bezpłatne praktyki - czy to ma sens?

[tiramisu_]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Praca pracą, a praktyka praktyką. O boże, czyli zostałam wykorzystana i pracowałam w kilku miejscach po miesiącu ZA DARMO i czasem siedziłam po 12-14h. No tragedia. Dzięki za uświadomienie

[mm444]

Treść usunięta

[tiramisu_]

I naprawde moglby ktos sie uczyc np. pol roku? Wtedy dla mnie to juz jest praca. Miesiac wg mnie to taki realny czas na nauczenie sie czegokolwiek, przy przychodzeniu codziennie oczywiscie. Skiro Tobie by sie nie oplacalo miec darmowego praktykanta to skad wyplata. Rozrozniajmy praktyki od pracy.
U mnie spokojnie mozna podpisywac umowy i miec praktyki na legalu. W poprzedniej uczelni takze. I ja sie jeleniem nigdy nie czulam a to ze te praktyki akurat mialam w cv otworzylo mi do wielu rzeczy droge. Aczkolwiek jak widac to kwestia priorytetow w zyciu. Nie wiem co ma wyzysk w tesco do sensownych praktyk doszkalajacych.

[201607111040]

Przecież wiadomo ze nie przyjmie na płatne od razu dziewczyny na drugim roku. Zobaczy czy dziewczyna się do czegoś nadaję i kto wie może nawet później ją zatrudni na stałe. Moim zdaniem warto.

[20160901857]

Napisane przez tiramisu_

I naprawde moglby ktos sie uczyc np. pol roku? Wtedy dla mnie to juz jest praca. Miesiac wg mnie to taki realny czas na nauczenie sie czegokolwiek, przy przychodzeniu codziennie oczywiscie. Skiro Tobie by sie nie oplacalo miec darmowego praktykanta to skad wyplata. Rozrozniajmy praktyki od pracy.
U mnie spokojnie mozna podpisywac umowy i miec praktyki na legalu. W poprzedniej uczelni takze. I ja sie jeleniem nigdy nie czulam a to ze te praktyki akurat mialam w cv otworzylo mi do wielu rzeczy droge. Aczkolwiek jak widac to kwestia priorytetow w zyciu. Nie wiem co ma wyzysk w tesco do sensownych praktyk doszkalajacych.

Miesiąc to czas odpowiedni żeby zapoznać się z firmą co najwyżej (mam na myśli firmy od średnich wzwyż). Zanim mnie zatrudnili byłam przez 3 miesiące na stażu i nawet po tych 3 miesiącach nie znałam niektórych klientów mojego pracodawcy (chociaż to może specyfika branży, gdzie sprawy odświeża się raz na rok).

[mm444]

Treść usunięta

[201607111040]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Skoro nie ma żadnej wiedzy () to co można więcej oczekiwać? Ona jest teraz na drugim roku więc w sumie ma sa sobą ROK nauki. Może parzyć kawę ale nie nauczy sie wtedy nic. Po 3 roku ma sie licencjat i jakąs wiedzę się ma. Moim zdaniem jak pracodawca zobaczy że się nadaję to jest duża szansa że jej coś zaproponuję. Po studiach też nie pójdzie do pracy za najniższą pensję bo to praca prawie za nic?

[mm444]

Treść usunięta

[201607111040]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Jeżeli na studiach zdobędzie doświadczenie to nie będzie musiała.

[mm444]

Treść usunięta

[201607111040]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Nie znam osoby która po studiach, podczas których zdobywała doświadczenie w zawodzie miała potem bezpłatny staż.

[mm444]

Treść usunięta

[201607111040]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Jak jej nie bedzie praca odpowiadać to zawsze może zrezygnować. Jest wiele firm którzy właśnie pośród praktykantów szukają swoich przyszłych pracowników. To że bedzie mogła pochwalić się praktykami dużo jej daję.

[mm444]

Treść usunięta

[201607111040]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Nawet jeśli przez jakiś czas będzie zapieprzać za darmo to jej się to opłaci. Potem będzie mogła odejść, nikt siłą jej tam trzymać nie będzie. Jak już będzie miała jakieś doświadczenie to będzie jej łatwo znaleźć coś ciekawszego. Lepsze to niż przez całe studia obijanie się. Obecnie konkurencja na rynku pracy jest tak duża że trzeba mieć jak najlepsze kwalifikacje.

[mm444]

Treść usunięta

[201607111040]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Ale ja nie mówię ze trzeba całe studia pracować za darmo Chodzi mi o to że ona na razie tak na prawdę nie wiele umie oraz to że ten pracodawca nie wiele czy w ogóle umie, więc logiczne jest że nie zaproponuje jej od razu zawrotnej kwoty. Po prostu bierze te praktyki, chodzi tam i jak zobaczy że sobie radzi, a pracodawca dalej chce wolontariat to się żegna i idzie szukać gdzie indziej. Skoro widmo klepania biedy nad nią nie wisi to na prawdę nie widzę przeszkód żeby wzięła te praktyki.

[zieloneoczy19]

Napisane przez Tutli

Też nie wiem, dlaczego mm uparłaś się, że autorka wątku będzie się uczyła "obsługi programu", skoro sama napisała [właścicielka]"obiecuje mnie wprowadzić w podatki, rachunkowość, ubezpieczenia, kontroling itd. od strony praktycznej a nie teoretycznej." Przez te 12h. tygodniowo dziewczyna ma szanse utrwalić sobie i praktycznie wykorzystać wiedzę ze studiów (gdzie rachunkowość jest max. 3 h. tygodniowo, ubezpieczenia 1,5 h., o kontrolingu pewnie osobnego przedmiotu nie ma a podatki stanowią zwykle ułamek wykładu z rachunkowości).
\

coż za generalizacja aż mi się ciśnienie podniosło!
u mnie na uczelni egzamin z podatkow należy do jednego z najgorszych i najtrudniejszych, są pod tym względem bardzo wymagający - ale to dopiero w przyszłym semestrze.

a co do mojej osoby - już dwa tygodnie "pracy" za mną - ustaliłam z szefową wymiar 10 godzin. Do pracy jak wspomniałam mam 2 kroki bo jest to zaraz obok mojego bloku gdzie wynajmuję mieszkanie, więc nie ma żadnych kosztów dojazdu jak ktoś wspomniał.
Jak na razie praktyki oceniam jak najbardziej na plus - szefowa naprawdę się mną interesuje, nawet zadaje mi drobne zadania domowe, zebym coś doczytała z UoR itd.
fajnie jest też to że gdy jednego dnia wypadła mi nagla sprawa to po prostu zadzwoniłam i nie przyszłam - dla mnie, osoby 20 letniej taki układ jest naprawdę dobry.
Widzę nade mną zagorzałą dyskusję na temat umowy.
A więc dla wyjaśnienia - nie myślałam jeszcze nad tym ani nic nie wspominiałam, bo zanim udało mi się znaleźć biuro zainteresowane zatrudnieniem -
2o letniej dziewczyny bez żadnego doświadczenia która jest po 1 roku studiów na dodatek w trybie dziennym - to naprawdę dużo się nachodziłam.
Zostawiłam/rozesłałam swoje CV i LM w 10-15 miejscach i najczęściej nie odpisywali albo patrzyli się na mnie jak na kosmitkę, albo osobę, która chce im potajemnie wykraść dane z komputera.
Tutaj gdy pierwszego dnia przyszłam to już miałam założone swoje konto w ich systemie informatycznym ,przygotowane zostało dla mnie biurko..
Szefowa powiedziała, że gdy wszystko zacznę ogarniać (więc pewnie grubo po nowym roku biorąc pod uwagę małą częstotliwość, święta, sesję..) to jest dla mnie już wyznaczona firma (co prawda nie wielka spółka kapitałowa ale małe przedsiębiorstwo), którym będę się zajmować.

Jestem zadowolona i o umowę naprawdę się nie martwię, bo wątpię, żeby ktoś pytał się mnie gdy będę aplikować np w przyszłym roku na płatny (nie zamierzam robić za darmo jak ktoś zasugerował - moja uczelnia dla najlepszych studentów często wyszukuje i proponuje płatne staże) staż pytał właśnie o taki papier.

A obsługa programu księgowego moim zdaniem też jest wartym uwagi punktem w CV. Wiadomo, że po jakimś czasie każdy debil się tego nauczy ale chyba lepiej przyjść do nowej pracy i od razu ogarniać chociażby Płatnika.

Poza tym to dla mnie świetna okazja, żeby zobaczyć, czy to to co chcę w życiu robić. Bo że coś z finansami to jestem pewna, ale kolejny staż (ten obowiązkowy z uczelni) chciałabym np. odbyć w banku, żeby zobaczyć czy może co innego lepiej mi pasuje.

---------- Dopisano o 22:47 ---------- Poprzedni post napisano o 22:44 ----------

Więc naprawdę.. złego słowa nie mogę na tę kobietę powiedzieć, póki co raczej jestem je wdzięczna.

[Kalini]

http://www.dobrepraktyki.pl/

[mm444]

Treść usunięta

[zieloneoczy19]

to zasugeruj mi lepsze wyjście.
za pieniądze nigdzie nie przyjmą dziewczyny z drugiego roku w trybie dziennym na 10h tygodniowo.
koła naukowe to moim zdaniem jakaś błazenada, usiłowałam się do jednego zapisać ale po kilku spotkaniach, przejściu skomplikowanej rekrutacji, testów itd doszłam do wniosku, że to raczej koło wzajemnej adoracji i nie ma nic wspólnego z obiecywana współpraca z wielkimi firmami. Poza tym koła naukowe/organizacje studenckie współpracują głownie z firmami konsultingowymi a to raczej nie moja bajka.

Chyba lepiej zdobywać doświadczenie niż siedzieć w domu na fejsbuku albo brać udział w szukaniu sobie przyjaciół na siłę (to moja subiektywna ocena kół naukowych).

W domu mi się przelewa, mam co jeść, w co się ubrać i za co pojechać na wakację. Dostaję też stypendium. Naprawdę przeżyję te kilka miesięcy/pół roku/rok bez wynagrodzenia jeśli mogę się czegoś nauczyć.
Tym bardziej, że sama to załatwiłam i nie było łatwo jak już pisałam.

[tiramisu_]

zieloneoczy19 - ja Cię popieram za to i uważam, że postepujesz właściwie. Z kołami jest rożnie - spróbuj jeszcze może innego znaleźć.