Szkoła rodzenia a rzeczywistość - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Być rodzicem

Notka

Być rodzicem Forum dla osób, które starają się o dziecko, czekają na poród lub już posiadają potomstwo. Rozmawiamy o blaskach i cieniach macierzyństwa.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-09-17, 10:10   #1
Meier Link
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 323

Szkoła rodzenia a rzeczywistość


Jestem już po połowie zajęć w szkole rodzenia. Było już o szpitalu, porodach, cesarskich cięciach itp., teraz zostały chyba tylko opieka nad dzieckiem i karmienie. Zapisałam się, bo wpadałam w panikę na myśl o porodzie i myślałam, że mnie to chociaż trochę uspokoi i pomoże się przygotować fizycznie. Tymczasem z każdych zajęć wychodzę zdołowana. Poruszane są tematy interesujące przyszłych rodziców, można się dużo dowiedzieć, panie prowadzące mają duże kompetencje, jednak wydaje mi się, że tej wiedzy nie wykorzystam.
Temat pozycji w trakcie porodu był dokładnie omówiony w teorii i na gimnastyce, jednak było to zbędne. Prawie każda z uczestniczek będzie rodzić w pozycji półleżącej, bo "jest taki zwyczaj". Najlepsze są pozycje pionowe, bo w takich kanał rodny jest o 1/3 szerszy, ale jak rodząca będzie mieć szczęście, to pozwolą jej się przekręcić na bok, żeby chociaż kość ogonowa mogła się odgiąć. Za to mamy pamiętać, żeby na łóżku porodowym nie przesuwać nóg za bardzo do przodu, żeby przypadkiem nie zabrudzić sterylnych narzędzi, które położna ma tam ułożone. Może będziemy rodzić z ochroną krocza, która polega na tym (nie wiem, czy wyłącznie, ale tak to widziałam na pokazanym zdjęciu i tak wspomniała pani nie wdając się w szczegóły), że jak wychodzi główka, to położna pomaga zsunąć się z niej skórze krocza (albo tylko ją przytrzymuje), żeby jej bardziej nie naciągać. Jeśli chodzi o samodzielną ochronę, to najlepiej nie robić nic, bo potrzeba cięcia bądź pęknięcia zależy do wielu czynników. Możemy się ewentualnie masować, chociaż nie ma to większego sensu i pić napar z kory malin. Na wszelkie zabiegi medyczne "ratujące życie" podpisuje się zgodę z góry i wypada rozumieć, że jest w tym cięcie krocza, bo o nim się pacjentki nie informuje, (chyba, że to jakaś znajoma) żeby się nie przestraszyła i nie przestała przeć w nieodpowiednim momencie, bo wtedy ją zaboli. W ogóle lepiej nie protestować przy takim nacięciu, bo pęknie zwieracz odbytu. Podałam przykłady, więcej wymieniać nie będę.
Nie mam absolutnie pretensji do pań prowadzących, bo są życzliwe i pewnie lepiej, że mówią, jak jest w rzeczywistości. Bardzo bym się cieszyła, gdyby któraś z nich odbierała mój poród. Trudno się jednak zgodzić, że pacjentka powinna współpracować z personelem dla swojego dobra, bo im zależy, żeby ją najmniej bolało i poród był szybki i nie zadowala mnie tłumaczenie "bo jest taki zwyczaj w szpitalu". Teraz nie jestem pewna, czy chcę rodzić w szpitalu, który wybrałam. Niedługo zacznie u nas działalność nowy, prywatny szpital, ale ja nie zdążę się załapać. Pani prowadząca stwierdziła, że cudów tam nie będzie i wszędzie czeka nas podobne. Pewnie słusznie, bo personel rekrutuje się chyba z pracujących wcześniej w szpitalach i zapłaci się nie za lepsze umiejętności, tylko za uprzejmość (z którą w państwowych placówkach jest różnie).
Był taki wątek "Prawa matki na sali porodowej", ale on chyba nie ma szerszego zastosowania. Przeglądałam Kartę Praw Pacjenta, ale jest napisana ogólnikowo i można wiele zapisów interpretować na różne sposoby. O prawie do wyboru pozycji podczas 2. okresu porodu nie znalazłam nic. Nawet znając swoje prawa i mając wystarczającą wiedzę, niewiele będę mogła sobie pomóc, bo raczej trudno mi będzie się wykłócać i dyskutować w trakcie porodu. Mogę się uprzeć na daną pozycję, bo myślę, że siłą mnie nie będą przewracali, ale jeśli zrażę do siebie personel, to mogę nie uzyskać wystarczającej pomocy.
Zastanawiam się, po co jest szkoła rodzenia. Podstawowych czynności pielęgnacyjnych przy dziecku będę się uczyć głównie od mamy i mam prawo do wizyty położnej środowiskowej jeszcze przed porodem. Szpital nie może pobierać opłat za porody rodzinne, jednak często jest wymagane zaświadczenie o ukończeniu kursu. U mnie szkoła nie kosztuje dużo, jednak w innym szpitalu w moim mieście to aż 500 zł. Zastanawiam się, jakie ważne umiejętności daje ten kurs, bo o oddychaniu przeponą czy o zamykaniu oczu można poinstruować osoba prowadząca poród i jest to zachowanie zgodne z fizjologią. Czy szkoła rodzenia w czymś Wam pomogła? Piszę to, bo mnie gnębi, że nic nie mogę zrobić i co tydzień wychodzę z zajęć naprawdę zdenerwowana.
Meier Link jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-17, 10:15   #2
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Pomogła.
Aczkolwiek bardziej pomógł wizaż i wątek ciążowy cały

Ale - wiesz, to zależy od szpitala, ja miałam PEŁNE prawo wyboru pozycji. I przyborów typu piłka, basen, drabinki, krzesło porodowe itd.
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-17, 10:20   #3
Meier Link
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 323
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

U mnie piłek to nawet na sali gdzie jest gimnastyka nie ma, na porodowej ponoć są. Też możemy wybrać pozycję, tylko jak już będzie pełne rozwarcie, to wtedy się wędruje na łóżko. I tak jest też w 2 pozostałych szpitalach w mieście, w sąsiednim jest tylko 1 szpital i tam pewnie tez tak jest. Ty, z tego, co pamiętam, rodziłaś w prywatnej klinice.

W innym szpitalu u mnie jest możliwość porodu w wodzie. Nie miałam okazji rozmawiać z nikim, kto rodził w te sposób, ale wanna jest tylko jedna. Podobno osoby z ich szkoły rodzenia mają do niej pierwszeństwo. Ponoć jest tam też położna, które za opłatą wykonuje różne "usługi" w trakcie porodu, wysokość opłaty zależy od tego, czy ma akurat dyżur. O wannie wiem od ciotki, ona pewnie od kogoś, to o położnej z forum regionalnego. Jest to dla mnie obrzydliwe, ale się nad tym nie zastanawiam, bo to nie są oficjalne informacje z wiarygodnych źródeł, a ja i bez tego mam dość zmartwień.

Edytowane przez Meier Link
Czas edycji: 2010-09-17 o 10:30
Meier Link jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-17, 13:21   #4
oolong
Zakorzenienie
 
Avatar oolong
 
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 5 742
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

nie chodziłam do szkoły rodzenia, bo w moim mieście była tylko taka z samymi wykładami i uznałam, że szkoda moich pieniędzy na wiedzę, którą zapewne posiadam, a oprócz tego w trakcie porodu i tak bym zdała się na instynkt. Gdyby była jakaś gimnastyka, zastanowiłabym się.

Poród wyskakałam na piłce i tak myślę, że jakbym miała miec kolejne dziecko, a np w szpitalu nie byłoby pilki, to bym ją kupiła sama. Bez piłki, na samym "kucaniu" rozwarcie szło mi godzinami niestety.
Co do fazy parcia, to siedziałam na fotelu w pozycji ok 45stopni, ale ona szła mi szybko - koło 10-15minut w sumie

nie denerwuj się porodem, naprawdę się potem o wielu rzeczach zapomina i myśli o kolejnym dziecku
__________________
siabada

oolong jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-17, 13:35   #5
koralik_1982
Rozeznanie
 
Avatar koralik_1982
 
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 803
GG do koralik_1982
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Nie korzystałam ze szkoły rodzenia.
Więc nie wiem czy to pomaga.
Co do porodu, dużo czytałam, rozmawiałam z kobietami, które już rodziły...(tak się edukowałam )
Założyłam sobie , że nie pojadę do szpitala jak poczuję pierwsze skurcze. Odczekałam 8h i dopiero wtedy wybrałam się na porodówkę.
Kolejną rzeczą, która wybiłam sobie do głowy było, że poród jest naturalnym stanem rzeczy dla kobiety i instynktownie będę wiedział co robić
A i co najważniejsze należy współpracować z personelem. No bo jak to sobie wyobrażasz, pada hasło proszę przeć i starać się nie krzyczeć( to zmniejsza bardzo siłę parcia) a Ty co wtedy powiesz? Teraz nie? Współpraca to właśnie słuchanie i wykonywanie poleceń. Myślę, że personel poniekąd ma na względzie dobro pacjenta. W końcu to specjaliści w swojej dziedzinie. Podobnie jak my w swoich zawodach czy wykonywanej zawodowo pracy. Czasami z doświadczenia coś wiemy lepiej.... prawda?
Nie zaprzątałam sobie głowy kwestią nacięcia.
Położna sama zaproponował, że spróbujemy bez. Nie udało się, ponieważ krocze robiło się białe i prawdopodobnie pęknięcie było by większe od nacięcia.
Samej czynności nie czuć, ponieważ wykonuję się ją podczas skurczu.
Co do nóg przy porodzie i możliwości zabrudzenia sprzętu.... raczej mało prawdopodobna, ponieważ dwie położne solidnie je przytrzymują i nie trzeba się martwić czy człowiek się osunie
Poród to bolesne ale cudowne przeżycie!!! I tak sobie o tym myśl
Nastaw się pozytywnie nie wnikaj w medyczne szczegóły, bo to przeraża i człowiek się bardziej nakręca.
Jak już znajdziesz się na porodówce pewnie stwierdzisz, że nie jest tak źle z tym personelem...itp
Tego Tobie właśnie życzę
A i może nam napiszesz po ostatnich zajęciach w szkole, że już tak bardzo się nie denerwujesz
Trzymaj się
koralik_1982 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-17, 13:40   #6
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

O właśnie, koszt takiej piłki to 40-50zł (nie pamiętam za ile swoją kupowałam, ale mniej niż 50zł). Można kupić.
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-17, 13:58   #7
Jaatkaa85
Zadomowienie
 
Avatar Jaatkaa85
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Prosto z serca;)
Wiadomości: 1 614
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Ja też nie korzystałam ze szkoły rodzenia, ani przy pierwszym porodzie, ani przy drugim. Zdałam się na własny instynkt, mogłam rodzic na boku, na krześle i na leżąco ( wybrałam to ostatnie) , podczas porodu - piłka i prysznic, mogłam jeść i pić.

Wiecej od szkoł rodzenia, moze pomóc opieka w szpitalu, atmosfera i podejscie do rodzącej, albo do jej współtowarzysza/ki. Aczkolwiek szkoła rodzenia też sie moze przydać.
Jaatkaa85 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-09-17, 14:41   #8
749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 5 514
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

mnie do porodu lepiej przygotował logopeda niż szkoła rodzenia

na SR dowiedziałam się też że mam za mały brzuch, co oznacza małe dziecko (3950 g), jak małe to podatne na zaburzenia itd.

z całej szkoły najlepsza była przedstawicielka hippa co czekoladowe deserki rozdawała, z innych zajęć można było zrezygnować
749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-17, 14:54   #9
koralik_1982
Rozeznanie
 
Avatar koralik_1982
 
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 803
GG do koralik_1982
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

[1=749d3470e67da5a340716cf 11c99d98c9d41692a_5eab587 331573;22123768]mnie do porodu lepiej przygotował logopeda niż szkoła rodzenia

na SR dowiedziałam się też że mam za mały brzuch, co oznacza małe dziecko (3950 g), jak małe to podatne na zaburzenia itd.

z całej szkoły najlepsza była przedstawicielka hippa co czekoladowe deserki rozdawała, z innych zajęć można było zrezygnować[/QUOTE]


koralik_1982 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-17, 18:29   #10
Meier Link
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 323
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Dzięki za odzew i słowa otuchy.
Ja nie boję się samego porodu i bólu, bo też uważam, że to naturalne. Moja mama miała łatwe porody i szybko wróciła do formy. Jestem podobnej budowy i liczę, że ze mną będzie tak samo. Boję się tylko szpitala i personelu. Robi się przykro, kiedy się najpierw dowiaduje, co jest dla nas najlepsze, najzdrowsze i najbardziej komfortowe, a potem, że i tak się tego nie dostanie, bo tak jest wygodniej personelowi, chociaż udałoby się to zapewnić minimalnym wysiłkiem. A już na tekst o uważne trzymanie nóg nie mam słów, bo ja wtedy będę miała inne problemy.
Piłkę oczywiście kupiłabym sobie sama, podobno w moim szpitalu można używać (nawet jedną przelotnie widziałam ), ale tylko w pierwszej fazie porodu. Później wędruje się na fotel i tam wszystko zależy od widzimisię położnej, nawet to, pod jakim kątem ustawi oparcie łóżka. Wiem, że warunki zależą od tego, na jaką zmianę się trafi. Na jednej z pierwszych w ciąży u lekarza badała mnie taka paskudna położna starej daty. Traktowała mnie jak zależną od siebie kretynkę i badała przy uchylonych na poczekalnię drzwiach bez parawanu. Krępowało mnie, że zsuwa mi mocno majtki i odsłania cały brzuch. Każda z kobiet w poczekalni mogła mnie widzieć, jeśliby tylko wstałaby z krzesła i w każdej chwili mógł tam wejść chociażby mąż którejś z nich. Nic jej nie powiedziałam ani na traktowanie, ani na badanie, bo mi mowę odebrało, tylko w domu się popłakałam. Tak samo upokarzające było dla mnie przy obcych ludziach wypełnianie ankiety, bo trudno tak opowiadać o plamieniach i hemoroidach. Przychodnię zmieniłam na prywatną, ale w szpitalach nie powybieram. Jak trafię na którąś położną z mojej szkoły, to będzie dar od losu, ale panie takie, jak te z mojej poprzedniej przychodni też gdzieś pracują. Nie sądzę, żebym w trakcie porodu miała siłę realizować swoje prawo do tego, żeby nie zgodzić się, aby czynności medyczne wykonywała przy mnie dana osoba.
Prowadząca zajęcia stwierdziła, że kobieta np. w pozycji klęku jest w stanie sama odebrać swój poród i że to jest naturalne. Gdybym miała pewność, że moje dziecko będzie zdrowe i nic mu się nie stanie, to wolałabym urodzić nawet sama w domu, bo nie boję się bólu ani pękania, tylko tego, że ktoś mi będzie przeszkadzał. Staram się nie przyjmować postawy roszczeniowej, mieć realne spojrzenie i nie brać do siebie tych makabrycznych opisów porodów i skandalicznego zachowania personelu, których jest pełno. Staram się też nie roztrząsać plotek o "dowodach wdzięczności", "wynajmowaniu położnej" itp., ale chciałabym też otrzymać pomoc, która mi się należy, a nie utrudnianie fizjologicznych procesów. Nie jest tak, że jak mi położna powie, żebym parła, to ja jej na to, że nie, bo teraz nie mam ochoty i takie mam prawa zapisane w Karcie Praw Pacjenta i ja pani jeszcze pokażę i napisze skargę do przełożonego a później do Rzecznika itp.. Pani prowadząca zajęcia powiedziała nam, żeby w internecie poczytać na temat parcia z otwartymi ustami, bo to jest fizjologiczne i zaobserwowałam, że przy zatwardzeniu tak to się odbywa. Tymczasem zwykle rutynowo każe się usta zamykać.
Moja koleżanka rodziła ze znajomą położną i twierdziła, że jej pomoc była nieoceniona, bo jej powiedziała, że ma przy parciu zamykać oczy i przygiąć głowę do klatki piersiowej i że jej pomagała i nie wie, co by z nią było, gdyby nie ta znajoma. To ja się zastanawiam, po co ta położna tam jest, jak nie od tego, ale to pewnie nie wina położnych, tylko moja koleżanka ma dziwne wyobrażenia. Moja mama mówi, że poród odbywa się instynktownie i wiele nie trzeba tłumaczyć.
Nie boję się tak bardzo cięcia krocza. Większość wypowiedzi w wątku na ten temat napawa mnie optymizmem. Też zamierzam wybrać się do szpitala na ostatnią chwilę. Nie chciałam smęcić tak rozwlekle. Wiem, że podobnych wątków jest pod dostatkiem. Tylko to frustrujące, że nic ode mnie nie zależy, a tak mało wystarczyłoby, żeby było lepiej.
Meier Link jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-17, 19:32   #11
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Chyba nie do końca jest to widzi mi się położnej. W końcu ona, zakładamy, wie, co robi, prawda? I jeśli rodzisz, i położna widzi, że musisz pozycję zmienić, kąt leżenia czy co tam - może najpierw zaufajmy tej położnej, a dopiero potem się buntujmy?
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-09-18, 06:41   #12
Jaatkaa85
Zadomowienie
 
Avatar Jaatkaa85
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Prosto z serca;)
Wiadomości: 1 614
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;22130456]Chyba nie do końca jest to widzi mi się położnej. W końcu ona, zakładamy, wie, co robi, prawda? I jeśli rodzisz, i położna widzi, że musisz pozycję zmienić, kąt leżenia czy co tam - może najpierw zaufajmy tej położnej, a dopiero potem się buntujmy?[/QUOTE]

nie zawsze warto zaufać połoznej. Pierwszy mój poród odbywał sie w szpitalu klinicznym, tam jest taka typowa masówka i był traumą, do której obecnie nie chce wracać.
POłozna nie pozwoliła mi chodzić podczas porodu, musiałam całe 5 godzin leżeć plackiem, nie było żadnych komplikacji ani wskazań do porodu leżanego, nie pzoowliła mi chodzic, "bo bym przeszkadzała".
Kiedy teraz rodziłam syna, w innym, bardziej kameralnym szpitalu ( jeden poród dziennie), to położna sama zaproponowała mi, abym wybrała pozycję, w jakiej chciałabym rodzic.

Owszem, eniw arto wchodzic na ściezkę wojenna z personelem, ale niestety - zdarzają sie takie babsztyle i tacy lekarze, że zaufać im się po rpostu nie da.
Jaatkaa85 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-18, 07:29   #13
MoniaK
Zakorzenienie
 
Avatar MoniaK
 
Zarejestrowany: 2002-12
Wiadomości: 12 990
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Cytat:
Napisane przez Jaatkaa85 Pokaż wiadomość
Owszem, eniw arto wchodzic na ściezkę wojenna z personelem, ale niestety - zdarzają sie takie babsztyle i tacy lekarze, że zaufać im się po rpostu nie da.
Teraz pytanie co robić jak trafi się na takie babsztyle i takich lekarzy Normalnie nóż się w kieszeni otwiera
MoniaK jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-18, 10:01   #14
Jaatkaa85
Zadomowienie
 
Avatar Jaatkaa85
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Prosto z serca;)
Wiadomości: 1 614
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Cytat:
Napisane przez MoniaK Pokaż wiadomość
Teraz pytanie co robić jak trafi się na takie babsztyle i takich lekarzy Normalnie nóż się w kieszeni otwiera
No cóż, warto zasiegnąć najpierw opinii znajomych ( te, jak wiadomo nie są miarodajne zawsze) i wybrac odpowiedni szpital.
A jeśli juz przypadkiem się na takich ludzi trafi to cóż, świat sie od tego nie zawali, choc wiadomo - lepiej aby takie sytuacje sie nei zdarzały.
MNie spotkało podczas pierwszego porodu coś strasznego, to był sytuacje, które spowodowały u mnie naprawde wiele trudności- takze po porodzie. Traktowana byłam jak zwierzę- na porodówce, jak petent, niepotzrebny śmieć, kolejny zawracający klient do obsłuzenia, który nie ma żadnych praw. Byłam wtedy bardzo młoda i niestety - nei umiałam o swoje zawalczyc, ból powodował, ze było mi wszystko jedno.
Nigdy wcześniej i nigdy póxniej nie spotkałam sie z taką nieżyczliwoscią i chamstwem jak w tamtym miejscu.
Wiem co mówię i nie pzresadzam.
Jaatkaa85 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-18, 11:56   #15
MoniaK
Zakorzenienie
 
Avatar MoniaK
 
Zarejestrowany: 2002-12
Wiadomości: 12 990
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Jaatkaa, to przykre co Cię spotkało
Wiesz, u mnie jest jeden szpital i cholera nie ma wyboru, więc mogę sobie narzekać, robić wywiady itd. a i tak nic nie wskóram jak personel będzie do kitu
MoniaK jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-18, 14:03   #16
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Cytat:
Napisane przez Jaatkaa85 Pokaż wiadomość
nie zawsze warto zaufać połoznej. Pierwszy mój poród odbywał sie w szpitalu klinicznym, tam jest taka typowa masówka i był traumą, do której obecnie nie chce wracać.
POłozna nie pozwoliła mi chodzić podczas porodu, musiałam całe 5 godzin leżeć plackiem, nie było żadnych komplikacji ani wskazań do porodu leżanego, nie pzoowliła mi chodzic, "bo bym przeszkadzała".
Kiedy teraz rodziłam syna, w innym, bardziej kameralnym szpitalu ( jeden poród dziennie), to położna sama zaproponowała mi, abym wybrała pozycję, w jakiej chciałabym rodzic.

Owszem, eniw arto wchodzic na ściezkę wojenna z personelem, ale niestety - zdarzają sie takie babsztyle i tacy lekarze, że zaufać im się po rpostu nie da.
Pewnie, że się zdarzają idioci. Tyle, że jednak tak skrajnych przypadków jest mniejszość, przeważnie są przeciętniacy. Pisząc o zaufaniu mam na myśli to, że nie nastawiajmy się z góry na koszmar - bo co to da?

Cytat:
Napisane przez MoniaK Pokaż wiadomość
Teraz pytanie co robić jak trafi się na takie babsztyle i takich lekarzy Normalnie nóż się w kieszeni otwiera
Co? Składać skargę. Wytoczyć proces. A przede wszystkim nie trzymać gęby na kłódkę. Bo dlaczego takie osoby dalej pracują? Ano - bo ludzie odpuszczają.

Cytat:
Napisane przez MoniaK Pokaż wiadomość
Jaatkaa, to przykre co Cię spotkało
Wiesz, u mnie jest jeden szpital i cholera nie ma wyboru, więc mogę sobie narzekać, robić wywiady itd. a i tak nic nie wskóram jak personel będzie do kitu
U mnie też jest jeden i NIE rodziłam w nim. Nikt ci nie każe rodzić u siebie. Nasz szpital ma opinię fatalną, co również potwierdza koleżanka w nim pracująca, więc od razu wiedziałam - wolę rodzić na schodach, ale nie tam. Znalazłam lekarza z innego szpitala i tyle. Nie chcesz, nie rodzisz tam i tyle.
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-19, 06:43   #17
Jaatkaa85
Zadomowienie
 
Avatar Jaatkaa85
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Prosto z serca;)
Wiadomości: 1 614
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Cytat:
Napisane przez MoniaK Pokaż wiadomość
Jaatkaa, to przykre co Cię spotkało
Wiesz, u mnie jest jeden szpital i cholera nie ma wyboru, więc mogę sobie narzekać, robić wywiady itd. a i tak nic nie wskóram jak personel będzie do kitu
Szczerze mówiąc ja bym sie jednak postawiła obecnie . W szpitalu zasługujemy na odpowiednie zachowanie i traktowanie.
Jaatkaa85 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-19, 06:45   #18
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Mało tego - to nie jest, że "zasługujemy" - to nasze prawo a zakichany obowiązek personelu jest traktować człowieka, pacjenta, godnie.
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-19, 11:40   #19
Meier Link
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 323
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;22130456]Chyba nie do końca jest to widzi mi się położnej. W końcu ona, zakładamy, wie, co robi, prawda? I jeśli rodzisz, i położna widzi, że musisz pozycję zmienić, kąt leżenia czy co tam - może najpierw zaufajmy tej położnej, a dopiero potem się buntujmy?[/QUOTE]

No tak, tylko piszę, że same prowadzące zajęcia mówią, że najlepsze są pozycje pionowe, ale tak się nie rodzi, bo im jest niewygodnie obserwować. Nie martwię się o komfort podczas porodu, ale jeśli od tego zależy, czy będę pocięta/popękana, to już poważne konsekwencje, wydaje mi się, że niewspółmierne do ich wygody, tak samo, jak wykonanie ochrony krocza polegające na przytrzymaniu skóry, kiedy wychodzi głowa dziecka. To da się przeżyć, tak samo, jak bliznę, która niekiedy sprawia dyskomfort, tylko nie warto w imię tego, żeby się ktoś nie musiał za bardzo napracować.

Cytat:
Napisane przez Jaatkaa85 Pokaż wiadomość
A jeśli juz przypadkiem się na takich ludzi trafi to cóż, świat sie od tego nie zawali, choc wiadomo - lepiej aby takie sytuacje sie nei zdarzały.
MNie spotkało podczas pierwszego porodu coś strasznego, to był sytuacje, które spowodowały u mnie naprawde wiele trudności- takze po porodzie. Traktowana byłam jak zwierzę- na porodówce, jak petent, niepotzrebny śmieć, kolejny zawracający klient do obsłuzenia, który nie ma żadnych praw. Byłam wtedy bardzo młoda i niestety - nei umiałam o swoje zawalczyc, ból powodował, ze było mi wszystko jedno.
Nigdy wcześniej i nigdy póxniej nie spotkałam sie z taką nieżyczliwoscią i chamstwem jak w tamtym miejscu.
Wiem co mówię i nie pzresadzam.
To zdarza się nie tylko w szpitalu. Warto znać swoje prawa i drogę składania skargi. U mnie wystarczyła interwencja u przełożonego i sprawę załatwiłam, ale to była drobna sprawa, nie paliło mi się. Najpierw też chodziłam jak owieczka, taka mądra zrobiłam się dopiero za kolejnym podejściem. Poród to co innego, można walczyć po fakcie, to dla nas to żaden pożytek, a satysfakcja tak marna, że większość odpuszcza.

Ja będę rodzić u siebie, albo w sąsiednim mieście, ale to żaden wybór, bo o każdym szpitalu słyszałam lepsze i gorsze opinie. Wiele z nich nie jest miarodajnych, moje koleżanki decydują się na dane miejsce, bo mają tam kogoś, a i tak często wychodzą niezadowolone. Do najbliższego szpitala chwalonego na forach mam ponad godzinę jady samochodem, nigdy tam nie byłam i średnio sobie wyobrażam się wybierać jak mi odejdą wody, zwłaszcza, jak nasypie śniegu. Jak mnie ktoś niegrzecznie potraktuje w czasie porodu, to ja się mogę odezwać, będzie interweniował mąż, tyle, że on lekarzem nie jest i nawet jak mnie będą masakrować, to niewiele poradzi, a i tak to się okazuje z czasem.

Wracając do szkoły rodzenia, to jestem rozczarowana, bo nie do końca tego się spodziewałam. Teorii i oddychania można się nauczyć z książek, a ja mam wrażenie, że głównym celem zajęć jest nauczyć rodziców, jak pomóc i zapewnić komfort podczas porodu personelowi i żeby nie pyskować. Czy mi się zajęcia przydały, będę mogła napisać, jak urodzę, na razie ich najlepszą stroną jest to, że dostanę papier i będę mogła rodzić z mężem.
Meier Link jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-09-19, 15:19   #20
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Smile Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Nie wiem jaka jest rzeczywistość ciągle na nią czekam, ale wiem co mi dała szkoła rodzenia - przede wszystkim przekonanie, że dam radę, że wcale nie musi być strasznie, że wcale nie trzeba rodzić 20 godzin w bólach ale przede wszystkim uzyskałam wiedzę co dokładnie będzie się ze mną działo. Wiedzę fachową, bo opowieści koleżanek są mocno subiektywne i nie jest to coś, czym należy się sugerować.

Jednak uważam, że najwięcej szkoła rodzenia dała mojemu mężowi. Uświadomiła mu, że jest potrzebny, że jest odpowiedzialny za to co stanie się ze mną i z dzieckiem, że jest zobligowany do opieki nad nami i że po raz pierwszy w życiu może zajść sytuacja, w której będzie musiał decydować o mnie i o dziecku, za mnie. Mój mąż do tej pory nie był na to przygotowany, nie rozmyślał o tym i nie zdawał sobie sprawy z tego, że ja kiedykolwiek mogę być nieporadna i od niego zależna. Zawsze podkreślał, że chciałby uczestniczyć w porodzie ale swoją rolę dotychczas widział raczej jako biernego obserwatora a nie czynną pomoc. To się zmieniło.

Szkoła rodzenia sprawiła też, że ja kompletnie przestałam bać się porodu, bólu porodowego oraz niedogodności połogu.

Ale to prawda, że w większości szpitali teoria idzie sobie, a praktyka sobie. Tam gdzie zamierzam rodzić również możliwy jest wybór tylko 2 pozycji na ostatnią fazę porodu - leżącej lub siedzącej. Mnie akurat ten szpital odpowiada a pozycja siedząca wydaje mi się ok, więc mi to nie przeszkadza. Z resztą o ile to będzie możliwe to zamierzam próbować rodzić w wannie Co do nacięcia krocza to zamierzam porozmawiać z położną prowadzącą mój poród i powiedzieć, że chcę być nacięta tylko w przypadku zagrożenia rozerwaniem dużej ilości tkanek. Drobne pęknięcia zagoją się same.

Zaś co do podpisywanej zgody przy przyjęciu do szpitala - personel medyczny proponuje nam "leczenie", ale my w każdym momencie możemy wycofać swoją zgodę na dany zabieg. Nie mogą nas zmusić do zgodzenia się na jakiś zabieg, mamy prawo odmówić i to w każdej chwili, mimo uprzednio podpisanej zgody.
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-21, 15:13   #21
Mariquita.
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: wafka
Wiadomości: 265
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Cytat:
Napisane przez Meier Link Pokaż wiadomość
Prawie każda z uczestniczek będzie rodzić w pozycji półleżącej, bo "jest taki zwyczaj". Najlepsze są pozycje pionowe, bo w takich kanał rodny jest o 1/3 szerszy, ale jak rodząca będzie mieć szczęście, to pozwolą jej się przekręcić na bok, żeby chociaż kość ogonowa mogła się odgiąć. Za to mamy pamiętać, żeby na łóżku porodowym nie przesuwać nóg za bardzo do przodu, żeby przypadkiem nie zabrudzić sterylnych narzędzi, które położna ma tam ułożone. Może będziemy rodzić z ochroną krocza, która polega na tym (nie wiem, czy wyłącznie, ale tak to widziałam na pokazanym zdjęciu i tak wspomniała pani nie wdając się w szczegóły), że jak wychodzi główka, to położna pomaga zsunąć się z niej skórze krocza (albo tylko ją przytrzymuje), żeby jej bardziej nie naciągać. Jeśli chodzi o samodzielną ochronę, to najlepiej nie robić nic, bo potrzeba cięcia bądź pęknięcia zależy do wielu czynników. Możemy się ewentualnie masować, chociaż nie ma to większego sensu i pić napar z kory malin. Na wszelkie zabiegi medyczne "ratujące życie" podpisuje się zgodę z góry i wypada rozumieć, że jest w tym cięcie krocza, bo o nim się pacjentki nie informuje, (chyba, że to jakaś znajoma) żeby się nie przestraszyła i nie przestała przeć w nieodpowiednim momencie, bo wtedy ją zaboli. W ogóle lepiej nie protestować przy takim nacięciu, bo pęknie zwieracz odbytu.
czemu w niektorych szpitalach jest taka ciemnota pojecia nie mam.
Co to za szpital i w jakiej miejscowosci? Nie mozesz dojechac do innego miasta? Mozesz sobie wybrac szpital.
Pierwszy porod raczej nie jest taki, ze chop spiup i za godzine rodzisz. Zazwyczaj trwa to kilka a nawet kilkanascie godzin.
Jak bym miala rodzic w takich warunkach, w ktorych za przeproszeniem krowa, by nie chciala rodzic to bym wiala gdzie pieprz rosnie. Z gory wiadomo, ze Cie potna, bedziesz goic sie miesiac i na tylku nie usiadziesz. Sorry za obrazowosc ale jak juz tak mowia w szkole rodzenia to na sali napewno lepiej nie bedzie.
Ja rodzilam w szpitalu panstwowy, fakt oplacilam polozna ale polowe porodu lezalam w wannie, druga chodzilam, skakalam na pilce. Druga faza byla na krzeselku w ksztalcie podkowy i przy drabinkach. Nie miala zadnego ciecia mimo, ze maly wyjal raczke razem z glowka i musialam sie 'wstrzymac' na chwile z rodzeniem. I jakos odbyt mi nie pekl
Nie wiem skad sie biora takie niedouki wsrod poloznych. Przeciez one robia krzywde a nie pomagaja rodzacej kazac jej lezec i sie nie ruszac, jesli nie ma do tego jakichs szczegolnych przeciwskazan!
Poza tym o kazdej ingerencji w Twoj organizm w czasie porodu ma obowiazek Cie poinformowac. Jesli natnie bez uprzedzenia mozesz ja pozwac do sadu

Krew mnie zalewa jak slysze, ze taka jest rutyna i wszystkie tak rodza.

Jesli juz musisz wlasnie w tym szpitalu rodzic to nie ma tam zadnej normalnej poloznej, z ktora moglabys sie dogadac?

ale ja szczerze mowiac bez zastanowienia pojechalabym do innego, bardziej cywilizowanego miejsca...
Mariquita. jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-21, 18:58   #22
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Ja jechałam ok. 30km właśnie po to, by nie rodzić jak krowa. Chcieć, to móc.
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-21, 19:17   #23
Jaatkaa85
Zadomowienie
 
Avatar Jaatkaa85
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Prosto z serca;)
Wiadomości: 1 614
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Cytat:
Napisane przez Mariquita. Pokaż wiadomość
Krew mnie zalewa jak slysze, ze taka jest rutyna i wszystkie tak rodza.
No wiesz, nie wszystkie... Ja - jak pisałam - swój pierwszy poród przeżyłam bardzo cieżko, ale drugi to bajka był i nikomu nic nie płaciłam ani złotówki, tylko ubezpieczenie zwykłe, zus-owskie. W zwyczajnym, prowincjonalnymj szpitalu, miałam poród full wypas.

I jak to szajajaba pisze - w niektórcyh szpitalach rodzi sie jak krowa - moze nawet gorzej, bo krową ktoś sie inetersuje.

Do sadu? Jak ma sie malutkie dziecko w domu i jest się po porodzie, to nie zawsze sie chce meczyc z papierologią i polską administracją.
Jaatkaa85 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-21, 19:30   #24
Klarissa
Zakorzenienie
 
Avatar Klarissa
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Cytat:
Napisane przez Jaatkaa85 Pokaż wiadomość
Do sadu? Jak ma sie malutkie dziecko w domu i jest się po porodzie, to nie zawsze sie chce meczyc z papierologią i polską administracją.
Z drugiej strony jest źle, bo nikt się oficjalnie nie upomina. To, że ktoś sobie pogdera na forum guzik daje i niczego nie zmienia. Tylko radykalne kroki mogły by coś dać.
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki
Klarissa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-21, 22:02   #25
Mariquita.
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: wafka
Wiadomości: 265
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Cytat:
Napisane przez Jaatkaa85 Pokaż wiadomość
No wiesz, nie wszystkie... Ja - jak pisałam - swój pierwszy poród przeżyłam bardzo cieżko, ale drugi to bajka był i nikomu nic nie płaciłam ani złotówki, tylko ubezpieczenie zwykłe, zus-owskie. W zwyczajnym, prowincjonalnymj szpitalu, miałam poród full wypas.

I jak to szajajaba pisze - w niektórcyh szpitalach rodzi sie jak krowa - moze nawet gorzej, bo krową ktoś sie inetersuje.

Do sadu? Jak ma sie malutkie dziecko w domu i jest się po porodzie, to nie zawsze sie chce meczyc z papierologią i polską administracją.
'Wszystkie' - to polozne mowia, ze prawie wszystkie pierworodki trzeba naciac.
A ten sad to wiadomo udreka ale jakby mnie tak pocieli jak czasem slysze to nie wiem czy bym odpuscila. To przeciez barabarzynstwo w bialy dzien. Nawet indianki rodza w kucki i nikt ich nie nacina. Natura tak stworzyla kobiete, zeby bez ingerencji nozyczek mogla rodzic.
Na naszych zajeciach w szkole rodzenia polozna powiedziala 'a wiecie jak fajnie sie tnie? jak papier' ... bez komentarza.

Edytowane przez Mariquita.
Czas edycji: 2010-09-21 o 22:10
Mariquita. jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-22, 06:18   #26
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Co do sądu - właściwie tylko złożenie papierów. A potem się czeeeeeka, a do czasu rozprawy kobita już jest na chodzie normalnym raczej.
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-22, 07:28   #27
Jaatkaa85
Zadomowienie
 
Avatar Jaatkaa85
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Prosto z serca;)
Wiadomości: 1 614
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Biorąc pod uwagę polskie warunki, sądy, zachowawczosć lekarzy w sądach - myśle, że nic bym nie wygrała. Niestety należę do tych osób, które pzrejmują sie byle głupstwem, wiec podajac do sądu lekarzy z pierwszego porodu, chyba bym własne ręce zjadła. Jeśli ktos chce sobie walczyc, niech walczy, ja uważam, że sądzać sie nic nie zmienię, potzrebna byłabym zmiana całego systemu, a to już problem na inny temat.
Jaatkaa85 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-22, 07:32   #28
maggie74
Raczkowanie
 
Avatar maggie74
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Kielce
Wiadomości: 176
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Ja rodziłam niecałe dwa lata temu. Do szkoły rodzenia chodziłam, bo zależało nam na porodzie rodzinnym, a tylko po szkole rodzenia było to u nas możliwe. Bez tego papierka (i oczywiście opłaty za papierek, bo właściwie to do tego się sprowadziło płaciło się na początku i od razu dali zaświadczenie więc na zajęcia szkoły można było w zasadzie nie chodzić. Ja chodziłam bo chciałam się czegoś dowiedzieć o porodzie, opiece nad dzieckiem, itp., zobaczyć porodówkę w szpitalu, bo na jednym z zajęć można było wejść na oddział i zobaczyć). Niestety teoria była piękna, pozycja pionowa, piłki, kąpiele w wodzie itp., ale z porodem już gorzej. Gdy odeszły mi wody i zaczął się poród byłam jedyną rodzącą na oddziale i owszem na początku było ok, była super położna, rozmawiała, pytała, siedziałam na piłce. Ale po godzinie przyjechała następna rodząca, ta nie miała porodu rodzinnego więc zostawili ją na tej sali gdzie byłam (bo to była taka sala zbiorcza, gdzie mogło być kilka porodów na raz ), a nas z mężem przeniesiono do pokoju do porodów rodzinnych. I w zasadzie byliśmy cały czas sami. Raz na godzinę przyszła położna sprawdziła rozwarcie i sobie szła, a ja wiłam się z bólu, bo rozwarcie wolno postępowało. A to wszystko dlatego, że dla swojego świętego spokoju położyła mnie na łóżku i dlatego to tyle trwało. Dopóki byłam na poprzedniej sali w pozycji pionowej było ok., a odkąd ta druga mnie położyła to szło bardzo powoli. Sama bałam się cokolwiek zrobić, a ona mi nie pomogła i pytam się gdzie te teorie ze szkoły rodzenia o pozycjach sprzyjających porodowi, powinna była być częściej ze mną i doradzić inne pozycje. To był mój pierwszy poród i skąd mogłam wiedzieć jak to się robi. Efekt był taki, że rodziłam 7 godzin, a druga faza trwała 25 minut. Może to nie najdłuższy poród świata, ale wody odeszły mi na samym początku więc tyle godzin mała była już bez wód. Sama druga faza też trwała dosyć długo, bo się na mnie denerwowały, że nie tak prę. Mała dostała 9 punktów i mówiono, że to dlatego, że był dłuższy poród bez wód, a 9 punktów bo w pierwszej chwili miała mniejsze napiecie mięsniowe niż potrzeba.
Tak czy inaczej poród jakoś przeszedł i nie mam traumatycznych przeżyć, ale mam żal, że położne nie pomogły mi na tyle i nie doradziły, bo na pewno mógł trwać krócej.
maggie74 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-22, 08:06   #29
Jaatkaa85
Zadomowienie
 
Avatar Jaatkaa85
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Prosto z serca;)
Wiadomości: 1 614
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Cytat:
Napisane przez maggie74 Pokaż wiadomość
Ja rodziłam niecałe dwa lata temu. Do szkoły rodzenia chodziłam, bo zależało nam na porodzie rodzinnym, a tylko po szkole rodzenia było to u nas możliwe. Bez tego papierka (i oczywiście opłaty za papierek, bo właściwie to do tego się sprowadziło płaciło się na początku i od razu dali zaświadczenie więc na zajęcia szkoły można było w zasadzie nie chodzić. Ja chodziłam bo chciałam się czegoś dowiedzieć o porodzie, opiece nad dzieckiem, itp., zobaczyć porodówkę w szpitalu, bo na jednym z zajęć można było wejść na oddział i zobaczyć). Niestety teoria była piękna, pozycja pionowa, piłki, kąpiele w wodzie itp., ale z porodem już gorzej. Gdy odeszły mi wody i zaczął się poród byłam jedyną rodzącą na oddziale i owszem na początku było ok, była super położna, rozmawiała, pytała, siedziałam na piłce. Ale po godzinie przyjechała następna rodząca, ta nie miała porodu rodzinnego więc zostawili ją na tej sali gdzie byłam (bo to była taka sala zbiorcza, gdzie mogło być kilka porodów na raz ), a nas z mężem przeniesiono do pokoju do porodów rodzinnych. I w zasadzie byliśmy cały czas sami. Raz na godzinę przyszła położna sprawdziła rozwarcie i sobie szła, a ja wiłam się z bólu, bo rozwarcie wolno postępowało. A to wszystko dlatego, że dla swojego świętego spokoju położyła mnie na łóżku i dlatego to tyle trwało. Dopóki byłam na poprzedniej sali w pozycji pionowej było ok., a odkąd ta druga mnie położyła to szło bardzo powoli. Sama bałam się cokolwiek zrobić, a ona mi nie pomogła i pytam się gdzie te teorie ze szkoły rodzenia o pozycjach sprzyjających porodowi, powinna była być częściej ze mną i doradzić inne pozycje. To był mój pierwszy poród i skąd mogłam wiedzieć jak to się robi. Efekt był taki, że rodziłam 7 godzin, a druga faza trwała 25 minut. Może to nie najdłuższy poród świata, ale wody odeszły mi na samym początku więc tyle godzin mała była już bez wód. Sama druga faza też trwała dosyć długo, bo się na mnie denerwowały, że nie tak prę. Mała dostała 9 punktów i mówiono, że to dlatego, że był dłuższy poród bez wód, a 9 punktów bo w pierwszej chwili miała mniejsze napiecie mięsniowe niż potrzeba.
Tak czy inaczej poród jakoś przeszedł i nie mam traumatycznych przeżyć, ale mam żal, że położne nie pomogły mi na tyle i nie doradziły, bo na pewno mógł trwać krócej.

maggie, przy drugim porodzie połozna też do mnie często nie przychodziła. Co godzinę mniej wiecej. Przyjechaliśmy z TZ-tem o 4 do szpitala, ja sobie chodziłam po sali, a ona poszla spać. Wołaliśmy ją, kiedy była potzrebna. Moim zdaniem , położna nie moze byc przy normlanym, zdrowym porodzie cały czas, a nawet by pzreszkadzała. Kiedy miałam kryzys 7 cm i kąłdalam sie na podłodze mówiać, ze nie będę jednak rodziła, to wtedy trochę sie mną zajęła, zaproponowała prysznic, poszła sobie, kiedy się uspokoiłam. Potem już z chłopem chodziłam wkoło sali.
Około 7 była inna położna i wtedy szybciej przychodziła, bo już była koncówka porodu. W sumie to mi by pzreszkadzało, gdyby była non stop ze mną. Podczas skurczów partych nie mogłam młodego wypchnąć ( był dosyc duży) i wtedy owszem - troche pokrzyczała na mnie, a ja na nia sied arłam, aby mnie nie dotykała, bo będę kopała, ale te jej krzyki mnie bardzo mobilizowały. Ogólnie - tzrymała dystans i to mi sie podobało, gdyby się spoufaliła za bardzo, to wykorzystywałabym ją. Ale cóż - nikomu nie dogodzisz.

Co do opłat - u mnie tez były plotki, że jak sie chodziło do przyszpitalnej szkoły rodzenia, to dopiero wtedy można było skorzystac z porodu rodzinnego, ale to bzdura - ja do szkoły rodz. nie chodziłam, za poród rodzinny nie płaciłam - jedynie za salę odzielna po porodzie.

Wczesniej nie zaglądałam na porodówkę, nie wiedziałam dokładnie jakie są obyczaje w tym szpitalu, wiedziałam jedynie, ze to dobry szpital.

Edytowane przez Jaatkaa85
Czas edycji: 2010-09-22 o 08:08
Jaatkaa85 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-22, 09:23   #30
Mariquita.
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: wafka
Wiadomości: 265
Dot.: Szkoła rodzenia a rzeczywistość

Cytat:
Napisane przez Jaatkaa85 Pokaż wiadomość
Biorąc pod uwagę polskie warunki, sądy, zachowawczosć lekarzy w sądach - myśle, że nic bym nie wygrała. Niestety należę do tych osób, które pzrejmują sie byle głupstwem, wiec podajac do sądu lekarzy z pierwszego porodu, chyba bym własne ręce zjadła. Jeśli ktos chce sobie walczyc, niech walczy, ja uważam, że sądzać sie nic nie zmienię, potzrebna byłabym zmiana całego systemu, a to już problem na inny temat.
i tym sposobem pociete, okaleczone mamy daja ciche zezwolenie na to.
Moze nie trzeba isc od razu do sadu ale wystarczylby raban na caly szpital.
Jeden drugi opiernik zlozony na rece takiej poloznej, przy ludziach i moze by ktos zaczal chociaz na korytarzach w takich szpitalach o tym mowic. A nie narzeka sie po cichu i mowi, ze nie ma sensu czegokolwiek robic bo to i tak nic nie da.
Ja napisalam w szpitalu przed porodem osiwadczenie, ze nie wyrazam zgody na naciecie jesli nie bedzie ku temu wskazan medycznych. Polozna powiedziala, ze jesli bede sie bezpieczniej czula to moge takie cos napisac. A wiadomo, ze takie wskazania sa bardzo rzadko, bo rutynowe naciecia sa po to bo przyspieszyc dziecku przejscie przez kanal. Zupelnie nie wiem skad ten pomysl, przeciez dziecko powinno samodzielnie pokonac te pierwsza droge a nie zeby go ktos lapal i wyciagal, aby szybciej. Ale to juz inny temat, bo zachacza o cesarke...

Edytowane przez Mariquita.
Czas edycji: 2010-09-23 o 21:18
Mariquita. jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Być rodzicem


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 17:49.