Domowy peeling kwasem salicylowym

[chimay]

Napisane przez pikari

robisz peeling czy serum?

ja właśnie próbowałam zrobić peeling 10%...po 30 sekundach zmywałam, salicyl to prawdziwy killer...chyba lepiej będzie jak zrobię jakieś serum delikatne....macie może jakieś przepisy?

Z salicylem można robić peeling albo tonik (do 10%). Serum to po prostu 2% salicyla w oleju. Biochemia Urody ma takie, można też samemu zrobić tak jak opisywała Italiana.
Mnie serum jakoś nigdy nie interesowało. Po pierwsze jakoś tak uznałam, że 2% to dla mnie za mało, po drugie nie cierpię olejów.

Wczoraj przedobrzyłam. Chciałam usunąć suche skórki po peelingu, kupiłam sobie ścierkę peelingującą z mikrofibry i przejechałam po facjacie parę razy za dużo (zmyliła mnie miękkość tej szmatki). Rano obudziłam się z burakiem, który już na szczęście zszedł, ale zamiast usunąć skutki jednego łuszczenia, to zafundowałam sobie następne, bo na bank po tym podrażnieniu będę mieć znowu jaszczurkę

[Sachmet512]

Napisane przez pikari

robisz peeling czy serum?

ja właśnie próbowałam zrobić peeling 10%...po 30 sekundach zmywałam, salicyl to prawdziwy killer...chyba lepiej będzie jak zrobię jakieś serum delikatne....macie może jakieś przepisy?

Serum olejowe ok.6% kwasu na mieszance oleju sezamowego z rycynowym.

[chimay]

Napisane przez Kleotka

Ja ostatnio wyczytałam, że Rutinacea ma lewoskrętną postać witaminy C, ciekawe ile w tym prawdy

Ja znam z netu kilka wersji dot. skrętności witaminy c.
Pierwsza, eko, która zakłada, że kwas L-askorbinowy to lewoskrętna, najlepiej działając postać. Nie linkuję, bo w necie tego pełno.
Druga wersja z bloga farmaceutycznego, gdzie jeden z komentujących pisze:
"Skręcalność witaminy C czyli kwasu askorbinowego, na podstawie PubChem, wynosi +20,5-24° czyli jest prawoskrętna. Jeżeli jakaś substancja określana jest jako "witamina C lewoskrętna" to oznacza, że to nie jest witamina C. Rozumiem, że w błąd może wprowadzić czasem spotykana nazwa - kwas L-askorbinowy. Trzeba jednak pamiętać, że to "L" absolutnie nie odnosi się skręcalności lecz do konfiguracji cząsteczki w projekcji Fischera.
Podsumowując, bez względu czy jest to witamina C pochodzenia naturalnego, wyizolowana np. z cytrynek, czy produkowana przemysłowo, w wyniku odpowiedniej fermentacji cukru, to jest ona zawsze PRAWOSKRĘTNA."
Trzecia wersja, dokładnie odwrotna od powyższej, z pogromcy mitów medycznych:
"Fakty są takie, że wszystkie farmaceutyczne, a także spożywcze postaci witaminy C, tj. kwasu askorbinowego są lewoskrętne. (...)ewolucja sprawiła, że we wszystkich organizmach żywych aminokwasy i tworzone przez nie białka są lewoskrętne. I stąd np. witamina C także musi być lewoskrętna, aby się do białek enzymatycznych dopasować".

Nie mam żadnej wiedzy, która uprawniałaby mnie do decydowania o tym, która z tych wersji jest prawdziwa, a na wiarę nie lubię niczego przyjmować, więc zwyczajnie wstrzymuję się z osądem. Sprawę ułatwia mi to, że nie jestem zwolenniczką futrowania suplementów diety i uzupełniania rzekomych niedoborów wedle własnego widzimisię (nabawiłam się kiedyś niedoborów żelaza przez suplementowanie się magnezem nieświadoma tego, że magnez utrudnia wchłanianie żelaza). Więc jak mi przyjdzie do głowy, żeby może czegoś więcej dostarczyć, to sięgam po to w jedzeniu i nie musze się wtedy zastanawiać jaką skrętność ma witamina C np w czerwonej papryce.

[Kleotka]

Napisane przez chimay

Ja znam z netu kilka wersji dot. skrętności witaminy c.
Pierwsza, eko, która zakłada, że kwas L-askorbinowy to lewoskrętna, najlepiej działając postać. Nie linkuję, bo w necie tego pełno.
Druga wersja z bloga farmaceutycznego, gdzie jeden z komentujących pisze:
"Skręcalność witaminy C czyli kwasu askorbinowego, na podstawie PubChem, wynosi +20,5-24° czyli jest prawoskrętna. Jeżeli jakaś substancja określana jest jako "witamina C lewoskrętna" to oznacza, że to nie jest witamina C. Rozumiem, że w błąd może wprowadzić czasem spotykana nazwa - kwas L-askorbinowy. Trzeba jednak pamiętać, że to "L" absolutnie nie odnosi się skręcalności lecz do konfiguracji cząsteczki w projekcji Fischera.
Podsumowując, bez względu czy jest to witamina C pochodzenia naturalnego, wyizolowana np. z cytrynek, czy produkowana przemysłowo, w wyniku odpowiedniej fermentacji cukru, to jest ona zawsze PRAWOSKRĘTNA."
Trzecia wersja, dokładnie odwrotna od powyższej, z pogromcy mitów medycznych:
"Fakty są takie, że wszystkie farmaceutyczne, a także spożywcze postaci witaminy C, tj. kwasu askorbinowego są lewoskrętne. (...)ewolucja sprawiła, że we wszystkich organizmach żywych aminokwasy i tworzone przez nie białka są lewoskrętne. I stąd np. witamina C także musi być lewoskrętna, aby się do białek enzymatycznych dopasować".

Nie mam żadnej wiedzy, która uprawniałaby mnie do decydowania o tym, która z tych wersji jest prawdziwa, a na wiarę nie lubię niczego przyjmować, więc zwyczajnie wstrzymuję się z osądem. Sprawę ułatwia mi to, że nie jestem zwolenniczką futrowania suplementów diety i uzupełniania rzekomych niedoborów wedle własnego widzimisię (nabawiłam się kiedyś niedoborów żelaza przez suplementowanie się magnezem nieświadoma tego, że magnez utrudnia wchłanianie żelaza). Więc jak mi przyjdzie do głowy, żeby może czegoś więcej dostarczyć, to sięgam po to w jedzeniu i nie musze się wtedy zastanawiać jaką skrętność ma witamina C np w czerwonej papryce.

Ile blogów i forów tyle opinii. "L" to tak naprawdę tylko izomer, który sugeruje skręcalność w lewą stronę. Ja wiem jedno - dawniej ludzie nie zastanawiali się nad skręcalnością jakiejś witaminy, łykali suplementy i one im po prostu pomagały

[chimay]

Napisane przez Kleotka

Ile blogów i forów tyle opinii. "L" to tak naprawdę tylko izomer, który sugeruje skręcalność w lewą stronę. Ja wiem jedno - dawniej ludzie nie zastanawiali się nad skręcalnością jakiejś witaminy, łykali suplementy i one im po prostu pomagały

Ano właśnie. Dziś w necie można napisać wszystko i zawsze znajdzie się wyznawców dla swojej tezy Potem teza jest rozpowszechniana dalej i zyskuje status prawdy, bo przecież wszędzie o tym piszą. I tak się to kręci.

[Kleotka]

Napisane przez chimay

Ano właśnie. Dziś w necie można napisać wszystko i zawsze znajdzie się wyznawców dla swojej tezy Potem teza jest rozpowszechniana dalej i zyskuje status prawdy, bo przecież wszędzie o tym piszą. I tak się to kręci.

Racja, co rusz pojawia się w internecie jakaś nowinka, o której zaraz wszyscy piszą. Z telewizji człowiek się dowiaduje, że suplementy diety wcale się nie wchłaniają, ale najlepsza wchłanialność mają te z firmy X


Właśnie jestem po peelingu 30%, 2 minuty ognia piekielnego

[zapaałka]

Napisane przez Kleotka

Właśnie jestem po peelingu 30%, 2 minuty ognia piekielnego

Szalona

[Kleotka]

Napisane przez zapaałka

Szalona

Bardzo Dowaliłam aż tyle, bo mam wrażenie, że kwas przestaje już działać na mnie tak, jak bym chciała. Właściwie te pojedyncze skórki jakie mi się pojawiają po peelingach ciężko nazwać łuszczeniem. Nic to, dociągnę do marca i na ten sezon dam sobie spokój

[zapaałka]

Napisane przez Kleotka

Bardzo Dowaliłam aż tyle, bo mam wrażenie, że kwas przestaje już działać na mnie tak, jak bym chciała. Właściwie te pojedyncze skórki jakie mi się pojawiają po peelingach ciężko nazwać łuszczeniem. Nic to, dociągnę do marca i na ten sezon dam sobie spokój

Zazdroszczę i współczuję zarazem, bo wiem jak pragniesz wylinki Miałam taki moment przy salicylu kiedy nawet wysokie stężenia nie dawały żadnego łuszczenia, dziewczyny pisały, że widocznie skóra już nie reaguje jak kiedyś, a okazało się, że wszystkiemu winne były moje składniki. Po zakupie nowego kwasu i spirytusu zaczęłam się na nowo porządnie łuszczyć, ale wiem, że u Ciebie wszystkie składniki też są świeże Chętnie bym się zamieniła, za 1,5 tygodnia zaczynam pracę, więc zostaje mi już tylko jeden hardcorowy peeling, a potem to chyba powrót do niskich stężeń, żeby nie straszyć odpadającą gębą

[Kleotka]

Napisane przez zapaałka

Zazdroszczę i współczuję zarazem, bo wiem jak pragniesz wylinki Miałam taki moment przy salicylu kiedy nawet wysokie stężenia nie dawały żadnego łuszczenia, dziewczyny pisały, że widocznie skóra już nie reaguje jak kiedyś, a okazało się, że wszystkiemu winne były moje składniki. Po zakupie nowego kwasu i spirytusu zaczęłam się na nowo porządnie łuszczyć, ale wiem, że u Ciebie wszystkie składniki też są świeże Chętnie bym się zamieniła, za 1,5 tygodnia zaczynam pracę, więc zostaje mi już tylko jeden hardcorowy peeling, a potem to chyba powrót do niskich stężeń, żeby nie straszyć odpadającą gębą

Wiesz zapaałko, mi się teraz już tak naprawdę nie opłaca kupować "świeższego" kwasu i spirytusu, bo za miesiąc i tak będę musiała skończyć peelingi, a do stosowania ponownie na jesień te składniki będą już przestarzałe.
Nie masz co żałować, teraz uspokoisz trochę skórę, a za pół roku wystartujemy z LHA, niech nas porządnie wypali

[fiasco]

Próbowałyście kwasu LHA? Z ciekawości kliknęłam na zsk. Piszą o nim, że" oprócz wszystkich cech charakterystycznych dla kwasu salicylowego, ma większe powinowactwo do naskórka, dzięki czemu działa jeszcze łagodniej. Lipohydroksykwas stymuluje odbudowę naskórka, działa antybakteryjnie, przeciwzapalnie, przeciwzaskórnikowo, dlatego wykorzystywane jest do pielęgnacji cery tłustej i trądzikowej a także zanieczyszczonej cery wrażliwej."

[zapaałka]

Napisane przez Kleotka

Wiesz zapaałko, mi się teraz już tak naprawdę nie opłaca kupować "świeższego" kwasu i spirytusu, bo za miesiąc i tak będę musiała skończyć peelingi, a do stosowania ponownie na jesień te składniki będą już przestarzałe.

Nie namawiam absolutnie do nowych zakupów, a przynajmniej nie SA Mój zestaw był dosyć stary (bodajże 3 sezon ze mną, bo nakupiłam kwasu jak głupia), co prawda kwas jeszcze z dobrą, ale kończącą się zaraz datą, a może spirytus był zwietrzały? Smaruj tym co masz, efekty widzisz, a to najważniejsze

Napisane przez Kleotka

Nie masz co żałować, teraz uspokoisz trochę skórę, a za pół roku wystartujemy z LHA, niech nas porządnie wypali

Lubię to

Napisane przez fiasco

Próbowałyście kwasu LHA? Z ciekawości kliknęłam na zsk. Piszą o nim, że" oprócz wszystkich cech charakterystycznych dla kwasu salicylowego, ma większe powinowactwo do naskórka, dzięki czemu działa jeszcze łagodniej. Lipohydroksykwas stymuluje odbudowę naskórka, działa antybakteryjnie, przeciwzapalnie, przeciwzaskórnikowo, dlatego wykorzystywane jest do pielęgnacji cery tłustej i trądzikowej a także zanieczyszczonej cery wrażliwej."

Kilka tygodni temu wspominałam tutaj o LHA, jednak nie odezwał się nikt kto by go aktualnie (lub kiedykolwiek) używał. Trochę pojedynczych informacji można znaleźć albo tutaj albo w ogólnym wątku peelingowym, jest też osobny wątek nt. tego kwasu na LU. W skrócie ma on działać jeszcze lepiej od SA i to w niskich stężeniach (max. 10%) i powodować niewielkie lub żadne łuszczenie, ale niestety aplikacja nie należy do przyjemnych, bo kwas jest "bolesny i żrący" Spodobała mi się bardzo wypowiedź AniM dotycząca LHA: "Kołek w zęby i przemy ku piękności! "

[fiasco]

Napisane przez zapaałka

Kilka tygodni temu wspominałam tutaj o LHA, jednak nie odezwał się nikt kto by go aktualnie (lub kiedykolwiek) używał. Trochę pojedynczych informacji można znaleźć albo tutaj albo w tym ogólnym wątku peelingowym, jest też osobny wątek o LHA na LU. W skrócie kwas ma działać jeszcze lepiej od SA i to w niskich stężeniach (5-10%) i powodować niewielkie lub żadne łuszczenie, ale niestety aplikacja nie należy do przyjemnych, bo kwas jest "bolesny i żrący"

o, dzięki, zabieram się dzisiaj za lekturę
Oczywiście jestem w stanie przeżyć te kilka minut pieczenia (najwyżej sobie pokrzyczę i pobluzgam w celach przeciwbólowych). To minimalne łuszczenie brzmi bardzo zachęcająco

[zapaałka]

Napisane przez fiasco

o, dzięki, zabieram się dzisiaj za lekturę
Oczywiście jestem w stanie przeżyć te kilka minut pieczenia (najwyżej sobie pokrzyczę i pobluzgam w celach przeciwbólowych). To minimalne łuszczenie brzmi bardzo zachęcająco

Tu niestety nie chodzi o kilka minut Miłego czytania

[bloomeq]

po 3 razach z olejem rycynowym i zerowym rezultatem postanowiłam "poszaleć" z wódką i zrobiłam 10% kwas
nałożyłam to takie dziwne, papka się z tego zrobiła.
potrzymałam 8minut, zmyłam i dalej piecze i jest czerwona skóra.
to normalna reakcja? :O

[zapaałka]

Napisane przez bloomeq

po 3 razach z olejem rycynowym i zerowym rezultatem postanowiłam "poszaleć" z wódką i zrobiłam 10% kwas
nałożyłam to takie dziwne, papka się z tego zrobiła.
potrzymałam 8minut, zmyłam i dalej piecze i jest czerwona skóra.
to normalna reakcja? :O

Ta papka to po prostu nierozpuszczony kwas i nie powinno się go nakładać w takiej formie na skórę. Zamień wódkę na spirytus i problem zniknie.

[chimay]

Napisane przez bloomeq

po 3 razach z olejem rycynowym i zerowym rezultatem postanowiłam "poszaleć" z wódką i zrobiłam 10% kwas
nałożyłam to takie dziwne, papka się z tego zrobiła.
potrzymałam 8minut, zmyłam i dalej piecze i jest czerwona skóra.
to normalna reakcja? :O

Tak jak zapaałka napisała, to nierozpuszczony kwas. Peeling powinien być płynem bez żadnych igiełek. Ewentualnie możesz spróbować podgrzać, u mnie kwas rozpuszczał się na chwilę, żeby po chwili znów wykrystalizować, ale wylinkę po tym miałam. Nawet 5% nie chce się normalnie w wódce rozpuścić, też muszę ogrzewać. Działać działa, nawet jak się na powrót skrystalizuje na skórze. Łuszczy mnie po tym (niestety), ale zaskórników coraz mniej, więc działa

W ogóle salicyl na oleju i wódce to kombinowanie jak koń pod górkę. Gdybym była jesienią mądrzejsza o tę wiedzę, to bez wahania brałabym Peg-400.

Bloomeq, jaki % robiłaś na tym rycynowym i jak Ci się to rozpuszczało?
A, już doczytałam, że 16,5. Udało Ci się rozpuścić kwas? Mój nawet jako 5% wisiał sobie w oleju.

[Kleotka]

Napisane przez zapaałka

Lubię to

Przeżyłam poparzenie 70% kwasem glikolowym, to to też przeżyję

Napisane przez bloomeq

po 3 razach z olejem rycynowym i zerowym rezultatem postanowiłam "poszaleć" z wódką i zrobiłam 10% kwas
nałożyłam to takie dziwne, papka się z tego zrobiła.
potrzymałam 8minut, zmyłam i dalej piecze i jest czerwona skóra.
to normalna reakcja? :O

To tak jakbyś sobie nałożyła na twarz lekko zwilżony kwas. Masz szczęście, że to TYLKO 10%.

[fiasco]

Napisane przez zapaałka

Tu niestety nie chodzi o kilka minut Miłego czytania

oo, czyli sprawa znacznie poważniejsza niż przy salicylu? W jego przypadku wysokie stężenia (rzędu 25%) piekły max kilka minut. Jestem ciekawa, czy te nieprzyjemności są warte efektów

[Kleotka]

Napisane przez fiasco

oo, czyli sprawa znacznie poważniejsza niż przy salicylu? W jego przypadku wysokie stężenia (rzędu 25%) piekły max kilka minut. Jestem ciekawa, czy te nieprzyjemności są warte efektów

Z tego co udało mi się wyczytać o kwasie LHA, najbardziej hardcorowy był przypadek, gdy dziewczynę piekła twarz 3 dni po kwasie

[zapaałka]

Napisane przez fiasco

oo, czyli sprawa znacznie poważniejsza niż przy salicylu? W jego przypadku wysokie stężenia (rzędu 25%) piekły max kilka minut. Jestem ciekawa, czy te nieprzyjemności są warte efektów

Z opisów dziewczyn, wydaje się, że peeling salicylowy to przy tym pikuś. Lubię salicyl na spirytusie, bo nawet wysokich stężeniach mocno sieknie na początku, a później mogłabym z nim siedzieć godzinami Tragedią był dla mnie salicyl na pegu, swędziało przez cały czas trzymania na skórze, a ten ma jeszcze boleć i palić, nawet po zabiegu

Napisane przez Kleotka

Z tego co udało mi się wyczytać o kwasie LHA, najbardziej hardcorowy był przypadek, gdy dziewczynę piekła twarz 3 dni po kwasie

Napisane przez Kleotka

Przeżyłam poparzenie 70% kwasem glikolowym, to to też przeżyję

Ty się chyba tym martwić nie musisz, jakaś taka nieczuła jesteś

[Kleotka]

Napisane przez zapaałka

Z opisów dziewczyn, wydaje się, że peeling salicylowy to przy tym pikuś. Lubię salicyl na spirytusie, bo nawet wysokich stężeniach mocno sieknie na początku, a później mogłabym z nim siedzieć godzinami Tragedią był dla mnie salicyl na pegu, swędziało przez cały czas trzymania na skórze, a ten ma jeszcze boleć i palić, nawet po zabiegu




Ty się chyba tym martwić nie musisz, jakaś taka nieczuła jesteś

Ja się okropnie boję bólu, ale umiem przypomnieć sobie te dwa kwasy, więc zakładam że trzeci też przeżyję
Wiesz, druga sprawa, że gdyby był szkodliwy, to by nie został dopuszczony do użytkowania i to na twarzach. Więc myślę, że nie powinien mnie zabić

[bloomeq]

Napisane przez zapaałka

Ta papka to po prostu nierozpuszczony kwas i nie powinno się go nakładać w takiej formie na skórę. Zamień wódkę na spirytus i problem zniknie.

ok
w spirytusie rozpuszcza się bez kąpieli wodnej?

Napisane przez chimay

Bloomeq, jaki % robiłaś na tym rycynowym i jak Ci się to rozpuszczało?
A, już doczytałam, że 16,5. Udało Ci się rozpuścić kwas? Mój nawet jako 5% wisiał sobie w oleju.

rozpuściłam kwas , ale robiłam to w kąpieli wodnej.
na dnie zostawało kilka opiłków zawsze. ale nic nie piekło, nic nie złuszczało

Napisane przez Kleotka

To tak jakbyś sobie nałożyła na twarz lekko zwilżony kwas. Masz szczęście, że to TYLKO 10%.

nie strasz
teraz już na pewno kupię ten spirytus, nic innego mi nie wychodzi to może chociaż na spirytusie

[Kleotka]

Napisane przez bloomeq

ok
w spirytusie rozpuszcza się bez kąpieli wodnej?


rozpuściłam kwas , ale robiłam to w kąpieli wodnej.
na dnie zostawało kilka opiłków zawsze. ale nic nie piekło, nic nie złuszczało


nie strasz
teraz już na pewno kupię ten spirytus, nic innego mi nie wychodzi to może chociaż na spirytusie

W spirytusie bez problemu rozpuszczają się stężenia tak do 25%.
Ja nie straszę, tylko mówię, że tym razem nie zrobiłaś sobie krzywdy Gdybyś nałożyła taką papkę, która miałaby 30%, prawdopodobnie "wypaliłoby" Ci twarz i miałabyś poparzenie, które najpierw kilka dni by piekło, potem zbrązowiało, a na koniec skóra oblazłaby sporymi kawałkami. Nie umarłabyś, ale nigdy nie wiadomo, jak czyja skóra zareaguje.

[bloomeq]

Napisane przez Kleotka

W spirytusie bez problemu rozpuszczają się stężenia tak do 25%.
Ja nie straszę, tylko mówię, że tym razem nie zrobiłaś sobie krzywdy Gdybyś nałożyła taką papkę, która miałaby 30%, prawdopodobnie "wypaliłoby" Ci twarz i miałabyś poparzenie, które najpierw kilka dni by piekło, potem zbrązowiało, a na koniec skóra oblazłaby sporymi kawałkami. Nie umarłabyś, ale nigdy nie wiadomo, jak czyja skóra zareaguje.

o Chryste Panie brawo dla mnie.

dzięki za poinformowanie

[chimay]

Napisane przez zapaałka

Lubię salicyl na spirytusie, bo nawet wysokich stężeniach mocno sieknie na początku, a później mogłabym z nim siedzieć godzinami Tragedią był dla mnie salicyl na pegu, swędziało przez cały czas trzymania na skórze, a ten ma jeszcze boleć i palić, nawet po zabiegu

A jak się mają doznania po pegu i po spirycie? Głównie chodzi mi o łuszczenie ofkors Wygląda to podobnie?

Napisane przez bloomeq

ok
w spirytusie rozpuszcza się bez kąpieli wodnej?

W spirytusie nie ma żadnych kąpieli. Sypiesz kwas do alko i migiem się rozpuszcza.

[Kleotka]

Napisane przez bloomeq

o Chryste Panie brawo dla mnie.

dzięki za poinformowanie

Spoczko, zawsze jest lepiej się uczyć na czyiś błędach
Kwas salicylowy to taka specyficzna substancja, która może przy tym samym stężeniu zareagować na skórze inaczej Raz może być mega wylinka, raz delikatne łuszczenie. Przygotowanie do peelingu to nie umycie twarzy kilka minut przed, tylko wszystkie działania przeprowadzane na skórze do kilku dni przed peelingiem.

[zapaałka]

Napisane przez chimay

A jak się mają doznania po pegu i po spirycie? Głównie chodzi mi o łuszczenie ofkors Wygląda to podobnie?

Salicyla na pegu robiłam dobre kilka lat temu, więc nie wszystko już teraz dobrze pamiętam, ale o ile mnie pamięć nie myli to nie dawał żadnego, albo jeśli już to naprawdę minimalne łuszczenie. Przygotowywałam go w słoiku () i używałam na calutkie ciało - po kilkunastu minutach skóra cud miód, bardzo gładka i przyjemna w dotyku, niepotrzebne były żadne mechaniczne zdzieraki. Peeling ma też kilka wad - jest lepki i w ogóle się nie wchłania w skórę, więc trzeba uważać przy aplikacji i koniecznie zmyć później z twarzy. U mnie i kilku innych osób wywoływał okropne swędzenie w całym okresie trzymania na skórze, no i to co zupełnie go u mnie zdyskwalifikowało - po pewnym czasie nieźle mnie zapchał (ale tu proszę od razu go nie skreślać - były osoby z podobną cerą i dalej bardzo sobie chwaliły ).

[wypad]

Szybkie pytanko. Jest tu jakiś biochemiczny wymiankowy? Pytałam na ogólnym o peg 400, ale tam to pewnie mało osób kwaszących się siedzi, chciałabym spróbować peelingu na pegu, ale jakoś nie widzi mi się zamawiać dużej ilości za te 15 + wysyłka, bo jak użyję raz i będzie leżał nieużywany to będę płakać i będzie mi smutno, że kasa w błoto

[zapaałka]

Napisane przez wypad

Szybkie pytanko. Jest tu jakiś biochemiczny wymiankowy? Pytałam na ogólnym o peg 400, ale tam to pewnie mało osób kwaszących się siedzi, chciałabym spróbować peelingu na pegu, ale jakoś nie widzi mi się zamawiać dużej ilości za te 15 + wysyłka, bo jak użyję raz i będzie leżał nieużywany to będę płakać i będzie mi smutno, że kasa w błoto

Wątek mazidłowo - wymiankowy: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=148972&page=43
Warto też popytać w wątkach kwasowych, może ktoś się podzieli