciały współpracować.

[margitta]

Dla mnie to jaki kto ma stosunek do zwierzą świadczy o tym jakim jest człowiekiem. I lepiej już przesadzać w tą stronę niż w drugą. Jak się czyta, że ktoś swoje mięso albo ostatnie jedzenie oddaje zwierzakowi to aż się łza w oku kręci. To samo dla dziecka byłoby pewnie dla większości oczywiste. Na pewno nie ma to nic wspólnego z zapaleniem mózgu tylko miłością do zwierząt.

Ale traktowanie jak dzieci, ubieranie w śmieszne ubranka, karmienie cukierkami i zero wychowania to niestety jest już robienie zwierzęciu krzywdy Sama kocham swoje zwierzaki, ale taktuję je wciąż jak zwierzęta, bo one są już dorosłe, są najlepszymi towarzyszami człowieka, a nie jego dziećmi. Chociaż przyznam, że raz na jakiś czas nosimy kota jak niemowlę, ale mojego kota inaczej się nie da

Ale nie śpię z kotem w łóżku i słabo mi się robi jak widzę, że siostra całuje ciągle kota w pyszczek, którym on się wcześniej mył tu i ówdzie