Rozmowa z partnerem o seksie - kiedy?

[natalia_t]

Kiedy jest najlepszy moment na przeprowadzenie rozmowy o tym, co było dobre, a co było złe? Wydaje mi się, że czas niedługo po stosunku nie jest najlepszy. Według mnie czas po jest to czas, aby cieszyć się z przyjemności, której właśnie doświadczyliśmy. A nawet jeśli nie doświadczyliśmy fajerwerków, to po prostu wtulić się w siebie i cieszyć się własnym towarzystwem, bez smętów typu "czemu nie miałaś orgazmu". Kiedy więc rozmawiać o tym, co zmienić, co wprowadzić? Przy śniadaniu? Podczas sprzątania? W czasie meczu? A może jednak od razu po seksie?

[aneta111332]

A może przed ?
Powiedziałabyś, co lubisz, co ci się podoba, jakbyś chciała itp.

[natalia_t]

Przed odpada. Jak już wiadomo, że jesteśmy przed, to mam zajęte usta

[Yuuita]

Napisane przez natalia_t

Przed odpada. Jak już wiadomo, że jesteśmy przed, to mam zajęte usta

No to pogadaj z nim zanim będziesz miała zajęte usta.

[201607040946]

Napisane przez natalia_t

Przed odpada. Jak już wiadomo, że jesteśmy przed, to mam zajęte usta

Szkoda, że nie mogę przeklinać

[Ola-zz]

Natalio. Z swoim obecnym mężem miałam taką rozmowę i odbyła ona się w łóżku po sexie gdy piliśmy winko, odpoczywaliśmy. Dotyczyła ona jego upodobań oraz Czy chcę tak spróbować. Rozmowa po sexie jest fajna polecam

[annabelka]

Po seksie. Może nie minute po, ale jak mija jakiś czas to najczęściej dzielę jakimiś refleksjami, co mi się podobało, co bym chciała spróbować następnym razem itp.

[Ansii_]

Każdy moment jest do tego dobry pod warunkiem że potrafi się odpowiednio rozpocząć rozmowę. Rozmowa o seksie w związku to podstawa! Trzeba umieć o nim rozmawiać o swoich pragnieniach, fantazjach itp.

[natalia_t]

Wiem, że rozmowa jest ważna i chcę o tym rozmawiać, ale właśnie problem w tym, że chyba jednak nie każdy moment jest na to odpowiedni. Może o tym, co było fajne, można porozmawiać zawsze, ale o tym, co było nie bardzo, jednak chyba nie...
Na przykład wczoraj. Leżymy sobie, ja zadowolona, bo, jak mi się wydawało, wykonałam kawał dobrej roboty, że mój mężczyzna odleciał hen hen daleko, dumna z siebie, niczym bogini seksu, a tu patrzę, smutna minka i "co zrobiłem nie tak, że nie miałaś orgazmu?" I na nic tłumaczenia, że akurat chciałam, żeby jemu było miło. Prawdę mówiąc zrobiło mi się przykro, że zamiast dostać pochwałę, że w końcu nie leżałam jak kłoda czekająca na cud, a (dosłownie) ruszyłam dupę, to prawie mi się oberwało, że mi dobrze nie było...

[strup]

Napisane przez natalia_t

Wiem, że rozmowa jest ważna i chcę o tym rozmawiać, ale właśnie problem w tym, że chyba jednak nie każdy moment jest na to odpowiedni. Może o tym, co było fajne, można porozmawiać zawsze, ale o tym, co było nie bardzo, jednak chyba nie...
Na przykład wczoraj. Leżymy sobie, ja zadowolona, bo, jak mi się wydawało, wykonałam kawał dobrej roboty, że mój mężczyzna odleciał hen hen daleko, dumna z siebie, niczym bogini seksu, a tu patrzę, smutna minka i "co zrobiłem nie tak, że nie miałaś orgazmu?" I na nic tłumaczenia, że akurat chciałam, żeby jemu było miło. Prawdę mówiąc zrobiło mi się przykro, że zamiast dostać pochwałę, że w końcu nie leżałam jak kłoda czekająca na cud, a (dosłownie) ruszyłam dupę, to prawie mi się oberwało, że mi dobrze nie było...

Może spróbujcie najpierw od ciebie a później od niego. Ciężko jest osiągnąć to na raz.

[natalia_t]

Napisane przez strup

Może spróbujcie najpierw od ciebie a później od niego. Ciężko jest osiągnąć to na raz.

Ale co? Rozmowę czy orgazm? Bo z orgazmem różnie bywa, z reguły tak robimy, że najpierw jedno, potem drugie, ale czasami choćby nie wiadomo co, to nic mi nie drgnie i wolę przerwać niż się męczyć w nieskończoność. Dla mnie to nie jest problem, bo nie dzieje się tak za każdym razem, nawet nie co drugi, a po prostu czasami, ale on to strasznie przeżywa i zaczyna takie rozmowy zaraz po... I nie dociera, że czasami tak po prostu bywa, że przecież oboje dopiero zaczynamy, że nie wszyscy od razu są mistrzami orgazmu - to on coś robi nie tak, a ja jestem zła, bo nie chcę mu powiedzieć...

[201607040946]

Napisane przez natalia_t

Ale co? Rozmowę czy orgazm? Bo z orgazmem różnie bywa, z reguły tak robimy, że najpierw jedno, potem drugie, ale czasami choćby nie wiadomo co, to nic mi nie drgnie i wolę przerwać niż się męczyć w nieskończoność. Dla mnie to nie jest problem, bo nie dzieje się tak za każdym razem, nawet nie co drugi, a po prostu czasami, ale on to strasznie przeżywa i zaczyna takie rozmowy zaraz po... I nie dociera, że czasami tak po prostu bywa, że przecież oboje dopiero zaczynamy, że nie wszyscy od razu są mistrzami orgazmu - to on coś robi nie tak, a ja jestem zła, bo nie chcę mu powiedzieć...

A łechtaczkowy?

[zakonna]

Ja zawsze mówię, że u mnie orgazm to nie tramwaj, że zawsze przyjedzie. Ciało to nie maszyna, która zawsze tak samo reaguje i idealnie działa.

[natalia_t]

Łechtaczkowy właśnie. Nawet jak działam sama, to czasami odpuszczam, bo czuję, że nici z przyjemności. A o pochwowym nawet nie wspominam, bo do tego to mi chyba jeszcze daleeeeeko, chociaż bywa, że wydaje mi się, że coś się dzieje... Ale to puchate moje i tak przeżywa, jakby to jakaś tragedia była, mimo że szczerze mu mówię, że nie jest... No ale temat nie jest o orgazmach, tylko o tym, kiedy rozmawiacie ze swoimi partnerami o takich rzeczach? Bo mnie to zaczynanie rozmowy tuż po strasznie irytuje. Jeszcze jest mi radośnie, jeszcze endorfiny krążą, a tu nagle ☠☠☠udu, coś nie tak...

[201701261449]

Skoro jesteście na tyle blisko, by to robić, to spokojnie można o tym rozmawiać.
Ale z drugiej strony, nie widzę nic złego w mówieniu przed - jeśli nie jest to czcze gadanie, w stylu: "ojej, marzę o byciu na górze i kulkach analnych, ale z tobą będę się kochać pewnie za pół roku dopiero, ale mówię ci teraz, ot tak". Jeśli jest się z kimś, a nie zawsze to oznacza seks od razu, to gdy temat wypłynie, to spokojna rozmowa o formie zabezpieczenia dla mnie jest okej. Tak na przykład. Nie ma co na siłę o tym rozmawiać albo nerwowo wypytywać.

[blackribbon]

.