|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
|
Narzędzia |
2017-01-09, 20:13 | #1 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-10
Wiadomości: 17
|
Życie bez celu
Witajcie, dziewczyny.
Pogubiłam się w życiu. Nie jestem pewna, czy kiedykolwiek miałam na siebie jakiś sensowny, stuprocentowy plan, ale na ten moment wegetuję zamiast cieszyć się czymkolwiek. Wyrosłam w patologicznej rodzinie. Mieszkam tam weekendami, w tygodniu w mieście studenckim. Przyjeżdżam, bo mam tam chłopaka, którego uwielbiam ponad wszelką miarę. To krótki związek, on ma tam pracę, słowem muszę raczej przyjeżdżać, jeśli chcę go zobaczyć. Nie może być u mnie w każdy weekend, ma zobowiązania. W domu alkohol, awantury, przemoc. Wyrosłam na osobę emocjonalnie rozwaloną. Jestem nerwowa, zachowuję się nienaturalnie, spięta. Nie pomaga alkohol, ani znane mi towarzystwo. Najlepiej czuję się sama lub z Tż-tem, u mnie w pokoju. Matka mnie całe życie wyzywała, próbowała kontrolować. Dalej to robi. Miesza z gó..., obraża. Miewałam różne osiągnięcia, kiedyś, dzisiaj czuję się nikim. Pilnuję się jak mogę, by niczego nie dowiedziała się o mnie, nie wygrzebała itp, potrafi 5 lat mi wypominać jakąś bzdurę i mnie nią dręczyć. Całe życie porównywała mnie do innych, oczywiście zawsze byłam gorsza. Czułam się czasami indoktrynowana wręcz. Bo słyszałam setki razy, żeby coś wyłączyć, np listwę, bo w nocy zacznie się palić, żeby dzbanek z prądu odłączać, bo wybuchnie. I tak ciągle. Dzisiaj nie włączę sama pralki, bo panikuję. Jak w piekarniku coś stuknie, to wyłączam. Serce wali mi, jakbym zobaczyła ducha. Każda sytuacja mnie stresuje. Zadzwonienie, zapłacenie w sklepie. Non stop trzęsą mi się ręce, cała drżę, mrugam zbyt często, paznokcie zgryzione, żołądek rozregulowany - byle jaki stres i jestem na toalecie. W domu było bardzo nerwowo, różne sceny widziałam, które życzyłbym sobie wypalić z pamięci. Matka lubi kontrolować mnie, wchodzi mi do pokoju, patrzy co robię na laptopie. Jak wychodzę z Tż-tem, to jest od razu "a może dość tego plątania się i byś się pouczyła w końcu". Traktuje mnie jakbym chodziła do gimnazjum. I dzisiaj jestem na III roku studiów, których nie umiem chyba skończyć. Wyrosłam na osobę, która boi się własnego cienia, niepewną siebie. Dotarłam na III rok myślę, że raczej prześlizgując się między semestrami, niż cokolwiek działając. Na I roku miałam jeszcze chęci, odzywałam się czasami, potem zupełnie zgasłam. Kierunek to 90% ćwiczeń, bardzo aktywnych, dużo projektów, gadania, odzywania się. Strach mnie paraliżuje, gdy do tego dochodzi. Jak już coś powiem, to mieszam wszystko, zauważyłam, że zaczęłam się jąkać a nigdy nie miałam takiego problemu... Zwykle powiem byle co, na odczep się, często jestem wyśmiana, bo siedzę później przerażona. Najgorsze jest to, że mam praktyki w szkole. Będę nauczycielem. I chyba wyobrażacie sobie, co się dzieję, jak stoję przed tymi dzieciakami... Uważam, że nie nadaję się do pracy w szkole, nie powinnam w ogóle mieć uprawnień. Ten semestr spędziłam na pewno nie nad książkami. Za 3 tyg sesja, a ja mam nic nie zdane, nic nie umiem, mnóstwo do zrobienia a nie robię nic. Więc co robię? Nic. Nie chce mi się czytać, oglądać, wychodzić. Nie mam żadnego hobby. Moje życie to spotkania i rozmowy na fb z TŻ-tem, seriale, jedzenie i stres, wokół którego kręci się moje życie. Wpadłam na pomysł, żeby jakoś się obronić (w co wątpię, czy zdam ten semestr) w czerwcu i zrobić sobie rok przerwy. Ojciec się wkurza, że może stracić pracę i potem mi nie pomogą finansowo a matka mnie bez certolenia się od gówniarzy wyzwała (jakbym miał 15 lat a nie 22). Że mam siedzieć na du... z nosem w książkach. Nie chcę żeby ten post brzmiał, jakbym była leniwą panienką i żerowała na rodzicach, ale ja po prostu nie dam rady rano z łóżka wstać, rzeczywistość mnie wbija w siedzenie jeszcze zanim wstanę. Chodzę do psychologa, dopiero jestem na etapie diagnozy, poszłam z "emocjonalnymi problemami" i prawdopodobnie będę chodzić na terapię grupową, bo innej opcji nie ma. Proszę o jakąś poradę co mam zrobić ze sobą... nie chce mi się już żyć czasami. |
2017-01-09, 21:27 | #2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 12 916
|
Dot.: Życie bez celu
Masz jakiegoś opiekuna roku? Jakiegoś pracownika naukowego, który zajmuje się studentami? Bo nadajesz się na terapię i przerwę w nauce z tego powodu. Może prodziekan do spraw studenckich? Jak dla mnie wygląda na nerwicę plus jakieś problemy dziecka z rodziny z problemem alkoholowym. Stres przedsesyjny to inna sprawa, ale u Ciebie to się chyba nakłada na jakąś nerwicę, może depresję albo wypalenie, jakieś problemy z wiarą w siebie. I piszesz, że "alkohol nie pomaga". To znaczy, że Ty próbujesz szukać ulgi w alkoholu? Skoro tak to błędne koło - alkohol w rodzinie zniszczył Ci życie, a teraz Ty wpadniesz w alkohol. To chyba ostatni dzwonek na interwencję specjalistów. Może masz psychologa na uczelni? Albo poradnię?
Tego, że nie nadajesz się na nauczyciela bym nie przesądzała. Może nadajesz się na pedagoga szkolnego? Może do pracy z młodzieżą o takich przejściach jak Twoje byś się nadawała? A poza tym można pracować edukacji dorosłych, niekoniecznie z dzieciakami. O tym pomyślałabym dopiero jak rozwiążesz najważniejsze problemy czyli jak na moje oko uporasz się z nerwicą, ze spuścizną w postaci alkoholizmu w rodzinie.
__________________
Proszę zajrzyj do tego wątku i wypełnij ankietę: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=733894 |
2017-01-09, 21:28 | #3 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-12
Lokalizacja: Polska Be
Wiadomości: 214
|
Dot.: Życie bez celu
Myślałaś o wyprowadzce po licencjacie?
|
2017-01-09, 21:43 | #4 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-10
Wiadomości: 17
|
Dot.: Życie bez celu
Cytat:
A co do władz uczelnianych... Koleżanka, której zmarli rodzice, nie dostała warunku i dowiedziała się od prodziekan, że powinna już się wziąć do kupy. Nie stresuje mnie sesja w ogóle właśnie. Natomiast bałabym się iść z takim czymś do opiekuna roku czy coś, nieraz słyszałam o jakichś przypadkach, że utrudniano studiowanie. Na praktyce uczę dzieci, mam styczność z ludźmi i robię coś z nimi, idę do opiekuna i mówię, że mam w sumie to nic nie zdiagnozowane, ale nie dam rady studiować, a praktyka jest obowiązkowa i co zrobię? Jeszcze mnie przymusowo wydalą ze studiów... Studiuję język, mogę uczyć w szkole tylko tego. Myślę, ale nie wiem co robić. Nie mogę podejmować decyzji życiowych kierując się tym, gdzie mieszka mój TŻ. Ale jeśli wyniosę się z domu, to chyba zostanę sama ze wszystkim. On zapewnia że mnie nie zostawi, że jest ze mną, ale też nie rzuci pracy i swojego życia dla młodego związku. Mogłabym iść do pracy jakiejś i odpocząć przez rok. Ale boję się, że tak naprawdę to tylko chcę uciec ze studiów i tłumaczę to sobie odpoczynkiem a ja tam nie wrócę już... Edytowane przez 201702080920 Czas edycji: 2017-01-09 o 21:47 |
|
2017-01-09, 22:15 | #5 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-10
Wiadomości: 20
|
Dot.: Życie bez celu
Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że dziecko rodzi się z czystą kartą, a to jaka jesteś teraz zawdzięczasz głównie swoim rodzicom? Jesteś taka sama jak każdy, po prostu od dziecka odbierałaś sygnały, że jesteś gorsza, niewystarczająca, a ty w to wierzyłaś. Człowiek przez całe życie słyszy hejt, ale sposób, w jaki do niego podchodzi zależy od tego, co wyniósł z domu. Jeśli ty doświadczałaś w domu obelg, agresji to nie dziwota, że w dorosłym życiu każde złe słowo w twoją stronę jest ogromnym ciosem i potwierdzeniem twojej rzekomej beznadziejności. Mega ubolewam nad faktem, że nie wybieramy sobie domu, w którym dane jest nam się wychować. Wielka niesprawiedliwość.
|
2017-01-09, 22:30 | #6 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 1 593
|
Dot.: Życie bez celu
Myślę, że przerwa na pracę byłaby niezłym rozwiązaniem. O ile oczywiście będzie taka możliwość - a z językiem to w wielu firmach znajdziesz cokolwiek, nie musi być tylko szkoła. Myślę, że dla poprawy stanu Twojej psychiki to wystarczy cokolwiek, co pozwoli Ci się utrzymać samodzielnie i zacząć wynajmować jakiś pokój/mieszkanie. Trochę się odetniesz od rodziców, to powinno pomóc. Optymalnie byłoby w tym samym mieście, co TŻ, żeby go częściej widzieć. Rodziców nie powinno interesować, że chcesz się usamodzielnić, skoro sama będziesz się utrzymywać.
Co do stresu - spróbuj jakiś prostych ćwiczeń relaksujących - może coś Ci pomoże. A jak nie, to spróbuj się wciągnąć w jakikolwiek sport - wysiłek fizyczny pomaga nie myśleć i trochę poprawia nastrój. Z innymi sytuacjami - próbuj sobie przypominać podobne, w których sobie poradziłaś. Albo jakiekolwiek trudne dla Ciebie, w których sobie poradziłaś - mogą być nawet niewielkiej skali, ale to i tak działa. |
2017-01-10, 07:38 | #7 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 50 575
|
Dot.: Życie bez celu
Idź na urlop dziekański. W powodzie napisz, że z powodów finansowych musisz podjąć pracę zawodową. Poszukaj pracy i w niej odpocznij
Wiesz, trochę jakbym o sobie czytała, też praca z dziećmi, też jestem DDA, też miałam kryzys na początku 3 roku,też się jąkałam, myśli do kupy zebrać nie mogłam, ciągle coś do zrobienia, ciągle z tyłu głowy projekt na to, projekt na tamto. Myślałam, że nie nadaję się ani do szkoły ani do przedszkola. I w sumie dalej tak twierdzę po tym jak zobaczyłam z czym to się je. Poszłam na urlop dziekański, pracowałam jako niania (żeby mieć kontakt z dzieckiem i całkowicie nie odcinać furtki od tego co chcę robić). Odpoczęłam, wróciłam a i pracę niani dalej mam wiesz, w pracy miałam szansę ZNOWU dostrzec po co mi te studia... że chcę pracować z dziećmi a bez tego papierka to mogę conajwyżej jako niania... (ty jako korepetytorka z języka) a przecież nam chodzi o coś więcej (mi o pracę np. w sali zabaw jako animator a tobie na pracy jako nauczyciel języka w szkole) Edytowane przez b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267 Czas edycji: 2017-01-10 o 07:41 |
2017-01-10, 12:29 | #8 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-10
Wiadomości: 17
|
Dot.: Życie bez celu
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi
Z TŻ-tem rozmawiałam wczoraj, ciągle mi powtarza, że zawsze będzie przy mnie. Więc może jakoś sobie poradzimy na odległość. Nie mogę zamieszkać blisko niego nigdzie, bo mój dom rodzinny jest ledwo 4 km dalej, w innej wsi. Nie ma tam miejsca dla mnie nigdzie. Musze zostać w mieście studenckim. Za tydzień otwierają mi pod nosem siłownię, przymierzam się do kupna karnetu, chodziłam już wcześniej na inne ćwiczenia. Może to pomoże rozładować stres. Tylko nie zawsze chce mi się chodzić jak już wykupię karnet, pomimo że pieniądze wydane... Ale postaram się zmobilizować, szkoda kasę w błoto wydawać. Nie wiem czy dziekanka ma sens... Będę próbować się do czerwca domęczyć. Męczę się 3 lata, wymęczę jeszcze to pół roku, obronię się i chyba rzeczywiście do jakiejś korporacji wystartuję. Tylko że rodzice jasno zapowiedzieli, że dopływ kasy się kończy i zapewne matka będzie mnie dręczyć psychicznie tą przerw i nie będe miała nawet po co wrócić do domu... |
2017-01-10, 13:50 | #9 | |
Beauty lover
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 234
|
Dot.: Życie bez celu
Cytat:
__________________
Ostatecznie jestem kobietą... i bardzo mnie to cieszy. Nie farbuję włosów od: marzec 2016 Nie prostuję włosów od: czerwiec 2016 https://www.youtube.com/channel/UC_e...yyVLLoVTMA8VQ/ Zapraszam ! |
|
2017-03-06, 14:32 | #10 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 108
|
Dot.: Życie bez celu
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
"Kiedy Bóg chce ci zrobić podarunek, zwykle opakowuje go w kłopot. Im większy podarunek otrzymujesz, tym większym kłopotem Bóg go maskuje." |
|
2017-03-06, 14:53 | #11 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-03
Wiadomości: 26
|
Dot.: Życie bez celu
kochana, a czy w życiu chodzi o plan? cele?
odpowiedz brzmi i tak ni nie.nie koniecznie musisz zakładac konkretny cel. czasemi cele przychodzą same ot tak. nawet nie wiemy, ze jestesmy na drodze spelnienia jakiegos celu |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
Narzędzia | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 17:50.