2016-11-05, 18:46 | #61 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 277
|
Dot.: Pseudoprace wizażystek, fryzjerek, stylistek, kosmetyczek
Cytat:
Wysłane z mojego SM-G361F przy użyciu Tapatalka |
|
2016-11-05, 18:51 | #62 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: ;-)
Wiadomości: 4 049
|
Dot.: Pseudoprace wizażystek, fryzjerek, stylistek, kosmetyczek
Poszlam kiedys do nowej (o dziwo polecanej) fryzjerki, gdyz moja byla w tym czasie na wakacjach. Mialam ze soba swoj krem koloryzujacy, fryzjerka stwierdzila, ze czuje od niego amoniak (a to jest loreal casting bez amoniaku...). Tak mi umyla wlosy, ze potem nie mogla ich rozczesac... I stwierdzila, ze dlugich wlosow sie nie stylizuje (ze niby co?!) i chciala mnie zostawic z taka szopa. Wzielam od niej ten grzebien, rozczesalam i powiedzialam, zeby chociaz zrobila mi warkocza, bo przeciez nie wyjde jak pudel.
Mialam do niej isc na keratynowe prostowanie wlosow, ale skoro ona nawet nie umie rozczesac wlosow, to sobie darowalam. Druga sytuacja: poszlam do dosyc ekskluzywnego angielskiego salonu na hybrydy. Byly tam 2 zlaczone biurka 2 stylistek, przy jednym juz siedziala klientka, a przy drugim ja. W pewnej chwili patrze, ze stylistki wymieniaja sie miedzy soba pilnikami bez wczesniejszej dezynfekcji (swoja droga, to kazdy taki pilnik powinien byc chyba jednorazowy, jak to robia w niektorych salonach), zrobilam awanture i kazalam jej uzyc nowy i zdezynfekowany pilnik... Wiecej tam juz takze nie poszlam...
__________________
All I wanna do is get high by the beach. |
2016-11-05, 19:21 | #63 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 104
|
Dot.: Pseudoprace wizażystek, fryzjerek, stylistek, kosmetyczek
U mnie katastrofa wydarzyła się podczas.. hmm przed sesją ślubną.
Miałam mieć mały, gładki koczek przy karku i kilka białych kwiatów dla ozdoby. Fryzjerka kompletna klapa. Nie użyła wypełniacza, mimo że mam rzadkie włosy. Masa wsuwek, ciężka głowa , niemożliwe było obkręcić się bez czucia każdego naprężonego włosa. Zwracałam uwagę na te błędy, ale fryzjerka zapewniała, że wie co robi i fryzura ładnie się utrzyma. Fryzura wyszła nawet do zaakceptowania, ale uwaga !! Dla utrwalenia spryskała mi głowę ogromną ilością czegoś co przypominało płynny lakier ? (niewielkie w białej butelce). I powiedziała, że fryzura wyschnie i się utrwali,mogłam iść do domu. Do przyjazdu fotografa jakieś 30 minut- zaczęły wypadać kwiatki ale najgorsze było to co stało się z głową - na włosach zrobiła się SIWA poświata Z mojej strony płacz, ale co zrobić poprawiłam co się dało, fotograf zapewnił , że przygotuje zdjęcia, tak by nie rzucało się to w oczy. Niedawno otrzymałam materiały i zdjęcia z sesji.. Niestety fryzura rozwalona na każdym. I tak się cieszę , że fotograf kazał pozować tak, by trochę to zretuszować. Nie wiem co to było na moich włosach, dlaczego zrobiły się siwe. Moja rada-jeśli nie macie zaufanego fryzjera-uczeszcie się same.
__________________
Poziomka |
2016-11-05, 19:36 | #64 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: Pseudoprace wizażystek, fryzjerek, stylistek, kosmetyczek
|
2016-11-05, 23:51 | #65 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2016-10
Wiadomości: 895
|
Dot.: Pseudoprace wizażystek, fryzjerek, stylistek, kosmetyczek
1478389877055.jpg
Czy to ten lakier co dal siwą poświatę? |
2016-11-06, 18:27 | #66 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 23
|
Dot.: Pseudoprace wizażystek, fryzjerek, stylistek, kosmetyczek
Studniówka - umówiłam się na makijaż i fryzurę w jednym salonie - miał bardzo dobre opinie, a właścicielkami była matka i córka. Starsza była fryzjerką, a młodsza wizażystką, obie ładne, zadbane, profesjonalne fryzury i makijaż. Przed wizytą umyłam sobie sama włosy w domu i nałożyłam maseczkę, gdyż z pielęgnacją przy myciu w salonach bywa różnie więc wolałam już to mieć zrobione.
Przyszłam trochę wcześniej niż byłam umówiona, akurat z racji braku klientek na fotelu siedziała "mama fryzjerka" i jakaś inna pani robiła jej fryzurę na szybko. Skończyła chyba w 15 minut ale fryzura była śliczna i bardzo profesjonalnie zrobiona, więc byłam dobrej myśli. Później zaprosiły mnie na fotel i zapytały jakiej fryzury oczekuję. Powiedziałam że chciałabym luźne upięcie z tyłu, ale kilka pasemek przy twarzy bo na co dzień nie spinam włosów i źle bym się czuła bez niczego przy twarzy. Wszystko w delikatnych lokach i grzywkę zostawić zaczesaną tak jak mam, pokazałam też kilka zdjęć. Obie zgodnie stwierdziły, że wiedzą o co chodzi i nie ma problemu. Widziały, że mam umyte włosy ale mimo wszystko uparły się żeby umyć włosy chociaż raz to będą lżejsze i z mokrych lepiej będzie im się robiło fryzurę. Już przy suszeniu ta druga fryzjerka powiedziała że mam gęste i grube włosy i długo się suszą, po czym spokojnie przystąpiła do robienia szalonych loków prostownicą. Niejedna pani po trwałej mogłaby mi pozazdrościć takiego skrętu, mimo że prosiłam o delikatne loki. Po ok 1,5h miałam zrobione dopiero pół głowy a jeszcze upięcie i makijaż, więc drugi raz odkrywczo stwierdziła, że mam gęste włosy i zawołała dwie inne fryzjerki do kręcenia bo inaczej nie zdążą. Na same loki zeszło im 2h, po czym we dwie zaczęły spinać mi włosy. Mimo że chciałam kok z pasmami przy twarzy one zrobiły dokładnie odwrotnie - z tyłu włosy były luźne a pasemka z przodu zebrane do tyłu i spięte. Od razu mówiłam, że nie o to mi chodziło, na co one "ale sama pani mówiła że nie nosi spiętych włosów na co dzień i będzie się źle w tym czuć"...Widziałam, że wiele nie wskóram, więc przesiadłam się na fotel makijażystki. Zapytała czego oczekuję, więc powiedziałam, że mam sukienkę trochę taką w stylu retro, więc może po prostu czarna kreska na powiece i trwała czerwona szminka, ale bardzo mi zależy na dobrym kryciu na twarzy przez ślady i blizny po trądziku (głównie dlatego umówiłam się na profesjonalny makijaż). Dwukrotnie też zaznaczyłam, że potrzebuje bardzo jasnego podkładu bo jestem bardzo blada, a niestety przebarwienia i zaczerwienienia na twarzy mogą być mylące. Powiedziała że oczywiście wszystko dobierze przy czym nachalnie dopytywała się w jakim kolorze mam sukienkę, więc w końcu powiedziałam, że ciemnofioletową. Nie malowała mnie przed lustrem, mogłam tylko obserwować jakie kosmetyki bierze, ale efektu już nie. Od razu widziałam że wzięła zbyt ciemny podkład i zwróciłam, jej uwagę, przy czym ona stwierdziła że wie co robi i domieszała do niego jeszcze troszkę ciemniejszego... Już wiedziałam, że będzie źle gdy zaczęła mi oczy malować cieniami, a nie o to prosiłam. Powtórzyłam, że chcę kreskę na powiece, przy czym ona najpierw sięgnęła po srebrny brokatowy eyeliner (?!), i widziałam, że coś jej nie wyszło więc wzięła później granatowy a na końcu na to jeszcze czarny (miałam trzy różne eyelinery, każdy krzywo i jeden przebijał spod drugiego). W tym czasie do salonu przyszła moja mama, która miała mnie odebrać i mówi że już jest 10 min po ustalonym czasie, a ja jeszcze nieumalowana... więc dziewczyna bez używania chociażby różu i fixera przejechała mi tylko usta przezroczystym błyszczykiem z brokatem i uznała, że makijaż gotowy - piękny i cudowny. Gdy spojrzałam do lustra nie mogłam wydusić z siebie słowa. Nie, nie z zachwytu. Podkład co najmniej 3 tony za ciemny, na oczach fioletowo-czarne smokey z krzywymi kreskami i klejące się usta. Gdy przyszłam do domu przebrać się w sukienkę, zorientowałam się, że w ogóle nie pomalowała mi rzęs, błyszczyka na ustach też już nie było, więc to + róż i fixer musiałam nałożyć sama. A zapłaciłam fortunę jak dla mnie za coś, z czego nie byłam zadowolona nawet w 1%. Nie wspominając o tym, że w tym czasie w salonie była jeszcze inna dziewczyna - też na studniówkę w ten sam dzień, makijaż + fryzura. Jako że makijażystka była jedna, to wszystkie panie stwierdziły, że nie mogą czesać nas obie naraz, więc tamta dziewczyna poszła najpierw na makijaż, później z gotowym makijażem na mycie włosów (?!!) i w czasie robienia fryzury niejednokrotnie miała mokre i kapiące włosy zaczesane na twarz... cieszę się, że chociaż przy tym nie trafiło na mnie. Edytowane przez Bruise Pristine Czas edycji: 2016-11-06 o 18:32 |
2016-11-06, 22:15 | #67 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 6 283
|
Dot.: Pseudoprace wizażystek, fryzjerek, stylistek, kosmetyczek
1. Fryzura na wesele, fryzjerce powiedziałam, że chcę jakieś luźne loki, fale. Zrobiła mi loki na pudla :-P dosłownie wszystko tak napuszone jak u pudla. Zaczęłam ją instruowac, co chciałam i jak to poprawić i po dalszych dłuższych instrukcjach udało się kompletnie zmienić jej pierwotną fryzurę na taką, która w miarę przypominała efekt, który chciałam uzyskać. Fryzura zbyt długo się nie trzymała. Raczej ostatecznie przypominała taki luźny fryz zrobiony spontanicznie.
2. Wesele wyjazdowe. Trzeba było spory kawałek dojechać a ja byłam umówiona do fryzjera i jeszcze do znajomej kosmetyczki, która mnie miała umalowac u siebie w domu. Wszystko miało być zgodnie z planem, musiałam zdążyć na czas, bo jechaliśmy jednym samochodem z inną parą. Byłam umówiona u fryzjera w konkretnym lokalu (polecany, miał już dosyć wyrobiona dobrą opinię). Wybieram się tam na umówiona godzinę a jakiś koleś siedzący nad terminarzem informuje mnie, że mam iść do innego salonu jednak (!) Bo oni tu obok mają drugi salon w blokach i mam tam iść. Nie wiedziałam gdzie mam iść, udzielił mi jakis tam wskazówek i zszokowana udałam się na poszukiwania. Na szczęście szybko znalazłam salon, a tam wita mnie pani fryzjerka, profesjonalistka owszem, ale zdziwiona, że ktoś się pojawił. Jeszcze bardziej się zdziwiła, że ja tu jestem zapisana na tą godzinę i że zostałam skierowana z pierwszego lokalu (w którym nie było fryzjerów tylko pan z terminarzykiem). Okazało się, że na tę godzinę były chyba jeszcze 2 inne panie i były w trakcie czesania. Więc żeby zaoszczędzić czas zaczęły się mną zajmować stazystki ! Zabrały się za mycie moich włosów, jakieś przygotowywanie, wstępne modelowanie. Wszystkie podstawowe czynności łącznie z myciem włosów trwały w rękach uczennic kosmicznie długo i były konsultowane "co robić, jak to robić". Byłam wkurzona, że się nie wyrobię i tym że będzie mnie czesać amatorka. Na szczęście stazystki nie układały mi fryzury. W końcu zajęła się mną właściwa fryzjerka. Czesala niemalże 3 kobiety jednocześnie... z przerażeniem w oczach. W stylu: teraz zostawiam pierwszą panią i przeskoczę do drugiej a przy pierwszej ktoś inny zrobi loki bo to prostsze. Była naprawdę spanikowana. Gdyby nie ta cała sytuacja i moje wkurzenie, to byłoby mi jej żal. Kobitka była naprawdę profesjonalna, mimo tego ambarasu zrobiła mi fajną profesjonalną fryzurę. Ale jak przyszło do płacenia to byłam w szoku, bo nie policzyla mi żadnej zniżki. A ja byłam zbyt młoda i zbyt mało asertywna i nie zwróciłam jej uwagi. |
2016-11-06, 22:24 | #68 |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: Pseudoprace wizażystek, fryzjerek, stylistek, kosmetyczek
ślub w rodzinie, razem z mamą poszłyśmy do wizażystki niby z polecenia. na makijażu może znam się średnio, ale co mi się nie spodobało:
- brak utrwalenia makijażu - brak konturowania twarzy - u mamy tak beznadziejnie nałożony korektor pod oczami, że wyglądała jak panda. niby cienie przykryte a przebijały spod sporo za jasnego korektora/podkładu/czy co tam było nałożone - oczekiwałam makijażu wieczorowego, a kobita zrobiła mi makijaż praktycznie różowy, bo miałam mieć różową spódnicę. tyle, że to miał być "brudny róż" a nie oczo☠☠☠ny róż.
__________________
-27,9 kg |
2017-04-25, 09:47 | #69 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 9 742
|
Dot.: Pseudoprace wizażystek, fryzjerek, stylistek, kosmetyczek
Jak dobrze, że trafiłam na ten wątek bo przez chwilę przeszło mi przez myśl umówienie się do fryzjerki i wizażystki przed weselem
|
Nowe wątki na forum Forum plotkowe |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 05:19.