co robię źle? chcę schudnąć! tarczyca, zaparcia, blisko bulimii?

[myszak1]

Cześć kochane!
Potrzebuję porady. Przepraszam z góry za nowy wątek, ale zdecydowałam, że problem jest tak zróżnicowany, że ani nie pasuje do tarczycy, ani innych, bo tu jest wszystko na raz. Może po kolei: Od zawsze cierpiałam na zaparcia i całe życie miałam wystający brzuszek. Nigdy z kolei nie musiałam dbać o wagę. W stresie przy wzroście 164 ważyłam nawet 48 kg. Normalna waga to jakieś 51, 52. Nigdy nie dbałam o to co jadłam, nigdy nie stosowałam diet. Miałam zawsze skłonności do jedzenia dużej ilości słonych rzeczy typu chipsy, frytki, smażone jajka itd. Mam typowa budowę ciała gruszki, z tym że dość drobną. Rok temu przez to, że straszliwie zaczęły mi wypadać włosy (straciłam połowę przez 3 miesiące) dowiedziałam się, iż choruję na niedoczynność tarczycy. Włosy przestały wypadać, a tarczyca się unormowała. Jakiś miesiąc temu zważyłam się po dość długim okresie i waga pokazała 56,8 kg. Fakt że nieco zaokrąglił mi się biust i boczki, ale nadal nosiłam małe rozmiary i wchodziłam w te same spodnie. Stwierdziłam, że to pewnie przez tę durną tarczycę! wiem że waga rzekomo jest w porządku, jednak wolałabym, żeby pokazywała nadal 52. Czułabym się ze sobą lepiej, a przecież wiadomo że dla budowy ciała gruszki kilka kg do przodu oznacza tycie nie w tych partiach w których się powinno:/ Do tego nie umiem wziąć się za siebie.. Jak nigdy przyszła mi ochota na słodycze, mimo że kiedyś jadłam jednego batonika na miesiąc, bo po prostu nie lubiłam czekolady, ani innych tego typu rzeczy. Przez to aktualnie mam różne myśli. Ostatnio niewiele brakowało mi, by wszystko po prostu zwrócic i mieć czysty zolądek, by wreszcie waga pokazała mniej. Ciągle obsesyjnie myślę o jedzeniu: np czy nie za dużo zjadłam? mam straszne wyrzuty sumienia po jedzeniu i nie potrafię sobie sama pomóc. Przykładowo wczoraj zjadłam 1,3 kostki chudego twarogu polanego activią o 9, o 14 rybę pieczoną z warzywami bez tłuszczu, 15- jabłko i 20- grapefruit. Ostatnio tak właśnie staram się jeść, a waga stoi..Potrzebuję jakichś porad na dobry początek. Liczę na jakieś cenne rady i małe wsparcie z góry dzięki

[garrygrey]

warto do diety dolaczyc cwiczenia) i pamietaj, ze na efekty trzeba chwile poczekac zycze powodzenia

[myszak1]

Napisane przez garrygrey

warto do diety dolaczyc cwiczenia) i pamietaj, ze na efekty trzeba chwile poczekac zycze powodzenia

Heh tak przepraszam zapomniałam wyżej dodać, że od października chodzę na aerobik 2x w tygodniu, ale dość intensywny. Oprócz tego w październiku i listopadzie zanim pojawił się mróz biegałam 2 x w tyg... więc jakiś tam ruch jest. nie siedzę z tylkiem.. :P nie wiem już co robić.

[Winky]

Ja proponuję zacząć jeść, a nie głodować na 600kcal dziennie.

[myszak1]

Napisane przez Winky

Ja proponuję zacząć jeść, a nie głodować na 600kcal dziennie.

dlatego właśnie tytul wątki brzmi- co robię źle? nie chodzę głodna jeśli o to chodzi. W zwiazku z tym wszystkim co napisałam poprosiłam o rady. Tyle

[maniulka0405]

Napisane przez myszak1

dlatego właśnie tytul wątki brzmi- co robię źle? nie chodzę głodna jeśli o to chodzi. W zwiazku z tym wszystkim co napisałam poprosiłam o rady. Tyle

Przede wszystkim, jedząc mniej nie schudniesz, a jedynie spowolnisz swój metabolizm... Nadmiar białka w diecie też jest szkodliwy, organizm potrzebuje też zdrowych węglowodanów, warzyw. Z tego, co widzę, brak u Ciebie drugiego śniadania, owoce jemy w pierwszej połowie dnia, one też zawierają cukier, co może powodować zastój wagi, jeśli jesz je przed snem.
Śniadanie powinno być porządne, dać Ci kopa na cały dzień, kolacja na redukcji białkowa...do każdego posiłku powinno wpaść jakieś warzywko
dieta poniżej 600kcal w niczym Ci nie pomoże, a jedynie może zaszkodzić...