2011-06-05, 11:04 | #1 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: sercem w Bieszczadach
Wiadomości: 1 066
|
Tournéee w balerinkach
Witam wszystkich bardzo serdecznie, mam nadzieję, że nie będziecie się ze mną nudzić i że czas spędzony na czytaniu moich opowieści będzie mile stracony.
Mam Wam opisania moje urlopowe przygody z weneckiego karnawału, sprawozdanie na wesoło z wakacji w Paryżu, wycieczkę weekendową na ciepłe źródła do Austrii, Węgier i Słowacji oraz milion różnych jednodniowych wypadów. Obiecuję dużo śmiechu i niezapomniane przeżycia. Żałuję bardzo, że mogę się z Wami dzielić swoimi przeżyciami tylko do końca czerwca, bo szykują mi się fantastyczne wakacje na południu Francji. Myślę jednak, że atrakcji mam dość i bez tego. A więc zapraszam do czytania.
__________________
|
2011-06-05, 13:02 | #2 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: sercem w Bieszczadach
Wiadomości: 1 066
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
A więc zaczynamy od...
Wenecji! Wprawdzie marzec w wakacje się nie wpisuje, ale po prostu nie mogę tego wyjazdu nie opisać. Wycieczka trwała 3 dni i była prezentem gwiazdkowym. Byłam tam ja, był tam mój TŻ, fantastyczna grupa ok. 20 osób oraz Pan Przewodnik z biura podróży, którego nazwy nie podam, ale gorzej zorganizowanego wyjazdu ze świecą szukać, co oczywiście nie przeszkadzało nam się dobrze bawić. Wenecja jest przepiękna, zakochałam się w tych przeraźliwie wąskich, krętych uliczkach. Gondole pływające kanałami są prawdziwymi dziełami sztuki, ale i tak nic nie przebije strojów i kreacji, jakie udało mi się dojrzeć i sfotografować. Niestety, aparatu już nie ma. W kanale utopił go mój chłopak, który poślizgnął się na krawędzi i wpadł po pas w tę cuchnącą wodę. TŻ żyje, aparat już nie. Na szczęście dało się ocalić kartę pamięci. W ogóle historia z TŻ w kanale jest jedną z ulubionych, które lubię wspominać i za każdym razem boli mnie wtedy ze śmiechu brzuch. Mój ukochany, już w locie, ale jeszcze przed upadkiem zdążył rzucić całą „wiązankę” i co ciekawe, brzmiała podobnie jak moja. To musi być pokrewieństwo dusz. Kiedy mokry, brudny i śmierdzący TŻ znalazł się na brzegu, trzeba było poszukać dla niego nowych ciuchów. Nie było sensu wracać do hotelu, który znajdował się ok. 1,5h drogi autobusem (a pędził chyba ze 150mk/h na zakrętach! W życiu czegoś takiego nie widziałam i myślałam że umrę ze strachu. Tak potrafią tylko Włosi.) Postanowiliśmy poszukać czegoś w sklepach. Niestety, Wenecja jest strasznie, ale to strasznie droga. Kupienie czegoś na naszą kieszeń było niemożliwe. Jednak kochana grupa postanowiła zrobić zrzutę, więc wspólnymi siłami (portfelami?) uzbieraliśmy tyle, żeby kupić jakieś spodnie i koszulkę. TŻ więc pomaszerował do restauracji zapytać, czy nie mógłby się przebrać w toalecie... i zniknął na prawie godzinę. A potem wychodzi- w dżinsach od Versace, bluzie z jakiejś firmy motocyklowej, której nazwy nie jestem sobie w stanie przypomnieć i kurtce od Armaniego. Okazało się, że właściciel restauracji nie wyobrażał sobie postąpić inaczej i po prostu wcisnął mu swoje ciuchy (cud, że rozmiar pasował, bo TŻ jest... dość nietypowy) i obraziłby się, gdyby ten ich nie przyjął. Tak więc od wyjazdu TŻ jest najdrożej ubranym studentem, jakiego na oczy widziałam. Swoją drogą, przyjrzyjcie się zdjęciom, które zamieszczam poniżej. Nie uważacie, że kanały od brzegu powinna oddzielać jakaś barierka? Przecież woda jest bardzo głęboka, a tam biegają dzieci. Zresztą, co tam dzieci, jak nawet mojemu już dawno pełnoletniemu TŻ udało się wpaść do wody. Gdybym miała dziecko i mieszkała/bywała w Wenecji, chyba bym je prowadziła na smyczy... Ciąg dalszy nastąpi P.S. Bardzo proszę o niekopiowanie załączonych przeze mnie zdjęć, są autorstwa mojego i TŻ, zróbcie to dla Świętej Pamięci Aparatu- all rights reserved. [TŻ- to w wizażowym slangu Toważysz Życia, czyli chłopak/narzeczony/mąż, albo żona/narzeczona/dziewczyna. W moim wypadku chłopak. ]
__________________
Edytowane przez scandalistka Czas edycji: 2011-06-26 o 18:15 |
2011-06-05, 13:23 | #3 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: sercem w Bieszczadach
Wiadomości: 1 066
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
I jeszcze jedna niespodzianka na dziś. Osobiście zostałam rozbrojona. Przy głównej ulicy- w Wenecji!- na siatkach były przyczepione takie tabliczki do przyklejania gum do żucia. Obrzydliwe.
Wyobrażacie sobie coś takiego u nas w Polsce?
__________________
Edytowane przez scandalistka Czas edycji: 2011-06-05 o 13:33 |
2011-06-06, 07:58 | #4 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 36 241
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
moze i troche obrzydliwe, ale lepsze to niz sciaganie gumy do zucia ze spodni czy butow u nas by sie to przydalo, ale watpie, ze ludzie by zaczely gumy do tego przyklejac zamiast wypluwac gdzie popadnie
ode mnie takze 5 ocena nr 4- srednia 3,0
__________________
Dimipedia MASA pięknot z L'oreal - produkty, o których musicie przeczytać! FB, Instagram
|
2011-06-06, 11:17 | #5 | ||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: sercem w Bieszczadach
Wiadomości: 1 066
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
Cytat:
Postaram się do Wenecji jeszcze kiedyś wrócić... Cytat:
Oczywiście, że lepsze niż wypluwanie gdzie popadnie. Wcale nie twierdzę inaczej. Po prostu byłam w ciężkim szoku, jak to zobaczyłam. Aż musiałam to coś uwiecznić. Wynalazek równie obrzydliwy, jak pożyteczny... Ciekawe czy to u nich ma swoją nazwę?
__________________
|
||
2011-06-06, 11:44 | #6 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 281
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
Marzę o wyjeździe do Wenecji! zazdroszczę! a przygoda świetna, to mu się udało z tymi ubranaiami, wyobrażam sobie jaki ubaw mieliście;P takie wspomnienia są najlepsze;0 wątek ciekawie się zaczyna, ode mnie 5, z pewnością jeszcze zajrzę i poczytam. Lubię takie historie;P pozdrawiam
__________________
|
2011-06-06, 15:57 | #7 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: sercem w Bieszczadach
Wiadomości: 1 066
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
Cytat:
A poniżej zamieszczam zdjęcia przebierańców. Wyglądali fantastycznie. Było ich tak wielu, że niestety z TŻ nie daliśmy rady sfotografować wszystkich. W tłumie można było znaleźć osoby, które za kilka euro malowały twarze przechodniom. Widok niesamowity, zobaczcie sami...
__________________
Edytowane przez scandalistka Czas edycji: 2011-06-06 o 16:07 |
|
2011-06-06, 16:06 | #8 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 36 241
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
no ciekawe
moze ma bo w sumie widze, ze gum na tym duzo wiec i ludzie uzywaja tego zapraszam do mnie tez
__________________
Dimipedia MASA pięknot z L'oreal - produkty, o których musicie przeczytać! FB, Instagram
|
2011-06-06, 16:19 | #9 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: sercem w Bieszczadach
Wiadomości: 1 066
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
I jeszcze więcej zdjęć.
__________________
|
2011-06-06, 16:32 | #10 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: sercem w Bieszczadach
Wiadomości: 1 066
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
I jeszcze.
__________________
|
2011-06-06, 18:08 | #11 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 4 074
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
Zachwyciły mnie weneckie maski - przepiękne nie miałam jeszcze okazji pojechać do Wenecji, ale może się uda
__________________
|
2011-06-07, 14:20 | #12 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
wspaniałe zdjęcia
szczególnie te z maskami |
2011-06-07, 14:22 | #13 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 281
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
Zdjęcia rewelacyjne! maski na prawdę zachwycają, aż chce się tam być i widzieć wszystko w realu
__________________
|
2011-06-07, 16:30 | #14 | ||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: sercem w Bieszczadach
Wiadomości: 1 066
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
Cytat:
Cytat:
A dzisiaj kolejna niespodzianka, czyli zdjęcie z serii nietypowych. Nie mogłam się na niego napatrzeć, słodziak mały. Zdjęcie oczywiście również z Wenecji.
__________________
|
||
2011-06-07, 19:35 | #15 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 7 886
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
Cytat:
Zazdroszczę Ci tej Wenecji. Widać, że ludzie tam są inni, niż my. Zostawiam 5 i zapraszam do mnie.
__________________
"If you want to get promoted start acting instead of just talking about it!" https://www.suwaczki.com/tickers/72fldcimnc0g695n.png 01.02.2009r 04.08.2018r
|
|
2011-06-07, 21:13 | #16 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 60
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
Ode mnie również 5, ocena 10, głównie za zdjęcia, przepiękne. Bo piszesz trochę mało, choć ciekawie, dlatego czekam na więcej.
I nie zapraszam do siebie, bo nie konkursuję Edytowane przez ajamimi Czas edycji: 2011-06-07 o 21:14 |
2011-06-07, 23:17 | #17 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: sercem w Bieszczadach
Wiadomości: 1 066
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
Cytat:
__________________
|
|
2011-06-08, 10:57 | #18 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
Cytat:
bardzo mi sie podoba twoj watek |
|
2011-06-08, 19:06 | #19 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: sercem w Bieszczadach
Wiadomości: 1 066
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
Piazetta di San Marco
Nie da się ukryć, że o ile generalnie mało interesuję się historią zwiedzanych miejsc, o tyle uwielbiam wszelkie przesądy. W Wenecji znajduje się Piazetta di San Marco, czyli mały placyk pomiędzy wybrzeżem Canale di San Marcoa placem Świętego Marka. Znajdują się tam dwie kolumny: na jednej znajduje się lew, który jest symbolem św. Marka, a na drugiej figura św. Teodora. Niegdyś pomiędzy tymi kolumnami odbywały się egzekucje, które mogły oglądać tłumy. Obecnie uważa się, że przejście pomiędzy tymi kolumnami przynosi pecha, ale obiła mi się też o ucho też wersja, że od momentu przejścia pomiędzy nimi pozostaje człowiekowi nie więcej, niż rok życia. Oczywiście co zrobiła Scandalistka, kiedy to usłyszała? Postanowiła to sprawdzić i pobiegła między kolumny ciągnąc TŻ za rękę. No cóż, najwyżej będę go miała na sumieniu. A poniżej zdjęcia- pierwsze i drugie to widok Piazetta di San Marco z pokładu barki/małego statku, którym płynęliśmy, a drugie przedstawia figurę św. Teodora z przybliżenia.
__________________
Edytowane przez scandalistka Czas edycji: 2011-06-26 o 14:25 |
2011-06-08, 19:40 | #20 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: sercem w Bieszczadach
Wiadomości: 1 066
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
Zakupy w Wenecji
Chciałam Wam powiedzieć, że do Wenecji nie warto jechać bez walizki pieniędzy, bo można wpaść w depresję. Tylu cudownych ciuchów nie widziałam nawet w Paryżu, który dumnie i szumnie zwie się stolicą mody. A guzik! Wenecja jest bezkonkurencyjna. Niestety nie jestem w posiadaniu zdjęć tych wszystkich cudowności, bo aparat został utopiony jeszcze zanim się do tego zabrałam. Winę zwalam na TŻ, który twierdził: „Mamy czas, jeszcze tu będziemy, a teraz skupmy się na maskach”. Efekty widać powyżej i właściwie nie żałuję... Ale wystawy sklepowe aż wołały: „Kup mnie, kup! Albo chociaż uwiecznij tym czarnym pudłem, które nosisz na szyi”. Poniżej znajdują się zdjęcia butów, które mnie urzekły i które w przelocie zdążyłam sfotografować. A tyle tego było... Abstrahując od ciuchów, myślałam że zwariuję i przyssę się do drzwi sklepowych L’occitane i nie dam się oderwać. Oni tam mają kosmetyki tej firmy o wiele tańsze niż u nas! I różnych zestawów tyle... A strefy bezcłowe na lotnisku? Marzenie. Zestaw pięciu miniatur perfum od Diora za niecałe 200zł. Z bólem wspominam ten oddalający się widok. Niestety, zapłaciliśmy z TŻ za nadbagaż na lotnisku, więc nie mogłam poszaleć. Chlip, chlip.
__________________
Edytowane przez scandalistka Czas edycji: 2011-06-26 o 14:25 |
2011-06-10, 13:01 | #21 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Wielkopolska
Wiadomości: 3 814
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
Świetnie piszesz Nie mogę się doczekać dalszych opowieści
|
2011-06-10, 14:25 | #22 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: sercem w Bieszczadach
Wiadomości: 1 066
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
Dziękuję! A jednak komuś podobają się moje przygody. Bo powiem szczerze, że jak spojrzałam na ocenę swojego wątku, to zwątpiłam i miałam porzucić pisanie tutaj. Niestety są między nami dziewczyny, które jadą po liście mini-blogów z góry na dół i oceniają je na 1 tylko po to, żeby skopać konkurencję, zamiast walczyć uczciwie i przyciągać innych swoim stylem pisania oraz ciekawymi zdjęciami...
Dziś wieczorem obiecuję wrzucić coś ciekawego.
__________________
|
2011-06-10, 15:17 | #23 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: sercem w Bieszczadach
Wiadomości: 1 066
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
A może jednak nie wieczorem, a wcześniej?
Trochę o historii weneckich masek. Czy kojarzycie może taką „osobistość” jak Doktor Zaraza? Nie, nie tego z Kapitana Planety. Mowa o Plague Doctor. Jest to postać średniowiecznego lekarza podczas epidemii dżumy w czarnej pelerynie i charakterystycznej masce z dużym, długim nosem (choć mi to raczej przypomina dziób tukana). Te maski wśród karnawałowiczów były bardzo popularne i można je było kupić już za 2 euro (ale to już bardziej wyprzedażowo pod koniec karnawału, bo na początku kosztowały nawet 20 euro). Czy wiecie skąd ten nos? Podczas epidemii wkładano do niego filtry, czyli watę bądź gazę nasączoną środkami dezynfekcyjnymi oraz perfumami. Miało do na celu zneutralizowanie trupich wyziewów oraz stanowiło barierę mechaniczną, która miała zapobiegać infekcji dróg oddechowych. Teraz w tych maskach dobrze się bawimy, ale warto wiedzieć, że kiedyś miały zadanie stricte praktyczne. Wygrzebałam w sieci zdjęcia właśnie takiego Doktora Zarazy i zamieszczam je poniżej.
__________________
Edytowane przez scandalistka Czas edycji: 2011-06-26 o 14:26 |
2011-06-10, 15:59 | #24 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: sercem w Bieszczadach
Wiadomości: 1 066
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
Tak sobie myślę, że bez sensu jest spisywanie tutaj historii konkretnych miejsc, bo od tego jest ciocia Wikipedia i podręczniki do historii, a ja jestem od tego, żeby dzielić się z Wami tym co najlepsze i mało powszechne, więc oto przed Wami... Kolejna porcja rzeczy absurdalnych, rozbrajających bądź po prostu ciekawych.
1. People mover (zdjęcie tabliczki tego środka lokomocji wrzuciłam już wcześniej, na skróty zapraszam >tu<)- przetłumaczcie sobie to dosłownie na język polski, to będziecie wiedzieć, dlaczego prawie popłakałam się ze śmiechu, jak to zobaczyłam. Mieliśmy tym jechać, ale Pan Przewodnik nie umiał kupić biletów. Tyle potknięć w podobnym stylu mu się do tego czasu nabierało, że już właściwie balansował na cienkiej linii życia i śmierci, bo wycieczka mało nie zjadła go żywcem. Z tego powodu musieliśmy w nocy zasuwać dwie godziny ("aaale proszę państwa, nie ma się o co awanturować, to tylko 10 minut") na piechotę... Po całym dniu na nogach, oczywiście. Bo w Wenecji nie da się poruszać inaczej niż pieszo bądź kanałami. 2. Najśmieszniejsze buty jakie w życiu widziałam. Przebijają nawet białe kozaczki. Ciekawe czy w tym się wygodnie chodzi i gdzie w ogóle można takie buty kupić. 3. A to są dzwonki do drzwi! Cudne, prawda? Mogłabym takie mieć, choć w 10-piętrowym bloku byłoby o nie ciężko.
__________________
Edytowane przez scandalistka Czas edycji: 2011-06-10 o 16:01 |
2011-06-11, 16:07 | #25 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 60
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
Hmm.. nie znam zasad, myślałam, że można tylko raz zagłosować, ale najechałam z ciekawości na gwiazdki, rozwinęłam i zagłosowałam znów, ocena chyba 16, oczywiście 5
Mnie się ciagle podoba, a że nie konkursuję, to oceniam szczerze Chyba, że mi tej oceny nie zaliczyło, sama już nie wiem, jak to jest. Edytowane przez ajamimi Czas edycji: 2011-06-11 o 16:09 |
2011-06-11, 16:44 | #26 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: sercem w Bieszczadach
Wiadomości: 1 066
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
Cytat:
__________________
|
|
2011-06-11, 23:51 | #27 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: sercem w Bieszczadach
Wiadomości: 1 066
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
Park linowy
A teraz zostawmy Wenecję i sięgnijmy po przygody lokalne. W ubiegłe wakacje, moje najdłuższe w życiu, bo pomaturalne, wybraliśmy się z TŻ do chorzowskiego parku linowego. Ja oczywiście, głupia, nie wiedziałam na co się piszę. Wysokość nigdy nie stanowiła dla mnie problemu, bo w końcu na wsi wychowana, jako małolata uwielbiałam się wspinać na czubki drzew i objadać się najbardziej dojrzałymi czereśniami, po które nikt inny sięgnąć nie umiał. Potem tylko mama krzyczała na mnie z okna, że mam natychmiast schodzić, bo jej się słabo robi kiedy mnie widzi dyndającą na najwyższej gałęzi, na wysokości drugiego piętra. W parku linowym znajdują się 3 trasy: łatwa (dla dzieci- 2,5-4m nad ziemią), średnia (5,5-9,5m nad ziemią) oraz trudna (6-10m nad ziemią). W rzeczywistości trasa średnia okazuje się być trasą naprawdę wymagającą niemałej sprawności fizycznej i odwagi. Natomiast żeby się wybrać na trasę z nazwy trudną, trzeba być hardcorem absolutnym. Wybrałam się więc na trasę średnią, na którą składa się 14 przeszkód i 13 platform. Zaczyna się od ścianki wspinaczkowej o wysokości 8m- to dla mnie nie był problem, mogłabym wchodzić i wyżej, tak długo, aż nie spojrzę w dół. Następną przeszkodą był most trzylinowy- czyli dwie liny do trzymania się, jedna po prawej, druga po lewej stronie oraz jedna do chodzenia. Oczywiście musiałam patrzeć, gdzie stawiam stopy, więc zerkałam w dół... I w połowie drogi między jedną platformą a drugą, kiedy liny były najbardziej rozhuśtane, spanikowałam i się popłakałam. TŻ stojący kilka metrów dalej na pewnym gruncie (na platformie właśnie), uspokajał i zachęcał, aż zaryczana jakoś doszłam. Objęłam drewniany, stabilny pal jak ostatnią deskę ratunku, uspokoiłam się, stwierdziłam, że kompletnym mięczakiem być nie mogę i idę dalej. Następnie miałam do pokonania kładkę, czyli taki jakby ruchomy mostek, który był zbudowany z małych desek, połączonych ze sobą liną i miałam jedną linę do trzymania. Wydawałoby się, że jest do przejścia łatwiejszy niż same liny, ale nic z tego- mając jedną linę po jednej stronie ciała nie mogłam złapać równowagi, w skutek czego rozhuśtałam się na tym mostku zupełnie. Jakoś jednak dałam radę, choć spowodowałam straszne korki na trasie- ludzie czekali na dole aż przejdę dalej, a ja wisiałam na jednej przeszkodzie pół godziny, czekając, aż kładka przestanie się huśtać, żeby zrobić kolejny krok... I znowu czekałam. Ludzie byli jednak pełni zrozumienia. Czwartą przeszkodą do pokonania była tyrolka- czyli zjazd po linie. Miałam na sobie odpowiednią uprząż, także wystarczyło się puścić i jechać. Oczywiście spanikowałam i uparłam się, że za żadne skarby świata tego nie zrobię, ale zejść na ziemię też nie chciałam i bądź tu człowieku mądry. Ruszyłam dopiero w momencie, kiedy się pośliznęłam na platformie i nie było już odwrotu. Następny pal, czyli ten, do którego trzeba było dojechać, obity był materacem, żeby w razie czego nie walnąć o drewno. I oczywiście co mądrego Scandalistka zrobiła? Zamiast się łapać, to odbiłam się i pojechałam do tyłu. Myślałam że umrę ze strachu, kiedy musiałam się podciągać rękami po linie z powrotem do platformy. Potem do wykonania miałam skok indiański, czyli coś, na co zupełnie nie byłam przygotowana- zawieszenie się na linie na samych rękach i przeskoczenie z jednej platformy na drugą. Na ziemi, przed rozpoczęciem trasy, instruktor pokazywał, jak należy właściwie to zrobić i sprawdzał, czy każdy jest na tyle sprawny fizycznie, aby się tego podjąć. A ja mam takie słabe ręce, że nie jestem w stanie unieść na nich całego swojego ciała, więc na 3 próby trzy były spalone. Jednak jakoś weszłam na tą wysokość i byłam tam na górze... I co miałam zrobić? Lecieć w przepaść? Otóż okazało się, że tak panicznie się bałam, że tak mocno złapałam linę i się zaparłam, że bez problemu to zrobiłam. Sama byłam szczerze zdziwiona, bo wcześniej było to dla mnie niewykonalne, choć bardzo się starałam. Co ten instynkt przetrwania robi z człowiekiem. Następną przeszkodą był most dwulinowy, czyli jedna lina do stąpania i jedna do trzymania się. Byłam tak przerażona, że zrobiłam to bez problemu, choć ręce mi już drętwiały od wysiłku, bo na wszystkich poprzednich przeszkodach trzymałam się najmocniej, jak potrafiłam, czyli o wiele bardziej, niż było to potrzebne. Postanowiłam, że przejdę ten most najszybciej jak się da, żeby nie mieć kiedy przeżywać i tak też zrobiłam. Kolejna przeszkoda jednak mnie przerosła. Były to trapezy wydłużone, czyli 3 zawieszone bokami jedna obok drugiej huśtawki, między którymi były spore przerwy. Zabierałam się za to kilka razy, ale nie byłam w stanie przejść z jednej, rozhuśtanej, na drugą. I wtedy podjęłam decyzję o zejściu. Na szczęście instruktorzy byli przyzwyczajeni do takich przypadków jak ja, weszli do mnie na górę i po linie spuścili mnie na ziemię. Nigdy nie byłam tak szczęśliwa, że mam grunt pod nogami jak wtedy. Zeszłam dokładnie w połowie- po trapezach wydłużonych są jeszcze takie przeszkody jak: koala, panele z chwytami, siatka, surfer, beczka, trapezy ustawione już nie bokami, a przodem, oraz tyrolka zjazdowa. To jednak nie na moje nerwy. Oczywiście TŻ przeszedł bez najmniejszego problemu, bo ten to dopiero lubi wyzwania- w tym miesiącu odważył się nawet na skok na bungee z wysokości 73m. Kilka dni później wybrał się tam mój brat ze swoją dziewczyną oraz ponownie mój TŻ, ja natomiast zostałam na dole i robiłam zdjęcia, dlatego teraz możecie obejrzeć kilka z nich. Oczywiście z ziemi wygląda to zupełnie niegroźnie. Jazda zaczyna się dopiero, kiedy jest się na górze... P.S. Na zdjęciu piątym TŻ na przeszkodzie, na której wymiękłam.
__________________
Edytowane przez scandalistka Czas edycji: 2011-06-26 o 14:26 |
2011-06-13, 07:35 | #28 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Wielkopolska
Wiadomości: 3 814
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
uśmiałam się z rana czytając o Twoich poczynaniach w parku linowym. Mnie pewnie poszłoby jeszcze gorzej
|
2011-06-13, 11:50 | #29 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: sercem w Bieszczadach
Wiadomości: 1 066
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
Bardzo się cieszę, że poprawiłam komuś humor. Właśnie to chciałam osiągnąć- aby moje przygody czytało się miło, lekko i aby były-w większości- zabawne.
__________________
|
2011-06-15, 11:39 | #30 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 6 200
|
Dot.: Tournéee w balerinkach
Zdjęcia piękne
|
Nowe wątki na forum Moje wakacyjne przygody |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 22:39.