duszno i straszno...dzieci, potwory, lęki... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Być rodzicem

Notka

Być rodzicem Forum dla osób, które starają się o dziecko, czekają na poród lub już posiadają potomstwo. Rozmawiamy o blaskach i cieniach macierzyństwa.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-02-17, 21:35   #1
pszczolkowa mama
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: warszawa
Wiadomości: 25

duszno i straszno...dzieci, potwory, lęki...


Zaczęło się jakieś 3-4 tyg temu. Moja Olka, obecnie, dzisiaj 21 mcy, zaczęła pokazywać mi palcem jedno miejsce w domu i mówić ze tam jest pan (albo pani, u niej to samo, paaaaaa....).
Pierwszy raz olałam, ok, coś się pewnie przyśniło, potem już mnie to zastanawiało, ale że się nie bała, tak, normalnie, na luzie, pokazuje (dzisiaj też), to tez na luzie uznałam że widocznie jakiś dobry duszek się nami opiekuje a poważnie to skoro dziecko się nie bało, to uznałam że nie ma co się samemu napinać, coś sobie wymyśliła, przejdzie.
Ale....
Pracuję jako niania, zajmuję się dziewczynką obecnie 2,5 roku. Od jesieni.
Problem zaczął się w piątek.

Wyglądało to tak, że jak A. tak bardzo niechętnie do mnie przyszła (zawsze przychodziła wcześniej z radością, entuzjazmem, już w niedziele pakowała plecaczek "do Cioci"), to zaczęłam z nią rozmawiać, co się dzieje że nie chce do nas przychodzić. Ona nie mówi, zasób słownictwa ma "mama, tata, tak, nie, am..."ale była uczona trochę bobomigów, i umie takim pokazywaniem wytłumaczyć w zasadzie wszystko (ostatnio mi "opowiadała" jak była malutka w brzuszku Mamy i potem piła mleczko i urosła, to tak na przykład podaję, że naprawdę umie się komunikować).
No i taki "dialog":
JA: A. dlaczego nie chcesz już do nas przychodzić?
A.: aaaaaaa - i wskazanie palcem na konkretne miejsce w mieszkaniu. Bardzo konkretne - DOKŁADNIE to samo co moja Olka pokazując mi "pana". (u A. "aaaaaa" to "potwór" ewentualnie "krzyczenie".
JA: tam jest jakiś potwór?
A: tak
Ja: a dlaczego się go boisz?
A: am
Ja: a kogo chce zjeść?
A: wskazanie palcem na siebie i moją Olkę.

Po tym zrobiłam "wyganianie potwora" - nakrzyczałyśmy na niego, po tym jeszcze A. pokazała na kontakty, że mam zapalić światła - było to około 13-14stej, więc ciemno nie było, ale skoro chciała...zapaliłam i stwierdziła że potwora już nie ma. wczesniej bała się wejść do przedpokoju, po tym wyganianiu i światłach, już wszystko wróciło do normy. opowiedziałam rodzicom,bo trochę byli zaniepokojeni że tak nie chce do nas przychodzić, chyba nie do końca w to uwierzyli, ale niby ok. nastepnego dnia, tzn po weekendzie w poniedziałek, A. przyszła do nas bez oporów, bawiła się cały dzień normalnie, w pewnym momencie tylko pokazała "tamto" miejsce i powiedziała że "nie ma" z uśmiechem.
Ok, pomyślałam, więc sprawa załatwiona.
Ale następnego dnia, wczoraj, przyszła oki, chętnie jak zawsze, ale w połowie dnia, ni z tego, ni z owego, nagle przybiegła się przytulić, pokazała palcem znowu tamto miejsce , z tym swoim "aaaaaa". trzęsła się naprawdę, nie to że wymyśla, widać było że naprawdę się boi. Znowu zrobiłam ceremonię wyganiania, nakrzyczałyśmy, przeszło.
Wieczorem wczoraj miałam telefon od Mamy, że A. powiedziała że krzyczę na nią podczas jedzenia. Akurat do jedzenia to ja mam taki stosunek że jak dziecko nie chce, trudno, jak zgłodnieje, zje za 3 godziny chętniej. Owszem próbuję namówić, ale light, bez stresu, jak nie to nie, trudno. A wcześniej rano przy przyprowadzaniu, Mama mi zasugerowała wprost, że z tym potworem to bzdura i to moja zła interpretacja, bo w domu nic takiego nie ma miejsca.
skojarzyło mi się od razu, bo mała opowiada że "aaaaa" chce zjeść ją i Olkę, więc może to nie ja źle rozumiem, tylko rodzice tłumaczą to że chodzi o coś podczas jedzenia.
Dzisaij znowu było masę akcji z "aaaa" gdzieś tam w tym jednym miejscu. Mała trzęsła się ze strachu, weszła mi prawie na ramię, schować się, tuli się od razu, no sorry ale to nie jest reakcja na mnie, skoro przybiega od razu się we mnie wtulić. prawie godzinę siedziała schowana pod suszarką do prania, jak pytałam czemu się chowa, pokazywała znowu w tamtym kierunku i "aaaaa" i że "am" i pokazywała na siebie.
Cały dzien dzisiaj nagrywałam kamerką - chciałam złapać te momenty kiedy ona naprawdę, podczas normalnej, fajnej zabawy, nagle zaczyna z tym "aaaaa" i pokazuje to miejsce. Złapałam parę takich sytuacji, a generalnie że nie wiadomo kiedy jej się to przypomni, to mam filmików masę, i takich zwykłych, że się bawimy, i takich że faktycznie w pewnym momencie jest to "aaaaaa".
Mam poczucie że tracę zaufanie rodziców - dzisiaj zresztą miałam niespodziewaną wizytę przed czasem, pierwszy raz, oczywiście bawiłyśmy się w najlepsze, wszystko było super, mała nawet Mamie pokazała to miejsce i to "aaaaa", ale Mama jakoś tak z niechęcią zareagowała, dziwnie, bez sensu, sama też czułam że dystans miała dzisiaj do mnie duuuuży.
Nie wiem, dać im te filmiki? i W ogóle co robić, nie wiem jak im udowodnić że tutaj wszystko jest z mojej strony "po staremu", tak samo jak w czasach kiedy A. przychodziła do nas szczęsliwa i stęskniona....już raz nagrałam komórką na szybko te pierwsze akcje "aaaaa", w piątek, i jakoś po nich spłynęło....
mała do mnie się tuli, mówi że mnie lubi, buziaczki daje, smieje się, wygłupiamy się, "pogaduchy" robimy, nic się w naszych relacjach nie zmieniło, a jednak coś się dzieje, nad czym nie mam kontroli i nie wiem kompletnie o co chodzi, a najgorsze że Rodzice z tego wyciągają jakieś swoje wnioski, to widać....
przerabiałyście jakieś takie dziwne tematy? co doradzicie?
pszczolkowa mama jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-17, 22:59   #2
taszkin
Zakorzenienie
 
Avatar taszkin
 
Zarejestrowany: 2004-12
Lokalizacja: Podbeskidzie/BB
Wiadomości: 4 758
Dot.: duszno i straszno...dzieci, potwory, lęki...

Pszczolkowa Mamo, nie jestem nianią więc nie poradzę za bardzo w kwestii rodziców dziecka, ale mam dziecko 2,5 letnie i powiem Ci, że właśnie przechodzimy przez koszmary senne ("calna dziura w łóżku co mnie wciąga''), lęki dzienne. Taki przykład: bardzo spodobał jej się gadający budzik kuzynki. Kuzynka duża panna więc chętnie pożyczyła. Przywozimy do domu - niespodzianka. "Schowaj go do szafy, oddaj do sklepu, smuci mnie ten budzik!! Nie potrafiła poradzić sobie z emocjami, tak bardzo jej się podobał. To było wczesną jesienią a córa do dziś boi się budzików. Wszystkich. Ma sporo takich różnych, np. bała się panicznie bzyczenia jednej lampy, ktoś postronny mógłby stwierdzić, że miała w tym pokoju złe przeżycie, bo tak się go bała. Co chwilę mamy jakiegoś nowego "smuci mnie to, weź to plosze" do pokonania.
Rodzice dziecka musza przyjąc do wiadomości, że różnego rodzaju lęki w tym wieku to rzecz normalna. Podopieczna A. może usłyszała jak rozmawiasz ze swoją córką na temat tego miejsca, uwierzyła, wyobraziła sobie, dodała troszkę od siebie. Rozumiem ich poniekąd, gdyby moja córka wracała od niani a ja zaobserwowałabym u niej lęki, których wcześniej nie było też wolałabym się temu przyjrzeć. Dziwi mnie tylko, że od razu atakują zanim poznają Twoje zdanie. Moga widzieć natomiast (nie wiem czy tak jest), że sama nie jesteś pewna co się dzieje, trochę się w tym gubisz - i to może im się nie podobać. Woleliby może pewne siebie słowa:' to nic takiego, ubzdurała coś sobie, ale poradzimy z tym sobie bo już jest lepiej'. I może tak trzeba im powiedzieć, a problem rozwiązać bez ich angażowania bo widać - nie starają się zrozumieć.

Edytowane przez taszkin
Czas edycji: 2010-02-17 o 23:31
taszkin jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-18, 07:35   #3
pszczolkowa mama
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: warszawa
Wiadomości: 25
Dot.: duszno i straszno...dzieci, potwory, lęki...

Cytat:
Napisane przez taszkin Pokaż wiadomość
Pszczolkowa Mamo, nie jestem nianią więc nie poradzę za bardzo w kwestii rodziców dziecka, ale mam dziecko 2,5 letnie i powiem Ci, że właśnie przechodzimy przez koszmary senne ("calna dziura w łóżku co mnie wciąga''), lęki dzienne. Taki przykład: bardzo spodobał jej się gadający budzik kuzynki. Kuzynka duża panna więc chętnie pożyczyła. Przywozimy do domu - niespodzianka. "Schowaj go do szafy, oddaj do sklepu, smuci mnie ten budzik!! Nie potrafiła poradzić sobie z emocjami, tak bardzo jej się podobał. To było wczesną jesienią a córa do dziś boi się budzików. Wszystkich. Ma sporo takich różnych, np. bała się panicznie bzyczenia jednej lampy, ktoś postronny mógłby stwierdzić, że miała w tym pokoju złe przeżycie, bo tak się go bała. Co chwilę mamy jakiegoś nowego "smuci mnie to, weź to plosze" do pokonania.
Rodzice dziecka musza przyjąc do wiadomości, że różnego rodzaju lęki w tym wieku to rzecz normalna. Podopieczna A. może usłyszała jak rozmawiasz ze swoją córką na temat tego miejsca, uwierzyła, wyobraziła sobie, dodała troszkę od siebie. Rozumiem ich poniekąd, gdyby moja córka wracała od niani a ja zaobserwowałabym u niej lęki, których wcześniej nie było też wolałabym się temu przyjrzeć. Dziwi mnie tylko, że od razu atakują zanim poznają Twoje zdanie. Moga widzieć natomiast (nie wiem czy tak jest), że sama nie jesteś pewna co się dzieje, trochę się w tym gubisz - i to może im się nie podobać. Woleliby może pewne siebie słowa:' to nic takiego, ubzdurała coś sobie, ale poradzimy z tym sobie bo już jest lepiej'. I może tak trzeba im powiedzieć, a problem rozwiązać bez ich angażowania bo widać - nie starają się zrozumieć.
Nie jestem pewna o tyle, że nie do końca przecież wiem jakie mała w domu ogląda bajki, co mogło jej się skojarzyć, oni mają jakiegoś "mlekowego potwora" , zmyslili jej jakąś taką historyjkę,żeby chętniej piła mleczko, ale to podobno jest dobry i smieszny stworek -potworek, mała od jakiegoś czasu miała faze na potwory, na spacerach pokazywała mi slady w sniegu - ze tu szedl potwor, jak rysowalysmy - zawsze chciała żebym jej narysowała potwora, jedne z ulubionych zabawek - gumowe potworki itede....traktowałam tą potworomanię nieszkodliwie, jak tubisiomanię u mojej córy nie wiem jaką strategie przyjąc i jak ją uspokajac, w tym potrzebuję rad rodziców a przede wszystkim wspolpracy, pomysl z wyganianiem potwora jak widać nie zadziałał na długo, w tym musimy z Rodzicami sie razem zastanowic, moze za duzo tych potworow bylo...mimo ze byly podobno dobre...
pszczolkowa mama jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-18, 16:57   #4
Wisienki
Zakorzenienie
 
Avatar Wisienki
 
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: raz stąd, raz stamtąd ;)
Wiadomości: 3 944
Dot.: duszno i straszno...dzieci, potwory, lęki...

Tak się zastanawiam, czy mała mogła by przebywać u ciebie tylko w pomieszczeniach z których nie widać "tego" miejsca? Bo moim zdaniem jeśli mała coś sobie uroiła może dobrze by jej zrobiło gdyby go przez kilka tygodni nie widziała "tego" miejsca wtedy może zapomni i wszystko wróci do normy. No i jej rodzice się uspokoją.
__________________
Wisienki jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-18, 18:14   #5
Carya
Wtajemniczenie
 
Avatar Carya
 
Zarejestrowany: 2005-02
Wiadomości: 2 117
Wyślij wiadomość przez ICQ do Carya GG do Carya
Dot.: duszno i straszno...dzieci, potwory, lęki...

ciekawa historia...
moje dziecko nie przechodziło takiego etapu (nawet jak oglądało Potwory i spółka).

rady nie mam ale zastanawiam się czy A. nie "usłyszała" całej historii od twojej córki? może od niej podłapała opowieść?
twoja mała byłaby w stanie przekazać jej?
__________________
10 lat z Wizażem

Druga
Carya jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-18, 18:36   #6
pszczolkowa mama
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: warszawa
Wiadomości: 25
Dot.: duszno i straszno...dzieci, potwory, lęki...

Moja nie mowi, podstawowe slowa, troszke wiecej niz podopieczna. Ale one umieja sie dobrze dogadac bez slow nie pamietam czy kiedykolwiek przy podopiecznej Olka pokazywała mi tego "pana" - wydaje mi się że zawsze jak byłyśmy same w domu, ale nie przywiazywałam do tego wcześniej wagi wiec mogę sie mylić.
pszczolkowa mama jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-18, 19:16   #7
Wisienki
Zakorzenienie
 
Avatar Wisienki
 
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: raz stąd, raz stamtąd ;)
Wiadomości: 3 944
Dot.: duszno i straszno...dzieci, potwory, lęki...

A może na wszelki wypadek podczas kolędy poprosić księdza aby tamto miejsce poświęcić ? Zaszkodzić na pewno nie zaszkodzi, a może pomoże chociażby psychologicznie.
__________________
Wisienki jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Być rodzicem


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:20.