Jak pogodzic diete ze studiami lub praca???

[blue_oleander]

Witam wszystkie wizazanki!

Mam problem. Zaczynalam juz chyba z milion razy odchudzanie, wyprobowalam rozne diety. Niestety jestem na uczelni zazwyczaj od 8 do 20 i nie moge jesc regularnie ani zdrowo, nie mowiac juz o jakiejs okazji do fitnessu przy tak glupim planie. Czy ktoras z was ma jakies dobre rady, jak schudnac i stosowac diety przy takim planie? Waze 82 kg i nie moge na siebie patrzec!!!

[redroses]

Proponuje Ci przygotowywac sobie posiłki wieczorem na cały kolejny dzień, śniadanie, obiad i kolacje no i jakies przekaski
Na obiad mozesz przygotowac sobie jakies miesko (zalezy jaka diete bys wybrala, mogloby to byc gotowane (piers z kurczaka lub smazona bez panierki jako kotlet) do tego pomidorek lub ogorek (przeciez na uczelni mogłabyś to spokojnie zjesc, ew. jakas salatka)
a ciepły posiłek mogłabys zjadac rano na sniadanie i / lub na kolacje

Dieta działa takze bez fitnesu, wiadomo jezeli cwiczysz to leci szybciej ale jak nie ma czasu to nic się nie poradzi

[magda_lena40]

Też studiuję i się odchudzam jednocześnie, z tym że nie mam aż tak długo zajęć.
Myślę, że dobrym pomysłem jest zabieranie ze sobą jedzenia w pudełkach (sałatki, mięsko, twaróg rozrobiony z czymś czy serek wiejski). Do tego jakieś kanapki porządne z ciemnego pieczywa i owoc, w ostateczności jogurt naturalny czy kefir.
Najlepiej rozpisywać sobie w weekendy posiłki na cały tydzień, przynajmniej tak mniej więcej. W weekendy możesz też gotować i mrozić jedzenie, żebyś potem, po zajęciach mogła sobie zawsze coś rozmrozić i na ciepło zjeść. Wtedy posiłek będziesz miała już prawie gotowy, wystarczy podgrzać.
Warto korzystać z mrożonych warzyw jako dodatku do posiłku. Możesz ich używać do ryżu, mięsa, ryb czy czego tam chcesz, a szybko się je przyrządza.
Tak samo sama możesz piec chleb i mrozić go w kromkach, a rano wystarczy rozmrozić w mikro, albo jak mikro nie masz, to wieczorem wyciągnąć tyle kromek ile potrzebujesz na następny dzień.

Może mi coś jeszcze wpadnie do głowy, to dopiszę

[traicionera]

ja pracuje plus wychowuje dziecko i daje rade z dieta. Pierwsze śniadanie w domu, drugie zabieram w pudelku do pracy, obiad jem na stołówce- wybieram mięso plus warzywka jakieś, kolo 17 szybka przekąska w biegu, bo muszę się przed córką chować z jedzeniem i kolacja dopiero, gdy młoda zasypia,czyli po 20. wtedy tez ćwiczę. Odkąd chodzę do pracy to o wiele regularniej sie odżywiam, niz gdy siedziałam z córeczką w domu.

[asiula1306]

ja kiedy trzymałam dietę to pracowałam i studiowałam dwa kierunki. Dało się wszystko pogodzić. Przygotowywałam sobie rano albo wieczorem jedzenie do pudełeczka, brałam jogurty pitne, serki wiejskie, kanapki. A jak nie było takiej opcji to jadłam sałatki w barze. Piłam dużo wody bo zapełnia żołądek.
Na fitness w ciągu dnia nie było czasu ale wieczorem po powrocie do domu można pół godziny poświęcić na ćwiczenia- w moim przypadku był to stepper albo rowerek
Niestety przy takim trybie życia trzeba wszystko planować wcześniej- nawet jedzenie

[traicionera]

Jest tez tak, ze gdy człowiek wpadnie w pewien rytm, to potem mu już tak naturalnie wychodzi, ja np zawsze kolo 13 robię sie głodna.

[peggy7]

Napisane przez wielkadama1

Myślę że się uda trzeba tylko postawić sobie jasny i określony cel! A najlepiej nie od razu chcieć mieć 50,tylko wolniej a systematycznie np. 2 kilogramy na tydzień, albo wpierw zamieniamy wszelkiego rodzaju słodkie napoje na wodę, następnie coraz mniej słodyczy,więcej owoców i uda się!

2 kg na tydzień? Witaj jojo
1 kg tygodniowo to max!

[dodi20]

Systematyczne jedzenie mniejszych posilkow o stalych porach wystarczy, aby schudnac. Naprawde!

[winyl]

Napisane przez dodi20

Systematyczne jedzenie mniejszych posilkow o stalych porach wystarczy, aby schudnac. Naprawde!

Tylko jak pogodzić te stałe pory ze studiowaniem dziennym ?
Cały dzień mam rozwalony na uczelni i myślę, że właśnie to nieregularne jedzenie powoduje u mnie najwięcej porażek dietetycznych, niestety

[peggy7]

Napisane przez winyl

Tylko jak pogodzić te stałe pory ze studiowaniem dziennym ?
Cały dzień mam rozwalony na uczelni i myślę, że właśnie to nieregularne jedzenie powoduje u mnie najwięcej porażek dietetycznych, niestety

Chyba masz przerwy w stałych godzinach? Staraj się zjeść posiłek co 3-4h, jak sobie przygotujesz to i 10 min Ci wystarczy na to. Rano solidne śniadanie, a potem jakieś rzeczy z domu. Np śniadanie o 7 rano jakiś omlet z warzywami/owsianka. Potem ok. 10-11 przekąska np. serek wiejski z warzywem/owocem. Potem 14-15 może jakaś sałatka z kurczakiem i warzywami (bez majonezu i makaronu, chyba że trochę pełnoziarnistego). No i 17-18 jakaś przekąska, np. orzechy albo jogurt naturalny. I musisz się nastawić, że po powrocie do domu nie ma wielkiej wyżery tylko kolacja białkowa (2h przed snem), a jak wolisz to białko i warzywa - 4h przed snem. Ja polecam mozzarellę light z pomidorami, do tego może być bazylia świeża, oliwki...
Musisz się zmobilizować, bo nikt za Ciebie nie schudnie. Całe życie będą wymówki, najpierw studia, potem praca (a w pracy może być gorzej, jak ktoś ma tylko 1 przerwę w ciągu dnia na obiad).

[kumat]

Oleander współczuję jeśli tak długo przesiadujesz na uczelni...

nie jest łatwo zwłaszcza jak leci się na obiad z resztą bandy lub na piwko i pizzę , takie życie studenckie , sama studiowałam (aczkolwiek zaocznie) ale tak po prostu jest ...
musisz mieć bardzo silną wolę i musisz być bardzo zdeterminowana
tylko od Ciebie zależy jak zrobisz , to TY musisz chcieć tej zmiany

ale wierzę że Ci się uda

ps. śniadanie zjedz jak "król" , potem staraj się jeść co 3-3,5h max , będzie dobrze (początek zawsze najtrudniejszy , a potem to już kwestia przyzwyczajenia)

[winyl]

Napisane przez peggy7

Chyba masz przerwy w stałych godzinach? Staraj się zjeść posiłek co 3-4h, jak sobie przygotujesz to i 10 min Ci wystarczy na to. Rano solidne śniadanie, a potem jakieś rzeczy z domu. Np śniadanie o 7 rano jakiś omlet z warzywami/owsianka. Potem ok. 10-11 przekąska np. serek wiejski z warzywem/owocem. Potem 14-15 może jakaś sałatka z kurczakiem i warzywami (bez majonezu i makaronu, chyba że trochę pełnoziarnistego). No i 17-18 jakaś przekąska, np. orzechy albo jogurt naturalny. I musisz się nastawić, że po powrocie do domu nie ma wielkiej wyżery tylko kolacja białkowa (2h przed snem), a jak wolisz to białko i warzywa - 4h przed snem. Ja polecam mozzarellę light z pomidorami, do tego może być bazylia świeża, oliwki...
Musisz się zmobilizować, bo nikt za Ciebie nie schudnie. Całe życie będą wymówki, najpierw studia, potem praca (a w pracy może być gorzej, jak ktoś ma tylko 1 przerwę w ciągu dnia na obiad).

Z pogrubionego doskonale zdaję sobie sprawę . Non stop się staram,ale czasem po prostu nie wychodzi. Teraz trzeci dzień z rzędu (rozumiem, że dla niektórych to śmieszne, dla mnei to już sukces ) jest dobrze, ale stałych pór posiłków jak nie było, tak nie ma.
Nie mam przerw w stałych godzinach. Raz mam na 8 do 9;30 i np. godzinę przerwy po czym kilka godzin z rzędu, raz mam od 8 do 19 bez żadnej przerwy, czasem mam po każdych zajęciach 30min-1h, bardzo różnie to bywa.
Na dodatek mam straszne problemy z jedzeniem śniadania, po prostu rano wydaje mi się, że nie ma opcji, żebym coś zjadła. Wiem, że to zło wcielone i bardzo się staram coś jeść rano i to jak najwięcej, ale wychodzi to różnie.

[peggy7]

Rano musisz w siebie wmuszać po prostu, śniadanie wejdzie Ci w nawyk. Ja też kiedyś twierdziłam, że do 12 nie muszę nic jeść... Przestawiłam się i teraz jak nie zjem śniadania, to jest ze mną źle!

A 3 dni to już sukces, gratuluję Ci! Ja wytrzymałam 4 dni na diecie South Beach i już jestem mega dumna z siebie. Każdy dzień to sukces i jak będziesz się łamać, to powiedz sobie - wytrzymam jeszcze dziś do końca dnia, jak jutro wstanę to pomyślę czy dalej chcę to ciągnąć. I na 99% będziesz chciała - często mamy ochotę na niezdrowe jedzenie, kiedy nam źle, szukamy poczucia bezpieczeństwa. Po całym dniu możesz być zmęczona i rozgoryczona przez dietę, mieć poczucie, że coś Cię omija, że jesteś nieszczęśliwa, bo cały świat je wszystkie smakołyki, a Ty nie możesz! Ale po 1. to nieprawda, bo baardzo dużo ludzi jest na diecie. A po 2. wystarczy napić się ciepłej herbaty, wziąć kąpiej czy poleżeć z książką, albo (najlepiej!) poćwiczyć i od razu samopoczucie wraca do normy
Trzymam kciuki za Ciebie, dasz radę

[kumat]

ja kiedyś objadałam się na noc ( miałam wtedy wreszcie czas dla siebie i hulaj dusza ) , no a rano nic - bo przecież jedzenie na żołądku zalegało i śniadanie jadłam dopiero koło 12-13h.

powiedziałam : basta ! (wreszcie!)


no i teraz jest tak że kolację jem maxymalnie do 19.00h ,
a rano jestem po prostu głodna i coś muszę przekąsić

[winyl]

Napisane przez peggy7

Rano musisz w siebie wmuszać po prostu, śniadanie wejdzie Ci w nawyk. Ja też kiedyś twierdziłam, że do 12 nie muszę nic jeść... Przestawiłam się i teraz jak nie zjem śniadania, to jest ze mną źle!

A 3 dni to już sukces, gratuluję Ci! Ja wytrzymałam 4 dni na diecie South Beach i już jestem mega dumna z siebie. Każdy dzień to sukces i jak będziesz się łamać, to powiedz sobie - wytrzymam jeszcze dziś do końca dnia, jak jutro wstanę to pomyślę czy dalej chcę to ciągnąć. I na 99% będziesz chciała - często mamy ochotę na niezdrowe jedzenie, kiedy nam źle, szukamy poczucia bezpieczeństwa. Po całym dniu możesz być zmęczona i rozgoryczona przez dietę, mieć poczucie, że coś Cię omija, że jesteś nieszczęśliwa, bo cały świat je wszystkie smakołyki, a Ty nie możesz! Ale po 1. to nieprawda, bo baardzo dużo ludzi jest na diecie. A po 2. wystarczy napić się ciepłej herbaty, wziąć kąpiej czy poleżeć z książką, albo (najlepiej!) poćwiczyć i od razu samopoczucie wraca do normy
Trzymam kciuki za Ciebie, dasz radę

Wiem, dlatego staram się wmuszać .
Dziękuję i wzajemnie! Dla mnie south beach było nie do przejścia . Jednak za dużo odstawiania naraz, moja miłość do owoców mi nie pozwoliła . Ale poza tym początkiem to fajna dieta, chyba jedyna rozsądna tak naprawdę .
Święta prawda! Dzisiaj wracając z zajęć myślałam sobie 'muszę się napić coli, koniecznie', ale że czekała mnie długa droga autobusem zaczęłam się zastanawiać - czy jest mi to potrzebne, czy rzeczywiście muszę? czy faktycznie mam ochotę i mi to smakuje? a może napiję się wody lub herbaty jak wrócę do domu? Czy chcę mieć poczucie porażki, KOLEJNEJ dietowej porażki? No i jakoś mi przeszło . I im dłużej się odchudzam, tym bardziej mi zależy "przecież nie zaprzepaszczę tego, że już X dni się męczyłam, dam radę jeszcze jeden, a potem jeszcze jeden i tak do celu! " . Ponadto, ja się strasznie wkręcam w ten swój zdrowy tryb życia i myślę sobie - ale fajnie, że tak zdrowo jem, ale fajne jest to odchudzanie, ale super, że mi wychodzi i to poprawia humor . A jak jeszcze poćwiczę -cud .
To racja, czasem przychodzi załamanie, ale trzeba sobie, tak jak mówisz, albo znaleźć zastępcze zajęcie, albo jak już się coś zje/wypije niedozwolonego to niech tego będzie odrobina, niech to będzie jednorazowy wybryk i bez wyrzutów sumienia kontynuować dietę, absolutnie nie myśleć "o, zjadłam już kostkę czekolady, to zawaliłam dietę, dzisiaj się opycham, a od jutra od nowa!" .

[makkapakka]

będę brutalna: dla chcącego nic trudnego.

wyznacz sobie pory jedzenia (dla mnie optymalna liczba posiłków to 4 więcej nie jestem w stanie przyswoić; mniej więcej o 8, 12, 15/16 i 18/19), przygotuj wcześniej małe posiłki i już. to naprawdę nic trudnego. jeśli zaraz po przebudzeniu masz ściśnięty żołądek. zrób sobie zdrową kanapkę (chleb razowy, sałata, pomidor, ogórek) i zjedz ją podczas dojazdu na uczelnię.

przerwy pomiędzy zajęciami (przejście z sali do sali) to jakieś 5-10 min. więc można sobie jabłko, banana czy nawet serek wiejski wciągnąć.

podczas większej przerwy koło południa czy pory obiadowej zjeść sałatkę (surowe warzywa) z kawałkiem piersi z kurczaka (można to zjeść podczas dwóch krótkich przerw)

na wieczór w domu zostawiając sobie chudy nabiał z warzywami lub same warzywa (np. jako zupę lub sałatkę).
---

pracuję na uczelni i widzę co jedzą studenci między zajęciami: albo nic, albo kawa, napój energetyczny jako posiłek, albo drożdżówki, batony, kanapki ze sklepu (biała buła, majonez, kawałek szynki trochę warzyw), jogurty pitne, ciastka...

[peggy7]

Winyl, jak dieta?

[winyl]

Napisane przez peggy7

Winyl, jak dieta?

Dobrze, dobrze, trzymam się! A Twoja?

[peggy7]

Napisane przez winyl

Dobrze, dobrze, trzymam się! A Twoja?

Super! Moja też... tydzień za mną i jeszcze duuużo przede mną, ale póki co nie zamierzam się łamać. Chcę, żeby to była ostatnia dieta w moim życiu Potem tylko racjonalne odżywianie (czyli to, czego nie potrafiłam urzeczywistnić w swoim dotychczasowym życiu).

[winyl]

Napisane przez peggy7

Super! Moja też... tydzień za mną i jeszcze duuużo przede mną, ale póki co nie zamierzam się łamać. Chcę, żeby to była ostatnia dieta w moim życiu Potem tylko racjonalne odżywianie (czyli to, czego nie potrafiłam urzeczywistnić w swoim dotychczasowym życiu).

Ooo widzisz, to się cieszę . Ja mam tak samo - chcę żeby to był już ten ostatni raz i ani myślę się poddawać! Jak 'zgrzeszę' to będę więcej ćwiczyć i już!
A ile planujesz zrzucić?

[peggy7]

Napisane przez winyl

Ooo widzisz, to się cieszę . Ja mam tak samo - chcę żeby to był już ten ostatni raz i ani myślę się poddawać! Jak 'zgrzeszę' to będę więcej ćwiczyć i już!
A ile planujesz zrzucić?

Hmm jeszcze z 15 kg... Mam 169 cm wzrostu i ważę teraz 72,5 kg. Chcę schudnąć co najmniej do 60kg, zobaczę jak będę wyglądać i się czuć z taką wagą? A Ty ile masz wzrostu i ile chcesz schudnąć? Możesz odpisać na priv, bo offtop tu robimy

Ja już się martwię jak święta przeżyję na diecie, jestem takim łakomczuchem :/