Gdzie jest moje serduszko.. - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Hobby > Zwierzęta domowe - wiZOOż

Notka

Zwierzęta domowe - wiZOOż Forum dla miłośników zwierząt domowych. Szukasz porady w temacie psów, kotów, żółwi, chomików itp.? Forum wiZOOż to miejsce dla ciebie.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2008-09-24, 07:36   #1
megi66
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 89

Gdzie jest moje serduszko..


Dziewczyny jestem tak zrozpaczona i skołowana, że muszę komuś o tym po prostu opowiedzieć.

Dostałam ją jako dziewięciolatka. Już rok wcześniej tato powiedział mi, że jeżeli będę się bardzo starać to dostanę upragnionego psa. Kupiliśmy ją z kartonu pod wystawą psów. Teraz już wiem jaka była to głupota, bo chyba przez to właśnie z jakiego źródła się wzięła była taka strasznie schorowana. Śliczny mały czarn jamniczek. Kochałam ja od pierwszego wejrzenia. Choć od początku było trudno. Już nie cały tydzień po jej przywiezieniu zaczęła strasznie wymiotować i lekarze dawali jej 50% na przeżycie. Wyszła z tego. Tak samo jak z gronkowca, ostrych zapaleń uszu i oczu, dyskopatii, operacji oka...No to był chyba najbardziej chorowity pies jakiego znałam. Charakteru tez nie miała łatwego. Była straszną dominantką, potrafiła dziabnąć, wredna, uparta, często się obrażała. Ale my jej to wszystko bez mrugnięcia okiem wybaczaliśmy...bo była po prostu nasza, jedyna w swoim rodzaju, tak zżyta z nami że kompletnie zeczłowieczała. W tym roku kończyła 10 lat. Cały ten rok był dla niej pechowy. Ciągle powracające ciąże urojone, które chyba zupełnie wyczerpywały ją psychicznie...Gdzieś około marca zauważyłam, że zaczęła posikiwać w domu. Wcześniej rzadko jej się do zdarzało, więc byłam troche zaniepokojona. Kiedy zjawisko zaczęło się powtarzać zawiozłyśmy ją do lekarza. Ostre zapalenie pecherza i nerek. Były zastrzyki, tablrtki, weterynarz przynajmniej kilka razy w tygodniu. Nic jej nie przechodziło. Coraz więcej i częściej siusiała. W końcu zaczęła siusiać z krwią. Spędziłyśmy jeszcze jedne wspólne wakacje a po powrocie zaczęła być strasznie smutna, osowiała, ciągle tylko spała i nic jej nie cieszyło. Weterynarz zrobił kolejne usg. Ponoć ciąża urojona hormonalnie zaburzała wyniki badania bo okazało się, że mój pies ma raka pęcherza, być może z przerzutami na nerki. Trzymała się całkiem nieźle jak na nowotów więc myślałam, że zostanie z nami jeszcze przez jakiś czas. Ale w ciągu ostatnich dwóch, trzech tygodni zaczęło jej się strasznie pogarszać. Przez wszystkie przebyte w życiu choroby i tak była strasznie osłabiona. W ogóle przestała wstawać z kojca, strasznie się trzęsła i była nietykalska, z czasem zaczęła w ogóle nie panować nad siusianiem, sikała pod siebie, nosiła pieluszki i wkładałyśmy jej do kojca takie podkłady jak dla starszych ludzi. Ale najgorzej zaczęło być jak przestała jesć. Ona zawsze była takim pączuszkiem, jadła bez opamiętania. Teraz w ogóle przestała jeść, najpierw suchy pokarm, a potem nawet jej ulubione przysmaki, czy gotowane przez mamę jedzonko. Karmiłyśmy ją na siłę. Nie jedzienie w połączeniu z silnymi lekami kompletnie ją wyczerpało. Miała już taki nieobecny wzrok, nawet nie cieszyła się kiedy przychodziłyśmy nawet się nie cieszyła...W końcu zaczęła wymiotować żółcią a to już na prawdę straszny objaw raka. W ten ostatni dzień miała taki zamglony wzrok, że wiedziałam, ze umarłaby najdłużej za dwa dni. Nie mogłam już patrzeć na jej męczarnie. Postanowiłyśmy,że to już czas żeby pozwolić odejść jej spokojnie i z godnością. Przez cały czas byłam przy niej, spokojnie zasnęła mi na rękach. Rozpaczam i w ogóle nie mogę znaleźć sobie miejsca. Kochała mnie taką bezinteresowną miłością, jak nikt nigdy. I ja ją kochałam, przez całe dzieciństwo, bo w sumie wychowywałyśmy się razem. Brakuje mi wszystkiego, od odgłosów po zapachy...wszędzie ją widzę odruchowo wykonuję czynności z nią związane..

Ale to nie wszytsko. Wczoraj poprosiłam mamę, żebyśmy zawiozły jej stare rzeczy kojce, kołderki, miseczki, karmę do schroniska. Kocham zwierzęta a i tak nie miałam siły patrzeć na jej rzeczy. Nigdy wcześniej tam nie byłam więc kiedy weszłam do środka wybuchłam płaczem. Kto był kiedyś w takim miejscu to wie. Nie pochodzę z dużego miasta więc to nasze schronisko jest w ogóle poniżej wszelkich norm. Moja mama strasznie się rozczuliła. Nie spodziewałam się tego po niej, po zarzekała się, że już więcej nie chce żadnego psa, że nie przeżyje już tego żalu. Nie wtrącałam się w ogóle, nie namawiałam jej ani nic bo za tydzień wyprowadzam się na studia do innego miasta, więc nie będziemy już mieszkać razem. Moja mama zostaje sama (rodzice są po rozwodzie) co tylko zdwojało moje obawy o nią, po odejściu psa. Mama wypatrzyła wśród ujadających, rzucających się na klatki psów wielkie, czarne, smutne oczy. Nie łasiła się i nie popisywała jak inne, siedziała zastraszona w kącie. To mała czarna, ok 2letnia suczka, najpewniej ktoś myślał, że jest spanielem (a to mieszaniec) bo nawet ma pocięty ogon. Mama wzięła ją na spacer. Jak już ją wyprowadziłyśmy poza bramy schroniska to jakoś nie dało się już jej tam oddać. Jak mogłaby wrócić do tego smrodu, głodu, brudu i ziąbu. Kiedy ją wyprowadzałyśmy inne zazdrosne psy rzucały się na nią i chciały ugryźć. Przywiozłyśmy ją do domu. Jest niewyobrażalnie grzeczna, zawiozłyśmy ją najpierw do lekarza żeby ją obejrzał, odpchlił, odrobaczył, zaszczepił...W domu ją wykąpałyśmy. Położyła się grzecznie na legowisku które jej uwiłam, w nocy spała spokojnie obok mamy łóżka, jest strasznie mądra, słucha każdego naszego słowa, tuli się i gramoli na kolana, liże po rękach...

Ale ja cały czas myślę o moim serduszku ;( wszystko mi się z nią kojarzy, nie wiem czy to nie było za szybko. Jakoś mi tak ciężko. To w sumie i tak nie bedzie mój pies, tylko mojej mamy. Wiem, że nie mogłyśmy inaczej zrobić bo to schronisko to jakieś piekło. Strasznie mi jej żal, chce jej dać jak najwięcej ciepła...ale to jednak nie jest mój pies. Strasznie dziwnie się czuję. Dobrze to wszystko wyszło?..
megi66 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-24, 09:41   #2
nowakowamonika
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 61
Dot.: Gdzie jest moje serduszko..

Strasznie mi smutno Zawsze sie rozczulam i placze, gdy czytam lub słysze o takich sprawach...
Ja sama mam trzy psy w domu,i w ogole kocham wszystkie zwierzątka, chciałabym dla nich jak najlepiej i w ogole wszystkie bym je do siebie przygarnęła gdybym tylko mogła
Jestes strasznie dzielna.
Teraz na pewno będzie Ci cięzko po tym co się stalo...
JA sama kiedyś mialam w pewnym stopniu podobną sytuacje....
Moj pierwszy piesek uciekł na podwórko i nie umialam go zlapać.. wołałam wszystkich w domu ale nikt nie chciał po nią pójść bo im się nie chciało, a ona za bardzo mnie nie słuchała, a była taka malutka i tak szybko biegała ze po prostu sama bym sobie z nią nie poradziła.. i uciekła na drugą stronę ulicy na łąkę.. pozniej chciała wrócić i już była prawie przy ulicy i nagle nadjechało auto.. jechało chyba z prędkością 100km na godzine... nawet jej nie dotknęło a ona umarła ( nie była u nas długo..może jakieś 2,3 miesiące... strasznie ją wszyscy pokochalismy, bo byl to nasz pierwszy pies od jakiś 15 czy 16 lat... ((((( było mi bardzo smutno.. winiłam siebie za to co się stało.. chodziłam..płakałam... nie umiałam z tym wytrzymać.... moja mama także...dlatego jakieś pare dni pózniej pojechała po następnego psa... w starym bunkrze suczka miala małe... moja mama jakoś wydobyła jednego szczeniaczka..ale mojemu bratu spodobał się drugi.... i nie umieli się zdecydować i w koncu wzięli dwa pamiętam jak dziś, że były takie wystraszone jak przyszły do nas i chowały się po kątach i po ciemnych miejsach... ...pozniej jedna zaszła w ciązę i tak jakoś został nam juz jeden szczeniaczek i po prostu nie potrafiłam go nikomu oddać... i tak oto został z nami... i teraz mamy trzy suczki są swietne.. i strasznie się ciesze, ze po wydarzeniu z pierwszym pieskiem od razu pojawiły się te dwa...

Ten Twój nowy piesek napewno nie zajmie miejsca Twojego 'serduszka'..ale zobaczysz, ze poczujesz sie lepiej.... W koncu zobaczy ile dobrego dla niej uczyniłyście... Teraz zaczyna życie od nowa... to tak jakby na nowo się narodziła Psy to bardzo mądre zwierzęta i też mają serce... Napewno jest wdzięczna za to co dla niej zrobiłyscie...
Czas leczy rany... musisz ją zaakceptować a tamtej pozwolić odejść i wtedy wszystko się ułoży

Pozdrawiam, trzymaj się
nowakowamonika jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-24, 15:20   #3
megi66
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 89
Dot.: Gdzie jest moje serduszko..

Bardzo dziękuję Ci za tą wypowiedź ;* pomogła.

Ciągle płaczę a czasem też śmieję się przez łzy kiedy widzę jak schroniskowa bidula powoli się rozwesela, rozluźnia i uspokaja. Będzie jej dobrze tu z moją mamą. Ta moja suczka to była taka na prawdę tylko moja...chyba minie trochę czasu aż będę mogła powiedzieć tak o jakimś psie. Kiedy ona jeszcze żyła to często opiekowałam się innymi zwierzętami znajomych czy rodziny. Tak postaram się traktować też tego nowego pieska. Jak opiekunka. Mam nadzieję, że będzie tutaj u nas szczęśliwy...
megi66 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-24, 15:34   #4
zebrra
Raczkowanie
 
Avatar zebrra
 
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: warszawa
Wiadomości: 475
Dot.: Gdzie jest moje serduszko..

Megi66 zacznę może od tego, że Twój post wzruszył mnie bardzo... Współczuję Ci z całego serca tej straty. Podziwiam Ciebie i Twoją mamę za dobre serce, za to, ze nie potraficie przejść koło nieszczęscia obojętnie, że nie zamykacie oczu na straszna krzywdę schroniskowych zwierząt.
Wiesz, tak myślę, że ten piesek nie zastąpi Ci tamtego, nic go nie zastąpi, musisz swoje wypłakać, pożegnać go psychicznie, ale myślę też, że pokochasz go, co prawda to będzie inna miłość, bo nie da się kochać tak samo, ale pokochasz.

Przytulam Cię z całych sił!
__________________
START 22/10/2008 - do zrzucenia 37kg
META 02/04/2009 - zrzucone 40kg
Zaczynam znowu 27/04/2016 - do zrzucenia 37kg
zebrra jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-24, 17:58   #5
motley
Zadomowienie
 
Avatar motley
 
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Łódź/Szczecin
Wiadomości: 1 200
Dot.: Gdzie jest moje serduszko..

Cytat:
Napisane przez megi66 Pokaż wiadomość
Dobrze to wszystko wyszło?..

Myślę, że Twoja jamniczka jest z Ciebie i Twojej mamy bardzo dumna Wiem jak to jest ciężko leczyć swoje ukochane zwierze i patrzeć na to jak cierpi. Może bez was oba te psy nie miały by szans... jamniczką nikt by się nie zaopiekował tak jak Wy, nie wyłożył by pewnie niemałych pieniędzy na leczenie, a drugiej psiny mógł nikt poza Wami nie wypatrzeć w schronisku. Myślę, że z punktu widzenia zwierząt, nie jest takie ważne czy wspominamy je po śmierci... one na pewno cieszą się bardzo jak oddamy swoje serce kolejnej sierotce. Brawo dla Was trzymaj się cieplutko
__________________
B+M

"W sercu dziewczyny, gdy położysz je na dłoń,
na pierwszym miejscu chłopak,
a przed nim tylko koń !!!!"
motley jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-24, 22:37   #6
nowakowamonika
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 61
Dot.: Gdzie jest moje serduszko..

oj często będziesz płakać.... mi czasami nawet teraz się zdarza :/ chociaż już tyle lat minęło...
ale zobaczysz, że się uspokoisz.. to przyjdzie z czasem

Pozdrawiam
nowakowamonika jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2008-09-29, 20:51   #7
rmiecia
Raczkowanie
 
Avatar rmiecia
 
Zarejestrowany: 2007-02
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 484
Dot.: Gdzie jest moje serduszko..

Oczywiście o mało się nie pobeczałam, takie okropne, gdy przyjaciel odchodzi, nieważne, ludzki czy psi... Ale druga częśc historii to taki cudowny promyk słońca i ciepłego serca i drugi raz popłakałabym się (ze wzruszenia), rzadko się zdarza taki odruch, bo najczęściej ludzie zarzekają się: "nigdy więcej żadnego psa, nie chcę znowu tego przeżywac..." Ty z Twoją Mamą dałyście dom i radośc biednemu psisku, aż się chce śmiac. Pozdrawiam
__________________
wizaż broni, wizaż radzi, wizaż nigdy cię nie zdradzi!
rmiecia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Zwierzęta domowe - wiZOOż


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:47.