Faktycznie za mało???

[stokrotka007]

Napisane przez Mangolina

Jak obliczałam tym sposobem moje zapotrzebowanie to wychodziło mi niecałe 1000 kcal

mi wychodziło około 1400kcal, aż się zestresowałam kiedyś, że aż tak malutko.
Ale dietetyczka policzyła wszystko swoimi sposobami i zapotrzebowanie wyliczone profesjonalnie(na wzrost 165 cm) to 1900kcal + 200 dodatkowe na każdą godzinę kiedy jeżdżę na rowerze. A żeby przytyć minimum 2500, więc jak widać nie ma co ufać liczydłom z internetu.

[Akane]

Ciekawe ile kalorii powinno się odejmować przy każdym centymetrze wzrostu mniej

[Mangolina]

Napisane przez stokrotka007

mi wychodziło około 1400kcal, aż się zestresowałam kiedyś, że aż tak malutko.
Ale dietetyczka policzyła wszystko swoimi sposobami i zapotrzebowanie wyliczone profesjonalnie(na wzrost 165 cm) to 1900kcal + 200 dodatkowe na każdą godzinę kiedy jeżdżę na rowerze. A żeby przytyć minimum 2500, więc jak widać nie ma co ufać liczydłom z internetu.

No oczywiście nie ufam temu przelicznikowi ;p Z resztą żadnemu, bo wszystko zależy raczej od organizmu a nie wzoru

[kaileight]

Napisane przez mavika

Choruję na anoreksję. Po 3 tygodniach w szpitalu gdzie trafiłam z wagą 45kg przy 167cm wzrostu, wypisałam się na własne życzenie,
z wagą 47,4kg. Postanowiłam sama spróbować z tego wyjść. Na początku jadłam ok 2200kcal ale stopniowo ze wzrostem wagi
zmniejszałam. Teraz ważę ok. 50kg i chciałabym już zostać na tym poziomie ale nadal nie mam okresu (już ponad 3 lata! ale póki co
leczę się hormonami...)Ale do czego dążę: otóż mój chłopak twierdzi że zbytnio zmniejszyłam moje jedzenie. Czy naprawdę jem za
mało? Oto mój zwykły jadłospis (duzo czasu spędzam na uczelni):

7.00-8.00 śniadaie: po 2 łyżki płatków owsianych, jęczmiennych, kukurydzianych i otrąb pszennych z 2 suszonymi śliwkami, 1 morelą,
pół łyżki rodzynek i kilka własnoręcznie suszonych kawałków jabłka z 350ml mleka 0,5% (albo 4 łyżki manny/kaszy kukurydzianej z
400ml mleka i bananem lub małym jabłkiem), kawa, zielona herbata

10.00 2 śniadanie: 60g chleba graham z odrobiną Delmy, plasterek polędwicy z piersi indyka, kilka plasterków warzyw.

13.00 obiad - bułka ziarnista 80g z 100g (waga surowej) upieczonej w folii piersi indyka lub pastą z 1/3 puszki tuńczyka w wodzie
z 50g białego chudego sera, plasterki warzyw

15.30-16.00 podwieczorek - jabłko lub marchewka lub 3 płatki ryzowe z jogurtem naturalnym light lub jogobellą light

18.30 kolacja - 60g grahama z odrobiną Delmy, 50g białego chudego sera, 2 plasterki wędliny z indyka, plasterek sera topionego
light czasem jajko, herbata

jeśli jem w domu obiad to często jest to filet z dorsza pieczony w folii z ziemniakami lub brązowym ryżem, czy też kaszą (50g
suchego) i surówką lub gotowanymi warzywami.

po pierwsze jesz ZA MAŁO. Po drugie wszytko co wypisałas jest albo dietetyczne albo light..dobrze ze chcesz odzywiac sie zdrowo, ale nie mozna popadac w zadna przesade.po za tym..mnie sie wydaje ze Ty sie dalej odchudzasz i ograniczasz jedzenie zeby nie przekroczyc jakiejs okreslonej przez Ciebie wagi.a tym sposobem do zdrowia nie wrócisz. jak wiadomo, wyjscie z choroby to stan umysłu a nie wagi, a Ty zdajesz sie o tym zapominac. btw..jestes dalej pod opieka psychologa?

[mavika]

nie jestem pod opieka psychologa bo nic mi on nie dawal...a nie stac mnie na 50zl za godzine tylko tak dla zasady...i ie odchudzam sie tylko staram juz nie tyc...choc niezbyt mi to wychodzi bo waga baaaardzo powoli ale jednak dalej rosnie...

[kaileight]

Napisane przez mavika

nie jestem pod opieka psychologa bo nic mi on nie dawal...a nie stac mnie na 50zl za godzine tylko tak dla zasady...i ie odchudzam sie tylko staram juz nie tyc...choc niezbyt mi to wychodzi bo waga baaaardzo powoli ale jednak dalej rosnie...

jesli psycholog nic Ci nie dawał to albo miałaś złego psychologa, albo chodziłas do niego za krótko. po za tym sa tez niezli psycholodzy w osrodkach gdzie nie trzeba za to płacic. nie mysl sobie ze jestem złosliwa, czy zycze Ci zle...ale nie słyszałm o tym zeby ktos wyszedł z zaburzen odzywiania bez pomocy psychologa. i musze sie przysczepic do Twoich słow-nie stac Cie w ogole na psychologa za 50 zł, czy nie stac Cie bo Ci sie wydaje ze nic to nie daje...jesli to drugie to polecam poszukac lepszego..po za tym efekty tertapi czasem widac dopiero po kilku miesiacach. piszesz ze nie odchudzasz sie tylko starasz nie przytac. w przypadku zaburzen odzywiania na jedno wychodzi. dalej w centrum Twojego zainteresowania lezy to jak wygladzasz czy ile wazysz. poki tam bardzo dalej sie na tym koncentrujesz, liczysz kalorie- nie wyjdziesz z choroby.
jest na forum dietetyka wiele watków o anoreksji..poszukaj, poczytaj..warto.

[mavika]

O anoreksji naczytałam się już baaardzo dużo uwierz mi...i wiem że nie da się samemu...wiem z autopsji. Nie mogę chodzić na terapię w szpitalu w którym byłam bo wypisałam się na włąsne rządanie (czego teraz żałuję chyba bo wiem że jednak sama nie daje rady, ale z drugiej strony dziewczyny które niby zakończyły ta terapię szybko schudły więc i tak jestem na lepszej pozycji...) a po czymś takim nie ma się tam powrotu. A to jedyne miejsce w Łodzi gdzie leczą państwowo zaburzenia odżywiania. Psycholożka u której byłam po 3 razy pytała mnie o te same fakty, zadawała niezrozumiałe pytania i bardziej mnie to stresowało niż pomagało. Nie sprawiała wrażenia osoby która naprawdę chce pomóc a tym bardziej że umie pomóc.

[Akane]

mavika: spróbuj skontaktować się z tą kobitką - pani Ludmiła Kulikowska-Kubiak, tel. 509-105-001. Mnie bardzo pomogła, co prawda nie chodziłam do niej z problemem ED, tylko nieco innej natury, ale z tego co pamiętam to zaburzeniami odżywiania również się zajmuje. Za wizytę płaciłam 70 zł, więc nie jest to jakaś astronomiczna kwota. Zresztą zdrowie psychiczne jest imho bezcenne. Spróbuj. Gabinet ma na Wólczańksiej 12, pokój 106.

[mavika]

Akane...To własnie do niej chodzilam i tak sie zrazilam...Na wstepie mi powiedziala ze na anoreksji to ona sie zbytnio nie zna...no coz ale kazdy widac musi trafic na "swojego" psychologa...tylko nie kazdego stac na takie szukanie...

[Akane]

Napisane przez mavika

Akane...To własnie do niej chodzilam i tak sie zrazilam...Na wstepie mi powiedziala ze na anoreksji to ona sie zbytnio nie zna...no coz ale kazdy widac musi trafic na "swojego" psychologa...tylko nie kazdego stac na takie szukanie...

To może i dobrze, że z ED do niej nie poszłam. Wyprostowała mi parę innych spraw w moim pokręconym życiorysie. Szkoda, że nie była w stanie Ci pomóc w sprawach związanych z anoreksją