2009-08-17, 17:38 | #91 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: lublin
Wiadomości: 15
|
Dot.: Jak to w końcu jest z tym kobiecym orgazmem?
hehe to troche glupie. ja uwazam za bardzo owocne takie wymienianie pogladow. nie zawsze sie da z kazdym zgodzic i kazdy ma swoj rozum i swoje zdanie.
|
2009-08-17, 20:42 | #92 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 1 784
|
Dot.: Jak to w końcu jest z tym kobiecym orgazmem?
nigdy nie sądziłam, że się zgodzę ze wszystkim co w danym wątku napisała szajajaba
|
2009-08-17, 21:06 | #93 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
|
Dot.: Jak to w końcu jest z tym kobiecym orgazmem?
A co, pożarłyśmy się kiedyś? Nie kojarzę
|
2009-08-19, 22:55 | #94 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: opolskie
Wiadomości: 1 158
|
Dot.: Jak to w końcu jest z tym kobiecym orgazmem?
droga autorko, zastanów się tak na spokojnie, przyznaj sama przed sobą... czy Ty przed każdym takim zbliżeniem nie myślisz tylko o tym, żeby "dojść", po to żeby to jemu sprawić przyjemność bo to w końcu ON by Ciebie zadowolił? pomyśl o sobie...
nie oddawaj mu się z wdzięczności, że wyleczył Cię z kompleksu małego biustu... myślę tu o seksie. niestety, ale facetowi trzeba powiedzieć wprost. powiedzieć czego oczekujesz, co Ci się nie podoba w jego zachowaniu, jak to na Ciebie wpływa. sam się nie domyśli co musi zrobić, żeby było Ci dobrze. mężczyzn trzeba sprowadzać na ziemię, bo inaczej na głowę Ci wejdą i żyć nie dadzą... a jakby mój TŻ miał na mnie krzyczeć, bo nie potrafi mnie zaspokoić dla własnego poczucia męskości, to odechciałoby mi się czegokolwiek. w zbliżeniach, seksie, najważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa i zaufanie, a nie presja i strach przed niepowodzeniem... i jeszcze jakby mi się facet miał denerwować, bo mu coś nie wychodzi, to ja dziękuję bardzo za taki seks czy petting. sama też potrafię, a co lepiej jak teraz to sobie wyjaśnicie, bo będzie tylko gorzej, rozstaniecie się z takimi wspomnieniami, że będziesz mieć blokadę do tych spraw.
__________________
Żyj i daj żyć innym. Edytowane przez Rosaline Czas edycji: 2009-08-19 o 23:13 |
2009-08-26, 16:25 | #95 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 183
|
Dot.: Jak to w końcu jest z tym kobiecym orgazmem?
Odnośnie tematu jak to jest z tym naszym orgazmem to ja mam takie pytanko...
od jakiegoś czasu uprawiam seks, doszliśmy z TZ do tego momentu że dopiero przestałam czuć dyskomfort fizyczny, ale bardzo szybko (ku mojemu zaskoczeniu tyle czytałam ze na orgazm mozna czekac cala wieczność) zaczęłam odpływać i bylo by wszystko fajnie, gdyby nie to, ze gdy uczucie odpływania sie nasila zaczynaja mnie ciarki przechodzic i czuje dretwienie calego ciala- bardzo mi sie to uczucie niepodoba a nawet mnie przeraza do tego stopnia, ze chce jak najszybciej przerwac stosunek. Czy wy tez tak macie?? Czy to jest nieodlaczne uczucie towarzyszące orgazmowi?? A moze to kwestia indywidualna jak sie to odczówa, albo z moim organizmem jest cos nie tak ?? dziekuje za odpowiedzi |
2009-08-26, 17:05 | #96 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 887
|
Dot.: Jak to w końcu jest z tym kobiecym orgazmem?
Ja też jak odpływam mam dreszcze na całym ciele i jeszcze długo po stosunku (nie mogę się nawet poruszyć). Jeszcze zdarza mi się, że brak mi tchu, nie mogę z siebie wydusić słowa, napad śmiechu połączony z obfitym płaczem, mrowienie w kończynach - taka kumulacja może przerażać, ale idzie się przyzwyczaić, a potem jaka radość ^^
|
2009-08-26, 20:29 | #97 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Nowa Sól
Wiadomości: 258
|
Dot.: Jak to w końcu jest z tym kobiecym orgazmem?
Cytat:
|
|
2009-08-27, 11:59 | #98 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 183
|
Dot.: Jak to w końcu jest z tym kobiecym orgazmem?
Dzięki za odpowiedzi , poprostu za bardzo mi to przypominało moment po ktorym traci sie przytomność - tak samo czułam kiedys dretwienie wszystkich konczyn i zemdlalam- wiec sie wystraszylam ze sytuacja sie powtórzy i tz bedzie mnie musial cucic albo cos, a tego bym nie chciala
|
2009-08-27, 14:13 | #99 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Nowhere
Wiadomości: 2 486
|
Dot.: Jak to w końcu jest z tym kobiecym orgazmem?
A ja szczerze mówiąc też się dziwię niektórym wypowiedziom. Mój Tż jest spokojny, dużo spokojniejszy ode mnie. Ja mam odrobinę wybuchowy charakter, ale potrafię się powstrzymać i z reguły tłumaczę wszystko na zimno. Jak się wściekam - też staram się na zimno, bez krzyków. Tż jeżeli już się wkurzy, to najczęściej wychodzi, bo nie lubi się kłócić (i bardzo dobrze). Ale zdarzyło mi się podnieść na niego głos, po prostu - nie wrzasnąć na niego, ale podnieść głos. I jemu na mnie też. I nie były to żadne bluzgi, wyzywanie, pominę teraz moje podnoszenie głosu na niego, ale jeżeli już on, nazwijmy to, na mnie "krzyknął", to tylko po to, żebym się opamiętała. Takie kłótnie zdarzały nam się bardzo rzadko, może ze dwa razy podniósł na mnie głos przez prawie 5 lat (ja na niego nieco częściej), ale uważam, że za każdym razem miał rację. I tym bardziej nie sądzę, że mnie nie szanuje - wiem, że mnie szanuje i nigdy nie zrobiłby mi nic złego. W sumie nigdy też nie powiedział nic, co miałoby mnie specjalnie zranić. Nie jesteśmy robotami, każdy ma emocje - już nie mówmy, że podniesienie głosu na kogoś prowadzi w lini prostej do pobicia lub braku szacunku. Ja jestem wdzięczna Tżtowi, że jest taką oazą spokoju, ja w wielu sytuacjach na jego miejscu już bym wyszła z siebie, ale tak samo jestem mu wdzięczna, że potrafi podnieść na mnie głos, gdy naprawdę sytuacja tego wymaga.
Inny przykład - mój ojciec. Inteligentny, niesamowicie spokojny, rozważny i przede wszystkim obiektywny człowiek. Przez całe życie podniósł dwa razy głos: raz na mnie (przyznaję się, byłam nastolatką, robiłam mu na złość w perfidny sposób) - powiedział coś normalnego, ale podniesionym głosem - od razu odebrało mi animusz do naigrywania się. Drugi raz na mamę - mieli jakąś straszną awanturę, mama jest bardzo wybuchowa (spokój taty jeszcze bardziej wyprowadza ją z równowagi), prawie że zaczęła rzucać talerzami. Krzyknął: "Opamiętaj się!". Wystarczyło. Mama się opanowała, wyciszyła i na spokojnie wszystko obgadali. EDIT: Ale co do reszty, tzn. argument "bo jesteś kobietą", manipulacji, poniżania itd. - jak najbardziej się zgadzam. Edytowane przez v-x-n Czas edycji: 2009-08-27 o 14:15 |
2009-08-27, 22:18 | #100 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: opolskie
Wiadomości: 1 158
|
Dot.: Jak to w końcu jest z tym kobiecym orgazmem?
Cytat:
__________________
Żyj i daj żyć innym. |
|
2009-11-08, 16:01 | #101 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 9 732
|
Dot.: Jak to w końcu jest z tym kobiecym orgazmem?
Skoro kobiecy orgazm jest w głowie... jak nauczyć się pochwowego?! inaczej od łechtaczkowego?:PPP
__________________
Kto sieje wiatr ten zbiera burze
|
2009-11-08, 19:43 | #102 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: Jak to w końcu jest z tym kobiecym orgazmem?
Hehe, kobiecy orgazm jest w głowie. Od momentu kiedy doszłam raz, drugi, trzeci zdałam sobie sprawę z tego że mój TŻ'et się tego nauczył tzn. nauczył się jak to robić Teraz jak zaczynam się kochać nie myślę np. "o boze a co bedzie jak nie dojde, jak bede sie musiała tłumaczyć że nie doszłam, co powiem jak spyta czy doszłam" ja WIEM ze dojdę i kochając się moją jedyną myślą jest "obym nie doszła za szybko". Orgazm naprawde siedzi w głowie, nie należy się zamartwiać na zapas, trzeba się poznać na maxa dogłebnie (jak to brzmi w ogóle:P) i wszystko samo przychodzi.
W tym momencie mój TŻ'et potrafi zatrzymać się dokładnie w momencie kiedy czuję że eksploduje, on jest dyrygentem tej orkiestry. Ale tak jak mówie jak nie dochodziła nie zaprzątałam sobie tym głowy trudno i tyle, a teraz to istna bajka
__________________
wymiana: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=757166 [/COLOR][/SIZE] [/COLOR][/COLOR][/COLOR][/COLOR][/B] [/I][/COLOR] |
Nowe wątki na forum Seks |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:13.