Toksyczna matka - muszę się wygadać (długi wątek, dużo dramy) - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2017-08-19, 17:05   #1
BlueRaccoon
Przyczajenie
 
Avatar BlueRaccoon
 
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 14

Toksyczna matka - muszę się wygadać (długi wątek, dużo dramy)


Hej dziewczyny.

Na początku chciałabym wyznać, że forum czytam bardzo regularnie, jednak dopiero niedawno postanowiłam założyć tutaj konto, a jeszcze więcej czasu zbierałam się na odwagę, by założyć ten wątek. Czuję, że zaraz wybuchnę i potrzebuję wyrzucić z siebie to wszystko, a wiem, że chyba nie znajdę lepszego miejsca w polskim internecie, by uczynić to tak anonimowo, jak tutaj na Wizażu, gdzie wszyscy są i tak "sami swoi". Nie wiem, na co liczę w odpowiedziach - może słowo otuchy lub choć odrobinę życzliwości.

Mam 24 lata, od zawsze byłam całkowicie samodzielną jednostką (bo musiałam), a niedawno wyszłam za mąż. Mój problem dotyczy mojej matki. Nie, nie bije mnie ani nie wyzywa, nie gasi na mnie papierosów i nie wygląda na typowo patologiczną "Grażynę", ale mną manipuluje, męczy psychicznie i od wczesnych lat zatruwa umysł tak bardzo, że leczę się z depresji i nerwicy, a w dalszym ciągu strach przed nią, jej poglądem na mnie dławi mnie i nie pozwala jednoznacznie stwierdzić, kto jest temu winny. Boję się sama przed sobą wyznać, że to jej sprawka i sama sobie wmawiam, że to ze mną jest coś nie tak. Żyłam tak w zasadzie całe swoje życie, ale dzień mojego ślubu - 27. maja 2017 - ostatecznie doprowadził do tego, że zerwałam z nią kontakt. Jest ciężko, nerwica i poczucie winy zjadają mnie od środka, ale jakoś trzymam się dzielnie bo wiem, że na to zasłużyła.

Zacznę od tego, że matka wyszła za mąż młodo, mając zaledwie 19 lat, tata miał 25. Trochę ponad rok po ślubie urodziłam się ja, a pięć lat później mój brat. Małżeństwo moich rodziców nie było idealne, często zdarzały się awantury, które jednak mnie jako dziecko omijały - tata nigdy nie zrobiłby mi ani mojemu bratu krzywdy. Jednak były, a od niej zawsze dowiadywałam się, że to całkowicie wina ojca - a bo się upił, a bo mu koledzy coś powiedzieli, a bo to, a bo tamto. Wtedy oczywiście nie pomyślałam, że to podejrzane, że ona zawsze jest biedna, poszkodowana i niewinna. Ponoć tata zawsze atakował ją bez powodu, "bo zupa była za słona". Miałam przez to zawsze zły kontakt z nim, bo słysząc od matki jaki to zły człowiek, nie chciałam nawet dać mu ręki przechodząc przez pasy.

Takie przepychanki trwały kilka lat, z mniejszymi lub większymi problemami finansowymi, a gdy byłam nastolatką wyprowadziliśmy się za granicę. Tam matka pierw podjęła decyzję o separacji, na początku mówiąc ojcu, że to tylko po to, by otrzymać różne tam dodatki dla samotnej matki (tak, wiem, wstyd jak cholera, proszę nie bijcie, bo miałam wtedy tylko 16 lat). Mniej więcej w tym czasie, w szkole, poznałam mojego obecnego męża, również Polaka, który oczywiście nie spodobał się matce - ciągle słyszałam, że jest chudy, że jego rodzice są tacy i tacy, że to, że tamto i w ogóle to najlepiej, żebym znalazła sobie "tubylca", bo bogatszy i będę miała lepsze życie. Myślałam wtedy, że tak musi być, bo przecież miałam tylko 16 lat i to normalne, że matki nienawidzą chłopaków swoich córek. Myślałam, że jej przejdzie.

Minęło kilka lat, ja i S. dalej byliśmy razem. Traktował mnie dokładnie tak, jak młody chłopak w jego wieku powinien traktować dziewczynę - szanował mnie, zawsze byłam na pierwszym miejscu, o cokolwiek bym nie poprosiła to pomoc otrzymywałam, czy to od niego czy jego rodziny, która mnie wręcz uwielbiała. Zdarzało się, że mogłam zadzwonić do jego mamy żeby mnie skądś odebrała, bo uciekł bus i nie miałam jak wrócić do domu na czas, który został mi wyznaczony - moja matka zazwyczaj nie mogła po mnie przyjechać, bo zawsze wtedy była wypita i nie mogła prowadzić. Średnio ją obchodziło jak trafię do domu, miałam tylko być na równo 19 (w wieku 17 lat), bo inaczej otrzymywałam dwutygodniowy areszt w domu. Podobne szlabany otrzymywałam za nieodebranie telefonu czy oczywiście "pyskowanie". Jeden z nich, za odpowiedzenie że posprzątam po powrocie do domu, dostałam w 18. urodziny S., o których oczywiście dobrze wiedziała.

Ona w tym czasie postanowiła doprowadzić do finalnego rozwodu z moim tatą. Wyrzuciła go z domu, każąc mu mieszkać kątem u obcych ludzi, w obcym kraju, nie pomagając mu za nadto. Powody były te rzekome awantury i ciągły brak gotówki. Zaczęłam zauważać, że tato nigdy nie rozpoczynał żadnej kłótni, to ona zawsze napita (oczywiście, wg. niej picie wina to nie alkoholizm, nawet jeśli pije codziennie, w weekendy nawet po dwie butelki) prowokowała do awantur. Mówiąc "prowokowała" mam na myśli prześmiewcze zaczepki typu "a co ty mi możesz zrobić cieniasie", "hahaha gówno możesz" itp. Mimo to w moim umyśle dalej głęboko zakorzeniona było przeświadczenie o tym, że to mój tato jest "tym złym", a matka jest biedną, skrzywdzoną przez los istotą.

Kończąc 18 lat pierwszym, co zrobiłam było wynajęcie mieszkania i wyprowadzenie się od niej. Było nam ciężko, bo oboje się uczyliśmy, ale ze stypendium i pracą po szkole daliśmy radę. Wtedy prawdziwie odżyłam, poczułam, że jestem człowiekiem, a nie "przynieś, wynieś, pozamiataj". Mogłam sama decydować o moich finansach, nie musiałam jej oddawać swoich zarobionych pieniędzy. Oczywiście, mój wtedy jeszcze chłopak dalej był "ofiarą losu" i "pantoflarzem", którego będę żałować, że poznałam. Ona za to w tym czasie poznała "Tubylca" i w zorganizowała z nim ślub w iście ekspresowym tempie, nie chcąc słuchać nikogo, kto jej mówił, że ślub po półrocznym "związku", gdzie widzieli się tylko w weekendy, czasem co drugi, jest bez sensu. Uparła się, wymówiła przedwcześnie umowę na swoje mieszkanie, przez co wpakowała się w ogromne długi, ale uznała, że mąż jej za to zapłaci.

Minęły dwa lata, nowy mąż długów oczywiście nie zapłacił oraz wyrzucił ją ze swojego domu. My nie mogliśmy jej przyjąć, bo mieszkaliśmy w małym mieszkanku, więc zwróciła się o pomoc do mojego... taty. Oczywiście, ten okropny i zły człowiek, przyjął ją do swojego wtedy już do własnego dużego mieszkania (brat chciał mieszkać z nim) i jeszcze opłacił koszty przeprowadzki. Zrobił tak trzy !!!! razy, bo oczywiście wracała do Tubylca kilka razy zanim w końcu rozeszli się definitywnie. My w tym czasie się zaręczyliśmy - ekonomicznie szło nam coraz lepiej, S. znalazł dobrze płatną pracę, a ja mogłam kontynuować naukę w spokoju. Teraz już przestała mi gadać o tym, jaki to mój narzeczony jest zły, ale obgadywała nas do różnych znajomych. Każdy, kto mieszka na obczyźnie wie, że każdy zna każdego i - przynajmniej tutaj - Polacy trzymają się w jako-takiej kupie, więc oczywiście dowiedziałam się od obcych ludzi, co moja matka o mnie wygaduje. Było mi niewymownie wręcz przykro, bo żadne z nas jej się wtedy nie stawiało - ja miałam wyprany mózg, a S., mimo że wiedziałam że jej nie lubił, nie wtrącał się, bo jak teraz mówi uznał, że nie mógł mnie przeciw niej nastawiać, a jedynie wspierać, cokolwiek sama bym nie zrobiła. A ja nadstawiałam karku, dałam się, pożyczałam pieniądze, nawet dałam się wrobić w kredyt...

Jednocześnie przez wszystkie te lata bardzo pomogła nam mama S. Zawsze była do mojej dyspozycji, zawsze mogłam do niej zadzwonić o pomoc i wiedziałam, że ją otrzymam. Moja matka była o to potwornie zazdrosna. Wiecznie musiałam znosić przycinki i awantury w stylu "Idź do swojej ukochanej teściowej". Oczywiście wzięłam to wszystko do siebie, wmówiłam sobie że jestem złą, niewdzięczną córką, bo przecież przez całe życie słyszę, jak ciężko było mnie urodzić i wychować, zwłaszcza w tak młodym wieku, a ja znajduję sobie "byle jaką" i lepiej traktuję ją, niż rodzoną matkę... Spirala zakręcała się coraz bardziej, do tego stopnia, że udawałam że się z teściową kłócę i że mnie wkurza, żeby tylko matka poczuła się lepiej.

W końcu, po wielu latach wyczekiwań, doszło do organizacji ślubu. Chcieliśmy mały ślub, w dodatku organizując go za granicą mieliśmy małe do pole do popisu, ale postawiliśmy na domową robotę. Mamy w rodzinie kilku kucharzy i cateringowców (tzn... mój mąż ma), wszyscy chcieli bezinteresownie pomóc, więc na co czekać? Żeby nie było, próbowałam moją matkę wdrożyć w przygotowania. Co, jak, gdzie i po co. Oczywiście nie podobało jej się i próbowała mnie namówić na profesjonalny (cholernie drogi oczywiście) catering, salę (horrendalnie drogą) itp. Oczywiście miałabym za to ja płacić, bo ona nie miała pieniądzy. Nie dałam się i postawiłam na swoim, zwłaszcza, że nie widziało mi się wydawania dużo pieniędzy na ślub, bo nosimy się z kupnem domu. Obraziła się i powiedziała, że ona palcem nie kiwnie, bo i tak musi jechać do pracy, a zresztą u niej (tzn u niej i taty) będą mieszkali dziadkowie i ona musi się nimi zająć.

Nie prosiłam jej więc o pomoc, zorganizowaliśmy wszystko z rodziną S. Ze wszystkim zdążyliśmy i było tak, jak sobie wymyśliliśmy - prosto, skromnie, ale swojsko. Goście czuli się swobodnie, ale jednocześnie nie była to jakaś wiejska popijawa. Dla nas idealnie. Gwoździem wieczoru miał być skecz brata S - oboje są fanami jakiejś tam gry, w której jest jakiś tam kapłan, który najwyraźniej robi jakieś śmieszne rzeczy w cutscenkach. Nie znam się na tym za bardzo, ale to była taka ich braterska rzecz, wspomnienie z dzieciństwa. Młody przebrał się za tego kapłana (NIE za katolickiego księdza ani papieża, taki "random"), puścił muzykę z Krzyżaków i zaczął się trochę wygłupiać. Warto nadmienić, że mamy w rodzinie bardzo wierzących ludzi, ale upewniliśmy się, że nikogo to nie zgorszy. Nikt się nie obraził, bo wiadomo było, że to nie śmieszki z Boga ani KK.

Moja matka jednak, spita w trzy trąby i wyraźnie szukająca zaczepki, bo nie była w centrum uwagi, zrobiła okropną awanturę. Zaczęła szarpać wodzireja i próbując się przedostać do mojego męża podrapała jego ciotki, które próbowały ją odciągnąć i zaprowadzić na zewnątrz, żeby się uspokoiła. W szale machania rękoma uderzyła naszego przyjaciela, który porusza się na wózku inwalidzkim, a widząc kogo uderzyła, powiedziała "dobrze ci tak kaleko", dalej wygrażając wszystkim na czym świat stoi. Wtedy mój mąż, widząc mnie w stanie hiperwentylacji i bliskiej napadu paniki ze strachu, nie wytrzymał i kazał jej się wynosić, przy okazji wytykając jej kilka rzeczy które zrobiła wcześniej podczas wesela i w trakcie przygotowań. Zwróciła się do mnie i powiedziała, że mam "zmusić go do przeprosin." Zaprzeczyłam ruchem głowy, bo więcej nie byłam w stanie z siebie wydusić. Tego matka nie potrafiła znieść i rzuciła się na niego z rękoma, ale wtedy mój tato złapał ją niemal w pół i siłą zawiózł do domu. Ukradkiem przepłakałam resztę nocy, przed gośćmi próbując zachować twarz.

Matka nie odzywa się do mnie od tamtej pory. Oczekuje przeprosin, najlepiej z fanfarami i czerwonym dywanem. Obgaduje mnie do ludzi, mówi, że mój mąż to frajer i że się na nim przejadę. Nazwała mnie głupią zdzirą i zdrajczynią, to słyszałam akurat zanim ją tato wyprowadził z sali. Ja również nie mam zamiaru się do niej odezwać. Mąż mówi, że to najwyższy czas i pora - nie chciał mnie nigdy nastawiać przeciw żadnemu z rodziców, ale dla mojego własnego zdrowia lepiej będzie, gdy zerwę z nią kontakty.

Wiem, że ma rację i ta zdrowa część mojego umysłu mówi mi, że nie zasługuję na takie traktowanie, ale jednak zżera mnie poczucie winy, które nie wiem skąd się bierze. Ostatnio widziałam na ulicy kobietę podobną do niej i zanim się zorientowałam, że to nie ona, było już za późno na powstrzymanie napadu paniki, za co było mi jeszcze bardziej wstyd.


Najgorsi są ludzie, którzy mówią mi, że się pogodzimy, bo to w końcu moja matka. Głównie te słowa skłoniły mnie do napisania tego wątku. Mam mętlik w głowie i nie wiem, co powinnam zrobić. Mam wrażenie, że przesadzam, że przecież są na świecie gorsze matki, a ja jestem niewdzięczna i powinnam ją zrozumieć, ale ja chyba nie mam już sił. Zjada mnie też poczucie winy.


Nie mam pojęcia co robić
BlueRaccoon jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-19, 17:18   #2
_Bumblebee_
Wtajemniczenie
 
Avatar _Bumblebee_
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 2 976
Dot.: Toksyczna matka - muszę się wygadać (długi wątek, dużo dramy)

Twoja matka to po prostu tylko matka biologiczna i tyle. Matka, w pełni tego słowa znaczeniu, tak się nie zachowuje. Wg mnie, nie masz kompletnie żadnego obowiązku utrzymywać z nią kontaktu. Powiem więcej. Utrzymywanie z tą osobą kontaktu może ci zniszczyć małżeństwo, bo twój mąż też pewnie ma już jej dość.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Edytowane przez _Bumblebee_
Czas edycji: 2017-08-19 o 17:41
_Bumblebee_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-19, 17:39   #3
madzil
Rozeznanie
 
Avatar madzil
 
Zarejestrowany: 2013-04
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 949
Dot.: Toksyczna matka - muszę się wygadać (długi wątek, dużo dramy)

Bardzo Ci współczuję takiej matki. Niestety ona się nie zmieni. Twoja matka jest alkoholiczką, manipulatorką człowiekiem toksycznym i egoistką. Masz szczęście że masz fajnego męża i teściów oraz tatę . Nie powinnaś odnawiać kontaktów z matką, ona źle wpływa na twoje zdrowie psychiczne. Sama napisałaś że schlała się na twoim weselu i zrobiła awanturę to jej wina i to ona powinna przeprosić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
madzil jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-19, 18:04   #4
mirabelka3690
Zakorzenienie
 
Avatar mirabelka3690
 
Zarejestrowany: 2014-07
Lokalizacja: Tu i ówdzie
Wiadomości: 5 535
Dot.: Toksyczna matka - muszę się wygadać (długi wątek, dużo dramy)

To co przeżyłaś jest okropne ale nie odnawiaj z nią kontaktu!
Moja matka też tylko mnie urodziła i na tym skończyła się jej rola. Nie odzywa się do mnie już jakieś 17 lat. Też czasem płaczę po nocach i zastanawiam się jak to by było się odezwać. TŻ mi na to nie pozwala , mówi że przez nią tylko smutna jestem i lepiej zapomnieć.
Ty też nie próbuj, nic dobrego z tego nie będzie.
Wiem jak się czujesz, ale nie próbuj!
__________________
Pole dance
3 l oddane
mirabelka3690 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-19, 18:07   #5
BlueRaccoon
Przyczajenie
 
Avatar BlueRaccoon
 
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 14
Dot.: Toksyczna matka - muszę się wygadać (długi wątek, dużo dramy)

Cytat:
Napisane przez _Bumblebee_ Pokaż wiadomość
Twoja matka to po prostu tylko matka biologiczna i tyle. Matka, w pełni tego słowa znaczeniu, tak się nie zachowuje. Wg mnie, nie masz kompletnie żadnego obowiązku utrzymywać z nią kontaktu. Powiem więcej. Utrzymywanie z tą osobą kontaktu może ci zniszczyć małżeństwo, bo twój mąż też pewnie ma już jej dość.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Cytat:
Napisane przez madzil Pokaż wiadomość
Bardzo Ci współczuję takiej matki. Niestety ona się nie zmieni. Twoja matka jest alkoholiczką, manipulatorką człowiekiem toksycznym i egoistką. Masz szczęście że masz fajnego męża i teściów oraz tatę . Nie powinnaś odnawiać kontaktów z matką, ona źle wpływa na twoje zdrowie psychiczne. Sama napisałaś że schlała się na twoim weselu i zrobiła awanturę to jej wina i to ona powinna przeprosić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Wiem, że obie macie rację dziewczyny. Trochę mi lepiej po wyrzuceniu tego z siebie, nawet jeśli przypomina to trochę użalanie się nad sobą Mimo wszystko dużo bym dała, żeby to poczucie winy dało mi w końcu spokój. Nie wiem nawet jak je wytłumaczyć, bo wiem, że ono jest całkowicie bezpodstawne i nie mam nikogo za co przepraszać, a mimo wszystko bardzo mnie to męczy i wręcz zżera od środka. Czasami mam wrażenie, że chyba nigdy się od niej nie uwolnię i chociaż nie będzie jej przy mnie fizycznie, to zawsze będzie mi się po głowie kołotać...
BlueRaccoon jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-19, 18:14   #6
mirabelka3690
Zakorzenienie
 
Avatar mirabelka3690
 
Zarejestrowany: 2014-07
Lokalizacja: Tu i ówdzie
Wiadomości: 5 535
Dot.: Toksyczna matka - muszę się wygadać (długi wątek, dużo dramy)

Myślałaś o terapii?
__________________
Pole dance
3 l oddane
mirabelka3690 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-19, 18:26   #7
Fortuna1
Zakorzenienie
 
Avatar Fortuna1
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 715
Dot.: Toksyczna matka - muszę się wygadać (długi wątek, dużo dramy)

Bardzo współczuję sytuacji. Natomiast na twoim miejscu kategorycznie zerwalabym kontakt.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano,
Come una barca che non esce mai dal porto.
Fortuna1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2017-08-19, 18:28   #8
madzil
Rozeznanie
 
Avatar madzil
 
Zarejestrowany: 2013-04
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 949
Dot.: Toksyczna matka - muszę się wygadać (długi wątek, dużo dramy)

Cytat:
Napisane przez BlueRaccoon Pokaż wiadomość
Wiem, że obie macie rację dziewczyny. Trochę mi lepiej po wyrzuceniu tego z siebie, nawet jeśli przypomina to trochę użalanie się nad sobą Mimo wszystko dużo bym dała, żeby to poczucie winy dało mi w końcu spokój. Nie wiem nawet jak je wytłumaczyć, bo wiem, że ono jest całkowicie bezpodstawne i nie mam nikogo za co przepraszać, a mimo wszystko bardzo mnie to męczy i wręcz zżera od środka. Czasami mam wrażenie, że chyba nigdy się od niej nie uwolnię i chociaż nie będzie jej przy mnie fizycznie, to zawsze będzie mi się po głowie kołotać...
Myślę że terapia by Ci pomogła. Jesteś dda wierz mi że odcięcie od niej będzie najlepsze co możesz robić.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
madzil jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-19, 18:36   #9
BlueRaccoon
Przyczajenie
 
Avatar BlueRaccoon
 
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 14
Dot.: Toksyczna matka - muszę się wygadać (długi wątek, dużo dramy)

Cytat:
Napisane przez mirabelka3690 Pokaż wiadomość
Myślałaś o terapii?
Chodzę. Nieregularnie, często znajduję sobie najgłupsze wymówki, by nie pójść i wiem oczywiście, że to źle, ale czasami samo wstanie z łóżka do pracy jest dla mnie nadludzkim wysiłkiem. Nie zawsze mam na tyle samozaparcia, by dojść jeszcze i tam, ale też nie jest tak, że pójdę tylko raz na miesiąc czy dwa. Staram się chodzić tak często jak tylko mogę. Psychoterapeuta twierdzi, że matka stosuje wobec mnie przemoc emocjonalną, co ja oczywiście odrzuciłam od progu twierdząc, że to przecież nie tak. Jest teraz na etapie przekonywania mnie do tego, co podejrzewam jeszcze zajmie trochę czasu, bo z jednej strony kiwam głową i wiem o tym doskonale - bo wiem - ale i tak gdzieś tam kłębi się myśl, że to nie tak. To chyba jest zdecydowanie najgorsze.
BlueRaccoon jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-19, 18:43   #10
bluebluesky
Zakorzenienie
 
Avatar bluebluesky
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 3 573
Dot.: Toksyczna matka - muszę się wygadać (długi wątek, dużo dramy)

Posluchaj, najwazniejsza jest rodzina, ktora wy stworzyliscie. Absolutnie odetnij sie od matki. Ludzie, ktorzy mowia, ze powinnas sie z nia pogodzic, nie maja bladego pojecia o czym mowia, mozesz spokojnie tak im odpowiadac.

Przemoc, ktora ona wobec ciebie stosowala przez wiele lat, sprawila, ze czujesz sie winna. Sluchaj terapeuty, rozmawiaj z mezem, niech utwierdzaja cie w slusznosci tej decyzji.
__________________
Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś.
bluebluesky jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-19, 23:03   #11
HealthOne
Zadomowienie
 
Avatar HealthOne
 
Zarejestrowany: 2013-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 165
Dot.: Toksyczna matka - muszę się wygadać (długi wątek, dużo dramy)

Nie odnawiaj z nia kontaktu,nie przepraszaj!! I nie czuj sie winna. Ten czlowiek niszczy ciebie i twoje zycie, lepiej ci bedzie bez niej. Nie jestes jej NIC winna.

Wysłane z mojego HUAWEI SCL-L01 przy użyciu Tapatalka
__________________
''Bóg ustanowił granice ludzkiej mądrości, nie zakreślił jedynie granic jej głupocie - a to nie jest uczciwe'' - Konrad Adenauer
HealthOne jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2017-08-20, 10:45   #12
tinpanalley
Zadomowienie
 
Avatar tinpanalley
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 1 479
Dot.: Toksyczna matka - muszę się wygadać (długi wątek, dużo dramy)

jeżeli to Twoja mama pierwsza chciałaby Cię przeprosić i pogodzić się i naprawdę widziałabyś, że stara się zmienić, to co innego. Jednak w przypadku, kiedy ona nadal tkwi w przekonaniu, że wszyscy naokoło są winni a ona nie, próba kontaktu tylko utwierdziłaby ją w błędnym a wręcz patologicznym podejściu do życia. Nawet z punktu widzenia religijnego przebacza się, jeśli to ten, który zawinił pierwszy prosi o to. Inaczej ten akt nie ma sensu i jest wręcz szkodliwy.

Dla Ciebie najważniejszy jest teraz mąż. Dla niego znajdź siłę, jemu przysięgałaś i to on powinien być motywem i powodem każdego działania i chęci.

Edytowane przez tinpanalley
Czas edycji: 2017-08-20 o 10:46
tinpanalley jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-20, 12:11   #13
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Toksyczna matka - muszę się wygadać (długi wątek, dużo dramy)

Cytat:
Napisane przez tinpanalley Pokaż wiadomość
jeżeli to Twoja mama pierwsza chciałaby Cię przeprosić i pogodzić się i naprawdę widziałabyś, że stara się zmienić, to co innego. Jednak w przypadku, kiedy ona nadal tkwi w przekonaniu, że wszyscy naokoło są winni a ona nie, próba kontaktu tylko utwierdziłaby ją w błędnym a wręcz patologicznym podejściu do życia. Nawet z punktu widzenia religijnego przebacza się, jeśli to ten, który zawinił pierwszy prosi o to. Inaczej ten akt nie ma sensu i jest wręcz szkodliwy.

Dla Ciebie najważniejszy jest teraz mąż. Dla niego znajdź siłę, jemu przysięgałaś i to on powinien być motywem i powodem każdego działania i chęci.
Dobre podsumowanie.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-20, 14:47   #14
BlueRaccoon
Przyczajenie
 
Avatar BlueRaccoon
 
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 14
Dot.: Toksyczna matka - muszę się wygadać (długi wątek, dużo dramy)

Dzięki dziewczyny

Miałam wczoraj chwilę zwątpienia i przyznam, że już chciałam się poddać i znów nadstawić karku, ale czytając Wasze wypowiedzi - które są jednak bądź co bądź obiektywniejsze niż opinie mojego otoczenia, które moją matkę zna - wiem, że to tylko pogorszy sprawę, bo będzie mnie kontrolować nawet w dorosłym życiu.

Mąż na szczęście jest chyba najbardziej cierpliwą osobą na świecie I wiem, że na pewno da mi tyle czasu ile tylko potrzebuję. Ostatnio zaproponował, żebyśmy na okres zbierania pieniędzy na budowę domu w Polsce wyprowadzili się trochę dalej od naszego miasta, żebym mogła się od niej jeszcze bardziej zdystansować. Trochę się wahałam przez dłuższe dojazdy do pracy, ale chyba warto się poświęcić dla odrobiny spokoju.

Dzięki za wsparcie dziewczyny. Wygadanie się i wyrzucenie tego wszystkiego z siebie komuś całkowicie trzeciemu, kto nie jest terapeutą czy członkiem rodziny bardzo jednak pomaga. Przynajmniej wiem, że nie zwariowałam i że odcięcie się od niej było dobrą decyzją (aczkolwiek bardzo trudną).

Trzeba się wziąć w garść.
BlueRaccoon jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-20, 21:08   #15
owieczka258
Raczkowanie
 
Avatar owieczka258
 
Zarejestrowany: 2017-08
Wiadomości: 358
Dot.: Toksyczna matka - muszę się wygadać (długi wątek, dużo dramy)

Nie utrzymywałabym na Twoim miejscu kontaktu z matką. Bardzo przykre, jak się słyszy takie sytuacje. Szkoda, że wielu ludzi, którzy mają normalnych rodziców nie doceniają tego.
__________________
Deliver me into my fate
If I'm alone I cannot hate
owieczka258 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-08-20, 22:14   #16
rudakatka
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 45
Dot.: Toksyczna matka - muszę się wygadać (długi wątek, dużo dramy)

no kochana....
jesteś DDA, DDRR, DDD - trójpak jak się patrzy do tego z matką stosującą przemoc emocjonalną, jedyny ratunek dla Ciebie to długa i głęboka terapia, a co do kontaktu z matką - ktoś mi kiedyś dał mądrą radę, że mamy OBOWIĄZEK odciąć i odseparować się od naszych krzywdzicieli, to jedyne co możemy zrobić w takiej sytuacji, patrząc na Twój stan psychiczny powinnaś się skupić na ratowaniu siebie, bo jesteś dla siebie BEZCENNYM DAREM, a nie na dbaniu o samopoczucie matki, która nie wiem czy nie ma oprócz wyżej wymienionych jakichś objawów chorobowych
Twoją rodziną teraz jest Twój mąż i Ty, na tym się skup i o tą relację dbaj żeby S. nie brakło sił w wspieraniu Ciebie walczącej z demonami dzieciństwa
rudakatka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2017-08-20 23:14:15


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:47.