Czy da się skończyć z piciem?

[karina_nina]

Napisane przez wielkanocna_baba

Czy znacie kogos, komu udalo sie przestac pic? Czy wogole istnieje szansa zeby raz na zawsze skonczyc z alkoholem? Przyznam ze probowalam juz wiele razy i ciagle wracam do nalogu. Najduzej wytrzymalam 6 misiecy, po tym jak zdecydowala sie na wszywke. Powiedzialam sobie ze wiecej sie na to niezdecyduje... za duze upokorzenie i niewola. Teraz jestem juz trzezwa 9 dzien i czuje ze mnie znowu nosi... powoli juz trace wiare w to, ze kiedykolwiek uda mi sie skonczyc z piciem. Chcialabym przestac ale nie umiem, za duzo problemow i alkohol wydaj sie od nich najlepsza odskocznia. A moze komus z was sie udalo i dla mnie jest jeszcze jakas nadzieja?

Może warto by było znaleźć coś innego na odskocznie? Starać się ograniczać alkohol stopniowo, nie rzucać go całkowicie, bo będzie większy głód. Stopniowo mam na myśli łyk mniej i co tydzień coraz więcej łyków mniej robić. Trochę śmieszna sprawa, ale działa, są o tym ksiązki Drugą możliwością jest pójście na odwyk.
Jeśli chodzi. o to czy znam ludzi, którzy przestali pić- tak, znam, jedną. Przestał pić ze względów zdrowotnych. Znalazł plusy i minusy picia i była walka. Ciężka, ale skuteczna

[Magdamadziax]

pewnie że da się przestać pić, wszystko to kwestia naszego samozaparcia i siły woli!

[groszek75]

Napisane przez karina_nina

Może warto by było znaleźć coś innego na odskocznie? Starać się ograniczać alkohol stopniowo, nie rzucać go całkowicie, bo będzie większy głód. Stopniowo mam na myśli łyk mniej i co tydzień coraz więcej łyków mniej robić. Trochę śmieszna sprawa, ale działa, są o tym ksiązki Drugą możliwością jest pójście na odwyk.
Jeśli chodzi. o to czy znam ludzi, którzy przestali pić- tak, znam, jedną. Przestał pić ze względów zdrowotnych. Znalazł plusy i minusy picia i była walka. Ciężka, ale skuteczna

Naprawdę ktoś tak radzi w ksiązkach ? Dziwne, papierosy to wiem, ze tak rzucaja mniej i w koncu w ogole, choc moja mama od razu odstawila, ale wlasnie choroba ja zmusiła, sama polozyla paczkę na stól i powiedziala ble, bo byla tak słaba i ja potem odrzucalo wręcz jak ktos palił

Ale picie, to juz w ogole jaka silna wola potrzebna, ze kieliszek tylko sobie raz dziennie pozwole i czy da się przy alkoholiźmie to nie wiem...

[martaakow]

Napisane przez groszek75

Naprawdę ktoś tak radzi w ksiązkach ? Dziwne, papierosy to wiem, ze tak rzucaja mniej i w koncu w ogole, choc moja mama od razu odstawila, ale wlasnie choroba ja zmusiła, sama polozyla paczkę na stól i powiedziala ble, bo byla tak słaba i ja potem odrzucalo wręcz jak ktos palił

Ale picie, to juz w ogole jaka silna wola potrzebna, ze kieliszek tylko sobie raz dziennie pozwole i czy da się przy alkoholiźmie to nie wiem...

Nie da się, to jakieś bzdury...
Alkoholik, jak zaczyna pić, to pije już do końca. Widziałam nie raz :/
Gdyby tak można było, to alkoholik nie musiałby zachować całkowitej trzeźwości, gdy chce z alkoholizmu wyjść, a mógłby sobie pozwolić np. na 2 piwka co weekend.
Ale na tym właśnie alkoholizm polega, że nie tylko pije się często czy non stop, ale nie ma się panowania nad ilością, nie można przestać.




Odnośnie palenia:
To chyba nie jest aż tak silne uzależnienie jak od alkoholu. Zresztą po sobie, rodzinie i wielu znajomych widze, że większość jest bardziej uzależniona od samego "rytuału" palenia, od nawyku sięgania po papierosa w określonych sytuacjacjach niż od samej nikotyny.
Ja paliłam 9 lat. Pewnego popołudnia stwierdziłam, że kończę z tym i więcej nie zapaliłam. Nie palę ponad rok i brakowało mi tego tylko przez pierwszy miesiąc może.

[karina_nina]

Napisane przez groszek75

Ale picie, to juz w ogole jaka silna wola potrzebna, ze kieliszek tylko sobie raz dziennie pozwole i czy da się przy alkoholiźmie to nie wiem...

Nie nie, żadnego pozwalania, bo już się zniechęcasz na początku. Chodzi o bardzo malutki krok, niewidoczny wręcz dla mózgu. Warto sukcesy również odnotować w zeszycie.
Dla ułatwienia można sobie wyobrazić, siebie bez nałogu. Jak się czuje, jakim jest człowiekiem, co myślą o nim inni. Warto też powiedzieć o postanowieniu otoczeniu- rodzinie znajomym. Codziennie sobie o tym przypominać.

[groszek75]

Tylko punkt tu musi byc taki zaczepienia, ze autorka chce byc zdrowa, żyć szczęsliwie, bo jak pije, bo np. jest za wrazliwa na wszystko i nie daje rady, to problem mamy głebszy

Znam tylko jeden przypadek w sumie taki bardziej mocno alkoholowy, to wujek, fakt byl bardzo wrazliwy, zazdrosny o ciotkę, matka do tego go nakręcała, niestety źle to sie skonczylo

Nie wiem czy u atorki jest to, ze wpadnie w cug , czy np. popija sobie lampki wina i tu widzi problem

---------- Dopisano o 12:47 ---------- Poprzedni post napisano o 12:43 ----------

u mnie np. charakter pomaga moj, ze ja bym w zaden nałog nie wpadla, czy picia, czy palenia czy tabletek itd. narkotyki, mam wiekszego stracha o zdrowie, o wstyd, znaczy, ze doprowadze swoj stan zdrowia do ruiny i u lekarzy bede sie wstydzic, ze sama to sobie narobilam.
Mam bardzo silny charakter, ale przy tym jestem z tych mega wrazliwych, nie popłacze sie przy nikim, ale tez wyrypię jak coś mnie "boli", czy jak sie dzieje komus krzywda, to od razu mam zastrzyk adrenaliny i działam, w środu cierpie to swoją drogą....

[karina_nina]

Ciekawe jaka jest przyczyna odskoczni, bo jak głębsze problemy (dobry przykład powyżej u groszka) to inaczej trzeba rozwiązać

[martaakow]

Napisane przez groszek75

Tylko punkt tu musi byc taki zaczepienia, ze autorka chce byc zdrowa, żyć szczęsliwie, bo jak pije, bo np. jest za wrazliwa na wszystko i nie daje rady, to problem mamy głebszy

Znam tylko jeden przypadek w sumie taki bardziej mocno alkoholowy, to wujek, fakt byl bardzo wrazliwy, zazdrosny o ciotkę, matka do tego go nakręcała, niestety źle to sie skonczylo

Nie wiem czy u atorki jest to, ze wpadnie w cug , czy np. popija sobie lampki wina i tu widzi problem

---------- Dopisano o 12:47 ---------- Poprzedni post napisano o 12:43 ----------

u mnie np. charakter pomaga moj, ze ja bym w zaden nałog nie wpadla, czy picia, czy palenia czy tabletek itd. narkotyki, mam wiekszego stracha o zdrowie, o wstyd, znaczy, ze doprowadze swoj stan zdrowia do ruiny i u lekarzy bede sie wstydzic, ze sama to sobie narobilam.
Mam bardzo silny charakter, ale przy tym jestem z tych mega wrazliwych, nie popłacze sie przy nikim, ale tez wyrypię jak coś mnie "boli", czy jak sie dzieje komus krzywda, to od razu mam zastrzyk adrenaliny i działam, w środu cierpie to swoją drogą....

Na to, czy ktoś się uzależnia, wpływa wiele rzeczy.
Przykładowo to, co opisałaś, że się przy nikim nie popłaczesz, pokazujesz, że jesteś silna, a w środku cierpisz, jest akurat częstym zachowaniem u osób, które się uzależniają, bo próbują sobie czymś zrekompensować to, że cierpią, a nie mogą po sobie pokazać.
Ale u Ciebie dochodzi ten strach przed używkami, więc nic takiego się nie dzieje.
A może u kogoś innego kombinacja nieokazywanie uczuć + strach przed używkami by i tak nie wystarczył, bo coś tam jeszcze po drodze by się zdarzylo.
Dodatkowo niektóre organizmy są bardziej, inne mniej oporne na różne substancje.


Już sama kofeina, która też jest używką, dobrze to obrazuje:
Niektórzy dostają po niej kopa do działania, są przyjemnie pobudzeniu, innym wali serce, jakby miało wyskoczyć, przez co czują się niespokojni, a ja np. nie mam żadnej reakcji (mogę iść spać po kawie).

[karina_nina]

Może powinnaś popracować nad dzieleniem się uczuciami z innymi?

[groszek75]

Napisane przez martaakow

Na to, czy ktoś się uzależnia, wpływa wiele rzeczy.
Przykładowo to, co opisałaś, że się przy nikim nie popłaczesz, pokazujesz, że jesteś silna, a w środku cierpisz, jest akurat częstym zachowaniem u osób, które się uzależniają, bo próbują sobie czymś zrekompensować to, że cierpią, a nie mogą po sobie pokazać.
Ale u Ciebie dochodzi ten strach przed używkami, więc nic takiego się nie dzieje.
A może u kogoś innego kombinacja nieokazywanie uczuć + strach przed używkami by i tak nie wystarczył, bo coś tam jeszcze po drodze by się zdarzylo.
Dodatkowo niektóre organizmy są bardziej, inne mniej oporne na różne substancje.


Już sama kofeina, która też jest używką, dobrze to obrazuje:
Niektórzy dostają po niej kopa do działania, są przyjemnie pobudzeniu, innym wali serce, jakby miało wyskoczyć, przez co czują się niespokojni, a ja np. nie mam żadnej reakcji (mogę iść spać po kawie).

Nie z tym płaczem nie mam problemu, bo nieraz jak mowie cos o czyms strasznie smutnym, to łzy leca, ale nie wpadne w ryk, o to mi chodzilo, a cierpie to swoja droga, bo taki świat, tacy ludzie

Tylko mi chodzi, ze mozemy dawac rady, ze mamy jedno życie, ze szkoda zdrowia, ale jak ktos tego nie chce, bo mu to nie leży, ten świat, to jego życie to mamy bardzo duży problem ...., bo , żeby pomoc musimy u niego znaleźć te iskierke, że warto żyć i to najlepiej w zdrowiu

Nieraz sie słyszy rady : masz dla kogo żyć.., no wlasnie , a jak ktos jest sam, albo go wszyscy dookola wnerwiaja i chcialby odejśc przed nimi, to jak pocieszać i pomóc

Musi taka osoba sama mocno chcieć i uwierzyć, że da radę, że w sumie po coś to robi, a problemów które mamy tym nie rozwiąze, a wręcz jej się nasilą

---------- Dopisano o 13:10 ---------- Poprzedni post napisano o 13:09 ----------

A kawa to dla mnie deser, na mnie nie dziala, ani spać, a ni kopa nie dostaje

[martaakow]

Napisane przez groszek75

Nie z tym płaczem nie mam problemu, bo nieraz jak mowie cos o czyms strasznie smutnym, to łzy leca, ale nie wpadne w ryk, o to mi chodzilo, a cierpie to swoja droga, bo taki świat, tacy ludzie

Tylko mi chodzi, ze mozemy dawac rady, ze mamy jedno życie, ze szkoda zdrowia, ale jak ktos tego nie chce, bo mu to nie leży, ten świat, to jego życie to mamy bardzo duży problem ...., bo , żeby pomoc musimy u niego znaleźć te iskierke, że warto żyć i to najlepiej w zdrowiu

Nieraz sie słyszy rady : masz dla kogo żyć.., no wlasnie , a jak ktos jest sam, albo go wszyscy dookola wnerwiaja i chcialby odejśc przed nimi, to jak pocieszać i pomóc

Musi taka osoba sama mocno chcieć i uwierzyć, że da radę, że w sumie po coś to robi, a problemów które mamy tym nie rozwiąze, a wręcz jej się nasilą

---------- Dopisano o 13:10 ---------- Poprzedni post napisano o 13:09 ----------

A kawa to dla mnie deser, na mnie nie dziala, ani spać, a ni kopa nie dostaje

No tak, ja po autorce widzę, że ona jeszcze nie chce.
Dostrzega problem, ale neguje możliwość wyjścia z niego. Mówi, że AA to wstyd, a terapia nie działa. Szuka wymówek, by móc dalej pić lub ewentualnie podejmować samodzielne próby rzucenia alkoholu, które z dużym prawdopodobieństwem skończą się porażką w pewnym momencie (brak wsparcia w kryzysowej sytuacji), co daje jej furtkę do nie rzucania alkoholu na zawsze i wmawiania sobie, że próbowała, ale no nie dało się.
Tylko pytanie, w którą stronę pójdzie autorka - czy jej świadomość nałogu popchnie ją do tego, by jednak uwierzyć w terapię i ją podjąć, czy też podda się nałogowi, uznając, iż jest on nie do pokonania.


Co do kawy to samo miałam na myśli - dla mnie deser. Napisałam, że mogę iść spać w sensie, że żadnego efektu pobudzenia, ale i senności też nie. Ale znałam kiedyś dziewczynę, która mogła pić tylko jakieś latte z mikroskopijną ilością kawy, bo inaczej ją nosiło, w takim negatywnym znaczeniu.

[groszek75]

Napisane przez martaakow

No tak, ja po autorce widzę, że ona jeszcze nie chce.
Dostrzega problem, ale neguje możliwość wyjścia z niego. Mówi, że AA to wstyd, a terapia nie działa. Szuka wymówek, by móc dalej pić lub ewentualnie podejmować samodzielne próby rzucenia alkoholu, które z dużym prawdopodobieństwem skończą się porażką w pewnym momencie (brak wsparcia w kryzysowej sytuacji), co daje jej furtkę do nie rzucania alkoholu na zawsze i wmawiania sobie, że próbowała, ale no nie dało się.
Tylko pytanie, w którą stronę pójdzie autorka - czy jej świadomość nałogu popchnie ją do tego, by jednak uwierzyć w terapię i ją podjąć, czy też podda się nałogowi, uznając, iż jest on nie do pokonania.


Co do kawy to samo miałam na myśli - dla mnie deser. Napisałam, że mogę iść spać w sensie, że żadnego efektu pobudzenia, ale i senności też nie. Ale znałam kiedyś dziewczynę, która mogła pić tylko jakieś latte z mikroskopijną ilością kawy, bo inaczej ją nosiło, w takim negatywnym znaczeniu.

to z tą kawą to chyba nieraz ludzie sobie ciut wmawiają, fakt i to moze byc mózgu uzależnienie, psychika tak dziala, jak slysze , ze rano ludzie : kawyyyy, bo padnę, nie moge wstac, pierwsze co, to włączają ekspres, to ja juz widze żoładek jaki biedny od razu

U nas siostrzeniec ma problem z dopalaczami i chodzil na terapie , byl w jakism osrodku, poznal dziewczyne, ona mocniej, bo jakies leki, ale uciekla, on z nia, niby jakos funkcjonuja, ale on tez taki wrazliwy, do tego gaduła, lubi, zeby kolo niego sie dzialo, nieraz tak marudzi jaki on biedny, ze tu chyba pies pogrzebany ...

Myśle, ze jak autorka juz zalozyla wątek, to potrzebuje jakiegoś kopa do dzialania, troche wspólczucia i poglaskania po glowie, ale tez wsparcia i dodania wiary, ze jej sie uda, bo jednka juz kiedys dala rade

[yomi145]

Cześć,
oczywiście, że się da! Po pierwsze - najważniejsze, że próbujesz! Nawet udało się 6 miesięcy. Okres załamania nie jest równoznaczne z tym, aby się poddawać (co często widać u ludzi). Każdy popełnia błędy i każdy ma wybór co zrobić dalej. Polecam Ci terapię i nawiązanie kontaktu z AA. Powinnaś się przełamać i dać sobie pomóc. Ludzie należący do AA są tacy jak inni - sama coś o tym wiem Trzymam za Ciebie mocno kciuki, to Ty decydujesz o swoim życiu i jeśli czegoś mocno chcesz to nawet po tysiącu porażek ostatecznie wygrasz. Tylko bądź otwarta na różne opcje mające na celu pomóc Ci.

[wielkanocna_baba]

@nougatka

a powiedź szczerze, znasz kogoś, komu się udało pozostać trzeźwym po takim leczeniu?

[nougatka]

Jak zgłosisz się na terapię, od razu przekonasz się, że takich osób jest całe mnóstwo. One wciąż przychodzą na spotkania grupowe, żeby potrzymać swoją motywację do pozostania w abstynencji. Ci, którzy twierdzą, że z alkoholizmu nie da się wyjść to zwykle szukają po prostu usprawiedliwienia dla swojej bezczynności. Jesli rzeczywiście, chcesz skonczyć z piciem, da się to zrobić. Trzeba tylko zgłosić się do odpowiednich osób i poprosić je o pomoc.

[Magianelka]

Oczywiście, że da się skończyć z piciem, ale musisz mieć ogromne wsparcie ze strony rodziny, przyjaciół. Jednak, przede wszystkim, musisz sama tego chcieć

Znam wiele osób, którym nie udało się z tego wyjść i nie ma ich już na tej ziemi, bo właśnie brakowało im tej pomocy od strony bliskich oraz samozaparcia. Alkohol jest bardzo zgubny i nie rozwiązuje on żadnych problemów!!!! Pomyśl, czy chcesz się stoczyć na samo dno przez %? Czy chcesz tam właśnie się znaleźć? Alkohol prowadzi właśnie tam.

Znajdź sobie jakieś zajęcie/hobby, by nie myśleć o alkoholu.