Dieta "po przejściach" - czy w końcu schudnę? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Zdrowie i Medycyna > Dietetyka

Notka

Dietetyka Miejsce dla osób, które są na diecie. Rozmawiamy o zdrowym odżywianiu. Uwaga! Wyznacznikiem jest kaloryczność dobowa diet - muszą one mieć ponad 1000 kcal.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2013-01-27, 22:33   #1
esor
Mamusia Luty 2016
 
Avatar esor
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 4 122
Unhappy

Dieta "po przejściach" - czy w końcu schudnę?


Cześć Wam!

Postaram się streścić. Więc w skrócie:

ED mniej więcej od piętnastki do osiemnastki (2009), potem przez rok-dwa życie normalne (do początku 2011), jedzenie normalne (zdrowo dość, choc raz dziennie jakiś batonik czy coś ogolnie slodkiego do 300 kcal dziennie), piwko raz w tygodniu no i przytyłam wiadomo po rozwalonym ED metaboliźmie do 53 kg/159 cm. Wtedy byłam załamana, choć jak patrzę na zdjęcia to wystarczylo poćwiczyć by pozbyć się początkującego cellulitu i byłoby super. Następnie od wakacji 2011 zaczęła się silna depresja, psychotropy (lamitrin, permazyna, zoloft) i najpierw obniżenie wagi do 49 kg, a potem nagle ogromny wzrost do UWAGA 62 kg Tu muszę przyznać duuuuużo mojej winy, na lekach przytyłam do ok 56, ale potem zaczęłam dużo pić (co dwa dni trzy-cztery piwa), dużo żarcia, zero owoców i warzyw a same kanapki na białym chlebie, codziennie słodycze itp, zero ruchu.

No i jestem teraz Początek 2013, 22 lata, jeśli chodzi o depresję to dużo lepiej ze mną, ale napewno powrót do fajnej sylwetki mi w tym pomoże. Mam do zrzucenia 10 kilo (obecnie ważę 60.5 kg/159cm).

I tu moje pytanie - ze wzgledu na przeszlosc z ED i moja sklonnoscia w popadanie w nalogi (tu mam na mysli nalog dietowania), myslicie, ze schudne bez jakiejs specjalnej diety jesli po prostu odstawie alkohol, zero slodyczy, wiecej owocow i warzyw i zaczne sie ruszac? Tak po prostu? Nie zadne, 1300 kcal, nie zadne Dukany... Po prostu MŻWR? Czy to jest tylko dla tych co maja do zrzucenia 2-3 kilo?


Bardzo bede wdzieczna za odpowiedzi
__________________

03.10.2015 żona

22.02.2016 Hania
19.04.2017 Agatka
esor jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-01-27, 23:07   #2
catty5
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: Nowy Sącz
Wiadomości: 1
Dot.: Dieta "po przejściach" - czy w końcu schudnę?

Witaj
Już sam nagłówek Twojego posta zwrócił moją uwagę, gdyż niestety, ale jest mi bardzo bliski. Sama mam 19 lat, problemy z ED rozpoczęły się gdy miałam 14 lat (najpierw anoreksja, później bulimia). Od ponad roku jestem ,,czysta" (nie prowokuję wymiotów i omijam szerokim łukiem wszelkie środki przeczyszczające). Wprawdzie nie leczyłam się na depresję, ale miewałam kilkumiesięczne powtarzające się epizody depresyjne. Jednak jako mistrzyni kamuflażu i manipulacji uniknęłam wizyt u specjalistów. Chyba mamy ten sam cel do osiągnięcia - spróbować schudnąć bez popadania w skrajności, co również jest moją domeną. Nie wiem co o tym sądzisz, ale myślę, że możemy spróbować zawalczyć jeszcze raz... razem! Zawsze byłam sama w mojej walce o to, co dla mnie ważne, tak nie dzieliłam się z nikim w szczególności w kwestiach odżywiania. Może nam obu byłoby łatwiej, a przynajmniej raźniej? Również mam skłonność do nałogów, piję dużo alkoholu, niestety często w nadmiarze. Właściwie od wszystkiego jestem w stanie się uzależnić. Nigdy nie byłam u psychologa, ani psychiatry, ale wiem, że takie kompulsywne cechy charakteru + zaburzenia odżywiania są często charakterystyczne dla osobowości typu borderline. Sama to u siebie podejrzewam, jak jest u Ciebie? Ja jeszcze walczę z tarczycą, nie wiem dokładnie z jakim schorzeniem bo czekam na wyniki badać, ale coś jest nie tak i dodatkowo spowalnia mój tragicznie wolny metabolizm. Przepraszam, że odpowiadam moją charakterystyką na Twój post, ale nie mogłabym inaczej zareagować, widząc kogoś zmagającego się z podobnym bagnem co ja.
Tym razem może się udać, a przynajmniej chwilowo mam głęboką nadzieję, że schudnę - a raczej, że obie schudniemy
catty5 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-01-28, 09:09   #3
klora
Rozeznanie
 
Avatar klora
 
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 975
Dot.: Dieta "po przejściach" - czy w końcu schudnę?

Cytat:
Napisane przez esor Pokaż wiadomość
Cześć Wam!

Postaram się streścić. Więc w skrócie:

ED mniej więcej od piętnastki do osiemnastki (2009), potem przez rok-dwa życie normalne (do początku 2011), jedzenie normalne (zdrowo dość, choc raz dziennie jakiś batonik czy coś ogolnie slodkiego do 300 kcal dziennie), piwko raz w tygodniu no i przytyłam wiadomo po rozwalonym ED metaboliźmie do 53 kg/159 cm. Wtedy byłam załamana, choć jak patrzę na zdjęcia to wystarczylo poćwiczyć by pozbyć się początkującego cellulitu i byłoby super. Następnie od wakacji 2011 zaczęła się silna depresja, psychotropy (lamitrin, permazyna, zoloft) i najpierw obniżenie wagi do 49 kg, a potem nagle ogromny wzrost do UWAGA 62 kg Tu muszę przyznać duuuuużo mojej winy, na lekach przytyłam do ok 56, ale potem zaczęłam dużo pić (co dwa dni trzy-cztery piwa), dużo żarcia, zero owoców i warzyw a same kanapki na białym chlebie, codziennie słodycze itp, zero ruchu.

No i jestem teraz Początek 2013, 22 lata, jeśli chodzi o depresję to dużo lepiej ze mną, ale napewno powrót do fajnej sylwetki mi w tym pomoże. Mam do zrzucenia 10 kilo (obecnie ważę 60.5 kg/159cm).

I tu moje pytanie - ze wzgledu na przeszlosc z ED i moja sklonnoscia w popadanie w nalogi (tu mam na mysli nalog dietowania), myslicie, ze schudne bez jakiejs specjalnej diety jesli po prostu odstawie alkohol, zero slodyczy, wiecej owocow i warzyw i zaczne sie ruszac? Tak po prostu? Nie zadne, 1300 kcal, nie zadne Dukany... Po prostu MŻWR? Czy to jest tylko dla tych co maja do zrzucenia 2-3 kilo?


Bardzo bede wdzieczna za odpowiedzi
krotka odpowiedz: nie
dłuzsza: duzo tutaj do wyprostowania, bo i relacje z jedzeniem i z wlasnym cialem i tez naprawa wszelkich szkod wyrzadzonych ED, piszesz ze inna sylwetka pomoze Ci w depresji - watpliwe...i mowie to z doswiadczen swoich i wielu innych. Zarowno depresja jak i zaburzenia odzywiania sa wyniekiem sporej nierownowagi w organizmie, z wielu perspektyw: od przekaznikow nerwowych po niedobory witamin czy tez zaburzenie prawidlowej pracy hormonow.

czujesz sie stabilnie dietetycznie? jesz dla zdrowia? zmienilo sie jakos to podejscie? to by bylo najwazniejsza kwestia teraz...bo jesli nie to wszelkie diety, ktore zawsze beda w jakis sposob restrykcyjne (nawet jesli to sluszna droga) moga wywlac caka kaskade patologicznych zachowan.

i zawsze pogon za jakims idealem/celem odwraca nasza uwage od racjonalnych decyzji i przetsajemy sluchac naszego ciala

10 kilo to nie jest duzo i jest to jak najbardziej realne na zdrowej diecie bez wyrzeczen i bez wiekszych restrykcji, ale leki ktore bierzesz rowniez maja znaczenie, znam 2 z nich (moja babcia je bierze po udarze) i to nie sa cukierki...maja sporo skutkow ubocznych wplywajacych, bo istotnie wplywaja na prace naszego mozgu. Badania pokazuja, ze np. zmniejszaja sie zdolnosci poznawcze.

Nie jestem ekspetem od neurlogii, ale z mojego rozumowania to co bierzesz dziala na zasadzie zwiększenia stezenia neuroprzekaznika serotoniny poprzez hamowanie ponownego wchloniecia tego neuroprzekaznika, czyli mamy nagle dosc wysoki i nienaturalny poziom seretoniny w organizmie. Wiadomo, ze seretonina daje poczucie szczescia....ale tez jest odpowiedzia na stres. Jej wysoki poziom daje wysoki poziom kortyzolu, a ten hormon jest scisle powiazany z przybieraniem na wadze, zwlaszcza w okolicy brzucha...stad ludzie na antydepresantach czesto tyja. Pozniej wskakuje adrenalina i taka osoba czuje sie super szczesliwa, dopoki organizm przestanie byc wrazliwy na seretonine i wtedy trzeba zmienic leki. Nigdy generalnie podnoszenie poziomu seretoniny nie powinno byc celem, jej nadmiar powoduje szereg degradacji neurlogicznych i nigdy nie leczy, po prosu kamufluje. Jeden z tych lekow dodatkowo blokuje sporo waznych recptorow: adrenergicznych czy dopaminergicznych co daje nam powstrzymanie reakcji stresowych (uklad wspolczulny) oraz zahamowanie wyzszych uczuc (odpowiada za nie dopamina). Dla mnie to istny koszmarek: z jednej strony laduje sie seretonine zoloftem, co daje wysoki kortyzol a pozniej stosuje sie antagonisty receptorow zeby nie bylo reakcji stresowej....

Ponadto dieta ma ogromny wplyw na nasza biochemie, wiec tutaj mozesz ralnie sobie pomoc. Pisalam kiedys na blogu o tym http://tlustezycie.blogspot.com/2012...espektywy.html
http://tlustezycie.blogspot.com/2012...-i-emocje.html
o leczeniu depresji http://www.neuroassist.com/01%20Depr...th%20cover.pdf
poza tym poczytaj sobie o antydeprsantach np. http://raypeat.com/articles/articles/serotonin.shtml
http://raypeat.com/articles/aging/tr...in-aging.shtml
__________________


klora jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-01-28, 11:51   #4
esor
Mamusia Luty 2016
 
Avatar esor
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 4 122
Dot.: Dieta "po przejściach" - czy w końcu schudnę?

Łał, jaka obszerna odpowiedź. Widzę, że mocno siedzisz w tych tematach. Prowadzisz świetnego bloga, przy okazji powiem, jest świetną lekturą! Będę go polecać i sama poczytam po sesji, jak będzie więcej czasu...

Jeśli chodzi o podejście do diety to tak, większość bardzo się zmieniła. Przede wszystkim, zaczęło podobać mi się kobiece ciało, jak patrzę na taką kobietę: duży biust, konkretne biodro to naprawdę mi się podoba, pod warunkiem, że ma jako taki płaski brzuch i ładne nogi. Jestem wściekła, że całe liceum zamiast się bawić to spędziłam na liczeniu kalorii. Tak więc dążę do ładnej, szczupłej, niewychudzonej sylwetki. Jestem niska więc wiem, że nigdy nie będę wyglądać jak Magdalena Frąckowiak, ale no żeby brzuszek był płaski... Jak mówisz, po tych lekach, przede wszystkim przytyłam na brzuchu Choc na udach też.

Mówiąc, że figura mi pomoże, miałam na myśli samopoczucie - to chyba oczywiste, że mnie dołuje, że przytyłam 10 kilo, że rodzice mi mówią, że jestem na granicy wyglądania przyzwoicie, a grubo. Jakbym miała wymienić moje największe problemy życiowe to po dwóch grubych osobistych sprawach, o których tu nie będę pisać, trzecia jest właśnie figura.

Co do leków - właśnie mysle o ich odstawieniu... Psychiatra faszeruje mnie nimi od przeszło roku. Myśli samobójcze minęły, nadal nienawidzę wszystkich ludzi oprócz mojego TŻ, ale jestem w stanie funkcjonować, uczyć się, trochę pośmiać no i jak mówię - NIE CHCE UMRZEĆ, a to jest sukces Myślałam by odstawić permazyne i serotonine, a zostać przy samym Lamitrinie i w koncu isc na terapie psychologiczna. A nie tylko leki i leki... Nie mowiac, ze tu tez za ich odstawieniem przemawia waga.

Edytowane przez esor
Czas edycji: 2013-01-28 o 11:53
esor jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-01-28, 20:35   #5
esor
Mamusia Luty 2016
 
Avatar esor
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 4 122
Dot.: Dieta "po przejściach" - czy w końcu schudnę?

Cytat:
Napisane przez catty5 Pokaż wiadomość
Witaj
Już sam nagłówek Twojego posta zwrócił moją uwagę, gdyż niestety, ale jest mi bardzo bliski. Sama mam 19 lat, problemy z ED rozpoczęły się gdy miałam 14 lat (najpierw anoreksja, później bulimia). Od ponad roku jestem ,,czysta" (nie prowokuję wymiotów i omijam szerokim łukiem wszelkie środki przeczyszczające). Wprawdzie nie leczyłam się na depresję, ale miewałam kilkumiesięczne powtarzające się epizody depresyjne. Jednak jako mistrzyni kamuflażu i manipulacji uniknęłam wizyt u specjalistów. Chyba mamy ten sam cel do osiągnięcia - spróbować schudnąć bez popadania w skrajności, co również jest moją domeną. Nie wiem co o tym sądzisz, ale myślę, że możemy spróbować zawalczyć jeszcze raz... razem! Zawsze byłam sama w mojej walce o to, co dla mnie ważne, tak nie dzieliłam się z nikim w szczególności w kwestiach odżywiania. Może nam obu byłoby łatwiej, a przynajmniej raźniej? Również mam skłonność do nałogów, piję dużo alkoholu, niestety często w nadmiarze. Właściwie od wszystkiego jestem w stanie się uzależnić. Nigdy nie byłam u psychologa, ani psychiatry, ale wiem, że takie kompulsywne cechy charakteru + zaburzenia odżywiania są często charakterystyczne dla osobowości typu borderline. Sama to u siebie podejrzewam, jak jest u Ciebie? Ja jeszcze walczę z tarczycą, nie wiem dokładnie z jakim schorzeniem bo czekam na wyniki badać, ale coś jest nie tak i dodatkowo spowalnia mój tragicznie wolny metabolizm. Przepraszam, że odpowiadam moją charakterystyką na Twój post, ale nie mogłabym inaczej zareagować, widząc kogoś zmagającego się z podobnym bagnem co ja.
Tym razem może się udać, a przynajmniej chwilowo mam głęboką nadzieję, że schudnę - a raczej, że obie schudniemy
wiadomosc prywatna poszła
esor jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-01-29, 07:52   #6
klora
Rozeznanie
 
Avatar klora
 
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 975
Dot.: Dieta "po przejściach" - czy w końcu schudnę?

Cytat:
Napisane przez esor Pokaż wiadomość
Łał, jaka obszerna odpowiedź. Widzę, że mocno siedzisz w tych tematach. Prowadzisz świetnego bloga, przy okazji powiem, jest świetną lekturą! Będę go polecać i sama poczytam po sesji, jak będzie więcej czasu...
dziekuje, ale to co Ci napisalam to taka bazowa wiedza...kwestia jest jednak tego, ze moje podejscie jest holistyczne i widac kontrast w porownaniu z tym czym nas karmia lekarze, chociaz zaloze sie, ze zaden wypisujac Ci recepte nie wytlumaczyl nawet jak dziala dany lek...

Cytat:
Jeśli chodzi o podejście do diety to tak, większość bardzo się zmieniła. Przede wszystkim, zaczęło podobać mi się kobiece ciało, jak patrzę na taką kobietę: duży biust, konkretne biodro to naprawdę mi się podoba, pod warunkiem, że ma jako taki płaski brzuch i ładne nogi. Jestem wściekła, że całe liceum zamiast się bawić to spędziłam na liczeniu kalorii. Tak więc dążę do ładnej, szczupłej, niewychudzonej sylwetki. Jestem niska więc wiem, że nigdy nie będę wyglądać jak Magdalena Frąckowiak, ale no żeby brzuszek był płaski... Jak mówisz, po tych lekach, przede wszystkim przytyłam na brzuchu Choc na udach też.
musze zapytac: co z liczeniem kalorii, wyrzutami sumienia po jedzeniu, restrykcja itd?

Cytat:
Mówiąc, że figura mi pomoże, miałam na myśli samopoczucie - to chyba oczywiste, że mnie dołuje, że przytyłam 10 kilo, że rodzice mi mówią, że jestem na granicy wyglądania przyzwoicie, a grubo. Jakbym miała wymienić moje największe problemy życiowe to po dwóch grubych osobistych sprawach, o których tu nie będę pisać, trzecia jest właśnie figura.
No i wlasnie to mnie zaniepokoilo, bo jak figura moze byc problemem? Moze oczywiscie, ale nie powinna...brak mi tutaj wiekszej samoakceptacji i milosci do siebie. Czy jak mialabys zyc z takim cialem juz zawsze to bylabo najgorsze nieszczescie? Wiesz, wydaje mi sie, ze dopoki nie przestaniesz uzalezniac swojego samopoczucia/szczescia/sukcesu z waga to ciezko bedzie cos zmienic. Moze gdybys zaakceptowala stan jakim jest latwiej byloby cos zmienic i nie czulabys tej presji ani nie wymagala za duzo od siebie. Wiem, ze to nie jest latwe....ale skupienie sie na zdrowu przede wszystkim pomoze, takie poczucie, ze robisz wszystko co mozesz aby bylo ok daje jakis komfort i bezpieczenstwo...a z czasem zmiany same przyjda.

Cytat:
Co do leków - właśnie mysle o ich odstawieniu... Psychiatra faszeruje mnie nimi od przeszło roku. Myśli samobójcze minęły, nadal nienawidzę wszystkich ludzi oprócz mojego TŻ, ale jestem w stanie funkcjonować, uczyć się, trochę pośmiać no i jak mówię - NIE CHCE UMRZEĆ, a to jest sukces Myślałam by odstawić permazyne i serotonine, a zostać przy samym Lamitrinie i w koncu isc na terapie psychologiczna. A nie tylko leki i leki... Nie mowiac, ze tu tez za ich odstawieniem przemawia waga.
Ja nie moge napisac co naprawde mysle Ale na pewno te leki to jest totalnie destrukcyjna mieszanka z punktu widzenia neurologicznego. Mnie zastanawia czy nie masz poczucia braku motywacji i braku przyjemnosci z tego co robisz? Bo jeden z tych lekow blokuje receptory dopaminowe, ktore sa za to odpowiedzialne. W ogole podwyzszanie seretoniny i obnizanie dopaminy jest niefajna kombinacja. Dopamina jest kojarzona z uzalenieniami, wyzwala sie np gdy pijemy kawe...i odpowiada za taki stan, ze chcemy wiecej. Ale zaburzenie tej rownowagi, ktora naturalnie powinna byc tez moze prowadzic wlasnie do uzaleznien. Tak na szybko szukalam czemu akurat taka kombinacja, ale wydaje mi sie tu brak logiki, ten lek jest uzywany w przypadku schizofrenii i innych chorob mentalnych, bo wg obseracji te osoby maja nadrekatywny system dopaminowy....ale polaczenie tego nie jest racjonalne dla mnie na tym etapie wiedzy
Niemniej jednak celem jest jakis tam neurleptyczny stan. Ja bym zwrocila uwage na objawy takie jak bole/drganie miesni, drazliwosc, spadek libido, problemy z koncetracja itd.

A z mojego punktu widzenia: dietetycznie mozna wiele zdzialas w depresjii, dodatkowo stosujac terapie aminokwasowa, czyli biorac prekursory pewnych neurprzekaznikow osiaga sie calkowita poprawe. Jak znasz ang poczytaj np. o Julii Ross, bo ona tu jest eskpertem. No i pamietaj, nie mamy malych ludzikow w glowie, jestesmy tylko suma hormonow i neuroprzekaznikow.

I co jakis czas kazdy system wypada z trasy. Najprosciej wtedy wypisac psychotropy zamiast dojsc dlaczego pacjent ma zaburzona rownowage neurobilogiczna. Wrrrr ot lekarze
__________________


klora jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-01-30, 23:44   #7
esor
Mamusia Luty 2016
 
Avatar esor
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 4 122
Dot.: Dieta "po przejściach" - czy w końcu schudnę?

Ponownie dziękuję za odpowiedź

Cytat:
musze zapytac: co z liczeniem kalorii, wyrzutami sumienia po jedzeniu, restrykcja itd?
Kalorie liczę "na oko", naprawdę, bardzo na oko. Chodzi o zabezpieczenie bym nie jadła za mało - będąc na diecie głowa mówi "ok, to jest zdrowe, ale nie jedz za dużo bo dieta to dieta" i potem się okazuje, że jest godzina 16, a ja dopiero zjadłam dwie kromki, jabłko i jogurt. Wyrzuty? Są , ale tylko jak zjem słodycz/fast food/ duuuzo czegos "normalnego" (np uwielbiam bułki z róznymi serkami, dwie takie buły to już 500 kcal (o ile nie ponad) + dodatki). Dzisiaj np zjadłam 1200 kcal + żelki i jestem wściekła na siebie i oczywiście nie o 1200 tylko o żelki. Nawet jakbym chciala sie glodzic to nie umiem, zabardzo pokochałam jedzenie.

Cytat:
Ale na pewno te leki to jest totalnie destrukcyjna mieszanka z punktu widzenia neurologicznego. Mnie zastanawia czy nie masz poczucia braku motywacji i braku przyjemnosci z tego co robisz?
LIBIDO - zero, ponizej zera, milion ponizej zera Nie dosc, ze TŻ tyle przez moje problemy wycierpiał to teraz jeszcze to. A kiedyś tak to lubiłam, zanim przyszła ta depresja... motywacja - tez kiepsko, mozna by mnie nazwac leniem, niebardzo pomagam w domu, niebardzo sie ucze na uczelni... Ale staram sie, pracuje nad tym - i jak mowie, chce isc na terapie psychologiczna.

Poki co, za 5-6 tyg mam wizytę u nowej pani psychiatry. Może ona będzie mieć inne podejście do leków?

Hm, miałam też badane po kilka razy hormony tarczycy i nadnerczy bo miałam podejrzenie guza chromochłonnego i wszystko bylo ok. Jak myslisz, co moglabym wiecej zbadac?

Leki - powiedziano mi tak: serotonina - na depresje, lamitrin - na stabilizacje nastroju, permazyna - na wyciszenie. Tyle

Cytat:
Wrrrr ot lekarze
No niestety... nie rozumiem czemu tak robią. Czemu czasem idą na łatwiznę i się im nei chce wnikać Przecież sami wybrali sobie ten zawód, by pomagać ludziom...
__________________

03.10.2015 żona

22.02.2016 Hania
19.04.2017 Agatka

Edytowane przez esor
Czas edycji: 2013-01-30 o 23:47
esor jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Dietetyka


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:24.