Jak zacząć jeść...normalnie?

[matryca3]

miaąłm taka sama sytujacje, meczyłam sie z nia od kwietna tego roku.. wiecie co na poczatku to było kompulsywne odzywianie sie ale gdy powrociłam do szkoły trche sie zmieniło juz w kołko nie myslałąm o jedzeniu napady przystopowały ale nadal sobie wmawiałąm ze jeste chora a ra ztak pozadnie pomyslałam ze juz mi to przeszło teraz pozostało tylko łąkomstwo, wtknełam to sobie i troche pomogło, czasem teraz zdarzy mi sie wpadka ale rzadko, to myslenie tak jak mówiłysce co 10 minut czy juz moge zjesc tej takie owe posiadałam i na razie jeszcze trudno mi sie go pozbyc ale to juz e jest 10 minut tyko 30 wim jaks postep
a najleoej to sie czyms zajac np sprztaaniem badz pogadac z kimscos zeby nie pozwoliło na wrócic do myslenia jedzeniu
i polecam diete dr Haya niełaczenia- moze nie dete ale jako styl odzywiania sie chociaz zeby sie postarac
jeszcze kilka dni temu miałą prblem z najprosztsza zasada z tej diety ale wziełam sie wczoraj do kupy i ja która potrafiłam wsunac z czekoladei 10 krówke dziennie wczoraj zjadłam 1 krówke:d:d

[matryca3]

WIEM ZE PROSCIEJ jest osłuchac i nic nie zrobic i sobie cos wmówic,ale to ne skutkje, trzeba znalezc w sobe opunkt zaczepienia sie go kurccowo trzymac trzymam kciuki
jak cos bardzo czesto jestem na gadu jesli maiał by to komus pomoc ne myslec jedzeniu

[Cerseanne]

ja jak zaczęłam jeść po głodówkach to miałam takie kompulsy.... nie mogłam patrzeć na jedzenie bo się go bałam a z drugiej strony byłam tak głodna... nie czułam przecież smaku jedzenia przez tygodnie...

[gusia1111]

O dziewczyny jak fajnie ze tu trafilam. Widze ze nie jestem sama. Moja przygoda zaczela sie od urodzenia mojej coreczki 6,5 roku temu. W sumie to zaczelam diete juz przed zajsciem w ciaze ale to tak delikatnie, po prostu ograniczalam slodycze. Chce jeszcze dodac ze postanowilam zajac sie soba bo moj maz wyzszy ode mnie o 4 cm wazyl mniej. I wracajac to w czasie ciazy po prostu jadlam za dwoje. A po porodzie wazylam 72kg, czyli o 14 wiecej niz przed ciaza. I wtedy moja przygoda na dobre sie zaczela( nie karmilam coreczki piersia). Najpierw przy pomocy roznych wspomagaczy i rygorystycznej diety w 2 m-ce schudlam 10 kg. Ale ta dieta niestety polegala na jedzeniu trzech kanapek w ciagu dnia. Wazylam sie codziennie. Gdy tylko zjadlam cos wiecej, nawet jablko, moja waga pokazywala na drugi dzien pol kilo wiecej. Po tych dwoch miesiacach odchudzania juz nigdy nie bylo normalnie. Jak zaczynalam normalnie w miare jesc to zaraz przybywalo mi kilogramow. I znow ta sama "dieta". Zawsze chcialam zrzucic kilogramy szybko. Myslalam ze wszysto sie zmieni gdy zaszlam w druga ciaze. Nie objadalam sie juz tak bardzo jak przy pierwszej, ale i tak po porodzie zostalo mi 8 kilo wiecej niz przed. Postanowilam zaczac odchodzac sie z glowa, ale niestety dowiedzialam msie ze mamy wesele w rodzinie meza a jego bracia maja szczuplutkie zony wiec znow w miesiac glodowka. I tak jest do teraz. Caly czas na diecie. A kiedy tylko normalnie zaczynam jesc to zaraz mnie przybywa, i znów na "diete". Juz mam dosc. Postanowilam dodawac sobie po 100kcal/tydzien ale juz po kilku dniach zauwazylam ze waga wzrosla. A tu szykuje sie wyjazd na swieta do rodziny. Wiem ze nawet jak schudne to w czasie swiatecznego obzarstwa znow przybiore. I znow to samo. Teraz jadlam 800 kcal dziennie, waze 55 kilo, chcialabym wazyc 53. Cwicze codziennie 30 min na orbitreku. Jak przerwac to kolo?

[KOKAINA]

Wahania wagi to norma, a już zwłaszcza przegłodzony i wycieńczony głodówkami organizm będzie magazynował, ale bez paniki.
Przede wszystkim nie waż się codziennie- to żadna metoda tylko dobijanie siebie. Dodawaj stopniowo kalorie i nie zrażaj się, gdy po tygodniu będziesz miała kilo czy więcej na plusie. Z czasem to wszystko się unormuje.
Teraz jesz tragicznie mało, Twój metabolizm pewnie ledwo zipie, więc nie ma się co dziwić, że organizm będzie odkładał co nieco w obawie, że znowu zaserwujesz mu jakąś wymyślną głodówkę. Nie ma innej rady jak dodawać stopniowo kalorie- nie bój się tego. Potrzeba czasu żeby dostosować się do nowych porcji żywieniowych i dodatkowe kg w trakcie zwiększania jedzenia nie są tu ważne- liczy się tylko Twoje zdrowie.

[gusia1111]

Dzięki.
Trochę poczytałam na forum o dietetyce i wiem że wychodząc z diety trzeba dodawać po 100-200 kcal tygodniowo. Tylko powiedzcie mi czy to mam podzielić na ilość dni w tygodniu?

[oLLeSiaaa]

Przechodzilam przez takie bledne kolo... Teraz zaluje ze w ogole zaczelam sie odchudzac... Wazylam 58kg przy 174cm wzrostu . Efekt jest taki ze po 1,5 roku zarcia i glodowek na zmiane przytylam do 65 kg . Moze ma cos z tym wspolnego rowniez to, ze dojrzewam [18lat] no ale chcialam zaznaczyc, ze glodzenie sie, napady, rzyganie, przeczyszczanie to NIE jest dieta, ale sposob na rozregulowanie sobie przemiany materii i spooore problemy psychiczne.
Naprawde nie warto.
Naprawde przeszlam przez "zjadlam-cos-czego-nie-powinnam-wiec-dzien-stracony-zaczne-od-jutra-a-dzisiaj-sie-nazre" ... I w koncu takich dni mialam wiekszosc obiecujac sobie wieczorem ze to ostatni raz a rano placzac na kiblu po senesie obiecujac sobie ze juz never ever sie nie nawp.... Od 4 miesiecy jem... wszystko.. ile chce... Moze to sporo, moze niezdrowo, wysokokalorycznie i nie schudne w ten sposb, ale chociaz jedzenie nie rzadzi moim zyciem i nie mysle o nim 24h/dobe. Nie mam hustawek nastrojow, nie mysle tyylko o zarciu, nie skupiam sie na ogladaniu swojego ciala w lustrze iiii po prostu zyje swoim zyciem .
Pozdrawiam

[Alekss]

Napisane przez oLLeSiaaa

Przechodzilam przez takie bledne kolo... Teraz zaluje ze w ogole zaczelam sie odchudzac... Wazylam 58kg przy 174cm wzrostu . Efekt jest taki ze po 1,5 roku zarcia i glodowek na zmiane przytylam do 65 kg . Moze ma cos z tym wspolnego rowniez to, ze dojrzewam [18lat] no ale chcialam zaznaczyc, ze glodzenie sie, napady, rzyganie, przeczyszczanie to NIE jest dieta, ale sposob na rozregulowanie sobie przemiany materii i spooore problemy psychiczne.
Naprawde nie warto.
Naprawde przeszlam przez "zjadlam-cos-czego-nie-powinnam-wiec-dzien-stracony-zaczne-od-jutra-a-dzisiaj-sie-nazre" ... I w koncu takich dni mialam wiekszosc obiecujac sobie wieczorem ze to ostatni raz a rano placzac na kiblu po senesie obiecujac sobie ze juz never ever sie nie nawp.... Od 4 miesiecy jem... wszystko.. ile chce... Moze to sporo, moze niezdrowo, wysokokalorycznie i nie schudne w ten sposb, ale chociaz jedzenie nie rzadzi moim zyciem i nie mysle o nim 24h/dobe. Nie mam hustawek nastrojow, nie mysle tyylko o zarciu, nie skupiam sie na ogladaniu swojego ciala w lustrze iiii po prostu zyje swoim zyciem .
Pozdrawiam

Gratuluje Ci slusznego podejscia. Przesada w zadna strone nie jest dobra. A srodki przeczyszczajace to na pewno nic nie pomoga i szkoda niszczyc swoj organizm.
Gratuluje mocnej psychiki i przejrzenia na oczy.

[KOKAINA]

Napisane przez oLLeSiaaa

Od 4 miesiecy jem... wszystko.. ile chce... Moze to sporo, moze niezdrowo, wysokokalorycznie i nie schudne w ten sposb, ale chociaz jedzenie nie rzadzi moim zyciem i nie mysle o nim 24h/dobe. Nie mam hustawek nastrojow, nie mysle tyylko o zarciu, nie skupiam sie na ogladaniu swojego ciala w lustrze iiii po prostu zyje swoim zyciem .
Pozdrawiam

Nie wiem jak to ubrać w słowa, ale Twoja wypowiedź to dla mnie esencja normalności
Dąże do takiej równowagi i stabilizacji już długo, od początku kiedy ED zapukało do moich drzwi- dzięki Tobie wiem, że można to zrobić, że to jest realne...dziękuje Ci za te słowa

P.S. Byc może to pytanie będzie nie na miejscu, jeżeli nie chcesz- nie odpowiadaj, ale teraz prowadząc normalną diete nie tyjesz?

[oLLeSiaaa]

Bardzo sie ciesze ze dalam komus do myslenia . Mysle ze takich rad najlepiej sluchac od kogos kto sam przez to przeszedl i dobrze rozumie jakie uczucia towarzysza czlowiekowi w takich chwilach..
Uwazam, ze duzo daje tez zaprzestanie wchodzenia na fora pro-ana, blogi motylkow... To naprawde ryje glowe... :P. W moim przypadku [nie]stety zamiast czerpac od nich ta inspiracje do niejedzenia to myslalam ciagle o zarciu...
Nie warto tego zaczynac, bo efekty sa bardzo krotkotrwale i kosztuja wieeeeele wyrzeczen, a przeciez zadna z nas nie chce tak zyc juz na zawsze... !
Natomiast kiedy idziemy po rozum do glowy, to zaczynamy tyc, bo jemy naprawde duzo, szczegolnie te produkty ktorych wczesniej sobie odmawialysmy. Choc to nie jest regula bo ja wpier.... [przepraszam, ale tego nie mozna bylo nazwac jedzeniem ] wszystko.
Co do wagi... na poczatku mojej 'przygody' z odchudzaniem wazylam 58kg. Teraz jak o tym mysle to mam ochote walic glowa w sciane. Nie potrzebowalam tego, bylm normalna, a nawet b.szczupla. Nie chuda. Szczupla. Teraz, p 1,5 roku waze 65 kg ;]. Byly wzloty i upadki... Ale co to za zycie jesli po tygodniu nie-jedzenia schodzilam do 58kg po to zeby po 2 dniiach zarcia wazyc 63kg. Taki tryb zycia jest naprawde bardzo ale to bardzo wyczerpujacy dla naszej psychiki. Byc moze przytylam tez dlatego, ze wciaz dojrzewam, ale nie da sie ukryc ze duza role odgrywala tu moja przygoda z jedzeniem... Do tej pory lapie sie na tym, ze jem wiecej niz musze, jem gdy jestem smutna, zla, gdy mi sie nudzi... Ze mam mysli typu 'dzisiaj sie najem bo od jutra bd sie troszke odchudzac...' Po czym jem batonika po 22 choc nie mam na niego ochoty, a gdybym zjadla go na drugi dzien rano na pewno wyszlabym na tym lepiej... Ale wierze ze kiedys to sie skonczy :P.
Uwierzylam tez ze nie jestem tlusta, tyko po prostu normalna i nadal mnostwo osob zazdrosci mi figury. Facetom sie podobam iii nawet urosly mi troszke piersi jak przytylam te pare kilo :P. Naprawde baaaardzo wielkim zalem byloby je stracic :P.
3mam za Was kciuki dziewczyny i jak cos sluze [chyba] dobra rada *

[agueda]

Ja mam trochę podobny problem. Tzn jem ok. 1300 kcal dziennie i wiem niby, że muszę przytyć. Tylko, że powinnam według zaleceń lekarza jeść ponad 2500 kcal. Niby w przypadku anoreksji jest troche inaczej, ale boje się, że jak tylko przekrocze 2000 kcal, to już bedę tyć i tyć i nie przestanę. Boję się zrobić skok kaloryczny do tych 2500 kcal, ale z drugiej strony nie mogę cały czas ściemniać przed lekarką, że jem 2500 kcal i jakoś nie mogę przytyć...

[iza_wiosenna]

rób tak dalej. Miesiąc temu pisałaś identyczną rzecz w innym wątku, odpisałam Ci na to i jak widzę wciąż stoisz w miejscu. Brawo. Gratuluję silnej woli i życzę milego ponownego pobytu w szpitalu

[agueda]

Napisane przez iza_wiosenna

rób tak dalej. Miesiąc temu pisałaś identyczną rzecz w innym wątku, odpisałam Ci na to i jak widzę wciąż stoisz w miejscu. Brawo. Gratuluję silnej woli i życzę milego ponownego pobytu w szpitalu

wiem, ze pisalam. a pamietam co odpisalas. tylko, ze mimo tej ilosci kalorii waga nie spada ani o 1 gram. i dlatego tym bardziej boje sie zrobic w koncu ten skok, bo to ze przy 1300 nie chudne to dowodzi tylko mojego zwalonego metabolizmu.. a to źle działa na psychike.

[iza_wiosenna]

no to skoro się boisz, to nie rób skoku, tylko dodawaj 100 tygodniowo na litość boską, ale nie stój w miejscu!!

[marciocha87]

moja droga, jestem na diecie watrobowej czyli tylko kurze mieso, nic smarzonego, chudy nabial, maslo roslinne, wszystko gotowane, zero czekolady, zero slodkich sokow. Musze przyznac ze bez weikszych ograniczen schudlam. Odzwyczailam sie od slodzenia i sypie mniej pprzypraw do potraw i naprawde jest ok. Co do napadow jedzenia to Cie rozumniem bo sama tak mialam ale to zalezy od psychiki. Nie mozesz myslec "jak mam bazsensu bo nie moge nic jesc a mam na cos ochote" musisz popracowac nad soba czyli zmienic myslenie jem to co moge i to mi smakuje, a cala reszta to zbedne cal, lepiej zjesc jablko niz czekolade. Sadze ze raz w tyg jak skubniesz cos slodkiedo to nic sie nie stanie ale oczywiacie staraj sie wybierac to co mniej kaloryczne a sadze ze najwazniejsze sie zeby urozmaicac jedzonko np ryz na mleku z cynamonem, ziemniaki w mundurkach z jagurtem, biszkopty z mlekiem ktore zaspokoja chec slodkiego. Tez mam swoje slabosci ale coz jak kazdy.... pozdr

[gusia1111]

Napisane przez iza_wiosenna

no to skoro się boisz, to nie rób skoku, tylko dodawaj 100 tygodniowo na litość boską, ale nie stój w miejscu!!

Mozesz mi podpowiedziec w jaki sposob dodawac te 100 kcal/tydz. Jak to ma wygladac?

[Dekas]

Napisane przez gusia1111

Mozesz mi podpowiedziec w jaki sposob dodawac te 100 kcal/tydz. Jak to ma wygladac?

dajmy na to, że jesz wyjściowo 1000 kcal
więc:
1000 kcal jesz w pierwszym tygodniu od poniedziałku do niedzieli, 1100 zaczynasz jeść w poniedziałek i jesz taką ilość do niedzieli, potem w kolejnym tygodniu 1200, aż dojdziesz do ludzkiej ilości.

Nie dziel tych stu kalorii przez dni w tygodniu, ani przez liczbę posiłków tylko np. zjedz pasek czekolady, albo kanapkę, albo coś tam. Możesz też zjeść większe śniadanie jak się boisz dodać tej setki później. Albo dołożyć po 20 kcal na posiłek jeśli liczysz kaloryczność każdego... ale to upierdliwe jest

[gusia1111]

Dzieki za wyjasnienie.

[ariana86]

Mam dokładnie taki sam problem jak Wy ;( Odchudzam się od marca tego roku. Najpierw byłam na diecie około 1200-1500 kcal i chodziłam na aerobik 3 dni w tygodniu. Schudłam z 72 kg do 56 kg przy wzroście 172 cm. Chudłam zdrowo, bo bardzo powoli. Wszystko zaczęło się komplikować w sierpniu. Od tamtej pory nie wiem co robić. Cały czas jestem na diecie. Próbowałam jeść normalnie, ale już po prostu nie umiem. Cały czas zaczynam prowadzić nowe dzienniczki, liczyć kalorie przy pomocy wagi kuchennej itd. Wystarczy, że zjem jakąć drożdżówkę, obważanka, wypiję piwo i już uważam cały dzień za stracony i jem bardzo, bardzo dużo do samego wieczora. Rano mam okropne wyrzuty sumienia, wyrywam kartki z kalendarzyka i zaczynam od nowa liczyć kalorie - 1200 na dzień. I tak w kółko. Nie pamiętam ile razy już tak robiłam. Przytyłam do 61 kg. Nie wiem co robić... Tak ciężko pracowałam żeby schudnąć, a teraz to wszystko powoli się marnuje Wydaje mi się, że jak rano zjem 2 bułki to już przytyję od tego... Nie umiem jeść normalnie. Aż mi się płakać chce... Nie wiedziałam, że inne dziewczyny po skutecznym odchudzaniu też mają taki problem.

[Dekas]

Napisane przez ariana86

Mam dokładnie taki sam problem jak Wy ;( Odchudzam się od marca tego roku. Najpierw byłam na diecie około 1200-1500 kcal i chodziłam na aerobik 3 dni w tygodniu. Schudłam z 72 kg do 56 kg przy wzroście 172 cm. Chudłam zdrowo, bo bardzo powoli. Wszystko zaczęło się komplikować w sierpniu. Od tamtej pory nie wiem co robić. Cały czas jestem na diecie. Próbowałam jeść normalnie, ale już po prostu nie umiem. Umiesz. Cały czas zaczynam prowadzić nowe dzienniczki, liczyć kalorie przy pomocy wagi kuchennej itd. Po pierwsze odpuść sobie te rytuały, stopniowo rezygnuj z nich, zrób bilans zysków i strat jakie są związane z takim zachowaniem, wyciągnij wnioski. Wystarczy, że zjem jakąć drożdżówkę, obważanka, wypiję piwo i już uważam cały dzień za stracony i jem bardzo, bardzo dużo do samego wieczora. Na Twoim miejscu spróbowałabym cieszyć się ze zjedzenia drożdżówki, jesteś tylko człowiekiem, nie manekinem z wystawy i nie do Ciebie należy prezentować sie każdego dnia idealnie. Pozatym wróć i w tym punkcie do bilansu zysków i strat. Zastanów się nad sensem takiego postępowania, i pozbądz się jakiegoś odgórnego założenia dietetycznego, którego się podświadomie trzymasz. Rano mam okropne wyrzuty sumienia, wyrywam kartki z kalendarzyka i zaczynam od nowa liczyć kalorie - 1200 na dzień. I tak w kółko. Nie pamiętam ile razy już tak robiłam. Przytyłam do 61 kg. Nie wiem co robić... Tak ciężko pracowałam żeby schudnąć, a teraz to wszystko powoli się marnuje Wydaje mi się, że jak rano zjem 2 bułki to już przytyję od tego... Nie umiem jeść normalnie. Aż mi się płakać chce... Nie wiedziałam, że inne dziewczyny po skutecznym odchudzaniu też mają taki problem.

Do psychologa zanim będzie gorzej, a uwierz jest zle, ale nie strasznie i przy odpowiedniej opiece, pracy nad sobą i wytrwałości (którą masz bo przecież schudłaś!) uwolnisz się od tego. Skup się na swoich emocjach, bo tu tkwi problem, nie w jedzeniu i nie w rytuałach.

[ariana86]

Tak strasznie źle nie jest Jak mam jeść normalnie jak zaraz tyję? To jest dla mnie olbrzymi problem. Wg różnych kalkulatorów powinnam jeść około 2000 kcal i nie tyć. Jest jednak dokładnie odwrotnie. Wystarczy, że przez kilka dni jem tyle kalorii i już to widać. Licząc kalorie staram się tego uniknąć... Naprawdę ciężko mi jeść kiedy jestem głodna w rozsądnych ilościach i bez liczenia zmieścić się np. w 1500-1700 kcal.

[Soph]

Trzeba powoli przystosować organizm do wiekszych ilości kalorii...
Po ostrej diecie, przy zwiekszeniu liczyby kalorii on odkłada to, bo boi się kolejnej diety..

[iza_wiosenna]

Napisane przez Soph

Trzeba powoli przystosować organizm do wiekszych ilości kalorii...
Po ostrej diecie, przy zwiekszeniu liczyby kalorii on odkłada to, bo boi się kolejnej diety..

to nie reguła

[dudipopka]

Napisane przez coca-coliczka

w sumie to i moj problem.......
zaczelo sie od stresujacej pracy... tyrka od 6-22 w banku i agencji reklamowej no i miedzy czasie rozkrecanie swojej firmy... (dopalacze, jedzenie na miescie, w biegu, w samochodzie)
w sumie nienormowany czas pracy ale wpadlam w ciag ambicjonalny...
przez pol roku przybylo mi 8 kg... do tego doszlo branie pigulek.
nie potrafie wrocic do swojej wagi- 50-52 kg (167 cm) teraz waze 58.......
niestety proby zrzucenia koncza sie zalosnie...
skutek odwrotny. niby nie probuje odchudzac sie drastycznie. mniej slodkiego. mniejsze porcje. produkty wysokiej jakosci z serii "zdrowe". owoce...
ale mam cos takiego, ze WIEM ze jestem na diecie.
czesto wychodze wieczorami (teraz prowadze swoja firme i pracuje niemal ciagle... dopiero wieczorami mam sw. spokoj...) i wiadomo- wtedy sie je, pije...
nie raz padam w domu i mam ochote walnac tym wszystkim.
do tego dochodzi fakt, ze wygladam dobrze- ladnie i to mnie demobilizuje.
bo co z tego jak kg przybywa. nie ma stop i nie ma mniej...
nie wiem co zrobic i w jaki sposob probowac wrocic do swojej dawnej wagi...

kochana czy moższ mi logicznie jakoś wytlumaczyć dlaczego mając IDEALNĄ wagę chcesz scudnąć
ja waże 61 kg przy wzroście 1,70
jestem o porodzie(prawie 6 miesięcy temu- w ciąży przytyłam 22 kg)
no i nie chce już schdnąć bo w końcu jakoś wyglądam
a w ub roku ważyłam 50 kg jak szłam do ślubu masakra.....

moim zdaniem powinnaś dać sobie na luz --ważysz idealnie!!!! a sama nawet piszesz ze wyglądasz ładnie więc po co?????

[keyma]

Ja mam niestety tak,ze tez nie umiem normanlnie jesc...ciagle 'dziubie'... Schudlam okolo 15kg kiedys,ale w koncu zainterweniowali rodzice i nie zeszlam nizej. Przytylam z 5,nie wiem boje sie wazyc,to bylo bardzo dawno.duzo cwicze.ale niestety-prawie nie jem,a co zjem to tyje... Ciezko mi juz to wytrzymac.do tego bulimia.walcze z nia i to skutecznie,jestem zadowolona z siebie przez to.ale chcialabym jesc normalnie,po prostu jesc i czuc,ze trawie.a juz nawet nie czuje glodu, lub bardzo rzadko