Prośba o poradę. - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Seks

Notka

Seks Tutaj porozmawiasz o seksie. Masz pytania związane z życiem seksualnym lub szukasz porady? Dołącz do nas. Podziel się doświadczeniem, dodaj opinię.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2017-11-26, 20:44   #1
Draxo6996
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 1

Prośba o poradę.


Cześć Wam! Szczerze mówiąc nigdy nie pomyślałem, że będę prosił o poradę na forum, ale stało się. Mój post będzie długi, ale dlatego byście mieli szerszy obraz na mój problem i o ile będziecie chcieli mogli bardziej mi doradzić. Nie owijając w bawełnę, zaczynajmy.

Ze swoją dziewczyną jestem już półtora roku. Kochamy się i ogólnie jesteśmy zgodni co do większości rzeczy i oboje twierdzimy że do siebie pasujemy. Na płaszczyźnie dnia codziennego nie dochodzi między nami do głupich kłótni. No może czasem. Ale większość nie trwa dłużej niż max parę godzin. Można by nas nazwać udanym związkiem. Można o ile z "udanego związku" wyrzuci się sprawy łóżkowe. Bo jeśli o to chodzi to nie wiem czy da się zejść niżej.

Zanim rozpiszę problemy, moje domysły itd to napiszę trochę o nas i naszym początku.

Ja 22, ona 21. Nie mieszkamy razem. Ona ogólnie spokojna, wierna i niby szczera. Do rany przyłóż i ogólnie świetna kobieta. Przeżyła parę związków z czego jeden, w którym kochała się z gościem ile wlezie, na moje nieszczęście sama pochwaliła się po miesiącu związku o ekscesach seksualnych z nim. Dlaczego? Nie wiem, może żebym uznał ją za fajną sztukę. Od razu napiszę, że nie jest łatwa bo sama mówi żeby pójść do łóżka to musi poczuć chociażby przyzwyczajenie do drugiej osoby. Ten gość mimo jego zdrad, bicia jej i poniżania dostawała od niej co chciał. Seks publiczny, seksowną bieliznę itd. Gdy próbowała go zdradzić to nie umiała tego zrobić i co dziwne z nim poszła do łóżka po 2 dniach tłumacząc, że wtedy nie miała długo faceta i miała wielką ochotę, ale to później. Ja niestety nigdy nie miałem dziewczyny przez swoją niską samoocenę, która z wiekiem podrosła. A więc i jestem prawiczkiem, tzn byłem bo jakimś cudem nam się raz udało. Wstyd się przyznać, ale przez bardzo długi okres bycia samym uzależniłem się od pornografii. Nie czułem pociągu do dziewczyn. Tak się też stało z moją obecną, ale zwalczyłem to długą abstynencją. Ona o niczym nie wie. O tym że byłem prawiczkiem też. Całe szczęście musiałem przejść zabieg na swój "sprzęt" dlatego miałem wymówkę aby czekać. Zrozumiała to i tak oboje czekaliśmy. Trwało to około pół roku. Kiedy nie mogliśmy uprawiać seksu to czułem się pożądany przez swoją kobietę, bo sama potrafiła mi powiedzieć co będziemy robić, jak by chciała itd itd. Podobało mi się to bo poczułem się cholernie atrakcyjny. Co do atrakcyjności - tym bardziej, że jej typ to był zawsze umięśniony wysoki, a ja jestem tego przeciwieństwem co jak się okazało zawsze takiego chciała. Kiedyś w to wierzyłem, ale teraz ani trochę, ale to później. W każdym razie czułem się cudownie wiedząc, że w końcu pojawiła się dziewczyna która mnie pokochała, jest normalna wśród większości głupich młodych dziewczyn, a i chce mnie też cieleśnie. Wraz z czasem zacząłem seks oralny z nią w ramach rekompensaty za brak klasycznego seksu. Parę miesięcy takich zabaw i ona zaczęła to odwzajemniać również seksem oralnym. W tym momencie pojawiał się pierwszy problem - wzwód. I szczerze przyznam, że bardziej tu działa moja psychika. Po prostu to dla mnie nowość i chęć pokazania się sprawia, że mam więcej stresu niż przyjemności. A ze stresu wiadomo wzwód się nigdy nie pojawi. Tak BYWAŁO i u mnie. Bywało bo zdarzało się to tylko czasem.

Teraz pojawiają się problemy.

Abstynencja dała swoje owoce, zacząłem pragnąć mojej kobiety. Zbliżenia i wszystkiego innego. Poszedłem na zabieg i wszystko miało być okej. Moja dziewczyna aż mi szeptała do ucha, że teraz ma większą ochotę bo wie że to już zaraz. W mojej głowie pojawiły się beznadziejne myśli. "No tak, to już trzeba się wykazać", "Musze podołać". I jedna najgorsza - "Ten jej ostatni facet jej pokazał co to seks, muszę mu dorównać". Ta myśl jest ze mną po dziś dzień. Porównuje się do niego bo mimo jego zachowań ona nadal się z nim kochała w różnoraki sposób, a nawet gdy już nie byli razem to poszła do niego "bo miała ochotę" co jest niepodobne do jej zachowania, o którym pisałem wyżej. W każdym razie - przy 99% prób bardziej się stresowałem niż ją chciałem dlatego nam nie wychodziło. A jak już raz wyszło i potem drugi raz to się tak cieszyłem i uwierzyłem w siebie jak nigdy dotąd. Niestety szybko straciłem tą pewność gdy mi odmówiła. Nie dziwie się, wcześniej zapewne seks z umięśnionym i utalentowanym w tych sprawach kolesiem, a teraz taki cieć. O dziwo jej ochota jakby się podtrzymała bo kilka razy sama próbowała i nie wychodziło przez stres. Widziałem (to jeszcze przed operacją) że jakby straciła na mnie ochotę, ale później jakby jej wróciła znowu straciła i tak w kółko aż w końcu od jakichś 4 miesięcy w ogóle nie czuję się przez nią pożądany. Śmieszny jest tu też fakt z erotyczną bielizną, kupiłem jej pół roku temu jedno bo sama mówiła że ładne nigdy nie założyła. Drugą dużo później (nie mam pojęcia po co) i też nigdy nie założyła. Czasem o dziwo sama zaczynała temat czemu tak mało się kochamy i powinniśmy to robić bo jesteśmy w związku. Mimo rozmów nic to nie dało, raz mi powiedziała że to facet przecież powinien inicjować (szkoda, że przy 99.99% moich prób inicjowania mi odmówiła) bo jak się okazało kilka razy gdy szliśmy razem spać to "przecież ona czekała (jak kłoda) aż coś zacznę. Ba, kilkukrotnie pytała mnie "czy dziś się pobawimy" i wracała mi nadzieja, ale to były puste słowa W ciągu 1.5 roku związku uprawialiśmy seks 2 razy. Widziałem jej smutek gdy nam, a właściwie to mi nie wychodziło i się wściekałem na siebie. Raz nawet jej powiedziałem, że nie będę zły jeśli znajdzie sobie kogoś tylko do seksu. Uznała mnie za idiotę. Nie widujemy się często bo zazwyczaj tylko w weekendy gdy moi współlokatorzy wyjeżdżają do rodzin. Tak jest od niedawna bo wcześniej codziennie ze sobą spaliśmy nawet. Myślałem, że zmiana częstotliwości spotkań ożywi popęd, ale nic z tych rzeczy. W dodatku ostatnio dowiedziałem się, że ma niegroźną chorobę i bierze leki, które zmniejszyły jej libido. Czyli ironicznie, los idealnie mi pomaga. Dodatkowo miesiąc temu kupiła przy mnie seksowną bieliznę. nie mam pojęcia po co. Uwierzyłem, że nastąpiła zmiana i przy jej zapewnieniach, że w weekend zastane ją w tym nic się nie wydarzyło. Palcem nie kiwnęła by to zrobić, a sama ją kupiła. Czuje się z tym na prawdę źle, nieatrakcyjnie. Czuje jak moja własna kobieta mnie nie pożąda. Kiedyś jeszcze z nią gadałem czy aby ją na pewno nadal pociągam. Nigdy nie usłyszałem, że nie. Teraz wiem, że to cholerne kłamstwo, a jej słowa są tylko po to żebym myślał że tak nie jest. Prawda jest taka, że gdybym nie miał nóg to nadal by wciskała mi kit że kocha jak moje mięśnie nóg naprężają się przy biegu.

Moje domysły są takie, że ja jej już nie kręcę. Codziennie o tym myślę i powiem szczerze jest mi z tym cholernie źle. Nigdy nie chcę i nie chciałem jej zdradzić, ale ostatnio nawet zrobiłem tylko research na stronie z paniami na jedną noc by po prostu zasmakować tego, by posmakować seksu tylko szkoda że nie od mojej dziewczyny. Moja samoocena spadła. Kiedyś jeszcze uważała moje ciało za seksowne i lubiłem polatać "przypadkowo" bo wiedziałem że jej się to podoba. Dziś wstydzę się zdjąć koszulkę bo nie ma pod nią wielkiej masy mięśniowej, której ona zapewne pragnie. Każde jej zapewnienie o pociągu do mnie uznaje za kłamstwo bo nigdy nie pokazała że jest inaczej. Dlatego proszę Was o poradę. Nie wiem co robić, nie wiem jak z nią gadać, nie wiem nic. Ona nawet nie umie rozmawiać na tematy seksu bo sama mówi, że od razu ją to drażni. Rozmowa zawsze wygląda tak samo "tak pociągasz mnie". A jeśli nawet podejdę inaczej to zaraz oburzona. Próbowałem nawet nie dawać jej oznak mojego pociągu i widzę że na nią to nie działa. Niestety zawsze musiałem palnąć i się "sprzedać" że i tak mnie pociąga, ale taka natura męska. Doszedłem do takiego punktu paranoi, że czytałem na internecie "sygnały że kobieta chcę seksu" dziecinne, ale byłem sfrustrowany bo może to moja wina, może coś pomijałem.

Zapewniam, że nie jest puszczalska ani mnie nie zdradza, ale 100% pewności nie mogę mieć. Jednak dzwoni do mnie często, pisze, przytula się, daje całusy i umówmy się gdyby mnie zdradzała to by raczej zawsze była wygolona a zdarzyło jej się parę razy przyjść "zarośniętej" aż za bardzo co jednoznacznie znaczyło że i do mnie takich planów nie miała. Mimo to boje się czasem zdrady bo jednak to w związku ważne i mimo że sama mówi "na początku tego nie było i mi zeszła ochota" to myślę, że wskaźnik libido skoczyłby niesamowicie przy nowym partnerze.

Zostawienie jej to ostatnio co bym chciał. Gdy raz się rozstaliśmy to byłem cholernie smutny i przygnębiony jakby całe życie ze mnie uszło, ale wiem że dalej tak też nie pociągnę.

Dzisiaj stwierdziłem, że koniec z tym. Że przeboleję i będę taki sam dla niej. Nawet jakby cokolwiek chciała to ją zleję i dam jej się poczuć tak samo, a jeśli by chciała o tym pogadać to powiem, że to umarło. Jeśli nic z tym nie zrobi to chyba będę musiał to mimo smutku, który będzie mnie czekał zakończyć jak tylko wyjdzie z choroby bo nie chce jej też zostawiać w takim stanie.

Nie mam pojęcia co mogę jeszcze zrobić. Końcówka może być chaotycznie napisana, ale to dlatego że jestem zdenerwowany i trochę się uniosłem. Swoją drogą. Ze swoją przypadłością dot. stresu przy seksie chciałem iść do seksuologa, ale nie wiem czy 1 wizyta coś zmieni.

Pozdrawiam i dziękuję z góry za odpowiedzi.
Draxo6996 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Seks


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 
Narzędzia

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2017-11-26 21:44:38


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:31.