Czesio w opalach - Strona 2 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Zamknięte > Fora sponsorowane > Przygody z suszeniem ubrań

Notka

Przygody z suszeniem ubrań
Konkurs zakończony, wkrótce następne :-)

 
 
Narzędzia
Stary 2010-05-18, 09:42   #31
little_ola
Zakorzenienie
 
Avatar little_ola
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: na sofie
Wiadomości: 13 587
Dot.: Czesio w opalach

klask i:
little_ola jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-05-19, 23:54   #32
Taani
Zakorzenienie
 
Avatar Taani
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 4 357
Dot.: Czesio w opalach

opwiedz o Czesiu - bardzo wzruszająca, daję maksa
__________________
zapachy, pielęgnacja, kosmetyki naturalne, kolorówka
wymianka




W planach
Indochine PG/Zucchero /viloressi teint de neige/Qessence Missala/ Marrakech Aesop /Visa Robert Piguet/ tea for two
/ les parfums de rosine secrets de rose / Une Rose d'Amour


Taani jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-05-20, 17:39   #33
vril
Zakorzenienie
 
Avatar vril
 
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 7 105
Dot.: Poduchy

Poduchy


Nie do konca o praniu i suszeniu ale o wietrzeniu, tez czesto uskuteczniane przez statystyczne Polki.
Rzecz sie dziala lat temu nascie albo i dwadziescia, nie pamietam. Siksa bylam, tyle wiem
Babcia podstepem wyniosla na balkon wietrzyc pierze spalne z calego domu, w tym bielizne poscielowa - prezent slubny swojej corki (Mame). Dla jasnosci nie byl to prezent od Babci tylko od tesciowej Mame. Wszystko pieknie, ladnie, pogoda urocza, slonce czerwcowe grzalo na akord, poza jednym drobnym faktem, takim tycim naprawde - Brat z kolegami wlasnie tego dnia kladli pape na dachu
Nikt nic nie wiedzial, do konca Babcia sie zapierala, iz zamach przeprowadzila nieswiadomie i wypierala podstepu. Nic to, stalo sie.
Sprawa sie rypsla, gdy Mame wyszla na balkon zawolac chlopakow na obiad. Zobaczyla swoj prezent slubny wraz z reszta pierza rozwieszone po calym balkonie i uraczone plamami ze smoly, ktora skapywala tu i tam z dachu. Dostala apopleksji co skrupilo sie na mnie (czemu zawsze najmlodszy jest pierwszy winny?!). Zostalam obsztorcowana na zielono za wyrzadzone szkody, zagrozono mi odebraniem zebraczego kieszonkowego i odmowiono deseru!
- Mame, jak rany, to nie ja! Widzialas kiedys zebym sama z wlasnej woli wywiesila posciel do wietrzenia?!
- A kto? Babcia?!
- No pewnie! Przeciez sie z babcia Irena nie znosza. Na zlosc jej, ci te hafty zalatwila, teraz sie bedziesz krygowac przy kazdej wizycie, co by nikt pary z geby nie puscil, zes jej prezent slubny zbeszczescila.
- Co ty gadasz, z babci gangrene robisz. Mamo!
Przytruchtala Babcia z niewinna mina wypierajac sie wszystkiego w zywe oczy, przez co rodzicielka znow sie zwrocila na mnie.
- Ja z wami nie gadam. Nie przyznaje sie i koniec. Oddaj mi ten sernik, jak rany, przeciez go juz ugryzlam, bedziesz mi z gardla wydzierac?!
- Zostaw jej to ciasto. - wtracila sie ugodowo Babcia - Wez te plotna, a ja przyniose maslo, zejdzie smola bez problemu, trzeba rozpuscic.

Mame na skraju dwoch roznych biegunow - rozpaczy i wscieklosci - udala sie za Babcia sluchajac jej rad rodem ze starego gospodarskiego diariusza. Zabraly sie obie za usuwanie plam z poscieli, przy czym Mame lkala rzewnie na przemian ze zlowrogim swistem, gdy smola zamiast schodzic rozmazywala sie coraz wiekszymi plamami na poduchach, a Babcia (slowo daje) podsmiewala sie pod nosem, jak to ją (Mame) babcia Irena przechrzci przy kolejnej inspekcji.
Siedzialam nad nimi, na wszelki wypadek w lekkim oddaleniu symulujac uraze za pochopne posadzenie o dewastacje rodzinnego mienia, pochlaniajac kolejny kawal serowca i krytycznie oceniajac zabiegi.
- Ja tak dalej pojdzie to ta zolc kadmowa sie w siene palona zamieni. Tam juz slonecznikow nie widac, tylko bure nie-wiadomo-co, a Babcia tylko bardziej rozmazuje, zamiast zbierac scierka.
- Cicho badz mala, jak ci sernik smakuje. - ofuknela mnie Babcia.
Odsunelam sie dalej.
- Nie trzyj tu, tylko do srodka! - goraczkowala sie Mame - Do kitu z tym maslem, rozbabralo sie bardziej!
- A bo to maslo teraz takie oszukane, przedwojenne bylo dobre do plam.
- Skad ja ci w PRL'u wezme przedwojenne maslo do usuwania plam. Na chleb nie ma! Wszystko wyszlo, a mialam zrobic chlopakom kanapki na potem. Jak padna to reszty dachu nie skoncza i nam bedzie lac na glowe - rozstroila sie do reszty Mame. - Do pioruna z tym!
- Nie nerwuj sie, zafarbujemy i bedzie jak nowa. Taka fioletowa na przyklad.
- Nie bede spac w burdelowej poscieli! - zaperzyla sie Mame.
- Jaka burdelowa, adwentowa, odswietna. - odszczeknela sie Babcia.
- Jak bedziecie tak farbowac jak teraz mazac, to wam wyjdzie wysciolka na psia bude, a nie wytworne hafty buduarowe. - dodalam sceptycznie - Nie lepiej wywalic?
- Irena by na zawal zeszla - zchichotala Babcia.
- A zanim by zeszla, to by wytlukla wszystkie wazony od ciebie. - odgryzla sie Mame.


Cdn.

Edytowane przez vril
Czas edycji: 2010-05-20 o 17:46
vril jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-05-20, 18:56   #34
little_ola
Zakorzenienie
 
Avatar little_ola
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: na sofie
Wiadomości: 13 587
Dot.: Poduchy

uwielbiam Twoje historie
jaka szkoda, że nie pozwala ponownie oddać głosu codziennie bym głosowała
little_ola jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-05-20, 21:27   #35
bebunio
jak promyczek słońca....
 
Avatar bebunio
 
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 8 715
Dot.: Czesio w opalach

historia z moczem
druga też fajna ale ten mocz lepszy


więcej prosiem



świetne, naprawdę świetne!

oceniłam i wyskoczyło "ocena wątku została dodana"

oczywiście 5
__________________
rozliczenia -> [SIGPIC]https://wizaz.pl/forum/signaturepics/sigpic212042_4.gif[/SIGPIC]

dane do wpłaty są w pierwszym poście mojego wątku!!! jeżeli potrzebujesz więcej danych, proszę o pw
bebunio jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-05-21, 15:43   #36
vril
Zakorzenienie
 
Avatar vril
 
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 7 105
Dot.: Piorun

Piorun


Historia dnia. Padlam na cycki jak to dzisiaj zobaczylam Swoja droga, bedzie wtopa jak mnie jutro sasiedzi rozpoznaja po tych wpisach, jesli czytaja Wizaz

Jaka obecnie sytuacje pogodowa mamy, kazdy wie. Powodz straszliwa znow nas nawiedzila, masa ludzi stracila dobytek, nic w tym smiesznego nie ma ale...
Mieszkam w rejonie, ktory kleske przechodzi dosc ulgowo, podtopien ogolnie nie ma, tylko tu i owdzie strasza wielkie kaluze-bajora.

Wracalam z zakupow. Po wejsciu na nasza ulice natknelam sie na dwojke dzieciakow z sasiedztwa ciagnacych na smyczy kota. Tak mi sie zdawalo na pierwszy rzut oka ale przy drugim spojrzeniu rozpoznalam ubranego w kraciasty kubraczek chihuahua sasiadow, Pioruna. Wierzgal na tym postronku jak wsciekla pchla, wyraznie niezadowolony z uprzezy. Na pytanie, czemu drecza tego wyplosza prowadzajac go na sznurku oznajmili, ze babcia zabronila im puszczac pupila samopas, co by sie sierota nie utopil w najblizszej kaluzy. Slusznie, dla niego to jak bagno, wpadnie raz i nie ma co zbierac. Zostawilam urocza dwojke przed domem i weszlam do siebie.
Po kwadransie...
Wyszlam na balkon zabrac fikusa benjamina, ktorego Mame wystawila pare dni wczesniej, co by kapieli zazyl i zapomniala o biedaku. Uslyszalam jak na dole, w ogrodzie za plotem urzeduje wczesniej spotkana dwojka wyraznie czyms zaaferowana.
- Nie podsuwaj tak blisko, bo go oparzysz! -syczala dziewczynka.
- No bo sie trzesie, trzeba go ogrzac, bo dostanie anginy - chlopiec.
- Glupi jestes. Angina jest od lodow. Katar i zapalenie pluc jest od zimnej wody.
- Sama jestes glupia, psy nie maja kataru.
- A wlasnie, ze maja,. Zobacz, juz mu leci z nosa.
Wychylilam sie z balkonu zeby zobaczyc atrakcje ponizej.
- Nie dmuchaj mu do nosa! Udusisz go!
- Mowilas, ze mu leci, to chcialem wysuszyc!
- Daj mi ta suszarke, ja podmucham, a ty mu rozczesz grzywke. Tylko wlosow nie wyrwij, bo sie babcia skapnie.
- Mozna wiedziec, co za eksperyment przeprowadzacie na tym biednym zwierzeciu? - wtracilam sie w zabiegi.
Oboje skamienieli. Po pierwszym szoku zaczeli mnie na przemian uciszac syczac jak stado zmij.
- Cicho, bo przez pania babcia przyleci i nas zamorduje. - chlopiec.
- Ciii... My go tylko suszymy, Wpadl nam do kaluzy Jak sie babcia dowie, to nas ukatrupi. - dziewczynka.
- Udana macie ta babcie jak jej przypisujecie takie sklonnosci. Jak to wam "wpadl"? - spytalam podejrzliwie
- No bo skakalismy przez kaluze i ona mial skoczyc z nami i... mu sie nie udalo. Chyba ma za krotkie nogi i tak jakos... w sam srodek wpadl. - wydukala "prawie"skruszona malolata.
- Ja go wylowilem, bo mialem gumowce, a i tak mi sie wlalo do butow, to mnie mama tez zamorduje ale gorzej z babcia, wiec go chcemy wysuszyc zanim nas zacznie wolac na obiad i sie skapnie - tlumaczyl wnuczek Pani Sasiadki.
- No dobra ale czemu to robicie tutaj? - spytalam.
- No zeby babcia nie widziala, przeciez! - prawie odkrzyknal mlody, zaraz zreszta uciszony boksem od siostry, ze sie za glosno drze.
- Ja przynioslam z lazienki suszarke jak babcia nie patrzyla i wlaczylismy ja do kontaktu w garazu, dlatego tu siedzimy. W domu by sie wydalo zaraz. Ale pani nic nie powie? - zaniepokoila sie nagle dziewczynka.
Spojrzalam na psa - przestal sie trzasc, wrecz przeciwnie prezyl sie przed cieplymi podmuchami z suszarki, ktore rozwiewaly mu sianowata grzywke, najwyrazniej mu sie suszenie podobalo i uszczerbku na zdrowiu nie wykazywal. Uspokojona, ze dzieciaki w szale zacierania sladow nie okazali sie dreczycielami zwierzat odpuscilam.
- A moze nam Pani pozyczyc druga suszarke? - konspiracyjnym szeptem spytala mloda na koniec - Bo kurteczka tez sie cala zmoczyla, a z jedna suszarka nie zdazymy jak nas babcia zawola.
Cizus...


Cdn.

Edytowane przez vril
Czas edycji: 2010-05-30 o 13:38
vril jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-05-22, 16:32   #37
vril
Zakorzenienie
 
Avatar vril
 
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 7 105
Dot.: Kapcel w natarciu

Kapcel w natarciu


Jak ktos mial do czynienia z dwulatkiem rodzaju ludzkiego, to wie czym to sie je. Zwlaszcza jesli dwulatek nie jest wlasny. Moj byl bratankowy. Podrzucany od czasu do czasu milej cioci (tak, to o mnie mowa; tak, potrafie byc mila; tak, bardzo krotko). Lat temu to bylo... no pare sie uzbieralo, nie przyznam sie, dwadziescia lat w kazdym badz razie mialam na koncie albo troche wiecej.

Pranie przy tych okazjach uskutecznialam na akord, ciagle czegos brakowalo mimo zwozonego za kazdym razem zapasu. Dzieciaki maja wzmozony przerob garderoby i slowo daje, ze nie o niezdarnosc malolatow chodzi ale doroslych glownie. Jak sobie teraz przypominam te wszystkie atrakcje, to mi ciagle wychodzi, ze to nie Kapcel wylewal na siebie jedzenie, tylko to mnie z lyzki spadalo jak mu je probowalam wepchnac do gardla, tak samo nie on sam z siebie zalewal non stop otoczenie uryna, tylko ja albo cos zle zalozylam, albo nie posadzilam na nocniku z kaczucha na czas albo zwyczajnie wlasnymi rekami wrzucalam (przypadkiem!) jego kaftan do sedesu Nie wspominajac, ze zupelnie nie jego wina bylo utytlanie sie farbami, skoro sama mu je dalam, mazalm rece i kazalam odciskac slady gdzie popadnie, co prawda chodzilo mi o kartki, a nie o jego sweter ale coz, widac zle tlumaczylam. Moja wina.
Pamietam, ze najczestszym moim przewinieniem w niedostatecznym zabezpieczaniu garderoby bylo to, ze zostawialam go na nocniku ze zwisajacym ogonem body (normalka, ze sie zawsze umoczyl) i to, ze ciagle mu mylam rece nad umywalka wiszaca wyzej od niego, przez co malec trzymajac rece do gory ciagle mial zachlapane rekawy Bylam potworem, wiem
Ale do rzeczy, o praniu i suszeniu mialo byc.

Czasem Kapcel zostawal u nas na noc Kazdy z takich wieczorow wygladal mniej-wiecej tak samo.
Nalewalam mlodemu wody do wanny; zdaje sie, ze odmierzalam glebokosc 5 cm i sadzalam w srodku z calym kapielowym chlamem - gumowe zwierzaki, plastikowe kubki i dmuchane cos-tam, taplal sie w tej kaluzy dobry kwadrans. Obok wanny stawialam miche z praniem i uskutecznialam robotki reczne na jego odziezy - olane body sztuk trzy (wiadomo), umazany farba sweter, rajtuzy a'la spiderman utytlane w kaszy (of kors, tez moja wina, reka mi zadrzala przy porcjowaniu pamuly do dzieciecej paszczy), rekawiczki na sznurku (bylam gotowa przysiegac, ze niczego nie dotykal na spacerze ale dziwnym trafem welniana czerwien zamieniala sie zawsze w brunatny syf), bielizna (standard) i cala sterta innych rzeczy. Co piec sekund kukalam do wanny czy sie robal sie topi, a co dziesiac on przelewal mi przez brzeg wanny prosto na glowe nowa porcje wody tlumaczac, ze chce pomoc w praniu (chyba, czasem nie bylam pewna jezyka, ktorym posluguja sie dwulatki). Konczylo sie tym, ze przy piatej sztuce odziezy mialam mokry leb, woda z plecow sciekala do majtek, a ja wydzieralam mlodemu kubki kazac bawic sie zwierzakami, po czym nastepowal ryk, ze podla ciotka dreczy biedne dziecko.
- Kapcel, nie drzyj kuszy, bo sasiedzi pomysla, ze cie topie. Masz tu skarpetke i ja sobie pierz sam.
Skarpetka dzialala cuda, tarl ja bezlitosnie do samego konca kapieli, przez co ja zdazylam zawsze skonczyc pranie, umyc mu bez piskow wlosy, wyszorowac calego poza dlonmi, bo nie chcial oddac barachla i na koniec wytrzec. Dopiero na komende "wieszamy pranie" rzucal z impetem skarpete do michy rozbryzgujac fontanne mydlin po calej lazience, ktorej juz duzo do potopu nie brakowalo przez jego wczesniejsza pomoc. W ciagu jego trzeciego roku zycia ofiara tej metody prania padlo tuzin par welnianych skarpetek, ktore dziergala prababcia, nie mogac sie nadziwic energii prawnuka w eksploatacji akurat tej czesci garderoby. Inne tekstylia jakos wolniej sie zuzywaly. Zaczelam podejrzewac, ze on mnie specjalnie chce ta woda lana na leb zdenerwowac zebym mu ta skarpetke do przeprania dawala szybciej.

Akcja "wieszamy pranie" miala nie mniej wyskokowy przebieg.
Lazienkowa suszarka byla obwieszana dzieciecymi laszkami, przy czym ja wieszalam, a Kapcel (czywiscie probujac pomagac) zdzieral wszystko lacznie z suszarka na siebie. Cale ustrojstwo bylo wyzsze od niego, wiec jak sie chwytal pierwszego sznurka probujac zawiesic ta nieszczesna skarpetke, to cala instalacja przechylala sie z impetem na niego, a ja lapalam stelaz probujac go ocalic od wywrotki. Wygladalo to, jakbysmy sobie probowali nawzajem wydzierac cenny dobytek z rak, on na siebie, a ja z powrotem i tak z dziesiec razy przy kazdej akcji, az wreszcie udawalo mu sie zawiesic welniany zewlok na sznurku. Triumf w oczach mial taki, ze nie mialam serca oponowac przy nastepnych "pomocach", wiec rodeo odbywalo sie kazdorazowo. A niech ma.
Gromkie ziewniecie ozajmialo koniec dnia, przy czym ja zawsze odnosilam wtedy wrazenie (i wyrzuty sumienia), ze oto dzieciak sie umeczyl strasznie walczac caly dzien z ciotka gangrena, ktora pomoc z jego strony przyjmowala jak kataklizm, wiec jemu biednemu nalezy sie teraz odpoczynek, a ja sierota powinnam sie isc wstydzic do kata, ze biedne dziecie wykorzystuje. No to szlam. O poranku zaczynala sie nowa jazda...


Cdn.

Edytowane przez vril
Czas edycji: 2010-05-30 o 13:36
vril jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-05-22, 16:45   #38
bebunio
jak promyczek słońca....
 
Avatar bebunio
 
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 8 715
Dot.: Piorun

Piorun
Kapcel w natarciu


padłam i już nie wstanę


normalnie uwielbiam czytać Twoje historyjki

5*
__________________
rozliczenia -> [SIGPIC]https://wizaz.pl/forum/signaturepics/sigpic212042_4.gif[/SIGPIC]

dane do wpłaty są w pierwszym poście mojego wątku!!! jeżeli potrzebujesz więcej danych, proszę o pw
bebunio jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-05-22, 18:21   #39
srubka
Zakorzenienie
 
Avatar srubka
 
Zarejestrowany: 2005-04
Lokalizacja: USA
Wiadomości: 4 190
Dot.: Czesio w opalach

haha, ale sie usmialam
ja mam tylko dwie pary takich skarpetek, ale tylko sa do spania
czarne byly kiedys dlugie az po kolana, ale sie skurczyly w praniu
__________________
srubka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-05-25, 13:05   #40
Trawa_cytrynowa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Legionowo/Warszawa
Wiadomości: 361
Dot.: Czesio w opalach

Twoje historie są wyśmienite
__________________
Od czekania dusza rdzewieje.
C.R.Zafón
Trawa_cytrynowa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-05-25, 15:41   #41
vril
Zakorzenienie
 
Avatar vril
 
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 7 105
Dot.: Czesio w opalach

Dziekuje i zapraszam do oceniania watku
Kolejna historia wieczorem
vril jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-05-26, 00:08   #42
vril
Zakorzenienie
 
Avatar vril
 
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 7 105
Dot.: Flaga

Flaga


Historia sprzed kilku lat, nie pamietam dokladnie, 6-7? Na pewno lato, chyba czerwiec i na pewno niedziela.
Bylam wtedy rezydentka szpitala, lezalam na jednym oddziale z Bozena, kumpela poznana poprzednim razem i Rafalem, swietnym 18-latkiem. Tworzylismy mloda, zgrana ekipe na oddziale zapelnionym samymi starszymi ludzmi. Co dzien wyruszalismy na pachte na opuszone ogrodki lezace tuz za terenem szpitala i przynosilismy "na podwieczorek" kiscie winogron. To byl ciekawy miesiac
Tej niedzieli, wieczorem w tv miala byc relacja z meczu siatkowki Polska - cos tam, chyba Czarnogora, nie pamietam juz. Ponadto w calym szpitalu byly porozwieszane flagi, zdaje sie, ze byly wtedy wybory samorzadowe, czy cos, tez nie pamietam, wybaczcie.
Umowilismy sie cala ekipa w pokoju "meskim", razem chyba 8 osob - Ja, Bozena, Rafal, Pani Ania (w deche babeczka po 70-tce), Jureczek (maszynista PKP), Pan Zdzichu (emerytowany saper - do dzis dnia nie wiem jak on sie wrabal w ten zawod majac rece jak bochny chleba ) i reszta rezydentow tego pokoju. Zlozylismy sie na platne tv i o 21 z poslizgiem zaczal sie mecz. Z poczatku naszym szlo niezle ale pod koniec drugiego setu zrobilo sie nieciekawie. W dodatku nie moglismy dac ujscia emocjom, bo "zebranie" odbywalo sie oczywiscie cichaczem, godzina policyjna na oddziale byla tuz tuz, poza tym 3 baby w meskim pokoju (!) - sodomia i gomoria
Nie wiem jak ale od slowa do slowa wyszlo nam, ze musimy naszych wesprzec duchowo, okazac solidarnosc i przeslac energie w eter, kciuki nam sie wydawaly w tym celu za slabe, wiec stanelo na posylaniu dobrych fluidow droga symbolu panstwowego, znaczy flaga.
Wymknelam sie razem z Bozena z oddzialu, na szczescie nie byl jeszcze zamkniety i zeby nie wzbudzac halasu i sensacji w cichym juz o tej godzinie szpitalu zamiast zjechac winda zeszlymy schodami do hallu szpitala. Na portierni dwoch straznikow slepilo w telewizor (tez mecz), przy wejsciu prezyly sie dumnie trzy flagi. Nie chcialam robic wlamu, myslam, ze jak ladnie poprosze, to mili panowie udostepnia nam pozadany obiekt. A chala, nie zgodzili sie tlumaczac, ze to mienie szpitala za ktore odpowiadaja, nie moga go oddawac byle komu, itd. Podziekowalam i poszlam precz... razem z flaga, ktora zwinelam po drodze No chyba nie mysleliscie, ze odpuszcze Stojak z flagami zaslanial kiosk, zwinelam flage, kij wsadzilam w nogawke spodni i symulujac sztywnosc nogi oddalilam sie spiesznie w swoja strone.
- Ocipialas?! - syczala Bozena, pedzac za mna do schodow - Przeciez sie zorientuja! Zamkna cie za przywlaszczenie, a mnie razem z toba. Pojdziemy siedziec za porwanie symbolu panstwowego!
- Przeciez nie jestesmy z Zimbabwe, mamy prawo sie oflagowac na bialo-czerwno! Potem im oddamy, to tylko pozyczka.
Wrocilysmy pedem na oddzial i dopadlysmy pokoju chlopakow akurat jak skonczyla sie przerwa i rozpoczal trzeci set. Nie wiedziec czemu przez cala reszte meczu skandowalismy szeptem (to akurat zrozumiale) - "Polska gola, taka jest kibicow wola" (?!), wszak to byla siatkowka, nie soccer Mniejsza z tym. Dramat sie rozegral przy meczowej pilce gdy Jureczek rozemocjonowany napieciem wylal na swietosc kubek kawy
- No i fajrant, teraz nas zamkna i nie dadza pigul - zniesmaczyla sie Pani Ania.
- Ukryjmy ja, moze sie nie zorientuja, kto ja zwedzil. - Jureczek.
- No jesne, ze sie zorientuja, bo blondi poszla sie najpierw zapytac o pozwolenie - rwala wlosy Bozena.
- Ja to wypiore. - zaofiarowal sie Rafal - zapierzemy i zaraz zejdzie, tylko trzeba juz.
Rzucilismy sie do pokojowej umywalki ratowac ofiare kibica. Wspolnymi silami rozmylismy mala plame na polowe flagi.
- No, teraz to juz na pewno bedziemy siedziec. Zbeszczescilismy symbol narodowy. Slijcie nam paczki do pierdla - znow Bozena.
- To chyba wy nam. W kiciu lepiej zywia niz w szpitalu - ozywil sie Pan Zdzichu.
- To ja zamawiam klopsy. Na pewno beda mialy wiecej miesa w miesie niz te tutaj - zglosila sie Pani Basia.
- W skladziku za lazienka salowe trzymaja jakies zmywacze, to moze sie uda wywabic ta plame. - dumal Rafal.
- To idziemy, tylko gazem, bo jak bedziemy robic wiekszy raban, to nam ta impreze zaraz zamkna. - wyrwalam flage ze szponow praczek i wyslizgnelam sie z pokoju. Zaraz za mna ruszyla gesiego ekipa winowajcow. Udalo nam sie doczyscic material i rozeszlismy sie do pokojow, byla juz prawie polnoc, pielegniarki kimaly w dyzurce.
Razem z Bozena zainstalowalysmy sie w swoim pokoju, ona jeszcze chciala suszyc przemoknieta do cna flage.
- Zostaw to jak rany, przeciez to jest cienkie, samo wyschnie do rana.
- Ale trzeba schowac, to co mam ja teraz wsadzic mokra pod materac?
- Po kiego szlabana pod materac, oprzemy o parapet i niech stoi, jutro ja odniesiemy na dol.
- Ja nie ide! - Bozena prawie dostala histerii - Trzeba schowac, bo jak ja zobacza na porannym obchodzie to zdebieja.
No i zdebieli. Punkt 6 rano do pokoju weszla pielegniarka ze sloikiem termometrow.
- A co to, strajk?
- Tak - jeknelam zaspana obracajac sie na drugi bok - Pani Ania spod 9 zada wiecej miesa w miesie, a my sie solidaryzujemy.


Cdn.

Edytowane przez vril
Czas edycji: 2010-05-26 o 08:05
vril jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-05-28, 15:13   #43
magdalenka12
Rozeznanie
 
Avatar magdalenka12
 
Zarejestrowany: 2009-11
Lokalizacja: za siedmioma górami i siedmioma lasami:)
Wiadomości: 836
Dot.: Czesio w opalach

Super.

Ode mnie 5
__________________
"W konfrontacji strumienia ze skałą, strumień zawsze wygrywa - nie przez swoją siłę, ale przez wytrwałość."

już jest

"Trzy rzeczy pozostały z raju: gwiazdy, kwiaty i oczy dziecka"
Dante Alighieri
magdalenka12 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-05-28, 15:32   #44
little_ola
Zakorzenienie
 
Avatar little_ola
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: na sofie
Wiadomości: 13 587
Dot.: Czesio w opalach

klask i:
little_ola jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2010-06-02, 16:17   #45
vril
Zakorzenienie
 
Avatar vril
 
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 7 105
Dot.: Czesio w opalach

DZIEKUJE SERDECZNIE WSZYSTKIM ZA OCENY I WYPOWIEDZI NA WATKU
TO BYLA PRZYJEMNOSC BRAC UDZIAL W KONKURSIE. GRATULUJE ZWYCIEZCOM I POZDRAWIAM
vril jest offline Zgłoś do moderatora  
 

Nowe wątki na forum Przygody z suszeniem ubrań


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 
Narzędzia

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 06:09.