bez niego to już nie to samo Życie. - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2014-01-09, 17:35   #1
bezsmaku
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 1

bez niego to już nie to samo Życie.


Historia przewidywalna, banalna aż do bólu.

Zachwyciłam się swoim TŻ, jak tylko pierwszy raz go zobaczyłam. Dlaczego? Bo był tak bardzo inny niż ja, a jednocześnie tak mi bliski. Od pierwszej chwili to czułam. Po prostu coś nas niesamowicie do siebie ciągnęło. To najlepszy facet, jakiego można sobie wymarzyć, serio. Jest moim słońcem, tym kimś, kto mnie wyciąga z mroku. Esencja optymizmu, obowiązkowości i tej takiej prawdziwie pojmowanej męskości. To jedyna osoba, która zdołała w tamtym okresie aż tak bardzo się do mnie zbliżyć mentalnie. Do mnie ogólnie ciężko się zbliżyć, bo lubię mieć swoje tajemnice, swój świat marzeń, przemyśleń, fantazji... Coś, co jest mu całkiem obce. On nie roztrząsa abstrakcyjnych problemów. Niczego nie ukrywa. Mam poczucie, że otworzył przede mną swoje serce, a ja tego nie potrafiłam. Wydawało mi się, że tak już musi być - nikt mnie do końca nie zrozumie, a ja nie mam obowiązku zwierzać się nikomu. Wiecie, dla mnie naprawdę do pewnego czasu oczywiste było, że mam swój świat, do którego nikt nie ma dostępu.

I przez 2 lata związku byłam w takim układzie szczęśliwa. TŻ był mi najbliższy, ale nie taki całkiem bliski, bo nikt nie miał wglądu do mojego wewnętrznego świata marzeń, projektów i planów. Tak jakby było jedno nasze życie, w które on angażował się emocjonlnie w 100%, a ja tylko w znikomej części, plus moje własne życie wewnętrzne, marzenia i tęsknoty, których nie mogłam z nim dzielić.

Tak, to jest ten moment, w którym pojawia się ten trzeci, Kamil.

Chciałam się z nim przyjaźnić, bo poznanie go było dla mnie jak ożywczy wiatr. Był moją bratnią duszą, kimś, z kim mogłam dzielić swoje poglądy, marzenia i sny. To on poznał moje wnętrze, jak nikt nigdy wcześniej - i - obawiam się, że coś takiego zdarza się tylko raz w życiu. Inspirował mnie. Znów zaczęłam pisać piosenki, grać na fortepianie. Mimo że bardzo się wstydziłam, pokazałam mu swoje teksty - TŻ ich do tej pory nie widział. (Wiem, co by było, jakbym pokazała TŻ'owi swoją nędzną pisaninę - zachwycałby się, bo to mój tekst, a w rzeczywistości w ogóle by to go nie obeszło jako wytwór "literacki", takie rzeczy go nie obchodzą).

Wiedziałam, że K. na mnie zależy. Nikt nie patrzył na mnie z taką czułością. On po kilku miesiącach zaczął naciskać na mnie, chciał mnie tylko dla siebie, ale ja go odpychałam - bo przecież kocham swojego TŻ. Może i K. patrzył na mnie z uczuciem, ale widziałam w tych oczach także jakiś ból i mrok, mrok podobny do mojego. TŻ jest natomiast taki jasny, radosny i dobry. I wiem, że mnie kocha.

Odrzucałam od siebie myśl, że zadurzyłam się w K. Mówiłam mu, że nic do niego nie czuję, ale że pragnę jego przyjaźni. Kiedy ostatni raz rozmawialiśmy ze sobą...rozmawialiśmy 6 godzin przez telefon. Bez przerwy. Ja, która nie lubię mówić, zwierzałam mu się z najintymniejszych myśli. On także bardzo się przede mną otworzył. To poruszyło moje serce w nieznany mi sposób. Jeden, jedyny raz powiedział mi, jak bardzo go pociągam i jak bardzo mnie kocha... Ja nie umiałam powiedzieć nic. Taka bezradność. Zdenerwowałam go tym i zraniłam.

K. na pożegnanie powiedział, że skoro kocham swojego mężczyznę, to on nie chce jakiś emocjonalnych resztek ode mnie.Powiedział, że to go cholernie boli, ale kasuje moje wszystkie kontakty. Bo moje postępowanie wyczerpuje go psychicznie i dłużej nie będzie o mnie walczył. Odpowiedziałam, że tak może będzie lepiej.
Zamilkł na dobre. A i ja uniosłam się honorem.

Widziałam go potem tylko raz, w galerii handlowej. Zderzyliśmy się w kolejce w EuroAGD, czy gdzieś tam. TŻ coś mi tłumaczył, a ja udawałam, że słucham. Ktoś uścisnął moją dłoń i tylko dojrzałam, że to właśnie był K., który szybko odwrócił się i wybiegł ze sklepu. Rozpłakałam się.

Po tym spotkaniu zadzwoniłam do niego. Nie odbierał. Napisałam kilka smsów, kilka maili...zero odzewu.


Teraz wszystko u mnie toczy się swoim rytmem, a jednak...to takie uczucie, jakby moje życie straciło smak. Leżę w ramionach TŻ i patrzę gdzieś w przestrzeń. Nie mogę jeść. Wypadają mi włosy. TŻ mierzy rozmiar mojego pierścionka. Udaję, że nie widzę. Dziwne to, patrzę na wszystko tak chłodno, nic mnie już nie obchodzi. Wiem, kiedy się uśmiechać, kiedy krzywić i nikt nie zauważa, że w środku jakoś zwiędłam. Nie mogę żyć bez K., a jednak...mogę.

Nie wiem, czy kocham TŻ. Nie wiem, co zrobić, jak wkrótce uklęknie przede mną i zada Ważne Pytanie. Nie wiem. Co mam zrobić? Cóż, przynajmniej się wyżaliłam. I może ktoś mną potrząśnie? Wyjść za mąż z rozsądku, za rozsądnego i odpowiedzialnego mężczyznę, który nie zdoła poznać mojego wnętrza? Ma to sens? Czy znów zatracić się w kimś takim, jak K., tylko tym razem wykorzystać swoją szansę?

Edytowane przez bezsmaku
Czas edycji: 2014-01-09 o 17:37
bezsmaku jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-09, 18:04   #2
suzeta
Recenzentka Miesiąca - Grudzień 2016
 
Avatar suzeta
 
Zarejestrowany: 2013-01
Lokalizacja: rzeszów
Wiadomości: 4 270
Dot.: bez niego to już nie to samo Życie.

Zastanów się kogo kochasz NAPRAWDĘ. Wiem , że wybór jest trudny ale to Ty musisz wybrać jednego z nich. Idź za głosem serca...

Edytowane przez suzeta
Czas edycji: 2014-01-09 o 18:06
suzeta jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-09, 18:13   #3
Trzepotka
Zakorzenienie
 
Avatar Trzepotka
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 20 984
Dot.: bez niego to już nie to samo Życie.

Treść usunięta

Edytowane przez Trzepotka
Czas edycji: 2014-01-09 o 18:19
Trzepotka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-09, 18:24   #4
normalnyFacet
Zakorzenienie
 
Avatar normalnyFacet
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 6 913
Dot.: bez niego to już nie to samo Życie.

Cytat:
Napisane przez bezsmaku Pokaż wiadomość
Historia przewidywalna, banalna aż do bólu.

Zachwyciłam się swoim TŻ, jak tylko pierwszy raz go zobaczyłam. Dlaczego? Bo był tak bardzo inny niż ja, a jednocześnie tak mi bliski. Od pierwszej chwili to czułam. Po prostu coś nas niesamowicie do siebie ciągnęło. To najlepszy facet, jakiego można sobie wymarzyć, serio. Jest moim słońcem, tym kimś, kto mnie wyciąga z mroku. Esencja optymizmu, obowiązkowości i tej takiej prawdziwie pojmowanej męskości. To jedyna osoba, która zdołała w tamtym okresie aż tak bardzo się do mnie zbliżyć mentalnie. Do mnie ogólnie ciężko się zbliżyć, bo lubię mieć swoje tajemnice, swój świat marzeń, przemyśleń, fantazji... Coś, co jest mu całkiem obce. On nie roztrząsa abstrakcyjnych problemów. Niczego nie ukrywa. Mam poczucie, że otworzył przede mną swoje serce, a ja tego nie potrafiłam. Wydawało mi się, że tak już musi być - nikt mnie do końca nie zrozumie, a ja nie mam obowiązku zwierzać się nikomu. Wiecie, dla mnie naprawdę do pewnego czasu oczywiste było, że mam swój świat, do którego nikt nie ma dostępu.

I przez 2 lata związku byłam w takim układzie szczęśliwa. TŻ był mi najbliższy, ale nie taki całkiem bliski, bo nikt nie miał wglądu do mojego wewnętrznego świata marzeń, projektów i planów. Tak jakby było jedno nasze życie, w które on angażował się emocjonlnie w 100%, a ja tylko w znikomej części, plus moje własne życie wewnętrzne, marzenia i tęsknoty, których nie mogłam z nim dzielić.

Tak, to jest ten moment, w którym pojawia się ten trzeci, Kamil.

Chciałam się z nim przyjaźnić, bo poznanie go było dla mnie jak ożywczy wiatr. Był moją bratnią duszą, kimś, z kim mogłam dzielić swoje poglądy, marzenia i sny. To on poznał moje wnętrze, jak nikt nigdy wcześniej - i - obawiam się, że coś takiego zdarza się tylko raz w życiu. Inspirował mnie. Znów zaczęłam pisać piosenki, grać na fortepianie. Mimo że bardzo się wstydziłam, pokazałam mu swoje teksty - TŻ ich do tej pory nie widział. (Wiem, co by było, jakbym pokazała TŻ'owi swoją nędzną pisaninę - zachwycałby się, bo to mój tekst, a w rzeczywistości w ogóle by to go nie obeszło jako wytwór "literacki", takie rzeczy go nie obchodzą).

Wiedziałam, że K. na mnie zależy. Nikt nie patrzył na mnie z taką czułością. On po kilku miesiącach zaczął naciskać na mnie, chciał mnie tylko dla siebie, ale ja go odpychałam - bo przecież kocham swojego TŻ. Może i K. patrzył na mnie z uczuciem, ale widziałam w tych oczach także jakiś ból i mrok, mrok podobny do mojego. TŻ jest natomiast taki jasny, radosny i dobry. I wiem, że mnie kocha.

Odrzucałam od siebie myśl, że zadurzyłam się w K. Mówiłam mu, że nic do niego nie czuję, ale że pragnę jego przyjaźni. Kiedy ostatni raz rozmawialiśmy ze sobą...rozmawialiśmy 6 godzin przez telefon. Bez przerwy. Ja, która nie lubię mówić, zwierzałam mu się z najintymniejszych myśli. On także bardzo się przede mną otworzył. To poruszyło moje serce w nieznany mi sposób. Jeden, jedyny raz powiedział mi, jak bardzo go pociągam i jak bardzo mnie kocha... Ja nie umiałam powiedzieć nic. Taka bezradność. Zdenerwowałam go tym i zraniłam.

K. na pożegnanie powiedział, że skoro kocham swojego mężczyznę, to on nie chce jakiś emocjonalnych resztek ode mnie.Powiedział, że to go cholernie boli, ale kasuje moje wszystkie kontakty. Bo moje postępowanie wyczerpuje go psychicznie i dłużej nie będzie o mnie walczył. Odpowiedziałam, że tak może będzie lepiej.
Zamilkł na dobre. A i ja uniosłam się honorem.

Widziałam go potem tylko raz, w galerii handlowej. Zderzyliśmy się w kolejce w EuroAGD, czy gdzieś tam. TŻ coś mi tłumaczył, a ja udawałam, że słucham. Ktoś uścisnął moją dłoń i tylko dojrzałam, że to właśnie był K., który szybko odwrócił się i wybiegł ze sklepu. Rozpłakałam się.

Po tym spotkaniu zadzwoniłam do niego. Nie odbierał. Napisałam kilka smsów, kilka maili...zero odzewu.


Teraz wszystko u mnie toczy się swoim rytmem, a jednak...to takie uczucie, jakby moje życie straciło smak. Leżę w ramionach TŻ i patrzę gdzieś w przestrzeń. Nie mogę jeść. Wypadają mi włosy. TŻ mierzy rozmiar mojego pierścionka. Udaję, że nie widzę. Dziwne to, patrzę na wszystko tak chłodno, nic mnie już nie obchodzi. Wiem, kiedy się uśmiechać, kiedy krzywić i nikt nie zauważa, że w środku jakoś zwiędłam. Nie mogę żyć bez K., a jednak...mogę.

Nie wiem, czy kocham TŻ. Nie wiem, co zrobić, jak wkrótce uklęknie przede mną i zada Ważne Pytanie. Nie wiem. Co mam zrobić? Cóż, przynajmniej się wyżaliłam. I może ktoś mną potrząśnie? Wyjść za mąż z rozsądku, za rozsądnego i odpowiedzialnego mężczyznę, który nie zdoła poznać mojego wnętrza? Ma to sens? Czy znów zatracić się w kimś takim, jak K., tylko tym razem wykorzystać swoją szansę?
Przepraszam, że tak się wyrażę, może i dostanę ostrzeżenie ale jak dla mnie głuptas jesteś do kwadratu.

Niby kochasz swojego tz a rozmyślasz o przyjacielu... TYLKO przyjacielu. Zrozum to.

Następną rzeczą jest to, że skoro jesteś ze swoim to czemu mu nie mówisz takich ważnych rzeczy jak swoje myśli, marzenia, fantazje? ZUPEŁNIE tego nie pojmuję.

RAZ piszesz, że lubisz u siebie tajemniczość swój świat po czym dzielisz go z pierwszym lepszym przyjacielem (zamiast z tż) albo w ogóle po co to robisz? - nie jesteś konsekwentna w tym co mówisz, bo potem inaczej to robisz.

Mierzył pierścionek a Ty udawałaś, że nic się nie dzieje co za bezczelność ;/ tak samo jak z tamtym "gadałaś" 6 godzin i zdenerwowałaś go swoim milczeniem.

Zastanów się czego chcesz.. bo czytając takie posty stwierdzam, że dana osoba na daną chwilę nie nadaje się do związku. Jesteś jeszcze na etapie badania tego czego chcesz i jak widać niekoniecznie idzie to w parze z trafnymi wyborami.

Najlepiej będzie Ci samej, tż wg mnie nie kochasz, przyjaciela tym bardziej (w końcu to tylko przyjaciel prawda?), raczej ex przyjaciela bo sam się odsunął wyskakując z wyznaniami miłości. Co to za przyjaciel, który tak mówi kiedy Ty jesteś (niby) szczęśliwa w związku? Brak szacunku z jego strony. Mnie też kiedyś podobała się pewna dziewczyna i byłem dla niej przyjacielem (ah te friendzone ), ona miała kogoś i za nic w świecie nie pomyślałbym aby jej coś wyznawać... takimi słowami burzy się wszystko i on to właśnie zrobił.


ps. i ogranicz romanse
normalnyFacet jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-09, 18:32   #5
No__Angel
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 37
Dot.: bez niego to już nie to samo Życie.

Przecież w Kamilu musiało być coś takiego, co sprawiło, ze nie zostawiłaś dla niego chłopaka.

Historia wydaje się jak z filmu 'porządny, stabilny, zaufany, bezpieczny, mądry, radosny' vs 'pociągający, mroczny, z problemami, dusza artysty'.

Jeśli obecny chłopak jest dla ciebie tylko stabilną opcją na bezpieczne życie, posuwasz się do udawania przy nim, że jest ok, nie chcesz walczyć o związek tylko całymi dniami myślisz o kimś innym to zostaw go, jeśli nie dla Kamila to tak po prostu, z szacunku do chłopaka, który cię kocha.
No__Angel jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-09, 18:44   #6
laluska911
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 3
Dot.: bez niego to już nie to samo Życie.

ktoś mądry kiedyś powiedział ze jeżeli kochasz dwie osoby na raz to nie kochasz żadnej z nich bo skoro byś kochała ta pierwsza to nie pokochała byś tej drugiej....tylko ze każdy ma swoje wady i zalety w tej osobie podoba Ci się to a w drugiej tamto....chyba każdy tak miał w swoim życiu ze przeżył takie coś jak Ty, może zanim dojdzie do zaręczyn porozmawiaj z tż o tym że musisz wszystko przemyśleć ale jeżeli k się nie odzywa to może warto pomyśleć o tym że jak byś równie tak samo potraktowała tż jak k też byś przy nim sie tak dobrze czuła jak przy tym drugim a jeżeli nie wypali to czy warto sie męczyć ??? a jeżeli będzie tak że po pewnym czasie z k będzie tak jak z tż bo pojawi się ktoś nowy??? też tak miałam jak Ty lecz wybrałam "tego" pierwszego jestem szczęśliwa i teraz po 5 latach jesteśmy małżeństwem choć czasami też nie było łatwo...szczerość i rozmowa daje dużo w związku porozmawiajcie szczerze czego od siebie oczekujecie życzę powodzenia
laluska911 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-09, 19:13   #7
vadi
*sportaddict*
 
Avatar vadi
 
Zarejestrowany: 2005-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 12 127
Dot.: bez niego to już nie to samo Życie.

A mi się z tej opowieści wyłania obraz bardzo egzaltowanej dziewczyny, która lubi podsycać w sobie poczucie dramatu
vadi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2014-01-09, 19:53   #8
lanavera
Zadomowienie
 
Avatar lanavera
 
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 1 696
Dot.: bez niego to już nie to samo Życie.

Cytat:
Napisane przez No__Angel Pokaż wiadomość
Historia wydaje się jak z filmu 'porządny, stabilny, zaufany, bezpieczny, mądry, radosny' vs 'pociągający, mroczny, z problemami, dusza artysty'.
Cytat:
Napisane przez vadi Pokaż wiadomość
A mi się z tej opowieści wyłania obraz bardzo egzaltowanej dziewczyny, która lubi podsycać w sobie poczucie dramatu
Dokładnie. Mam wrażenie, autorko, że trochę dorabiasz sobie ideologię i dramaturgię do dosyć zwyczajnych perypetii, żeby życie było trochę bardziej głębokie i romantyczne. Powinnaś trochę otrzeźwieć. Albo chłopa kochasz, albo nie. Na początek może opowiedz mu o tej mrocznej znajomości, bo to nie w porządku, żeby gość naiwnie planował z tobą ślub nie wiedząc że go emocjonalnie zdradzalas. Powiedz, a on z tą informacja zrobi co uważa. Może uzna, że z taką przekombinowaną i nieco egzaltowaną dziewczyną wcale nie chce planować życia.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Edytowane przez lanavera
Czas edycji: 2014-01-09 o 19:54
lanavera jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-09, 23:48   #9
potrzebuje pomocy
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-11
Wiadomości: 138
Dot.: bez niego to już nie to samo Życie.

Ajj czemu Wizaż? Zapewne zostaniesz potępiona

---------- Dopisano o 00:48 ---------- Poprzedni post napisano o 00:30 ----------

Cytat:
Napisane przez normalnyFacet Pokaż wiadomość
Przepraszam, że tak się wyrażę, może i dostanę ostrzeżenie ale jak dla mnie głuptas jesteś do kwadratu.

Niby kochasz swojego tz a rozmyślasz o przyjacielu... TYLKO przyjacielu. Zrozum to.

Następną rzeczą jest to, że skoro jesteś ze swoim to czemu mu nie mówisz takich ważnych rzeczy jak swoje myśli, marzenia, fantazje? ZUPEŁNIE tego nie pojmuję.

RAZ piszesz, że lubisz u siebie tajemniczość swój świat po czym dzielisz go z pierwszym lepszym przyjacielem (zamiast z tż) albo w ogóle po co to robisz? - nie jesteś konsekwentna w tym co mówisz, bo potem inaczej to robisz.

Mierzył pierścionek a Ty udawałaś, że nic się nie dzieje co za bezczelność ;/ tak samo jak z tamtym "gadałaś" 6 godzin i zdenerwowałaś go swoim milczeniem.

Zastanów się czego chcesz.. bo czytając takie posty stwierdzam, że dana osoba na daną chwilę nie nadaje się do związku. Jesteś jeszcze na etapie badania tego czego chcesz i jak widać niekoniecznie idzie to w parze z trafnymi wyborami.

Najlepiej będzie Ci samej, tż wg mnie nie kochasz, przyjaciela tym bardziej (w końcu to tylko przyjaciel prawda?), raczej ex przyjaciela bo sam się odsunął wyskakując z wyznaniami miłości. Co to za przyjaciel, który tak mówi kiedy Ty jesteś (niby) szczęśliwa w związku? Brak szacunku z jego strony. Mnie też kiedyś podobała się pewna dziewczyna i byłem dla niej przyjacielem (ah te friendzone ), ona miała kogoś i za nic w świecie nie pomyślałbym aby jej coś wyznawać... takimi słowami burzy się wszystko i on to właśnie zrobił.


ps. i ogranicz romanse
Jak z całą Twoją wypowiedzią od samego początku się nie zgadzam, to po ostatnim zdaniu zmieniam zdanie
Kiedy mój "przyjaciel" (tak o nim myślałam) ni stąd ni zowąd wyskoczył z tekstem, że mnie kocha, nie wiedziałam jak się zachować, wcześniej nie był dla mnie w żaden sposób interesujący, ale później zaczęłam myśleć o tym i na chwilę zwątpiłam. Niestety też zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno kocham TŻ.
Posunęłam się do dość odważnej rozmowy o seksie z tym "przyjacielem", nie było to podszyte żadnym podtekstem z mojej strony, z jego zapewne wręcz przeciwnie. W każdym bądź razie nie czułam się komfortowo w tej rozmowie, to było dla mnie wręcz żenujące, ucięłam po kilku zdaniach i nagle uświadomiłam sobie, ze nie jest on nawet przyjacielem. Ot dobry kumpel do pogadania na luźne tematy Taka ulga

Autorko, zastanów się czy tak, jak żyjesz teraz bez tego przyjaciela, czy potrafiłabyś też żyć bez TŻ
potrzebuje pomocy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-09, 23:58   #10
Kiran1992
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-10
Wiadomości: 24
Dot.: bez niego to już nie to samo Życie.

Mi się wydaje, że zwyczajnie brakuje ci przyjaciela To nie ma nic wspólnego z miłością. Przyjaźń i miłosc to uczucia tak podobne, że az mylne czasami Jezeli K. cie kocha to musisz sie pogodzic z jego stratą, bo to moze zamieszac w twojej miłosci i kiedys mozesz tego pozałowac. K. niestety źle zrozumiał twoje intencje i jezeli nie potrafi cie kochac jak przyjaciółke to musiał sie usunac
Kiran1992 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-10 00:58:04


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:54.