2009-06-14, 22:23 | #91 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 2 152
|
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!
To minie, potrzebujesz czasu, kiedyś to będzie tylko wspomnieniem.
Dasz sobie rade |
2009-06-14, 22:47 | #92 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: daleko stad...:(
Wiadomości: 6 020
|
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!
Trzymaj sie..
|
2009-06-14, 22:57 | #93 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 2 206
|
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!
Ty przede wszystkim musisz się odciąć od niego jeśli chcesz żeby Ci przeszło. Leży w szpitalu, przykre, ale to Ciebie nie dotyczy, to jest jego życie i nie ma żadnego związku z Tobą. Nie powinnaś dowiadywać się, ani interesować się co się dzieje w jego życiu. Już nie jesteś jego częścią, trzeba się z tym pogodzić.
im mniej będziesz mieć informacji o nim tym lepiej dla Ciebie. Tak zaczyna działać wyobraźnia: jakieś dziewczyny, a może on jest z którąś, poszedł na imprezę, a może tam kogoś poznał... i boli jeszcze bardziej. ja przepraszam, ale jego rodziców rozumiem. On jest w szpitalu potrzebuje spokoju, a Twoja obecność tam mogłaby jego spokój zburzyć. Po prostu, nie jesteś jakąś tam zwykłą znajomą czy koleżanką.
__________________
Edytowane przez stasiek Czas edycji: 2009-06-14 o 23:00 |
2009-06-15, 11:48 | #94 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 6 108
|
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!
Ooo no to to już jest przegięcie, żeby jego rodzice takie rzeczy mówili... Pewnie mówią tak po jego opowieściach, wiadomo że zawsze za synkiem się wstawią. Wiesz co, ciesz się że za niego nie wyszłaś, wydaje mi się że po prostu los się do Ciebie uśmiechnął uwalniając od takiego palanta. Nie idź do szpitala, jeśli interesuje Cię jego stan to dyskretnie spytaj jednej, zaufanej osoby i tyle. Jest chamem i widocznie chamem pozostał, nawet w takiej sytuacji. Dziękuj losowi że nie będziesz do końca życia męczyć się z takim prostakiem. I zacznij żyć!
__________________
|
2009-06-15, 13:00 | #95 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Niebooo:)
Wiadomości: 11 102
|
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!
Cytat:
Niech ktoś inny się nauczy czytać;] czy ja napisałam że ma mu się rzucić w ramiona? i wybaczać? Edytowane przez alloffkowa Czas edycji: 2009-06-15 o 13:02 |
|
2010-05-02, 23:56 | #96 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 397
|
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!
Odkopię wątek.
I jak sobie radzisz, autorko? Pogodziłaś się z rozstaniem? Jesteś szczęśliwa? Czytając Twoje posty zauważyłam, że musisz być bardzo silna. Ten facet zgotował Ci piekło, a Ty się nie poddałaś. Brawo. |
2010-08-28, 20:49 | #97 |
Przyczajenie
|
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!
Witam i ja przyłącze się do danego postu ze swoją opowieścią. 3 wspólne lata razem, po 2 zaręczyny ( napomne, iż każde z nas mieszkało osobno). Gdy byliśmy pytani przez rodziców co dalej, czy mamy plany o ślub, każde z nas mówiło, że "nie" ponieważ ja chciałam jeszcze poczekać, a nie od razu ładować się w domowe pielesze. Do czasu. Po miesiącu od zaręczyn on zaczął nalegać na ślub, że za 2 lata to za długo, zorganizujmy wszystko na przyszły rok (czyli 2010). No i dałam się ponieśc emocjom i wyobraźni jak to będzie pięknie. Zaczęło sie załatwianie, planowanie i organizowanie. Wszystko spadło na mnie, moja mamą i niedoszłą teściową. A właśnie ona chciała mieć tutaj największe pole do wiwatu i manewru (jak zaczeło z czasem wychodzić, mój niedoszły mąż okazał się być mami synkiem pod jej dużym wpływem. Oczywiście wiedziałam o tym, ale nie o takim stopniu). Gdy mieliśmy już wszystko zaplanowane (suknia, sala, orkiestra itd.) z wpłaconymi zaliczkami, nastąpił pierwszy kryzys, jakieś ponad pół roku od zaręczyn. Po rozmowach z najbliższymi jak i z niedoszłym mężem postanowiłam odwołać wszystko. Powodem było to, że z dnia na dzień coraz bardziej nie mogliśmy sie ze sobą dogadać, zero porozumienia. Oddalaliśmy się od siebie. A kłótnie były o byle drobiazgi, o krzywe spojrzenie itp. Poprostu nasze wspólne towarzystow razem było nie do zniesienia. Moja teściowa dostała ataku histerii na wiadomość o odwołanym weselu. Kazała sobie wszystko wyjaśniac, dlaczego jak.... 3 dni od odwołania wszyscy na mnie "usiedli", zaczeli namawiać abym to przemyslałam, zastanowiła się, że szkoda wpłaconych pieniędzy i całej tej pracy, zaangażowania. Oczywiście pod namową i obietnicami narzeczonego postanowiłam dać nam szanse na ten ślub. I tak do końca roku bylo dobrze. Kolejne przygotowania, zaproszenia, lista gości.... I od nowego roku wszystko po raz kolejny zaczeło sie walić. Nie potrafiliśmy ze soba rozmawiać. O jakiś nowinkach z naszego życia dowiadywaliśmy sie przez przypadek podczas rozmów z innymi osobami i to był kolejny zapalnik do kłótni. Nie wspomne o naszej sferze intymności.... Zero sexu. Nie mogłam, nawet gdy czułam, że chce, zawsze zrobił coś takiego lub powiedział, że chęci odchodziły w mgnieniu oka. I tak żyłam z tym do maja tego roku, aż wtedy już nie chciałam go widzieć a plany o wspólnej przyszłości były juz daleko za mgłą. Postanowiłam porozmawiać..... A raczej oznajmić mu swoją decyzje. Próbował mnie znowu przekonywać, ale już moja decyzja była stanowcza i ostateczna. Był płacz i żal, że to wszystko tak daleko zaszło. Ostatecznie staneliśmy na zakupie obrączek, na szczęście zaproszenia nie zostały wysłane, a jeszcze tydzień i by poszły. Postanowiliśmy dać sobie szanse, jako narzeczeństwo. Ale jeszcze czekała mnie ciężka przeprawa przez rozmowe z jego mamą. Kazała mi wyjaśnic dlaczego tak zrobiłam, że co ja sobie teraz wyobrażam, że my nadal będziemy razem..... I tak jak powiedziała tak jest teraz. Rozstaliśmy sie.... Nie potrafiłam znieść tej presji z jej strony. Ona już nigdy nie dałaby mi szansy a ja w ich domu nie miałabym racji bytu. I moje uczucie do tego faceta zaczęło zanikać.... Przy rozstaniu powiedział, że będzie czekał i kochał. Wiecie ile to trwało, niecały tydzień. Zaczeły dochodzic do mnie słuchy o jego wyjazdach nad morze z koleżankami i o tym jak teraz sie świtnie bawi, bo jest sam. Pewnie zadajecie sobie pytanie dlaczego nie mieszkaliśmy razem przed ślubem? Otóż ja chciałam, nawet pragnęłam takiego wspólnego życia. Ale w naszym przypadku, to wszystko opierało sie o wynajem, czyli na tym "aby dać zarobic komuś". I w tym był problem. Bo mój niedosżły mąż miał plany budowy domu.... Zakupiony projekt, wytyczoną działke. Ale budowa tego domu miała potrwac do 5 lat a przez ten czas mielibyśmy mieszkać u teściów. No i ten wynajem , jak i wspólne mieszkanie w ostatnich czasach był u nas największym powodem do kłótni. Każde z nas ciągnęło w drugą stronę. Nigdy nie mogłam narzekać na teściową, bo czasami nawet bywała dla mnie oparciem. Ale w pewnym momencie zauważyłam, że ona strasznie zaczyna zabiegać o syna.... Chyba poczuła, że jest kobieta z której zdaniem on liczy sie bardziej. I zaczeła, a raczej próbowała wpływac na jego wszelkie decyzje. Teraz z perspektywy czasu stwierdzam, że on nie był gotowy na wspólne życie ze mną, tylko na *nasze wspólne życie z jego rodzicami* a szczególnie z mamą. Ja tez mam rodziców i marzyłam o tym, aby sie usamodzielnić. Wielu młodych ludzi teraz tak żyje, bo od czegoś trzeba zacząć. A u ans, każde z nas miało osobne plany. Data ślubu zbliża się nieubłaganie, tj. 04.09.2010. nie wiem co będe robić tego dnia, jak przeżyć ten dzień. Jak pomyśle to ogarnia mnie strach. Kocham go wciąż.... Tęsknie i nie moge tak obojętnie myśleć o tym dniu. Czasu nie wróce, zresztą teraz po czasie stwierdzam, że nie żałuje tego ślubu i wesela. Szkoda mi tylko nas, tego co wspólnie przez tyle lat budowaliśmy. Zastanawiam się czasami czy warto walczyć o taką miłość? Czy moglibyśmy dać sobie szanse? Tymabrdziej, że przez te lata żadne z nas siebie na wzajem nie zawiodło. Jednak w sercu zawsze zostanie ta rana o ślubie. Ostatnio znajomy powiedział mi, że ja o nim nigdy nie zapomne, natomiast musze nauczyć się żyć bez niego.
__________________
LOVES LIVE FOREVER |
2010-08-28, 22:47 | #98 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
|
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!
Z tego, co piszesz wynika, że dawaliście sobie szansę i nie wychodziło. Dlaczego nagle miałoby sie to zmienić? Zwłaszcza, że napisałaś, że on nie tęskni za bardzo i ma już koleżanki.
W Waszym związku były zgrzyty których nie potrafiliście naprawić. Lepiej, że to wyszło przed niż po ślubie.
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir *** Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy. T.Pratchett |
2012-05-12, 16:56 | #99 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 109
|
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!
W odpowiedzi odkopię ponownie wątek
Witam po tak długiej przerwie, postanowiłam napisać i odpowiedzić na pytanie jak zakoñczyła się ta historia... Jeżeli ma to komuś pomóc i podnieść na duchu osoby będące w podobnej sytuacji to powiem tak, udało mi się zapomnieć i z perspektywy czasu wydaje mi się że dość szybko . Przejrzałam na oczy i uświadomiłam sobie w jakim żyłam toksycznym związku. Jak bardzo byłam raniona, nie doceniana i jak zostałam potraktowana, ten owy związek był jednym wielkim kłamstwem, ponieważ dopiero po czasie okazało się jak bardzo byłam oszukiwana, okłamywana przez byłego partnera. To pomogło mi w ekspresowym tempie odkochać się (teraz zastanawiam się czy to wogóle można było nazwać miłością) Nie wiem jak mogłam tak żyć z kimś tak obcym przez tyle lat, teraz myśle sobie jaka byłam głupia ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło byłam bardzo szcześliwa że to wszystko się jednak rozpadło tylko szkoda mi moich zmarnowanych 6 lat ale niestety czasu nie cofne. Jak pisałam ten wątek to byłam świeżo po rozstaniu a co za tym idzie w rozsypce, miałam mętlik w głowie... Byłam nieświadoma wielu rzeczy i zaślepiona... ale bardzo szybko zaczeam doceniać to że się rozstaliśmy i żałować że nie stało to się dużo wczeœniej (lepiej późno niż wcale ). Wiem jedno że to rozstanie pozwoliło mi się stać dużo silniejszą osobą i jak to się mówi: co nas nie zabije to nas wzmocni Jedyny minus lub plus (wybór należy do osób z podobnymi przeżyciami) takich przeżyć jest taki że rzeczywiście zaczyna się inaczej traktować mężczyzn, z pewnym dystansem, ponieważ pozostaje ten strach że ktoś kolejny może skrzywdzić, zranić ( i w tym momencie przydaje się nam nabyta odporoność osoby "po przejœciach") Myśle że dla większości osób może to być problemem do stworzenia kolejnego związku, strach przed nowym związkiem, strach przed zaangażowaniem się w ten nowy związek w 100%. Jedno jest pewne nie ma takiej sytuacji której nie da się rozwiązac...na wszystko potrzebny też jest czas. Więc wszystkie dziewczyny i chłopaki, głowy do góry i myślcie pozytywnie!!!! |
2012-05-12, 18:35 | #100 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!
Cytat:
|
|
2012-05-12, 20:28 | #101 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 109
|
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!
Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć :p ponieważ jestem w kolejnym związku (ostatnio coś zaczyna się dziać niedobrego) owszem staram się po sobie nie pokazywać emocji ( syndrom osoby po przejściach) ale tak naprawde czuję się bezradna.
W nowym związku przyjęłam stanowisko osoby która ciągle potrzebuje adoracji, zinteresowania a od siebie dawałąam troszke mniej (tak nauczyło mnie poprzednie doświadczenie że nie można zbytnio starać się o faceta, mam teraz taką blokadę i nie mogę właśnie w nowym związku dać z siebie 100%) Nie mogę się przełamac, ponieważ boję się że kolejny raz mogę znowu zostać skrzywdzona, oczywiście jestem silniejsza ale mam uczucia wiem że kocham bardzo ale nie jestem zbytnio wylewna uczuciowo (chyba został mi taki uraz po tym co przeszłam, boję się za bardzo angażować i pokazać swoje prawdziwe" ja") Po tym co przeżyłam nie wierzyłam, że mogę spotkać tzw. "księcia z bajki" a jednak poznałam, wszystko było cudowie, jest on wspaniałym człowiekiem kochającym aż do tej pory nie wierze że tacy ludzie mogą istnieć-IDEAŁ A więc do rzeczy, po roku bycia razem zaczęłam to psuć na własne życzenie bo nie mogłam uwierzyć w to co mnie spotkało, doszukiwałam się problemów tam gdzie nie było, pomimo kłótni które ja prowokowałam on wyciągał rękę na zgode. Bardzo mi to imponowało, że tak się stara i zawsze chce dla mnie dobrze i wszystko naj dla mnie. To ja znowu swoje ( szukanie kolejnych problemów) i tak w kółko. Aż wkońcu po pół roku takich kłótni poprostu przestał się starać i nawet jak już zaczełam mieć zły humor bo coś mi nie wyszło potrafił wyjść zamknąć drzwi i nie odzywać się do mnie kilka dni( zaznaczam że nie mieszkamy razem) a ja to odbierałam tak że ze wszystkimi problemamji zostaje sama i robiło mi się przykro. Aktualnie mamy kolejną kłótnie po której nie odzywa się on już do mnie ponad tydzień nic a nic zero kontaktu, ja też nie zamierzam się odezwać bo wiem że podczes tej ostatniej kłótni powiedzieliśmy sobie za dużo obydwoje i mamy wine obydwoje. Nie wiem co o tym myśleć potrzebuję obiektywnego spojrzenia na sprawę. Dodam jeszcze najważniejsze, że wiem jedno jest ON TYM JEDYNYM tak czuję... Edytowane przez xxxxxxxxxx101010 Czas edycji: 2012-05-12 o 20:31 |
2012-05-13, 10:11 | #102 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 2 078
|
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!
Cytat:
__________________
My road. My life. My dream. |
|
2012-05-13, 12:56 | #103 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 109
|
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!
Dzięki za mądra odpowiedź, gorzej wprowadzić to w życie...
Ale postaram sobie wziąść to sobie do serca, przemyśleć i wkońcu zacząć działać... Muszę jakoś się z tym uporać, chociaż wiem, że nie będzie łatwo. |
2014-05-20, 02:15 | #104 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 9 280
|
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!
Sporo mi pomógł ten wątek, dziękuję.
Wysłane z Aries 785 |
2014-05-21, 14:06 | #105 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 160
|
Dot.: Rozstanie z narzeczonym, nie mogę sie pozbierać!
a co jeśli mogę spytać z Twoim byłym po tym wypadku? był jakiś kontakt z jego strony? czy dalej to samo?
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:34.