|
Notka |
|
W krzywym zwierciadle odchudzania Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
|
|
Narzędzia |
2010-01-05, 22:05 | #1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 284
|
kolejna duszyczka z problemem
To może i ja podzielę sie swoim problemem (przepraszam że zakładam nowy temat a nie podłączam sie po inny ale tak jest mi ... łatwiej )
A wiec może od poczatku mam 20 lat 164 wzrostu i waże 58 kg Moje problemy z odżywianiem zaczeły sie ok 4 lata temu. Początek liceum postanowiłam schudnąć. Duzo ćwiczyłam, jadłam coraz mniej waga spadała wszystko było okej ale nagle zima zaczęły mi sie kompulsy, byłam przerażona nie wiedziałąm co sie dzieje. Zaczełam tyć ... Potrafiłam obżerac sie i głodzić na zmianę. Pozniej doszło przeczyszczanie sie, regularne i bardzo czeste, proby wywoływania wymiotów ale na szczescie nic z tych prob nie wyszło ... nie potrafiłam wychodziłam z łazienki jedynie z czerwonymi zapuchnietymi od płaczu oczami. teraz moje zycie w ciągu ostatniego roku przewróciło sie do góry nogami (nie chce dokładnie pisać co sie stało ale naprawde powazne wydarzenia które mocno oddziałuja na moja psychike ) Problem z jedzeniem mam cały czas, moge wrecz powiedziec że sie nasilił ... Doszły już wszelkiego rodzaju tabletki na odchudzanie, mieszanki, "zabawy" z efedryną itp. I jeszcze problem z moim chłopakiem ... jesteśmy ze soba na powaznie wiec chciałam być wobec niego w porządku wiec opowiedziałam mu o swoim problemie on niby powiedział że rozumie ale tak jakby wogóle sie tym nie przejął, chyba nie zrozumiał powagi sytuacji. On uważa że ja poprostu "bardziej sie odchudzam". Próbowałam mu tłumaczyć, opowiadałam że to nie chodzi o to jak wygladam tylko przede wszystkim o to co dzieje sie w mojej głowie że sobie nie radze ale cóż ... Nie potrafi zrozumieć ze jak nie mam ochoty na zbliżenie czy nawet objecie, dotkniecie reką brzucha bo mam wrazenie że jestem obleśna ( tak dokładnie tak mu też powiedziałam, że czasami mam takie dni kiedy sama dla siebie jestem obleśna ) on myśli że albo coś w nim mi sie nie podoba cos jest nie tak albo go zdradzam itp nie może pojac że to "tylko" dlatego że jestem gruba ... Przepraszam że tak może troszkę nieskładnie i pomieszanie ale musiałam sie gdzieś "wyżyć"
__________________
ODCHUDZANIE 20.03.2010 : 58, 57, 56, 55, 54, 53, 52, 51, 50, 49, 48 |
2010-01-07, 13:39 | #2 |
Przyczajenie
|
Dot.: kolejna duszyczka z problemem
Dokładnie wiem jak to jest, czuć się źle ze samą sobą i nie móc na siebie patrzeć. Najgorzej jest, gdy nie masz wsparcia u innych, całe szczęście, że mnie wspiera mama, bez niej byłoby naprawdę ciężko.
Mówisz, że rozmawiałaś z chłopakiem, może powinnaś zrobić to tak "bardziej oficjalnie", otworzyć się i powiedzieć wszystko co Ci na sercu leży. Jeżeli to nie pomoże, to może warto zaangażowac osobę trzecią, np. udac się na terapię rodzinną Pozdrawiam. |
2010-01-08, 16:26 | #3 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Tarnów
Wiadomości: 15
|
Dot.: kolejna duszyczka z problemem
tak czytam, czytam twoją historię i wydaje się ona aka jakby bardzo dobrze znana, zasłyszana... nie wiem czy to pocieszenie, ale mam to samo... chodze do psychologa i "lecze" się, ale bardzo ciężko jest mi się z tym pogodzić, coraz częsciej zamykam się w sobie i kiedy "myślę" o tym wszystkim to nie chce mi się żyć, płaczę, zastanawiam się jak skrócić sobie cierpienie, ale czy odebranie sobie życia to jakieś rozwiązanie, chyba nie? ;(
Co do twojego chlopaka to to jestem pewna ze nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji, wogole wg mnie nikt kto nie wie co oznaczją te choroby, sami ich nie przeszli bądź nie przechodzą nie mają zielonego pojećia na ich temat, nie potrafią się wczuć tak do końca w sytuację... oni nie potrafią sobie wyobrazić "jak tak po porstu można?!" wiem to, bo kidyś tak sama miałam, spotykałam ludzi chorych i myślałam jak można być tak głupim, mówiłam: "Problemy z odżywianiem, ed? - co za banał" dziś wiem ze się myliłam... może pzez to głupie doświdczenie nie potrafię się do nikogo otworzyć, bo boje się że pomyślą dokładnie tak jak ja i wogóle mi nie pomogą a może i zaszkodzą... Chce być normalna!!! /przepraszam ze wtrąciłam się jakby z moją historią ale to chyba też jakaś forma wyżycia, wyrzucenia tego z siebie ( Nadzieja istnieje w tym ze zawsze po kompulsie albo po "głodówce" czy innym tego typu zdziwianiu mówie sobie -> to był ostatni raz... Ale że obietnic nie spełniam to inna sprawa... Obiecuje jutro będzie lepiej... szkoda ze jutro nie nadchodzi nigdy ( |
Nowe wątki na forum W krzywym zwierciadle odchudzania |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 13:19.