Finanse przyczyną rozstania?

[green way]

Napisane przez aya10

Mam nadzieję że znajdzie się ktoś kto kiedyś był w podobnej sytuacji i może coś mi podpowie.

Nikt normalny, dojrzały i kochający przede wszystkim siebie już dawno nie byłby w takiej sytuacji jak twoja. Chyba, że jest uzależniony od kochania, albo panicznie boi się samotności... Takiej drugiej naiwnej jak ty ten facet raczej nie spotka na tej panecie.

[niemanicka]

autorko, ale co ten twój facet odpowiada, kiedy mówisz mu że wykańcza cię ta sytuacja, że już tak dłużej nie możesz, że cierpisz? Przejmuje się tym jakoś? Jest mu to obojętne? Jak reaguje?

gdyby mi przyjaciółka powiedziała że ledwo wiąże koniec z końcem, jest jej ciężko, nie wyrabia - to szukałabym sposobów żeby jej pomóc, ulżyć trochę, nie rozumiem - on jest obojętny na twoją krzywdę?

[Pani_Mada]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;74036516]Częste jest że jest kilku kredytobiorców a 1 właściciel (rodzice dają zdolność kredytową dziecku które kupuje mieszkanie). Jak jest 1 kredytobiorca a 2 współwłaścicieli to bank miałby problem z egzekucją komorniczą. Sądzę że kredyt jest na oboje.[/QUOTE]

dziwi mnie że kredyt jest na oboje. nie są małżeństwem, więc ich majątek nie jest wspólny. a skoro facet nie pracuje i jego dochód to te kilkadziesiąt złotych miesięcznie, to jaką on mógł mieć zdolność kredytową...

Napisane przez banana84

I co ma mu dawac kolejny miesiac? pozniej kolejny?
By on sobie przeciagal zycie na koszt "mamusi"..?
no sie niezle ustawil cfaniaczek - zyje wygodnie a nawet zlotowki nie dolozy.
Niestety bym sie zdecydowala na rozstanie - tylko najpierw jak tu bylo polecane sprawdzila z bankiem i prawnikiem
Od roku na tobie pasozytuje, pracowac mu sie nie chce (bo niestety tak to wylgada), rozmowy nie skutkuja, i jeszcze probuje toba manipulowac.

wiadomo, masz racje z tym co piszesz, ale postaw się na miejscu autorki, która jest w tym związku od 14 lat. możne być ciężko przekreślić tak ooo od ręki cały ten czas. a ten miesiąc może pomóc nie tylko facetowi (który a nóż, otrzeźwieje) ale i autorce, która będzie miała czas oswoić się z tą myślą.
każdy doradza miarą własnych doświadczeń. ja, gdy zrywałam zaledwie 5 letni związek, potrzebowałam trochę czasu z tą myślą, aby mieć pewność że nic już tego związku nie uratuje. żeby za miesiąc czy rok nie zastanawiać się czy na pewno ze swojej strony dałam wszystko.

[cava]

Napisane przez Pani_Mada

dziwi mnie że kredyt jest na oboje. nie są małżeństwem, więc ich majątek nie jest wspólny. a skoro facet nie pracuje i jego dochód to te kilkadziesiąt złotych miesięcznie, to jaką on mógł mieć zdolność kredytową...

Z pierwszego wpisu wnioskuję, że kredyt brali jak oboje mieli prace na etacie i stałe dochody.
A on potem rzucił prace i zajął się tworzeniem własnej działalności.

[Azhaar]

Napisane przez cava

Z pierwszego wpisu wnioskuję, że kredyt brali jak oboje mieli prace na etacie i stałe dochody.
A on potem rzucił prace i zajął się tworzeniem własnej działalności.

Też tak zrozumiałam. To że teraz nie ma zdolności, nie oznacza że wcześniej jej nie miał.
Tylko teraz jak juz kredyt przyznany i ma laskę, co mu wszystko opłaca, to mu się odechciało zarabiać :/

Autorko, ja bym jednak postawiła mu ostateczne ultimatum - albo teraz zaraz pisze CV i szuka normalnej pracy, albo z Wami koniec. Wiem, że przekreślenie 14-letniego związku nie jest łatwe... Ale Ty nie masz w nim żadnego wsparcia! Rozumiem, że można chcieć sie przebranżowić, zmienić scieżkę rozwoju, ale to powinna być wspólna decyzja, odpowiednia do Waszych wspólnych mozliwości. Dla mnie to nie do pomyślenia

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

przyczyną ewentualnego rozstania nie są finanse - raczej brak wsparcia, zrozumienia, szacunku - z jego strony.

Bo Ty się zarzynasz a on nie umie realnie Cię wspomóc.

[Pani_Mada]

Napisane przez cava

Z pierwszego wpisu wnioskuję, że kredyt brali jak oboje mieli prace na etacie i stałe dochody.
A on potem rzucił prace i zajął się tworzeniem własnej działalności.

możliwe. dla mnie nie było to jednoznacznie napisane. ale skoro dostał kredyt (na dom - więc nie mały) to zapewne tak było

[Ksiegowa85]

Możesz mu powiedzieć, że Ty absolutnie nie chcesz mu podcinać skrzydeł i okazujesz zrozumienie którego on oczekuje, a on chyba nie oczekuje że to zrozumienie będzie tylko jednostronne i sam Ci też ma zamiar je Tobie okazać tak więc od dziś koniec z Twoim zmęczeniem i stresem - czyli nie będziesz go już zupełnie utrzymywać (dobrze by było pozbyć się też tego domu), ale mentalnie absolutnie jesteś przy nim i jego pomysłach. I zrób tak, całkowity podział finansowy, zobaczysz na czym mu zależy, możliwe że nie będziesz musiała podejmować decyzji o rozstaniu...chociaż życzę Ci żeby się opamietał

Wysłane z mojego SM-G903F przy użyciu Tapatalka

[Przytul_Mnie_Dzisiaj]

Nie potrafię sobie wyobrazić takiej sytuacji...

Jak dla mnie musisz zażądać, że od następnego miesiąca płacicie za wszystko po połowie. I zacznij zapisywać wydatki.

[aya10]

dziękuję za wszytskie odpowiedzi. Od wczoraj staram się z nim cały czas wałkować temat. Chcę wykorzystać Wasze sugestie w kwestii podziału równego kosztami.

Sytuacja jest dla mnie ciężka, bo sytuacja trwa od roku, a wczesniej było inaczej. Dla mnie też jego postępowanie jest nie do zrozumienia.

Staram się zrobić wszytko by jakoś ratować ten związek i nie mieć sobie później do zarzucenia tego, że nie próbowałam.

wiem na pewno, że potrzebuję troche czasu by to wszytko przeanalizować, a Wasze opinie są dla mnie ważne bo najbardziej obawiałam się twgo, że wpadam w pułapkę jakiegoś mojego subiektywnego myślenia.






Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[eyo]

ja widzę jedno proste wyjście - mówisz mi, że za miesiąc kurek z kasą się zamyka i tyle wiadomo, rachunki musisz dalej płacić ale już np. jedzenie, ciuchy, kosmetyki i inne rzeczy - kupujesz tylko dla siebie, jak on chce to proszę bardzo - do roboty sobie zarobić

i ma dokładnie ten miesiąc na znalezienie czegoś płatnego - nie interesowałoby mnie co by to były i czy byłoby na poziomie jego kwalifikacji czy zainteresowań - jakby znalazł pracę to bym go wspierała do czasu pierwszej wypłaty a od tego momentu koniec i wszystko na pół

a jak nie - cóż, pożegnałabym się zanim bym się wykończyła
osobiście nie wierzę, że cokolwiek poza wiadrem zimnej wody i żelazną konsekwencją z Twojej strony może doprowadzić do zmiany bieżącej sytuacji

Napisane przez aya10

(...)
Problemem jest dla mnie bardziej strata tych 14 poswieconych lat. Niemożność podjecia decyzji ze wzgledu na slaba odpornosc psychiczna (przez stan w ktorym sie znajduje nie umiem ocenic racjonalnie tej sytuacji).
Tkwie chyba w przekonaniu że po 14 latach w ktorych wydawalo mi sie że nic nas nie rozdzieli rozważam opcję odejscia wlasnoe ze wzgledu na pieniądze (jakby pośrednio - bo stan niepewności finansowej przeraża mnie na tyle, że nie nie jestem w stanie tak dluzej wytrzymać),
(...)

i masz zamiar zarzynać się w robocie kolejnych 40 lat bo szkoda Ci 14

[ssnn]

Rozumiem, że kredyt jest na Was oboje, ale nakłady na jego spłatę można udokumentować, bo płacisz chyba przelewem, więc w razie, gdyby sytuacja wymagała cięć i rozliczeń, powinno być to uwzględnione.

[Mahdab]

Autorko mam pytanie - czy ty się zgodziłaś na rzucenie przez niego pracy i możliwość samodzielnego utrzymania domu? Rozkręcanie biznesu faktycznie może trochę potrwać i nigdy nie ma pewności na 100%, że pomysł wypali. Czy on z tobą omówił ten temat, konsultował te decyzję czy to była jego samowola?