Wszystko mi się sypie... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-03-07, 03:44   #1
a_ray_of_hope
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 9

Wszystko mi się sypie...


Mam już konto na wizazu, ale postanowiłam założyć nowe, żeby nikt nie kojarzył mnie z poprzednimi wypowiedziami, może tak będzie mi łatwiej być szczerą.
Wszystko mi się sypie,życie przelatuje mi przez palce,a ja nie potrafię sobie tego wszystkiego poukładać.Gubię się we wspomnieniach,
które tak strasznie bolą, w marzeniach, do których dążę, choć powoli brakuje mi już sił. Nie wiem czego tak naprawdę chcę, co
jest w stanie mnie uszczęśliwić.Chcę się zmieniać, chcę być coraz lepsza, a mam wrażenie, że niczego tak naprawdę się nie uczę, że wciąż stoję w miejscu,
albo co gorsze, cofam się.Mam niecałe 20 lat, przecież jestem młoda i wszystko przede mną...przecież powinnam się bawić, śmiać,a nie użalać się nad sobą...
Nie wiem co jest ze mną nie tak.Moje koleżanki mają już od kilku lat chłopaków, są szczęśliwe,a ja?Tak naprawdę nie mam za sobą żadnego poważnego związku.Jasne,spotykałam się z kilkoma, ale
czy można to z perspektywy czasu nazwać byciem razem?Watpię...Z jednym byłam niecały miesiąc, z drugim dwa. Z pierwszym to ja zakończyłam znajomość,bo ze spotkania na spotkanie robił się coraz bardziej nachalny,
poza tym, nawet nie wiem czy nie spotykałam się z nim tylko po to, by mieć już jakieś doświadczenie z facetami, by nie myśleć cały czas, że jestem na tyle beznadziejna, że nie mogę sobie nikogo znaleźć.
Ten drugi sam ze mną "zerwał" bo podobno byłam za bardzo zamknięta w sobie, no i faktycznie coś w tym było.Potrafiłam być sobą do czasu, gdy nie zobaczyłam, że jemu zaczyna na mnie zależeć, dopóki traktował mnie jak koleżankę.
Potem było tylko gorzej, nie umiałam się do niego zwyczajnie przytulić,a co tu dopiero mówić o jakiś pocałunkach.Po tym jak powiedział mi żegnaj, nie mogłam sobie jakoś z tym poradzić, tak właściwie wtedy
zrozumiałam, że nie jest mi on obojętny, próbowałam to odkręcić, spotkać się z nim pogadać, bezskutecznie.Byłam naiwna i głupia, bo wierzyłam, że byłam dla niego kimś.
Wtedy też miałam dosyć ciężki okres w życiu.Choroba taty i babci, nie udało mi się dostać na wymarzone studia...no nie było mi lekko.Napisałam do niego, opisałam sytuację, myślałam,że mi pomoże, zrozumie...
odpowiedział, że mam mu dać miesiąc na przemyślenie sobie wszystkiego, tak,a po miesiącu dowiedziałam się, że napisał to tylko po to bym się wreszcie od niego odczepiła.
Nie powiem zabolało, bardzo...ale to tylko moja wina...jak mogłam uwierzyć, że komuś może na mnie zależeć...Byłam też na jakiś pojedynczych randkach i mimo, że zawsze po spotkaniach dostawałam smsa z podziękowaniem za mile spędzony czas i propozycją następnego spotkania ,nie chciałam kontynuować tych znajomości, wiecznie coś mi w nich nie odpowiadał, a może tak po prostu bałam się zaangażować...?
W tym roku poprawiam maturę, mam w planach iść na prawo, ale w ogóle nie mam siły się uczyć.Wróciła mi nerwica lękowa,z którą zmagałam się dwa lata temu i wtedy mało co nie zawaliłabym drugiej klasy.UDało się cudem.
Nie czuję, że mam w kimkolwiek wsparcie, tak naprawdę nikt mnie nie rozumie i wszyscy myślą, że przesadzam.
Od pewnego czasu prawie w ogóle nie wychodzę z domu, tak strasznie się boję...Czuję się wszystkim obojętna, czuję, że wszystkim zawadzam...Nikomu nie ufam, nikomu nie wierzę i nigdzie nie czuję się bezpieczna.Ciągle sobie wmawiam, że jestem brzydka, głupia,że niczego nie potrafię.
I mimo, że inni zaprzeczają ja i tak wiem swoje.
Jeszcze tak niedawno byłam wiecznie uśmiechnięta, zadowolona z siebie, po prostu szczęśliwa.A teraz ciągle roztrząsam przeszłość i nie umiem się w tym wszystkim odnaleźć.
Przepraszam, że tak się rozpisałam i to wszyskto jest takie chaotyczne, ale musiałam się wygadać.
a_ray_of_hope jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-07, 08:44   #2
magica
Wtajemniczenie
 
Avatar magica
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: mój własny świat
Wiadomości: 2 222
GG do magica
Dot.: Wszystko mi się sypie...

Widzę pewne podobieństwa do mojej sytuacji, przynajmniej jeśli chodzi o chłopaków. też tak mam, że jak ktoś zaczyna mi okazywać zainteresowanie to ja się odsuwam... mam pytanie:jakie są Twoje relacje z rodzicami? Wiesz, dzieciństwo ma duży wpływ na późniejsze kontakty z facetami. Wiem po sobie(moje relacje z ojcem nigdy nie były wspaniałe).

Poza tym-wydaje mi się, i pewnie każda Wizażanka to napisze-że to Twoje nastawienie doprowadza do tego wszystkiego. Masz zaniżone poczucie własnej wartości i powinnaś z tym walczyć. Przede wszystkim więcej spotykać się z ludźmi-wiem po sobie. Człowiek nigdy nie będzie w pełni szczęśliwy izolując się od innych. Oni dadzą Ci dobre słowo, akceptację, przyjaźń...to bardzo cenne
__________________
http://pustamiska.pl/

JESTEŚ PIĘKNIEJSZA NIŻ CI SIĘ WYDAJE-klik

to słowo(nie "te słowo")
bynajmniej=wcale, w ogóle
magica jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-07, 08:54   #3
JoannM
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 1 324
Dot.: Wszystko mi się sypie...

Jesli tak wygladaja Twoje codzienne przemyslenia juz od dluzszego czasu to najwyrazniej cierpisz na depresje...
najgorsze pewnie jest to gadanie, wez sie w garsc.. jak niektorzy Ci pewnie radza..
jestes mloda masz jeszcze czas na znajomosci z chlopakami-powinno samo przyjsc a nie powodowac frustracje. aha i lepiej byc z kims konretnym i wartym tego niz sie rozdrabniac, moze teraz skup sie na tym co najwazniejsze czyli matura, dostanie sie na studia.
Na pewno sa jakies rzeczy ktore sprawiaja Ci radosc, nawet te najmniejsza. Moze masz jakies hobby? jesli nie,proponuje poszukac,sprobowac tego i owego.
Mi kiedy mialam zly okres w zyciu pomagalo sie wyzycie na biezni,w silowni. albo ogladanie "przyjaciol" W wolnych chwilach robilam recznie bizuterie. cieszyla zrobiona przeze mnie rzecz.
Sprobuj sie oderwac od tej pesymistycznej swiadomosci, bo latwo jest sie nakrecic,zdolowac. ale przeciez jak to mowia, po burzy przychodzi slonce- i to jest prawda.
__________________

Razem z Gabrysią

JoannM jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-07, 09:05   #4
enter code
Zadomowienie
 
Avatar enter code
 
Zarejestrowany: 2010-01
Lokalizacja: Częstochowa
Wiadomości: 1 756
Dot.: Wszystko mi się sypie...

Cytat:
Napisane przez a_ray_of_hope Pokaż wiadomość
Mam już konto na wizazu, ale postanowiłam założyć nowe, żeby nikt nie kojarzył mnie z poprzednimi wypowiedziami, może tak będzie mi łatwiej być szczerą.
Wszystko mi się sypie,życie przelatuje mi przez palce,a ja nie potrafię sobie tego wszystkiego poukładać.Gubię się we wspomnieniach,
które tak strasznie bolą, w marzeniach, do których dążę, choć powoli brakuje mi już sił. Nie wiem czego tak naprawdę chcę, co
jest w stanie mnie uszczęśliwić.Chcę się zmieniać, chcę być coraz lepsza, a mam wrażenie, że niczego tak naprawdę się nie uczę, że wciąż stoję w miejscu,
albo co gorsze, cofam się.Mam niecałe 20 lat, przecież jestem młoda i wszystko przede mną...przecież powinnam się bawić, śmiać,a nie użalać się nad sobą...
Nie wiem co jest ze mną nie tak.Moje koleżanki mają już od kilku lat chłopaków, są szczęśliwe,a ja?Tak naprawdę nie mam za sobą żadnego poważnego związku.Jasne,spotykałam się z kilkoma, ale
czy można to z perspektywy czasu nazwać byciem razem?Watpię...Z jednym byłam niecały miesiąc, z drugim dwa. Z pierwszym to ja zakończyłam znajomość,bo ze spotkania na spotkanie robił się coraz bardziej nachalny,
poza tym, nawet nie wiem czy nie spotykałam się z nim tylko po to, by mieć już jakieś doświadczenie z facetami, by nie myśleć cały czas, że jestem na tyle beznadziejna, że nie mogę sobie nikogo znaleźć.
Ten drugi sam ze mną "zerwał" bo podobno byłam za bardzo zamknięta w sobie, no i faktycznie coś w tym było.Potrafiłam być sobą do czasu, gdy nie zobaczyłam, że jemu zaczyna na mnie zależeć, dopóki traktował mnie jak koleżankę.
Potem było tylko gorzej, nie umiałam się do niego zwyczajnie przytulić,a co tu dopiero mówić o jakiś pocałunkach.Po tym jak powiedział mi żegnaj, nie mogłam sobie jakoś z tym poradzić, tak właściwie wtedy
zrozumiałam, że nie jest mi on obojętny, próbowałam to odkręcić, spotkać się z nim pogadać, bezskutecznie.Byłam naiwna i głupia, bo wierzyłam, że byłam dla niego kimś.
Wtedy też miałam dosyć ciężki okres w życiu.Choroba taty i babci, nie udało mi się dostać na wymarzone studia...no nie było mi lekko.Napisałam do niego, opisałam sytuację, myślałam,że mi pomoże, zrozumie...
odpowiedział, że mam mu dać miesiąc na przemyślenie sobie wszystkiego, tak,a po miesiącu dowiedziałam się, że napisał to tylko po to bym się wreszcie od niego odczepiła.
Nie powiem zabolało, bardzo...ale to tylko moja wina...jak mogłam uwierzyć, że komuś może na mnie zależeć...Byłam też na jakiś pojedynczych randkach i mimo, że zawsze po spotkaniach dostawałam smsa z podziękowaniem za mile spędzony czas i propozycją następnego spotkania ,nie chciałam kontynuować tych znajomości, wiecznie coś mi w nich nie odpowiadał, a może tak po prostu bałam się zaangażować...?
W tym roku poprawiam maturę, mam w planach iść na prawo, ale w ogóle nie mam siły się uczyć.Wróciła mi nerwica lękowa,z którą zmagałam się dwa lata temu i wtedy mało co nie zawaliłabym drugiej klasy.UDało się cudem.
Nie czuję, że mam w kimkolwiek wsparcie, tak naprawdę nikt mnie nie rozumie i wszyscy myślą, że przesadzam.
Od pewnego czasu prawie w ogóle nie wychodzę z domu, tak strasznie się boję...Czuję się wszystkim obojętna, czuję, że wszystkim zawadzam...Nikomu nie ufam, nikomu nie wierzę i nigdzie nie czuję się bezpieczna.Ciągle sobie wmawiam, że jestem brzydka, głupia,że niczego nie potrafię.
I mimo, że inni zaprzeczają ja i tak wiem swoje.
Jeszcze tak niedawno byłam wiecznie uśmiechnięta, zadowolona z siebie, po prostu szczęśliwa.A teraz ciągle roztrząsam przeszłość i nie umiem się w tym wszystkim odnaleźć.
Przepraszam, że tak się rozpisałam i to wszyskto jest takie chaotyczne, ale musiałam się wygadać.
zasadnicze problemy(poza chorobą babci i taty) to szkoła i zawiedziona miłośc tak?
rozejrzyj sie dookoła i zobacz ze tak naprawde w cale nie masz źle. sa ludzie chorzy albo jeszcze bardziej nieszczęśliwi, ktorzy marzyliby o Twojej sytuacji
jesteś młoda i jeszcze wszystko przed Tobą! nie dostalaś sie na prawo - a może jest tak że to prawo nie jest Ci pisane? moze masz robić coś innego? jest tyle kierunków studiów, że na prawde jest w czym wybierać! jak juz teraz masz problem z nauką w okresie gdy masz problemy w zyciu bardziej osobistym to co byłoby na studiach na których cały czas musisz siędzieć nad ksiażkami?

TŻ...brak faceta w cale nie oznacza katastrofy, można zyć bez niego tak szczęśliwie jak i z nim. przestań szukac na siłę, zacznij żyć a sam się napatoczy

jeśli to cię pocieszy to powiem Ci że nie dawno sama mialam dola i to strasznego - na studiach mi nie szlo, pracy nie miałam - bo to zaoczne, wysokie czesne płaciła mama, której tez się nie przelewa, w dodatku miałam strasznego pecha w miłości-do niedawna mialam tylko jednego faceta na serio, i to strasznego dupka, który mna pomiatał i w końcu zupełnie mnie olał. rzucił mnie kilka dni po 18. urodzinach. 3 lata bylam sama, jak zaczynalam się z kims spotykac to okazywał sie niewypał i tak w kółko.
teraz mam kogoś - i wiem że to co się działo, te wszystkie zawiedzione miłości to byla droga do niego - bo przeciez gdybym była z kimś z wcześniejszych nie byłabym teraz z moim TŻ! i jestem im wszystkim strasznie wdzięczna za te świństwa, ostatnio mialam ochotę wysłać im kartki na święta

na studiach jest lepiej, bo wzięlam się za siebie z kasą też lepiej

da się! tylko trzeba się wziąśc w garść!
powodzenia
__________________
Zacznij od tego co znasz, a potem wymyśl to na nowo. Nie zdziw się, gdy zobaczysz że niesamowite kwiaty rosną na zwykłej ziemi. S.King

enter code jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-07, 09:21   #5
lily92920
Zakorzenienie
 
Avatar lily92920
 
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Kędzierzyn Koźle
Wiadomości: 11 997
Dot.: Wszystko mi się sypie...

Cytat:
Napisane przez a_ray_of_hope Pokaż wiadomość
Mam już konto na wizazu, ale postanowiłam założyć nowe, żeby nikt nie kojarzył mnie z poprzednimi wypowiedziami, może tak będzie mi łatwiej być szczerą.
Wszystko mi się sypie,życie przelatuje mi przez palce,a ja nie potrafię sobie tego wszystkiego poukładać.Gubię się we wspomnieniach,
które tak strasznie bolą, w marzeniach, do których dążę, choć powoli brakuje mi już sił. Nie wiem czego tak naprawdę chcę, co
jest w stanie mnie uszczęśliwić.Chcę się zmieniać, chcę być coraz lepsza, a mam wrażenie, że niczego tak naprawdę się nie uczę, że wciąż stoję w miejscu,
albo co gorsze, cofam się.Mam niecałe 20 lat, przecież jestem młoda i wszystko przede mną...przecież powinnam się bawić, śmiać,a nie użalać się nad sobą...
Nie wiem co jest ze mną nie tak.Moje koleżanki mają już od kilku lat chłopaków, są szczęśliwe,a ja?Tak naprawdę nie mam za sobą żadnego poważnego związku.Jasne,spotykałam się z kilkoma, ale
czy można to z perspektywy czasu nazwać byciem razem?Watpię...Z jednym byłam niecały miesiąc, z drugim dwa. Z pierwszym to ja zakończyłam znajomość,bo ze spotkania na spotkanie robił się coraz bardziej nachalny,
poza tym, nawet nie wiem czy nie spotykałam się z nim tylko po to, by mieć już jakieś doświadczenie z facetami, by nie myśleć cały czas, że jestem na tyle beznadziejna, że nie mogę sobie nikogo znaleźć.
Ten drugi sam ze mną "zerwał" bo podobno byłam za bardzo zamknięta w sobie, no i faktycznie coś w tym było.Potrafiłam być sobą do czasu, gdy nie zobaczyłam, że jemu zaczyna na mnie zależeć, dopóki traktował mnie jak koleżankę.
Potem było tylko gorzej, nie umiałam się do niego zwyczajnie przytulić,a co tu dopiero mówić o jakiś pocałunkach.Po tym jak powiedział mi żegnaj, nie mogłam sobie jakoś z tym poradzić, tak właściwie wtedy
zrozumiałam, że nie jest mi on obojętny, próbowałam to odkręcić, spotkać się z nim pogadać, bezskutecznie.Byłam naiwna i głupia, bo wierzyłam, że byłam dla niego kimś.
Wtedy też miałam dosyć ciężki okres w życiu.Choroba taty i babci, nie udało mi się dostać na wymarzone studia...no nie było mi lekko.Napisałam do niego, opisałam sytuację, myślałam,że mi pomoże, zrozumie...
odpowiedział, że mam mu dać miesiąc na przemyślenie sobie wszystkiego, tak,a po miesiącu dowiedziałam się, że napisał to tylko po to bym się wreszcie od niego odczepiła.
Nie powiem zabolało, bardzo...ale to tylko moja wina...jak mogłam uwierzyć, że komuś może na mnie zależeć...Byłam też na jakiś pojedynczych randkach i mimo, że zawsze po spotkaniach dostawałam smsa z podziękowaniem za mile spędzony czas i propozycją następnego spotkania ,nie chciałam kontynuować tych znajomości, wiecznie coś mi w nich nie odpowiadał, a może tak po prostu bałam się zaangażować...?
W tym roku poprawiam maturę, mam w planach iść na prawo, ale w ogóle nie mam siły się uczyć.Wróciła mi nerwica lękowa,z którą zmagałam się dwa lata temu i wtedy mało co nie zawaliłabym drugiej klasy.UDało się cudem.
Nie czuję, że mam w kimkolwiek wsparcie, tak naprawdę nikt mnie nie rozumie i wszyscy myślą, że przesadzam.
Od pewnego czasu prawie w ogóle nie wychodzę z domu, tak strasznie się boję...Czuję się wszystkim obojętna, czuję, że wszystkim zawadzam...Nikomu nie ufam, nikomu nie wierzę i nigdzie nie czuję się bezpieczna.Ciągle sobie wmawiam, że jestem brzydka, głupia,że niczego nie potrafię.
I mimo, że inni zaprzeczają ja i tak wiem swoje.
Jeszcze tak niedawno byłam wiecznie uśmiechnięta, zadowolona z siebie, po prostu szczęśliwa.A teraz ciągle roztrząsam przeszłość i nie umiem się w tym wszystkim odnaleźć.
Przepraszam, że tak się rozpisałam i to wszyskto jest takie chaotyczne, ale musiałam się wygadać.
Widze tez pewne podobienstwa do siebie. Ja jestem teraz w2 kl i boje sie, ze zawale przez matme, bo baba sie nade mna pastwii, z reszta nie tylko nade mna, dostaje ciagle zle oceny, choc chodze na korki, przez te lekcje boje sie chodzic do szkoly, juz wiem ze jutro jest matma wiec nie chce isc do szkoly. Mam tż, ktory jest we mnie bardzo zakochany, ale mimo to czuje sie paskudna, oblesna, wrecz glupia. Zadko spotykam sie ze znajomymi, tylko z tz i najlepsza przyjaciolka.
lily92920 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-07, 09:21   #6
innuendo
Rozeznanie
 
Avatar innuendo
 
Zarejestrowany: 2005-04
Wiadomości: 924
Dot.: Wszystko mi się sypie...

Kochana, czuję się podobnie, najpierw myślałam, że mam rozdwojenie jaźni i to ja sama napisałam tego posta . Wiem, że w tym wypadku żadne słowa pocieszenia nie pomogą, nawet niektóre rozdrażnią jeszcze bardziej, na czele z nieśmiertelnym 'jeszcze przyjdzie czas na miłość'. Ja ze swojej strony radzę faktycznie skupić się na nauce, też mam w tej kwestii zawirowania, a jestem z Twojego rocznika. Jasno sprecyzowany cel [w Twoim wypadku studia prawnicze] naprawdę mogą pomóc zapomnieć na chwilę o beznadziejności sytuacji. I tak jak dziewczyny wspomniały- trzeba znaleźć jakieś hobby. Naprawdę, to też pomaga.

A poza tym, chyba potrzebujesz psychologa. Spróbuj.
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=639070 kosmetyki wymiana
innuendo jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-07, 10:14   #7
maryanna3
Zakorzenienie
 
Avatar maryanna3
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 5 911
Dot.: Wszystko mi się sypie...

Wiesz, też tak mam i to bardzo często że wszystkim czuję się obojętna, nie chcę a nawet boję się wyjść z domu. Mam też tak że czuję się strasznie przeciętna niczym nie wyróżniająca nie chcę żeby ludzie dookoła na mnie patrzyli. Myślę że to głównie przez wspomnienia(u Ciebie też tak jest po części), wspomnienia które bolą. I strach też pewnie, że już nikogo nie spotkam. Tak to jest z facetami, przeżywamy to wszystko strasznie a pewnie po czasie okaże się że nie było warto. Miałam naprawdę straszne myśli ale uświadomiłam sobie-nie warto. I Ty też musisz. Przede wszystkim nie przejmuj się tak bardzo całym światem dookoła a zacznij sobą. Przestałam się uśmiechać na siłę, chodzić na wszystkie imprezy czego tak naprawdę nie lubię(bo to świadczyło o tym że mam przyjaciół i jestem towarzyska i takie też były rady wszystkich żeby zapomnieć o smutkach), myślę tylko o tym żeby mi było w miarę ok w życiu a ludzie i ich opinie nie są w gruncie rzeczy ważne bo to Ty żyjesz swoim życiem, nie oni wszyscy dookoła, ciotki, rodzice, rodzeństwo, czy przyjaciele. Zajmij się nauką tak jak ja teraz-też do matury Dostań się na to prawo, pokaż SOBIE że potrafisz jeśli tylko chcesz.

Swego czasu chciałam iść do psychologa, w końcu zrezygnowałam ale myślę że to dobry pomysł o ile się trafi na odpowiednią osobę. Wygadanie się pomaga. Ale Twoim psychologiem może być też mama czy przyjaciółka,koleżanka, tylko spróbuj otworzyć się przed ludźmi, popłakać przy kimś a nie w samotności. Jak się uda pierwszy raz to później będzie lepiej. Mi na taką powiedzmy "chandrę" pomagały banalne rzeczy: dbanie o własny wygląd, słuchanie głośno muzyki, oglądanie ciekawych albo śmiesznych filmów. Depresja to już całkiem inna bajka jednak ale myślę że jeszcze w nią nie wpadłaś. Chwytaj się wszystkiego żeby do tego nie doszło bo na razie nawet nie wiesz jakie to straszne. Z doświadczenia wiem że na zajęcie myśli najlepsze jest hobby, często jednak się go nie ma. Ale tym pierwszym krokiem może być właśnie poszukanie czegokolwiek.

I na koniec to powiem Ci tylko że żeby z kimś być trzeba najpierw polubić siebie i bycie z samym sobą w samotności. Pomijając już to że fakt czy masz czy nie masz TŻ nie świadczy o Tobie, musisz zrozumieć że to nie najważniejsze i brak chłopaka nie oznacza tego że jesteś taka siaka czy owaka. Też teraz nikogo nie mam, niedawno miałam ale już przestałam rozpaczać wiem że nie było warto tego robić nawet sekundę. A lat mam prawie tyle co Ty, tylko Ty rocznikowo 20 a ja 19. gdybyś chciała pogadać, powiedzieć coś więcej czy choćby ponarzekać zapraszam na priv Może potrzeba żebyś tu się najpierw otworzyła żeby później otworzyć się przed swoimi bliskimi. Trzymam za Ciebie mocno kciuki
maryanna3 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-03-07, 11:18   #8
a_ray_of_hope
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 9
Dot.: Wszystko mi się sypie...

Hej Bardzo dziękuję za zainteresowanie i chęć pomocy, po przeczytaniu Waszych odpowiedzi od razu czuję się lepiej i odzyskuję wiarę w to, że jeśli czegoś będę naprawdę mocno chciała to mi się na pewno uda
Gdy zakładałam ten wątek było bardzo wcześnie, bo nie mogłam spać i wtedy wszystkie myśli myśli tłukły mi się po głowie i nie mogłam dojść z tym wszystkim do ładu.Może ostatnio trochę sytuacja mnie przerosła, ale na ogół staram się jednak nie załamywać i raczej nie okazywać swoich słabości, może to błąd...?Potem wszystko mi się kumuluje i...jest jeszcze gorzej.
Takie myśli pojawiają się u mnie już od pewnego czasu, ale od jakiegoś miesiąca/dwóch są szczególnie nasilone.Rodzina oczywiście stara mi się pomóc jak tylko może ale wiadomo ich też czasami przerastają moje ciągłe zmiany nastroju, nieuzasadnione lęki i to ciągłe wspominanie przeszłości.Staram się z tym walczyć, ale niestety średnio mi to wychodzi.Pewnie gdybym nie miała nerwicy łatwiej byłoby mi to wszystko poukładać i te moje "problemy" nie byłby dla mnie takie nie do przeskoczenia i tak bardzo bym tego nie przeżywała, jednak to ciągłe złe samopoczucie,to że wszystko mnie boli, że się bez przerwy czegoś obawiam, to niestety nie ułatwia mi dojścia z tym wszystkim do ładu.
Mam jednak swoje marzenia, cele i to pomaga mi to wszystko przetrwać, wiem że gdy teraz się postaram potem będzie tylko lepiej, będę mogła odetchnąć i cieszyć się, że osiągnęłam to co było dla mnie ważne.Jeśli chodzi o hobby i zainteresowania to ostatnio to wszystko strasznie zaniedbałam i to był duży błąd, bo pewnie gdybym się czymś zajęła, skupiła myśli na tym co lubię, wszystkie zmartwienia by choć na chwilę odeszły.
We wtorek wybieram się do psychologa, rozpoczynam psychoterapię, która mam nadzieję da jakieś pozytywne efekty, tak jak wtedy dwa lata temu, gdy też było ze mną najlepiej, ale jednak dałam sobie radę i potem mogłam być z siebie dumna tak jak i moi najbliżsi i przyjaciele, którzy podziwiali mnie potem za upór z którym dążyłam do tego by wyjść z tej nerwicy.Wtedy się nie poddałam, teraz też sobie poradzę, mam taką nadzieję.
Jeszcze wracając do facetów.To nie jest tak, że całe życie kręci się w okół tego czy kogoś mam czy nie, choć po tym co napisałam może to tak wyglądać.Kiedyś faktycznie, bardziej skupiałam się na sobie, na samodoskonaleniu się i swoim rozwoju, na znajomościach ale takich typowo koleżeńskich, tak naprawdę to dopiero gdy skończyłam 18 lat zaczęłam chodzić na randki i w ogóle, wcześniej tak strasznie chciałam być niezależna i radzić sobie sama, że nie dopuszczałam nikogo tak blisko do siebie.Wtedy chciałam być sama, bo uważałam, że bycie z kimś będzie mnie w jakiś sposób ograniczać, że nie będę mogła robić tego co chcę, że będę musiała brać pod uwagę czyjeś zdanie itd.
I to prawda, dopóki sama siebie nie zaakceptuję, z nikim nie będę szczęśliwa, bo wciąż będę się dopatrywała się w jego zachowaniu, chęci zranienia mnie.
No i znowu się strasznie rozpisałam...

lily92920 ja właśnie też w liceum miałam ciągłe problemy przez nauczycielkę od matmy.Gubiła mi poprawy sprawdzianów, przy całej klasie komentowała i zastawiała się dlaczego to ja nie chodzę do szkoły, wmawiała mi, że wszystkie dolegliwości sobie wymyśliłam i tak naprawdę nic mi nie jest.Mało co a w 3 klasie nie dopuściłaby mnie do matury, na szczęście nie poddałam się, starałam się robić swoje i udało mi się zdać tą maturę z matmy i to całkiem nieźle, teraz poprawiam ją na rozszerzeniu Ty też na pewno dasz sobie radę, życzę Ci tego, trzymaj się ciepło

Edytowane przez a_ray_of_hope
Czas edycji: 2010-03-07 o 20:53
a_ray_of_hope jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 22:13.