Jak wyglądały Wasze śluby i wesela i dlaczego akurat taka forma?

[herbata_moim_zyciem]

Hej.

Jestem na etapie myślenia o ślubie i ciekawi mnie, jak to było u Was.

Brałyście ślub kościelny czy cywilny? Z weselem czy bez? Jak duże? Jak wyglądały? Czy to była dobra decyzja?

Miałyście kamerzystę i fotografa? Jakieś specjalne atrakcje?

Jeśli były to skromne uroczystości - co Wami pokierowało, co na to rodzina?

Ile czasu organizowałyście imprezę?

[MissCath]

Napisane przez herbata_moim_zyciem

Hej.

Jestem na etapie myślenia o ślubie i ciekawi mnie, jak to było u Was.

Brałyście ślub kościelny czy cywilny? Z weselem czy bez? Jak duże? Jak wyglądały? Czy to była dobra decyzja?

Miałyście kamerzystę i fotografa? Jakieś specjalne atrakcje?

Jeśli były to skromne uroczystości - co Wami pokierowało, co na to rodzina?

Ile czasu organizowałyście imprezę?

Ślub kościelny, innego nie braliśmy pod uwagę z racji, że oboje jesteśmy wierzący. Co do wesela, to nasz pomysł ewoluował. Początkowo mówiliśmy między sobą, że tylko obiad i do domu, ale koniec końców stanęło na małym weselu dla 40 osób z DJem.

Nie było kamerzysty, była tylko pani fotograf - nie chcieliśmy kamerzysty od początku, uważaliśmy to za zbędny wydatek (nikt tych filmów nie ogląda, poza tym nie jesteśmy osobami wybitnie śmiałymi, a sam DJ przyznał, że przed kamerą ludzie zachowują się sztywno). Nie żałujemy swoich decyzji, rodzina też popierała małe wesele - a naszym głównym powodem robienia małej uroczystości były powody finansowe, ale też takie, że oboje czujemy się dobrze w gronie najbliższych, a nie dalszych i bliższych kuzynów, ciotek.

Całość zorganizowaliśmy w około rok.

[shaylla]

Ślub kościelny (jak koleżanka wyżej - oboje jesteśmy wierzący, więc nie braliśmy pod uwagę innej możliwości).
Wesela brak, obiad w restauracji dla najbliższej rodziny. Na drugi dzień w podróż poślubną

Nie było kamerzysty, fotografa, atrakcji. Ja nie znoszę rodzinnych zlotów i tego typu imprez. Najchętniej to w ogóle oprócz świadków nikogo bym nie zapraszała, ale aż takiej chamówy nie chciała robić.

Rodzina - męża zrozumiała i podobał im się pomysł; moja - nie do końca, chyba do teraz mają nas za jakieś gorsze małzeństwo bo nie było imprezy...

Organizacja - wizyta w urzędzie, ze 2 razy u księdza i raz w restauracji ustalić menu. Sukienkę zamówiłam z zalando. Koniec organizacji

Ja absolutnie nie żałuję, dzisiaj zrobiłabym dokładnie tak samo. Nie neguję wesel - jak ktoś je lubi to czemu nie. Mnie niesamowicie męczą, a jeszcze jakby ktoś za mną łaził z kamerą czy aparatem to chyba bym zabiła... Po prostu każdy musi znaleźć swój sposób na ten dzień.

[voice_of_silence]

Ja jestem po ślubie cywilnym. Początkowo rozważaliśmy obiad dla najbliższej rodziny, później niedużą imprezę do ok. północy a następnie, poprzez porównanie kosztów takiej imprezy i wesela do godzin porannych, zdecydowaliśmy się na małe wesele na łącznie 50 osób.

Ślub z weselem zorganizowaliśmy w ciągu pół roku.

Nie była to ani skromna uroczystość, ani weselisko. Oboje z mężem lubimy wesela i spotkania w gronie rodziny, chciałam jednak zachować umiar i rozsądek nie zapożyczając się z okazji swojego ślubu ani nie musząc na niego pracować latami.

Nie było kamerzysty, jedynie fotograf. Nie było fotobudek, aniołków na szczudłach ani modnych dzisiaj prezentów dla gości.

Chciałam żeby było uroczyście i elegancko, bez zbędnych atrakcji i jakiejś pompy, bo wyobrażam sobie że wesele samo w sobie jest atrakcją, okazją do spotkania z najbliższymi i dzielenia się radością.

Wyszło bardzo fajnie. Spodziewaliśmy się zabawy do 3, może 4 nad ranem, ale nasi goście jeszcze o siódmej rano dojadali resztki ze stołu bawiąc się w najlepsze.

Nie żałuję, ale gdybym mogła zdecydować jeszcze raz, za te pieniądze pojechałabym z narzeczonym do Portugalii i wzięła romantyczny ślub na plaży a później została na długi urlop. Niestety lub stety, jak wygląda Portugalia dowiedziałam się dopiero po ślubie

[Kikia]

Ślub cywilny (jakoś nie jesteśmy wybitnie wierzący, wiec nie poddaliśmy się tej hipokryzji, że nie chodzimy w ogóle do Kościoła, ale ślub w nim trzeba wziąć) i obiad w restauracji do 22, a potem jeszcze siedzieliśmy w hotelu, jedni krócej, inni dłużej. Wszystkich było nas 37 osób.
Tak chcieliśmy i tak zrobiliśmy, chcieliśmy spędzić czas z najważniejszymi osobami i czuć się przy tym dobrze - a na pewno nie byłoby tak, gdybyśmy zrobili wielkie wesele, zaprosili kogo się da i kasy multum przy tym wydalibyśmy. Choć potem zastanawiałam się czy jakbyśmy robili jeszcze raz nie pokusić się o dja i tańce, ale że ja weselnych tańców nie lubię, myślę, że drugi raz byłby dokładnie taki sam jak pierwszy . Jedynie co pogoda mogłaby być lepsza..
I mimo że właśnie nie było żadnych tańców, sam obiad, to większość znajomych często wspomina, jak u nas było fajnie, a jeszcze inni znajomi, którzy planowali wielki ślub, chcą teraz swój zrobić tak jak u nas było
Cała organizacja zajęła nam 5 miesięcy, ale myślę, że i w miesiąc, góra dwa, też by dało rady (garnitur kupowaliśmy w poniedziałek, z poprawek odbieraliśmy w piątek, w sobotę ślub ). U nas przedłużyło się tylko i wyłącznie przez brak terminów w USC :P (byliśmy w kwietniu, chcieliśmy w lipcu, a skończyło się się wrześniu)
Nie interesowało nas co na to inni - to nasz dzień i decyzja należała tylko i wyłącznie do nas. Zdjęcia robili nam znajomi (zajmują się tym tez profesjonalnie), kamerzysty nie było. Tak samo żadnych oczepin, zabaw, podziękowań itp.

[kaledonia]

Napisane przez herbata_moim_zyciem

Hej.

Jestem na etapie myślenia o ślubie i ciekawi mnie, jak to było u Was.

Brałyście ślub kościelny czy cywilny? Z weselem czy bez? Jak duże? Jak wyglądały? Czy to była dobra decyzja?

Miałyście kamerzystę i fotografa? Jakieś specjalne atrakcje?

Jeśli były to skromne uroczystości - co Wami pokierowało, co na to rodzina?

Ile czasu organizowałyście imprezę?

Najpierw cywilny w USC.
Nie miałam nawet sukni ślubnej i poszłam do ślubu w koronkowej, beżowej sukience, która była w mojej szafie od zawsze.
Bez fotografa. Bratowa i kolega męża robili nam zdjęcia.
Zaprosiliśmy tylko rodziców, rodzeństwo ( po 1 szt z każdej strony ), mojego dziadka z żoną i tyle !
Był tort kupiony w cukierni, kawa w mieszkaniu moich rodziców i po wszystkim.
Dalsza rodzina się dowiedziała, bo zmieniłam nazwisko na podwójne i wrzuciłam jedno zdjęcie na FB i delikatnie mówiąc nie byli zadowoleni, że ich nie zaprosiliśmy.

Pół roku później kościelny.
Suknia ślubna była, ale też bez szału, bo na 1 dzień nie wydałabym nie wiadomo ile ( nie żałuję ! ), za to poszalałam z biżuterią, ale ją noszę cały czas, na okazje rodzinne.
Przyjęcie od ok 21 do 2 czy 3 rano, standardowo ze 4 posiłki ( teraz uważam, że za dużo ), nie było żadnych poprawin. 65 osób, rodzina w dużej mierze przyjezdna i dla połowy gości zapewnialiśmy noclegi.
DJ i fotograf , bez kamerzysty. Na ślubie fotki i weselu, żadnych przygotowań i sesji poślubnych.
Część niezadowolona, bo impreza w lokalu, nie OSP i zespołu nie było Część mega zadowolona, bo to była bardzo rodzinna i kameralna impreza, gdzie się ludzie znali, nawet moi znajomi z moją rodziną
Nie wynajmowaliśmy auta, bo do ślubu poszliśmy pieszo ( kaplica obok mieszkania moich rodziców ), a po ślubie zabraliśmy się ze świadkiem jego autem, które tylko kokardkami na szybko po ślubie udekorowaliśmy
Takich prezencików dla gości, o których czytałam na tym forum nie było, u nas tradycyjnie pudełka kupione w makro i ciasto, no i wódka na odchodne. Wódki było kupionej aż za dużo, ale ja nie mam pijącej rodziny, raczej wolą winko.
Wesele organizowałam zdalnie, bo nie mieszkam w rodzinnym mieście od ponad 10 lat. Musieliśmy się pojawić tylko na sali, potem przed samym ślubem z DJem i fotografką
Zaczęliśmy się rozglądać za salą i usługodawcami rok przed kościelnym. W Łodzi nie było dużego problemu, duży wybór.
Przerażały mnie ceny niektórych fotografów, często sięgające połowy budżetu za salę