Chłopak mnie zaniedbuje i się nie stara - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2017-08-19, 00:12   #1
Olyska
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2017-08
Wiadomości: 4

Chłopak mnie zaniedbuje i się nie stara


Witam wszystkich! Już dawno chciałam założyć wątek w tej sprawie, ale zawsze coś mnie powstrzymywało, teraz specjalnie założyłam tu konto bo nie chcę truć przyjaciołom, a chciałabym wygadać się komuś z zewnątrz i zobaczyć, jak to wygląda dla osób spoza. Z góry przepraszam za ilość, ale historia właściwa ciągnie się już od bardzo dawna i jej podłoże ma też wpływ na teraźniejszość, dlatego postaram się nakreślić okoliczności. Jeśli ktoś nie przebrnie rzez całość to aktualny problem jest opisany w jakiś sześciu ostatnich akapitach.
Nie wiem do końca od czego zacząć. Wszystko miało swój początek prawie rok temu. 31 sierpnia na osiemnastce koleżanki z innego miasta poznałam chłopaka. Od razu coś mnie do niego przyciągnęło, zakochałam się od pierwszego wejrzenia.. Wziął numer telefonu i ta noc stała się początkiem długiej, wycieńczającej walki, która ciągnie się do dziś.. Po imprezie napisał i zaczęliśmy telefoniczną znajomość, która była bardzo intensywna. Pisaliśmy bardzo dużo, byliśmy w stałym kontakcie. On jest raczej małomówny, ja byłam tą gadatliwą, ale i tak czułam jego uwagę. Wszystko to było pozornie na stopie koleżeńskiej, ale było jasne, że kryje się za tym coś więcej. Bardzo rzadko padały zwroty typowe dla podrywu, raczej wyzywaliśmy się żartobliwie, ale uczucia było widać nawet w wyzwiskach i częstotliwości. Nigdy nie podobał mi się bezpośredni podryw i szybkie związki, w ogóle ciężko było mi sobie wyobrazić siebie w takiej relacji, tylko z przyjaźni, naturalnie i nie na siłę. To zapowiadało się na coś takiego.
Pierwszy miesiąc, dwa mieliśmy genialny kontakt. Zaprosiliśmy się na swoje studniówki (ja wyszłam z propozycją pierwsza). Niestety, terminy się pokryły i każdy poszedł do siebie, on sam a ja z kuzynem. Moja szkoła była mała, od początku powtarzałam, który termin mi nie odpowiada, ale umknęło to organizatorom, a ja nie zaprotestowałam w odpowiednim momencie. Cała ta sytuacja do dzisiaj sprawia, że mam wyrzuty sumienia i myśli "co by było gdyby", że wszystko może potoczyłoby się inaczej, gdybyśmy mieli iść razem..
Problem zaczął się pod koniec października. Po miesiącu znajomości na odległość zaczął do mnie przyjeżdżać, miał korepetycje u cioci w moim mieście. Wpadał co tydzień, dwa, z każdym spotkaniem znajomość rozwijała się coraz bardziej. Odwrotnie było jednak z pisaniem. Nasza relacja zaczynała się sypać, kontakt urywać. Zaczynał rozmowę coraz rzadziej, pisał coraz zwięźlej. Wcześniej nie miałam problemów z pisaniem pierwsza, nawet się nad tym nie zastanawiałam, to było jakby naturalne relacjonowanie dnia od rana do późnej nocy. Mimo pogorszenia kontaktu online spotkania zostały. Ostatni raz odwiedził mnie 12, paradoksalnie była to najlepsza wizyta, jakby nic się nie psuło. Jednak od tamtego czasu nie spytał co u mnie ani razu. Nie wiedziałam co się stało, czy zrobiłam coś źle. Dlaczego się ode mnie oddalił? Czy te ostatnie miesiące kompletnie nic nie znaczyły?
Lawirowałam między dwoma postawami. Pierwsza - walka. Zaczynałam rozmowę, wyciągałam rękę pierwsza. Były to jałowe i ucinane pogawędki, często odrzucane, co prowadziło do postawy nr. dwa. Staranie się zapomnieć. Chciałam odbudować kontakt na tyle, aby móc pojechać do niego i wyznać co czuję, wyjaśnić wszystko i móc zapomnieć.
Miotałam się tak do końcówki stycznia, zdecydowałam się wtedy pojechać do koleżanki na której urodzinach go poznałam. Rozmijaliśmy się jednak na chacie, a chciałam, żeby był na nim kiedy go spytam o spotkanie, żeby nie mógł odczytać i stwierdzić, że go wywaliło albo zapomniał. W końcu już na miejscu dzwoniłam, pisałam i nic. Kiedy byłam już w domu i pytałam go o powód tłumaczył się, że spał. Pisałam, że chciałam go odwiedzić bo sam utrzymywał, że tylko on to robi. Było to neutralne, przyjazne. Do dzisiaj obija mi się w głowie bolesnym echem odpowiedź "No to twój problem". Napisałam wtedy tylko coś w stylu, że chciałam być miła. Że naprawdę go nie rozumiem. Już przed tym na moje pretensje, że smutno mi, że znowu do mnie nie przyjechał po korkach padły przykre słowa, że nie jest do tego zobligowany i, że ja nigdy u niego nie byłam. Jednak to nie było w stanie zniechęcić mnie do tego stopnia, żeby sobie odpuścić. Tamto zabolało mnie tak mocno, że się poddałam. Chciałam już tylko zapomnieć.
Kolejne miesiące były chyba najgorszymi w moim życiu. Może to brzmi śmiesznie, tanie zauroczenie głupiej nastolatki, ale mi w ogóle nie było do śmiechu. Naprawdę go pokochałam, bardzo zależało mi na nim jako na chłopaku, przyjacielu i po prostu człowieku. Utrata kontaktu mnie załamała, miałam depresję. Starałam się skupić na swoim życiu, przyjaciołach, nauce do matury. Mimo to czułam straszną pustkę a tęsknota praktycznie mnie nie opuszczała. Pozornie żyłam w miarę normalnie, ale w środku cały czas żyło to we mnie, miesiącami płakałam w ukryciu. Nauczyłam się po prostu grać, że wszystko jest w porządku. Czas nie wyleczył ran, przyzwyczaił mnie tylko do bólu i cierpienia
Moją rutynową walkę o uwolnienie z uczuć burzył też przypadkowy kontakt, snapy raz na kilka tygodni, które i tak były wysyłane hurtowo, pewnie do wielu znajomych. Napisałam mu też życzenia na urodziny, zadzwonił do mnie na dwie minuty, a ja rozpłakałam się zaraz po wciśnięciu czerwonej słuchawki.
Poza tą rozmową telefoniczną nie mieliśmy kontaktu prawie cztery miesiące, aż do matur, kiedy moja ciekawość wzięła górę i spytałam, jak mu poszło. Następnego dnia on zrobił to samo. Do końca egzaminów miałam pretekst do zaczynania rozmowy, pod pretekstem ciekawości, obawiałam się jednak, co zrobię, kiedy ta przykrywka zniknie. Kolejnym pretekstem stała się gra w szachy w internecie. Raz na kilka dni, tydzień proponowałam partię, czasem trochę przy tym rozmawialiśmy.
Nasz kontakt odnowił się w lipcu, był w miarę regularny i intensywny, chociaż to ja w dalszym ciągu częściej go prowokowałam. Pojechałam z koleżanką do tamtej, napisałam do niego, że jestem w ich mieście. Zobaczyliśmy się po SIEDMIU miesiącach. Zachowywał się jak kiedyś, mi udało się utrzymać spokój. Później znowu czułam coś w powietrzu, jakby nie wszystko się wypaliło.
W tym czasie miałam też problem z wybraniem miasta studenckiego. Znajomi do X, on do Y. Nie chciałam iść do Y podążając ślepo za iluzją. Zdecydowałam się jeszcze raz spróbować wyjaśnić, powiedzieć co czułam przez cały ten czas i uwolnić. Termin składania dokumentów się kończył, zostały tylko dwa dni do X. W nocy zaproponowałam spotkanie, najpierw zostało odrzucone przez zaplanowanych gości, propozycja spotkania po jego wyjeździe. Pisałam jednak, że chciałam przed dokumentami, że chciałam coś sprawdzić. Pytał co, ale nie powiedziałam. Zgodził się na wcześniejszą godzinę, nawet zasugerował, żebym została przy gościach. I tak wyszło, że zostałam tam do późnej godziny, odwiózł mnie. W drodze powrotnej zebrałam się na odwagę i powiedziałam co czuję. Usłyszałam wzajemność, że chce ze mną być. Nie potrafił wyjaśnić tej rozłąki, przepraszał i wyraził chęć poprawy. Zgodziłam się.
Nie powiedziałam tak naprawdę wtedy tego co chciałam. Moich wyrzutów, że czułam się jak zabawka. Wyjaśnialiśmy to po pewnym czasie przez telefon. Czytał co pisałam, ale nie do końca brał odpowiedzialność. Twierdził, że nie było inicjatywy z mojej strony, że tylko on przyjeżdżał do mnie. Że nie wiedział do jakiego miasta idę a nie chciał kolejnego związku na odległość. Że nasze charaktery są przeciwstawne. Pisał też jednak, że nie muszę się martwić bo mnie kocha i nie zostawi. Na tym stanęło.
Moim teraźniejszym problemem, z którym się do Was zwracam jest jednak to, że nie czuję wystarczających starań z jego strony. Na wyjeździe nie pisał przez dwa dni, ja odezwałam się pierwsza. Później jakiś czas było dobrze, w nastęnym tygodniu widzieliśmy się trzy razy, dwa razy on przyjechał, raz ja. W ciągu dnia chociaż raz pytał, co u mnie, czasem pisaliśmy do późnych godzin jak kiedyś, graliśmy. Czuję się jednak jak na kolejce górskiej. W ubiegłym tygodniu przyjechał tylko we wtorek, piątek słaba rozmowa, sobota kompletna cisza, tylko w nocy wyznanie, że mnie kocha. Po całym dniu milczenia wywołało u mnie więcej smutku niż radości. Następnego dnia tłumaczenia, że nie miał czasu bo cały dzień był ze znajomymi a nie lubi bawić się przy kimś telefonem, niekulturanie tak. Ja wiedziałam o jednym spotkaniu, ale nie, że się tak rozciągnie. Uważam, że powinien jednak znaleźć w ciągu zajętego dnia chociaż chwilę dla mnie. W dużej grupie kilka minut używania telefonu, żeby nawiązać rozmowę z kochaną osobą nie jest chyba niczym złym? Kilka dni wcześniej pytałam, kiedy wpadnie. Pisał, że może w piątek, ja byłam zajęta, sobota on, to może niedziela. Zapytałam jakie ma plany a on o spotkaniu z kolegą. Pisał, że zepsuło mu się coś w aucie i nie chce jechać w dłuższą trasę i dodał "teraz ty przyjeżdżasz". Wkurzyło mnie to. Takie ultimatum. Kiedy to wyjaśnialiśmy zarzucał mi brak inicjatywy, mimo że to ja odbudowałam kontakt i przyjechałam przed związkiem dwa razy, a w trakcie po jego dwóch wizytach wybrałam się tam przy okazji po zorganizowanym wypadzie z moimi znajomymi w jego mieście. Potem on raz we wtorek. Kłóciłam się, że to on miał teraz wpaść bo tak pisał i w dodatku olewał mnie w ostatnie dni więc nie chcę tam jechać po tym. On, że nic mi się nie stanie i moja kolej, czego oczekiwałam przy odległości (25km, więc wcale nie tak wiele), że on jeździ częściej. Ja nie mam nic przeciwko, żeby czasem tam jechać, ale nie w sytuacji kiedy to on miał przyjechać, czułam się zaniedbana kilka dni, a nagle dostaję "teraz ty". Rozumiem usterkę w aucie, ale są busy i mógł zaprosić mnie milej. Pisał, że wpadnie jak znajdzie czas, ale chciałby, żebym też go odwiedziła. Wyszło na to, że następnego dnia był gotowy wpaść i już szukałam busa, ale przypomniał sobie o wyjeździe do babci.
Ja pojechałam do niego w środę, po ponad tygodniu, miałam załatwić tam sprawy urzędowe. Kiedy się widzimy mam wrażenie, że naprawdę mu zależy, jest czuły, przytula się dużo i emanuje uczuciami. Może to jednak tylko iluzja? Wróciłam od niego bardzo późno bo nie zdążyłam sprawdzić busów powrotnych o normalnych godzinach. Mama zabroniła mi już tam jeździć, ale liczę, że szybko jej przejdzie.
Nasze oczekiwania jednak się różnią. Chciałabym więcej pisać kiedy nie jesteśmy razem, rozmawiać. Mam wrażenie, że jemu wystarczy 5 minut rozmowy dziennie, jeśli ja tego nie pociągnę. Jednego dnia mamy regularny, fajny kontakt + z godzina rozmowy, innego kompletna cisza lub z dziesięć minut.
Najbardziej drażnią mnie jednak rzadkie spotkania i aranżowanie ich. Wiele par widuje się codziennie i nie narzeka, że to zbyt dużo. Ja bym zwariowała, uważam, że potrzebuję dużo przestrzeni, ale z nim nawet dla mnie kontaktu jest za mało. Ja przy słabym kontakcie telefonicznym wariuję z tęsknoty po czterech dniach. Chciałabym widywać się 3 razy w tygodniu, czasem dwa jeśli nie ma czasu. Fajnie jest trochę odpocząć i zatęsknić, ale nie odpocząć od tęsknoty raz w tygodniu, a resztę czasu umierać z samotności. Powiedziałam mu na ostatnim spotkaniu, że raz w tygodniu to zdecydowanie za mało i chcę z 3. Przytaknął, zrozumiał. A jednak..
Dzisiaj znowu przegiął. Nie widzieliśmy się dwa dni, z ciekawości spytałam, kiedy się zobaczymy. Co odpowiedział? Na wspólnym wypadzie z jego znajomymi, na który ja mam dojechać we wtorek! W czwartek nie pracował, ktoś inny kochałby tak bardzo i okazywał to, że przyjechałby już następnego dnia, ale ja nawet tego nie wymagam. W piątek to samo, wolne. Dzisiaj mnie nie będzie cały dzień. Jutro jest niedziela i nie pracuje, ale czwarty dzień z rzędu chce sobie odpuścić. W poniedziałek jedzie nad to jezioro, które jest niedaleko mnie, mógłby wtedy podjechać do mnie, ale nawet się o tym nie zająknął. W dodatku właśnie wtedy wypada miesiąc. Słaba rocznica, ale fajnie byłoby się zobaczyć. Pisałam, że znowu tydzień, przytaknął jakby nigdy nic. Pytałam, dlaczego akurat tego dnia dojeżdża do nich, dlaczego 21.. On, że tak po prostu, ale czemu nie. Pisałam, żeby się domyślił. Napisał tylko, że nie wie, a ja się powtórzyłam. W ciągu dnia był często dostępny, rozmawialiśmy rano, ale do tej godziny nie dostałam odpowiedzi ani niczego.
Nie wiem co mam zrobić. Kocham go, ale do niego nie dociera, że potrzebuję więcej kontaktu i zainteresowania. Nie chcę za każdym razem się prosić i upokażać, to powinno chyba wypływać z obydwu stron. Zrywać też nie chcę bo z drugiej strony mam wrażenie, że jednak mu zależy. W dodatku nie chcę znowu przeżywać tego cierpienia po raz drugi bo wiem, że bardzo ciężko będzie mi o nim zapomnieć. Nie pomogła mi nawet półroczna przerwa.. Proszę o opinie, co o tym wszystkim myślicie? Co powinnam zrobić?
Olyska jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-19, 06:51   #2
Devon_rose
Zakorzenienie
 
Avatar Devon_rose
 
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 4 710
Dot.: Chłopak mnie zaniedbuje i się nie stara

:-D

To na serio? :-P
Jaki związek ? Jaka miłość z jego strony ???

Chłopakowi się nudzi to czasem utrzymuje kontakt ze swoją "dziewczyną".
Albo ma cos z głową i lubi bawić się Twoimi uczuciami.
__________________

Zwierzak to nie rzecz, nie kupuj go na prezent !
Devon_rose jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-19, 07:50   #3
ptasie__mleczko
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 527
Dot.: Chłopak mnie zaniedbuje i się nie stara

A idziecie w końcu na studia do tego samego miasta??
Jeśli tak to jest szansa że to się zmieni, jeśli nie to raczej nic z tego nie będzie i się prawdopodobnie rozejdziecie bo Ty masz inne potrzeby. Prawda jest też taka że faceci z reguły na początku nie są tak mocno zaangażowani w związek jak kobiety. I nie potrzebują takich ciągłych spotkań i ciągłego pisania. Trzeba to zaakceptowac i nie robić awantur. Można jak najbardziej dużo na ten temat rozmawiać ale bez pretensji i raczej na żywo niż przez telefon. Mój mąż na początku związku również się tak zachowywał. Zero pisania, spotkania raz na 2 tygodnie. Nie wiem czy to dobry przykład, ale po czasie zrozumiałam że mu wtedy na początku po prostu nie zależało i dopiero z czasem narodziła się bliska więź. Czy warto dać szansę? Ja uważam że warto. Przynajmniej zobaczysz z czasem czy to się poprawi czy nie. Ale się przekonasz a nie będziesz zastanawiała co by było gdyby. Dużo rozmawiajcie że sobą na żywo, że Ci go brakuje, że chciałabyś żeby więcej z Tobą pisał/rozmawiał itp. Co do spotkań to uważam, że jeśli jemu coś wypadło to przecież też możesz do niego pojechać. To nie jest na zasadzie że on miał przyjechać to on musi. Coś tam mu wypadło to też wykaz inicjatywę i pojedź. Znowu tak daleko do siebie nie macie. Trochę też wyrozumiałości z Twojej strony musi być, nie upieraj się tak przy swoim.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
to jest MOJE zdanie. Nikt Ci nie każe się z nim zgadzać! Szanujmy odmienne poglądy
ptasie__mleczko jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-19, 07:53   #4
krolowazimy
Wtajemniczenie
 
Avatar krolowazimy
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 2 418
Dot.: Chłopak mnie zaniedbuje i się nie stara

Autorko, nie pasujecie do siebie i tyle. Nie zmienisz jego podejścia, on sam też się nie zmieni. Rozumiem, że Ci na nim zależy, ale chyba trzeba odpuścić. Być może w przyszłości spotkasz kogoś, z kim będziesz, tak zwyczajnie, szczęśliwa.

Jesteś młodziutka, wiele przed Tobą. Nie marnuj czasu.
krolowazimy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-19, 09:52   #5
QueenOfHearts
Rozeznanie
 
Avatar QueenOfHearts
 
Zarejestrowany: 2017-05
Wiadomości: 864
Dot.: Chłopak mnie zaniedbuje i się nie stara

autorko,
szkoda życia na taką namiastkę związku.
Zasługujesz na więcej niż on chce ci dać.
__________________
"NIE MA SPRAWIEDLIWOŚCI. JESTEM TYLKO JA." T.Pratchett
QueenOfHearts jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-19, 10:01   #6
Andz126p
Rozeznanie
 
Avatar Andz126p
 
Zarejestrowany: 2016-10
Wiadomości: 895
Dot.: Chłopak mnie zaniedbuje i się nie stara

Dajesz siebie za dużo, a otrzymujesz namiastkę tego co powinnaś. Naprawdę wydajesz się osoba racjonalna, taki długi wpis a dość dobrze mi się go czytało, więc wnioskuję, że za głupia nie jesteś... Na pewno nie jesteś aż tak głupia by nadal być z tym kolesiem.
Pierwsze miesiące powinny być wspaniałe - a tu opisujesz jakbyś była z nim z 10 lat...
On ewidentnie ma Cie gdzieś.
Dobrze mu jak jesteś obok, ale też mu dobrze jak ciebie nie ma.
Napisanie SMS raz dziennie lub kilka razy aby druga osoba wiedziała że się o niej myśli to też nie jest zbyt pracochłonne- a dla niego chyba jest...

Widać że bardzo się dla niego starasz, ale im bardziej się starasz i się w to wkręcasz, tym bardziej jest to cięższe dla Ciebie.
Naprawdę, przemyśl to. Bo on powinien się starać tak samo mocno jak i ty.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Andz126p jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-19, 15:47   #7
broccolina
Rozeznanie
 
Avatar broccolina
 
Zarejestrowany: 2013-07
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 543
Dot.: Chłopak mnie zaniedbuje i się nie stara

Cytat:
Napisane przez Andz126p Pokaż wiadomość
On ewidentnie ma Cie gdzieś.
Dobrze mu jak jesteś obok, ale też mu dobrze jak ciebie nie ma.
Dokładnie.

Ja na twoim miejscu zastanawiałabym się czy jesteś jedyną tego typu jego "dziewczyną". Co on robi jak ma kilka wolnych dni skoro nie umiera z tęsknoty żeby paść tobie w ramiona, ma jakieś bardzo zajmujące hobby? Bałabym się, że on po prostu gra na co najmniej dwa fronty a te jego spotkania "w grupie" gdzie "nie chce wyciągać telefonu w towarzystwie" to tak na prawdę randki.

Moim zdaniem wkręciłaś sobie jakieś uczucie do niego, zabiegasz o niego tyle miesięcy i gdzieś podświadomie pewnie kręci cię jego niedostępność i to, że on jest ciągle dla ciebie uciekającym króliczkiem. Niestety ty podajesz mu siebie na tacy, poolewaj go trochę, zobacz kiedy (i czy w ogóle) on zacznie się dopytywać kiedy przyjedziesz?
__________________
broccolina jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2017-08-20, 19:21   #8
Olyska
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2017-08
Wiadomości: 4
Dot.: Chłopak mnie zaniedbuje i się nie stara

Hej! Dopiero wróciłam z wczorajszego wyjazdu i nie miałam okazji odpisywać. Zajrzałam zobaczyć odpowiedzi i trochę mi się smutno zrobiło, chociaż tego się spodziewałam i chciałam zobaczyć czy z zewnątrz też wygląda to średnio. Chciałam też w sumie sprawdzić, czy to nie ja jednak zwariowałam i jestem zbyt wymagająca. Z dwojga złego jak smutne by to nie było wolę pierwszą opcję, nawet dla innych nie wygląda to normalnie. Spróbuję teraz poodpowiadać cytując, ale robię to pierwszy raz i może nie wyjść
Cytat:
Napisane przez ptasie_mleczko
A idziecie w końcu na studia do tego samego miasta??
Jeśli tak to jest szansa że to się zmieni, jeśli nie to raczej nic z tego nie będzie i się prawdopodobnie rozejdziecie bo Ty masz inne potrzeby. Prawda jest też taka że faceci z reguły na początku nie są tak mocno zaangażowani w związek jak kobiety. I nie potrzebują takich ciągłych spotkań i ciągłego pisania. Trzeba to zaakceptowac i nie robić awantur. Można jak najbardziej dużo na ten temat rozmawiać ale bez pretensji i raczej na żywo niż przez telefon. Mój mąż na początku związku również się tak zachowywał. Zero pisania, spotkania raz na 2 tygodnie. Nie wiem czy to dobry przykład, ale po czasie zrozumiałam że mu wtedy na początku po prostu nie zależało i dopiero z czasem narodziła się bliska więź. Czy warto dać szansę? Ja uważam że warto. Przynajmniej zobaczysz z czasem czy to się poprawi czy nie. Ale się przekonasz a nie będziesz zastanawiała co by było gdyby. Dużo rozmawiajcie że sobą na żywo, że Ci go brakuje, że chciałabyś żeby więcej z Tobą pisał/rozmawiał itp. Co do spotkań to uważam, że jeśli jemu coś wypadło to przecież też możesz do niego pojechać. To nie jest na zasadzie że on miał przyjechać to on musi. Coś tam mu wypadło to też wykaz inicjatywę i pojedź. Znowu tak daleko do siebie nie macie. Trochę też wyrozumiałości z Twojej strony musi być, nie upieraj się tak przy swoim.
Tak, to samo miasto. Pojechałam tam tuż przed ostatecznym terminem składania dokumentów do tego, które jednak odrzuciłam. Strasznie się wahałam kilka ostatnich dni. Nie chciałam podjąć złej decyzji i później dołożyć ją do kolekcji tych, których nie mogę sobie wybaczyć. Te wyrzuty i wypominanie przeszłości, chęć cofnięcia czasu to najgorsze co mnie w ciągu ostatniego roku spotkało, nigdy wcześniej nie miałam takich uczuć na dłuższą metę. Chciałam sobie oszczędzić kolejnych żali i zobaczyć na czym stoję, nie podążać za fałszywą nadzieją. Postąpiłam z tą decyzją kompletnie pod prąd, wbrew wszystkim. Rodzice chcieli, żebym poszła gdzie indziej. Najpierw dali mi wolną furtkę, ale im dłużej się wahałam przez te dni, tym bardziej oni obstawiali za tym drugim, bo bliżej, bo prościej. Kiedy byłam u niego do późnego wieczora, cały dzień wydzwaniali, że już ciemno a rano jedziemy tam, a żaden moment nie nadawał się na wyjście przez gości, zakupy, potem spotkanie z jego kolegami, zwłaszcza, że nie miałam aż do powrotu szansy na szczerą rozmowę z nim. Już coraz bardziej mimo wszystko chciałam jednak to drugie miasto, a oni tylko krzyczeli "kto cię tam zawiezie za kilka dni?!". Przyjaciele i prawie wszyscy znajomi idą do tamtego miasta, do tego tylko dwie osoby, które lubię + on. To może wyglądać dziecinnie, jakbym chciała iść tam tylko ze względu na niego, ale patrzenie na znajomych w takiej sprawie też chyba nie jest dojrzałe. To miasto zaczęło mnie kręcić, chciałam tam spróbować i szukałam tylko jakiegoś znaku, impulsu. Czegoś co przekona mnie na tyle, że znikną te wątpliwości i ryzyko wyrzutów. Chciałam strasznie ich uniknąć, przez ostatnie miesiące najadłam się tego chyba na całe życie. A byłam pewna, że czego nie zrobię, i tak mnie nie ominą, między młotem a kowadłem.. A jednak mi się to udało. Nawet jeśli z nim mi nie wyjdzie, na tamtą chwilę straciłam wahanie, nie żałuję i nie będę. Przyjaciele zostaną, znajomych poznam nowych, a jeśli mi nie wyjdzie, to tylko pierwszy rok, czas próby i poszukiwań, mogę się przenieść. Nie chcę się już zadręczać. To samo dotyczy jego. Jest dokładnie jak napisałaś, chcę chociaż spróbować, w końcu walczyłam o niego tyle czasu, zależy mi na nim bardzo. Co do mojego jeżdżenia tam, ja nie mam nic przeciwko, wykazuję inicjatywę większą niż inne dziewczyny w normalnych związkach, byłam tam już dwa razy przed, i dwa po rozpoczęciu związku. Teraz jednak te okoliczności mnie powstrzymywały. Ja pytałam kilka razy, kiedy się pojawi, dawał do zrozumienia, że to zrobi, przesuwając domniemany termin spotkania. Potem mało rozmawialiśmy i czułam się olewana. Następnie, kiedy znowu JA poruszyłam ten temat, bum "teraz ty przyjeżdżasz''. Poczułam się oszukana, gdybym pojechała po tym do niego jakby nigdy nic kompletnie bym się upokożyła. I tak to zrobiłam, ale w rozmowie wyszło trochę na moje, był gotów przyjechać, ale nie mógł. Jeśli chodzi o zaangażowanie w pisaniu i spotkaniach, kiedyś było inaczej i chyba dlatego boli mnie to dwa razy mocniej, bo wiem, jak bardzo potrafi się starać. Przez pierwsze dwa miesiące ciągle pisaliśmy, nie deklarował nic, ale to było dla mnie oczywiste, że mu zależy i to bardzo. Właśnie mam wrażenie, jakby on to traktował jakbyśmy byli już w rocznym związku, pierwszy etap zaliczony kiedyś, przed odsunięciem się, a teraz jakby nie było tego pół roku, od razu chciałby przeskoczyć ten czas. A co do Twojego męża, na początku, kiedy mu jeszcze tak naprawdę nie zależało zapewniał Cię, że jest inaczej? Czy najpierw był zdystansowany ogólnie a potem się zaangażował?
Cytat:
Napisane przez Andz126p
Dajesz siebie za dużo, a otrzymujesz namiastkę tego co powinnaś. Naprawdę wydajesz się osoba racjonalna, taki długi wpis a dość dobrze mi się go czytało, więc wnioskuję, że za głupia nie jesteś... Na pewno nie jesteś aż tak głupia by nadal być z tym kolesiem.
Pierwsze miesiące powinny być wspaniałe - a tu opisujesz jakbyś była z nim z 10 lat...
On ewidentnie ma Cie gdzieś.
Dobrze mu jak jesteś obok, ale też mu dobrze jak ciebie nie ma.
Napisanie SMS raz dziennie lub kilka razy aby druga osoba wiedziała że się o niej myśli to też nie jest zbyt pracochłonne- a dla niego chyba jest...

Widać że bardzo się dla niego starasz, ale im bardziej się starasz i się w to wkręcasz, tym bardziej jest to cięższe dla Ciebie.
Naprawdę, przemyśl to. Bo on powinien się starać tak samo mocno jak i ty.
Nie umiem się w sumie nie zgodzić co tak się czuję. Nie mam pojęcia co z tym zrobić bo wszystko to niby wiem, ale jednak mam opory, żeby po prostu sobie odpuścić. Po zerwaniu kontaktu nie widziałam go ponad pół roku, a jednak przeżywałam to gorzej i dłużej niż wiele osób po zakończeniu związku. I przecież tak naprawdę do tej pory by mi nie przeszło, nic się w moich uczuciach nie zmieniło. Byłam zakochana kilka razy, też przeżywałam, ale czegoś takiego jeszcze nigdy nie miałam. Tamte historie się nie umywają. Boję się, że nawet jeśli odejdę to i tak będę cierpieć, jeszcze dłużej, w ogóle nie zapomnę. Wiem, że chcę walczyć, ale jeśli będą mijać tygodnie, a nic się nie zmieni, to już wolę chyba cierpieć w samotności i zapomnieć (albo i nie ) po latach.
Cytat:
Napisane przez broccolina
Cytat:
Napisane przez Andz126p Pokaż wiadomość
On ewidentnie ma Cie gdzieś.
Dobrze mu jak jesteś obok, ale też mu dobrze jak ciebie nie ma.
Dokładnie.

Ja na twoim miejscu zastanawiałabym się czy jesteś jedyną tego typu jego "dziewczyną". Co on robi jak ma kilka wolnych dni skoro nie umiera z tęsknoty żeby paść tobie w ramiona, ma jakieś bardzo zajmujące hobby? Bałabym się, że on po prostu gra na co najmniej dwa fronty a te jego spotkania "w grupie" gdzie "nie chce wyciągać telefonu w towarzystwie" to tak na prawdę randki.

Moim zdaniem wkręciłaś sobie jakieś uczucie do niego, zabiegasz o niego tyle miesięcy i gdzieś podświadomie pewnie kręci cię jego niedostępność i to, że on jest ciągle dla ciebie uciekającym króliczkiem. Niestety ty podajesz mu siebie na tacy, poolewaj go trochę, zobacz kiedy (i czy w ogóle) on zacznie się dopytywać kiedy przyjedziesz?
Co do dziewczyn na boku jestem raczej pewna, że nie ma żadnej. Jeździłam z nim raz w odwiedziny do kilku członków rodziny, wujek, babcia. Przedstawiał mnie prawidłowo. Rodzicom nie powiedział konkretnie, ale jak stwierdził jest to oczywiste i i tak wiedzą, jego mama zresztą dała mi to do zrozumienia. Kiedy byłam raz z jego znajomymi jako koleżanka puszczali na ten temat różne śmieszne uwagi, że nie będą robić mu przy mnie wstydu. Mamy jechać z jego znajomymi na wsólny wyjazd. Teoretycznie mogą być inne, ale to typ dzieciaka, którego właśnie ciężko odciągnąć od kolegów, a od obczajania innych lasek pewnie wolałby granie na komputerze, nawet dla mnie przecież nie ma czasu za dużo. Nie ukrywa też wspólnych zdjęć. O tą kwestię akurat się nie martwię Co do wkręcenia uczuć i niedostępności może być w tym coś, że się o prostu zawzięłam gdzieś w podświadomości. Zależało mi jednak od samego początku, jeszcze kiedy bardzo okazywał mi zainteresowanie, jednak przyznałam się sama przed sobą dopiero, kiedy zaczęłam je tracić. Czy zacznie dopytywać żebym ja przyjechała nie wiem, właśnie na to nalegał ostatnio i raczej bym się doczekała, ale chciałabym, żeby sam z siebie przyjechał, a nie na prośbę. A tak, że sam to zaproonował było tylko dwa z trzech razy, w pierwszym tygodniu..

---------- Dopisano o 19:21 ---------- Poprzedni post napisano o 18:06 ----------

Poza tym to nie jest takie czarne na białym, że nic nie znaczę. Na każdym spotkaniu mówi, że mnie kocha, to wychodzi z niego jakby samoistnie i brzmi tak naturalnie, szczerze.. Dodaje, że naprawdę, kiedy spytałam jak bardzo wyjechał mi z tekstem, że jak tylko potrafię sobie wyobrazić. Również mi to pisze, tak samo, że tęskni (prawdopodobnie dlatego, że ja tak robiłam i według niego nie ma sensu się użalać a ja doczepiłam się, że chyba tylko ja to czuję i zaprzeczył, więc zaczęłam dawać do zrozumienia, że chciałabym czasem to odczuć). Ostatnio w sumie rzadziej pisze mi miłe rzeczy, może dlatego, że nie doceniłam jednej nocnej po całym dniu olewania Osobiście jednak wyznania i komplementy nadal padają. Ale to jednak tylko słowa, ważniejsze są dla mnie czyny.
Kiedy jesteśmy razem jest doskonale, jest bardzo czuły, nie przestaje się kleić. Zachowuje się, jakby był uzależniony od bliskości (tym bardziej dziwi mnie, że nie dąży do częstych spotkań). To jest mój pierwszy związek i nigdy nie robiłam rzeczy, które robią pary. Nie mam doświadczenia. Chciał mnie pocałować już po odwiezieniu mnie tamtego dnia kiedy się zeszliśmy, ale wypaliłam, że nigdy tego nie robiłam i skończyło się na buziaku. Dla mnie wszelkie formy bliskości były bardzo krępujące, on do nich dążył, ale twierdził, że to akceptuje i nie nalega, poczeka. Bardzo o przełamywanie lodów zabiegał. W sumie zachowywał się, jakby właśnie tego pół roku nie było, kontynuacja związku, jak gdyby nigdy nic. A ja jednak straciłam zaufanie, nie czuję się pewnie, jestem zresztą amatorem, a on nie do końca rozumie, że osoby bez związków na koncie nie są przyzwyczajone do pewnych rzeczy. Przeszkadzały mu moje blokady, nawet w kłótni o ilość spotkań kiedy pisałam o innych parach wyjechał mi z tekstem, że w innych związkach dziewczyny są bardziej czułe, same chcą bliskości, całować się i przytulać. Dodał, że trudno, akceptuje to i jakoś pracujemy nad tym. Teraz problemu już prawie nie ma, sama zmieniłam się trochę w przylepę, ale patrzenie w oczy wciąż mnie peszy :/
Poza tym nie jest tak, że nie pisze w ogóle. Zwykle te kilka symbolicznych wiadomości jest, po prostu są dni, kiedy jest jedna lub wcale. Czasem piszemy jednak nawet kilka godzin, gramy. Tylko właśnie, kilka dni jest fajny kontakt i wszystko ok, a potem cisza. Nie ma tej stabilności, stałej uwagi.
Jeśli chodzi o spotkania to to mnie najbardziej irytuje. Z drugiej strony kiedyś pisał, że tęskni, a zobaczymy się dopiero w weekend bo praca. Po tygodniu. Byłam wtedy trochę zła, bo pracuje u taty jako pomocnik i może brać wolne, kończyć wcześniej. W dodatku tak naprawdę wychodzi mu tylko z 2/3 dni w tygodniu. Wtedy wrócił z tatą do domu bo chciał odpocząć i liczyliśmy, że może nie będzie chciał już wracać do firmy, ale jednak. Zawiodłam się trochę, ale potem stwierdziłam, że nic się nie stało i kiedy indziej. Odpisał mi zaraz z pytaniem "gdzie jestem". Ja, że w domu, a on na to, że będzie za pół godziny. Olał dla mnie pracę i w sumie tatę. Rzucił to i przyjechał do mnie. Takie małe gesty sieją zamęt w mojej głowie, odciągają mnie od myślenia, że mu nie zależy..
Chciałabym po prostu jakoś do niego dotrzeć, że potrzebuję więcej spotkań i kontaktu na co dzień. Może to jest po prostu ten typ, który nie potrzebuje tyle uwagi? Zresztą nie przepada za pisaniem, nie wie o czym, woli czytać jak ja rozpisuję się o pierdołach, dopiero po czasie się rozkręca. Ale gdyby chociaż częściej mnie zaczepiał, wykazywał tym zainteresowanie na bieżąco, jak kiedyś.. Wtedy też zwykle się nie rozpisywał, chyba, że wkręcił się w temat, ale i tak rozmawialiśmy dużo.
Wczoraj pytał, jak się bawię, ale telefon mi padał i odpisałam, a wiadomość nie doszła z braku neta i musiałam go i tak wyłączyć. Po podładowaniu dopiero wysłało, dzwonił po jakiś 5-ciu godzinach. Mijaliśmy się. Ja próbowałam zadzwonić, ten mi odpisał, ja żeby oddzwonił, miał kolację, ja pod prysznic, ten, czy już skończyłam, odpisałam po kilku sekundach a już nie odczytał. Wkurzyłam się i sama zadzwoniłam, ale chociaż prawie godzinę gadaliśmy. Dzisiaj rano napisałam, że umieram bo głowa mnie boli, odczytał po kilku godzinach a odpisał niedawno. Coś takiego mnie irytuje, normalnie większość by się zainteresowała i dopytywała.
Nie wiem jak nim potrząsnąć, czy dużo sama pisać, czy milczeć i czekać, a może nawet odpisywać po godzinach? Ehh, wtedy to raczej tylko zasieję wrogość. W dodatku jutro mam jechać z nim i jego znajomymi nad jezioro do domku, na noc lub kilka, a praktycznie ich nie znam..
Olyska jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-20, 19:44   #9
owieczka258
Raczkowanie
 
Avatar owieczka258
 
Zarejestrowany: 2017-08
Wiadomości: 358
Dot.: Chłopak mnie zaniedbuje i się nie stara

Co powinnaś zrobić? Zakończyć to. Ewidentnie do siebie nie pasujecie. Nie ma tutaj "tego czegoś". Po co chcesz się męczyć? Na co Ci utrzymywanie tego na siłę? Podziękuj temu Panu, spotkasz jeszcze kogoś dla siebie.
__________________
Deliver me into my fate
If I'm alone I cannot hate
owieczka258 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-20, 20:53   #10
QueenOfHearts
Rozeznanie
 
Avatar QueenOfHearts
 
Zarejestrowany: 2017-05
Wiadomości: 864
Dot.: Chłopak mnie zaniedbuje i się nie stara

skończ to.
Szkoda życia i nerwów.
Za 10 lat nawet nie będziesz pamiętała o tej namiastce faceta.
__________________
"NIE MA SPRAWIEDLIWOŚCI. JESTEM TYLKO JA." T.Pratchett
QueenOfHearts jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-20, 21:51   #11
tamaryfa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 51
Dot.: Chłopak mnie zaniedbuje i się nie stara

Mówi, że kocha...Masz rację. Mówi. Tylko tyle. Nie znaczy, że kocha. Gdzie rzyganie tęcza i pochód jednorożców? Powinnas być mega szczęsliwa na takim etapie "związku" , a Ty się zadręczasz. Pokuta jakaś czy co? Dam Ci radę starszej kolezanki, bo takich typków jak Twój znam i miałam do czynienia : zakończ to. Ja jakoś dwa lata temu mialam podobnie. Taki niby związek, gdzie na spotkaniach jest fajnie, ale nie są za częste, gdzie czasem pisze duzo, a potem nagle nic przez kilka dni. A baaardzo mi na nim zależało. Tez nie umiałam wybić go sobie z głowy. Ale w końcu powiedziałam mu arrivederci. Wtedy się uaktywnił, ale było za późno. Bo poznałam kogos, kto otoczył mnie taką uwagą, opieką i zaangażowaniem ( i tak to już trwa od wielu miesięcy), że w końcu przekonałam się czym jest miłość (W CZYNACH) i do czego zdolny jest kochający chłopak.
tamaryfa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2017-08-21, 09:23   #12
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Chłopak mnie zaniedbuje i się nie stara

Pogódź się z faktami i przestań sobie wmawiać, że może mu jednak zależy. To nie jest i nigdy nie będzie udany związek. Jesteś z nim tylko z desperacji, aby portki były. Unieszczęśliwiasz się tylko i wyłącznie na własne życzenie. Szkoda, że najwidoczniej uznałaś, że bez faceta niewiele znaczysz.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2017-08-21 10:23:57


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 16:39.