Pilne! Bardzo zdenerwowany kot! Ukąszenie przez osę?!

[Niebieskooka arystokratka]

Kwadrans temu mój kot wrócił do domu i jest bardzo, ale bardzo zdenerwowany. Zazwyczaj jest spokojny, ale jak wrócił skacze po meblach, parapetach, próbuje się lizać w jednym miejscu koło ogona. Nie mogę się dodzwonić do weterynarza, ale czy mogło go np. coś ukąsić? Jakaś osa? Pszczoła? Jak mu pomóc? Jak to poznać? Widać, że jest strasznie zdenerowany i coś mu jest, a nie wiem jak mu pomóc. Bardzo proszę, doradźcie coś!

[monika_sonia]

Napisane przez Niebieskooka arystokratka

Kwadrans temu mój kot wrócił do domu i jest bardzo, ale bardzo zdenerwowany. Zazwyczaj jest spokojny, ale jak wrócił skacze po meblach, parapetach, próbuje się lizać w jednym miejscu koło ogona. Nie mogę się dodzwonić do weterynarza, ale czy mogło go np. coś ukąsić? Jakaś osa? Pszczoła? Jak mu pomóc? Jak to poznać? Widać, że jest strasznie zdenerowany i coś mu jest, a nie wiem jak mu pomóc. Bardzo proszę, doradźcie coś!

Co to znaczy zdenerwowany? Kot napuchł? Ślini się? Ciężko oddycha? Oglądnęłaś go dokładnie?

Dodzwoniłaś się może już do weterynarza?

Mam nadzieję, że nic mu nie jest i to tylko fałszywy alarm. Daj znać co u Was.

[girlonthebridge]

mojego psa kiedyś użądliła osa, spuchł w miejscu ugryzienia i był zdenerwowany w sumie samo mu przeszło, ale nie wiadomo czy Twój nie jest uczulony. Ja próbowałam użądlenie przykładać cebulą (jak u człowieka) ale pies kłapał zębami więc po kilku próbach dałam mu spokój i samo mu przeszło w kilka godzin, opuchlizna zeszła i się uspokoił. Daj znać jak dalej sytuacja.

[Niebieskooka arystokratka]

Jest już lepiej, bo jakąś godzinę temu wróciłam do domu (bo jeszcze jedna akcja niestety była poza Kotuniem) i on spokojnie sobie siedział i czekał na pańcia tak jak zwykle, żeby pokroił mu mięso. Ale początkowo byłam przerażona, bo zachowywał się jak wściekły, bo jeszcze trochę później po tym jak założyłam ten wątek zaczął dyszeć i ciężko oddychał, ale zrobiliśmy mu okład zimny i się już bardzo uspokoił plus cebula i jest już ok. Do weterynarza się dodzwoniłam i potwierdził moje przypuszczenia o osie. Ale bardzo, ale to bardzo Wam dziękuję za zainteresowanie. Ja i Kotunio

[monika_sonia]

Napisane przez Niebieskooka arystokratka

Jest już lepiej, bo jakąś godzinę temu wróciłam do domu (bo jeszcze jedna akcja niestety była poza Kotuniem) i on spokojnie sobie siedział i czekał na pańcia tak jak zwykle, żeby pokroił mu mięso. Ale początkowo byłam przerażona, bo zachowywał się jak wściekły, bo jeszcze trochę później po tym jak założyłam ten wątek zaczął dyszeć i ciężko oddychał, ale zrobiliśmy mu okład zimny i się już bardzo uspokoił plus cebula i jest już ok. Do weterynarza się dodzwoniłam i potwierdził moje przypuszczenia o osie. Ale bardzo, ale to bardzo Wam dziękuję za zainteresowanie. Ja i Kotunio

Możesz napisać jak to zrobiłaś z cebulą ? Moje nie lubią cebuli, nie wyszłoby mi to .

Moja panna jedna została użądlona w język, nie puchła ale się śliniła i wet musiał wyciągnąć żądło.

Cieszę się, że z kotem już ok .

[Niebieskooka arystokratka]

Trzeba wyczuć mniej więcej w którym miejscu kotek został użądlony i tam przyłożyć cebulę, tylko ktoś musi pomóc przytrzymać go, bo mój strasznie się wyrywał.
W język?! Biedactwo

[barbara_barbie]

Moj kocurek ostatnio mial wkrete w lapanie owadow wlasnie. Zaczelo sie od polowania na muchy, cmy i takie tam. ktoregos slonecznego dnia, kocur jak by nigdy nic poszedl na posesje sasiadow, bo na wlasnej widocznie sie nudzil, niewiele czasu minelo, siedze z TZ na lawce, patrze idzie, ale mial taki dziwny grymas twarzy jak by sie skrzywil, z jednej strony warga mu napuchla, myl sobie lapa, widocznie go szczypalo. nie wiedzialam jak mu pomoc, bo w sumie zachowywal sie normalnie, procz tego ze wygladal nie normalnie, i TZ nie mogl sie opanowac ze smiechu, nalalam mu bardzo zimnej wody z kranu, swiezej, oraz bylam w trakcie robienia obiadu z mintaja, a ze kocur akurat sie czail, ryba sie rozmrazala, to co i rusz odkrajalam mu kawalki tej zimnej ryby, ktora schladzal ukaszone miejsce. I samo zniknelo, choc nie powiem, mial sporo szczescia, ze dziabnela go w warge, a nie ze ja [tfu tfu!] polknal. I od tamtej pory skonczyl z polowaniem na owady a my z TZ do dzis wspominamy jego GRYMAS pyszczka

[monika_sonia]

Napisane przez barbara_barbie

Moj kocurek ostatnio mial wkrete w lapanie owadow wlasnie. Zaczelo sie od polowania na muchy, cmy i takie tam. ktoregos slonecznego dnia, kocur jak by nigdy nic poszedl na posesje sasiadow, bo na wlasnej widocznie sie nudzil, niewiele czasu minelo, siedze z TZ na lawce, patrze idzie, ale mial taki dziwny grymas twarzy jak by sie skrzywil, z jednej strony warga mu napuchla, myl sobie lapa, widocznie go szczypalo. nie wiedzialam jak mu pomoc, bo w sumie zachowywal sie normalnie, procz tego ze wygladal nie normalnie, i TZ nie mogl sie opanowac ze smiechu, nalalam mu bardzo zimnej wody z kranu, swiezej, oraz bylam w trakcie robienia obiadu z mintaja, a ze kocur akurat sie czail, ryba sie rozmrazala, to co i rusz odkrajalam mu kawalki tej zimnej ryby, ktora schladzal ukaszone miejsce. I samo zniknelo, choc nie powiem, mial sporo szczescia, ze dziabnela go w warge, a nie ze ja [tfu tfu!] polknal. I od tamtej pory skonczyl z polowaniem na owady a my z TZ do dzis wspominamy jego GRYMAS pyszczka

Byłaś u weta później?

Podziwiam Cię za spokój, ja na widok krzywiącego się i puchnącego kota najpierw bym zemdlała, później się doprowadziła do porządku i dzwoniła do weta, żeby się ze mną spotkał w połowie drogi i ładował w kota sterydy czy coś .

[barbara_barbie]

Szczerze? Tak jak pisalam, przyjrzalam sie kotu z dobre 10 min, czy nic zlego sie nie dzieje, ale zachowywal sie normalnie. zrobilam mu lekki oklad na pysk z lodem w scierce ale nie chcial zabardzo. Wariowalam ale TZ mowil ze wszystko jest ok. on zawsze wie, kiedy ja panikuje a kiedy jest zle. zachowuje zdrowy rozsadek bo ja to panikara jestem ogolnie jesli o niego chodzi...

[monika_sonia]

Napisane przez barbara_barbie

Szczerze? Tak jak pisalam, przyjrzalam sie kotu z dobre 10 min, czy nic zlego sie nie dzieje, ale zachowywal sie normalnie. zrobilam mu lekki oklad na pysk z lodem w scierce ale nie chcial zabardzo. Wariowalam ale TZ mowil ze wszystko jest ok. on zawsze wie, kiedy ja panikuje a kiedy jest zle. zachowuje zdrowy rozsadek bo ja to panikara jestem ogolnie jesli o niego chodzi...

W okolicy u mnie były akcje z wężami - psy/koty ukąszone nie przeżyły, ludzie nawet nie zdążyli do weta zadzwonić . Ja wolę panikować za każdym razem a oczy to trzeba mieć dookoła głowy bo moja panna niewychodząca została użądlona jak wyszła na spacerek przed dom na smyczy, to na kota wychodzącego dopiero czekają różne niebezpieczeństwa .

[barbara_barbie]

Napisane przez monika_sonia

W okolicy u mnie były akcje z wężami - psy/koty ukąszone nie przeżyły, ludzie nawet nie zdążyli do weta zadzwonić . Ja wolę panikować za każdym razem a oczy to trzeba mieć dookoła głowy bo moja panna niewychodząca została użądlona jak wyszła na spacerek przed dom na smyczy, to na kota wychodzącego dopiero czekają różne niebezpieczeństwa .

Jak mojemu kocurowi cos sie dzieje, to ja latam za nim, ogladam go, maz to sie drze na mnie zebym sie uspokoila i nie panikowala, bo ja to z byle czym bym szla do weta, a on zawsze mnie uspokaja. Kocur naprawde zachowywal sie normalnie, nawet bawic sie chcial, mimo tego grymasu... TZ mowil zebym zobaczyla jak smiesznie wyglada, bo NIC mu sie nie dzieje. A skoro po ukaszeniu przylecial od razu do domu, tzn ze chcial abysmy zobaczyli co mu sie przytrafilo i czy wszystko ok Jak odrobaczalismy go, to byl taki struty,ja tak sie balam ze mi "padnie" ciagle chodzilam za nim,glaskalam,mowilam ado niego, a TZ mowi "Daj mu spokoj,dostal lek zaczal dzialac to chce odpoczac a ty go meczysz" :P

[monika_sonia]

Miałam odpowiedzieć na powyższy post, ale widzę, że moje wypowiedzi, ja i ogólnie wizooż w innym wątku zostały zmieszane z błotem. Apeluję o nieudzielanie się jak osoba sobie nie życzy żadnych odpowiedzi. EOT.