Małżeństwo... Ty+ On+ ? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Forum ślubne > Jeszcze przed ślubem

Notka

Jeszcze przed ślubem Na tym forum rozmawiamy o tym co powinno zadziać się jeszcze przed ślubem, czyli o wieczorku panieńskim, prezentach.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2012-03-02, 17:10   #1
asienka_1005
Raczkowanie
 
Avatar asienka_1005
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 406

Małżeństwo... Ty+ On+ ?


Mowa o maminsynkach.
Ten problem jest mi w jakiś sposób bliski przez własne i cudze doświadczenia.
A Wy jak zapatrujecie się na tę kwestię? Przechodziłyście przez to? Lub ktoś Wam bliski ma taki problem? Bo to niewątpliwie problemem jest.
Nie bez powodu tak ujęłam tytuł wątku, bo będąc w związku z maminsynkiem i szykując się z nim do ślubu, ma się nieodparte wrażenie, że w małżeństwie będzie więcej, niż dwie osoby...
Poniżej umieszczam linki do ciekawego artykułu... Może komuś się spodoba...
http://www.psychologiakobiety.pl/psy...ow-z-tesciowa/

Liczę na Wasz odzew!
__________________
"Bezapelacyjnie... do samego końca- mojego lub jej..."


http://s7.suwaczek.com/20120609290113.png

Edytowane przez asienka_1005
Czas edycji: 2012-03-02 o 17:45
asienka_1005 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-02, 17:37   #2
lemoorka
Zakorzenienie
 
Avatar lemoorka
 
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Lemoorland
Wiadomości: 7 072
Dot.: Małżeństwo... Ty+ On+ ?

Ale czy on jest za mamusią , czy mamusia za nim czy symbioza?

Bo róznie na to można patrzec
lemoorka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-02, 17:40   #3
asienka_1005
Raczkowanie
 
Avatar asienka_1005
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 406
Dot.: Małżeństwo... Ty+ On+ ?

Cytat:
Napisane przez lemoorka Pokaż wiadomość
Ale czy on jest za mamusią , czy mamusia za nim czy symbioza?

Bo róznie na to można patrzec
Zdecydowanie symbioza... przepraszam, nie napisałam w pierwszym poście.
__________________
"Bezapelacyjnie... do samego końca- mojego lub jej..."


http://s7.suwaczek.com/20120609290113.png
asienka_1005 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-02, 18:34   #4
zuken
Zakorzenienie
 
Avatar zuken
 
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: gdzieś tam ;]
Wiadomości: 11 075
GG do zuken
Dot.: Małżeństwo... Ty+ On+ ?

Trochę to znam Ale u mnie tragedii nie ma
zuken jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-02, 19:44   #5
Zuzik06
Wtajemniczenie
 
Avatar Zuzik06
 
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 2 547
Dot.: Małżeństwo... Ty+ On+ ?

niestety czesto takie zwiazki sie rozpadają, a jesli nie, to są zatrute jadem teściowej, bo ilekroć on jedzie do rodzinnego domu, to okazuje się, że żona źle gotuje, że nosi nie takie ciuchy, że krzywo sie popatrzyła i że tapeta w przedpokoju beznadziejna... nawet jesli miedzy parą jest wszystko ok, to czesto cos nagle za dotknieciem czarodziejskiej różdżki w poglądach faceta sie zmienia... teściowe mają taką cudowną moc sprawczą, że ich komunikaty podawane synkom zawierają dla facetów niewidzialną dawkę złośliwości. Dla kobiet ta złosliwośc jest widoczna od razu. Tylko jak żona ma przetłumaczyc mezowi, że jego matka miesza??? Przerąbana kwestia. Jesli on pod wpływem jakichś wydarzen sie nie zmienia, to małżeństwo jest bardzo trudne... narażone na wieczne konflikty i kłóotnie... przeciez są wspólne święta, komunie, chrzciny, nie da sie odciac od rodziny... pół biedy jesli ta rodzina mieszka daleko, a co jesli za płotem?
Zuzik06 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-02, 19:54   #6
asienka_1005
Raczkowanie
 
Avatar asienka_1005
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 406
Dot.: Małżeństwo... Ty+ On+ ?

Cytat:
Napisane przez Zuzik06 Pokaż wiadomość
nawet jesli miedzy parą jest wszystko ok, to czesto cos nagle za dotknieciem czarodziejskiej różdżki w poglądach faceta sie zmienia... teściowe mają taką cudowną moc sprawczą, że ich komunikaty podawane synkom zawierają dla facetów niewidzialną dawkę złośliwości. Dla kobiet ta złosliwośc jest widoczna od razu. Tylko jak żona ma przetłumaczyc mezowi, że jego matka miesza???
uważam dokładnie tak samo... I doświadczam aż nadto...
__________________
"Bezapelacyjnie... do samego końca- mojego lub jej..."


http://s7.suwaczek.com/20120609290113.png
asienka_1005 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-02, 20:21   #7
preetamsingh
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: z pępka świata
Wiadomości: 1 427
Dot.: Małżeństwo... Ty+ On+ ?

Cytat:
Napisane przez asienka_1005 Pokaż wiadomość
uważam dokładnie tak samo... I doświadczam aż nadto...
ja bym nie potrafiła funkcjonować w takim związku, troje to tłum.
Piszesz o tym tak lekko, że tż jest maminsynkiem, nie przeszkadza ci to, nie walczysz z tym?
preetamsingh jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2012-03-02, 20:53   #8
asienka_1005
Raczkowanie
 
Avatar asienka_1005
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 406
Dot.: Małżeństwo... Ty+ On+ ?

Cytat:
Napisane przez preetamsingh Pokaż wiadomość
ja bym nie potrafiła funkcjonować w takim związku, troje to tłum.
Piszesz o tym tak lekko, że tż jest maminsynkiem, nie przeszkadza ci to, nie walczysz z tym?
Jeśli rozważanie odwołania ślubu, który jest za 99 dni to mało... Nie mam jakoś siły opisywać tego wszystkiego. Tak błahe jest nazwanie tego "wątpliwościami przedślubnymi". Dlatego też chciałam dowiedzieć się od Was, jak na to patrzycie.
Troje to tłum, masz zupełną rację. A ja nienawidzę tłumów...

---------- Dopisano o 21:38 ---------- Poprzedni post napisano o 21:34 ----------

To nie jest tak, że ja się zaczęłam zastanawiać, czy go kocham? Czy to ten? To nie ten rodzaj pytań.
Staram się uprzytomnić sobie, jak ma wyglądać moje życie, gdy nas "troje" będzie zatruwało codzienność coraz bardziej.
Nie podchodzę do tematu w taki sposób- skoro wszystko załatwione, to szkoda tego tracić, weźmiemy ślub i zobaczymy co będzie.. Dla mnie ślub to nie jest próba wytrwania. A trwanie mimo wszystko i wbrew wszystkiemu. Ale we dwoje.

---------- Dopisano o 21:53 ---------- Poprzedni post napisano o 21:38 ----------

A wiecie co jest najbardziej przykre? Widok mojego Narzeczonego, który nie wie, co robić... To aż śmiesznie brzmi... żenująco śmiesznie...
__________________
"Bezapelacyjnie... do samego końca- mojego lub jej..."


http://s7.suwaczek.com/20120609290113.png
asienka_1005 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-02, 22:33   #9
klempaa
Zakorzenienie
 
Avatar klempaa
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
Dot.: Małżeństwo... Ty+ On+ ?

Nigdy nie zgodziłabym się na związek z maminsynkiem, a co dopiero na małżeństwo
Ja chcę byc dla mojego TŻta najważniejsza - dla maminsynka najważniejsza jest mamusia.
To nie dla mnie, ale co kto lubi
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania.
Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.


Śledź też pies! - blogujemy


klempaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-03, 10:25   #10
Telka10
Zakorzenienie
 
Avatar Telka10
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 3 890
Dot.: Małżeństwo... Ty+ On+ ?

Cytat:
Napisane przez asienka_1005 Pokaż wiadomość
Jeśli rozważanie odwołania ślubu, który jest za 99 dni to mało... Nie mam jakoś siły opisywać tego wszystkiego. Tak błahe jest nazwanie tego "wątpliwościami przedślubnymi". Dlatego też chciałam dowiedzieć się od Was, jak na to patrzycie.
Troje to tłum, masz zupełną rację. A ja nienawidzę tłumów...

---------- Dopisano o 21:38 ---------- Poprzedni post napisano o 21:34 ----------

To nie jest tak, że ja się zaczęłam zastanawiać, czy go kocham? Czy to ten? To nie ten rodzaj pytań.
Staram się uprzytomnić sobie, jak ma wyglądać moje życie, gdy nas "troje" będzie zatruwało codzienność coraz bardziej.
Nie podchodzę do tematu w taki sposób- skoro wszystko załatwione, to szkoda tego tracić, weźmiemy ślub i zobaczymy co będzie.. Dla mnie ślub to nie jest próba wytrwania. A trwanie mimo wszystko i wbrew wszystkiemu. Ale we dwoje.

---------- Dopisano o 21:53 ---------- Poprzedni post napisano o 21:38 ----------

A wiecie co jest najbardziej przykre? Widok mojego Narzeczonego, który nie wie, co robić... To aż śmiesznie brzmi... żenująco śmiesznie...
Normalnie jak widzę coś takiego to mnie krew zalewa Myślisz, że co będzie? Tak samo jak teraz...jak była symbioza z mamusią tak i dalej będzie...chcesz mieć męża czy męża i mamusię?
Traktowanie ślubu jak jakiejś magicznej ceremonii podczas której mężczyzna z mamisynka/ciapy/lenia/alkoholika itd zmienia się w takiego dla którego żona jest najważniesza/pracuje za dwóch i wszystko w domu zrobi/sprząta po sobie/przestaje pić jest niedojrzałe! Facet nie zmienia się z dnia na dzień....
Moim zdaniem na mamisynka najlepszy sposób jest taki: wyprowadzić się najdalej od mamusi - może być do innego miasta, a jak trzeba to i państwa (i to jeszcze przed ślubem jak się da) i odwiedzanie jej bardzo rzadko a także wyraźne danie do zrozumienia, że nie życzycie sobie niezapowiedzianych wizyt. Poza tym uczyć TŻ podejmowania samodzielnych decyzji (nie umawiaj go do lekarza, dentysty, nie załatwiaj za niego spraw urzędowych itd.). Mój TŻ na początku też miał problemy, bo mamusia bez Niego żyć nie mogła no i ogólnie wszystko za niego robiła (łącznie z prasowaniem my slipek). Pracowałam nad Nim wiele lat zanim zdecydowałam się na ślub. Dopiero jak byłam w 100% pewna że stanie po mojej stronie zgodziłam się na ślub. Tak więc z "mamisyństwa" można się wyleczyć. Teraz stawia się mamie i nie pozwala jej wtrącać się w nasze życie. Dużo też dały Mu nauki przedślubne, które wybrałam pod kątem dobrego przygotowania do małżeństwa. Na nich psycholog wielokrotnie zaznaczał, że małżeństwo to mąż i żona. Myślę, że to też pomogło. Jeśli przed ślubem nadal wykazywałby oznaki, że to mamusia ma dla Niego decydujący głos to rozstałabym się z Nim.

Sprawdź jak Twój TŻ zapatruje się na wyprowadzkę do innego miasta (chociaż czasem wyprowadzka do innego domu może stanowić dla takich problem)...jeśli stanowczo mówi, że chce zostać przy mamusi, bo tu jest dużo miejsca, bo ona będzie samotna, bo jej stan zdrowia, bo zaoszczędzicie...to nie bierz tego ślubu bo zmarnujesz sobie życie, popadniesz w nerwicę i stracisz wiarę w miłość.
Tak Ci radzi żona byłego mamisynka i córka faceta, który w wieku 50 lat nadal jest mamisynkiem (moja mama nie wytrzymała...i po 20 latach małżeństwa są w separacji, mama leczy nerwicę i nie chce znać ani teściowej ani męża).
__________________
- Kici kici, taś taś...
- Do lwa, motyla noga, do lwa?!




Szczęśliwi

Telka10 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-03, 12:01   #11
preetamsingh
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: z pępka świata
Wiadomości: 1 427
Dot.: Małżeństwo... Ty+ On+ ?

Cytat:
Napisane przez asienka_1005 Pokaż wiadomość
Jeśli rozważanie odwołania ślubu, który jest za 99 dni to mało... Nie mam jakoś siły opisywać tego wszystkiego. Tak błahe jest nazwanie tego "wątpliwościami przedślubnymi". Dlatego też chciałam dowiedzieć się od Was, jak na to patrzycie.
Troje to tłum, masz zupełną rację. A ja nienawidzę tłumów...

---------- Dopisano o 21:38 ---------- Poprzedni post napisano o 21:34 ----------

To nie jest tak, że ja się zaczęłam zastanawiać, czy go kocham? Czy to ten? To nie ten rodzaj pytań.
Staram się uprzytomnić sobie, jak ma wyglądać moje życie, gdy nas "troje" będzie zatruwało codzienność coraz bardziej.
Nie podchodzę do tematu w taki sposób- skoro wszystko załatwione, to szkoda tego tracić, weźmiemy ślub i zobaczymy co będzie.. Dla mnie ślub to nie jest próba wytrwania. A trwanie mimo wszystko i wbrew wszystkiemu. Ale we dwoje.

---------- Dopisano o 21:53 ---------- Poprzedni post napisano o 21:38 ----------

A wiecie co jest najbardziej przykre? Widok mojego Narzeczonego, który nie wie, co robić... To aż śmiesznie brzmi... żenująco śmiesznie...
Moja kolezanka ze studiów miała podobna sytuację. Spotykała się z facetem od jakiegoś czasu, wyraźnie dostrzegała maminsynkowatość, ale ignorowała i bagatelizowała wszystkie symptomy tego. Kiedy opowiadała jak ją traktuje (jeszcze wówcZas przysżła ) teściowa - nóż się w kieszeni otwierał, nie raz płakała, z powodu tego, że jej luby bierze stronę mamy, to z mamy zdaniem się liczy w pierwszej kolejności, itp, itd... Miała milion wątpliwości jedynie z tym związanych, bo poza tym, facet ponoć był super, i co? Zaszła w nieplanowaną ciążę, szybki ślub i zamieszkanie z teściami. Jeszcze tydzień przed ślubem płakała, że nie wie co robić, że przecież poradzi sobie z dzieckiem sama w razie czego, ale nie chciała skreślać faceta iz związku przez tę jedną jedyną kwestię - maminsynkowatość. Ślub się odbył, choć namawiaąłm ją by chociaż go przesunęła w czasie.
Nie muszę chyb apisać, że facet niestety nie zmienił sie po ślubie, wręcz przeciwnie. Nie życzę nikomu, by pakował się w związek z facetem i jego mamusią, na dłuższą metę po prostu to wykańcza psychicznie.
preetamsingh jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-03-03, 19:20   #12
asienka_1005
Raczkowanie
 
Avatar asienka_1005
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 406
Dot.: Małżeństwo... Ty+ On+ ?

Cytat:
Napisane przez Telka10 Pokaż wiadomość
Sprawdź jak Twój TŻ zapatruje się na wyprowadzkę do innego miasta (chociaż czasem wyprowadzka do innego domu może stanowić dla takich problem)...jeśli stanowczo mówi, że chce zostać przy mamusi, bo tu jest dużo miejsca, bo ona będzie samotna, bo jej stan zdrowia, bo zaoszczędzicie...to nie bierz tego ślubu bo zmarnujesz sobie życie, popadniesz w nerwicę i stracisz wiarę w miłość.
Tak Ci radzi żona byłego mamisynka i córka faceta, który w wieku 50 lat nadal jest mamisynkiem (moja mama nie wytrzymała...i po 20 latach małżeństwa są w separacji, mama leczy nerwicę i nie chce znać ani teściowej ani męża).
Mieszkamy z Tż sami od 1,5 roku. Nie powiem, na początku jego rodzice potrafili dzień w dzień "przypadkiem" do nas zaglądać (mieszkamy na innych, oddalonych sporo osiedlach). Pewnego razu powiedziałam wprost, że ja się nie będę czuć jak intruz we własnym domu i nie życzę sobie tak częstych wizyt, bo nie po to mieszkamy teraz sami, by mamusia lub tatuś kontrolowali nasze życie. Jakoś moja Mama nigdy nie miała problemu z szanowaniem naszej prywatności- sama twierdzi, że to my musimy się ze sobą dogadać i być dobraną parą, a nie patrzeć na jakieś dalsze konotacje. Ale jego rodzina to masakra jakaś... Od tamtego momentu nie byli u nas w mieszkaniu (a było to parę ładnych miesięcy temu).
Uważam, że szacunek dla rodziców to jedno... ale wielbienie bóstwa "mamusi" i bóstwa "tatusia"- bóstw wścibskich i strasznie zakłamanych, ot co- to jakieś przegięcie. Oni w ogóle mają o sobie bardzo wysokie mniemanie. Uważają, że jako przewielebni rodzice mają prawo uczestniczyć w związkach swoich dzieci, bo to oznacza dbałość i troskę No żesz k*&%@!!! Litości!

---------- Dopisano o 20:20 ---------- Poprzedni post napisano o 20:14 ----------

A jak się zapatruje na przeprowadzkę do innego miasta/ kraju? Poruszaliśmy już ten temat. Ale szczerze- ja wolę być zamiejscowa, niż przyjmować za granicą rzeszę jego rodziny na wakacje nawet w środku zimy, bo będą mieli kaprys przyjechać na parę dni- bo tego bym w ogóle nie zniosła.
Niejednokrotnie wyjeżdżaliśmy z Tż na jakieś wakacje, czy po prostu krótki wypad za miasto, tak sobie na parę dni wynająć domek nad jeziorem. I- ku mojemu zdziwieniu, leżymy sobie w łóżku, a tu telefon- "No cześć, akurat przejeżdżamy przez Warszawę (210 km od miejsca naszego zamieszkania, gdzie nikt wcześniej nie wspominał o "przypadkowych" przejazdach!), zaraz wpadniemy do was". I za pięć minut dzwonek do drzwi, siostra, szwagier i szanowni rodzice....
No ch*@ by to strzelił! Ja w takich sytuacjach oficjalnie wychodziłam z pokoju, szłam przejść się na miasto albo po prostu milczałam przez czas ich audiencji.
__________________
"Bezapelacyjnie... do samego końca- mojego lub jej..."


http://s7.suwaczek.com/20120609290113.png
asienka_1005 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-03, 21:44   #13
Telka10
Zakorzenienie
 
Avatar Telka10
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 3 890
Dot.: Małżeństwo... Ty+ On+ ?

Cytat:
Napisane przez asienka_1005 Pokaż wiadomość
Mieszkamy z Tż sami od 1,5 roku. Nie powiem, na początku jego rodzice potrafili dzień w dzień "przypadkiem" do nas zaglądać (mieszkamy na innych, oddalonych sporo osiedlach). Pewnego razu powiedziałam wprost, że ja się nie będę czuć jak intruz we własnym domu i nie życzę sobie tak częstych wizyt, bo nie po to mieszkamy teraz sami, by mamusia lub tatuś kontrolowali nasze życie. Jakoś moja Mama nigdy nie miała problemu z szanowaniem naszej prywatności- sama twierdzi, że to my musimy się ze sobą dogadać i być dobraną parą, a nie patrzeć na jakieś dalsze konotacje. Ale jego rodzina to masakra jakaś... Od tamtego momentu nie byli u nas w mieszkaniu (a było to parę ładnych miesięcy temu).
Uważam, że szacunek dla rodziców to jedno... ale wielbienie bóstwa "mamusi" i bóstwa "tatusia"- bóstw wścibskich i strasznie zakłamanych, ot co- to jakieś przegięcie. Oni w ogóle mają o sobie bardzo wysokie mniemanie. Uważają, że jako przewielebni rodzice mają prawo uczestniczyć w związkach swoich dzieci, bo to oznacza dbałość i troskę No żesz k*&%@!!! Litości!

---------- Dopisano o 20:20 ---------- Poprzedni post napisano o 20:14 ----------

A jak się zapatruje na przeprowadzkę do innego miasta/ kraju? Poruszaliśmy już ten temat. Ale szczerze- ja wolę być zamiejscowa, niż przyjmować za granicą rzeszę jego rodziny na wakacje nawet w środku zimy, bo będą mieli kaprys przyjechać na parę dni- bo tego bym w ogóle nie zniosła.
Niejednokrotnie wyjeżdżaliśmy z Tż na jakieś wakacje, czy po prostu krótki wypad za miasto, tak sobie na parę dni wynająć domek nad jeziorem. I- ku mojemu zdziwieniu, leżymy sobie w łóżku, a tu telefon- "No cześć, akurat przejeżdżamy przez Warszawę (210 km od miejsca naszego zamieszkania, gdzie nikt wcześniej nie wspominał o "przypadkowych" przejazdach!), zaraz wpadniemy do was". I za pięć minut dzwonek do drzwi, siostra, szwagier i szanowni rodzice....
No ch*@ by to strzelił! Ja w takich sytuacjach oficjalnie wychodziłam z pokoju, szłam przejść się na miasto albo po prostu milczałam przez czas ich audiencji.
Ja pierdziu....rodziców by się przydało wysłać na terapię (zresztą jak moją babkę i teściową). Co do wakacji: nie mówcie gdzie jesteście można też powiedzieć że w górach, gdy jesteście nad morzem i odwrotnie (to dopiero byłby ubaw jakby pojechali).
Dacie sobie radę jeśli Twój narzeczony zrozumie to co Ty, bo Ty zdecydowanie trzeźwo myślisz i wiesz czego chcesz. Jak w takim razie on się zapatruje na takie niezapowiedziane wizyty? Coś powiedział? Sprzeciwił się? Nie podoba mu się to, ale nic rodzicom nie powie? Czy dla niego to radość? Jeśli chcesz by oni nie przychodzili, to tylko Twój narzeczony musi im to powiedzieć...i to na tyle dobitnie, że nawet drzwi nie otwierać...oczywiście obrażą się, będą grozić, mówić, że masz zły wpływ, że synka przeciwko nim nastawiłaś...jeśli Twój narzeczony jest dojrzały to stanie po Twojej stronie i się nie podda...jeśli nie to ja bym kopnęła takiego za drzwi...(uwierz, że z wiekiem to nie przechodzi...moja babka wpadała bez zapowiedzi przez 20 lat...ojciec mało się ze szczęścia nie zesrał...przynosiła DLA NIEGO jedzenie, bo pewnie żona źle go karmi....krytykowała wszystko co robiła moja mama, a jemu się to podobało....nie bronił swojej żony i rodziny...teraz 50 letni znowu mieszka z mamusią nas ma w my jego też...)
__________________
- Kici kici, taś taś...
- Do lwa, motyla noga, do lwa?!




Szczęśliwi

Telka10 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-04, 09:09   #14
invisible_01
Zakorzeniona
 
Avatar invisible_01
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 23 947
Dot.: Małżeństwo... Ty+ On+ ?

Cytat:
Napisane przez asienka_1005 Pokaż wiadomość
Niejednokrotnie wyjeżdżaliśmy z Tż na jakieś wakacje, czy po prostu krótki wypad za miasto, tak sobie na parę dni wynająć domek nad jeziorem. I- ku mojemu zdziwieniu, leżymy sobie w łóżku, a tu telefon- "No cześć, akurat przejeżdżamy przez Warszawę (210 km od miejsca naszego zamieszkania, gdzie nikt wcześniej nie wspominał o "przypadkowych" przejazdach!), zaraz wpadniemy do was". I za pięć minut dzwonek do drzwi, siostra, szwagier i szanowni rodzice....
No ch*@ by to strzelił! Ja w takich sytuacjach oficjalnie wychodziłam z pokoju, szłam przejść się na miasto albo po prostu milczałam przez czas ich audiencji.
Nie wierzę... Dziewczyno, to przekroczyło wszelkie granice. Co na to Twój narzeczony? Pewnie nie widzi problemu i cieszy się, że rodzinka wpadła? Dla mnie związek z maminsynkiem to masakra i nigdy przenigdy nie związałabym się z takim osobnikiem.
invisible_01 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-04, 17:29   #15
asienka_1005
Raczkowanie
 
Avatar asienka_1005
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 406
Dot.: Małżeństwo... Ty+ On+ ?

Cytat:
Napisane przez Telka10 Pokaż wiadomość
Ja pierdziu....rodziców by się przydało wysłać na terapię (zresztą jak moją babkę i teściową). Co do wakacji: nie mówcie gdzie jesteście można też powiedzieć że w górach, gdy jesteście nad morzem i odwrotnie (to dopiero byłby ubaw jakby pojechali).
Dacie sobie radę jeśli Twój narzeczony zrozumie to co Ty, bo Ty zdecydowanie trzeźwo myślisz i wiesz czego chcesz. Jak w takim razie on się zapatruje na takie niezapowiedziane wizyty? Coś powiedział? Sprzeciwił się? Nie podoba mu się to, ale nic rodzicom nie powie? Czy dla niego to radość? Jeśli chcesz by oni nie przychodzili, to tylko Twój narzeczony musi im to powiedzieć...i to na tyle dobitnie, że nawet drzwi nie otwierać...oczywiście obrażą się, będą grozić, mówić, że masz zły wpływ, że synka przeciwko nim nastawiłaś...jeśli Twój narzeczony jest dojrzały to stanie po Twojej stronie i się nie podda...jeśli nie to ja bym kopnęła takiego za drzwi...(uwierz, że z wiekiem to nie przechodzi...moja babka wpadała bez zapowiedzi przez 20 lat...ojciec mało się ze szczęścia nie zesrał...przynosiła DLA NIEGO jedzenie, bo pewnie żona źle go karmi....krytykowała wszystko co robiła moja mama, a jemu się to podobało....nie bronił swojej żony i rodziny...teraz 50 letni znowu mieszka z mamusią nas ma w my jego też...)
Jak on się zapatrywał/ zapatruje na takie wizyty? Jemu jest po prostu głupio, bo widzi, jak mi się dymi z uszu ze złości, ale rzecz jasna zachowuje "twarz" i nikomu nic nie mówi. Oni mają w rodzinie jakiś taki dziwny... nawet nie wiem jak to opisać- u niego w rodzinie na rodziców nie mówi się złego słowa, nie podnosi się głosu, zawsze się z nimi zgadza- o nich zresztą napisałam w poprzednim poście (bóstwa...). Dla mnie to jest CHORE!!!
Oczywiście, gdy powiedziałam im, że nie życzę sobie takich wizyt (parę mies. temu to zrobiłam) to kilkakrotnie nie otworzyłam drzwi. Pocałowali klamkę, mimo, że byłam/ byliśmy w domu. On po prostu wychodził z siebie, ale w tej kwestii musiał dać za wygraną, bo sam zrozumiał, że oni stanowczo przesadzają. I owszem- usłyszałam już nie raz i słyszę nadal, że mam na niego ogromny wpływ... że nie umiem "utożsamić się z jego rodziną".
W ogóle już cyrki wychodzą pt. "nazwisko po ślubie"- ja chcę dwuczłonowe (zawsze chciałam), ale mamusia jest w szoku. I nie mam zamiaru mówić do nich per mamo i tato. Rodziców ma się jednych (ja zresztą zawsze miałam tylko Mamę, ojciec okazał się... no cóż, złym człowiekiem) i ja mam oczywiście na kolankach za nimi biegać, bo im się należy szacunek ponad wszystko?! No tyle, to jeszcze mi nie padło!
Mówię Wam, dziewczyny, ja po prostu czasem pukam się w głowę...

---------- Dopisano o 18:29 ---------- Poprzedni post napisano o 18:24 ----------

Mój Tż jest w trudnej sytuacji. Jak to ujęła moja siostra- tkwi między młotem a kowadłem. Ale niestety, skoro zdecydował się oświadczyć i powiedział "a", to musi powiedzieć "b", ja mam świadomość, że niejedno małżeństwo (mimo miłości) rozpadło się przez "opiekuńczych rodziców".
Nie po to zakładam swoją rodzinę, by ktoś mi dyktował jakieś normy i warunki.
A już w ogóle nie rozumiem, jak oni mogą buntować własnego dzieciaka- facet chce sobie ułożyć życie, a oni i tak swoje...
__________________
"Bezapelacyjnie... do samego końca- mojego lub jej..."


http://s7.suwaczek.com/20120609290113.png
asienka_1005 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-04, 21:12   #16
Telka10
Zakorzenienie
 
Avatar Telka10
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 3 890
Dot.: Małżeństwo... Ty+ On+ ?

Cytat:
Napisane przez asienka_1005 Pokaż wiadomość
Jak on się zapatrywał/ zapatruje na takie wizyty? Jemu jest po prostu głupio, bo widzi, jak mi się dymi z uszu ze złości, ale rzecz jasna zachowuje "twarz" i nikomu nic nie mówi. Oni mają w rodzinie jakiś taki dziwny... nawet nie wiem jak to opisać- u niego w rodzinie na rodziców nie mówi się złego słowa, nie podnosi się głosu, zawsze się z nimi zgadza- o nich zresztą napisałam w poprzednim poście (bóstwa...). Dla mnie to jest CHORE!!!

To taki straszny typ rodziny w której wszyscy "się kochają" a tak na prawdę to rodzice są nadopiekuńczy i rodzicielstwo to ich jedyny cel w życiu....bez tego czują się niepotrzebni. Oznacza to, że jakość małżeństwa rodziców Twojego narzeczonego jest znikoma...zła...itd, bo oni żyją tylko rodzicielstwem. Trudna sprawa...moja pani profesor (długoletnia terapeutka rodzin) czasami radziła młodym małżonkom w ogóle zerwać kontakt z takimi rodzicami do tego stopnia, że rodzice nie wiedzieli nawet gdzie młodzi mieszkają...bardzo drastyczna metoda, ale często jedyna, by sobie poradzić z takim problem. Opowiadała nam o małżeństwie, które nie powiedziało rodzicom męża gdzie mieszka i tylko młodzi odwiedzali rodziców. Poza tym wspólnie z terapeutką ustalili, że mąż (syn nadopiekuńczych rodziców) nie będzie odbierał więcej telefonów od mamy lub taty niż bodajże 3 razy w tygodniu - ściśle się tego trzymał. Oczywiście nie obyło się bez szantażów, płaczu, histerii...ale małżonkowie się nie dali i przetrwali i to. Ale jedno i drugie tego chciało - chciało być małżeństwem bez rodziców.

Oczywiście, gdy powiedziałam im, że nie życzę sobie takich wizyt (parę mies. temu to zrobiłam) to kilkakrotnie nie otworzyłam drzwi. Pocałowali klamkę, mimo, że byłam/ byliśmy w domu. On po prostu wychodził z siebie, ale w tej kwestii musiał dać za wygraną, bo sam zrozumiał, że oni stanowczo przesadzają. I owszem- usłyszałam już nie raz i słyszę nadal, że mam na niego ogromny wpływ... że nie umiem "utożsamić się z jego rodziną".

Ale czy on im to powiedział? że przesadzają? że to on nie chce by oni was tak często odwiedzali?

W ogóle już cyrki wychodzą pt. "nazwisko po ślubie"- ja chcę dwuczłonowe (zawsze chciałam), ale mamusia jest w szoku.

To akurat Twoja sprawa i nie musisz się z tego tłumaczyć.

I nie mam zamiaru mówić do nich per mamo i tato. Rodziców ma się jednych (ja zresztą zawsze miałam tylko Mamę, ojciec okazał się... no cóż, złym człowiekiem) i ja mam oczywiście na kolankach za nimi biegać, bo im się należy szacunek ponad wszystko?! No tyle, to jeszcze mi nie padło!
Mówię Wam, dziewczyny, ja po prostu czasem pukam się w głowę...

Akurat mówienie per mama, tata jest trudne po ślubie dla większości osób. Ja tego zwyczaju nie rozumiem. Zazwyczaj zwracam się bezosobowo lub na zasadzie "mama to...tata tamto" (nie odmieniam).


---------- Dopisano o 18:29 ---------- Poprzedni post napisano o 18:24 ----------

Mój Tż jest w trudnej sytuacji. Jak to ujęła moja siostra- tkwi między młotem a kowadłem. Ale niestety, skoro zdecydował się oświadczyć i powiedział "a", to musi powiedzieć "b", ja mam świadomość, że niejedno małżeństwo (mimo miłości) rozpadło się przez "opiekuńczych rodziców".
Nie po to zakładam swoją rodzinę, by ktoś mi dyktował jakieś normy i warunki.
A już w ogóle nie rozumiem, jak oni mogą buntować własnego dzieciaka- facet chce sobie ułożyć życie, a oni i tak swoje...
On nie tkwi miedzy młotem a kowadłem a między dojrzałem - nie dojrzałem. Jeśli on nie zrozumie istoty małżeństwa, to Ty będziesz między młotem a kowadłem. Jeśli nie pojmie, że to żona jest ważniejsza od mamusi i tatusia to nie będzie on w pełni Twoim mężem....będzie nadal syneczkiem...i będzie uważał, że mamusia i tatuś mają prawo podejmować decyzje dotyczące waszego małżeństwa...a już najgorsze jak będzie opowiadał o wszystkim...

Jeśli Twoje rozmowy nie pomagają to może umówcie się na wspólną wizytę do psychologa/poradni rodzinnej? Może to pomoże Twojemu narzeczonemu zrozumieć toksyczność jego rodziców i istotę małżeństwa. Czasem obca osoba pomaga spojrzeć obiektywnie na całą sytuację.
__________________
- Kici kici, taś taś...
- Do lwa, motyla noga, do lwa?!




Szczęśliwi

Telka10 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-05, 08:00   #17
asienka_1005
Raczkowanie
 
Avatar asienka_1005
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 406
Dot.: Małżeństwo... Ty+ On+ ?

Cytat:
Napisane przez Telka10 Pokaż wiadomość
On nie tkwi miedzy młotem a kowadłem a między dojrzałem - nie dojrzałem. Jeśli on nie zrozumie istoty małżeństwa, to Ty będziesz między młotem a kowadłem. Jeśli nie pojmie, że to żona jest ważniejsza od mamusi i tatusia to nie będzie on w pełni Twoim mężem....będzie nadal syneczkiem...i będzie uważał, że mamusia i tatuś mają prawo podejmować decyzje dotyczące waszego małżeństwa...a już najgorsze jak będzie opowiadał o wszystkim...

Jeśli Twoje rozmowy nie pomagają to może umówcie się na wspólną wizytę do psychologa/poradni rodzinnej? Może to pomoże Twojemu narzeczonemu zrozumieć toksyczność jego rodziców i istotę małżeństwa. Czasem obca osoba pomaga spojrzeć obiektywnie na całą sytuację.
Fajna odpowiedź. Dzięki
__________________
"Bezapelacyjnie... do samego końca- mojego lub jej..."


http://s7.suwaczek.com/20120609290113.png
asienka_1005 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-05, 09:17   #18
Telka10
Zakorzenienie
 
Avatar Telka10
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 3 890
Dot.: Małżeństwo... Ty+ On+ ?

Cytat:
Napisane przez asienka_1005 Pokaż wiadomość
Fajna odpowiedź. Dzięki
Najważniejsze po prostu, żebyś nie zostawiła tego na zasadzie "będzie co ma być"...."po ślubie się zmieni...". Już teraz ważne jest działanie Widzisz co jest nie tak więc musisz też pomóc to dostrzec narzeczonemu jeśli chcesz założyć z nim rodzinę
Życzę, by wszystko skończyło się jak najlepiej dla Was
__________________
- Kici kici, taś taś...
- Do lwa, motyla noga, do lwa?!




Szczęśliwi

Telka10 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-05, 11:08   #19
invisible_01
Zakorzeniona
 
Avatar invisible_01
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 23 947
Dot.: Małżeństwo... Ty+ On+ ?

Cytat:
Napisane przez asienka_1005 Pokaż wiadomość
Jak on się zapatrywał/ zapatruje na takie wizyty? Jemu jest po prostu głupio, bo widzi, jak mi się dymi z uszu ze złości, ale rzecz jasna zachowuje "twarz" i nikomu nic nie mówi. Oni mają w rodzinie jakiś taki dziwny... nawet nie wiem jak to opisać- u niego w rodzinie na rodziców nie mówi się złego słowa, nie podnosi się głosu, zawsze się z nimi zgadza- o nich zresztą napisałam w poprzednim poście (bóstwa...). Dla mnie to jest CHORE!!!
Oczywiście, gdy powiedziałam im, że nie życzę sobie takich wizyt (parę mies. temu to zrobiłam) to kilkakrotnie nie otworzyłam drzwi. Pocałowali klamkę, mimo, że byłam/ byliśmy w domu. On po prostu wychodził z siebie, ale w tej kwestii musiał dać za wygraną, bo sam zrozumiał, że oni stanowczo przesadzają. I owszem- usłyszałam już nie raz i słyszę nadal, że mam na niego ogromny wpływ... że nie umiem "utożsamić się z jego rodziną".
W ogóle już cyrki wychodzą pt. "nazwisko po ślubie"- ja chcę dwuczłonowe (zawsze chciałam), ale mamusia jest w szoku. I nie mam zamiaru mówić do nich per mamo i tato. Rodziców ma się jednych (ja zresztą zawsze miałam tylko Mamę, ojciec okazał się... no cóż, złym człowiekiem) i ja mam oczywiście na kolankach za nimi biegać, bo im się należy szacunek ponad wszystko?! No tyle, to jeszcze mi nie padło!
Mówię Wam, dziewczyny, ja po prostu czasem pukam się w głowę...

---------- Dopisano o 18:29 ---------- Poprzedni post napisano o 18:24 ----------

Mój Tż jest w trudnej sytuacji. Jak to ujęła moja siostra- tkwi między młotem a kowadłem. Ale niestety, skoro zdecydował się oświadczyć i powiedział "a", to musi powiedzieć "b", ja mam świadomość, że niejedno małżeństwo (mimo miłości) rozpadło się przez "opiekuńczych rodziców".
Nie po to zakładam swoją rodzinę, by ktoś mi dyktował jakieś normy i warunki.
A już w ogóle nie rozumiem, jak oni mogą buntować własnego dzieciaka- facet chce sobie ułożyć życie, a oni i tak swoje...
Mam tak samo jak Ty - również do przyszłych teściów nie mam zamiaru mówić "mamo, tato", chcę nazwisko swoje lub dwuczłonowe, na dodatek nie będziemy mieć ślubu kościelnego ani wesela, więc stanowimy wyjątek w rodzinie. Jego rodzicom niezbyt się to podoba - woleliby kościelny, tak samo jak krytykują inne rzeczy. Ale różnica między Twoim TŻ-tem a moim jest taka, że mój, mimo że rodziców szanuje bardzo i nie mówi o nich źle, mówi im: "Rozumiem, że macie inne zdanie, ale to nasze życie i to my podejmujemy decyzję". Nie wyobrażam sobie, żebyśmy żyli pod dyktando jego rodziców. Twój facet wcale nie jest między młotem a kowadłem. Zrozum, że jego rodzice nie widzą żadnych granic we wtrynaniu się w Wasze życie, bo on im tych granic nie wyznaczył. Rodzice mojego TŻ-ta czy moi w życiu nie wpadliby na pomysł niezapowiedzianej nagłej wizyty z całą rodzinką.

Rada jest jedna - albo Twój narzeczony weźmie się w garść, poważnie pogada z rodzicami, stanie wreszcie po Twojej stronie, albo ja nie widzę innego wyjścia jak rozstanie. W pewnym okresie życia facet powinien postawić własną kobietę przed rodzicami. W końcu to z Tobą chce założyć nową rodzinę. Bo póki co, to nie stoicie po jednej stronie barykady, tylko on stoi z całą rodzinką, a Ty sama naprzeciwko.
invisible_01 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-03-05, 14:33   #20
asienka_1005
Raczkowanie
 
Avatar asienka_1005
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 406
Dot.: Małżeństwo... Ty+ On+ ?

Cytat:
Napisane przez Telka10 Pokaż wiadomość
Najważniejsze po prostu, żebyś nie zostawiła tego na zasadzie "będzie co ma być"...."po ślubie się zmieni...". Już teraz ważne jest działanie Widzisz co jest nie tak więc musisz też pomóc to dostrzec narzeczonemu jeśli chcesz założyć z nim rodzinę
Życzę, by wszystko skończyło się jak najlepiej dla Was
Wiem, że się nie zmieni. Cudów po ślubie oczekiwać nie warto, nawet nie można. Dzięki, też wierzę, że się uda..

---------- Dopisano o 15:33 ---------- Poprzedni post napisano o 15:24 ----------

Cytat:
Napisane przez invisible_01 Pokaż wiadomość

Rada jest jedna - albo Twój narzeczony weźmie się w garść, poważnie pogada z rodzicami, stanie wreszcie po Twojej stronie, albo ja nie widzę innego wyjścia jak rozstanie. W pewnym okresie życia facet powinien postawić własną kobietę przed rodzicami. W końcu to z Tobą chce założyć nową rodzinę. Bo póki co, to nie stoicie po jednej stronie barykady, tylko on stoi z całą rodzinką, a Ty sama naprzeciwko.
Jestem w jakimś sensie sama przeciwko jego rodzince, dobrze jednak, że po swojej stronie mam dobrą własną rodzinę, w której mam wsparcie.
Najlepiej by było, gdybym na nic nie narzekała, uśmiechała się jak mysz do sera i chwaliła jego rodziców ponad niebiosa. Niestety tak się nie da.. Można pewne rzeczy udawać, ukrywać, ale czasem ta miarka zostaje przekroczona. Od początku miałam z nimi "pod górkę", bo właśnie od początku uważali, że mam zły wpływ (zbyt duży wpływ) na synka, że on jest we mnie za bardzo zapatrzony, a oni przecież "chcą" mieć syna przy sobie... A jak oni chcą, tak ma być przecież. Bo to są rodzice, im się należy- taki jest tok myślenia tych ludzi...
__________________
"Bezapelacyjnie... do samego końca- mojego lub jej..."


http://s7.suwaczek.com/20120609290113.png
asienka_1005 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-05, 14:59   #21
czarno_biala87
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 109
GG do czarno_biala87
Dot.: Małżeństwo... Ty+ On+ ?

Podniose na duchu te najbardziej zdołowane z Was.
Mój obecny mąż był zawsze bardzo zżyty z rodziną, a jego matka miała zawsze duży wpływ na swoje dzieci, często ingerowała w ich życie. Męczyliśmy się z tym tematem dłuuugo... Apogeum przyszło przy okazji ślubu kiedy to ona pokazała na co ją naprawdę stać. Były sytuacje typu "albo zrobicie tak jak ja chcę, albo na ślub nie przyjdę". Dramat, prawda? Ale kiepsko trafiła bo ja nie należę do ludzi, którym można coś narzucić. Darłyśmy koty przez długi czas, wpływało to też fatalnie na moje relacje z narzeczonym, bo przecież "jak on może jej pozwalać by się wtrącała".

Teraz jesteśmy po ślubie prawie 8 miesięcy, postawiłam sprawy na ostrzu noża. Albo żona albo matka. I obawiam się, że większość z Was będzie musiała rozwiązać to w ten sposób, bo facet sam z siebie nie wyjdzie spod łapska mamy. Dziś teściowa ogranicza sie do telefonów raz na jakiś czas z pytaniem co u synka (a wcześniej bywało że wywiad zbierała cała rodzina i dochodziło do 8 telefonów dziennie a każdy miał za zadanie wywrzeć presję!!), a kiedy się widzimy, owszem krytykuje to czy tamto ale nie przekracza granicy za którą mogłabym wybuchnąć.

Kłótnie chyba są nieuniknione, takie życie. Ale najważniejsze to nie dać teściowym satysfakcji, że pokonały synowe i te odeszły. Kochacie swojego faceta, trzeba pogodzić się z całym jego bagażem, ale nie trzeba z nim żyć.
czarno_biala87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Jeszcze przed ślubem


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:16.