|
Notka |
|
W krzywym zwierciadle odchudzania Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
|
|
Narzędzia |
2009-11-30, 17:05 | #1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 42
|
Co jest prawdą?
ZASTANAWIA MNIE CO JEST PRAWDĄ: organizm jest wygłodzony, nie dostaje jedzenia i wpada nagle wiecej jedzenia(zaczyna się jesc) to on to gromadzi, bo boi sie kolejnego wyglodzenia, i gromadzi w tłuszcz, dlatego sie tyje.. a druga teoria(taka sama sytuacja) organizm jest wyglodzony, nie dostaje jedzenia, wpada nagle wiecej jedzenia, ale on to pochłania i ma tyle braków, ze to nadal nie wystarcza i nadal chudnie. CO JEST PRAWDOPODOBNE BARDZIEJ? bo znam kolezanke, ktora jadla malo, chudla i pozniej zaczela jesc wiecej i nadal chudla.. tylko, ze ona sie az tak nie głodziła, wiec moze to tez ma tutaj znaczenie.. a z kolei często słyszę o tej pierwszej teorii, ze organizm ma spowolniony metabolizm i gromadzi to (w tluszcZ) i się po prostu tyję. tylko nie wiem czy to dotyczy tylko zwyklych zdrowych osob, ktore sie odchudzaja czy tych chorych na anoreksję tez. no bo nie oszukujmy sie.. przez anoreksję są te wszystkie problemy. Z GÓRY DZIĘKI ZA ODP>
|
2009-11-30, 18:00 | #2 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 204
|
Dot.: Co jest prawdą?
Cytat:
Po miesiącach głodzenia, najpierw rozkręciłam sobie metabolizm jedząc zgodnie ze wszystkimi dietetycznymi zaleceniami (zdrowe, regularne, dobrze zbilansowane posiłki), ale wciąż jeszcze czułam się zniewolona przez jedzenie, przytyłam max 2 kilo (śmiać mi się teraz chcę z tego jak wówczas tragizowałam). Potem zaliczyłam fazę kompulsów, ale spuśćmy na to zasłonę milczenia, bo czułam się z tym fatalnie;P W końcu uporządkowałam swoje życie, doprowadziłam do konfrontacji z rodzicami, bez niedomówień i zamiatania problemów pod dywan. Zwierzyłam się im, że mój stan psychiczny pozostawia wiele do życzenia i zmierzam pomału do autodestrukcji. Analizowaliśmy po kolei każdą domniemaną przyczynę choroby i przeciwdziałaliśmy im (np. moje nieustanne dążenie do perfekcji, aby sprostać wygórowanym wymaganiom ojca, którego kocham nad życie / kontra jego szczere wyznanie, że sam wychowywał się bez ojca i nie miał gdzie się nauczyć, na czym polega jego udział w wychowaniu, jego łzy, że przez "pseudomotywację", brak okazywania zadowolenia i dumy, wieczne stawianie poprzeczki wyżej i wyżej...złamał mi psychikę). ehhh mnożyć bym mogła tych przykładów, bo to była długa, bolesna, ale oczyszczająca rozmowa... no ale na temat: teraz, kiedy wyciszyłam emocje, nie mogę pojąć, dlaczego tak zabagniłam się w chorobie. wówczas czułam się świetnie zamknięta w swoim patologicznym świecie. Teraz przejrzałam na oczy i widzę, że do niczego mnie to nie doprowadziło, tak jakbym przez ostatnie kilka miesięcy lewitowała nad ziemią, totalny zastój np. w kontaktach interperonalnych, w poszerzaniu horyzontów, pielęgnowaniu pasji... Co do tycia, to na chwilę obecną jem wszystko na co mam ochotę, w takich ilościach jakie w danej chwili są mi potrzebne (tzn. jak jestem głodna - jem, zazwyczaj produkty dobrej jakości, ale jak mam akurat ochotę dajmy na to na 7daysa to też sobie nie odmawiam, bez wyrzutów sumienia; pogodziłam się z tym, że czasem kiedy jestem naprawdę zestresowana rozładowuję się wiadomo spacerem, kąpielą w pianie, tańcem, a czasem po prostu jakimś kalorycznym smakołykiem i to też jest ok póki nie wyzwala fali kompulsów). Więc generalnie stawiłam czoło przyczynom, opanowałam objawy... efekt -> waga cały czas trzyma stały poziom, jak się solidnie najem to jasne, że pokaże cosik więcej, ale to chyba logiczne, skoro jedzenie zalega w jelitach (zresztą niedługo taką mam teraz sprawną przemianę materii) generalnie sama się dziwię, że przy tym jak jem - nie tyję, ale mnie to w sumie cieszy, bo moja waga pomimo ED nigdy nie osiągnęła jakiegoś krytycznego poziomu. ehhh miało być konkretnie na temat, a wyszło jak zwykle;P gaduła ze mnie |
|
2009-11-30, 18:55 | #3 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 42
|
Dot.: Co jest prawdą?
Ja gdy przeszłam z głodzenia na małe porcje jedzenia (przymusowo..) to po kilku dniach przytyłam 600 g- jednak wydaje mi sie, ze to właśnie metabolizm wariuje no i przez nieregularne wyproznienia- dokladniej mowiąc: zaparcia. wszystko zalega w jelitach, a wiadomo, ze to waży.
|
2009-12-26, 22:47 | #4 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Tarnów
Wiadomości: 15
|
Dot.: Co jest prawdą?
niestety myślę, że ta pierwsza wersja jest bardziej prawdobodobna, choć "wolalabym" zeby jednak ta druga była prawdą, a tak naprawde to uwazam, ze to zalezy od człowieka, metabolizmu, od "typu" i długości głodówki i wielu innych czynników...
|
Nowe wątki na forum W krzywym zwierciadle odchudzania |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:56.