Profil humanistyczny w LO - żałuję tego wyboru...

[viva91]

Napisane przez nelciak

- na matmę nie trzeba się uczyc pamieciowo, jesli nie pojdzie sie do szkoly z jakas baaardzo ambitną matma (typu staszic w wawie czy nie wiem), to wystarczy byc systematycznym i odrabiac zadania domowe (nie spisywac). więc bedąc na matfizie nie tracicie czasu na bezsensowne zakuwanie

może zakuwanie na humanie nie jest bezsensowne, ale na pewno trzeba poświęcić więcej czasu na naukę przed np. sprawdzianem. bo jesli łapiesz matmę, to właściwie nie musisz jakoś dodatkowo nad nią ślęczeć. a chcąc nauczyć się rewolucji francuskiej jednak trochę czasu trzeba wygospodarować...

[Kitty_91]

Napisane przez nouvelle90

Aha, i śmieszy mnie stwierdzenie "nie lubię matmy, więc jestem humanistką". Guzik prawda, radzę poszukać na wikipedii co to słowo oznacza,

Dokładnie Znam już ja takich "humanistów", którzy to z własnej woli nigdy książki do ręki nie wezmą... Tacy to zazwyczaj oprócz tego, że są słabi z matmy (i w taki sposób się usprawiedliwiają), zazwyczaj również mają podobnie "obszerną" wiedzę z przedmiotów humanistycznych

[20160901857]

Napisane przez viva91

chcąc nauczyć się rewolucji francuskiej jednak trochę czasu trzeba wygospodarować...

Jak ktoś ma łeb do histy to dwa razy przeczyta i jazda, wiem po sobie;P

[viva91]

Napisane przez nouvelle90

Jak ktoś ma łeb do histy to dwa razy przeczyta i jazda, wiem po sobie;P

no ale tego czytania jednak trochę jest. wiecej niż zajmuje wzór z matmy

[Misia9529]

ja jeszcze na humanie nie jestem, ale może się wypowiem. Akurat w moim środowisku profilem, na który się idzie, "bo łatwo" jest językowy- no bo co to za trudność uczyć się języków. Ja idę na humana, bo bardzo lubię j.polski, historię trochę mniej, ale to przez nauczycielkę z gimnazjum. Na humanie będę miała rozszerzony też język francuski. Więc na dzień dzisiejszy rozważam studia filologiczne (romanistyka lub anglistyka) lub kierunek humanistyczny (ale nie filologia czy historia), lub filologię+ kierunek humanistyczny. Nie lubię matematyki, na mat-angu czy mat-hiście bym się męczyła. Z przedmiotów ścisłych dość lubię chemię i biologię, ale nie wszystkie tematy (np. z bio najbardziej lubię anatomię), ale nie wyobrażam sobie rozszerzania tych przedmiotów i pisania z nich matury. Dlatego human uważam za najlepszy profil dla mnie. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.

[20160901857]

Jak na filologię no to wiadomo, że human najlepszy, akurat dla ciebie to pewnie dobry wybór będzie

[asia27100]

czy zły profil? bardziej jestem na siebie zła, że ścisłowcem to ja nie jestem.... skonczylam humana, poszlam na administracje, z całą świadomością, iż pracy po tym może nie byc.. liceum wspominam miło, matmy uczyla nas babka, która zawsze prowadzila mat-fiz, co za tym idzie, nie potrafila jej wytlumaczyc "głupim" humanistom. gdyby obowiazywala mnie matura z matmy, to bym jej nie zdala. mielismy niewiele osob, ktore byly i humanistami i ścisłowcami. mysle, że żałowały.
teraz, trzy lata po liceum, nadal bym tak wybrala, gdyż nadal nie odpowiada mi zaden z innych kierunków... przy czym human też nie był idealny

acha, jesli ktos idzie na humana bo nie lubi matmy, to niech sie puknie w głowę. zamęczy się na historii czy analizie wierszy na polskim.

pozdrawiam
leń patentowany

[viva91]

Napisane przez asia27100

acha, jesli ktos idzie na humana bo nie lubi matmy, to niech sie puknie w głowę

to jest to. mogę sobie dodać do podpisu?

[asia27100]

heh, jasne

nie no, humana wspominam bardzo miło, polski był na wysokim poziomie, jednak nawet mnie, osobę oczytaną, analizy tekstu męczyły... a co dopiero kogoś, kto tego nie czuje....

[oh Mandy]

Witam

Również ukończyłam profil humanistyczny, miałam rozszerzone przedmioty: j.polski, historia, WOK.

Bardzo żałuję tego wyboru. Od zawsze moim marzeniem było studiowanie prawa, głównie z tego względu wybrała profil z polskim i historią.
Niestety, to była straszna pomyłka.

Poziom języka polskiego był żenujący. Nauczyciel nie motywował nas nawet do czytania lektur Lekcje spędziliśmy na rozmawianiu i nic więcej, serio praktycznie nic z tego polskiego nie wyniosłam, a i przy okazji znienawidziłam ten przedmiot, mimo że w gimnazjum go uwielbiałam.

WOK - beznadziejne lekcje, o artystach-znajomych nauczycielki, zero konkretnej wiedzy, zero historii sztuki - którą zresztą co niektórzy chcieli zdawać na maturze. Krótko mówiąc, 2 h tygodniowo stracone.

Zadowolona jestem z poziomu historii, tu wychowawca się przyłożył

Niestety, na moim profilu przedmiot WOS zaczynał się dopiero w 3 klasie. Wg mnie, to nieporozumienie, biorąc pod uwagę, że to najlepsza szkoła w mieście, a klasa humanistyczna. Z tego względu, większość musiała zrezygnować z matury z Wosu, a zdawali historię bądź geografię.

Zdaję sobie sprawę, że nauka to matury to praca własna, jednak nauczyciele odradzali nam maturę z Wosu, jak również z polskiego rozszerzonego. Jak się okazało, rozszerzenie było przyjemniejsze od podstawy.

Miałam również wysoki poziom matematyki. Przerabialiśmy rozszerzone zagadnienia, pani dużo wymagała i mam ogromny szacunek do tej nauczycielki. jedna z nielicznych, która wiedziała,po co jest w tej szkole. Siłą rzeczy, nad matematyką trzeba było przysiąść i tak oto ja, humanistka, dostawałam z trudnych sprawdzianów 4.

Oprócz tego, na biologii dużo od nas wymagano. Sprawdziany były trudne, szczegółowe, mieliśmy więcej materiału do opanowania, niż było w podstawie programowej. jednak również sobie poradziłam i miałam na koniec roku 4, gdzie inni mieli ledwo 2.

Żałuję wyboru klasy humanistycznej. Tak naprawdę, nie skupiłam się na żadnym przedmiocie do końca, bo trzeba było poświęcać dużo czasu zarówno na historię, jak i matematykę.

Gdybym teraz mogła wybierać, to wybrałabym profil: matematyka, j.angielski + dodatkowy j.obcy (W moim przypadku j.włoski).

[mbamboo]

Myślę, że po części pasuję do tego wątku - co prawda byłam w klasie językowej, ale z dodatkowych zajęć do matury wybrałam m.in. WOS, a w gimnazjum wygrywałam konkursy z polskiego (chociaż w liceum skończyło się, pisanie pod klucz skutecznie podcięło mi skrzydła). Pod koniec drugiej klasy liceum zdecydowałam się na kierunek przyrodniczy i zaczęła się jazda z biologią, od (prawie) zera do rozszerzenia. Nie mogę jeszcze powiedzieć, czy żałuję, czy nie, bo póki co czekam na wyniki matur Ale na pewno jestem trochę zła, że nie wybrałam porządniejszego profilu i szkoły. Niby matematyka jest be, ale jakby od początku się przykładać i nie nastawiać się źle... A to naprawdę jest w stanie wyrobić fajny sposób myślenia i poszerzyć horyzonty, poza tym otwiera mnóstwo możliwości. Całe szczęście, że mam chociaż tę biologię. Co prawda sześciu lat francuskiego nie żałuję, ale mam poczucie, że mogłam podjąć się większych wyzwań.

I też prawie pęka mi żyłka, jak słyszę 'ścisłe są ble, ja jestem humanistą'. A ja się pytam - wiesz, co to słowo w ogóle oznacza? Bo nie to, że nie umiesz korzystać z tablic matematycznych i zaliczać sprawdzianów z fizyki. Mam wrażenie, że przez takie myślenie są te tabuny magistrów po nie wiadomo czym, ale może to już zbyt daleko posunięta analiza.

[muszynianka]

Poszłam do szkoły typowo językowej, do klasy językowej bo niesamowicie zależało mi na językach obcych... Wypas wypas, 6 godzin języka obcego numer jeden, 3 godziny języka obcego numer dwa, kilka przedmiotów w języku obcym - bajka...
Ale nie wiem po jaką cholerę dołożyli do tego rozszerzoną historię i polski... Ten polski jeszcze jakoś przebolałam ale skręcało mnie w środku na myśl o historii i wosie...
JESTEŚCIE W KLASIE HUMANISTYCZNEJ
świetnie, ale klasa określana jest mianem językowej, a nie humanistycznej, zależy nam na językach obcych ale historia historia historia wos wos wos... efekt jest taki że znam kilka dat, historia u mnie leży bo patrzeć na nią nie mogłam, generalnie po części żałuję swojego wyboru. Najbardziej interesowała mnie geografia i biologia plus języki obce, no niestety takich mieszanek nie ma

Co było najzabawniejsze - trzy lata liceum, bite trzy lata wszyscy bez wyjątku nam wmawiali "och wy humaniści, na 100% będziecie zdawać historię na maturze"
w klasie nie zdawał jej nikt wszyscy pobrali języki obce, rozszerzony polski, geografię, chemię...

---------- Dopisano o 03:44 ---------- Poprzedni post napisano o 03:40 ----------

A wok to według mnie porażka. Szczerze nie znosiłam nauczycielki.
Co by było śmieszne - na lekcje fizyki leciałam w skowronkach, by dostać kolejną piątkę lub szóstkę ze sprawdzianu, natomiast gdy zaczynała się historia miałam ochotę się powiesić... To mnie drażniło całe liceum 8 godzin w tygodniu marnowanych bo dyrekcja wyszła z założenia że jak ktoś chce znać dobrze języki obce, to na pewno i historie i wok i wos chce znać.
No pewnie że nie...

Ludzie z klasy poszli na studia za granicą, poszli na studia w języku obcym, na ekonomie na spedycję i logistykę gdzie języki się przydają...
Nikt nie poszedł na prawo ... na historie tym bardziej

[Katalonkaaa]

Większość z Was miała pewnie taką sytuację jak ja- w trzeciej klasie zostały mi już tylko języki, polski, matma, historia i wos. Zero kontaktu w szkole z biologią i chemią. Doceniam te 2 lata kiedy miałam te przedmioty chociaż na poziomie podstawowym (ale jak się potem okazało mieliśmy coś w stylu pół rozszerzenia z chemii ). Bardzo mi to pomogło. A teraz - nie pamiętam od którego roku- mają wejść jakieś bloki tematyczne i nie będzie to już liceum ogólnokształcące w takiej formie jak teraz- większość powie że świetnie- nie muszę uczyć się tego co mi się "w życiu nie przyda". A co jeśli ktoś minie się z powołaniem? Wtedy braków nie nadrobi w rok bo nie będzie miał żadnych podstaw !

U mojej koleżanki w szkole było o tyle dobrze że były klasy ogólne a rozszerzenia wybierało się po pierwszym semestrze- można było zobaczyć jak sobie człowiek radzi i lepiej ocenić własne możliwości

[zollla]

Napisane przez nelciak

Ludzie, apeluję, zastanowcie sie nad matfizem. Dlaczego moim zdaniem warto sprobowac?
- na matmę nie trzeba się uczyc pamieciowo, jesli nie pojdzie sie do szkoly z jakas baaardzo ambitną matma (typu staszic w wawie czy nie wiem), to wystarczy byc systematycznym i odrabiac zadania domowe (nie spisywac). więc bedąc na matfizie nie tracicie czasu na bezsensowne zakuwanie
- myslenie matematyczne przydaje sie zawsze i wszedzie. daje inne spojrzenie na rzeczywistosc. jesli nie pojdziecie na matfiz, to o sie o tym nie przekonacie i cos przez to stracicie
- matma w gimnazjum jest masakrycznie nudna, w LO robi się ciekawiej, zaczyna sie widziec sens tego wszystkiego. no i aha - jest mniej żmudnego liczenia, bo to nie umiejetnosc rachowania jest najwazniejsza, mozna uzywac kalkulatorow na lekcjach
- program realizowany teraz na rozszerzeniu w zblizonej postaci kiedys realizowali WSZYSCY licealisci w klasach z podstawowa matmą. i co? dawali rade. wiec dlaczego Wy mielibyscie nie dac sobie rady? to nie przekracza mozliwosci intelektualnych przecietnej osoby. ba, slyszalam opinie wykladowcy akademickiego twierdzacego, ze kazdy bylby w stanie zaliczyc I roku matematyki na studiach czy cos w tym stylu - jesli by tego chciał
- matematyka nie ominie was na kierunkach: scislych, ekonomicznych, przyrodniczych (nawet na takiej biologii jest matma), czasem na humanach tez sa przedmioty zwiazane z matma np statystyka. wiec mozecie wiele zyskac, a nic nie stracicie
- logiczne myslenie przydaje sie tez na maturze z polskiego, uczy 'dyscypliny umyslu' - zamiast fantazjowac przy pisaniu wypracowania mozna sie skupic na analizie tekstu, ktory jest do omowienia. ba, fantazją i kreatywnoscia tez latwiej sie poslugiwac, jesli sie wie, JAK myslec
- na prawo na UAM mozna zdawać matematykę rozszerzoną zamiast historii

mam nadzieję, ze chociaz jedną osobę zachęcę jestem po matfizie i nie żałuję

[Tinuu27]

Napisane przez Hadassah

Ooo, znam parę osób, które myślały o przeniesieniu, ba znam nawet takie które się przeniosły do 'klasy kujonów' .
Nie zrozumcie mnie źle, ale mam wrażenie że dużo zdolnych osób na humanach się marnuje. Patrząc po znajomych i po mojej szkole - wiadomo, biochem i matfiz to kujony, human - jak gadam z ludźmi to czasami mam wrażenie aż aż głupio im do czegoś przykuć, no nie wiem, jest taka tendencja do kreowania się na buntowników

Coś, czego strasznie zazdroszczę humanom, to to że 'ukulturalnianie się' jest częścią profilu - czytanie, muzea, kino, teatry - częściej tam wychodzą, no i odnoszę ważnienie że dzięki temu nauczyciele od polskiego traktują ich jak lepszych partnerów do dyskusji przez co ich lekcje są ciekawsze...

niestety w mojej szkole nie było czegoś takiego, a szłam z nadzieją, że wyjazdy do teatru czy innych 'kulturalnych mijesc' będą na porządku dziennym. niestety nic. w teatrze nie byliśmy ani razu, w kinie też, w muzeum dwa razy- ale tym w moim mieście, tylko dlatego żeby uniknąć lekcji.. ponad połowa mojej klasy to były osoby, które nie wiedziały gdzie iść.. lepiej więc o kulturze, literaturze dogadywałam się ze znajomymi z mat fiza czy innych.. Porażka po prostu. A ja kochałam książki, poezję.. Wzięłam udział w Olimpiadzie Polonistycznej, dostałam się do drugiego etapu, wszyscy patrzyli na mnie jak cyborga.. Ale to przecież cała klasa powinna garnąć się do takich konkursów, żeby się rozwijać a nie jedna osoba na 28..!! ;/

Napisane przez jetaime

Ja też żałuję. Profil humanistyczny jest moim zdaniem dla osób "ustawionych". Takich, które nie muszą się martwić o przyszłość i mogą poświęcić swoim pasjom itp. Ogólnie BARDZO miło wspominam liceum i zakres obowiązków szkolnych w tamtym czasie, bardzo się rozwinęłam intelektualnie (jakie skromne ) i dużo wyniosłam z tych 3 lat, było naprawdę super. Tylko że maturę zdawałam tylko z przedmiotów humanistycznych i taki czekał mnie kierunek. Wydaje mi się, ze trochę przesadziłam z tym "humanizowaniem" i niestety w przyszłości mogę mieć problemy z pracą. Na pewno o wiele większe niż absolwenci biol-chemów, mat-fizów, którzy są teraz na politechnikach i ścisłych kierunkach zamawianych...
Żałuję, bo byłam taka "niegłupia" dziewczyna z przedmiotów ścisłych, ale nie kręciły mnie i wolałam je olać. Zawsze bardziej lubiałam pisać wypracowania niż rozkmianiać nad zadaniem czy jakąś teorią... Gdybym miała więcej samozaparcia, na pewno poradziłabm sobie w mat-fizie i na takich studiach... A tak - zobaczymy, czy nie czeka mnie los bezrobotnej mgr za parę lat

to tak jakbym czytała o sobie.. ech

Napisane przez nelciak

Ludzie, apeluję, zastanowcie sie nad matfizem. Dlaczego moim zdaniem warto sprobowac?
- na matmę nie trzeba się uczyc pamieciowo, jesli nie pojdzie sie do szkoly z jakas baaardzo ambitną matma (typu staszic w wawie czy nie wiem), to wystarczy byc systematycznym i odrabiac zadania domowe (nie spisywac). więc bedąc na matfizie nie tracicie czasu na bezsensowne zakuwanie
- myslenie matematyczne przydaje sie zawsze i wszedzie. daje inne spojrzenie na rzeczywistosc. jesli nie pojdziecie na matfiz, to o sie o tym nie przekonacie i cos przez to stracicie
- matma w gimnazjum jest masakrycznie nudna, w LO robi się ciekawiej, zaczyna sie widziec sens tego wszystkiego. no i aha - jest mniej żmudnego liczenia, bo to nie umiejetnosc rachowania jest najwazniejsza, mozna uzywac kalkulatorow na lekcjach
- program realizowany teraz na rozszerzeniu w zblizonej postaci kiedys realizowali WSZYSCY licealisci w klasach z podstawowa matmą. i co? dawali rade. wiec dlaczego Wy mielibyscie nie dac sobie rady? to nie przekracza mozliwosci intelektualnych przecietnej osoby. ba, slyszalam opinie wykladowcy akademickiego twierdzacego, ze kazdy bylby w stanie zaliczyc I roku matematyki na studiach czy cos w tym stylu - jesli by tego chciał
- matematyka nie ominie was na kierunkach: scislych, ekonomicznych, przyrodniczych (nawet na takiej biologii jest matma), czasem na humanach tez sa przedmioty zwiazane z matma np statystyka. wiec mozecie wiele zyskac, a nic nie stracicie
- logiczne myslenie przydaje sie tez na maturze z polskiego, uczy 'dyscypliny umyslu' - zamiast fantazjowac przy pisaniu wypracowania mozna sie skupic na analizie tekstu, ktory jest do omowienia. ba, fantazją i kreatywnoscia tez latwiej sie poslugiwac, jesli sie wie, JAK myslec
- na prawo na UAM mozna zdawać matematykę rozszerzoną zamiast historii

mam nadzieję, ze chociaz jedną osobę zachęcę jestem po matfizie i nie żałuję

ja to swojej siostrze pokazałam, bo martwi się, że nie poradzi sobie na mat- fizie. jesteś wielka

Napisane przez nouvelle90

Coś w tym jest. Człowiek jak kończy gimnazjum rzadko kiedy wie co chce robić w życiu, więc jak nie wie to idzie do tego humana, bo ma nadzieję, że coś wymyśli przez 3 lata. A potem są takie sytuacje jak w mojej klasie- miesiąc do matury, a 3/4 nie ma pojęcia co chce dalej robić. Z całej klasy tylko ja i jedna kumpela wybrałyśmy profil świadomie, wiedząc że chcemy startować na prawo. Reszta trafiła tam z przypadku, tudzież dlatego, że było najłatwiej się dostać. A popatrzcie jak jest na innych profilach- na biol-chem idą osoby, które są pewne medycyny/stomy/farmacji. Na mat-fiz zapaleńcy, przyszli inżynierowie, zazwyczaj fanatycy informatyki. A na humana często! (nie mówię, że zawsze) ci którzy sami nie wiedzą czego chcą.
Aha, i śmieszy mnie stwierdzenie "nie lubię matmy, więc jestem humanistką". Guzik prawda, radzę poszukać na wikipedii co to słowo oznacza,

to samo mówiłam koleżankom, które mówiły zawsze własnie, że sa humanistkami i nie muszą umiec matmy. ale kurde, humanista to człowiek wszechstronny! )

tak sobie myślałam o tym i wydaje mi się, że powinno w polskiej edukacji dać nam rok na zobaczenie w czym czujemy się lepiej. Nauka w liceum trwałaby 4 lata. Wg mnie nie byłoby to złe rozwiązanie. A najlepiej to w cholerę zlikwidowac gimnazjum.

Napisane przez oh Mandy

Witam

Również ukończyłam profil humanistyczny, miałam rozszerzone przedmioty: j.polski, historia, WOK.

Bardzo żałuję tego wyboru. Od zawsze moim marzeniem było studiowanie prawa, głównie z tego względu wybrała profil z polskim i historią.
Niestety, to była straszna pomyłka.

Poziom języka polskiego był żenujący. Nauczyciel nie motywował nas nawet do czytania lektur Lekcje spędziliśmy na rozmawianiu i nic więcej, serio praktycznie nic z tego polskiego nie wyniosłam, a i przy okazji znienawidziłam ten przedmiot, mimo że w gimnazjum go uwielbiałam.

WOK - beznadziejne lekcje, o artystach-znajomych nauczycielki, zero konkretnej wiedzy, zero historii sztuki - którą zresztą co niektórzy chcieli zdawać na maturze. Krótko mówiąc, 2 h tygodniowo stracone.

Zadowolona jestem z poziomu historii, tu wychowawca się przyłożył

Niestety, na moim profilu przedmiot WOS zaczynał się dopiero w 3 klasie. Wg mnie, to nieporozumienie, biorąc pod uwagę, że to najlepsza szkoła w mieście, a klasa humanistyczna. Z tego względu, większość musiała zrezygnować z matury z Wosu, a zdawali historię bądź geografię.

Zdaję sobie sprawę, że nauka to matury to praca własna, jednak nauczyciele odradzali nam maturę z Wosu, jak również z polskiego rozszerzonego. Jak się okazało, rozszerzenie było przyjemniejsze od podstawy.

Miałam również wysoki poziom matematyki. Przerabialiśmy rozszerzone zagadnienia, pani dużo wymagała i mam ogromny szacunek do tej nauczycielki. jedna z nielicznych, która wiedziała,po co jest w tej szkole. Siłą rzeczy, nad matematyką trzeba było przysiąść i tak oto ja, humanistka, dostawałam z trudnych sprawdzianów 4.

Oprócz tego, na biologii dużo od nas wymagano. Sprawdziany były trudne, szczegółowe, mieliśmy więcej materiału do opanowania, niż było w podstawie programowej. jednak również sobie poradziłam i miałam na koniec roku 4, gdzie inni mieli ledwo 2.

Żałuję wyboru klasy humanistycznej. Tak naprawdę, nie skupiłam się na żadnym przedmiocie do końca, bo trzeba było poświęcać dużo czasu zarówno na historię, jak i matematykę.

dosłownie mogłabym napisać to samo.. uczyłam się więcej geo, biologii niż historii i wosu, których poziom miałam w swojej szkole beznadziejny. trochę się naharowałam, bo musiałam nadrabiać zaległości z tych przedmiotów w domu..

[20160901857]

Napisane przez oh Mandy

Niestety, na moim profilu przedmiot WOS zaczynał się dopiero w 3 klasie. Wg mnie, to nieporozumienie, biorąc pod uwagę, że to najlepsza szkoła w mieście, a klasa humanistyczna. Z tego względu, większość musiała zrezygnować z matury z Wosu, a zdawali historię bądź geografię.

Też byłam na rozszerzeniu z wosu i też tak miałam. W ogóle ten przedmiot u mnie to była mega porażka. Uczył nas niedoszły ksiądz!;P Wszystko robiliśmy tak wolno, że udało nam się skończyć jedną z dwóch części podręcznika, więc wyszło na to, że podstaw prawa czy wiedzy o UE nawet nie tknęliśmy na lekcjach. A przecież 2/3 klasy zdawało wos! Poza tym jego poglądy skrajnie katolickie powodowały zero obiektywizmu, do dziś pamiętam jak się z nim kłóciłam o prywatyzację szpitali w efekcie czego miałam obniżoną ocenę na koniec roku;P No i oczywiście według niego jedyna słuszna partia to PiS

[viva91]

Napisane przez Tinuu27

lepiej więc o kulturze, literaturze dogadywałam się ze znajomymi z mat fiza czy innych..

u mnie to samo. ogólnie w moim LO często było można usłyszeć: "o, patrz, ona gra na skrzypcach, pewnie jest z mat-fizu" - i to była prawda
przy szkole działał zespół (perkusja, gitary, klawisze, trąbki, skrzypce - ogólnie jesli na czymkolwiek grałeś mogłeś do niego należeć i śpiewać) i kto go tworzył? ludzie z mat-fizów i bio-chemów... tylko jedna dziewczyna, solistka była z humana...

Napisane przez nouvelle90

No i oczywiście według niego jedyna słuszna partia to PiS

[Tinuu27]

mój pan od historii to tylko PO ;D często fakultety były rozmową na temat tej partii i nienawiści do PiS i Kaczyńskiego. sama popieram PO, ale bez przesady, żeby na lekcji takie rzeczy..

[20160901857]

Patrząc na to co się teraz dzieje w tym kraju to w tej chwili mojego pana od wosu popieram, ale też uważam, że agitacja na lekcjach jest nie na miejscu. Jasne, można sobie luźno dyskutować konserwatyści kontra liberałowie, ale bez wymieniania konkretnych partii, no ludzie;P
Aha jeszcze coś mi się zabawnego przypomniało jak już o polityce mowa. Miałam w klasie fanatyczkę PiS, która co poniedziałek przychodziła do szkoły z nowym numerem Newsweeka i wszystkie zdjęcia Tuska przekreślała czerwonym flamastrem, a zdjęcia Kaczyńskich obrysowywała serduszkami;D

Tinuu27 miałaś coś takiego jak fakultety? Bo u mnie w szkole wmawiano nam, ze jak jesteśmy na profilu z rozszerzoną historią to nie mamy prawa do fakultetów z niej, tylko biol-chemy i mat-fizy miały. Bez sensu.

[viva91]

Napisane przez nouvelle90

a zdjęcia Kaczyńskich obrysowywała serduszkami;D

[Tinuu27]

Napisane przez nouvelle90

Patrząc na to co się teraz dzieje w tym kraju to w tej chwili mojego pana od wosu popieram, ale też uważam, że agitacja na lekcjach jest nie na miejscu. Jasne, można sobie luźno dyskutować konserwatyści kontra liberałowie, ale bez wymieniania konkretnych partii, no ludzie;P
Aha jeszcze coś mi się zabawnego przypomniało jak już o polityce mowa. Miałam w klasie fanatyczkę PiS, która co poniedziałek przychodziła do szkoły z nowym numerem Newsweeka i wszystkie zdjęcia Tuska przekreślała czerwonym flamastrem, a zdjęcia Kaczyńskich obrysowywała serduszkami;D

Tinuu27 miałaś coś takiego jak fakultety? Bo u mnie w szkole wmawiano nam, ze jak jesteśmy na profilu z rozszerzoną historią to nie mamy prawa do fakultetów z niej, tylko biol-chemy i mat-fizy miały. Bez sensu.

ja miałam tak samo dziewczynę, która popierała PiS bez jakichkolwiek argumentów dlaczego. bo tak i już.. ech :|

tak miałam fakultety. 4 historie, 2 wosy, polski (6), matma(3), angielski(3), niemiecki(2), religia, wg, podst. przedsiębiorczości - zostały normalnie. ale to miałam tak tylko od drugiego półrocza ;//

[schicksal]

x

[20160901857]

Napisane przez Tinuu27

tak miałam fakultety. 4 historie, 2 wosy, polski (6), matma(3), angielski(3), niemiecki(2), religia, wg, podst. przedsiębiorczości - zostały normalnie. ale to miałam tak tylko od drugiego półrocza ;//

Czyli moi nauczyciele to lenie byli, bo wmawiali nam, że weszło jakieś rozporządzenie MEN, zgodnie z którym z przedmiotów rozszerzonych nie przysługiwały fakultety. A to kłamcy;P

[Tinuu27]

kłamcy, kłamcy u nas mówili, że to nauczyciele musza wyrazić zgodę na te fakultety, ale wyrazili, od lat tak jest. ale w szkole drugiej tak nie mają ;/ więc tak naprawdę nie wiadomo jak to jest )

[20160901857]

No. ale nic dziwnego, skoro chyba za fakultety im nie płacą. Powszechnie wiadomo, że większość nauczycieli ma problem ze zrobieniem czegokolwiek dla uczniów ZA DARMO.

[muszynianka]

A tobie by się chciało pracować za darmo?

Nauczyciele mają obowiązek wypracowania 1 godziny za darmo w tygodniu i to jest ich czas na fakultet lub zajęcia wyrównawcze

[20160901857]

Napisane przez muszynianka

A tobie by się chciało pracować za darmo?

Nauczyciele mają obowiązek wypracowania 1 godziny za darmo w tygodniu i to jest ich czas na fakultet lub zajęcia wyrównawcze

Myślę, że jakbym była jakąś szaleńczo zapaloną nauczycielką to by mi się chciało

[Hadassah]

Napisane przez Tinuu27

niestety w mojej szkole nie było czegoś takiego, a szłam z nadzieją, że wyjazdy do teatru czy innych 'kulturalnych mijesc' będą na porządku dziennym. niestety nic. w teatrze nie byliśmy ani razu, w kinie też, w muzeum dwa razy- ale tym w moim mieście, tylko dlatego żeby uniknąć lekcji.. ponad połowa mojej klasy to były osoby, które nie wiedziały gdzie iść.. lepiej więc o kulturze, literaturze dogadywałam się ze znajomymi z mat fiza czy innych.. Porażka po prostu. A ja kochałam książki, poezję.. Wzięłam udział w Olimpiadzie Polonistycznej, dostałam się do drugiego etapu, wszyscy patrzyli na mnie jak cyborga.. Ale to przecież cała klasa powinna garnąć się do takich konkursów, żeby się rozwijać a nie jedna osoba na 28..!! ;/

tak sobie myślałam o tym i wydaje mi się, że powinno w polskiej edukacji dać nam rok na zobaczenie w czym czujemy się lepiej. Nauka w liceum trwałaby 4 lata. Wg mnie nie byłoby to złe rozwiązanie. A najlepiej to w cholerę zlikwidowac gimnazjum.

Humany, które znam (a w sumie tak z 4 szkół, całkiem niezłych zresztą)wychodzą dużo, i co więcej, ludzie są mocno zainteresowani kulturą, mają swoje zespoły, piszą poezję itp, może dlatego mam taki obraz humana

Oooo, jeden rok więcej ja poproszę W trzeciej klasie, oprócz trzech rozszerzeń, które większość zdaje mam w tygodniu 6 godzin polskiego, po godzinie historii i wosu, 5 godzin języków... praktycznie nie odchodzi nic, nauczyciele się dziwią że nikt nie chodzi na religię i wf (kolejne 5 godzin...), ale dużo osób ma kursy maturalne, angielski. Czuję się poszkodowana taką ilością humanistycznych przedmiotów, w porównaniu do humanów, które w trzeciej klasię mają tylko matmę, która jest i tak obowiązkowa.

Napisane przez viva91

u mnie to samo. ogólnie w moim LO często było można usłyszeć: "o, patrz, ona gra na skrzypcach, pewnie jest z mat-fizu" - i to była prawda
przy szkole działał zespół (perkusja, gitary, klawisze, trąbki, skrzypce - ogólnie jesli na czymkolwiek grałeś mogłeś do niego należeć i śpiewać) i kto go tworzył? ludzie z mat-fizów i bio-chemów... tylko jedna dziewczyna, solistka była z humana...

Wiesz, jak u nas samorząd potrzebuje scenki/organizacji akademii prosi biochem albo matfiz, bo boją się że human straci czas na filozofowaniu, zamiast robieniu .

[viva91]

Napisane przez Hadassah

Humany, które znam (a w sumie tak z 4 szkół, całkiem niezłych zresztą)wychodzą dużo, i co więcej, ludzie są mocno zainteresowani kulturą, mają swoje zespoły, piszą poezję itp, może dlatego mam taki obraz humana

ło mamo, to dla mnie nowość ja w LO byłam dwa razy w kinie z klasą, ale to nic szczególnego, bo szła wtedy cała szkoła, nie tylko humany

Napisane przez Hadassah

Oooo, jeden rok więcej ja poproszę W trzeciej klasie, oprócz trzech rozszerzeń, które większość zdaje mam w tygodniu 6 godzin polskiego, po godzinie historii i wosu, 5 godzin języków... praktycznie nie odchodzi nic, nauczyciele się dziwią że nikt nie chodzi na religię i wf (kolejne 5 godzin...), ale dużo osób ma kursy maturalne, angielski. Czuję się poszkodowana taką ilością humanistycznych przedmiotów, w porównaniu do humanów, które w trzeciej klasię mają tylko matmę, która jest i tak obowiązkowa.

tych pogrubionych nie rozumiem u mnie mat-fizy przygodę z historią i WOSem kończyły w 2 kl.

[zollla]

Nie no u mnie wszystkie akademie i inne twórcze rzeczy w szkole robiła moja klasa i dla całej szkoły to była oczywista oczywistość, że matfizy i biolchemy nie mają czasu na takie głupoty np, dekoracje i program studniówkowy.
Do teatru i kina jeździliśmy, na wieczorki poetyckie i autorskie też...
ale co z tego?
historyka miałam do bani (więcej się w gim nauczyłam) WOS miałam 2 lata ale z kolesiem który gadał o wszystkim i niczym, polonistka w porządku - przykładała się i od gegry (też miałam R) w porządku jaki morał? 90% klasy zdawało geografię, ja biologię, 5% Wos i 4% Historię (marnie zresztą) ....... a inne profile miały naprawdę porządne rozszerzenia i konkretne przedmioty do zdania na maturze