Czy wypada iść na uczelnie w krótkich spodenkach?

[zekori]

Napisane przez kawa_zmlekiem

Tu nie chodzi o robienie z siebie 'fashion victim', tylko o to, że od razu większość z Was popada ze skrajności w skrajność. Pomiędzy szortami i odkrytymi plecami, a sukniami do ziemi czy habitami jest sto tysięcy innych opcji.

Ja jakoś nie widzę u Autorki gołych pleców, ani szortów wybitnie odkrywających nogi. I to jest jedna z tych opcji.
Gdyby dziewczyna miała mikroszorty i wydekoltowany top to faktycznie strój nie nadawałby się na uczelnię, ale w tym wypadku jest jak najbardziej w porządku.

[pandulek]

Napisane przez paula54

Ja pisałam, że nie pozwalam studentom na sandały na zajęciach, ale tylko ze względów bezpieczeństwa - jak pracujemy akurat na roztworach nieżrących to mogą sobie i na bosaka latać. Mi to lotto
Też tego nie rozumiem - zawsze mi powtarzali, że na elegancko to musi być but z zakrytymi palcami koniecznie. Jakoś moje ulubione eleganckie buty mam peep toe... I nie ja jedna. A jeszcze nie widziałam, żeby ktoś na to narzekał

To akurat jest zrozumiałe
Raczej chodziło mi o wypowiedzi sugerujące, że założenie sandałów na uczelnię to brak smaku, klasy i nie wiadomo czego jeszcze

[eyo]

Napisane przez kawa_zmlekiem

Wiesz, pomiędzy szkołą (gimnazjum, liceum) a uczelnią, jest jednak pewna subtelna różnica

a jaka ?
ktoś w tym wątku porównał uczelnie wyższe do urzędów - podstawówki, gimnazja i lo to takie same instytucje państowe jak i szkoły wyższe
a może taka, że na studiach jest się po egzaminie dojrzałości i jest się pełnoletnim - też faktycznie znacząca różnica, od razu ludzie się tam robią poważniejsi od samego jestestwa

swoją drogą - jak ja w miejscu pracy mam klimatyzacje to ja sobie mogę chodzić pozapinana na trzy spusty, poza tym do pracy jadę autem - też sobie kilmę włączę i spoko.. no ale jak ta banda studentów dziennych kisi się dzień w dzień w komunikacji miejskiej a potem wysiaduje godziny na uczelni w pomieszczeniach z ilością powietrza wystarczająco do podtrzymania życia... no to to jest trochę różnica (i dalej zaznaczam, nie chodzi mi o bikini czy dres ale o sandały czy strój a'la autorka wątku)

między studiami a pracą jest różnica ale między lo a studiami niespecjalnie - no może na studiach się więcej głupot wyczynia

[kawa_zmlekiem]

Napisane przez eyo

a jaka ?
ktoś w tym wątku porównał uczelnie wyższe do urzędów - podstawówki, gimnazja i lo to takie same instytucje państowe jak i szkoły wyższe
a może taka, że na studiach jest się po egzaminie dojrzałości i jest się pełnoletnim - też faktycznie znacząca różnica, od razu ludzie się tam robią poważniejsi od samego jestestwa

swoją drogą - jak ja w miejscu pracy mam klimatyzacje to ja sobie mogę chodzić pozapinana na trzy spusty, poza tym do pracy jadę autem - też sobie kilmę włączę i spoko.. no ale jak ta banda studentów dziennych kisi się dzień w dzień w komunikacji miejskiej a potem wysiaduje godziny na uczelni w pomieszczeniach z ilością powietrza wystarczająco do podtrzymania życia... no to to jest trochę różnica (i dalej zaznaczam, nie chodzi mi o bikini czy dres ale o sandały czy strój a'la autorka wątku)

między studiami a pracą jest różnica ale między lo a studiami niespecjalnie - no może na studiach się więcej głupot wyczynia

Serio, żadnej różnicy nie widzisz? W systemie kształcenia, relacjach wykładowca - student, generalnie 'powadze' szkoły wyższej? Ja sobie nie wyobrażam świecić ciałem przed, jakby nie patrzeć, autorytetem, jakim jest dla mnie ktoś zasłużony, z tytułem naukowym (który może wytrzymać w 30st upale w garniturze). Stosowny ubiór to kwestia naszej kultury osobistej - szorty są oczywiście ok, ale na spotkanie ze znajomymi czy wypad na zakupy. Uczelnia, urząd, kościół - zdecydowanie nie.

[kennedy]

mi tam nie przeszkadzaja dopoki nie sa bardzo krotkie i obcisle.

[Niebieska.Kredka]

Napisane przez kawa_zmlekiem

Tu nie chodzi o robienie z siebie 'fashion victim', tylko o to, że od razu większość z Was popada ze skrajności w skrajność. Pomiędzy szortami i odkrytymi plecami, a sukniami do ziemi czy habitami jest sto tysięcy innych opcji.

Ale obawiam się, że tak można w kółko, i jak grochem o ścianę, bo dla niektórych w opozycji do starego t-shirtu i dżinsowych spodenek będzie tylko garsonka a'la lata 80-te albo taftowa sukienka.

[emii]

Mnie najbardziej bawi to, że się tutaj upieracie, że nie a nawet wykładowcy się wypowiadają, że tak.

[ja i moj kot]

Ja bym na swoją uczelnię nie założyła, bo u mnie ludzie ubierają się bardzo sztywno, same ciemne kolory, żadnych szaleństw, niektórzy jak na galę. Będąc w dżinsach, trampkach i t-shircie czuję się mega głupio, bo widzę, jak odstaję od reszty.

[201608160903]

to zależy od uczelni. u mnie na dwóch wydziałach na których studiowałam (UW) był luz blues, większość dziewczyn podpadało albo pod mega-niemodną i zachowawczą panią katechetkę, albo pod fashion victim zakładającą na egzamin koszulę oversize i legginsy. na moim wydziale macierzystym jest taki luz że nawet na egzaminy ustne nikt się z reguły nie stroi, ani wykładowcy, ani studenci i jest że tak powiem ]gitex. Ale u mnie na wydziale chodzi się z wykładowcami na piwo i jest się z młodszymi na ty... nie każdy ma ten luksus i nie każdy dobrze się czuje w tej sytuacji ;-)

[Selvan]

Na pw (studia po angielsku) i na pg dziewczyny nie mają oporów by w takim stroju przyjść nawet na egzamin. Ja bym nie przyszła w spodenkach niezakrywających ud.

Mam zasadę roboczo nazwaną ZRUB (zakryte: ramiona, uda, brzuch).
Stosuję ją w większości przypadków (wyjątkiem jest plaża, urlop, impreza itp.) ze względu na szacunek do ludzi i higieniczność takiego rozwiązania.

Siadanie gołymi nogami na brudnych, klejących się od potu krzesłach na uczelni w upalny dzień- błeee.

[eyo]

Napisane przez kawa_zmlekiem

Serio, żadnej różnicy nie widzisz? W systemie kształcenia, relacjach wykładowca - student, generalnie 'powadze' szkoły wyższej? Ja sobie nie wyobrażam świecić ciałem przed, jakby nie patrzeć, autorytetem, jakim jest dla mnie ktoś zasłużony, z tytułem naukowym (który może wytrzymać w 30st upale w garniturze). Stosowny ubiór to kwestia naszej kultury osobistej - szorty są oczywiście ok, ale na spotkanie ze znajomymi czy wypad na zakupy. Uczelnia, urząd, kościół - zdecydowanie nie.

no tak bo do podstawówki, gimnazujm i lo to można iść byle jak, szkoły inne niż uczelnie są niepoważne a nauczyciele tam to bydło które raptem ma mgr

kurde Ci co na studia nie idą to mają dobrze - odpada im "stosowne" ubieranie się gdzie indziej niż do urzędu i kościoła

u mnie na uczelni wykładowcy też się jakoś specjalnie w garniakach nie kiszą chyba, że mają akurat między zajęciami spotkania/konferencje - pozostali w normalne dni "wykładania" to chadzają w sanałach i np. lnianych spodniach i ja jakoś nie czuje się przez szanowną kadrę nieposzanowana

bez urazy ale za kasę w tym kraju dr. zrobić to naprawdę nie jest jakaś wybitna sztuka - jak sobie tak poczytać tematy rozpraw doktorskich większości tej wybitnej kadry to idzie parsknąć śmiechem bo na ogół prace inżynierskie mają bardziej ambitną tematykę

ps. stosowny - to jakaś norma jest na to? w różnych miejscach (a co za tym idzie na różnych uczelniach) różne rzeczy są uznawane za stosowane

ps.2. co wy znowu z tymi urzędami? panie w okienkach to jest jakoś się ubierają ale wy to chyba dawno w żadnym urzędzie nie byłyście że jakiegoś mega dress codu się tam doszukujecie - w większości osób które nie pracują z petentem to ludzie się podobnie do studentów akurat ubierają a pomijam już to, że petentów wystrojonych do urzędu to też ze świecą szukać

Napisane przez emii

Mnie najbardziej bawi to, że się tutaj upieracie, że nie a nawet wykładowcy się wypowiadają, że tak.

[witkiewiczowamalina]

Na swoim wydziale ostatnio widziałam fajny obrazek. Kilkadziesiąt osób czekających na egzamin, wszyscy ubrani na galowo, garniaki, garsonki, sukienki itp.

Oprócz jednej dziewczyny miotającej się z kąta w kąt ubranej w koszulę mgiełkę białą przezroczystą spod której prześwitywał bordowy stanik, i mikro czarne spodenki. Spodenki kończyły się przed koszulą. Oczywiście w zestawie piękne szpilki.

[lokilook]

Napisane przez emii

zgadzam sie z Wami
w ogóle nie rozumiem co się teraz porobiło odnośnie ubioru. Przecież szkoła to tylko szkoła a nie wybieg modowy i trzeba przyjść ubranym tak, żeby wytrzymać te parę godzin na zajęciach. Poza tym w szkole czy na studiach jeszcze mamy ten czas, żeby poszaleć z ubiorem.
Inna sprawa to nie rozumiem dlaczego 36 stopniowy upał miała bym nie pójść do szkoły w sandałach przecież sandały właśnie od tego są.
Niektórym dziewczyna się w głowach poprzewracało chyba troszkę

nie rozumiem tego oceniania na podstawie stroju. Ostatnio poszłam w japonkach na egzamin- nie będę się kisić cały dzień w zakrytych butach

[alcia22]

pewnie że pasuje iść w takim stroju na uczelnie

[agusia2211]

Napisane przez Niebieska.Kredka

Wyciągnięte bluzy czy t-shirty imo w ogóle się nie nadają do noszenia, obojętnie jaki przyjmiemy standard ubioru. Nie trzeba wpadać od razu ze skrajności w skrajność, bo pomiędzy dżinsowymi szortami (które są świetnym strojem na plażę) a sztywna garsonką jest mnóstwo casualowych ciuchów, nadających się do założenia na uczelnię czy do pracy przez programistę.

Nie wiedziałam, żę programiści mają jakieś wytyczne co do stroju

Napisane przez paula54

Ja też się wypowiem jako "druga strona".
Dopóki to nie jest egzamin nie mam nic przeciwko szortom i koszulkom na szelkach (oczywiście za wyjątkiem takich, które odsłaniają więcej niż zasłaniają), bo by mi się nikt na zajęciach nie pokazał (klimatyzatory czasem nie działają, czasem zajęcia zaczyna się jako pierwszy prowadzący i sala nie zdąży się schłodzić...). Nie pozwalam jedynie wchodzić na ćwiczenia w sandałach, ale to ze względów praktycznych - odsłonięta stopa + rozlanie np. czegoś żrącego = poparzenie.
Sama też staram się ubierać schludnie i raczej "spokojniej", ale też bez przesady - przy 30-stopniowym upale nie będę się smażyć w długim rękawie czy czółenkach. Jedynie zwracam uwagę na to, żeby spodenki czy spódnica wystawały spod fartucha (a mam taki do połowy uda).
A jeśli akurat jest dzień, w którym nie mam zajęć i zamykam się na kilka godzin w labie to jednak też preferuję wygodę - szorty, koszulka na szelkach i trampki. Nikt nie mówi, że prowadzący zajęcia to zawsze kostium/garnitur + lakierki

U mnie prowadzący jak mają zajęcia to przychodzą w garniturach, sukienkach, koszulach, marynarkach, ale sandały też się zdarzają. A jak się ich mija w pozostałe dni to jakiś t-shirt, trampki. To też są ludzie
OStatnio było po ok 35 stopni i szczerze to miałam to gdzieś czy wypada iść w szortach, bo przy takiej temperaturze nie będę się męczyć w długich spodniach. Mówię tu oczywiście o zwykłych zajęciach

Napisane przez ever-dream

Postanowiłam jednak wyskoczyć dzisiaj w krótkich spodenkach i sandałach na uczelnię, mam nadzieję, że mój strój nie był zbyt "prowokacyjny"

Przepraszam za bałagan

Bardzo ładny strój nic gorszącego w nim nie widzę

Napisane przez zekori

Wydaje mi się, że są szorty i szorty. Jasne, że dziwnie by wyglądało gdyby Autorka poszła na uczelnię w czymś takim: http://www.wkinach.pl/wallpapers/d/p...orty-rece.jpeg http://www.google.pl/imgres?q=szorty...34&tx=71&ty=45 http://i.pinger.pl/pgr301/389af78b00...zorty%2019.jpg , bo to jednak nadaje się najbardziej na plażę. Te przez nią pokazane są jak najbardziej okej.
Nikt chyba nie będzie wymagał, że przy tak wysokiej temperaturze ktoś będzie chodził w długich spodniach i bluzie. Już wolę żeby ktoś miał krótkie spodenki, niż był cały przepocony i śmierdzący :X
Wiadomo, że pewne sytuacje wymagają od nas określonego ubioru, jak np. egzamin, czy ślub. Ale pójście na zajęcia w szortach to nie jest żadne faux-pas

Akurat nie przemawiają do mnie tego typu szorty. Nie rozumiem tej mody na (dosłowne) latanie z pośladkami na wierzchu. Szczególnie jeśli kobieta do szczupłych nie należy i takie połączenie nie wygląda dobrze....
Pewne sytuacje wymagają odpowiedniego ubioru, np. egzamin. Na takowym nigdy nie pojawiłabym się w szortach, no chyba że w takich w kant do kolan, ale takich nie noszę
Dla studenta strój na uczelnię to strój na co dzień. Jak pójdzie do pracy to tam będzie się ograniczał i dostosowywał

[Jeannee]

Dla mnie szorty na uczelnię jak najbardziej ok. Nikt nie mówi tutaj o takich ledwo tyłek zakrywających. Do tego bokserka czy jakaś inna niewyzywająca koszulka. Lato jest, nie wyobrażam sobie chodzić w spodniach i golfach bo ktoś ma takie widzimisię Ba, ja nawet do pracy tak chodzę. Ważne, żeby widzieć różnicę między strojem letnim a wyzywającym. Tak samo jakbym nie przyszła na egzamin w szortach ani do pracy na ważną rozmowę z dyrektorem

[kawa_zmlekiem]

Napisane przez eyo

no tak bo do podstawówki, gimnazujm i lo to można iść byle jak, szkoły inne niż uczelnie są niepoważne a nauczyciele tam to bydło które raptem ma mgr

kurde Ci co na studia nie idą to mają dobrze - odpada im "stosowne" ubieranie się gdzie indziej niż do urzędu i kościoła

u mnie na uczelni wykładowcy też się jakoś specjalnie w garniakach nie kiszą chyba, że mają akurat między zajęciami spotkania/konferencje - pozostali w normalne dni "wykładania" to chadzają w sanałach i np. lnianych spodniach i ja jakoś nie czuje się przez szanowną kadrę nieposzanowana

bez urazy ale za kasę w tym kraju dr. zrobić to naprawdę nie jest jakaś wybitna sztuka - jak sobie tak poczytać tematy rozpraw doktorskich większości tej wybitnej kadry to idzie parsknąć śmiechem bo na ogół prace inżynierskie mają bardziej ambitną tematykę

ps. stosowny - to jakaś norma jest na to? w różnych miejscach (a co za tym idzie na różnych uczelniach) różne rzeczy są uznawane za stosowane

ps.2. co wy znowu z tymi urzędami? panie w okienkach to jest jakoś się ubierają ale wy to chyba dawno w żadnym urzędzie nie byłyście że jakiegoś mega dress codu się tam doszukujecie - w większości osób które nie pracują z petentem to ludzie się podobnie do studentów akurat ubierają a pomijam już to, że petentów wystrojonych do urzędu to też ze świecą szukać

Nie wiem co powiedzieć, więc po prostu

---------- Dopisano o 13:22 ---------- Poprzedni post napisano o 13:21 ----------

strasznie przykre podejście.

[emii]

Byłam wczoraj na weselu i miałam przyjemność siedzieć z dziewczyna wykładającą na prawie Ucieszyłam się z takiego kąska przy stole, bo od razu poruszyłam temat dyskusji jaki się tutaj zrodził.
Jak jej opowiedziałam, że spodenki i koszulka na uczelnie to ubiór niestosowny zaczęła się śmiać a jak dodałam, że sandały w 30 stopniowy upał są bee i stosownie jest zakładać kryte buty wybuchnęła jeszcze większym śmiechem.
Powiedziała, że na egzamin owszem nie wypada ubrać się na sportowo ale na co dzień to bez przesady nikt nie będzie się kisił.

[Niebieska.Kredka]

Napisane przez agusia2211

Nie wiedziałam, żę programiści mają jakieś wytyczne co do stroju

Mają obowiązek chodzić we flanelowych koszulach w kratę i sztruksach .

Zależy od firmy, są takie w których są oficjalne wytyczne dotyczące stroju nawet dla programistów,ale nawet jeśli nie to gumowe klapki czy krótkie dżinsowe szorty nie są strojem, w których można przyjść do jakiejkolwiek pracy, no chyba że jest się sprzedawcą lodów na deptaku albo pracuje w warzywniaku. Swoboda i luz nie oznacza wolnej amerykanki.

[kariera85]

Napisane przez kawa_zmlekiem

Bo jesteś nie studentem, tylko klientem. I gdybyś nawet przyszła nago, nikt pewnie nie zwróciłby na to uwagi.

az przetarłam oczy ze zdumienia, po przeczytaniu powyższego stwierdzenia..ludzie z zaocznych, wieczorowych sa takimi samymi studentami jak ci z dziennych, status student to status student, nieważne na jakiej uczelni (chocby najmarniejszej) i w jakim trybie..wiąze sie to z takimi samymi obowiazkami jak i prawami, to jest chyba oczywiste

same szorty nie sa złe moim zdaniem, chodzi o to żeby skomponowac to z resztą stroju i tak: jak cos odkrywamy mocno u dołu, to zakrywamy na górze, i na odwrót
stara zasada najlepiej sie sprawdza gdy nie wiemy czy cos do konca 'wypada'
kierowalabym sie jednak zalozeniem, ze jesli musze zalozyc szorty bo żar sie leje z nieba niech beda dluzsze niz te ktore zakladam na kawe czy zakupy, dla mnie osobiscie te z pierwszej fotki sa na mniej formalne okazje i szczesliwsze bedą zawsze szorty czy spódniczki do połowy uda- nie midi ale i nie mini

zreszta, niewazne ze 99% ludzi z wydzialu ukamieniuje kogos wzrokiem za strój, żyjemy w wolnym kraju i w granicach dobrego smaku i kultury korzystajmy z tego

[kawa_zmlekiem]

Napisane przez kariera85

az przetarłam oczy ze zdumienia, po przeczytaniu powyższego stwierdzenia..ludzie z zaocznych, wieczorowych sa takimi samymi studentami jak ci z dziennych, status student to status student, nieważne na jakiej uczelni (chocby najmarniejszej) i w jakim trybie..wiąze sie to z takimi samymi obowiazkami jak i prawami, to jest chyba oczywiste

same szorty nie sa złe moim zdaniem, chodzi o to żeby skomponowac to z resztą stroju i tak: jak cos odkrywamy mocno u dołu, to zakrywamy na górze, i na odwrót
stara zasada najlepiej sie sprawdza gdy nie wiemy czy cos do konca 'wypada'
kierowalabym sie jednak zalozeniem, ze jesli musze zalozyc szorty bo żar sie leje z nieba niech beda dluzsze niz te ktore zakladam na kawe czy zakupy, dla mnie osobiscie te z pierwszej fotki sa na mniej formalne okazje i szczesliwsze bedą zawsze szorty czy spódniczki do połowy uda- nie midi ale i nie mini

zreszta, niewazne ze 99% ludzi z wydzialu ukamieniuje kogos wzrokiem za strój, żyjemy w wolnym kraju i w granicach dobrego smaku i kultury korzystajmy z tego

Nie zgadzam się, i nigdy się z tym nie zgodzę. Wielu moich znajomych studiuje zaocznie. Ostatnio znajomy, na politechnice, zawalił 5 egzaminów w sesji, chciał zrezygnować, bo wiedział że nie da sobie rady. Przysłali mu pismo z uczelni, że oni mu zaliczą 4 z tych egzaminów, żeby się tylko na 1 nauczył Na dziennych nikt by go tak nie potraktował. To samo się dzieje w prywatnych szkołach - dopóki dajesz kasę, nikt Ci krzywdy nie zrobi.

[eyo]

Napisane przez kawa_zmlekiem

Nie wiem co powiedzieć, więc po prostu

---------- Dopisano o 13:22 ---------- Poprzedni post napisano o 13:21 ----------

strasznie przykre podejście.

Realne - bez klapek na oczach i pierdzenia o jednorożcach

Napisane przez kawa_zmlekiem

Nie zgadzam się, i nigdy się z tym nie zgodzę. Wielu moich znajomych studiuje zaocznie. Ostatnio znajomy, na politechnice, zawalił 5 egzaminów w sesji, chciał zrezygnować, bo wiedział że nie da sobie rady. Przysłali mu pismo z uczelni, że oni mu zaliczą 4 z tych egzaminów, żeby się tylko na 1 nauczył Na dziennych nikt by go tak nie potraktował. To samo się dzieje w prywatnych szkołach - dopóki dajesz kasę, nikt Ci krzywdy nie zrobi.

Phi lol.
Że sobie pozwolę panienkę zacytować celem skomentowania powyższego:

strasznie przykre podejście

To w sumie podsumowuje naszą dyskusje bo ja żyje w świecie w którym muszę się uczyć i mogę sobie nosić jeansy i tshirty a Ty sobie żyjesz w świecie w którym można mieć pusto w głowie ale jak się człowiek odwali w garniak to jeszcze dzwonić do niego będą żeby tylko przylazł na studia

Nadmienie - studiowałam inż, dziennie i teraz kończę mgr zaocznie i jakoś nie zauważyłam żeby na tym drugim traktowali mnie jak debila ze stałymi przychodami.

I w ogóle gratuluję ambitnego towarzystwa i równie wysokolotnych doświadczeń studenckich.

[kawa_zmlekiem]

Napisane przez eyo

Realne - bez klapek na oczach i pierdzenia o jednorożcach



Phi lol.
Że sobie pozwolę panienkę zacytować celem skomentowania powyższego:



To w sumie podsumowuje naszą dyskusje bo ja żyje w świecie w którym muszę się uczyć i mogę sobie nosić jeansy i tshirty a Ty sobie żyjesz w świecie w którym można mieć pusto w głowie ale jak się człowiek odwali w garniak to jeszcze dzwonić do niego będą żeby tylko przylazł na studia

Nadmienie - studiowałam inż, dziennie i teraz kończę mgr zaocznie i jakoś nie zauważyłam żeby na tym drugim traktowali mnie jak debila ze stałymi przychodami.

I w ogóle gratuluję ambitnego towarzystwa i równie wysokolotnych doświadczeń studenckich.

Nie ma sensu dyskutować, skoro znów jako alternatywa dla szortów pojawia się garnitur

Zazdraszczam, i dziękuję

[eyo]

Napisane przez kawa_zmlekiem

Nie ma sensu dyskutować, skoro znów jako alternatywa dla szortów pojawia się garnitur

Zazdraszczam, i dziękuję

masz ogromny kłopot z ogarnianiem ironii, skarkazmu i hiperboli
eot.

[kawa_zmlekiem]

Napisane przez eyo

masz ogromny kłopot z ogarnianiem ironii, skarkazmu i hiperboli
eot.

Tak jak wszyscy w tym wątku

[nAtaL!a]

Ja bym nie założyła, ale u mnie dziewczyny chodzą w szortach i to nawet takich mini mini

[daf502bc9430c04b8cbdbd94f51a8624bed02f84_61e0bd2ac4d4e]

Ludziom się chyba już trochę w tyłkach poprzewracało, że uważają, że nie wypada w lecie przyjść na zwykłe zajęcia w sandałach, szortach i koszulce na ramiączkach, no borze szumiący Ja tam jakoś nie widzę wielkiej różnicy między liceum, a uczelnią, nie widzę tej ogromnej "powagi", o której niektóre z was tu piszą, nadymając się przy tym jak żaby. A z niektórych postów wyraźnie wyziera bardzo zabawne przekonanie o byciu studencką "elytą"

[kariera85]

Napisane przez kawa_zmlekiem

Nie zgadzam się, i nigdy się z tym nie zgodzę. Wielu moich znajomych studiuje zaocznie. Ostatnio znajomy, na politechnice, zawalił 5 egzaminów w sesji, chciał zrezygnować, bo wiedział że nie da sobie rady. Przysłali mu pismo z uczelni, że oni mu zaliczą 4 z tych egzaminów, żeby się tylko na 1 nauczył Na dziennych nikt by go tak nie potraktował. To samo się dzieje w prywatnych szkołach - dopóki dajesz kasę, nikt Ci krzywdy nie zrobi.

naprawdę bardzo mi przykro, kiedy czytam takie osądy u kogoś dorosłego - skądinąd studenta
a ponieważ na ekstremizm i galopujące heurystyki reaguję niezmiernie swędzącą egzemą na sercu: eot

[daf502bc9430c04b8cbdbd94f51a8624bed02f84_61e0bd2ac4d4e]

Napisane przez kawa_zmlekiem

Nie zgadzam się, i nigdy się z tym nie zgodzę. Wielu moich znajomych studiuje zaocznie. Ostatnio znajomy, na politechnice, zawalił 5 egzaminów w sesji, chciał zrezygnować, bo wiedział że nie da sobie rady. Przysłali mu pismo z uczelni, że oni mu zaliczą 4 z tych egzaminów, żeby się tylko na 1 nauczył Na dziennych nikt by go tak nie potraktował. To samo się dzieje w prywatnych szkołach - dopóki dajesz kasę, nikt Ci krzywdy nie zrobi.

O mój boże, dawno nie czytałam takich bzdur. Mój chłopak studiuje zaocznie na uczelni technicznej i musi uczyć się i zdawać egzaminy, harować na równi ze studentami dziennymi. I nigdy w życiu nie było (i on również nie widział) takowej sytuacji, że komuś odpuszczają egzaminy, co ja czytam w ogóle?! Wyznaczone terminy, nie zdasz w terminach to poprawka, albo rok w plecy, nie ma taryfy ulgowej.

[uparta Marti]

Napisane przez kawa_zmlekiem

Nie zgadzam się, i nigdy się z tym nie zgodzę. Wielu moich znajomych studiuje zaocznie. Ostatnio znajomy, na politechnice, zawalił 5 egzaminów w sesji, chciał zrezygnować, bo wiedział że nie da sobie rady. Przysłali mu pismo z uczelni, że oni mu zaliczą 4 z tych egzaminów, żeby się tylko na 1 nauczył Na dziennych nikt by go tak nie potraktował. To samo się dzieje w prywatnych szkołach - dopóki dajesz kasę, nikt Ci krzywdy nie zrobi.

to smutne,że jesteś tak ograniczona. to musi byc uciążliwe w życiu.