|
Notka |
|
W krzywym zwierciadle odchudzania Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
|
|
Narzędzia |
2011-06-10, 12:20 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 3
|
Czy to już bulimia?
Właściwie nie wiem od czego zacząć. Potrzebuję pomocy, ale nie jestem w stanie po raz kolejny podnieść się i dalej 'walczyć'. Nigdy jeszcze nie było ze mną tak źle jak teraz...
Może zacznę od początku. Zawsze miałam XXkg nadwagi. W dzieciństwie mi to nie przeszkadzało, schody zaczęły się gdzieś koło 4 klasy podstawówki. Od zawsze ciągnęło mnie do chłopców. Nikt nigdy nie spojrzał na dziewczynę w rozmiarze XL. Zaczęły się pierwsze zawody miłosne, pierwsze małe załamania. Nie pamiętam nic z okresu 5 i 6 klasy. Zapewne wspomnienia były zbyt bolesne i po prostu wymazałam je z głowy. Potem zrozumiałam, że kluczem do sukcesu jest szczupła sylwetka. W mojej głowie sukces = uznanie znajomych, akceptacja ze strony tż'ta (w ogóle posiadanie tż) razem z wszystkimi atrybutami w stylu: wypady do kina, do parku, spędzanie razem czasu, długie rozmowy etc. Tak zaczęły się okresy kilkunastodniowych głodówek przeplatanych obżarstwem. Jedyna data, która zapadła mi w pamięć to 10 czerwiec 2009r. Wtedy pierwszy raz zwróciłam to co zjadłam po napadzie. Minęły dwa lata a ze mną jest coraz gorzej. Były okresy względnej normalności, potrafiłam przywrócić siebie do pionu. Teraz już nie potrafię. Codziennie wymiotuje, codziennie jem spore ilości przeróżnych rzeczy. Nie pamiętam kiedy ostatnio normalnie zasnęłam. Każdego wieczoru leżę dwie, trzy godziny w łóżku. W końcu zasypiam wyczerpana płaczem. Nie mam już chyba żadnych oporów, zaliczyłam wymiotowanie w szkole, w domu przy 'przyjaciółce', wydrapywanie ran na nogach (chyba z bezsilności), wspomaganie się efedryną i pseudoefedryną, upijanie by choć przez moment nie myśleć. Staczam się i to mnie przeraża, nie chcę już palić ani pić, nie chcę już się obżerać. Nie wiem czy kwalifikuje się do bulimii? Najgorsze jest to, że nikogo nie interesuje. Ani rodziców, ani znajomych, nawet mojej jedynej 'przyjaciółki'. Kilka dni temu opowiedziałam wszystko pewnej osobie, która do tej pory nie może w to uwierzyć. Dlaczego? Przecież jestem ciągle uśmiechnięta i nigdy nie narzekam... Ta osoba bardzo mi pomogła tym, że chociaż chciała wysłuchać. Jest jeszcze jedna sprawa. Do tej pory nie przeszło mi szukanie na siłę drugiej połówki. Znam kogoś, kto ma świetny charakter, słucha tej samej muzyki, ma takie samo poczucie humoru, łączy nas bardzo wiele cech. Prawie codziennie widzę, jak on przymila się do dziewczyny, która jest szczupła. Nie jest ani ładna, ani mądra. Po prostu jest szczupła. Nie wiem jak on, osoba na prawdę inteligentna, może tolerować kogoś kto jest kompletnym pustakiem. Ja rozumiem, słuchanie gwiazdek disneya, czytanie romansideł i oglądanie vivy nikogo nie dyskwalifikuje, ale ona nie ma za gorsz charakteru, na prawdę nie ma o czym z nią porozmawiać. Chyba, że ktoś lubi słuchać głupiego śmiechu jako odpowiedzi na zadane pytania... Najgorsze jest to, że on wie o tym, co ja czuje. Wie i nic nie robi. Wystarczyłoby mi zwykłe 'nie masz u mnie szans' albo cokolwiek... Pewnie pomyślicie, że to nie koniec świata. Próbowanie od kilku lat, ciągle ta sama sytuacja, ciągle ta sama ja, komplety brak zrozumienia, pochwał z którejkolwiek strony. To wszystko doprowadziło mnie do tego, że nie widzę żadnego sensu. Nic się nie zmieni, więc po co mam dalej się męczyć? Po raz nie wiem który wstałam z myślą, że dzisiaj będzie dobrze. Po raz XXX nie jest dobrze, nie jest nawet o troszeczkę lepiej. Co mam zrobić? Na pewno nie wybiorę się do lekarza, bo nie mam jeszcze 18 lat, a moi rodzice nie widzą problemu. Nie chcą widzieć, bo jak to, ona, przykładna córka u psychologa? Nieee. Po tych dwóch latach czuję skutki głodzenia się, obżerania, wymiotowania. Psychiczne i fizyczne, te drugie mniej dają o sobie znać, ale jednak są. Zapomniałam dodać: przy 160cm ważyłam od 55 do 80kg, aktualnie jakieś 74. |
2011-06-10, 22:10 | #2 |
Zadomowienie
|
Dot.: Czy to już bulimia?
Tu nikt diagnozy nie postawi, ale to pewnie jest bulimia.
Co do powiedzenia otoczeniu - ja się nie dziwię, bo gdybym była pod tym względem normalna to też pomyślałabym, że 'bez jaj, ja też się objadam czasami i nie robię z tego wielkiego halo, po co zaraz wymiotować'. Tego się nawet nie da wytłumaczyć... Ja więc nie mówię, powiedziałam tylko jednej osobie w pełni, bo zrozumiała (a i tak czuję, że myśli, że jestem stuknięta). A trzy inne osoby tak jakby zbyły - nie rozumieją, bagatelizują... nie wiem, w każdym razie po pierwszych reakcjach nie wdawałam się w szczegóły i odpuściłam. Nie są to osoby z mojego bliskiego otoczenia, raczej nie widuję się z nimi codziennie itp. Z bliższego otoczenia nie wie nikt i niech tak zostanie. Nie masz 18 lat - przeczytaj ten wątek https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=534478 . Najprościej po prostu będzie iść do psychologa szkolnego (musisz się przełamać, ja dałam radę, choć prześlizgiwałam się żeby mnie nikt nie widział i nie żałuję). Tyle że teraz wakacje będą... Więc druga opcja - pójdź w małym ukryciu do lekarza rodzinnego po skierowanie do psychologa. A jak się spyta po co to powiedz, że męczą Cię koszmary i masz lęki nocne (cokolwiek, jeśli nie chcesz mówić o zaburzeniach). No i wtedy umów się do psychologa tam gdzie Tobie pasuje. Jedno jest pewne - musisz coś z tym zrobić, bo to nie jest normalne. Mam nadzieję że chociaż trochę pomogłam. Pisz jak masz jeszcze jakieś pytania albo przemyślenia Edytowane przez alka132 Czas edycji: 2011-06-10 o 22:16 |
2011-06-13, 11:03 | #3 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 5 621
|
Dot.: Czy to już bulimia?
Cytat:
Ja bym została przy wersji z pedagogiem szkolnym, który, autorko, może nawet wezwać Twoją mamę lub tatę do szkoły na rozmowę, jeśli tak ustalicie. Bo z problemem, jaki masz na pewno trzeba coś zrobić, zanim zrujnujesz sobie zdrowie. Trzymam kciuki. A co do sytuacji z chłopakiem, cóż, nie zawsze nasze uczucia są odwzajemniane a inni ludzie mają prawo interesować się osobami, które nam wydaja się nieciekawe. Trudno, może po prostu akurat Ty i Twój przyjaciel nie jesteście pisani sobie jako para. Jeśli na prawdę mu ufasz, po prostu szczerze z nim porozmawiaj. Jeśli z jakichś powodów nie chcesz, pozwól sprawom płynąć ich własnym biegiem. Pozdrawiam! |
|
2011-06-13, 11:40 | #4 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-05
Lokalizacja: Kraina mlekiem i miodem płynąca
Wiadomości: 950
|
Dot.: Czy to już bulimia?
Dziewczyno, bardzo mi Cię szkoda
I obawiam się, że to właśnie chyba jest bulimia z której bardzo trudno się wyleczyć... Wiesz musisz coś zrobić, musisz porozmawiać z rodzicami, muszą Cię wysłuchać, bo prędzej czy później może stać się tragedia. Poromawaj też z Pedagog szkolną, musisz coś z tym zrobić, bo nie ma z tym żartów. Powiem Ci, że w czoraj zmarła moja kuzynka 18 lat miała! i nie wiadomo dlaczego?! Rodzice nie zgodzili się na sekcję zwłok, a zastali ją w łazience jak ,,jeszcze'' ciężko oddychała. Nie wiem co, nie wiam jak ale wiem tyle że od jakiś 2-3 lat się odchudzała i wiem, że bardzo schudła same kości, potem tak chodźby troszkę przytyła (wyglądała bardziej rormalniej) i wiem tyle, że często była w łazience i wymiotywała... Sama nie wiem co się stało, ale mi się zdaje, że może się tym odchudzaniem wykończyła, może brała jeszcze jakieś tabletki albo coś pomieszała? Najbardziej nie mogę zrozumieć tego czemu nie zgodzili się na sekcję zwłok? Bardzo mi jej szkoda Więc dziewczyno musisz iść do kogoś zaufanego i wszystko wytłumaczyć, musisz z tego wyjść i zacząć normalnie żyć. A co do chłopaka, to wiesz w miłości różnie bywa,porozmawiaj z nim najlepiej... Pozdrawiam i trzymam kciuki |
2011-06-19, 11:03 | #5 | |
Rozeznanie
|
Dot.: Czy to już bulimia?
Cytat:
Witaj Smutne jest to co piszesz (bo ja też jestem gruba mam 177 cm i ważę 97 kg - stosowałam Adipex ale mi nie pomógł bo mam niedoczynność tarczycy) bo to że wstyd, że córka poszła by do psychologa to patologia tak patologia-sama w takiej żyłam. Teraz mam 37l i baaardzo zwichrowane życie Każdy napisze,że sama sobie wszystko wybrałam ale to nie prawda!!!! Szukałam miłości i akceptacji (Jak nie czułam miłości to kończyłam związek, nigdy nie byłam z nikim na siłę)Bo z bogatej rodziny!!!!! I co z tego, jak ja mówiłam coś u psychologa to potem była rozmowa z rodzicami, a rodzice robili ze mnie jawnie idiotkę ,że ja sobie wszystko wymyślam a mówiłam prawdę A co do chłopaka zgodzę się z dziewczynami nie jest Ciebie wart i chociaż czasami mocno nam się wydaje ,że pasujemy do siebie to tak nie jest Najwidoczniej też ma kompleksy skoro woli blond, głupkowatą piękność niż mądrą dziewczynę. Nie rozmawiała bym z nim tylko odcięła się od niego...... I nie jest tak mądry jak Ty skoro wie co do niego czujesz a jest z inną bez słowa wyjaśnienia dla Ciebie. Nie walczyłabym o niego bo na to nie zasługuje Tylko ludzie słabi żyją w grupach Trzymaj się Jak coś pisz na priv
__________________
Jem mniej bramy Raju są wąskie 100kg... 95kg... 92kg.Wstępny cel: 89 kg |
|
Nowe wątki na forum W krzywym zwierciadle odchudzania |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 20:42.