Gruczoł Bartoliniego - Strona 2 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Zdrowie i Medycyna > Ginekologia

Notka

Ginekologia Miejsce, w którym rozmawiamy o ginekologii. Tutaj znajdziesz pytania i odpowiedzi związane ze zdrowiem intymnym kobiety. Rozmawiamy np. o antykoncepcji.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2013-06-19, 21:42   #31
Olson6666
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 2
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

aga5890 - Bardzo dziękuję Ci za odpowiedź. Znalazłam już lekarza, który przyjmuje w moim mieście. Jest to mężczyzna, podobno wbrew pozorom są delikatniejsi w swoim zawodzie aniżeli kobiety Prawdopodobnie idę we wtorek. Poczytałam o nim opinie, podobno bardzo dobry, miły lekarz.
Mam jednak pewne wątpliwości co do swojego "problemu". Guzek, który znajdował się z lewej strony przy wejściu do pochwy zmniejszył się o 3/4, ale wyżej, z lewej strony w odstępie 1 cm od łechtaczki pojawił się drugi taki "guzek" :/ Więc nie wiem czy to przez ten gruczoł Bartoliniego...
Olson6666 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-06-20, 11:54   #32
Susanna
Zakorzenienie
 
Avatar Susanna
 
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: ♥ Śląsk ♥
Wiadomości: 13 459
Send a message via Skype™ to Susanna
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

Olson idź, idź i się nie stresuj. Może to jakiś drobiazg ale lepiej sprawdzić. Ropień tego gruczołu jest okropnie bolesny - naprawdę nie życzę nikomu tego bólu. Może to nie zapalenie gruczołu Bartoliniego ale warto sprawdzić.
__________________

M&M

Staś


Susanna szyje - mój krawiecki blog
Susanna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-06-20, 13:32   #33
aga5890
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 7
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

Nic się nie denerwuj bo nie masz jeszcze czym
Raczej nie słyszałam o podwójnym torbielu tego gruczołu no ale zobaczymy. Gruczoł Bartoliniego ma to do siebie że nie zawsze zatyka się na amen. Czasami po prostu przypomina tętnice zawaloną holesterolem czyli śluz przepływa ale nie nadąża. A czasami jak sie zatka to juz nie puści. Mi torbiel utrzymywął sie nr przez 2 dni po seksie duzy a potem malał jednak u mnie nigdy sam nie znikał. No raz jak mi ropień pękł dlatego nie warto czekac bo jak juz samo peknie to w szpitalu nic wam z tym nie zrobia powiedza ze trzeba czekac na powtorke z rozrywki która najpewniej nastąpi bo teraz nie "znajdą" tego co chca wyciąć. Eh powodzenia
Ja też wole mężczyzn bo już chocby w tym szpitalu myslałam że skopię te baby! Ja może nie jestem aż tak wstydliwa. Wole sie pokazać obcemu lekarzowi facetowi niż dać się zbadać jakiejs wrednej babie ktora jedyne co umnie powiedziec "przecież TO nie BOLI! Jak ty bedziesz kiedyś rodzic kobieto!" grrr...
aga5890 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-06-23, 08:53   #34
imac43
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-06
Wiadomości: 2
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

Witam piszę z nadzieją, że ktoś mi coś doradzi... Otóż mnie także dotyczy omawiany przez Was problem, z tym że mi ten gruczoł nie rośnie, jest wielkości czereśni, mam go już od ponad roku. Byłam z nim u dwóch lekarzy, żaden nic z tym nie chciał robić, stwierdzili oboje, że jak urośnie do rozmiaru śliwki węgierki i zacznie boleć, to wtedy go wytniemy... Ale mnie on strasznie męczy, irytuje mnie gdy się chociażby myje, nie boli, nie czuję go jak chodze, czy cokolwiek robię, poprostu sobie jest i tyle... Dodam, że pojawił się, gdy zaczęły się moje problemy z infekcjami, no i te trwają po dziś dzień tak samo jak i gruczoł... Straszliwie mnie to męczy i boli przy stosunku, przez co nie mam ochoty na nic, zgłupieć można. Nie wiem co z tym robić, ginekolodzy w moim mieście mnie przerażają. Ostatnio jak poszłam z infekcją do lekarki, to nawet mnie nie zbadała, bo stwierdziła, że już wiem o co chodzi... a to jej zasrany obowiązek... Czy któraś z Was miała powiększony, ale nie bolący gruczoł? bO jak piszecie o wielkości kurzego jajka, to mnie to przeraża...
imac43 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-06-23, 23:42   #35
aga5890
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 7
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

Powiem tak- mi też przez jakiś czas się utrzymywał. Lekarze nic Ci z tym nie zrobia dopuki torbiel nie bedzie na tyle duży że jedzie graniczyl o zapalenie tj. ropień. Mi utrzymywał sie w takiej formie jak twoja przez... ponad pół roku jak nie dłużej.
Spróbuj prześledzić wątek i znaleźć moje wpisy na temat domowych sposobów ponieważ część z tych sposobów jest antybakteryjna i antyzapalna nie tylko przeciwbólowa. Jeśli te sposoby typu czosnek, nasiadówki z kory dębowej i szałwi Ci nie pomoga mimo że mają własnie właściwości antybakteryjne to wtedy masz 2 wyjścia.
1. Albo cierpliwie czekac aż samo CI się pogorszy i wtedy zrobić z tym porządek. Choć ostatnio czytałam że jedna babeczka miala to przez pare lat bo nic się jej z tym nie działo to po co coś z tym robić.
2. Albo sama sprowokować pogorszenie. Wtedy proponuję zagryźć zęby i często się kochać niekoniecznie dopochwowo ważne żebyś miała częste podniecenia co powoduje prace tego gruczołu. Więc najprawdopodobniej przy wiekszej aktywności może sie uda go zatkać, troche urośnie i wtedy biegiem na oddział. No i jeszcze jest taka maść- spróbowałam ją raz z nadzieją na zmniejszenie jednak okazuje sie że ma odwrotne działanie "wyciągające". Maść ichtiolowa.
I nie przejmuj sie to że twoi lekarze nie chcą z tym nic zrobić na tym etapie to nie jest nic dziwnego ponieważ mają w przysiędze "po pierwsze nie szkodzić" Wiec gdy nie ma zagrożenia dla Twojego zdrowia fizycznego ani psych. to nie położą Cie na stół bo jest to jednak operacja. Prosta bo prosta ale oparacja z narkozą lub jak w moim przypadku znieczuleniem zewnątrz- oponowym. (tak sie to nazywa nie?)
A dla wszystkich dziewczyn które obawiają sie że po zabiegu będą skazane na substancje nawilżające powiem wam że w moim przypadku z nawilżeniem jest O NIEBO LEPIEJ Nie wiem czy to kwestia tego że organiz wyczuwa że musi nadrobić brak jednego gruczołu czy jak ale naprawdę jest dużo lepiej z nawilżeniem co innego jak wycina się oba
aga5890 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-08-27, 07:22   #36
TheMagdelaine
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 1
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

Witam.
W czwartek miałam zabieg nacięcia i powiem szczerze, że ogólnie nikomu nie życzę tego, co przechodzi się zarówno przed, w trakcie jak i po zabiegu. Pierwszy raz zauważyłam u siebie "guzek" w listopadzie zeszłego roku. Poszłam do ginekologa i dowiedziałam się tylko, że mam przykładać maść ichtiolową. Wówczas "guzek" nie był duży i niezbyt uciążliwy. Natomiast w zeszłym tygodniu był wielkości dużego jajka, nie mogłam chodzić, siedzieć, leżeć. Ponieważ chwilowo mieszkam w innym mieście popytałam o dobrego lekarza i chciałam umówić się na wizytę. Oczywiście nie było terminów, ale powiedział mi gdzie mam się udać i co mówić. Najpierw przychodnia i niezbyt miły pan doktor, który nakrzyczał na mnie, że to już za pierwszym razem powinno być załatwione, a nie przykładane jakąś maścią, potem SOR no i w końcu oddział. Dodam, że nigdy w życiu nie miałam nawet zastrzyków, a co dopiero jakieś zabiegi. Na sam widok wenflonu o mały włos nie zemdlałam. Wszystko działo się szybko, pobranie krwi, antybiotyk, a chwilę później zabieg pod narkozą. W piątek miałam mieć wyjęty sączek i wyjść do domu, okazało się, że opuchlizna nie schodzi jak powinna i musiałam zostać. Przy kolejnej próbie okazało się, że lekarz nie może "rozplątać" i wyjąć szwów, założonych przez innego doktora. Ból niesamowity. Minęło 5 dni, jest lepiej, a dziś idę odebrać wyniki, które powiedzą, co było przyczyną tego zapalenia. Jak sam lekarz mi powiedział, antybiotyk dali mi w ciemno, bo nie wiadomo bakterie czy wirus... Ogólnie boję się tej wizyty, ale z drugiej strony cieszę się, że najgorsze mam już za sobą.
TheMagdelaine jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-11-25, 18:29   #37
Bezimienna_07
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2007-09
Wiadomości: 9
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

44

Edytowane przez Bezimienna_07
Czas edycji: 2014-02-05 o 17:15
Bezimienna_07 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2014-07-15, 13:16   #38
Biedroneczka_8888
Raczkowanie
 
Avatar Biedroneczka_8888
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 257
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

Hej dziewczyny!
Mam ten sam problem.. Od paru dni miałam gruczol powiększony,wczoraj byłam u ginekologa i przepisał mi antybiotyk i skierował na usg ( nie zrobiła mi pełnego badania żeby mnie nie męczyć). Powiedziała, że w tym przypadku są dwie opcje. Albo antybiotyk pomoże i nie przejdzie do formy ostrej, albo zrobi się ropa i nie będę mogła chodzić, siedzieć ani nic. Powiedziała,ze jak się powiększy,Ale nie będzie boleć to mam przyjść się umówić na zabieg nacięcia i czyszczenia. A jak zacznie boleć to mogą tylko usinac ropę..
Generalnie czuje się jakbym miała tykajaca bombę w majtkach. Boję się,ze zacznie boleć. W pracy muszę byc, zbliża mi się urlop i okres! Nie wiem jak sobie poradzę jak się pogorszy podczas krwawienia. Muszę ostrzec szefa jakoś, ale krępuje mnie to. Niestety moja praca wymaga tego, że nie mogę z dnia na dzień zniknąć na L4 zabardzo..
Kurde boję się trochę, ten wątek mnie wystraszył


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
Biedroneczka_8888 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-10-14, 07:24   #39
natalia1011
Zadomowienie
 
Avatar natalia1011
 
Zarejestrowany: 2005-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 1 083
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

Dla mnie ten gruczoł to jakiś koszmar, po dwóch miesiącach mam nawrót i za żadne skarby świata nie dam się wysłać do szpitala!
Mimo wspaniałych lekarzy, to co przeżyłam przy nacięciu gruczołu to największy koszmar mojego życia, wylądowałam w czwartek 14 sierpnia w szpitalu, Pan mnie oglądnął i kazał przygotować się do zabiegu, naciął mi to, a jedyne znieczulenie jakie miałam to ketanol dożylnie, który ledwie zleciał, wiec jeszcze nie zaczął dobrze działać. Ale to nic, później, piątek, sobota i niedziela codziennie grzebali mi w tej ranie (oczyszczali?) i zakładali nowy sączek! w ciągu tych dni, tylko w sobotę dostałam normalne znieczulenie, że nic nie bolało (po tym jak w piątek darłam się na cały oddział z bólu).
teraz nawrót, mała lekko bolesna kulka, wizyta u lekarza dopiero 23 października (będę szukala czegoś szybciej).

Słyszałam że pomagają jakieś nasiadówki? Tzn. jakie? wie ktoś?
__________________
razem od 01.03.2008 r.

zaręczyny 14.07.2011 r.

ślub 30.08.2014 r.


"uparcie i skrycie, och życie kocham cie nad życie!"

http://s1.suwaczek.com/20140830580113.png
natalia1011 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-01-28, 13:06   #40
jabuuszko
Raczkowanie
 
Avatar jabuuszko
 
Zarejestrowany: 2012-11
Lokalizacja: CrazyWorld
Wiadomości: 95
Red face Dot.: Gruczoł Bartoliniego

Hej Dziewczyny, ja też w grudniu miałam zapalenie gruczołu Bartoliniego, wiecie, zbierająca się ropa itp,ból nie do zniesienia to już wiecie, pierwszy raz płakałam z bólu i poczułam na "własnej skórze " co to znaczy mieć dreszcze, do tego stopnia tak mi było zimno że myślałam że umieram hihi . No ale do rzeczy. Ropień miałam po lewej stronie, trafiłam na ostry(nocny?) dyżur, gdzie od razu zaprowadzono mnie do zabiegowego no i wtedy .. nacięcie bez żadnego znieczulenia.. przywiązali mi nogi żebym się nie szarpała? eh nie wiemjuż po wszystkim założyli mi ten sączek, (noc! w końcu spokojna i bez bólu! )rano obejrzenie no i mogłam jechać do domu.
I teraz .. zauważyłam/ albo to tylko moje wrażenie jakby mi coś rosło znowu . Jeżeli też tak miałyście robiłyście coś z tym ? żeby uniknąć szpitala ? bo naprawdę szpiital w moim mieście nie jest zbyt fajny ..
Smarowałyście, zapobiegałyście np nagromadzenia się ropy ?
jabuuszko jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-01-29, 10:48   #41
natalia1011
Zadomowienie
 
Avatar natalia1011
 
Zarejestrowany: 2005-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 1 083
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

No ja właśnie miałam nawrót po dwóch miesiącach, najpierw w sierpniu, później to cholerstwo wróciło w październiku. Z racji tego, że bardzo nie chciałam iść do szpitala (złe doświadczenia za pierwszym razem) szukałam innych sposobów. Chciałam isc już nawet prywatnie na przecinanie i do domu, żeby tylko nie spedzic tygodnia w szpitalu Robiłam sobie oklady z maści ichtiolowej, bardzo ładnie wyciąga ropę, no ale ból i gorączka nie mijały, w prywatnej przychodni nie chcieli tego naciąć bo za duże i skierowanie do szpitala. Pojechałam do innego, cała zapłakana, bo bałam się że czeka mnie to samo znowu, tam jednak nie było za bardzo miejsca, żeby mnie przyjąć na oddział (hura), więc Pani ginekolog wzięła mnie do zabiegowego. Tutaj najpierw wbiła igłę z miejscowym znieczuleniem, w tym czasie ropień sam pękł. Mimo, że całe znieczulenie mi nie podali, to w sumie nie czułam bólu, gruczoł został oczyszczony i mogłam jechać do domu. Pani ginekolog zalecała robić nasiadówki w ciepłej wodzie z prawdziwym szarym mydłem (żeby to co zostało ładnie się oczyściło). Na razie mam spokój. Ostatnio ja rozmawiałam z ginekologiem to mi zaleciła jeszcze inny okład jakby się to znowu pojawiło. Kazała mi ugotować cebule do miękkości i taką ciepłą rozsmarować na podpasce i przykładać. Na szczęście nie pojawiło mi sie to cholerstwo na razie (odpukać), wiec nie wiem czy to działa (powinno wyciągać ropę tak jak maść ichtiolowa).
__________________
razem od 01.03.2008 r.

zaręczyny 14.07.2011 r.

ślub 30.08.2014 r.


"uparcie i skrycie, och życie kocham cie nad życie!"

http://s1.suwaczek.com/20140830580113.png
natalia1011 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2015-01-30, 11:00   #42
jabuuszko
Raczkowanie
 
Avatar jabuuszko
 
Zarejestrowany: 2012-11
Lokalizacja: CrazyWorld
Wiadomości: 95
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

No właśnie chodzi o to że ja jeszcze nie mam ropy, tylko tak jak wtedy na początku robi się guzek, takie zgrubienie ale też myślałam o jakichś nasiadówkach, na przykład tantum rosa ? no nie wiem . Przeglądałam kilka forum i wiem że niektórym dziewczynom się wchłaniało
A co do maści ichtiolowej wiem że jest dobra bo czasem stosuję na jakieś wypryski i serio pomaga, ale czy na taki guzek bez ropy można? no nie wiem . .

Pozdrawiam .

* * * *
But if you loved me
Why'd' ya leave me ?

jabuuszko jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-01-30, 22:00   #43
RosesAreRed
Moderatorka z pazurem
 
Avatar RosesAreRed
 
Zarejestrowany: 2006-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 13 256
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

Mnie kiedys lekarz opierniczyl za masc ichtiolowa na ten guzek. Jesli juz to nasiadowki z kora debu. Na szczescie od 2 lat mam spokoj...
RosesAreRed jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-01-31, 10:28   #44
natalia1011
Zadomowienie
 
Avatar natalia1011
 
Zarejestrowany: 2005-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 1 083
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

Ja mowilam co stosowalam kilku ginekologom i zaden nie powiedzial ze masc ichtiolowa jest zla, a wrecz czesto mowili ze dobrze robilam bo ladnie rope cala wyciagnelo. Po ostatnim nacieciu ginekolog mi powiedzial ze jak tylko cos bede czula to moge przyjechac do szpitala na zabieg calkowitego usuniecia tego cholerstwa (Bo jak sie zagoi to nie jest wyczuwalny, a jak juz zajdzie ropa to nie mozna usuwac).
__________________
razem od 01.03.2008 r.

zaręczyny 14.07.2011 r.

ślub 30.08.2014 r.


"uparcie i skrycie, och życie kocham cie nad życie!"

http://s1.suwaczek.com/20140830580113.png
natalia1011 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-01-31, 15:10   #45
jabuuszko
Raczkowanie
 
Avatar jabuuszko
 
Zarejestrowany: 2012-11
Lokalizacja: CrazyWorld
Wiadomości: 95
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

tfu, żadnego szpitala, a na pewno już nie w moim mieście
Poczekamy zobaczymy, możliwe że tylko mi się wydaję , ah to przewrażliwienie ! : )


****

Sobota? - czas się wyłączyć !
jabuuszko jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-02-23, 20:24   #46
pralkapierze
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 15
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

ja miałam to cholerstwo dwa razy, za 1. razem osiągnęłam rozmiary menstrualne, ale na szczęście pękło tego samego wieczoru, był to najwspanialszy moment: nawet straszny smród ropy mi nie przeszkadzał się cieszyć. Za 2. razem czyli w tą niedzielę na szczęście szybko zainterweniowałam i też wieczorem pękło.
Moja rada: nasiadówki i to na prawdę kilkudziesięciu minutowe w korze dębu, niech woda zawsze będzie ciepła, potem szybciutko do łóżka smarowałam się clotrimazolum i leżymy, jak maść wsiąknię zaparzam rumianek/bratek nasiąkniętą watę przykładam do spuchniętych warg i na to kładę termofor, za 1 i 2 razem się udało i po całym dniu albo nawet paru godzinach kuracji pękało i przynosiło ulgę.
Oczywiście nie zastąpi to wizyty u lekarza, ale za 1.razem lekarz kazał mi pomaszerować do łóżka i leżeć z rozłożonymi nogami i czekać na rozwój sytuacji(samo pęknie albo zabieg).
pralkapierze jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-03-27, 10:05   #47
Cannabis84
Rozeznanie
 
Avatar Cannabis84
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 692
GG do Cannabis84
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

Dziewczyny, które miały usuwanego operacyjnie Bartka pomóżcie! Jak długo męczyłyście się po operacji? Mi go wycieli 4 dni temu. Od początku bardzo boli przy siusianiu, niesamowicie piecze. Lekarz mówił, że na początku to normalne, ale ja się już zaczynam niepokoić, czy nie za długo to trwa. Plamienie też nie ustaje, ani się nie zmniejsza. Za 3 dni na zdjęcie szwów, może czegoś więcej się dowiem, ale mój niepokój jest coraz większy. Jak było u Was?
A drugie pytanie - jak długo byłyście na zwolnieniu/kiedy mogłyście wrócić do "normalnego życia", szkoły, uczelni itp? Ja wychodząc ze szpitala dostałam tydzień zwolnienia! Mam siedzącą pracę i to dla mnie szok, że niby za 7 dni miałabym do niej wrócić, kiedy siedzenie nie wchodzi w grę i pewnie jeszcze długo nie będę gotowa siedzieć przed kompem po 10 godzin dziennie
__________________
Dancing in the moonlight, waiting for the sunrise....
Cannabis84 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-03-27, 14:13   #48
majlimajli
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 10
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

Tydzień temu pisałam, że mam bartholina, teraz opiszę co u mnie.

Czwartek/piątek: Na początku guzek był malutki, wielkości grochu. Bolał, ale aż tak nie przeszkadzał w funkcjonowaniu. Jednak jestem wyczulona na przypadłości kobiece, więc poszłam na prywatną wizyte do gin, który mi przepisał antybiotyk i globulki (summamed oraz gynalgin). Nic nie pomogło, guzek dalej rósł. Gdy wracałam z pracy poruszałam się już z prędkością żółwia, ponieważ ocierający guzek o spodnie dawał się we znaki.

sobota: ból był coraz większy i guzek również do tego temperatura prawie 38*C. Pojechalam więc na pogotowie gdyż była to sobota i wszystkie poradnie zamknięte. Kobieta ginekolog badała mnie bardzo dokładnie dotykając wyrośniętej cysty, co powodowało niemiłosierne cierpieni (mój płacz slyszał chłopak siedzący na korytarzy). Błagałam ją by przestała. jednak przepisała mi kolejne leki i poinformowała, że jeszcze nie nadaje się do nacięcia, ale ropa w nim się zbiera.

niedziele: Cysta urosła do wielkości jajka kurzego. Wypełniona wydzieliną ropną bolała przy namniejszym ruchu. Mało tego, z powodu jej rozmarów bolała nawet przy staniu, gdyż ciągnęła bardzo w dół. W nocy kolejny wyjazd na pogotowie. Pielęgniarka wiozła mnie na wózku bo nie mogłam chodzić. Pod całkowitym uśpieniem (konieczna obecność anastezjologa) została mi nacięta torbiel a cała wydzielina wyciekła. Spędziłam noc w szpitalu. Dziś czuje się lepiej, chodź mam rozpuszczalne szwy, które czasem troszeczke czuje, jednak jest to bez porównaniu z koszmarem, który przeszlam w zeszły weekend!

Edytowane przez majlimajli
Czas edycji: 2015-03-27 o 14:17
majlimajli jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-04-17, 10:13   #49
Cannabis84
Rozeznanie
 
Avatar Cannabis84
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 692
GG do Cannabis84
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

Doszłam do siebie, na tyle, że mogę usiąść przed komputerem, dlatego opowiem swoją historię, może będzie przestrogą dla innych.

Bartholini zaatakował mnie na urlopie, jakieś 7 m-cy temu. Po wycieczce rowerowej zaczęło coś tam boleć. Myślałam, że przez rower, szalałam na górskich ścieżkach. Jednak gdy zauważyłam twardy guzek przestraszyłam się nie na żarty. Pierwsze co zrobiłam, to szukanie diagnozy w internecie. Dowiedziałam się, że to najpewniej gruczoł Bartholiniego. I że kobiety żyją z nim i mają się dobrze nawet po kilka lat. Przestał boleć, więc sprawę zbagatelizowałam. Guzek nadal był, ale nie przeszkadzał mi w zasadzie. Po kilku miesiącach trafiłam do ginekologa z innym problemem i pani doktor widząc go stwierdziła, że jeśli mi nie przeszkadza, to niech sobie będzie, gdyby coś się działo to usuniemy. I tak sobie był, raz większy, innym razem ledwie wyczuwalny. Minęło trochę czasu, znów trafiłam do ginekologa. Tym razem jednak nowa pani doktor kazała kategorycznie zrobić z tym porządek, ponieważ staram się o dziecko, a w ciąży ponoć się uaktywnia i może być problem. Dostałam skierowanie do szpitala z rozpoznaniem cysta (torbiel) gruczoła Bartholina. Narkoza, operacja trwająca 35 min. Wszyscy twierdzili, że to rutynowy zabieg, nawet nie cewnikowali. Po dwóch godzinach mogłam wstać, a nawet jeść, w przeciwieństwie do koleżanek z sali. W drugiej dobie po zabiegu wypisali mnie do domu. Jednak nie było dobrze. Nie mogłam siedzieć, a sikanie to był istny koszmar. Po tygodniu pojechałam na zdjęcie szwów. Nadal nie mogłam usiąść, co zdziwiło mojego lekarza. Okazało się, że rana nie goi się dobrze i puściła część szwów. Na fotelu ginekologicznym spędziłam 40 minut, lekarz ponownie zaszył ranę. Chyba nie muszę opisywać co czułam. Zakażenie powstało z powodu zalegającej w gruczole ropy. Dopiero wtedy lekarz, który operował wyjaśnił mi, że to nie była torbiel, tylko ropień, którego się nie usuwa, a jedynie rozcina i oczyszcza, ale skoro byłam już na stole to lekarz się podjął usunięcia całego gruczołu. Całe szczęście, będę mieć przynajmniej spokój. Dostałam silny antybiotyk, ból minął. Po dwóch tygodniach wizyta kontrolna. Jest lepiej, zdjęto mi przeszkadzające szwy. Ale do wygojenia całkowitego jeszcze sporo czasu.

Dziewczyny jeśli macie problem z "kolegą Bartkiem" radzę zająć się tym od razu. Sam zabieg w szpitalu to pestka, w porównaniu z cierpieniem, które przeżyłam później. Na własne życzenie, można by rzec. Nie bagatelizujcie tego tak jak ja.
__________________
Dancing in the moonlight, waiting for the sunrise....

Edytowane przez Cannabis84
Czas edycji: 2015-04-17 o 10:51
Cannabis84 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2015-05-29, 02:23   #50
Leticja
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-05
Wiadomości: 1
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

Ja moją wielką przygodę z tym gówienkiem zaczęłam ok 6 lat temu. Opuchlizna była wielka - ledwo mogłam założyć majtki, ból nie do zniesienia, wysoka gorączka... . Udałam się na pogotowie. Przyjmował młody lekarz, co nie było żadną przeszkodą w moim ekshibicjonizmie - zależało mi na tym żeby postawił szybką diagnozę i mnie ratował. Bo uwierzcie mi byłam przerażona tempem rozwoju tego shitu i myślałam o najgorszym. Czułam się fatalnie. Lekarz nie miał specjalizacji ginekologicznej i jak to zobaczył na własne oczy to przeraził się w nie mniejszym stopniu ode mnie. Po już całkiem się przeraziłam. Zapisał mi jakiś antybiotyk, maść i dał skierowanie do szpitala.
W szpitalu lekarz tylko mnie obejrzał wypisał kolejne dwie maści, bo jak stwierdził tamta od wcześniejszego lekarza nie pomoże (a wspomnę tylko, iż przed podróżą do szpitala zrealizowałam recepty) i mnie pożegnał.
Ból i opuchlizna nie odpuszczały przez kolejne dni więc zaniepokojona udałam się do mojej pani ginekolog. Ona przypisała kolejne maści po których w dalszym ciągu nie było żadnej poprawy. Ktoś mi poradził nawet podsmażyć lekko słoninę i robić z niej okłady - długo nie mogłam się przemóc nim zaczęłam stosować tę metodę i nic. Nic nie pomagało ból i opuchlizna utrzymywały się dalej. To trwało jakieś dwa tygodnie. W końcu znajoma mamy poradziła żeby spróbować z okładami z maści ichtiolowej i wyobraźcie sobie że natychmiast opuchlizna zaczęła schodzić. Udałam się na wizytę kontrolną do mojej pani ginekolog i powiedziałam jej, że pomogła mi dopiero maść ichtiolowa, na co ona odrzekła, że maść ichtiolowa jest cudowna w takich sytuacjach. Tylko ja się pytam - dlaczego przypisała mi kolejne bardzo drogie maści, a o maści ichtiolowej nawet nie wspomniała, a dodam że wizyta była prywatna i kosztowała mnie 110zł!
Miałam spokój z Bartolinim przez 6 lat. Jak kucałam podczs mycia się pod prysznicem, to czułam dosyć duży gruczoł, ale nie bolał i raz był wyczuwalny innym razem nie, więc nie chciałam się na darmo kroić i narażać że coś złapię w szpitalu.
Ku mojemu zaskoczeniu w październiku ubiegłego roku miałam nawrót. Z pewnością było to spowodowane moim wielogodzinnym siedzeniem nad pisaniem pracy magisterskiej. Musiałam ją szybko skończyć, bo zaczynałam nową pracę. I taki ważny moment a tu jeszcze taki psikus losu. Opuchlizna była duża i bolesna, ale już nie tak mocna jak za pierwszym razem. Za pierwszym razem miałam ten komfort, że cały czas leżałam, więc nie narażałam się na dodatkowy ból związany z chodzeniem, tym razem niestety musiałam pracować. Uwierzcie mi ból był tak mocny, że aż przechodziły mnie ciarki, miałam lekkie odruchy wymiotne i robiłam się blada z bólu.
No i teraz mam kolejny już trzeci nawrót. Słowo daję straciłam cierpliwość. Teraz już wiem, że nie mogę tego tak zostawić. Nie może przecież tak być, że za każdym razem kiedy będę robić coś ważnego i będę musiała na to poświęcić więcej czasu, to za każdym razem będzie mi groził Bartolini (bo tym razem przypętał się chyba dlatego że jestem przemęczona). No tylko że teraz nie dość, że i tak jestem przemęczona, to mam jeszcze pracę i taki miły bonus jak Bartolini. Aż jestem zła.
Byłam dzisiaj u ginekolożki przypisała mi oczywiście kolejny antybiotyk i od jutra leczenie. Na szczęście tym razem nie boli i opuchlizna jest dużo mniejsza w porównaniu z poprzednią. Może to dlatego że od razu kiedy zaczęłam czuć że coś mnie tam leciutko kuje, to od razu przyjęłam ibuprom a następnie, kiedy opuchlizna zaczęła się tylko pojawiać to natychmiast zastosowałam maść ichtiolową.
Przeczytałam całe forum żeby się dowiedzieć jak to było u Was i przygotować się jakoś mentalnie do operacji. Bardzo mi pomogły wszystkie wyczerpujące opinie. No i jakoś tak raźniej w tych naszych wspólnych paskudnych doświadczeniach.
Wspomnę jeszcze o pewnym objawie który jest u mnie zupełnie inny niż u niektórych dziewczyn. Mianowicie kiedyś, nim zaczęły się wszystkie te dramatyczne przygody nawilżenie miałam bardzo obfite. Teraz nie mam żadnego, albo jest tak małe, że ja jakoś go nie zauważam, a niby jeszcze oba gruczoły posiadam w tym jeden całkiem zdrowy. Nie wiem skąd to lenistwo, ale przynajmniej wiem, że po wycięciu całego gruczołu niewiele się zmieni pod tym względem.
Kolejną sprawą to były te pękające wrzody - ja tego nie miałam. Opuchlizna po prostu schodziła i chyba wchłaniała się przez organizm.
Ktoś na forum wspominał, że współżycie powoduje zatkanie przepływu, co w konsekwencji powoduje stan zapalny - zgodzę się z tym całkowicie. Miałam takie przypuszczenie już wcześnie, i znalazłam potwierdzenie na forum.
Na tym zakończę mój elaborat. Mam nadzieję, że okaże się dla kogoś tak pomocny jak dla mnie okazały się być wcześniejsze komentarze.

Bardzo boję się szpitali, całej tej otoczki i samej operacji, ale opiszę swoje doświadczenia po.

Trzymajcie się cieplutko dziewczynki.
Leticja jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-30, 13:04   #51
MagiaM123
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-08
Wiadomości: 1
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

Cześć Czytając Wasze wpisy zdecydowałam się opowiedzieć moją historię...
Pierwsze zapalenie gruczołu miałam na początku 2014 r. Jeszcze nie wiedziałam co to takiego, poszłam na prywatną wizytę do miejscowego ginekologa. Na pierwszej wizycie przepisał mi antybiotyk i spray chłodzący. Oczywiście nie pomogło, więc na drugiej wizycie naciął mi ropień, oczywiście odczułam wieeelką ulgę
Niestety po 2-3 miesiącach znów gulka się pojawiła i znów tylko nacięcie...
Za trzecim razem wylądowałam w szpitalu (był to weekend majowy) u ww. ginekologa, tym razem postarał się trochę bardziej- przy asyście pielęgniarki znieczulił mnie miejscowo, naciął, założył "odsącznik" i wypuścił do domu (dodam że miałam wtedy miesiączkę, ale był bardzo wyrozumiały i powiedział że przecież to naturalny stan rzeczy)..." Odsącznik" wyciągałam (zgodnie z zaleceniem lekarza) sama w domu na drugi dzień... Myślałam, że tym razem będę miała Bartoliniego z głowy, ale....
Trzy miesiące później znów to samo i znów ten sam lekarz i znów tylko nacięcie (aby ulżyć w bólu)....
Na początku tego roku znów zapalenie gruczołu, tym razem za namową rodziny poszłam do innego lekarza (również prywatnie)... Tym razem ból był na prawdę okropny- problemy z chodzeniem, ze zmianą pozycji, noc nie przespana... W każdym bądź razie, gdy lekarz tylko mnie oglądnął wypisał skierowanie do szpitala. Jednak wcześniej opowiedziałam mu historię mojej choroby- stwierdził że takie nacinanie torbieli już dawno się nie stosuje....
W szpitalu zostałam poddana zabiegowi marsupializacji- otwarcie (nacięcie) ropienia, oczyszczenie go, założenie "odsącznika"- to wszystko przy znieczuleniu miejscowym- czyli wielka igła w okolicach intymnych, do tej pory ciarki mi chodzą po plecach jak o tym pomyślę, zabieg niestety bolał mimo znieczulenia (choć Pan Ginekolog oraz Pielęgniarka bardzo opiekuńczy )... W szpitalu spędziłam trzy dni, w ostatni dzień został mi odcięty wcześniej przyszyty szwami "odsącznik"- też bolało, ale chyba dlatego, że robił to nieczuły, młody lekarz (inny niż przy zabiegu). W domu przeleżałam jeszcze kilka dni i było ok, chociaż przez pierwszy miesiąc przy współżyciu blizna bolała... Ginekolog, który skierował mnie do lekarza na wizycie kontrolnej powiedział, że to normalne i niestety ale może pobolewać w czasie seksu.. Zapewnił również, że zabieg został wykonany bardzo dokładnie i nie powinno mi się już nic dziać...
Ale pół roku po wizycie w szpitalu, po powrocie znad morza znów wyczułam małą gulkę w tym samym miejscu "co zawsze", poszłam więc do kolejnego ginekologa- tym razem do miejscowej przychodni, Pani Ginekolog stwierdziła, że jest jeszcze za mały na zabieg, podała mi antybiotyk i jutro idę na wizytę kontrolną... Ropień ani nie zmalał, ani nie zwiększył znacząco swoich rozmiarów, po Waszych postach zastanawiam się nad maścią ichtiolową... Mam nadzieję że ominie mnie szpital bo z nerwów przed bolącym zabiegiem i IGŁĄ wiadomo gdzie skręca mnie w żąłądku.....
Dodam jeszcze, że mam 24 lata i stałego partnera Niestety nigdzie nie znalazłam jak skutecznie się przed Bartolinim bronić... A usunięcie gruczołu odradzali mi lekarze...

Edytowane przez MagiaM123
Czas edycji: 2015-08-30 o 13:11
MagiaM123 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-09-10, 20:45   #52
94f10d48125b1914ad73ad40b36553f3b912108a_5dbe18825c7e0
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 69
Dot.: Gruczoł Bartoliniego

Dziewczyny, trzeba rozróżniać jaki macie problem z gruczołem. Może być lekko powiększony, ale drożny (nie ma żadnych wskazań do leczenia, gruczoł się powiększa przy podnieceniu), może być torbiel - czyli zatkane ujście gruczołu (najczęściej zatkane ujście jest przez patogeny, wówczas kanalik odprowadzający śluz z gruczołu do ujścia wypełnia się śluzem i przez to, że śluz nie znajduje ujścia to kanalik mocno nabrzmiewa - i to jest torbiel; nie ma możliwości, żeby ten śluz się wchłonął, torbiel zmniejszyć się może tylko jeśli kanalik choć trochę się udrożni, śluz będzie wówczas wyciekał bardzo powoli; sam kanalik jest między wargą sromową mniejszą a pochwą, taka mała dziurka z obu stron pochwy jak główka od szpilki, można ją zauważyć) i może też być ropień (gdy się nadkazi zgromadzony w torbieli śluz patogenami z zatkanego kanalika to wówczas śluz zamienia się w ropę - i to jest właśnie bolesny zapalny ropień).

---------- Dopisano o 19:55 ---------- Poprzedni post napisano o 19:44 ----------

Istnieją 2 możliwości leczenia: wyłuszczanie gruczołu (całkowite usunięcie gruczołu; nie praktykuje się tego przy ropniu ze względu na patogeny i stan zapalny, właśnie dlatego się ropień najpierw leczy antybiotykiem) oraz marsupializacja torbieli (nacięcie torbieli, oczyszczenie jej, przyszycie brzegów kanalika na zewnątrz wargi sromowej oraz wszycie w tym miejscu sączka, czyli fragmentu takiej jakby gumowo-plastikowej ceratki; idea jest taka, że gdy wszystko się wygoi to te wszyte brzegi kanalika na zewnątrz pod wargą sromową mniejszą będą funkcjonowały jako stale drożny kanalik odprowadzający śluz i wszystko wróci do normy).

---------- Dopisano o 20:41 ---------- Poprzedni post napisano o 19:55 ----------

Tyle z teorii. Praktyka wygląda tak, że z racji tego, że lekarzom zależy na zachowaniu gruczołu i jego funkcji (osobiście nie wiem po co, przecież ten gruczoł już nie sprawuje swojej funkcji, przez zatkany kanalik nie wylatuje nawilżający śluz, z resztą jest całe mnóstwo innych gruczołów wokół pochwy produkujących śluz, więc nie ma żadnej szkody dla organizmu) to odradzają wyłuszczenie całego gruczołu i zalecają marsupializację torbieli, która gruczoł pozostawia na miejscu. Marsupializacja przeprowadzana w takiej formie jaką przeprowadza się w naszych szpitalach bardzo rzadko się sprawdza, bowiem sztucznie utworzone ujście kanaliku niemal zawsze zarasta. Ujście takie to nacięcie o średnicy palca obszyte szwami, na logike nienaturalnym by było, by taka wielka dziura niezarośnięta sobie ot tak funkcjonowała przy pochwie i środowisko z zewnątrz miało dostęp do środka organizmu. Nielogicznym by było taż, by taka wielka dziura tylko zmniejszyła swoją średnicę samodzielnie z dużej do małej, celem odprowadzania śluzu z gruczołu na zewnątrz (osobiście wydaje mi się, że pozostawienie takiej wielkiej dziury, jeszcze w takim miejscu w poblizu odbytu, byłoby wręcz niebezpieczne). Praktykuje się z tego powodu - ale nie w naszych szpitalach! - zakładanie specjalnego balonika przez kilka tygodni w to sztucznie utworzone ujście kanalika, tak by rana się wygoiła, zarosła i po wyjęciu balonika już - ze względu na zrośnięte brzegi - nie miała możliwości zrosnąć się, ponownie tamując ujście kanalika - tak jak dziurka w uchu po kolczyku. Jest oczywiście opcja, że naturalny kanalik sam się udrożni, ale zdarza się to bardzo rzadko - do tego potrzebne jest, by patogeny tamujące naturalne ujście zniknęły, a bez leczenia najczęściej same nie znikną i jeszcze nadkażają ponownie treść w zarośniętym kanaliku po marsupializacji. Jeśli ktos przeszedł marsupializacje to naturalne ujście najczęściej zostaje naruszone i również ono zarasta, dlatego też kobietom regularnie te torbiele się robią. Sama mam taką sytuację - sztuczne ujście zarosło, a zanim to się stało, to przez to, że kanalik już był rozciągnięty przez torbiel, to śluz mi w nim zalegał i przez sączek mi sam nie wyciekał, więc musiałam uciskać go samodzielnie, by to oczyścić. Przez tą wielką dziurę szybko nadkaził mi się pozostały w rozciągniętym kanaliku śluz i zrobiła się ropa, więc dodatkowe samodzielne oczyszczanie tego było bardzo bolesne. Porozmawiałam z lekarzem, przedstawiłam mu moje argumenty, wszystkie uznał. Postanowiłam wyłuszczyć gruczoł, by nie męczyć się marsupializacją co chwile, jednak zwlekałam - to jednak już jest operacja i byłabym dłużej niedyspozycyjna. Moja nowa torbiel nie wystaje tak jak poprzednia - jest wielkości średniego jajka, ale po zabiegu osadziła się jakoś tak głębiej w organizmie i w stronę pochwy, więc warga sromowa nieco tylko jest uwypuklona niż zwykle i głównie mam przesłonięte przez torbiel od środka ujście pochwy. Gdy kucnę to czuję ręką, że ta torbiel jest spora. Martwi mnie moje zwlekanie, bo pewnym forum ginekologocznym przeczytałam, że jedna dziewczyna zwlekała przez kilka lat, bo jej torbiel też nie była bolesna ani nie wystawała. Gdy wreszcie poszła ją usunąć to się okazało, że kanalik ze śluzem rozciągnął się płasko, bokiem w stronę pośladka, w kształcie banana i był bardzo duży. Po wycięciu tego musieli brakującą tkankę uzupełnić jej wargą sromową i teraz jest oszpecona, bo ma ubytek po jednej stronie pachwiny.

---------- Dopisano o 20:45 ---------- Poprzedni post napisano o 20:41 ----------

Niektórzy są w stanie samodzielnie idrożnić sobie swój kanalik poprzez bardzo ciepłe nasiadówki, przykładanie liścia kapusty, maści ichtiolowej, termofora, wyciskania treści na siłę - warto spróbować, bo to mniej inwazyjne niż zabieg lub operacja, a może się udać. Ja sumiennie wypróbowałam długo wszystkie metody zabim trafiłam na zabieg, niestety bez skutku.
94f10d48125b1914ad73ad40b36553f3b912108a_5dbe18825c7e0 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Ginekologia


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2018-09-10 21:45:37


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:07.