Technikum/studia na ile przydatne?

[smerfna11]

No właśnie. Na ile przydały Wam się studia/zawodówka/ technikum?
Pracujecie w zawodzie? Czy drugi raz podjęlibyście tą samą decyzje w kwestii szkół? Czy wykonujecie prace, w których była one konieczne czy wystarczałoby samo wykształcenie ogólne?

[Leseratte93]

Napisane przez smerfna11

No właśnie. Na ile przydały Wam się studia/zawodówka/ technikum?
Pracujecie w zawodzie? Czy drugi raz podjęlibyście tą samą decyzje w kwestii szkół? Czy wykonujecie prace, w których była one konieczne czy wystarczałoby samo wykształcenie ogólne?

Studia I stopnia rozwinęły moją językową pasję i trochę podszlifowały dotychczasową znajomość języka, co uważam za przydatne, ale przede mną jeszcze II stopień - wtedy będę mogła wypowiedzieć się szerzej. Mam też niewielką ilość znajomych po technikum informatycznym i elektronicznym (i takie studia również wybrali) - z tego, co kiedyś mi opowiadali, to ukończenie technikum pozwoliło im na łatwiejsze wdrożenie się w obrane studia, np. lepiej sobie radzili na laboratoriach, bo z niektórymi zagadnieniami (podstawy) zetknęli się na przedmiotach zawodowych.

Dziś żyjemy w takich czasach, że często robimy coś, co nie do końca jest powiązane ze studiami. W niektórych branżach, np. w księgowości już mało kiedy można trafić na wymóg ukończenia FiR, częściej piszą ogólnie - wykształcenie ekonomiczne, co często obejmuje kilka różnych kierunków.

[okapi]

Ja uważam, że studia mają sens tylko wtedy, gdy są przemyślanym i świadomym wyborem i jest to kierunek, który faktycznie wyposaży absolwenta w umiejętności i wiedzę potrzebną do wykonywania jakiegoś konkretnego zawodu. Żeby nie rozpętywać burzy nie będę rzucać żadnych nazw uczelni, czy wydziałów, ale dodam tylko, że refleksje powinny się nasuwać po przejrzeniu wysokości progów punktowych, punktowanych przedmiotów, liczby chętnych, czy rankingów (choć to ostatnie nie zawsze bywa obiektywnym odzwierciedleniem sytuacji). Reszta - tj. kierunki, na które wystarcza podejrzanie niska suma punktów, albo na które przyjmują wręcz "jak leci" byle zapełnić miejsca, to (w znacznej większości przypadków) po prostu przedłużanie sobie liceum (Piszę to jako osoba, która przez chorobę w klasie maturalnej i niskie wyniki z matury miała "przyjemność" spędzenia, a raczej zmarnowania roku życia na takich "pseudostudiach" I myśl, że niektórzy z mojego roku prześlizgną się przez te studia i będą tytułować się jako specjaliści sprawia, że martwię się o ten kraj).

Nie rozumiem, czemu panuje w społeczeństwie taka presja na wykształcenie wyższe i patrzenie z góry na osoby bez studiów. Nie oszukujmy się - są ludzie zdolni i mniej zdolni. Ci drudzy wyszliby o wiele lepiej na uzyskaniu jakiegoś fachu i rozpoczęciu pracy niż studiowaniu taboretoznawstwa w wyższej szkole w pcimiu dolnym (najlepiej zaocznie i przyjęci wg kolejności zgłoszeń), żeby chwalić się dyplomem, który i tak nic im nie da. Nie wspominając nawet o postępującej dewaluacji tytułów naukowych...

[Leseratte93]

Napisane przez okapi

Ja uważam, że studia mają sens tylko wtedy, gdy są przemyślanym i świadomym wyborem i jest to kierunek, który faktycznie wyposaży absolwenta w umiejętności i wiedzę potrzebną do wykonywania jakiegoś konkretnego zawodu. Żeby nie rozpętywać burzy nie będę rzucać żadnych nazw uczelni, czy wydziałów, ale dodam tylko, że refleksje powinny się nasuwać po przejrzeniu wysokości progów punktowych, punktowanych przedmiotów, liczby chętnych, czy rankingów (choć to ostatnie nie zawsze bywa obiektywnym odzwierciedleniem sytuacji). Reszta - tj. kierunki, na które wystarcza podejrzanie niska suma punktów, albo na które przyjmują wręcz "jak leci" byle zapełnić miejsca, to po prostu przedłużanie sobie liceum (Piszę to jako osoba, która przez chorobę w klasie maturalnej i niskie wyniki z matury miała "przyjemność" spędzenia, a raczej zmarnowania roku życia na takich "pseudostudiach" I myśl, że niektórzy z mojego roku prześlizgną się przez te studia i będą tytułować się jako specjaliści sprawia, że martwię się o ten kraj).

Nie rozumiem, czemu panuje w społeczeństwie taka presja na wykształcenie wyższe i patrzenie z góry na osoby bez studiów. Nie oszukujmy się - są ludzie zdolni i mniej zdolni. Ci drudzy wyszliby o wiele lepiej na uzyskaniu jakiegoś fachu i rozpoczęciu pracy niż studiowaniu taboretoznawstwa w wyższej szkole w pcimiu dolnym (najlepiej zaocznie i przyjęci wg kolejności zgłoszeń), żeby chwalić się dyplomem, który i tak nic im nie da. Nie wspominając nawet o postępującej dewaluacji tytułów naukowych...

Uważasz więc, że np. studia matematyczne, filozoficzne etc. (a tam biorą ludzi jak leci, bo mało oblegany kierunek, więc i punktów malutko) to przedłużenie liceum?

Taka presja panuje, bo teraz praktycznie każdy ma możliwość studiowania. Wystarczy zdać maturę na 30%. Spora ilość magistrów na rynku powoduje to, że pracodawcy wolą wybrać osobę lepiej wykształconą. Na szczęście rynek i tak wszystko weryfikuje.

[xandrax95]

Ja powiem jak to wygląda z mojej perspektywy. Ukończyłam technikum-niszowe. Bardzo rozwijające+ze świetnym, opłacalnym zawodem ALE mało znaczące na rynku bez uzyskania dyplomu wyższej uczelni. Taka prawda. Ponieważ jest to zawód typowo techniczno-artystyczny-cały czas trzeba być że tak powiem w temacie, siedzieć w aktualnych trendach, Trzeba to po prostu lubić i się temu poświęcić. No chyba, że ktoś w wieku 20 lat jest na tyle obrotny że już zakłada swoją firmę-wtedy jest szansa na to, by się wybić Jednak po samym tytule technika..cóż..Ale nie żałuję, wiele się nauczyłam. Jednak nie wiem, czy to jest "to"

[elizaz777]

Zawsze można zrobić najpierw technikum, a później studia