2010-10-30, 10:54 | #61 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 29
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
Alushi- mieszkam w Gijon na północy Hiszpanii a pracuję jako nauczyciel(asystentura) w Candas jakies 20 min pociągiem stąd. Mam tu koleżankę z Polski znalazłam ją jeszcze przed wyjazdem przez internet i utrzymujemy kontakt ale wiesz jak to jest jak się pracuje, dużo mi pomogła i jestem jej za to wdzięczna ale troszke mi przykro bo myślałam ze się bardziej jakoś bedziemy organizować na jakies wypady, chocby do pubu na wino a póki co siedze sama wieczorami i az mi się czasem na płacz zbiera. Ja wiem ze musze sobie poszukac innych przyjacioł ale jest tak jak mowisz, jak cos mowie to obiecuja ze pojedziemy tam i tak na taka i siaką impreze a wczorajszego wieczoru moja hiszpanska wspólokatorka sama się cichaczem na impreze wybrała. Najgorsze jest to że wieczorami ludzie są tutaj obleśni, no mam blond kolor włosów, naturalny, jasną cere i po prostu gapią się na mnie albo rzucają jakies uwagi. Banda pijaków wykrzykiwała cos do mnie 2 dnia pobytu tutaj jak wieczorem zwiedzałam troche. Tak mnie to zraziło ze boje sie sama wychodzic nocą naprawde. Jest mi pod tym wzgledem przykro bo miałam nadzieje na nawiazanie nowych znalomosci a sa on tylko powierzchowne i płytkie jak to ujełas takie cos to tylko na moment jest fajne a i tak zostajesz potem sama. Zobaczymy co czas przyniesie ale Hiszpańska przyjaźń to tylko pozory sa tacy jak kazdy inny naród, każdy ma swoje sprawy i rodzine do ktorej i tak na koncu zawsze wraca a jak jestes tu sam to jedyne do czego mozesz wrocić to puste mieszkanie.
|
2010-10-30, 13:20 | #62 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 151
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
Cytat:
__________________
|
|
2010-10-30, 15:23 | #63 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
Ja jestem w NL z mężem, pracuję z wieloma Polakami, więc znajomych mamy. Kiedyś bardzo często się wszyscy spotykaliśmy, praktycznie w każdy weekend organizowaliśmy imprezy ale ja jestem domatorka, lubię siedzieć w domu i w pewien sposób odizolowuję się od ludzi. Niby mam tu koleżanki ale wiecie jak to jest za granicą. Przez cały czas trzeba być czujnym, by nie jeden dołek ominąć.
A zresztą. Tak jest przecież wszędzie
__________________
"Idź własną drogą Bo w tym cały sens istnienia Żeby umieć żyć Bez znieczulenia Bez niepotrzebnych niespełnienia Myśli złych" 22.10 - 4.11 |
2010-10-30, 21:39 | #64 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 118
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
ja przyjechalam do Anglii dokladnie 26.09, do Stevenage (niedaleko Londynu) i powiem wam, ze jest duzo ciezej niz myslalam... mialam duuze problemy ze znalezieniem pracy, mimo tego ze znam jezyk perfect. nie spodizewalam sie, ze w zadnym pubie/restauracji/sklepie nie beda nikogo potrzebowali.... wkoncu znalazlam prace w TK Maxxie, ale to nie zmienia faktu ze jak narrazie jestem w dolku, bo mam kontrakt na 10 h =/, niby udaje mi sie kolo 20 zrobic z nadgodzinami, ale i tak nie jest dobrze,bo pensje mam placona miesiecznie, a juz teraz koncza mi sie pieniadze nie wiem co dalej, niby w Londynie jest lepiej ze znalezieniem pracy, ale koszty zycia sa powalajace.... powrot do PL jest ostatnia rzecza jaka chcialabym zrobic, mimo wszystko podoba mi sie tutaj i czuje ze moglabym tu zamieszkac na dluzej... nie wiem juz sama co mam robic...
__________________
...Necesita más amigos con alas... |
2010-10-30, 23:08 | #65 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
Cytat:
Z drugiej zaś strony w PL moglibyśmy pomarzyć o takiej sytuacji jaką mamy tutaj
__________________
"Idź własną drogą Bo w tym cały sens istnienia Żeby umieć żyć Bez znieczulenia Bez niepotrzebnych niespełnienia Myśli złych" 22.10 - 4.11 |
|
2010-10-31, 12:20 | #66 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Lokalizacja: deszczowa Walia:)
Wiadomości: 5 177
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
A ja juz od 4 lat i 4 miesiecy mieszkam w Walii. W malym miasteczku nad morzem. Poczatki byly ciezkie, baardzo tesknilam za rodzina, przyjaciolmi, ale planowalam zostac tu tylko pol roku, wiec zawsze bylo to swiatelko w tunelu, ze jeszcze troche i bede w domu.
Mieszkanie znalazl nam brat przyjaciolki (teraz juz ex-przyjaciolki), a z praca to pomogla sama ona, jakoze byla w tej samej miejscowosci rok wczesniej. I tak sie charowalo jako sprzataczka czy kelnerka przez pierwszych pare miesiecy. Potem poznalam mojego obecnego meza, w pracy awansowalam na bardzo wysokie stanowisko i jakos leci. Mam swietnego szefa, ktory moge powiedziec jest troche moim przyjacielem/powiernikiem, wiem ze zawsze moge na niego liczyc. On mi bardzo pomogl w pracy, dal mi szanse (chociaz sam chyba nie byl do konca przekonany czy podejmuje dobra decyzje) i dzieki niemu jestem tu gdzie jestem. Mieszkanko mamy pracownicze, male ale bardzo przytulne i bardzo tanie. W tej samej miejscowosci mieszka siostra meza, wiec mamy tu kogos bliskiego. Niestety moje 2 najblizsze przyjaciolki, ktore glownie poznalam w pracy, porozjezdzaly sie po swiecie i czesto nie mam z kim wyjsc na lunch. Ale sa kolezanki w pracy, wiec czasem dam sie wyciagnac na impreze itp. W Polsce budujemy dom, wiec mam nadzieje, ze za jakies 3 lata spakujemy nasz dorobek prawie juz wtedy 10cioletni i wrocimy do ojczyzny. Boje sie powrotu, boje sie szukania pracy, zderzenia z polska rzeczywistoscia. Ale tez nie moge sie doczekac polskiego jezyka w sklepach, a przede wszystkim powrotu do rodzicow, siostry, siostrzencow i tych prawdziwych przyjaciol.
__________________
♥ Pani żonka ♥ |
2010-11-01, 14:15 | #67 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: PL
Wiadomości: 558
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
A jak jest właśnie w tych pierwszych dniach pracy, za granicą?
Tak po prostu ludzie zaczynają ze sobą rozmawiać i poznają się, czy jest ciężej? Ogólnie mam zamiar kiedyś wyjechać do Australii, słyszałam, że są tam przemili i sympatyczni ludzie, ale same wiecie, tak jak tu któraś z Was pisała, Hiszpanie niby też tacy sympatyczni i w ogóle, ale jednak mają jakieś wady. Pozdrawiam!
__________________
Nobody, not even the rain, has such small hands - Cummings JESTEM ZA WPROWADZENIEM WIĘKSZYCH KAR DLA OSÓB, KTÓRE ZNĘCAJĄ SIĘ NAD ZWIERZĘTAMI. |
2010-11-01, 20:51 | #68 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
Cytat:
__________________
"Idź własną drogą Bo w tym cały sens istnienia Żeby umieć żyć Bez znieczulenia Bez niepotrzebnych niespełnienia Myśli złych" 22.10 - 4.11 |
|
2010-11-01, 21:00 | #69 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Eire
Wiadomości: 2 544
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
Cytat:
|
|
2010-11-02, 13:18 | #70 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-05
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 510
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
Hej dziewczyny, ja nadal czekam na flata;/ hm... już nie mam siły, jestem teraz u braci mojego męża, i człowiek jeździ w tą i spowrotem;/ ehhh. Nie mamy swojego kąta... Chyba do głowy dostanę... zachciało mi się Anglii;/;/;/
|
2010-11-03, 05:50 | #71 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 29
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
Spokojnie koleżanko wizażanko, głowa ciut wyżej a wszystko się ułoży jeśli nie samo to spróbuj temu jakoś pomóc, nie wiem jak bo nie wiem jak sama bym się zachowała w takiej sytuacji ale trzymaj się i jak to Hiszpanie mawiają Don't worry tomorrow is another day, zawsze mi to powtarzają jak mam jakiś problem i prosze ich o pomoc to tak żeby mnie uprzejmie zbyć....
|
2010-11-03, 10:56 | #72 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-05
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 510
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
No próbuję mysleć pozytywnie, ale już będzie mijał 5 miesiąc i nadal czekamy;/. Mój mąż jest już 8 ;/ Powoli żałuję, że wyjechałam i nikomu nie radzę wyjazdu z małym dzieckiem, jesli nie ma się wynajętego flata...
|
2010-11-04, 04:28 | #73 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 29
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
no z maleńkim dzieciątkiem to faktycznie za wygodnie nie jest ale wiesz co jesteście razem wszyscy i momo że jest wam bardzo ciężko to macie podpore w siebie i pamiętaj że to wy tworzycie dom a nie mury chociaż wiem że takie gadanie nie da wam swojego kąta ale niech chociaż pocieszy. Trzymam mocno kciuki za was.
|
2010-11-06, 08:48 | #74 | ||
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: PL
Wiadomości: 558
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
Cytat:
Cytat:
__________________
Nobody, not even the rain, has such small hands - Cummings JESTEM ZA WPROWADZENIEM WIĘKSZYCH KAR DLA OSÓB, KTÓRE ZNĘCAJĄ SIĘ NAD ZWIERZĘTAMI. |
||
2010-11-11, 09:25 | #75 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-05
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 510
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
Hello, to znowu ja i zla wiadomosc jeszcze nie jest gotowe mieszkanie bo.eeeeeee;/ mam juz dosc. Juz 3 tydzien mija jak jestem u szwagrów bylam u jednego potem pojechalam dio drugiego, wrocilam do pierwszego i chyba znowiu bede musiala jechac do tego drugiego, poniewaz wylatuje do Polski-z checia polecialbym z nim hehe). Mam dosc!!!!!!!! ;/ Ile mozna tak?;/ Rozumiem tydzien tu, tydzien tam, ale nie juz 3 tydzien;(;(;( hm.... dolek
|
2010-11-11, 09:42 | #76 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: PL
Wiadomości: 558
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
Cytat:
Wiadomo, że to bardzo wkurza człowieka, ale niestety nic nie można już zrobic, bo nowych przecież nie wynajmiesz robotników.
__________________
Nobody, not even the rain, has such small hands - Cummings JESTEM ZA WPROWADZENIEM WIĘKSZYCH KAR DLA OSÓB, KTÓRE ZNĘCAJĄ SIĘ NAD ZWIERZĘTAMI. |
|
2010-11-11, 09:48 | #77 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-05
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 510
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
Dziewczyny w Polsce jest godzina okolo 11 nie? A czemu na wizazu wyskakuje okolo 12? Nie zmienili czasu hehe ;]
|
2010-11-11, 10:05 | #78 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: PL
Wiadomości: 558
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
Cytat:
Ale może dlatego, że jesteś w Anglii to się przestawiło, u mnie jest napisane normalnie.
__________________
Nobody, not even the rain, has such small hands - Cummings JESTEM ZA WPROWADZENIEM WIĘKSZYCH KAR DLA OSÓB, KTÓRE ZNĘCAJĄ SIĘ NAD ZWIERZĘTAMI. |
|
2010-11-12, 10:29 | #79 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-05
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 510
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
Hello gdzie dziewczyny podzialyscie sie???;]
|
2010-11-12, 12:29 | #80 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: gdzie oczy poniosa
Wiadomości: 2 637
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
Cytat:
jedziesz jako operka czy to cos innego jak znasz jezyk holenderskii?
__________________
I'm looking for a husband... Zyje tym co czuje, z zycia biore to co mi smakuje, szukam i znajduje, nie doluje kiedy mi brakuje |
|
2010-11-13, 14:37 | #81 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Edinburgh
Wiadomości: 454
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
hej dziewczyny!! kurcze nie było mnie tu chyba z kilka tygodni mój TŻ zwonij się wreszcie z tego obozu pracy czeka na socjala, przetransferuje go i wraca do PL cieszę się jak małe dziecko
jest za to inny problem. Bank, w którym pracuje kiepsko stoi tzn weszły plany i jest nie ciekawie a ja jestem 2a jako najmłodszy pracownik do zwolnienia Co najlepsze jakoś można na początku wykonać plan jak się chce ale tylko na początku. Problemem jest atmosfera wśród dziewczyn Nie wiedziałam, że ludzie potrafią być taki prości i chamscy wobec siebie po tylu latach wspólnej pracy. Kiedyś było fajnie bo był 1 wróg pani dyrektor i jej nazistowskie rządy więc się trzymałyśmy Wygoniono ją na emeryturę bo partoliła pracę. Za to teraz wszystkie są dla siebie wrogami. Wiem jedno, że bank to najgorszy pracodawca, który płaci grosze i wyciśnie z ciebie życie to ostatniej nitki. Do czego zmierzam. Wszystko wokół dąży do tego, że wyjedziemy z PL co mnie bardzo cieszy bo po 3 latach bycia tu wiem, że niczego się nie osiągnie w życiu wręcz jest odwrotnie wszędzie się partoli. Po rozmowach w TŻ wyjedziemy ale na pewno nie do Anglii, nie do Szkocji szkoda bardzo szkoda planem naszej emigracji jest Dania. Nie wiem jak ja tam się odnajdę. Na wyspach "pi razy oko" wiem jak jest bo byłam kilka lat. Dania kurcze język zkandynawski nie wyobrażam sobie miejmy nadzieję, że dam radę i w końcu TŻ się przekona do wysp. Jak czytam siebie to widzę, że PL przekreślam. Nie wiem czy to dobre myślenie. Wiem, że moje dni, miesiące pracy w banku są policzone. Nie wyobrażam sobie wyjazdu do Warszawy (mieszkam od niej 100km) zaczynać wszystko od nowa-szukać mieszkania, pracy, w której zarobie tyle co teraz albo i jeszcze mniej na początku. Oj dziewczyny to wszystko tzn nasze życie jest takie popieprzone. W dodatku cieszę się, że TŻ wraca a le z 2iej strony nie powinnam tego pisać nie widzę nas razem dłużej. Piszę to 1y raz i tu bo niestety ze znajomymi, z nikim nie mogę o tym porozmawiac. Nie potrafimy już normalnie porozmawiać. Odległość coś we mnie wypaliła. Tym bardziej, że w PL jest czasami bardzo ciężko i ze wszystkim sama sobie radziłam bo TŻ pijany bądź dobrze się bawi i nie ma czasu na rozmowę z żoną. Bardzo się zmienił. To co mnie interesuje to jego śmieszy. Jest wredny do ludzi. Nie no brak słów jak czasami w trakcie rozmowy coś powie to ja się zastanawiam co ja z nim robię. Nie wiem czy ja byłam ślepa czy co?? Tak naprawdę zawsze był chamskim egoistą. Dużo by tu pisać. Mam nadzieje, że jak zjedzie to się dogadamy albo rozejdziemy ---------- Dopisano o 15:37 ---------- Poprzedni post napisano o 15:34 ---------- ja standardowo dużo, chaotycznie ale ostatnio moje życie to jedna wielka rutyna... sorry za błędy... |
2010-11-13, 15:33 | #82 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
lamia1980 to jak to jest?
Twój Tż pracował za granicą a teraz wraca i chcecie wyjechać do Danii w celach zarobkowych ale razem? Co do Waszego związku. Od razu wszystkiego nie przekreślaj. Może jeszcze nie wszystko na straconej pozycji? Szczerze porozmawiajcie. Bez tego nie warto podejmować żadnych, tak poważnych, decyzji Co do pracy w banku. Mieszkasz w jakimś małym mieście, gdzie nie ma perspektyw na zmianę pracy? Może spróbuj złożyć cv w innej placówce. Na jednym banku świat się nie kończy a nikt nie jest w stanie Ci zagwarantować, że za granicą będzie lepiej. Nigdy nie wiadomo jak i gdzie trafisz, z jakimi ludźmi przyjdzie pracować czy w jakich warunkach żyć. Z tym to różnie bywa Trzymam za Was kciuki, żeby wszystko się wyprostowało
__________________
"Idź własną drogą Bo w tym cały sens istnienia Żeby umieć żyć Bez znieczulenia Bez niepotrzebnych niespełnienia Myśli złych" 22.10 - 4.11 |
2010-12-01, 17:14 | #83 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-05
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 510
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
Dziewczęta ratujcie, nie wiem co robić i myśleć, jaką decyzję podjąć.Nie mam pojęcia;/ Wiecie jak wygląda u mnie sytuacja, wątki wcześniejsze. I tak naprawdę dużo się nie zmieniło. Przyjechałam od szwagrów i co? I wylądowaliśmy na pokoju;/ u obcych ludzi I nie wiem co dalej robić, mój mąż chce jeszcze tu być spróbować, próbować... ale ja już rozkładam ręce
Na pokoju możemy być do 18 grudnia. Mieszkania nadal nie ma, czekamy i jestem na 90% pewna, że maja jakieś długi i dlatego nie zakładają elektryki, liczników. Mam możliwość wyjechania do PL, ale co święta osobno. A ja boję się, że jak tam polecę to nie będę chciała wrócić już do UK. Bardzo się sparzyłam i odechciewa mi się tu siedzieć, być tyle czasu i nadal nic nie mieć ehhh....Przypomnę, że jestem tu od czerwca a mój mąż od marca, gdzie ja miałam już 2 wyjazdy i w tym 2 przeprowadzki;/ i jeszcze z dzieckiem Co mam robić? Co wy byście zrobiły? Edytowane przez martusiakw Czas edycji: 2010-12-01 o 17:20 |
2010-12-10, 13:34 | #84 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-05
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 510
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
Hej dziewczyny gdzie się podziałyście?Na pewno już przygotowujecie się do świąt jak większość ludzi... A co u mnie?Eh zamiast cieszyć się przedświąteczną atmosferą to wynajmujemy pokój u obcych ludzi czekając na odpowiedź z agencji czy wynajmą nam flata. Super nie;/ z kasy jesteśmy prawie, że spłukani, nie ma czym się cieszyć, nie czujemy świąt. Zamiast latać po sklepach i wybierać prezenty dla mojej niuni to człowiek siedzi w domu za***i.... Aż płakać się chce.
|
2010-12-11, 11:49 | #85 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 29
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
No cześć! Martusakw, moja sytuacja też nie jest super bo jak wiesz z poprzednch postwow jestem w hiszpani na wymianie, no i podziało sie bardzo niedobrze bo z powodów zdrowotnych i nie tylko zdecydowałam przerwac moja praktyke 15 stycznia mam samolot do Polski. Całe załatwianie kosztowało mnie naprawdę wiele stresów i dodatkowo obcążyło mój organizm:/. Na szczęscie udało mi się wszytske formalnośc załatwić w neco przyspieszonym tempie. Kiedy juz prawie odetchnęłam to pojawił się kolejny problem bo miałam podpisaną umowę najmu mieszkania od października do czerwca i tak jak w kontrakcie wypowiedziałam ją miesiąc wczesniej topojawily sie problemy. Moja wspołlokatorka, siksa bo młodsza ode mnie okazała się byc odpowiedzialna za mieszkanie i zaczęła robić mi problemy. Otóż musze wyprowadzić się z mieszkania 1 stycznia i dodatkowo zapłacić za styczeń, bo tak niby jest w kontrakcie. Jak probowałam z nią rozmawiać ze chociaż 2 stycznia lub 3 to powiedziała mi że powinnam się cieszyć że i tak mi pozwala zostać bo inni za zerwanie kontraktu lądują z mejsca na ulicy. Mam tu opiekunkę ktora pomaga mi w znalezeniu lokum na te 2 tygodnie i jeszcze moj chlopak przyjezdza do mnie juz w te srode 15 grudnia by ze tak powiem zaopiekowac sie mną bo jestem psychcznie wykonczona i jestem nerwowym wrakiem. Wszystko tu mnie rozczarowało ale czekam teraz tylko do środy i staram sie nie mysleć o tym co było co bedzie, staram się trzymać ale kilka razy dziennie się załamuję bo nie mam tu się do kogo zwrocić i się zwerzyć. Rodzinna przez skype mnie wspiera bardzo i dzieki nim jakos sie trzymam. Musze tu popracować jeszcze pare dni w szkole i 15 do domku. Wiem ze moja sytuacja jest inna ale finansowo tez nie jest tak jak sobie planowalam bo oszczedzalam na poczatku zeby moc cos sobie i rodzinie kupic i cos odlozyc a tu musze jeszcze te 2 tygodnie w styczniu oplacić, ale coż. Ciesz się naprawde ze jestescie razem. Olej te sklepy i te wszystkie rzeczy bo to nie jest wazne. Uwierz mi bo ja tylko czekam na przyjazd mojego chłopaka i wiem że jak się kogoś bliskiego ma to zawsze raźniej, nie ważne gdzie za ile, ważne że ma się kogoś. Głowa do góry trzymaj się.
|
2010-12-15, 14:54 | #86 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 13
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
do martusiakw
Ja jestem duzo starsza od ciebie, bo mam juz dorosle dzieci. Tez kursuje miedzy Polska a Anglia. Nie moge znalezc swojego miejsca. Bylam 3 lata w Anglii, potem 2 lata w Polsce i teraz znowu od prawie roku w Anglii. Ja najchetniej mieszkalabym w Polsce, ale moj maz nie chce. I co mam zrobic? Dzieci dorosle w Polsce, nawet nie chca myslec o zagranicy. A ja tak tesknie za domem i za nimi, ze szok. W styczniu jade na miesiac do domu, ale to mi nie wystarcza. Widze po twoich postach, ze juz jestes zalamana i nie wiesz co robic. Rozumiem cie. Jezeli twoj maz zgodzi sie z toba wrocic do domu to bardzo dobrze. Nie powinniscie sie rozstawac. Powiedz mu, ze jest ci ciezko w Anglii, no chyba, ze twoj maz ma dobra prace, to wtedy szkoda rzucac wszystko( nie doczytalam gdzie pracuje twoj maz). Moj maz ma wlasnie bardzo dobra prace i dlatego tu tkwie, ale staram sie jezdzic czesto do domu. A dzisiaj mam taka depresje przedswiateczna, ze caly dzien wyje. Nic mi sie nie chce. jak ci sie konczy kasa, to lepiej jedz do domu, bo niewesolo popadac w dlugi na obczyznie. Pozdrawiam cie serdecznie. do abbey Jak ja ci zazdroszcze powrotu na stale do domu. |
2010-12-15, 15:06 | #87 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-05
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 510
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
Cytat:
Hej, jednak zostaniemy bo mamy dostac flata w piątek na którego czekamy juz pol roki;/;/;/ i wydaje mi sie ze jak pojdziemy na swoje to wtedy i w koncu bede mogla zobaczyc jak mi sie tu zyje. Wiem jedno, ze na sile nie bede tu siedziala, jesli nie bedzie z tego pieniedzy czy bede czula sie bardzo źle... I na pewno nie ma sensu tez tu mieszkać, żeby tylko zarabiać na rachunki i życie, tak to ja mogę żyć w swoim kraju. Czas pokaże. Ale i tak bardzo tęsknie za POLSKĄ |
|
2010-12-16, 14:57 | #88 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Eire
Wiadomości: 2 544
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
A ja mam inaczej. Ja wcale nie tesknie za Polska. Dobrze sie tutaj czuje. Ale fakt ze po studiach moi znajomi sie rozjechali, z facetami tez bylo kiepsko. Wyjazd dor Irlandii to byla najlepsza rzecz jaka mogla mi sie przytrafic w tamtym momencie. Prace mam dobra ( w PL tez niby mialam dobra ale za glodowa pensje), mezczyzna tez mis ie porzadny trafil ( a nie takie patalachy jakie mi sie naprzykrzaly w PL). Z klimatem i jedzeniem nie ma problemu.
|
2010-12-17, 10:24 | #89 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 3
|
Dot.: Krótka historia początkowego pobytu za granicą...
Moja emigracje rozpoczęłam od Włoch, później była Francja a teraz jestem w Niemczech ale takiego narodu jak ten to jeszcze nie miałam okazji poznawać, mam tu na myśli mentalność Niemców, nie podoba mi się tutaj, teraz opiekuje się dziećmi (4 rok) ale mam możliwości znaleźć lepszą pracę ale chyba jednak zrezygnuje z pobytu w de, ludzie tutaj są bardzo nieżyczliwi zero empatii, we Francji i Italii coś takiego mnie nie spotkało. Jednym słowem Niemcy to dla mnie porażka.
|
Nowe wątki na forum Emigrantki |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:25.