Mój świat się wali .... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Kobieta 30+

Notka

Kobieta 30+ Forum dla trzydziestolatek, czterdziestolatek i innych -latek. Tutaj możesz podzielić się swoimi problemami, poradami i doświadczeniem.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-10-27, 11:33   #1
candy17
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 8

Mój świat się wali ....


Prosze o jakas pomoc, jakies wskazowki...wszystkie wezme sobie do serca...nie wiem wlasciwie od czego zaczac...i boje sie,ze zostane wysmiana...ale musze sprobowac. Mam niewiele,ponad 30 lat, dwojke wspanialych,kochanych,mąd rych dzieci i meza...nie jest zły...moge nawet stwierdzic ze to odpowiedzialny,mocno stąpajacy po ziemi czlowiek,ktory dba o mnie i o dzieci,napewno w sferze finansowej,chce zapewnic nam w miare dobry byt...Od dosc dlugiego czasu mieszkamy poza granicamu Polski...Jak wiekszosc emigrantow wyjechalismy za przyslwiowowym chlebem...i owszem jesli chodzi o byt nei moge narzekac ..Dzieci nie chodza glodne,nie musze martwic sie o wyzywienie,oplaty,w kraju splacamy kredyt...bo kupilismy tam mieszkanie z zamiarem powrotu.Od zawsze wiedzialam ze tutaj nie jest moje miesce,nie moja bajka, mam nadzieje,ze moj maz dzieli ze mna to zdanie dlatego postanowilismy kupic jakies 4 katy dla siebie,dla dzieci...To tez powoduje ze jestem rozbita.Wiekszosc naszych znajomoch z Pl a w zasadzie wszyscy maja tutaj swoje mieszkania...my wciaz wynajmujemy .... Mimo dlugiego uplywu czasu ja nie moge sie tu odnalesc! To jest straszne.Bardzo sie ...nie wie jak to nazwac...stoczylam emocjonalnie,podpadlam w marazm,apatie...boje sie tez ze w depresje i na dobra sprawe nie mam nikogo z kim moglabym o tym porozmawiac. Owszem mamy tuaj znajomych...ale wiadomo...to nei przyjaciele od serca, raczej dobrzy znajomi do zabawy,posmiania sie ,ale napewno nie ludzi przed ktorymi mozna sie otworzyc,wyjawic swoje glebsze mysli...Ponadto wiekszosc nei rozumie naszego wyboru,checi powrotu do kraju,oni zyja tu swoim zyciem z palnami zwiazanymi z tym krajem, na przyszlosc. Dodam jeszce ze nie pracuje. Mialam prace ale wszystkie one byly dosc krotkie. Z jednej ...niezbyt satysfakcjonujacej bylam zmuszona zrezygnowac poniewaz zaszlam 2 raz w ciaze i byla ona zagrozona a praca byla ciezka,fizyczna...potem byl okres tzw,odchowywania maluszka...kiedy mialam kolejna prace...rok temu ...wyladowalam na stole operacyjnym,przeszlam ciezka operacje ratujaca moje zycie i wlasciwie od tego czasu nei podjelam pracy.Teraz czuje sie znacznie lepiej fizycznie ale dzieje sie cos b.zlego z moja psychika....maz o tym nie wie,zarzuca mi lenistwo!Kiedy probowalam z nim o tym porozmawiac, co czuje,jak jest mi tu ciezko....dodam ze mieszkamy w wsi z dala od znajomych,od ludzi....i ciezko tez o prace....on nie chce mnie zrozumiec, nawywa mnie prozna i niezaradna...To prawda wszystkie znajome maja jakas lepsza lub gorsza prace ale maja...ja nie mam na chwile obecna nic ...Bardzo chcialabym wyjsc do ludzi, bo moj kazdy dzien wyglada tak ze zawoze dzieci do szkoly,przedszkola,oglada m tv, sprzatam,gotuje ,odbieram dzieci i praktycznie cale dnie spedzam sama ze soba...zaczynam juz wierzyc w to co mowi moj maz i nienawidzic siebie,czuje sie beznadziejna,prozna,malo warosciowa...jako zona,jako matka,jako kobieta i wogole czlowiek.MAm takie dni ze najchetniej nie wychofdzilabym z domu,nie pokazywalabym sie nikomu.Coraz czesciej unikam ludzi,znajomych, a przeciez spotkania z nimi niosly mi jeszce niedawno taka radosc...teraz unikam tych spotkan bowiem nie mam wlasciwie nic ciekawego do powiedzenia a boli mnie kiedy slysze jak inni maja wspaniale,ciekawe zycie,areobik po pracy itp. Prosze tylko nei radzic mi bym wrocila do kraju...ja ta opcje rozwazalam juz tysiace razy....ale zawsze ,mimo ze jest mi tu bardzo ciezko dochodze do wniosku,ze trzeba ten wozek pchac dalej...nie wyobrazam sobie sytuacji bym sama byla w kraju z dziecmi.a maz tutaj...nie wierze w malzenstwa, rodziny na odleglosc ..... Jedyne co zrobilam dla siebie to zapisalam sie na kurs jezykowy,2 razy w tyg. to daje mi jakas mala roadosc, mozliwosc bycia wsrod ludzi ... chociaz nie widze duzego postepu w jezyku.Strasznie sie pogubilam, chce pracowac ale boje sie wyjsc z domu, boje sie samej siebie,nawet mam leki w prowadzeniu auta,przestalam sobie wierzyc, przestalam siebie szanowac....wszyscy wydaja mi sie tacy wspaniali,wartosciowi,pou kladani a ja jestem zerem...prosze o jakas pomoc bo nei wiem jak mam sie podniesc, jest mi bardzo bardzo trudno...dodam ze na rodzine nie mam co liczyc, sami maja swoje problemy i daja mi do zrozumienia bym nie zawracala im glowy swoimi ....
candy17 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-27, 12:03   #2
red high heels
Rozeznanie
 
Avatar red high heels
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 613
Dot.: Mój świat się wali ....

Może skorzystaj z pomocy specjalisty? Bo to naprawę na depresję wygląda...
Postaraj się zorganizować sobie też inne zajęcia, poza kursem językowym. Głównie po to, aby mieć okazję wyjść z domu i pobyć wśród ludzi.
Nie masz powodu czuć się gorsza od innych, musisz tylko włożyć trochę wysiłku w to, żeby Ci się chciało chcieć.
red high heels jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-27, 16:38   #3
Biedronilla
Zadomowienie
 
Avatar Biedronilla
 
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 1 778
Dot.: Mój świat się wali ....

Też uważam, że popadasz /lub masz już depresję. Nie jestem lekarzem i nie wiem, czy to początki, czy już bardziej zaawansowane stadium, dlatego dobrze byłoby iść do specjalisty (być może potrzebujesz leków, albo terapii jakiejś, nie wiem, ale wiem że dobrze to nie wygląda). Najgorsze jest to, że nikt o tym nie wie, to musi być straszne, że w takim stanie w jakim jesteś nie możesz znaleść zrozumienia i pomocy u najbliższej ci osoby - męża, a wręcz jeszcze słyszysz dołujące cię teksty, typu 'niezaradna', 'próżna'... Masakra.

Poszukaj w internecie forum społecznościowego z kraju, w którym mieszkasz, często ludzie szukają w ten sposób przyjaciół. Może uda ci się poznać kumpelę, której będziesz mogła się zwierzyć. Wiele matek z małymi dziećmi ma problemy ze znalezieniem pracy, nie tylko ty znajdujesz się w takiej sytuacji, możesz też sama umieścić takie ogłoszenie, razem raźniej

Inna kwestia, to fakt, że nie chcesz wrócić do kraju tylko wolisz być tam. W Polsce być może mniej byś zarabiała, ale łatwiej byłoby ci o pracę, o znajomych, wzrosło by poczucie twoje wartości, nie czułabyś się taka bezużyteczna. Czy to mało?? Dlaczego uparcie chcesz tkwić przy mężu skoro nie masz u niego wsparcia? Kosztem siebie... Nie rozumiem... Czy też dlatego, że żylibyście na odległość, ale przecież i tak planujecie powrót... Zastanów się, czy tak naprawdę to wszystko jest tego warte..

Trzymaj się
Biedronilla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-27, 17:35   #4
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
Dot.: Mój świat się wali ....

Cytat:
Napisane przez candy17 Pokaż wiadomość
Prosze o jakas pomoc, jakies wskazowki...wszystkie wezme sobie do serca...nie wiem wlasciwie od czego zaczac...i boje sie,ze zostane wysmiana...ale musze sprobowac. Mam niewiele,ponad 30 lat, dwojke wspanialych,kochanych,mąd rych dzieci i meza...nie jest zły...moge nawet stwierdzic ze to odpowiedzialny,mocno stąpajacy po ziemi czlowiek,ktory dba o mnie i o dzieci,napewno w sferze finansowej,chce zapewnic nam w miare dobry byt...Od dosc dlugiego czasu mieszkamy poza granicamu Polski...Jak wiekszosc emigrantow wyjechalismy za przyslwiowowym chlebem...i owszem jesli chodzi o byt nei moge narzekac ..Dzieci nie chodza glodne,nie musze martwic sie o wyzywienie,oplaty,w kraju splacamy kredyt...bo kupilismy tam mieszkanie z zamiarem powrotu.Od zawsze wiedzialam ze tutaj nie jest moje miesce,nie moja bajka, mam nadzieje,ze moj maz dzieli ze mna to zdanie dlatego postanowilismy kupic jakies 4 katy dla siebie,dla dzieci...To tez powoduje ze jestem rozbita.Wiekszosc naszych znajomoch z Pl a w zasadzie wszyscy maja tutaj swoje mieszkania...my wciaz wynajmujemy .... Mimo dlugiego uplywu czasu ja nie moge sie tu odnalesc! To jest straszne.Bardzo sie ...nie wie jak to nazwac...stoczylam emocjonalnie,podpadlam w marazm,apatie...boje sie tez ze w depresje i na dobra sprawe nie mam nikogo z kim moglabym o tym porozmawiac. Owszem mamy tuaj znajomych...ale wiadomo...to nei przyjaciele od serca, raczej dobrzy znajomi do zabawy,posmiania sie ,ale napewno nie ludzi przed ktorymi mozna sie otworzyc,wyjawic swoje glebsze mysli...Ponadto wiekszosc nei rozumie naszego wyboru,checi powrotu do kraju,oni zyja tu swoim zyciem z palnami zwiazanymi z tym krajem, na przyszlosc. Dodam jeszce ze nie pracuje. Mialam prace ale wszystkie one byly dosc krotkie. Z jednej ...niezbyt satysfakcjonujacej bylam zmuszona zrezygnowac poniewaz zaszlam 2 raz w ciaze i byla ona zagrozona a praca byla ciezka,fizyczna...potem byl okres tzw,odchowywania maluszka...kiedy mialam kolejna prace...rok temu ...wyladowalam na stole operacyjnym,przeszlam ciezka operacje ratujaca moje zycie i wlasciwie od tego czasu nei podjelam pracy.Teraz czuje sie znacznie lepiej fizycznie ale dzieje sie cos b.zlego z moja psychika....maz o tym nie wie,zarzuca mi lenistwo!Kiedy probowalam z nim o tym porozmawiac, co czuje,jak jest mi tu ciezko....dodam ze mieszkamy w wsi z dala od znajomych,od ludzi....i ciezko tez o prace....on nie chce mnie zrozumiec, nawywa mnie prozna i niezaradna...To prawda wszystkie znajome maja jakas lepsza lub gorsza prace ale maja...ja nie mam na chwile obecna nic ...Bardzo chcialabym wyjsc do ludzi, bo moj kazdy dzien wyglada tak ze zawoze dzieci do szkoly,przedszkola,oglada m tv, sprzatam,gotuje ,odbieram dzieci i praktycznie cale dnie spedzam sama ze soba...zaczynam juz wierzyc w to co mowi moj maz i nienawidzic siebie,czuje sie beznadziejna,prozna,malo warosciowa...jako zona,jako matka,jako kobieta i wogole czlowiek.MAm takie dni ze najchetniej nie wychofdzilabym z domu,nie pokazywalabym sie nikomu.Coraz czesciej unikam ludzi,znajomych, a przeciez spotkania z nimi niosly mi jeszce niedawno taka radosc...teraz unikam tych spotkan bowiem nie mam wlasciwie nic ciekawego do powiedzenia a boli mnie kiedy slysze jak inni maja wspaniale,ciekawe zycie,areobik po pracy itp. Prosze tylko nei radzic mi bym wrocila do kraju...ja ta opcje rozwazalam juz tysiace razy....ale zawsze ,mimo ze jest mi tu bardzo ciezko dochodze do wniosku,ze trzeba ten wozek pchac dalej...nie wyobrazam sobie sytuacji bym sama byla w kraju z dziecmi.a maz tutaj...nie wierze w malzenstwa, rodziny na odleglosc ..... Jedyne co zrobilam dla siebie to zapisalam sie na kurs jezykowy,2 razy w tyg. to daje mi jakas mala roadosc, mozliwosc bycia wsrod ludzi ... chociaz nie widze duzego postepu w jezyku.Strasznie sie pogubilam, chce pracowac ale boje sie wyjsc z domu, boje sie samej siebie,nawet mam leki w prowadzeniu auta,przestalam sobie wierzyc, przestalam siebie szanowac....wszyscy wydaja mi sie tacy wspaniali,wartosciowi,pou kladani a ja jestem zerem...prosze o jakas pomoc bo nei wiem jak mam sie podniesc, jest mi bardzo bardzo trudno...dodam ze na rodzine nie mam co liczyc, sami maja swoje problemy i daja mi do zrozumienia bym nie zawracala im glowy swoimi ....
wcale nie dziwne że czujesz się źle, ja na twoim mscu czulabym sie tak samo.
i poszlabym do lekarza, poszukala sobie jakiejkolwiek kolezanki aby nawet razem wyjsc po zakupy.i porozmawiala z mezem bo powiniem byc opraciem a chyba nie jest
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-28, 09:21   #5
candy17
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 8
Dot.: Mój świat się wali ....

Wlasnie wrocilam z przedszkola od coreczki...i nic,cisza...placze.Czuje sie beznadziejnie,w dodatku ten deszcz, ktory tutaj pada 250 dni w roku...zero slonca a dzien wstaje o 9 rano...
Macie racje...nie mam oparcia w mezu,to smutne...bardzo...
Probowalam z nim rozmawiac,o sobie, o tym co czuje...ale nie wiem jak...boje sie znow zostac nazwana histeryczna,panikara,leni uchem,mieczakiem,nadwrazl iwcem..
bo zawze nasze pseudo rozmowy sie tak koncza...
Maz porownuje mnie do innych...niedawno powiedzial cos co bardzo mnie zabolalo...ze wszyscy pracuja tylko nie ja! A ja naprawde nie jestem czlowiekiem bez ambicji,tzn nie bylam bo teraz...wszystko juz jest mi obojetne...
W Polsce mialam prace, nie byla ona praca marzen, tez nie bylo lekko...ale mialam przynajmniej ta satysfakcje ze wychodzilam z domu, robilam cos, zarabialam pieniadze,nieduze ale zawsze wlasne ...
A teraz... szkoda slow...
Powiedzialam mojej mamie przez Skejp ze nadal nie mam tu nic,zadnej pracy...w odpowiedzi dostalam informacje ze moje dwie siostry mieszkajace w Pl maja wlasnie nowe,satysfakcjonujace prace, ze czas im szybko leci i sa zadowolone...to miala byc pociecha? ...marna...poczulam sie jeszce gorzej a kiedy mowie rodzicom ze mi tu samej zle...slysze...no nic dziwnego, bo bedac tam u Ciebie mozna rzeczywiscie oszalec...to wszystko na co stac moja mame ...
Zastanawiam sie czemu tak sie dzieje,czemu jest mi ciezko zyc, zyc szczesliwie i nie moge znalesc odpowiedzi....dlaczego sobie utrudniam zycie...dlaczego jestem dla siebie taka okrutna...
Skazuje siebie na bycie tu samej ..
Fakt,nigdy nie nalezalam do osob szczegolnie przebojowych,otwartych..t aka jestem ale potrafilam sie smiac, jeszce niedawno sypalam wsrod znajomych kawalami,wszyscy mowili....aaa to cala ty i smiali sie, albo prosili bym znow powiedziala cos wesolwego...to tylko taka moja przykrywka...bo tak naprawde w srodku czuje sie niepewnie i zle...
Nie lubie czasu spedzac samej ze soba bo chyba za duzo juz bylam sama...
Maz wychodzi z domu przed 7 ma, wraca po 18..tej...do mnei najelzy wyprawienie,odebarnie dzieci,obiad,pranie ...i to ma byc moje zycie?
Nie jestem jeszce stara,31 lat to jeszce nie tak duzo na dobra sprawe a czuje ze sie dusze,mecze,tkwiac tu sama,marnuje swoej zycie.MAcie racje, wiem ze w kraju bylo by mi latwiej z praca,dogadanie sie....Myslalam ze nie dalabym rady...ale przeciez tak samo jak tu zapewne zawodzialbym dzieci do szkoly,odbierala, miala bliskich w miare blisko siebie,swoj jezyk...
Maz mowi mi ze w kraju nic nie znajde i przypomina mi zaraz wszystkie te miesiace kiedy szukalam bez skutku pracy...potem mowiz e nawet gdybym cos miala to za psie pieniadze...a ja jestem tego samego zdania co Wy...co z tego ze psie...ale mialabym zajecie,poczucie wlasnej wartosci...coz z tego ze stac mnie tu na duzo wiecej niz w kraju skoro mnie to nei cieszy...bo ilez mozna sobie humor poprawiac zakupami ...i wewnetrznymi wyrzutami sumienia, ze je wydaje dla zabicia czasu a sama nie daje z siebie nic, nie zarabiam ...
Mialam niedano propozycje pracy na tzw.czarne,raz w tyg. Nie poszlam...bo nie czuje tego jako praca...To mialo byc sprzatanie domu u zamozengo faceta...ale mnei nei zalezy na tym by jechac samej i samej w wielkim domu sprzatac...maz zarzuca mi ze jestem leniwa!
On nie rozumie ze chcialabym prace w pelnym etacie,codziennie przebywac wsrod ludzi...
Wiem,ze nawet jesli bym taka miala to nie bedzie mi latwo ze wzgl. na jezyk i bede czula sie zagubiona ale mze przynajniej jakos czas by mi lecial,moze bym sie odnalazla, jakos przywykla,byla wsrod ludzi i zarabiala konkretniej...
Moj maz nie bierze pod uwage ze wszystkie znajome mieszkaja w centrum miasta, albo przynajmniej bardzo blisko i latwiej im o prace,o dojazd...my mieszkamy 40 km za miastem...tu jest tylko 1 sklep spozywczy,nic wiecej....
Obiecal mi ze mi pomoze, zajmie sie dziecmi bym ja mogla szukac pracy a sytuacja jest taka jak opisalam wyzej...nie ma go cale dnie...w dodatku przypadkiem odkrylam ze nie jest wobec mnie fair,ze pisuje plomienne listy do swoich bylych na facebook...to wogole podcielo mi skrzydla ..
Moj az jest typem czlowieka,ktory lubi kiedy sie dzieje wokol niego, i nie hest samotnikiem...lubi miec wielu znajomych...i takich w swojej pracy ma,poza tym nie moglby byc dluzej sam wiec wiem,ze gdybym stad wyjechala nie bylby mi wierny ... Wlasciwie to ze tu jestem, tu tkwie,wegetuje to tylko ze wzgle.na dzieci, by mialy ojca...coprawda duzo go nei widza...ale czuja ze sa obydwoje rodzice na miejscu ....
Czuje ze maz podcina mi skrzydla...
Kiedy jestem smutna on pyta mnie czemu jestem zla !!!?
To mnei bardzo boli bo nawet nie widzi,nie chce wiedziec co ja czuje,co sie ze mna dzieje....zostawia mnie zaplakana i wychodzi mowiac, ba krzyczac ze potrzebujemy pieniedzy! ze mamy kredyt i skoro ja nei potrafie zarobic to on musi pracowac dluzej !
Mysle ze moge miec depresje bo cos tez zlego dzieje sie z moim zyciem intymnym...w zasadzie mogloby ono nie istniec,nie czuje zadnej potrzeby sexu,bliskosci...
Nie chce byc lalka ktora czeka na meza,jego dobry dzien i idzie z nim do lozka...na codzien czuje sie zaniedbywana, emocjonalnie,nierozumiana ,olewana...wszystkie nasze rozmowy tocza sie wokol dzieci,znajomych,nigdy nas,nigdy mnie,uczuc,mysli...i nei moge sie zmusic by sie bardziej przed nim otworzyc,usmiechac sie nagle,grac szczesliwa kiedy taka nie jestem...probowalam i potem czulam sie jeszcze gorzej,jakbym robila cos bardzo wbrew sobie...na sile...to bardzo przykre bo stracialam radosc wszystkiego.Zobilam sie nerwowa,krzycze na dzieci, choc bardzo tego nei chce i czesto nei ma ku temu powodow,przeklinam,chodze jak duch,czasem w pizamie do 13 a kiedy otiwram oczy mowie sobie....Znow to samo,chcialabym juz niezyc....
W sexie,jesli juz sie na to zgodze czesto udaje, to straszne wiem...ale tylko dlatego by mnie nie zostawil ...ze wszystko jest ok...i tak tkwie tu dla dzieci,dla niego,napewno nie dla siebie,nie dla pieniedzy,nie zalezy mi na nich ...
Czuje sie jak ptaszek w klatce...
Czasem mysle o zdradzie, moze nie od razu o pojsciu z kims do lozka ale o spotkaniu w swoim zyciu kogos,kto by mnie wysluchal,zalpal moja twarz w swoje rece,spojrzal mi gleboko w twarz..zapytal...ej,co sie dzieje? chcesz pogadac? ....tylko ze to sa tylko mysli,marzenia i zaraz znow schodze na ziemie....bo ja przeciez nawet tutaj nie mam szans nikogo spotkac,poczuc sie wartosciowym czlowiekiem,kobieta...
Nie pamietam kiedy dostalam jakies kwiaty,moze kiedys gdy weszlismy do marketu maz rzucil krotkie...no wybierz sobie jakies....i poszedl na dzial z bulkami...kiedy ogladalam sobie kwiaty...
Czuje ze wszystko idzie nei tak...nie ma nas...sa tylko dzieci...on ...i ja...w zawieeszeniu grajac szczesliwa rodzine...
MA mnei boli to ze nic mnei juz niecieszy,ani pieniadze ktore tu przynosi,ani sex...i co najsmutniejsze ani macierzynstwo ...
Nie chce by dzieci ogladaly wciaz zaplakana,smutna mame...
Nie mam juz ochoty na nic, nie mam pomyslow na siebie
Za oknem leje deszcz, nie widac zadnych ludzi, bo to zaledwie kilka drewnianych domkow wtopionych w gory,wszyscy pojechali do swoich zajec,do pracy,do szkol,do swojego zycia pelnego rezalizacji....tylko ja zostalam....kolejny dzien....sama. Gdyby nie dzieci wyjechalabym stad...albo...zrezygnowal abym z zycia, czuje ze brak mi sil by wzleciec,zwiazano mi skrzydla, a moze to ja sama je sobie zwiazuje...moja matka zawsze od malego mowila mi ze jestem nadwrazliwcem,w zlym tego slowa znaczeniu,zawsze slabiej wypadalam na tle siostr...teraz moj maz mowi mi to samo i zaznacza ze moja matka ma zupelna racje,nie chce mi sie juz zyc .....
candy17 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-28, 10:17   #6
Ratatuj
Zadomowienie
 
Avatar Ratatuj
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Sląsk
Wiadomości: 1 145
Dot.: Mój świat się wali ....

Cytat:
Napisane przez candy17 Pokaż wiadomość
Wlasnie wrocilam z przedszkola od coreczki...i nic,cisza...placze.Czuje sie beznadziejnie,w dodatku ten deszcz, ktory tutaj pada 250 dni w roku...zero slonca a dzien wstaje o 9 rano...
Macie racje...nie mam oparcia w mezu,to smutne...bardzo...
Probowalam z nim rozmawiac,o sobie, o tym co czuje...ale nie wiem jak...boje sie znow zostac nazwana histeryczna,panikara,leni uchem,mieczakiem,nadwrazl iwcem..
bo zawze nasze pseudo rozmowy sie tak koncza...
Maz porownuje mnie do innych...niedawno powiedzial cos co bardzo mnie zabolalo...ze wszyscy pracuja tylko nie ja! A ja naprawde nie jestem czlowiekiem bez ambicji,tzn nie bylam bo teraz...wszystko juz jest mi obojetne...
W Polsce mialam prace, nie byla ona praca marzen, tez nie bylo lekko...ale mialam przynajmniej ta satysfakcje ze wychodzilam z domu, robilam cos, zarabialam pieniadze,nieduze ale zawsze wlasne ...
A teraz... szkoda slow...
Powiedzialam mojej mamie przez Skejp ze nadal nie mam tu nic,zadnej pracy...w odpowiedzi dostalam informacje ze moje dwie siostry mieszkajace w Pl maja wlasnie nowe,satysfakcjonujace prace, ze czas im szybko leci i sa zadowolone...to miala byc pociecha? ...marna...poczulam sie jeszce gorzej a kiedy mowie rodzicom ze mi tu samej zle...slysze...no nic dziwnego, bo bedac tam u Ciebie mozna rzeczywiscie oszalec...to wszystko na co stac moja mame ...
Zastanawiam sie czemu tak sie dzieje,czemu jest mi ciezko zyc, zyc szczesliwie i nie moge znalesc odpowiedzi....dlaczego sobie utrudniam zycie...dlaczego jestem dla siebie taka okrutna...
Skazuje siebie na bycie tu samej ..
Fakt,nigdy nie nalezalam do osob szczegolnie przebojowych,otwartych..t aka jestem ale potrafilam sie smiac, jeszce niedawno sypalam wsrod znajomych kawalami,wszyscy mowili....aaa to cala ty i smiali sie, albo prosili bym znow powiedziala cos wesolwego...to tylko taka moja przykrywka...bo tak naprawde w srodku czuje sie niepewnie i zle...
Nie lubie czasu spedzac samej ze soba bo chyba za duzo juz bylam sama...
Maz wychodzi z domu przed 7 ma, wraca po 18..tej...do mnei najelzy wyprawienie,odebarnie dzieci,obiad,pranie ...i to ma byc moje zycie?
Nie jestem jeszce stara,31 lat to jeszce nie tak duzo na dobra sprawe a czuje ze sie dusze,mecze,tkwiac tu sama,marnuje swoej zycie.MAcie racje, wiem ze w kraju bylo by mi latwiej z praca,dogadanie sie....Myslalam ze nie dalabym rady...ale przeciez tak samo jak tu zapewne zawodzialbym dzieci do szkoly,odbierala, miala bliskich w miare blisko siebie,swoj jezyk...
Maz mowi mi ze w kraju nic nie znajde i przypomina mi zaraz wszystkie te miesiace kiedy szukalam bez skutku pracy...potem mowiz e nawet gdybym cos miala to za psie pieniadze...a ja jestem tego samego zdania co Wy...co z tego ze psie...ale mialabym zajecie,poczucie wlasnej wartosci...coz z tego ze stac mnie tu na duzo wiecej niz w kraju skoro mnie to nei cieszy...bo ilez mozna sobie humor poprawiac zakupami ...i wewnetrznymi wyrzutami sumienia, ze je wydaje dla zabicia czasu a sama nie daje z siebie nic, nie zarabiam ...
Mialam niedano propozycje pracy na tzw.czarne,raz w tyg. Nie poszlam...bo nie czuje tego jako praca...To mialo byc sprzatanie domu u zamozengo faceta...ale mnei nei zalezy na tym by jechac samej i samej w wielkim domu sprzatac...maz zarzuca mi ze jestem leniwa!
On nie rozumie ze chcialabym prace w pelnym etacie,codziennie przebywac wsrod ludzi...
Wiem,ze nawet jesli bym taka miala to nie bedzie mi latwo ze wzgl. na jezyk i bede czula sie zagubiona ale mze przynajniej jakos czas by mi lecial,moze bym sie odnalazla, jakos przywykla,byla wsrod ludzi i zarabiala konkretniej...
Moj maz nie bierze pod uwage ze wszystkie znajome mieszkaja w centrum miasta, albo przynajmniej bardzo blisko i latwiej im o prace,o dojazd...my mieszkamy 40 km za miastem...tu jest tylko 1 sklep spozywczy,nic wiecej....
Obiecal mi ze mi pomoze, zajmie sie dziecmi bym ja mogla szukac pracy a sytuacja jest taka jak opisalam wyzej...nie ma go cale dnie...w dodatku przypadkiem odkrylam ze nie jest wobec mnie fair,ze pisuje plomienne listy do swoich bylych na facebook...to wogole podcielo mi skrzydla ..
Moj az jest typem czlowieka,ktory lubi kiedy sie dzieje wokol niego, i nie hest samotnikiem...lubi miec wielu znajomych...i takich w swojej pracy ma,poza tym nie moglby byc dluzej sam wiec wiem,ze gdybym stad wyjechala nie bylby mi wierny ... Wlasciwie to ze tu jestem, tu tkwie,wegetuje to tylko ze wzgle.na dzieci, by mialy ojca...coprawda duzo go nei widza...ale czuja ze sa obydwoje rodzice na miejscu ....
Czuje ze maz podcina mi skrzydla...
Kiedy jestem smutna on pyta mnie czemu jestem zla !!!?
To mnei bardzo boli bo nawet nie widzi,nie chce wiedziec co ja czuje,co sie ze mna dzieje....zostawia mnie zaplakana i wychodzi mowiac, ba krzyczac ze potrzebujemy pieniedzy! ze mamy kredyt i skoro ja nei potrafie zarobic to on musi pracowac dluzej !
Mysle ze moge miec depresje bo cos tez zlego dzieje sie z moim zyciem intymnym...w zasadzie mogloby ono nie istniec,nie czuje zadnej potrzeby sexu,bliskosci...
Nie chce byc lalka ktora czeka na meza,jego dobry dzien i idzie z nim do lozka...na codzien czuje sie zaniedbywana, emocjonalnie,nierozumiana ,olewana...wszystkie nasze rozmowy tocza sie wokol dzieci,znajomych,nigdy nas,nigdy mnie,uczuc,mysli...i nei moge sie zmusic by sie bardziej przed nim otworzyc,usmiechac sie nagle,grac szczesliwa kiedy taka nie jestem...probowalam i potem czulam sie jeszcze gorzej,jakbym robila cos bardzo wbrew sobie...na sile...to bardzo przykre bo stracialam radosc wszystkiego.Zobilam sie nerwowa,krzycze na dzieci, choc bardzo tego nei chce i czesto nei ma ku temu powodow,przeklinam,chodze jak duch,czasem w pizamie do 13 a kiedy otiwram oczy mowie sobie....Znow to samo,chcialabym juz niezyc....
W sexie,jesli juz sie na to zgodze czesto udaje, to straszne wiem...ale tylko dlatego by mnie nie zostawil ...ze wszystko jest ok...i tak tkwie tu dla dzieci,dla niego,napewno nie dla siebie,nie dla pieniedzy,nie zalezy mi na nich ...
Czuje sie jak ptaszek w klatce...
Czasem mysle o zdradzie, moze nie od razu o pojsciu z kims do lozka ale o spotkaniu w swoim zyciu kogos,kto by mnie wysluchal,zalpal moja twarz w swoje rece,spojrzal mi gleboko w twarz..zapytal...ej,co sie dzieje? chcesz pogadac? ....tylko ze to sa tylko mysli,marzenia i zaraz znow schodze na ziemie....bo ja przeciez nawet tutaj nie mam szans nikogo spotkac,poczuc sie wartosciowym czlowiekiem,kobieta...
Nie pamietam kiedy dostalam jakies kwiaty,moze kiedys gdy weszlismy do marketu maz rzucil krotkie...no wybierz sobie jakies....i poszedl na dzial z bulkami...kiedy ogladalam sobie kwiaty...
Czuje ze wszystko idzie nei tak...nie ma nas...sa tylko dzieci...on ...i ja...w zawieeszeniu grajac szczesliwa rodzine...
MA mnei boli to ze nic mnei juz niecieszy,ani pieniadze ktore tu przynosi,ani sex...i co najsmutniejsze ani macierzynstwo ...
Nie chce by dzieci ogladaly wciaz zaplakana,smutna mame...
Nie mam juz ochoty na nic, nie mam pomyslow na siebie
Za oknem leje deszcz, nie widac zadnych ludzi, bo to zaledwie kilka drewnianych domkow wtopionych w gory,wszyscy pojechali do swoich zajec,do pracy,do szkol,do swojego zycia pelnego rezalizacji....tylko ja zostalam....kolejny dzien....sama. Gdyby nie dzieci wyjechalabym stad...albo...zrezygnowal abym z zycia, czuje ze brak mi sil by wzleciec,zwiazano mi skrzydla, a moze to ja sama je sobie zwiazuje...moja matka zawsze od malego mowila mi ze jestem nadwrazliwcem,w zlym tego slowa znaczeniu,zawsze slabiej wypadalam na tle siostr...teraz moj maz mowi mi to samo i zaznacza ze moja matka ma zupelna racje,nie chce mi sie juz zyc .....
I właśnie po takich postach,człowiek się zastanawia co z tym zrobić.
Taki wpis może być prowokacją jak i prawdziwym wołaniem o ratunek.
Ratatuj jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-28, 10:35   #7
Aper
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 1 400
Dot.: Mój świat się wali ....

Spróbuję napisać kilka luźnych rad.

Przede wszystkim ja też teraz siedzę sama (z dzieckiem) w domu po x godzin bo jestem na macierzyńskim, mąż długo pracuje, a w naszym miasteczku nie mam koleżanek żadnych (co prawda nie zagranicą jesteśmy). Owszem, czeka na mnie praca, ale myśl o niej wiąże się ze stresem i dużym obciążeniem psychicznym - więc wcale za nią nie tęsknię. Są dni, że cięzko wstać z wyra, zrobić minimum w domu, a zajmowanie się dzieckiem staje się ponad siły...

Spróbuj oddzielić "czynniki zewnętrzne" od "wewnętrznych" - czyli - pamiętaj, że to nie jest tak, że to Ty jesteś beznadziejna, tylko Twoja sytuacja (zagranica, siedzenie w domu, brak pracy, nuda, jednostajność) sprawiają, że czujesz się w taki sposób.

Nie żal się mężowi, żeby się wyżalić (tzn naucz się z nim rozmawiać w inny sposób) - mężczyźni naprawdę inaczej podchodzą do problemów niż kobiety. Oni od razu szukają rozwiązań - no właśnie- jeśli powiesz: "jest mi źle, bo siedzę w domu i nie pracuję" to odpowie "idź do pracy, np. sprzątać, czemu nie chcesz?" i nie dotrze do niego reszta Twojej wypowiedzi - że masz obniżone poczucie swej wartości, że ta praca nie jest dla Ciebie, bo przypomina siedzenie w domu. Mężczyzna lubi mieć uśmiechniętą, pewną siebie kobietę u swym boku i jeśli kobieta zaczyna się psychicznie "sypać" to reagują zniecierpliwieniem i proponowaniem gotowych rozwiązań - trudno jest im po prostu wysłuchać i zrozumieć.
Więc jeśli chcesz z nim rozmawiać o tym jak się czujesz to rób to w formie konkretnych krótkich komunikatów. I koniecznie - nie zaczynaj tematu, jeśli czujesz, że za chwilę się rozpłaczesz... Masz być opanowana, przemyśl sobie wcześniej dokładnie co mu chcesz o sobie powiedzieć. Szczerze mówiąc sama tego się dopiero uczę...

Nie podoba mi się, że wierzysz, że powrót do kraju=lek na wszystko. Kto powiedział, że od razu znajdziesz pracę?? Ze odnowisz kontakt??
Musisz pozbierać swoje życie tam gdzie jesteś, bo po prostu zawsze będziesz mieć poczucie klęski, że ci nie wyszło...

Dobrze, że choć na forum intenrtowym napiszesz co Cię boli, ale ja też popieram mysl o fachowej pomocy. Choć się nie znam, wygląda mi to na depresję.
Pozdrawiam!

Ratatuj - mi to nie pachnie prowokacją, naprawdę...

Edytowane przez Aper
Czas edycji: 2010-10-28 o 10:41 Powód: dopisek
Aper jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-10-28, 10:53   #8
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
Dot.: Mój świat się wali ....

Cytat:
Napisane przez candy17 Pokaż wiadomość
Wlasnie wrocilam z przedszkola od coreczki...i nic,cisza...placze.Czuje sie beznadziejnie,w dodatku ten deszcz, ktory tutaj pada 250 dni w roku...zero slonca a dzien wstaje o 9 rano...
Macie racje...nie mam oparcia w mezu,to smutne...bardzo...
Probowalam z nim rozmawiac,o sobie, o tym co czuje...ale nie wiem jak...boje sie znow zostac nazwana histeryczna,panikara,leni uchem,mieczakiem,nadwrazl iwcem..
bo zawze nasze pseudo rozmowy sie tak koncza........
Cytat:
no nieładnie, nie powinno tak byc.
.....
Maz porownuje mnie do innych...niedawno powiedzial cos co bardzo mnie zabolalo...ze wszyscy pracuja tylko nie ja! A ja naprawde nie jestem czlowiekiem bez ambicji,tzn nie bylam bo teraz...wszystko juz jest mi obojetne........
Cytat:
nie powinno byc ci obojetne-to twoje zycie.
.....
W Polsce mialam prace, nie byla ona praca marzen, tez nie bylo lekko...ale mialam przynajmniej ta satysfakcje ze wychodzilam z domu, robilam cos, zarabialam pieniadze,nieduze ale zawsze wlasne ...
A teraz... szkoda slow...
Powiedzialam mojej mamie przez Skejp ze nadal nie mam tu nic,zadnej pracy...w odpowiedzi dostalam informacje ze moje dwie siostry mieszkajace w Pl maja wlasnie nowe,satysfakcjonujace prace, ze czas im szybko leci i sa zadowolone...to miala byc pociecha? ...marna...poczulam sie jeszce gorzej a kiedy mowie rodzicom ze mi tu samej zle...slysze...no nic dziwnego, bo bedac tam u Ciebie mozna rzeczywiscie oszalec...to wszystko na co stac moja mame ...
Zastanawiam sie czemu tak sie dzieje,czemu jest mi ciezko zyc, zyc szczesliwie i nie moge znalesc odpowiedzi....dlaczego sobie utrudniam zycie...dlaczego jestem dla siebie taka okrutna... Skazuje siebie na bycie tu samej ..
najgorsze gdy nie mozna liczyc na dobre slowo od rodziny, dlatego powinnas miec kolezanke.
Cytat:
Fakt,nigdy nie nalezalam do osob szczegolnie przebojowych,otwartych..t aka jestem ale potrafilam sie smiac, jeszce niedawno sypalam wsrod znajomych kawalami,wszyscy mowili....aaa to cala ty i smiali sie, albo prosili bym znow powiedziala cos wesolwego...to tylko taka moja przykrywka...bo tak naprawde w srodku czuje sie niepewnie i zle...
Nie lubie czasu spedzac samej ze soba bo chyba za duzo juz bylam sama...
bo czlowiek nie jest stworzony do bycia samemu.
Cytat:
Maz wychodzi z domu przed 7 ma, wraca po 18..tej...do mnei najelzy wyprawienie,odebarnie dzieci,obiad,pranie ...i to ma byc moje zycie?
Nie jestem jeszce stara,31 lat to jeszce nie tak duzo na dobra sprawe a czuje ze sie dusze,mecze,tkwiac tu sama,marnuje swoej zycie.MAcie racje, wiem ze w kraju bylo by mi latwiej z praca,dogadanie sie....Myslalam ze nie dalabym rady...ale przeciez tak samo jak tu zapewne zawodzialbym dzieci do szkoly,odbierala, miala bliskich w miare blisko siebie,swoj jezyk...
ale w kraju nawet pogdalabys z panią w warzywniaku...
Cytat:
Maz mowi mi ze w kraju nic nie znajde i przypomina mi zaraz wszystkie te miesiace kiedy szukalam bez skutku pracy...potem mowiz e nawet gdybym cos miala to za psie pieniadze...a ja jestem tego samego zdania co Wy...co z tego ze psie...ale mialabym zajecie,poczucie wlasnej wartosci...coz z tego ze stac mnie tu na duzo wiecej niz w kraju skoro mnie to nei cieszy...bo ilez mozna sobie humor poprawiac zakupami ...i wewnetrznymi wyrzutami sumienia, ze je wydaje dla zabicia czasu a sama nie daje z siebie nic, nie zarabiam ...
Mialam niedano propozycje pracy na tzw.czarne,raz w tyg. Nie poszlam...bo nie czuje tego jako praca...To mialo byc sprzatanie domu u zamozengo faceta...ale mnei nei zalezy na tym by jechac samej i samej w wielkim domu sprzatac...maz zarzuca mi ze jestem leniwa!
dlatego powinnas przyjac jakakolwiek prace-nawet na poczatek.
Cytat:
On nie rozumie ze chcialabym prace w pelnym etacie,codziennie przebywac wsrod ludzi...
Wiem,ze nawet jesli bym taka miala to nie bedzie mi latwo ze wzgl. na jezyk i bede czula sie zagubiona ale mze przynajniej jakos czas by mi lecial,moze bym sie odnalazla, jakos przywykla,byla wsrod ludzi i zarabiala konkretniej...
Moj maz nie bierze pod uwage ze wszystkie znajome mieszkaja w centrum miasta, albo przynajmniej bardzo blisko i latwiej im o prace,o dojazd...my mieszkamy 40 km za miastem...tu jest tylko 1 sklep spozywczy,nic wiecej....
Obiecal mi ze mi pomoze, zajmie sie dziecmi bym ja mogla szukac pracy a sytuacja jest taka jak opisalam wyzej...nie ma go cale dnie...w dodatku przypadkiem odkrylam ze nie jest wobec mnie fair,ze pisuje plomienne listy do swoich bylych na facebook...to wogole podcielo mi skrzydla ..
Moj az jest typem czlowieka,ktory lubi kiedy sie dzieje wokol niego, i nie hest samotnikiem...lubi miec wielu znajomych...i takich w swojej pracy ma,poza tym nie moglby byc dluzej sam wiec wiem,ze gdybym stad wyjechala nie bylby mi wierny ... Wlasciwie to ze tu jestem, tu tkwie,wegetuje to tylko ze wzgle.na dzieci, by mialy ojca...coprawda duzo go nei widza...ale czuja ze sa obydwoje rodzice na miejscu ....
Czuje ze maz podcina mi skrzydla...
cooo?moze tez zaczniesz pisac?
Cytat:
Kiedy jestem smutna on pyta mnie czemu jestem zla !!!?
To mnei bardzo boli bo nawet nie widzi,nie chce wiedziec co ja czuje,co sie ze mna dzieje....zostawia mnie zaplakana i wychodzi mowiac, ba krzyczac ze potrzebujemy pieniedzy! ze mamy kredyt i skoro ja nei potrafie zarobic to on musi pracowac dluzej !
Mysle ze moge miec depresje bo cos tez zlego dzieje sie z moim zyciem intymnym...w zasadzie mogloby ono nie istniec,nie czuje zadnej potrzeby sexu,bliskosci...
Nie chce byc lalka ktora czeka na meza,jego dobry dzien i idzie z nim do lozka...na codzien czuje sie zaniedbywana, emocjonalnie,nierozumiana ,olewana...wszystkie nasze rozmowy tocza sie wokol dzieci,znajomych,nigdy nas,nigdy mnie,uczuc,mysli...i nei moge sie zmusic by sie bardziej przed nim otworzyc,usmiechac sie nagle,grac szczesliwa kiedy taka nie jestem...probowalam i potem czulam sie jeszcze gorzej,jakbym robila cos bardzo wbrew sobie...na sile...to bardzo przykre bo stracialam radosc wszystkiego.Zobilam sie nerwowa,krzycze na dzieci, choc bardzo tego nei chce i czesto nei ma ku temu powodow,przeklinam,chodze jak duch,czasem w pizamie do 13 a kiedy otiwram oczy mowie sobie....Znow to samo,chcialabym juz niezyc....
nie powinnas tak myslec-masz dzieci, nawet dla nich walcz.
Cytat:
W sexie,jesli juz sie na to zgodze czesto udaje, to straszne wiem...ale tylko dlatego by mnie nie zostawil ...ze wszystko jest ok...i tak tkwie tu dla dzieci,dla niego,napewno nie dla siebie,nie dla pieniedzy,nie zalezy mi na nich ...
Czuje sie jak ptaszek w klatce...
Czasem mysle o zdradzie, moze nie od razu o pojsciu z kims do lozka ale o spotkaniu w swoim zyciu kogos,kto by mnie wysluchal,zalpal moja twarz w swoje rece,spojrzal mi gleboko w twarz..zapytal...ej,co sie dzieje? chcesz pogadac? ....tylko ze to sa tylko mysli,marzenia i zaraz znow schodze na ziemie....bo ja przeciez nawet tutaj nie mam szans nikogo spotkac,poczuc sie wartosciowym czlowiekiem,kobieta...
Nie pamietam kiedy dostalam jakies kwiaty,moze kiedys gdy weszlismy do marketu maz rzucil krotkie...no wybierz sobie jakies....i poszedl na dzial z bulkami...kiedy ogladalam sobie kwiaty...
Czuje ze wszystko idzie nei tak...nie ma nas...sa tylko dzieci...on ...i ja...w zawieeszeniu grajac szczesliwa rodzine...
MA mnei boli to ze nic mnei juz niecieszy,ani pieniadze ktore tu przynosi,ani sex...i co najsmutniejsze ani macierzynstwo ...
Nie chce by dzieci ogladaly wciaz zaplakana,smutna mame...
Nie mam juz ochoty na nic, nie mam pomyslow na siebie
Za oknem leje deszcz, nie widac zadnych ludzi, bo to zaledwie kilka drewnianych domkow wtopionych w gory,wszyscy pojechali do swoich zajec,do pracy,do szkol,do swojego zycia pelnego rezalizacji....tylko ja zostalam....kolejny dzien....sama. Gdyby nie dzieci wyjechalabym stad...albo...zrezygnowal abym z zycia, czuje ze brak mi sil by wzleciec,zwiazano mi skrzydla, a moze to ja sama je sobie zwiazuje...moja matka zawsze od malego mowila mi ze jestem nadwrazliwcem,w zlym tego slowa znaczeniu,zawsze slabiej wypadalam na tle siostr...teraz moj maz mowi mi to samo i zaznacza ze moja matka ma zupelna racje,nie chce mi sie juz zyc .....
no smutne to co piszesz. ale zanim zrobisz to czego mozesz zalowac/zdrada/to sprobuj zyc inaczej.
mowilas ze chodzilas/chodzisz na kurs ang, chodz nadal, zapisz sie na inny. to sposob na poznanie ludzi, kolezanek. jest mnostwo innych samotnych kobiet za granica-poszukaj nawet na wizazu.
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-28, 13:39   #9
Aper
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 1 400
Dot.: Mój świat się wali ....

Apropo komunikacji z mężem - jedną rzecz pominęłam - piszesz, że nazywa Cię leniem itp, podkreslając, że matka też tak mówiła na Ciebie - musisz mu na spokojnie odpowiadać na takie teksty - np. "Wolałabym, żebyś mnie tak nie nazywał, mama nazywała mnie "nadwrażliwcem/leniem" kiedyś i nie miała słuszności, a mnie to krzywdziło". Albo "nie zgadzam się, że jestem leniem, bo dbam dobrze o dzieci i dom (nie wdawaj się w szczegóły tego "dbania" żeby nie wychodziło na to że się tłumaczysz i rozliczasz z wykonanych prac pod jego nieobecność.). Najważniejsze, żebyś to powiedziała na spokojnie, bez łez! Nie wkręcaj się w jakieś kłótnie, jeśli czujesz, że tracisz panowanie nad sobą, to wyjdź z pokoju i powiedz np."nie chcę się z Tobą kłócić" "jestem za bardzo zdenerwowana żeby na spokojnie rozmawiać, więc wolę nie zaczynać tej dyskusji". Przemyśl swoje odpowiedzi wcześniej, nawet trenuj je kiedy jesteś sama w domu.
I szukaj fachowej pomocy - w jakimś wątku ktoś pisał, że korzytsa z terapii z polskim psychologiem przez skype'a, więc nawet odległość i nieznajomość języka nie musi aż tak przeszkadzać. A psycholog jest potrzebny choćby po to żebyś poukładała różne rzeczy w życiu - po pierwsze stosunki z matką - widać, że pięknie Cię psuła na starcie cyt.: "moja matka zawsze od malego mowila mi ze jestem nadwrazliwcem,w zlym tego slowa znaczeniu,zawsze slabiej wypadalam na tle siostr", a i teraz nie udzieli Ci pomocy...
Trzymaj się.
Aper jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-29, 17:08   #10
MysteryMe
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 308
Dot.: Mój świat się wali ....

Candy17,bardzo dobrze Cie rozumiem,ja rowniez jestem za granica,z mezem(anglikiem),praca(3 dni w tyg)-wogole mnie nie satysfakcjonuje a wrecz pograza...Maz ciagle w pracy,ktora daje mu radosc i satysfakcje,jest zapraszany na imprezy,przebojowy itp...a ja zwykle siedze w domu i mnie lapie depresja,nic mi sie nie chce.Nie mam kolezanek,bo z tymi z pracy widuje sie tylko w porze lanchu na przerwie i nawet nie mam z nimi tematow do rozmow.Nie mam dzieci zeby sie nimi opiekowac,nie mam psa...Jestem tylko ja i pusty dom.Od Dawna w siebie przestalam wierzyc,a najgorsze jest to,ze musze prosic meza o pieniadze,nawet na jedzeniena byle ciuch-wszystko.To jest strasznie dolujace dla mnie,choc jemu to nie przeszkadza i chetnie mi daje nie zalujac pieniedzy.Wiadomo,nie w tym rzecz,kasa kasa a uczucia uczuciami.Kiedys bylam zupelnie inna dziewczyna,tak jak Ty,w Polsce mialam prace i super znajomych,za ktorymi moglam skoczyc w ogien.Teraz Ci wszyscy znajomi koncza studia,maja fajne prace,dzieci...a ja czuje ze zycie przecieka mi przez palce.Resztkami nadziei zaczynam powtarzac sobie,ze to sie zmieni,musze tylko zawalczyc o lepsza prace,jesli mi sie to uda to PO Jakims czasie postaramy sie o dziecko,mam w planach rowniez studia czy kursy zeby podniesc swoje kwalifikacje.Musze to zrobic,poniewaz do Polski nie moge juz wrocic,chyba,ze za cene rozwodu a do tego nigdy nie dopuszcze.Zdaje sobie sprawe,ze czesto rowniez tak jest,ze wszedzie dobrze gdzie nas nie ma.Nie raz sie narzekalo w polsce i marzylo o wyjezdzie,teraz jak sie jest za granica,mozna zaczac wszystko od nowa,nikt Cie nie zna,nie ocenia...Moze nie pomoglam Ci zbytnio moim postem,ale chcialam Ci powiedziec,ze nie jestes jedyna,bardzo wiele imigrantow ma takie problemy.Nie mozemy sie poddawac!
Najbardziej martwi mnie w Twoim poscie postawa Twojego meza...musicie kiedys usiasc na spokojnie i porozmawiac,podjac decyzje co do przyszlosci.Wytlumacz mu co czujesz i ze to wcale nie lenistwo sprawia ze nie masz sil na prace. Wiem co czujesz...jestem z Toba!
MysteryMe jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-29, 17:40   #11
201608040942
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2003-08
Wiadomości: 9 977
Dot.: Mój świat się wali ....

Masz fajnego meza nie ma co. A to przeciez z nim powinnas rozmawiac o tym co czujesz.

ja tez nie pracuje i mi z tym dobrze. Lubie byc w domu. ma jedno dziecko ktore rano odtransportowywuje do przedszkola, potam zajmuje sie domem, jak nie mam nic do roboty to siedzie przy kapie lub ogladam TV. Ide do sklepu itp. Lubie byc kura domowa, ale ty taka nie jestes, ty potrzebujesz pracy zawodowej a nie w domu.
Boisz sie ze nie znajdziesz nic fajnego bo nie znasz jezyka lub za dobrze go nie znasz, to czemu nie pojdzesz na kurs i sie tego jezyka nie nauczysz? Kurs ( w moim przypadku niemieckiego) byl pierwsza rzecza ktora tutaj zrobilam, zebym mogla chodz swobodnie isc na zakupy i sie z ludzmi dogadac.
maz mi nie wypomina ze nie pracuje i nie zarabiam, bo ja pracuje w domu, zajmuje sie domem i wychowywaniem dziecka i taki tradycyjny podzial rol przyjelismy w naszym malzenstwie. Pewnie kiedys bede musiala isc do pracy, ale poki co jestem pania domu z czego maz sie cieszy, gdy przychodzi z pracy i ma cieply obiadek na stole.
Dostep do konta mam jest to nasze wspolne konto i nie musze sie prosic o pieniadze. I tak zadko kiedy mam w portfelu, wiec place karta i dobrze mi sie zyje tak jak zyje.
Jesli ty tak nie potrafisz i naprawde tak zle sie czujesz to radza jak dziewczyny udac sie do psychologa, pogadac z nim zeby cie wyciagnal z tej czarnej dziury, zeby znow ci sie chcialo zyc. Isc na kurs jezyka, dzieki temu bedziesz miedzy ludzmi jak dzieci beda w przedszkolu. Poznasz nowych ludzi, a przy okazji poznasz lepiej jezyk i bedziesz miec lepsze szanse na znalezienie pracy i bardzo wazne dla twojego malzenstwa, pogadac z mezem, powiedziec mu co czujesz, jak cie rani takimi slowami i ze wogole nie ejst podpora dla ciebie. Skoro mu na tobie zalezy to powienien inaczej sie zachowywac.
201608040942 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-10-29, 19:39   #12
rybkie
Rozeznanie
 
Avatar rybkie
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 969
Dot.: Mój świat się wali ....

Cytat:
Napisane przez candy17 Pokaż wiadomość
Mialam niedano propozycje pracy na tzw.czarne,raz w tyg. Nie poszlam...bo nie czuje tego jako praca...To mialo byc sprzatanie domu u zamozengo faceta...ale mnei nei zalezy na tym by jechac samej i samej w wielkim domu sprzatac...maz zarzuca mi ze jestem leniwa!
On nie rozumie ze chcialabym prace w pelnym etacie,codziennie przebywac wsrod ludzi...
Wiem,ze nawet jesli bym taka miala to nie bedzie mi latwo ze wzgl. na jezyk i bede czula sie zagubiona ale mze przynajniej jakos czas by mi lecial,moze bym sie odnalazla, jakos przywykla,byla wsrod ludzi i zarabiala konkretniej...
Przepraszam ale ja pojade ostrzejjak dla mnie z twojego postu wylania sie taka mimoza co chcialaby a sie boi, nie wie jak, czy mozna, a moze to zmoze tamto...
Po pierwsze zeby cos wymagac i stawiac warunki trzeba cos soba reprezentowac, nie dziwie sie twojemu mezowi ze jest rogoryczony bo caly ciezar oplat i kredytu spadl na niego, to na pewno niezly stres byc jedynym zarabiajacym i jeszcze dwojka dzieci....Piszesz ze chcialabys prace w pelnym etacie wsrod ludzi, no wiesz od czegos trzeba zaczac i nikt na tacy ci nie poda samemu trzeba sie postarac, zainwestuj w siebie, poducz sie jezyka no przeciez w koncu jestes tu jakis czas, nie pracujesz masz czas ucz sie slowek, piszesz ze chodzis na angielski przyloz sie , moze jakis kurs?
Skoro siedzisz caly czas w domu to szukasz pracy jakos? przez internet? moze warto bybylo przejechac sie do miasta i pochodzic po sklepach, restauracjach, hotelach popytac?
Piszesz tez ze podwozisz dzieci do szkoly czyli ze masz prawo jazdy, samochod?no to chyab nie problem do miasta podejchac? jestes niezalezna i mozesz sie ze wsi wyrwac.

A czemu nie przyjelas tej pracy raz w tygodniu? twoje tlumaczenie jakies niejasne jest

A w jakim wieku sa twoje dzieci? jakbys dostala prace mialabys na opiekunke, czy z kims je zostawic na poczatek? moze poszukuja kogos w szkole twoich dzieci? np na kuchnie? Jak dlugo jestes bez pracy?

ja naprawde nie rozumiem jak mozna byc takim nieogarnietym i zerowac na mezu i tylko on jest be a samemu nic sie nie robi by poprawic swoje warunki, na co czekasz? jak ty szukasz tej pracy?

przepraszam ze moze tak ostro ale mi witki opadaja

a tak w ogole to jakies niescislosci sa w tym twoim poscie, piszesz ze maz mial wiecej przebywac w domu zebys mogla poszukac pracy ale przeciez jak odwozisz dzieci do przedszkola/szkoly to masz te kilka godzin wolnych nie? a te 40 km to nie jest jakas tragedia tym bardziej ze masz samochod
nie rozumiem:/

Edytowane przez rybkie
Czas edycji: 2010-10-29 o 19:48
rybkie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-31, 12:15   #13
rybkie
Rozeznanie
 
Avatar rybkie
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 969
Dot.: Mój świat się wali ....

no i co? P?
rybkie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-31, 13:09   #14
4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 33 559
Dot.: Mój świat się wali ....

Cytat:
Napisane przez MysteryMe Pokaż wiadomość
Najbardziej martwi mnie w Twoim poscie postawa Twojego meza...musicie kiedys usiasc na spokojnie i porozmawiac,podjac decyzje co do przyszlosci.Wytlumacz mu co czujesz i ze to wcale nie lenistwo sprawia ze nie masz sil na prace. Wiem co czujesz...jestem z Toba!
A moim zdaniem Ty sie powinnas martwic postawa Twojego meza. Nie macie wspolnej kasy tylko musisz sie prosic. Dla mnie to niepojete. Twoj facet duzo pracuje, ma sporo znajomych a Ty siedzisz sama. Jako, ze jest Anglikiem i sprawy zaklimatyzowania, poczucia wyobcowania itp itd sa mu obce to powinien pomoc Tobie, czego nie robi.
Ale, jak to mowia, łatwiej jest zobaczyc drzazge w czyims oku, niz w swoim belke.
4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-31, 13:11   #15
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 387
Dot.: Mój świat się wali ....

[1=4e9f92519f0a2c998a884c2 af4c543da9bfeb435_5ffce6a 84e16b;22975147] Jako, ze jest Anglikiem i sprawy zaklimatyzowania, poczucia wyobcowania itp itd sa mu obce to powinien pomoc Tobie, czego nie robi.
.[/QUOTE]
Gdzie pisze że mąż autorki jest Anglikiem?
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-31, 14:17   #16
4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 33 559
Dot.: Mój świat się wali ....

[1=f36f09c64670dbbf8506d7b 7195631196fb4f2ce_65c2c81 98d77a;22975194]Gdzie pisze że mąż autorki jest Anglikiem?[/QUOTE]

Odpisalam na post MysteryMe a nie autorki .
4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-04, 08:27   #17
Biedronilla
Zadomowienie
 
Avatar Biedronilla
 
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 1 778
Dot.: Mój świat się wali ....

candy17 podjęłaś jakąś decyzję? Jakieś zmiany, anything??
Biedronilla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-10, 16:14   #18
dezire
Zakorzenienie
 
Avatar dezire
 
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 3 555
Dot.: Mój świat się wali ....

wyjechalabym. Mieszkalam przez jakis czas w polnocnych landach i wcale ale to wcale problem miejsca i klimatu nie wydaje mi sie niewazny. Wpadlam tam w lekka depresje, nuzyly mnie dlugie noce, brak slonca, zimno, pogoda. Wszystkie te problemy zniknely zaraz po powrocie do siebie. Problemow masz na pewno wiecej, ale czynniki zewnetrzne tez odgrywaja role.
__________________

2004 - Boisz się, że ludzie z internetu odnajdą cię w prawdziwym życiu.

2014 - Boisz się, że ludzie z prawdziwego życia odnajdą cię w internecie.



dezire jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-11-10, 21:15   #19
MysteryMe
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 308
Dot.: Mój świat się wali ....

[1=4e9f92519f0a2c998a884c2 af4c543da9bfeb435_5ffce6a 84e16b;22975147]A moim zdaniem Ty sie powinnas martwic postawa Twojego meza. Nie macie wspolnej kasy tylko musisz sie prosic. Dla mnie to niepojete. Twoj facet duzo pracuje, ma sporo znajomych a Ty siedzisz sama. Jako, ze jest Anglikiem i sprawy zaklimatyzowania, poczucia wyobcowania itp itd sa mu obce to powinien pomoc Tobie, czego nie robi.
Ale, jak to mowia, łatwiej jest zobaczyc drzazge w czyims oku, niz w swoim belke.[/QUOTE]

Sorry,ale ja watku nie zakladalam i nie prosze o rady.Odpowiedzialam na post kolezanki,zeby uswiadomisc jej,ze nie jest sama.I uwierz,nie jestem zla osoba,zeby nie dostrzec jak piszesz"belki w swoim oku".
MysteryMe jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-11-12, 11:55   #20
sweetish
Zakorzenienie
 
Avatar sweetish
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: ♥
Wiadomości: 6 333
Dot.: Mój świat się wali ....

Cytat:
Napisane przez rybkie Pokaż wiadomość
Przepraszam ale ja pojade ostrzejjak dla mnie z twojego postu wylania sie taka mimoza co chcialaby a sie boi, nie wie jak, czy mozna, a moze to zmoze tamto...
Po pierwsze zeby cos wymagac i stawiac warunki trzeba cos soba reprezentowac, nie dziwie sie twojemu mezowi ze jest rogoryczony bo caly ciezar oplat i kredytu spadl na niego, to na pewno niezly stres byc jedynym zarabiajacym i jeszcze dwojka dzieci....Piszesz ze chcialabys prace w pelnym etacie wsrod ludzi, no wiesz od czegos trzeba zaczac i nikt na tacy ci nie poda samemu trzeba sie postarac, zainwestuj w siebie, poducz sie jezyka no przeciez w koncu jestes tu jakis czas, nie pracujesz masz czas ucz sie slowek, piszesz ze chodzis na angielski przyloz sie , moze jakis kurs?
Skoro siedzisz caly czas w domu to szukasz pracy jakos? przez internet? moze warto bybylo przejechac sie do miasta i pochodzic po sklepach, restauracjach, hotelach popytac?
Piszesz tez ze podwozisz dzieci do szkoly czyli ze masz prawo jazdy, samochod?no to chyab nie problem do miasta podejchac? jestes niezalezna i mozesz sie ze wsi wyrwac.

A czemu nie przyjelas tej pracy raz w tygodniu? twoje tlumaczenie jakies niejasne jest

A w jakim wieku sa twoje dzieci? jakbys dostala prace mialabys na opiekunke, czy z kims je zostawic na poczatek? moze poszukuja kogos w szkole twoich dzieci? np na kuchnie? Jak dlugo jestes bez pracy?

ja naprawde nie rozumiem jak mozna byc takim nieogarnietym i zerowac na mezu i tylko on jest be a samemu nic sie nie robi by poprawic swoje warunki, na co czekasz? jak ty szukasz tej pracy?

przepraszam ze moze tak ostro ale mi witki opadaja

a tak w ogole to jakies niescislosci sa w tym twoim poscie, piszesz ze maz mial wiecej przebywac w domu zebys mogla poszukac pracy ale przeciez jak odwozisz dzieci do przedszkola/szkoly to masz te kilka godzin wolnych nie? a te 40 km to nie jest jakas tragedia tym bardziej ze masz samochod
nie rozumiem:/
Każdy ma chyba czasem gorsze dni... i autorka wątku chyba taki własnie miała. Oby.
Myśle, ze masz rację w ten sposob podchodząc do sprawy. Czasem potrzebny jest taki motywujący kopniak w tyłek.
__________________
O urządzaniu wnętrz:
BLOG
wątek sweet


Dopóki robisz to, co zawsze, będziesz mieć to, co zwykle.
sweetish jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Kobieta 30+


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 03:50.