czy bycie wolontariuszem może zaowocować w przyszłości?

[zieloneoczy19]

witam, jestem studentką I roku FIR ale już teraz wielokrotnie myślę nad moją przyszłością. Dlatego już od początku studiów staram się pracować nad lepszym CV.
Ostatnio znalazłam ofertę pracy w fundacji, która polegałaby na pozyskiwaniu środków finansowych, sporządzaniu pism urzędowych, pisaniu sprawozdań, wprowadzaniu danych do komputera - ogólnie taka robota biurowo-administracyjna, czyli coś co lubię robić, i coś z czym łączę przyszłość, bo nie mam jeszcze sprecyzowanych planów, ale chciałabym raczej iść w stronę księgowości (póki co odrzucam na razie contorlling, audyt itd. bo wolałabym mieć spokojną pracę).
Zostałam zaproszona na rozmowę do tej fundacji (jest to fundacja zajmująca się sztuką, promowaniem młodych artystów, promowaniem sztuki wśród dzieci i młodzieży, coś takiego), jednak wiem, że musiałabym poświęcać na pracę tam 3 dni tygodniowo, a studiuję dziennie i plan mam dość napięty, musiałabym więc sporo poświęcić (często byłoby to też kosztem nauki).
I teraz moje pytanie do Was - mówiąc prosto, czy mi się to opłaca? (nie piszcie mi tylko o tym, ze pomaganie innym zawsze się opłaca, bo to nie jest ten rodzaj wolontariatu)
Czy I rok to może jednak za wcześnie?
Czy w przyszłości, gdy złożę CV i ktoś zobaczy, że byłam wolontariuszką i mam referencje od fundacji za pracę w dziale administracyjno-finansowym, doceni to, czy jest to bez znaczenia?
Proszę o pomoc, bo już sama nie wiem.

[Laurelindorenan]

Moim zdaniem nie warto. W ogóle ostatnio znaczenie słowa "wolontariat" poszło w jakimś dziwnym kierunku. Rozumiem - wolontariat jako konkretne pomaganie potrzebującym (dzieciom, ludziom chorym, zwierzakom), ale praca biurowa? Bardziej mi to wygląda na "wolontariat" pt. "Nie stać nas na pracowników, więc szukamy jeleni"

[wild_horse]

Napisane przez zieloneoczy19

witam, jestem studentką I roku FIR ale już teraz wielokrotnie myślę nad moją przyszłością. Dlatego już od początku studiów staram się pracować nad lepszym CV.
Ostatnio znalazłam ofertę pracy w fundacji, która polegałaby na pozyskiwaniu środków finansowych, sporządzaniu pism urzędowych, pisaniu sprawozdań, wprowadzaniu danych do komputera - ogólnie taka robota biurowo-administracyjna, czyli coś co lubię robić, i coś z czym łączę przyszłość, bo nie mam jeszcze sprecyzowanych planów, ale chciałabym raczej iść w stronę księgowości (póki co odrzucam na razie contorlling, audyt itd. bo wolałabym mieć spokojną pracę).
Zostałam zaproszona na rozmowę do tej fundacji (jest to fundacja zajmująca się sztuką, promowaniem młodych artystów, promowaniem sztuki wśród dzieci i młodzieży, coś takiego), jednak wiem, że musiałabym poświęcać na pracę tam 3 dni tygodniowo, a studiuję dziennie i plan mam dość napięty, musiałabym więc sporo poświęcić (często byłoby to też kosztem nauki).
I teraz moje pytanie do Was - mówiąc prosto, czy mi się to opłaca? (nie piszcie mi tylko o tym, ze pomaganie innym zawsze się opłaca, bo to nie jest ten rodzaj wolontariatu)
Czy I rok to może jednak za wcześnie?
Czy w przyszłości, gdy złożę CV i ktoś zobaczy, że byłam wolontariuszką i mam referencje od fundacji za pracę w dziale administracyjno-finansowym, doceni to, czy jest to bez znaczenia?
Proszę o pomoc, bo już sama nie wiem.

Wg mnie I rok to trochę za wcześnie na takie rzeczy. Sama, planując studia, mam zamiar zacząć "coś robić" (tzn. może drugi kierunek) dopiero od II roku, jeśli oczywiście starczy mi czasu .

Pracownica Młodzieżowego Biura Pracy powiedziała nam, że pracodawcy bardzo cenią sobie wolontariat, i że to też jest (choć niedoceniana przez młodzież) forma pracy. Tym bardziej jeśli fundacja wystawi Ci referencje, tym bardziej super - zawsze jakiś załącznik do CV, oczywiście pozytywny

---------- Dopisano o 17:57 ---------- Poprzedni post napisano o 17:56 ----------

Napisane przez Laurelindorenan

Moim zdaniem nie warto. W ogóle ostatnio znaczenie słowa "wolontariat" poszło w jakimś dziwnym kierunku. Rozumiem - wolontariat jako konkretne pomaganie potrzebującym (dzieciom, ludziom chorym, zwierzakom), ale praca biurowa? Bardziej mi to wygląda na "wolontariat" pt. "Nie stać nas na pracowników, więc szukamy jeleni"

No a co, to nie jest pomoc? Przecież ktoś to musi zrobić, a kasę, która poszłaby na księgową, fundacja przeznaczy (miejmy nadzieję) na poszerzenie swojej działalności

[Dotka90]

Napisane przez wild_horse

No a co, to nie jest pomoc? Przecież ktoś to musi zrobić, a kasę, która poszłaby na księgową, fundacja przeznaczy (miejmy nadzieję) na poszerzenie swojej działalności

Ale teraz to nie fundacje szukają pracowników biurowych, a FIRMY PRYWATNE, które chcą mieć jelenia do: wypełniania papierów, przepisywania kartotek do kompa, robienia kawy,sprzątania, wynoszenia śmieci, biegania na pocztę.
Ale ładnie nazywają to WOLONTARIATEM (a jakże, kasy za to wszakże nie dostaniesz).

Wielokrotnie spotkałam sie z tym,że tego typu wolontariat jest bardzo źle odbierany przez osoby rekrutujące do pracy, bo mówi o pracowniku: jestem naiwny, jestem jeleniem, łatwo mnie wykorzystać, będę robić wszystko, co mi każą, a nie będę myślec samodzielnie.

Nie mówię tu oczywiście o wolontariacie,typu praca w fundacji, wolontariat z dziećmi, z osobami starszymi, czy niepełnosprawnymi, ale wolontariat CZYNNY, a nie przy parzeniu kawy, bo od tego każda firma powinna mieć sekretarkę.

[wild_horse]

Napisane przez Dotka90

Ale teraz to nie fundacje szukają pracowników biurowych, a FIRMY PRYWATNE, które chcą mieć jelenia do: wypełniania papierów, przepisywania kartotek do kompa, robienia kawy,sprzątania, wynoszenia śmieci, biegania na pocztę.
Ale ładnie nazywają to WOLONTARIATEM (a jakże, kasy za to wszakże nie dostaniesz).

O tym nie wiedziałam. W sumie nie spotkałam się jeszcze z czymś takim. W hospicjum niedaleko mojej szkoły ludzie myli okna, żeby zarząd nie musiał zatrudniać firmy i wiem, że wpisywali to sobie jako wolontariat .

[Darkoz]

Napisane przez Laurelindorenan

Moim zdaniem nie warto. W ogóle ostatnio znaczenie słowa "wolontariat" poszło w jakimś dziwnym kierunku. Rozumiem - wolontariat jako konkretne pomaganie potrzebującym (dzieciom, ludziom chorym, zwierzakom), ale praca biurowa? Bardziej mi to wygląda na "wolontariat" pt. "Nie stać nas na pracowników, więc szukamy jeleni"

Mam taką samą opinię. Wolontariat to wyprowadzanie piesków ze schroniska na spacer, stanie z puszką PCK, pomoc w lekcjach dzieciom z patologicznych rodzin, wspieranie osób starszych i chorych. Robienie kawki, zamiatanie czy kserowanie papierów moim zdaniem nie jest żadną pomocą potrzebującym. Zdecydowałabym się na coś takiego tylko wtedy, gdybym naprawdę długo nie mogła znaleźć pracy, bo nie mam zapełnionego CV.

[ulinkaaa]

To co Ci zaproponowali to nie wolontariat, także nie warto moim zdaniem.

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

No ale ja zrozumiałam że to jakaś fundacja kulturalna, promująca młode talenty czy coś. To jak to nie wolontariat? Autorko, czy to fundacja non-profit czy firma?

[Hejnarka]

Napisane przez zieloneoczy19

witam, jestem studentką I roku FIR ale już teraz wielokrotnie myślę nad moją przyszłością. Dlatego już od początku studiów staram się pracować nad lepszym CV.
Ostatnio znalazłam ofertę pracy w fundacji, która polegałaby na pozyskiwaniu środków finansowych, sporządzaniu pism urzędowych, pisaniu sprawozdań, wprowadzaniu danych do komputera - ogólnie taka robota biurowo-administracyjna, czyli coś co lubię robić, i coś z czym łączę przyszłość, bo nie mam jeszcze sprecyzowanych planów, ale chciałabym raczej iść w stronę księgowości (póki co odrzucam na razie contorlling, audyt itd. bo wolałabym mieć spokojną pracę).
Zostałam zaproszona na rozmowę do tej fundacji (jest to fundacja zajmująca się sztuką, promowaniem młodych artystów, promowaniem sztuki wśród dzieci i młodzieży, coś takiego), jednak wiem, że musiałabym poświęcać na pracę tam 3 dni tygodniowo, a studiuję dziennie i plan mam dość napięty, musiałabym więc sporo poświęcić (często byłoby to też kosztem nauki).
I teraz moje pytanie do Was - mówiąc prosto, czy mi się to opłaca? (nie piszcie mi tylko o tym, ze pomaganie innym zawsze się opłaca, bo to nie jest ten rodzaj wolontariatu)
Czy I rok to może jednak za wcześnie?
Czy w przyszłości, gdy złożę CV i ktoś zobaczy, że byłam wolontariuszką i mam referencje od fundacji za pracę w dziale administracyjno-finansowym, doceni to, czy jest to bez znaczenia?
Proszę o pomoc, bo już sama nie wiem.

1. I rok studiów to zdecydowanie za wcześnie, nie dasz rady.
2. To mi wygląda na wyzysk a nie wolontariat.
3. Pracodawcy wcale nie zwracają uwagi na wolontariat.

[wild_horse]

[1=c640cdfa886255292692728 c9c3f51a456c1754b_657ce90 228a24;40178903] Autorko, czy to fundacja non-profit czy firma?[/QUOTE]

No właśnie - to jednak ma spore znaczenie.

[201604181004]

zapraszam do mojego wątku
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=651628

[tiramisu_]

Z tego, co mi wiadomo to prawnie legalny wolontariat można odbyć jedynie w określonych placówkach. Przy wolontariacie obowiazuje wtedy umowa o wolontariat. Czy ta fundacja zapewnia Ci legalną umowę z wpisanymi obowiązkami, tak aby mieć to i prawnie załatwione, i mieć potwierdzenie odbycia tego typu wolontariatu. Jak inaczej chcesz to w CV potem umieścić?

[zieloneoczy19]

to organizacja non-profit, ma wszystko zapisane w statucie itd.
z tym, że tam wolonatriuszami, którzy działają jak to ktoś nazwał czynnie są raczej osoby, które kształcone są w takich kierunkach (związanych ze sztuką, pedagogiką). A moje studia nakierowują mnie raczej na inny rodzaj "pracy".
Choć faktycznie, pierwszy rok to chyba za wcześnie, tym bardziej, że mam spore problemy ze zdrowiem i bywają tygodnie gdzie bardzo muszę się oszczędzać.

[wild_horse]

Napisane przez tiramisu_

Z tego, co mi wiadomo to prawnie legalny wolontariat można odbyć jedynie w określonych placówkach. Przy wolontariacie obowiazuje wtedy umowa o wolontariat. Czy ta fundacja zapewnia Ci legalną umowę z wpisanymi obowiązkami, tak aby mieć to i prawnie załatwione, i mieć potwierdzenie odbycia tego typu wolontariatu. Jak inaczej chcesz to w CV potem umieścić?

Jak wygląda taka umowa? Czy obowiązuje taki sam 'system' jak w umowach o pracę (tzn. czy jest podział na umowę na czas określony, na czas nieokreślony, umowę o dzieło itd.?).

[tiramisu_]

Napisane przez wild_horse

Jak wygląda taka umowa? Czy obowiązuje taki sam 'system' jak w umowach o pracę (tzn. czy jest podział na umowę na czas określony, na czas nieokreślony, umowę o dzieło itd.?).

Ja nigdy nie byłam na wolontariacie - zawsze miałam umowy o praktyki lub załatwiany staż. Ale tu przykładowa umowa: http://www.naszprawnik.pl/upload/fil...olontariat.pdf

[wild_horse]

Napisane przez tiramisu_

Ja nigdy nie byłam na wolontariacie - zawsze miałam umowy o praktyki lub załatwiany staż. Ale tu przykładowa umowa: http://www.naszprawnik.pl/upload/fil...olontariat.pdf

Mam nadzieję, że kiedyś mi się przyda

W sumie zawsze chciałam spróbować wolontariatu, ale jakoś tak wyszło... Żałuję, że nigdy nic nie zdziałałam publicznie

[5e39f43c776cd63a5691dbeeeb4c12a7b21f7a21_63e19482c3766]

Ja celuję w wolontariaty zagraniczne - póki co byłam 2 miesiące na Ukrainie jako nauczycielka angielskiego, marzy mi się jeszcze wyjazd na 2 miesiące do Portugalii i 6-9 miesięcy do Hiszpanii. Działam też lokalnie w organizacji studenckiej. Myślę, że takie formy wolontariatu bardzo dobrze prezentują się w CV

Nie zdecydowałabym się na taką formę wolontariatu, o jakiej pisze Autorka. Chyba, że w ramach obowiązkowych praktyk na studiach.

[gorzala]

hyhyhy ja chodziłam do domu opieki społecznej jakichś tam sióstr w liceum i robiłam z dzieciakami lekcje albo się bawiliśmy Co prawda tylko raz w tygodniu mogłam, bo to było na końcu świata od domu, ale cały I rok przejeździłam z koleżankami :P Fajnie tak ^^ Ale jakoś zauważyłam, że za granicą bardziej docenia się wolontariat niż tutaj, niektorym koleżankom nawet w doradztwie personalnym czy przy interview mowili ze to niepotrzebne bo 'się nie liczy' WTF. No dobra się nie liczy, ale jednak zrobiłaś coś dobrego i te pe i te de . nie rozumiem mentalności niektórych ludzi

No i dwa razy byłam w wośpie, raz zbieralam, a raz liczyłam, ale tego raczej nie wpisuje się chyba w CV xD