Jak nauczyć chłopaka oszczędzać?

[201803111829]

Nosisz leginsy bo są tańsze, czy dlatego, że są wygodne? Xd

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

I jedno i drugie. Są tańsze bo kosztują u mnie 25zł. Jeansy kosztują ok 70zł.
Leginsy są dla mnie wygodniejsze. Ale według TŻ-a lepiej wyglądam w jeansach. Mi też się wydaje, że lepiej wyglądam w jeansach. Ale leginsy są wygodniejsze i tańsze

[mariamalaria]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;72372312]Nazwę to dysponowanie własnymi pieniędzmi według własnego uznania.[/QUOTE]

A masakrą tu nazwano buty za 200 zł. Moja "masakra " tylko dlatego się pojawiła.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[elvegirl]

Napisane przez White_Dove

Mnie mój facet tez "irytuje"bo czesto mówi że jego pieniadze są "nasze" i jesli chcę jakis kurs zrobic to mam mówic a jestesmy ze soba 1,5 roku( nie mieszkamy razem, nie jestesmy nawet zareczeni). Czy to normalne ?

U mnie w związku w zasadzie od początku tak było. Czy to normalne nie wiem, ważne żeby pasowało obu stronom

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;72369242]Ja uważam, że nie każdy oszczędzania nauczył się w domu ale spokojnie da się tego nauczyć w dorosłym życiu.
[/QUOTE]
O ile się tego chce.
Autorko, a czy Twój chłopak w ogóle chce się nauczyć oszczędzać? Czy jest dla niego problemem to, że nie potrafi (czy nie chce?) dotrzymywać Ci słowa w tej kwestii? Czy poprosił Cię o pomoc w oszczędzaniu?

Napisane przez amber2046

Odwracajac pytanie, czy macie jakies sprawdzone sposoby jak nauczyc partnera wydawania pieniedzy?

To zależy z jakiego powodu nie wydaje pieniędzy.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez mariamalaria

A masakrą tu nazwano buty za 200 zł. Moja "masakra " tylko dlatego się pojawiła.

"Masakra" o butach padła tutaj pierwszy raz w czyimś opisie własnych wydatków, a nie oceny cudzych.

[mariamalaria]

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;72372817]No i tu dochodzimy do momentu, w którym każdy ma swoją wizję na pieniądze w związku. Dla mnie pieniądze w związku są wspólne. Razem pracujemy na dom, razem pracujemy na rachunki, razem pracujemy na wakacje czy na jedzenie.[/QUOTE]
My tak z mężem właśnie robimy. Tylko ja go nie rozliczam, uznając jego prawo do wydatków a on moje. Chociaż nie rozumiem, po co kupować coś za prawdziwe pieniądze w grze sieciowej, a on nie rozumie, po co mi ta książka, skoro jest w bibliotece.

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez mariamalaria

A masakrą tu nazwano buty za 200 zł. Moja "masakra " tylko dlatego się pojawiła.

No dla mnie mającej aktualnie 600zł na przeżycie na miesiąc - 200zł za buty to jest masakra Mój TŻ 200zł zarobi w 1-2 dni. Jak zarabiałam więcej to sobie pozwoliłam na jedne buty za 200zł ale też nie powiem, żeby z łatwością mi przyszło wydanie takiej kasy na zwykłe buty. Mimo wszystko ja potrafiłam coś odłożyć a on nie. I to dla niego było nie do pojęcia, że ja potrafię odłożyć kilka tysięcy w rok a on zarabiając kilkanaście razy więcej niż ja, musiał jeszcze pożyczać. Jednak udało nam się dojść do takiego miejsca, że w kwestii finansowej się dogadujemy.

---------- Dopisano o 15:39 ---------- Poprzedni post napisano o 15:37 ----------

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

U autorki przede wszystkim jest za mało rozmowy. Tu trzeba pogadać bo my w sumie nie wiemy tak samo zresztą jak i ona jak to ma wyglądać w przyszłości. Bo jeżeli tak jak teraz to nie wróżę nic dobrego. Aczkolwiek chciałam jej pokazać na swoim przykładzie, że się da jak obie osoby CHCĄ.

[mariamalaria]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;72374102]"Masakra" o butach padła tutaj pierwszy raz w czyimś opisie własnych wydatków, a nie oceny cudzych.[/QUOTE]

Oceny cudzych." Dla mnie wydać 200 zł na buty to jakaś masakra a dla niego 1-2 dni pracy." Tak to jakoś leciało.

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Kupiłam ostatnio Z miłości do niego ale i dla swojej wygody. Oszczędziłam bo kupiłam je w ciuchlandzie I wilk syty i owca cała

[kennedy]

*tania cola smakuje tak samo* nie, smakuje duzo gorzej. Kaman zeby mowic chlopakowi co ma byc zeby 'oszczedzic'.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez mariamalaria

Oceny cudzych." Dla mnie wydać 200 zł na buty to jakaś masakra a dla niego 1-2 dni pracy." Tak to jakoś leciało.

Ja tam nadal nie widzę oceny cudzych wydatków. Zresztą kopnienta doprecyzowała dość dokładnie co miała na myśli.

[mariamalaria]

Kopnienta, ty byś chciała mieć, jak my wspólną kasę na dom, wydatki, wakacje. Ale twój facet ,chociaż zarabia więcej, powinien ciebie słuchać, bo ty uważasz, że lepiej wiesz od niego, czego mu potrzeba...

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez kennedy

*tania cola smakuje tak samo* nie, smakuje duzo gorzej. Kaman zeby mowic chlopakowi co ma byc zeby 'oszczedzic'.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Tania cola nie smakuje jak oryginalna. I ja wcale mu nie zabraniam kupować oryginalnej. Tylko np. raz wodę a raz colę. Bo
a) woda jest zdrowsza
b) woda jest tańsza
c) są tak samo mokre
d) wodą się da napić a cola jest dla smaku.
Pytanie przy wyborze teraz brzmi: Czy chce mi się pić czy chce mi się cukru/smaku coli?

[kennedy]

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;72374732]Tania cola nie smakuje jak oryginalna. I ja wcale mu nie zabraniam kupować oryginalnej. Tylko np. raz wodę a raz colę. Bo
a) woda jest zdrowsza
b) woda jest tańsza
c) są tak samo mokre
d) wodą się da napić a cola jest dla smaku.
Pytanie przy wyborze teraz brzmi: Czy chce mi się pić czy chce mi się cukru/smaku coli?[/QUOTE]
Niewazne czego on chce.dziewczyna mu powie co ma pic!
;p

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez mariamalaria

Kopnienta, ty byś chciała mieć, jak my wspólną kasę na dom, wydatki, wakacje. Ale twój facet ,chociaż zarabia więcej, powinien ciebie słuchać, bo ty uważasz, że lepiej wiesz od niego, czego mu potrzeba...

Ale on sam widzi, że mu brzuch przeszkadza. On sam doszedł do tego, że 200zł w miesiącu na kolorowe napoje to jest dużo. Ja mu tylko na to zwróciłam uwagę. Bo on nie wiedział, że wydaje takie kwoty na napoje w ciągu miesiąca. On się wiecznie zastanawiał "gdzie są te moje pieniądze?". To ja mu pokazałam w excelu gdzie. Jestem jakimś tyranem przez to?

[amber2046]

Napisane przez mariamalaria

Poznaj go z autorką, oboje będą zachwyceni ciułajac wspólnie przy podrobce coli, bo prawdziwa za droga.

Autorka watku jest Masohistka nie kopnienta.

Opisana sytuacja nie moglaby miec miejsca, bo maz nie sprawdza cen artykulow spozywczych. Co wiecej lubi wychodzic do restauracji i pubow, ba nawet zostawia tam przyzwoite napiwki.
Za to ma problem, zeby kupic fajnego grilla, bo z jedenej strony, by chcial, a z drugiej uwaza to za rozrzutnosc. Ostatecznie bedzie obserwowal go tygodniami na amazonie, dopoki sie nie wkurze i go nie klikne, za co pozniej mi podziekuje.

Napisane przez elvegirl

To zależy z jakiego powodu nie wydaje pieniędzy.

Pewnie kwestia charakteru i wychowania. Chcialabym, zeby potrafil sobie kupic cos drozszego spontanicznie, bez analizowania czy potrzebuje kolejny zegarek, na zasadzie - elegancki, podba mi sie, kupuje.

[elvegirl]

Napisane przez amber2046

Pewnie kwestia charakteru i wychowania. Chcialabym, zeby potrafil sobie kupic cos drozszego spontanicznie, bez analizowania czy potrzebuje kolejny zegarek, na zasadzie - elegancki, podba mi sie, kupuje.

Ale...czemu byś tego chciała? Nie jest skąpy, prawda? Więc w kwestii zakupów dla siebie niech robi jak uważa. Możesz, wiadomo, kilka razy go nakłonić, wręcz zmusić do kupienia rzeczy, która mu się podoba i liczyć na to, że połknie bakcyla robienia sobie przyjemności ale nie liczyłabym na to. Taki typ po prostu.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Liara_Tsoni]

Ja tz nie rozliczam za papierosy, drożdże piwa, czy wyjścia z kumplami na drogie rozrywki. On mnie nie rozlicza z wydatków na ciuchy i urodę. Ale ogólnie to wydajemy podobne kwoty tylko na inne rzeczy. Pieniądze są wspólne.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez Liara_Tsoni

Ja tz nie rozliczam za papierosy, drożdże piwa, czy wyjścia z kumplami na drogie rozrywki. On mnie nie rozlicza z wydatków na ciuchy i urodę. Ale ogólnie to wydajemy podobne kwoty tylko na inne rzeczy. Pieniądze są wspólne.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

Niech zgadnę - Twój TŻ oszczędza i nie masz problemu z tym, że pożycza pod koniec miesiąca? Bo wiesz, ja też teraz TŻ-a nie rozliczam z wydatków. Niech sobie kupuje co chce byleby nie pożyczał po kolegach i miał coś odłożone. Właściwie to wcześniej też go nie rozliczałam tylko pokazywałam gdzie są jego pieniądze i dlaczego musi pożyczać.

[januszpolak]

[1=b3e038722b79d57d9174818 9c48a0d4b42934a7c_612ac00 51d267;72374732]Tania cola nie smakuje jak oryginalna. I ja wcale mu nie zabraniam kupować oryginalnej. Tylko np. raz wodę a raz colę. Bo
a) woda jest zdrowsza
b) woda jest tańsza
c) są tak samo mokre
d) wodą się da napić a cola jest dla smaku.
Pytanie przy wyborze teraz brzmi: Czy chce mi się pić czy chce mi się cukru/smaku coli?[/QUOTE]

Przecież to jest matkowanie graniczące z absurdem.

Powiedz mu co ma jeść, co ma pić i wyjaśnij, kiedy chce się tylko napić, a kiedy może sobie pofolgować i kupić słodkie.

Jakby mi chłopak zaczął wyjaśniać, co mogę kupić oryginalne a co powinnam zamienniki, bo smakuje tak samo (!) to bym się popukała w głowę.

[amber2046]

Napisane przez elvegirl

Ale...czemu byś tego chciała? Nie jest skąpy, prawda? Więc w kwestii zakupów dla siebie niech robi jak uważa. Możesz, wiadomo, kilka razy go nakłonić, wręcz zmusić do kupienia rzeczy, która mu się podoba i liczyć na to, że połknie bakcyla robienia sobie przyjemności ale nie liczyłabym na to. Taki typ po prostu.

Dla naszego otoczenia wyglada to tak, ze on zarabia, a ja wydaje. Co jest prawda tylko dlatego, ze jemu tak wygodniej, bo sam ma opory przed kupowaniem nie ktorych rzeczy (nie mylic z uzywaniem ).
Przykladowo maz, tak jak i ja, lubi perfumy. Posiada kilka zapachow (dobieranych do pory dnia i roku), ale nie kupuje ich sobie sam. Kiedy jestesmy w Douglasie tylko powacha, powie ktory mu sie podba i odejdzie. Za to chetnie zaplaci za flakon dla mnie. W domu stwierdzi, ze zapach ktory testowal mu pasuja i chetnie by taki mial. Jednak nie ma szans, zeby po niego poszedl. Ostatecznie sama je kupie przy kolejnej wizycie w perfumerii, a zaplace ze wspolnych, czyli zarobionych przez niego pieniedzy. Fajniej by bylo jakbysmy od razu mogli kupic perfumy dla nas obojga, bez tych calych podchodow.

Jakas rada?

[elvegirl]

Napisane przez amber2046

Jakas rada?

"Fajniej by bylo jakbysmy od razu mogli kupic perfumy dla nas obojga, bez tych calych podchodow." - powiedzieć mu to? Uświadomić, że czujesz się niekomfortowo, źle z tymi podchodami?

[amber2046]

Napisane przez elvegirl

"Fajniej by bylo jakbysmy od razu mogli kupic perfumy dla nas obojga, bez tych calych podchodow." - powiedzieć mu to? Uświadomić, że czujesz się niekomfortowo, źle z tymi podchodami?

Probowalam. Wtedy slysze, ze jemu niekomfortowo kupic kolejne majac inne niezużyte. Kupienie dla mnie nie budzi juz u niego dyskomfortu, niezaleznie od tego jak wyglada w danej chwili moj stan posiadania.
Wiem, ze sa wieksze problemy niz takie glupoty. Patrzac od drugiej strony nie chcialbym rozrzutnego partnera, ktoremu kasa przecieka przez palce, ale czasem szkoda mi TZ, ze nie potrafi sprawiac sobie spontanicznie przyjemnosci.

[elvegirl]

Napisane przez amber2046

Probowalam. Wtedy slysze, ze jemu niekomfortowo kupic kolejne majac inne niezużyte.

No to nie kupuj mu nowych, niech sobie swoje zużywa, ciekawe czy jak zużyje, to kupi jednak, czy będzie wierzył w magię swoich feromonów.

Napisane przez amber2046

czasem szkoda mi TZ, ze nie potrafi sprawiac sobie spontanicznie przyjemnosci.

Ale on nie potrzebuje tego widocznie. Zwłaszcza że Ty sama za niego te jego przyjemności mu robisz Przestań, to może zauważy, że w sumie to by czegoś chciał

[Liara_Tsoni]

Mój tz też taki trochę jest. W sensie że mi da dowolną sumę na każdą zachciankę, a sam jak ma papierosy, dobre piwo na weekend i wypady z kumolami to już nie potrzebuje nic.
Więc ja mu kupuje ubrania, kosmetyki itd. Pogodziłam się z tym i w sumie przynajmniej wiem że jest dobrze ubrany

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[amber2046]

Elvegirl rozsmieszylas mnie i wiesz co mysle, ze masz racje. Z grillem mu jeszcze ostatni raz pomoge, poniewaz samej mi zalezy, zeby go szybko kupil, a pozniej bede obserwowac. On sie tak przyzywczail, ze pewnie na pierwsze wyniki eksperymentu nie bede musiala dlugo czekac.

Tylko, zebym nie wymiekla, bo mi go zawsze w takiej sytuacji szkoda.

Napisane przez Liara_Tsoni

Mój tz też taki trochę jest. W sensie że mi da dowolną sumę na każdą zachciankę, a sam jak ma papierosy, dobre piwo na weekend i wypady z kumolami to już nie potrzebuje nic.
Więc ja mu kupuje ubrania, kosmetyki itd. Pogodziłam się z tym i w sumie przynajmniej wiem że jest dobrze ubrany

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

Dokladnie o takie zachowanie mi chodzilo, no poza papierosami, bo TZ akurat nie pali, ale cala reszta sie zgadza.

[b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267]

Napisane przez januszpolak

Przecież to jest matkowanie graniczące z absurdem.

Powiedz mu co ma jeść, co ma pić i wyjaśnij, kiedy chce się tylko napić, a kiedy może sobie pofolgować i kupić słodkie.

Jakby mi chłopak zaczął wyjaśniać, co mogę kupić oryginalne a co powinnam zamienniki, bo smakuje tak samo (!) to bym się popukała w głowę.

Nie moja wina, że go matka nie nauczyła jak gospodarować pieniędzmi, żeby nie trzeba było pożyczać pod koniec miesiąca. Nie moja wina, że go matka nie nauczyła co jeść a czego nie, żeby nie ważyć 120kg. Tak samo jak to nie TŻ-a wina, że mnie rodzice nie nauczyli jak sprzątać czy jak instruktor nauki jazdy nie nauczył jak tankować samochód. Jak nie wiedziałam to się TŻ-a zapytałam i już umiem. I ja mu nic nie matkuję. Chce się nauczyć oszczędzać, chce zdrowiej jeść to mu mówię co jest okej a co nie według mnie bo jakoś ja oszczędzać umiem i wiem co jest zdrowe do jedzenia a co nie. Skoro prosi o radę to ją otrzymuje. On umie za to umyć okna bez smug - ja nie umiałam do czasu aż mnie nie nauczył.
Ja też wielu rzeczy kiedyś nie wiedziałam. Chyba większość ludzi jak czegoś nie wie to prosi o radę innych. Doradzanie komuś albo uczenie go czegoś to matkowanie? Nauczyciele też Ci w szkole matkowali jak mówili, że wagary mają swoje konsekwencje? No złe jedzenie też ma, tak samo jak nieumiejętne gospodarowanie pieniędzmi :/