Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać! - Strona 4 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2009-06-14, 22:23   #91
roxi:*
Wtajemniczenie
 
Avatar roxi:*
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 2 152
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!

To minie, potrzebujesz czasu, kiedyś to będzie tylko wspomnieniem.
Dasz sobie rade
roxi:* jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-06-14, 22:47   #92
ferguusson
Zakorzenienie
 
Avatar ferguusson
 
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: daleko stad...:(
Wiadomości: 6 020
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!

Trzymaj sie..
__________________
kocham lata 40te..
suprise!


MAC

exchange
ferguusson jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-06-14, 22:57   #93
stasiek
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 2 206
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!

Ty przede wszystkim musisz się odciąć od niego jeśli chcesz żeby Ci przeszło. Leży w szpitalu, przykre, ale to Ciebie nie dotyczy, to jest jego życie i nie ma żadnego związku z Tobą. Nie powinnaś dowiadywać się, ani interesować się co się dzieje w jego życiu. Już nie jesteś jego częścią, trzeba się z tym pogodzić.

im mniej będziesz mieć informacji o nim tym lepiej dla Ciebie. Tak zaczyna działać wyobraźnia: jakieś dziewczyny, a może on jest z którąś, poszedł na imprezę, a może tam kogoś poznał... i boli jeszcze bardziej.

ja przepraszam, ale jego rodziców rozumiem. On jest w szpitalu potrzebuje spokoju, a Twoja obecność tam mogłaby jego spokój zburzyć. Po prostu, nie jesteś jakąś tam zwykłą znajomą czy koleżanką.
__________________

Edytowane przez stasiek
Czas edycji: 2009-06-14 o 23:00
stasiek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-06-15, 11:48   #94
mOna01
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 6 108
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!

Ooo no to to już jest przegięcie, żeby jego rodzice takie rzeczy mówili... Pewnie mówią tak po jego opowieściach, wiadomo że zawsze za synkiem się wstawią. Wiesz co, ciesz się że za niego nie wyszłaś, wydaje mi się że po prostu los się do Ciebie uśmiechnął uwalniając od takiego palanta. Nie idź do szpitala, jeśli interesuje Cię jego stan to dyskretnie spytaj jednej, zaufanej osoby i tyle. Jest chamem i widocznie chamem pozostał, nawet w takiej sytuacji. Dziękuj losowi że nie będziesz do końca życia męczyć się z takim prostakiem. I zacznij żyć!
__________________

mOna01 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-06-15, 13:00   #95
alloffkowa
Zakorzenienie
 
Avatar alloffkowa
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Niebooo:)
Wiadomości: 11 102
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!

Cytat:
Napisane przez ferguusson Pokaż wiadomość
No i co z tego..? Czytałaś cały watek? Jak ja potraktował?? Dlaczego miałaby mu to wybaczyć?
tak czytałam cały wątek
Niech ktoś inny się nauczy czytać;]
czy ja napisałam że ma mu się rzucić w ramiona?
i wybaczać?

Edytowane przez alloffkowa
Czas edycji: 2009-06-15 o 13:02
alloffkowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-02, 23:56   #96
Tuppence_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 397
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!

Odkopię wątek.
I jak sobie radzisz, autorko? Pogodziłaś się z rozstaniem? Jesteś szczęśliwa? Czytając Twoje posty zauważyłam, że musisz być bardzo silna. Ten facet zgotował Ci piekło, a Ty się nie poddałaś. Brawo.
Tuppence_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-08-28, 20:49   #97
Sikorka1
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
Wiadomości: 2
GG do Sikorka1
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!

Witam i ja przyłącze się do danego postu ze swoją opowieścią. 3 wspólne lata razem, po 2 zaręczyny ( napomne, iż każde z nas mieszkało osobno). Gdy byliśmy pytani przez rodziców co dalej, czy mamy plany o ślub, każde z nas mówiło, że "nie" ponieważ ja chciałam jeszcze poczekać, a nie od razu ładować się w domowe pielesze. Do czasu. Po miesiącu od zaręczyn on zaczął nalegać na ślub, że za 2 lata to za długo, zorganizujmy wszystko na przyszły rok (czyli 2010). No i dałam się ponieśc emocjom i wyobraźni jak to będzie pięknie. Zaczęło sie załatwianie, planowanie i organizowanie. Wszystko spadło na mnie, moja mamą i niedoszłą teściową. A właśnie ona chciała mieć tutaj największe pole do wiwatu i manewru (jak zaczeło z czasem wychodzić, mój niedoszły mąż okazał się być mami synkiem pod jej dużym wpływem. Oczywiście wiedziałam o tym, ale nie o takim stopniu). Gdy mieliśmy już wszystko zaplanowane (suknia, sala, orkiestra itd.) z wpłaconymi zaliczkami, nastąpił pierwszy kryzys, jakieś ponad pół roku od zaręczyn. Po rozmowach z najbliższymi jak i z niedoszłym mężem postanowiłam odwołać wszystko. Powodem było to, że z dnia na dzień coraz bardziej nie mogliśmy sie ze sobą dogadać, zero porozumienia. Oddalaliśmy się od siebie. A kłótnie były o byle drobiazgi, o krzywe spojrzenie itp. Poprostu nasze wspólne towarzystow razem było nie do zniesienia. Moja teściowa dostała ataku histerii na wiadomość o odwołanym weselu. Kazała sobie wszystko wyjaśniac, dlaczego jak.... 3 dni od odwołania wszyscy na mnie "usiedli", zaczeli namawiać abym to przemyslałam, zastanowiła się, że szkoda wpłaconych pieniędzy i całej tej pracy, zaangażowania. Oczywiście pod namową i obietnicami narzeczonego postanowiłam dać nam szanse na ten ślub. I tak do końca roku bylo dobrze. Kolejne przygotowania, zaproszenia, lista gości.... I od nowego roku wszystko po raz kolejny zaczeło sie walić. Nie potrafiliśmy ze soba rozmawiać. O jakiś nowinkach z naszego życia dowiadywaliśmy sie przez przypadek podczas rozmów z innymi osobami i to był kolejny zapalnik do kłótni. Nie wspomne o naszej sferze intymności.... Zero sexu. Nie mogłam, nawet gdy czułam, że chce, zawsze zrobił coś takiego lub powiedział, że chęci odchodziły w mgnieniu oka. I tak żyłam z tym do maja tego roku, aż wtedy już nie chciałam go widzieć a plany o wspólnej przyszłości były juz daleko za mgłą. Postanowiłam porozmawiać..... A raczej oznajmić mu swoją decyzje. Próbował mnie znowu przekonywać, ale już moja decyzja była stanowcza i ostateczna. Był płacz i żal, że to wszystko tak daleko zaszło. Ostatecznie staneliśmy na zakupie obrączek, na szczęście zaproszenia nie zostały wysłane, a jeszcze tydzień i by poszły. Postanowiliśmy dać sobie szanse, jako narzeczeństwo. Ale jeszcze czekała mnie ciężka przeprawa przez rozmowe z jego mamą. Kazała mi wyjaśnic dlaczego tak zrobiłam, że co ja sobie teraz wyobrażam, że my nadal będziemy razem..... I tak jak powiedziała tak jest teraz. Rozstaliśmy sie.... Nie potrafiłam znieść tej presji z jej strony. Ona już nigdy nie dałaby mi szansy a ja w ich domu nie miałabym racji bytu. I moje uczucie do tego faceta zaczęło zanikać.... Przy rozstaniu powiedział, że będzie czekał i kochał. Wiecie ile to trwało, niecały tydzień. Zaczeły dochodzic do mnie słuchy o jego wyjazdach nad morze z koleżankami i o tym jak teraz sie świtnie bawi, bo jest sam. Pewnie zadajecie sobie pytanie dlaczego nie mieszkaliśmy razem przed ślubem? Otóż ja chciałam, nawet pragnęłam takiego wspólnego życia. Ale w naszym przypadku, to wszystko opierało sie o wynajem, czyli na tym "aby dać zarobic komuś". I w tym był problem. Bo mój niedosżły mąż miał plany budowy domu.... Zakupiony projekt, wytyczoną działke. Ale budowa tego domu miała potrwac do 5 lat a przez ten czas mielibyśmy mieszkać u teściów. No i ten wynajem , jak i wspólne mieszkanie w ostatnich czasach był u nas największym powodem do kłótni. Każde z nas ciągnęło w drugą stronę. Nigdy nie mogłam narzekać na teściową, bo czasami nawet bywała dla mnie oparciem. Ale w pewnym momencie zauważyłam, że ona strasznie zaczyna zabiegać o syna.... Chyba poczuła, że jest kobieta z której zdaniem on liczy sie bardziej. I zaczeła, a raczej próbowała wpływac na jego wszelkie decyzje. Teraz z perspektywy czasu stwierdzam, że on nie był gotowy na wspólne życie ze mną, tylko na *nasze wspólne życie z jego rodzicami* a szczególnie z mamą. Ja tez mam rodziców i marzyłam o tym, aby sie usamodzielnić. Wielu młodych ludzi teraz tak żyje, bo od czegoś trzeba zacząć. A u ans, każde z nas miało osobne plany. Data ślubu zbliża się nieubłaganie, tj. 04.09.2010. nie wiem co będe robić tego dnia, jak przeżyć ten dzień. Jak pomyśle to ogarnia mnie strach. Kocham go wciąż.... Tęsknie i nie moge tak obojętnie myśleć o tym dniu. Czasu nie wróce, zresztą teraz po czasie stwierdzam, że nie żałuje tego ślubu i wesela. Szkoda mi tylko nas, tego co wspólnie przez tyle lat budowaliśmy. Zastanawiam się czasami czy warto walczyć o taką miłość? Czy moglibyśmy dać sobie szanse? Tymabrdziej, że przez te lata żadne z nas siebie na wzajem nie zawiodło. Jednak w sercu zawsze zostanie ta rana o ślubie. Ostatnio znajomy powiedział mi, że ja o nim nigdy nie zapomne, natomiast musze nauczyć się żyć bez niego.
__________________
LOVES LIVE FOREVER
Sikorka1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-08-28, 22:47   #98
Elfir
Zakorzenienie
 
Avatar Elfir
 
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!

Z tego, co piszesz wynika, że dawaliście sobie szansę i nie wychodziło. Dlaczego nagle miałoby sie to zmienić? Zwłaszcza, że napisałaś, że on nie tęskni za bardzo i ma już koleżanki.
W Waszym związku były zgrzyty których nie potrafiliście naprawić. Lepiej, że to wyszło przed niż po ślubie.
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir

***
Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy.
T.Pratchett
Elfir jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-05-12, 16:56   #99
xxxxxxxxxx101010
Raczkowanie
 
Avatar xxxxxxxxxx101010
 
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 109
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!

W odpowiedzi odkopię ponownie wątek
Witam po tak długiej przerwie, postanowiłam napisać i odpowiedzić na pytanie
jak zakoñczyła się ta historia...
Jeżeli ma to komuś pomóc i podnieść na duchu osoby będące w podobnej sytuacji
to powiem tak, udało mi się zapomnieć i z perspektywy czasu wydaje mi się że
dość szybko . Przejrzałam na oczy i uświadomiłam sobie w jakim żyłam
toksycznym związku. Jak bardzo byłam raniona, nie doceniana i jak zostałam potraktowana, ten owy związek był jednym wielkim kłamstwem, ponieważ dopiero po czasie okazało się jak bardzo byłam oszukiwana, okłamywana przez byłego partnera. To pomogło mi w ekspresowym tempie odkochać się (teraz zastanawiam się czy to wogóle można było nazwać miłością) Nie wiem jak mogłam tak żyć z kimś tak obcym przez tyle lat, teraz myśle sobie jaka byłam głupia ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło byłam bardzo szcześliwa że to wszystko się jednak rozpadło tylko szkoda mi moich zmarnowanych 6 lat ale niestety czasu nie cofne.
Jak pisałam ten wątek to byłam świeżo po rozstaniu a co za tym idzie w
rozsypce, miałam mętlik w głowie... Byłam nieświadoma wielu rzeczy i
zaślepiona... ale bardzo szybko zaczeam doceniać to że się rozstaliśmy i żałować że nie stało to się dużo wczeœniej (lepiej późno niż wcale ).
Wiem jedno że to rozstanie pozwoliło mi się stać dużo silniejszą osobą i jak
to się mówi: co nas nie zabije to nas wzmocni
Jedyny minus lub plus (wybór należy do osób z podobnymi przeżyciami) takich
przeżyć jest taki że rzeczywiście zaczyna się inaczej traktować mężczyzn, z
pewnym dystansem, ponieważ pozostaje ten strach że ktoś kolejny może
skrzywdzić, zranić ( i w tym momencie przydaje się nam nabyta odporoność
osoby "po przejœciach")
Myśle że dla większości osób może to być problemem do stworzenia kolejnego
związku, strach przed nowym związkiem, strach przed zaangażowaniem się w ten
nowy związek w 100%.
Jedno jest pewne nie ma takiej sytuacji której nie da się rozwiązac...na wszystko potrzebny też jest czas.
Więc wszystkie dziewczyny i chłopaki, głowy do góry i myślcie pozytywnie!!!!
xxxxxxxxxx101010 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-05-12, 18:35   #100
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!

Cytat:
Napisane przez xxxxxxxxxx101010 Pokaż wiadomość
W odpowiedzi odkopię ponownie wątek
Witam po tak długiej przerwie, postanowiłam napisać i odpowiedzić na pytanie
jak zakoñczyła się ta historia...
Jeżeli ma to komuś pomóc i podnieść na duchu osoby będące w podobnej sytuacji
to powiem tak, udało mi się zapomnieć i z perspektywy czasu wydaje mi się że
dość szybko . Przejrzałam na oczy i uświadomiłam sobie w jakim żyłam
toksycznym związku. Jak bardzo byłam raniona, nie doceniana i jak zostałam potraktowana, ten owy związek był jednym wielkim kłamstwem, ponieważ dopiero po czasie okazało się jak bardzo byłam oszukiwana, okłamywana przez byłego partnera. To pomogło mi w ekspresowym tempie odkochać się (teraz zastanawiam się czy to wogóle można było nazwać miłością) Nie wiem jak mogłam tak żyć z kimś tak obcym przez tyle lat, teraz myśle sobie jaka byłam głupia ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło byłam bardzo szcześliwa że to wszystko się jednak rozpadło tylko szkoda mi moich zmarnowanych 6 lat ale niestety czasu nie cofne.
Jak pisałam ten wątek to byłam świeżo po rozstaniu a co za tym idzie w
rozsypce, miałam mętlik w głowie... Byłam nieświadoma wielu rzeczy i
zaślepiona... ale bardzo szybko zaczeam doceniać to że się rozstaliśmy i żałować że nie stało to się dużo wczeœniej (lepiej późno niż wcale ).
Wiem jedno że to rozstanie pozwoliło mi się stać dużo silniejszą osobą i jak
to się mówi: co nas nie zabije to nas wzmocni
Jedyny minus lub plus (wybór należy do osób z podobnymi przeżyciami) takich
przeżyć jest taki że rzeczywiście zaczyna się inaczej traktować mężczyzn, z
pewnym dystansem, ponieważ pozostaje ten strach że ktoś kolejny może
skrzywdzić, zranić ( i w tym momencie przydaje się nam nabyta odporoność
osoby "po przejœciach")
Myśle że dla większości osób może to być problemem do stworzenia kolejnego
związku, strach przed nowym związkiem, strach przed zaangażowaniem się w ten
nowy związek w 100%.
Jedno jest pewne nie ma takiej sytuacji której nie da się rozwiązac...na wszystko potrzebny też jest czas.
Więc wszystkie dziewczyny i chłopaki, głowy do góry i myślcie pozytywnie!!!!
Gratulacje i fajnie, że to napisałaś - na pewno to komuś pomoże.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-05-12, 20:28   #101
xxxxxxxxxx101010
Raczkowanie
 
Avatar xxxxxxxxxx101010
 
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 109
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!

Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć :p ponieważ jestem w kolejnym związku (ostatnio coś zaczyna się dziać niedobrego) owszem staram się po sobie nie pokazywać emocji ( syndrom osoby po przejściach) ale tak naprawde czuję się bezradna.
W nowym związku przyjęłam stanowisko osoby która ciągle potrzebuje adoracji, zinteresowania a od siebie dawałąam troszke mniej (tak nauczyło mnie poprzednie doświadczenie że nie można zbytnio starać się o faceta, mam teraz taką blokadę i nie mogę właśnie w nowym związku dać z siebie 100%) Nie mogę się przełamac, ponieważ boję się że kolejny raz mogę znowu zostać skrzywdzona, oczywiście jestem silniejsza ale mam uczucia wiem że kocham bardzo ale nie jestem zbytnio wylewna uczuciowo (chyba został mi taki uraz po tym co przeszłam, boję się za bardzo angażować i pokazać swoje prawdziwe" ja")
Po tym co przeżyłam nie wierzyłam, że mogę spotkać tzw. "księcia z bajki" a jednak poznałam, wszystko było cudowie, jest on wspaniałym człowiekiem kochającym aż do tej pory nie wierze że tacy ludzie mogą istnieć-IDEAŁ
A więc do rzeczy, po roku bycia razem zaczęłam to psuć na własne życzenie bo nie mogłam uwierzyć w to co mnie spotkało, doszukiwałam się problemów tam gdzie nie było, pomimo kłótni które ja prowokowałam on wyciągał rękę na zgode. Bardzo mi to imponowało, że tak się stara i zawsze chce dla mnie dobrze i wszystko naj dla mnie. To ja znowu swoje ( szukanie kolejnych problemów) i tak w kółko. Aż wkońcu po pół roku takich kłótni poprostu przestał się starać i nawet jak już zaczełam mieć zły humor bo coś mi nie wyszło potrafił wyjść zamknąć drzwi i nie odzywać się do mnie kilka dni( zaznaczam że nie mieszkamy razem) a ja to odbierałam tak że ze wszystkimi problemamji zostaje sama i robiło mi się przykro.
Aktualnie mamy kolejną kłótnie po której nie odzywa się on już do mnie ponad tydzień nic a nic zero kontaktu, ja też nie zamierzam się odezwać bo wiem że podczes tej ostatniej kłótni powiedzieliśmy sobie za dużo obydwoje i mamy wine obydwoje.
Nie wiem co o tym myśleć potrzebuję obiektywnego spojrzenia na sprawę.
Dodam jeszcze najważniejsze, że wiem jedno jest ON TYM JEDYNYM tak czuję...

Edytowane przez xxxxxxxxxx101010
Czas edycji: 2012-05-12 o 20:31
xxxxxxxxxx101010 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-05-13, 10:11   #102
lady17
Wtajemniczenie
 
Avatar lady17
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 2 078
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!

Cytat:
Napisane przez xxxxxxxxxx101010 Pokaż wiadomość
Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć :p ponieważ jestem w kolejnym związku (ostatnio coś zaczyna się dziać niedobrego) owszem staram się po sobie nie pokazywać emocji ( syndrom osoby po przejściach) ale tak naprawde czuję się bezradna.
W nowym związku przyjęłam stanowisko osoby która ciągle potrzebuje adoracji, zinteresowania a od siebie dawałąam troszke mniej (tak nauczyło mnie poprzednie doświadczenie że nie można zbytnio starać się o faceta, mam teraz taką blokadę i nie mogę właśnie w nowym związku dać z siebie 100%) Nie mogę się przełamac, ponieważ boję się że kolejny raz mogę znowu zostać skrzywdzona, oczywiście jestem silniejsza ale mam uczucia wiem że kocham bardzo ale nie jestem zbytnio wylewna uczuciowo (chyba został mi taki uraz po tym co przeszłam, boję się za bardzo angażować i pokazać swoje prawdziwe" ja")
Po tym co przeżyłam nie wierzyłam, że mogę spotkać tzw. "księcia z bajki" a jednak poznałam, wszystko było cudowie, jest on wspaniałym człowiekiem kochającym aż do tej pory nie wierze że tacy ludzie mogą istnieć-IDEAŁ
A więc do rzeczy, po roku bycia razem zaczęłam to psuć na własne życzenie bo nie mogłam uwierzyć w to co mnie spotkało, doszukiwałam się problemów tam gdzie nie było, pomimo kłótni które ja prowokowałam on wyciągał rękę na zgode. Bardzo mi to imponowało, że tak się stara i zawsze chce dla mnie dobrze i wszystko naj dla mnie. To ja znowu swoje ( szukanie kolejnych problemów) i tak w kółko. Aż wkońcu po pół roku takich kłótni poprostu przestał się starać i nawet jak już zaczełam mieć zły humor bo coś mi nie wyszło potrafił wyjść zamknąć drzwi i nie odzywać się do mnie kilka dni( zaznaczam że nie mieszkamy razem) a ja to odbierałam tak że ze wszystkimi problemamji zostaje sama i robiło mi się przykro.
Aktualnie mamy kolejną kłótnie po której nie odzywa się on już do mnie ponad tydzień nic a nic zero kontaktu, ja też nie zamierzam się odezwać bo wiem że podczes tej ostatniej kłótni powiedzieliśmy sobie za dużo obydwoje i mamy wine obydwoje.
Nie wiem co o tym myśleć potrzebuję obiektywnego spojrzenia na sprawę.
Dodam jeszcze najważniejsze, że wiem jedno jest ON TYM JEDYNYM tak czuję...
Wiem, że to jest trudne po takich przeżyciach, ale musisz zrozumieć, że każdy facet i związek jest inny. To,że coś takiego spotkało Cię z ex nie znaczy,że ten zrobi tak samo. Każdy facet jest inny. Musisz się zaangazować i otworzyć, bo bez zaufania to długo nie pociągnie. Poza tym jedna starająca się osoba nie "uciągnie" związku sama. Związek to nieustanna praca dwojga ludzi.
__________________
My road. My life. My dream.
lady17 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-05-13, 12:56   #103
xxxxxxxxxx101010
Raczkowanie
 
Avatar xxxxxxxxxx101010
 
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 109
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!

Dzięki za mądra odpowiedź, gorzej wprowadzić to w życie...
Ale postaram sobie wziąść to sobie do serca, przemyśleć i wkońcu zacząć działać...
Muszę jakoś się z tym uporać, chociaż wiem, że nie będzie łatwo.
xxxxxxxxxx101010 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-05-20, 02:15   #104
201607111632
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 9 280
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!

Sporo mi pomógł ten wątek, dziękuję.

Wysłane z Aries 785
201607111632 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-05-21, 14:06   #105
ewell
Raczkowanie
 
Avatar ewell
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 160
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!

a co jeśli mogę spytać z Twoim byłym po tym wypadku? był jakiś kontakt z jego strony? czy dalej to samo?
ewell jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-05-21 15:06:25


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:34.