Fucking Friends - Przyjaciele od seksu - proszę o radę

[agut22]

Witam Drogie Czytelniczki i Czytelnikow

Ostatnio w naszym spoleczenstwie pojawilo sie okreslenie wlasnie to zamieszczone w tytule watku, niby cos nowego a jednak podejrzewam ze istnieje od zawsze.
Nigdy bym nie przypuszczala ze i moze on mnie po czesci dotyczyc. Juz wyjasniam o co chodzi: Poznalam w lipcu męzczyzne jest starszy ode mnie o 5lat ja mam 25 on 30, ogolnie rozumiemy sie dobrze, spotkalismy sie do tego czasu kilka razy (uwzgledniajac moj 2tyg urlop i przerwe 1,5 miesieczna - musial sobie poukladac kilka rzeczy w zyciu) po tej przerwie to ja zaproponowalam spotkanie On sie zgdzil "z mila checia" - wiec niby dobrze sie rozumiemy, jednak nigdzie nie wychodzimy, kino, pub, nie jestesmy tez razem, poniewaz niby sie poznajemy, a poznajemy sie glownie u siebie w domach albo ja u niego albo on u mnie, on jest czesciej u mnie niz ja u niego ( ze wzgledu na to ze on wynajmuje innym osoba mieszkanie) a poznajemy sie bardziej "namacalnie" niz intelektualnie i w tym momencie dopada mnie dol, poniewaz niby sie nie angazuje a jednak jestem troche zazdrosna o niego, on niby mowi ze tez by nie mogl sie ze mna spotykac tak dla czystego seksu, ze jakies emocje sa..... tzn nie spalismy ze soba ale malo by brakowalo. Nie myslcie ze jest jakims "potworem" to inteligentny facet, dowcipny,czuly itd jednak chyba okreslenie "fucking firends" tutaj pasuje....niestety, nie wiem co mam zrobic czy ciagnac to dalej w sumie zawsze bylam poukladana dziewczynka i zawsze sie "oszczedzalam" nie mam obecnie nikogo, on tez nie, jednak nie wiem czy moze nie spotyka sie z kims....z 2str mysle sobie dziewczyno korzystaj z zycia, jednak nie jest to takie latwe, jezeli zaczyna tobie na kims zalezec a ten ktos chcialby sie spotykac tak bez zobowiazan, moje poprzednie zwiazki nie udawaly sie nie wiem czemu chyba po prostu nie trafilam na tego odpowiedniego.
Wracajac do watku chyba relanie myslac nie ma to wiekszych szans na przetrwanie...niestety... bo jak sie zaczyna "od d....strony" ( przepraszam za okreslenie ale oddaje semantycznie to o co mi chodzi) to nic z tego glebszego nie wychodzi, mowi ze chce mnie poznac jako osobe ale niestety nie widze zeby sie staral w tym kierunku....czuje sie po prsotu zlewana czasami jednak on to rozumie inaczej bo to przeciez jest "bez zobowiazan" a niby ma jakies tam emocje....ehhhh
Jezeli jestescie w czyms podobnym, przezylyscie cos takiego a moze cos z tego wyszlo napiszcie prosze do mnie, porazdzcie jak to Wy widzicie?
Pozdrawiam serdecznie i czekam

[JoyceSky]

Szczerze? Szkoda życia na takie związki. Mówię z doświadczenia. Byłam w prawie że identycznej sytuacji, na szczęście dośc wcześnie się opamiętałam i zakończyłam znajomośc (tzn. jestem z nim w dobrych relacjach, teraz jesteśmy tylko znajomymi).
Spotykałam się z nim też tylko albo u mnie albo u niego, on wychodził ze swoimi znajomymi ja ze swoimi, nigdy razem. Spotykaliśmy się, oglądaliśmy filmy i do łóżka. Na początku myślałam, że może coś się z tego rozwinie, ale po jakichś 3 spotkaniach w bardzo luźnych odstępach czasu zdałam sobie sprawe, że to taka niezobowiązująca znajomośc dla seksu i miło spędzonego wieczoru.
W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiac czy to ma jakiś sens, ale stwierdziłam, że nie. Sorki za szczerośc, ale do orgazmu mogę się sama doprowadzic, a jak już z kimś idę do łóżka to wolę żeby to była osoba, z która jestem naprawdę blisko, i której mogę w 100% zaufac.
Inna kwestia to co jeśli przypadkiem zaszłabyś w ciążę? Żadna metoda antykoncepcji nie daję 100% gwarancji
Nie wolałabyś poświęcic tego czasu na zapoznawianie się z innymi mężczyznami. Może gdzieś tam jest Twój jedyny?

[agut22]

Hej,
Dzięki za odp. własnie tez to tak czuje, nie daje mi poczucia ze mu na mnie zalezy, tzn mowi tak ze mnie bardzo polubil i szanuje, ze o czysta chemie w jego wieku teraz trudno itd nie jest mi obojetny ale czuje ze u niego nie ma wiekszych uczuc, mowi ze u niego to przychodzi z czasem - uczucie - u mnie chyba tez jednak z mojej strony to najwyzszy czas aby w koncu podjac decyzje, a nie tak "po kolezensku sie spotykac", wieszcz ja juz czasami mam wrazenie ze nie poznam nikogo z powodu moich doswiadczen i moze dlatego w tym tkwie, jednak podkreslam nie spalismy ze soba....z 1str chce sie z nim spotykac bo daje mi pozorne poczucie ze ktos przy mnie jest.....

[karolinkamalinka]

Byłam w dwóch takich "związkach". Jednak z góry było założenie ,że żadna ze stron się zbytnio nie angażuje i nie mamy wobec siebie żadnych zobowiązań. Mi to wtedy odpowiadało, bo była po długim, trudnym związku zakończonym rozstaniem i nie miałam sił na budowanie kolejnego. Z drugiej strony miałam ochotę pobyć z fajnym, inteligentnym facetem, wyjść gdzieś razem, pogadać no i oczywiście dobry seks. Miło wspominam te znajomości, choć to trochę niebezpieczne zabawy. Uczuć nigdy do końca nie można poddać kontroli i często jest tak,że któraś strona zaczyna się jednak angażować. Dlatego oba moje "romanse" nie trwały zbyt długo Osobom, które szukają miłości, bliskości i chcą stworzyć związek nie polecam wchodzenia w takie relacje, można się wiele nacierpieć wierząc,że ta druga osoba w końcu jednak się zakocha, zdecyduje i będziemy żyli razem długo i szczęśliwie..

[JoyceSky]

Napisane przez agut22

Hej,
Dzięki za odp. własnie tez to tak czuje, nie daje mi poczucia ze mu na mnie zalezy, tzn mowi tak ze mnie bardzo polubil i szanuje, ze o czysta chemie w jego wieku teraz trudno itd nie jest mi obojetny ale czuje ze u niego nie ma wiekszych uczuc, mowi ze u niego to przychodzi z czasem - uczucie - u mnie chyba tez jednak z mojej strony to najwyzszy czas aby w koncu podjac decyzje, a nie tak "po kolezensku sie spotykac", wieszcz ja juz czasami mam wrazenie ze nie poznam nikogo z powodu moich doswiadczen i moze dlatego w tym tkwie, jednak podkreslam nie spalismy ze soba....z 1str chce sie z nim spotykac bo daje mi pozorne poczucie ze ktos przy mnie jest.....

Chyba wiem, co czujesz, ale naprawdę teksty tego faceta mnie nie przekonują. Skoro Cię bardzo lubi i mówi, że z czasem może to uczucie przyjśc to niech Cię zabiera gdzieś na randki i powiedz, że teraz wolałabyś się pospotykac gdzieś na mieście, a jak będzie pewien, że chce się z Tobą na poważnie spotykac ( deklaracji miłosnych przecież nie oczekujesz na samym początku) to może zaprosisz go do siebie.
W przeciwnym razie może byc tak (podkreślam "może", nie znam faceta), że pójdziecie do łóżka, mu się spodoba i będzie myślał, że ma taką laskę do której może w każdej chwili przyjśc, rozladowac napięcie, miło spędzic wieczór, ale która nie będzie się wtrącała do jego życia i praktycznie nie będzie w tym jego życiu istniała.

[Daenerys]

Na poczatku zauwaze, ze powinno byc "fuck friends" poniewaz fucking to przymiotnik.


Co do zjawiska... sama bylam przez bardzo krotki okres czasu w takim "zwiazku" i z perspektywy czasu, uwazam to za zenujace. Niestety seks bez milosci po paru razach stalsie nudny. Ten facet stal sie nudny tez, chemia skonczyla sie bardzo szybko i wtedy okazalo sie, ze nie mamy nic wspolnego. Brr.... no ale coz uczymy sie na bledach.

[Reijel]

Wklejam moją wiadomość z wątku "sex z ex?", która oddaje też to, co myślę o fucking friends.

Na początku jest fajnie, bo uprawiasz seks z kimś, kogo znasz, lubisz, kto zna Twoje potrzeby. Cieszysz się, że gdy zabraknie Ci seksu, nie musisz polować na jednonocną przygodę w klubie, tylko dzwonisz, mówisz parę słówek i już masz przed sobą upojny wieczór. Do tego jesteś przecież wolna, nie masz faceta, więc możesz flirtować do woli, robić co chcesz i ogólnie cieszyć się życiem singla. Bo w końcu to tylko seks, żadnych obietnic, czysta zabawa i zachowanie "higieny psychicznej" (ten termin robi ostatnio zawrtoną karierę).

Problem zaczyna się, gdy zaczynasz czuć się nieswojo flirtując z innymi facetami. Albo wkurzasz się, że on nie jest zazdrosny, kiedy idziesz na randkę; z kolei Ty masz ochotę zabić tę cholerę, z którą widziałaś go na ulicy. Łapiesz się na tym, że chcesz częstszych spotkań, że fajnie byłoby wyskoczyć do kina albo na kolację. Wpadasz w czarną rozpacz, gdy on nie ma czasu. Za chwilę przypominasz sobie (lub on Ci to wypomina, co jest jeszcze gorsze), że przecież nie jesteście parą, nie ma wobec Ciebie żadnych zobowiązań. I to nie jest przyjemna myśl.

Zaczynasz obsesyjnie dbać o siebie, czytasz kamasutrę, kupujesz fikuśną bieliznę, żeby go uwieść i rozkochać w sobie na nowo. Choć dobrze wiesz, że nie musisz, bo on kolekcjonuje numery innych dziewczyn. Chcesz mu się podobać, wypytujesz go, co lubi w kobietach, jakie ma fantazje erotyczne, niby po to, żeby wzbogacić wasze spotkania, ale w głębi duszy liczysz, że on to zauważy i pomyśli:"Kurde, jaką ona jest za***istą laską, jak mogłem się z nią rozstać!"

Każdy jego gest, słówko to dla Ciebie sygnał, że chce do Ciebie wrócić. Nawet to, że jest po prostu miły. Chwytasz się każdego komplementu, smsa, napomknięcia o wspólnym wyjściu. Już nie zwracasz uwagi na innych facetów, tylko czekasz, aż on zbierze się na odwagę i wyzna Ci, że nigdy nie przestał Cię kochać. Jesteś na każde jego zawołanie. Żyjesz nadzieją. Aż któregoś dnia on oznajmia, że związał się z cudowną dziewczyną, planują wspólne mieszkanie, och, ach, świat jest piękny, ale z racji nowego związku musi przestać się z Tobą spotykać. Oczywiście liczy, że Ty mu pogratulujesz, będziesz cieszyć się jego szczęściem, bo jesteście tylko kumplami "z dodatkiem". Udajesz zachwyt, życzysz szczęścia, by potem wyć po nocach, życzyć im jak najgorzej, czuć się nieatrakcyjna, głupia itd. I jesteś popaprana emocjonalnie.

[paulinka_22]

Ja mówię zdecydowane NIE takim znajomościom,sama raz to przerabiałam,umawialiśmy się tylko na seks,nic więcej,on przychodził do mnie,nigdzie razem nie wychodziliśmy,a po pewnym czasie chcąc nie chcąc zaangażowałam się w ta znajomość emocjonalnie.Nie będę się wdawać w szczegóły,w każdym bądź razie dziś wolę nie wracać do tego tematu i dziś uważam ten najbardziej żałosny okres w moim zyciu (trwało to ponad 2 lata) za zamknięty.

[agut22]

Tak to prawda ......męczarnia

[pani_smith]

ja to nazywam sex buddies

nie jestem jednoznacznie negatywnie nastawiona do tego typu znajomości. jeśli obie strony się na to godzą i układ jest jasny, to spoko...
znam jedną znajomość, która trwa już kawał czasu, no i funkcjonuje w sumie. za dnia są przyjaciółmi, w nocy ze sobą sypiają. oboje utrzymują, że są singlami i faktycznie prowadzą singielskie życie

wracając do tematu, problem pojawia się wówczas, gdy dochodzą emocje i jedna strona, niechaj nazwę to z mojej dziedziny - przestaje dotrzymywać warunków umowy. wtedy zazwyczaj zaczynają się schody i nieprzyjemności (pół biedy, gdy druga też czuje jakąś tam miętę, a nuż coś z tego wyniknie). a tak naprawdę w momencie, kiedy odsłaniasz to, co najintymniejsze, ciężko się nie dopuszczać tych emocji na dłuższą metę.

[Asienka187]

Ja jestem od roku w takim związku i mi to nie przeszkadza, żadna ze stron nie jest zaangazowana, lubimy sie i tyle. Nie czuje tez zebym była od niego uzależniona. Spotykamy się dość rzadko (ze wzgledu na jego prace - jest kierowcą).
Na razie ta sytuacja mi odpowiada.

do autorki: widać, że zaczynasz się angazować, a on nie za bardzo dlatego nie wchodz w taki układ. Bedziesz tylko cierpiec i sie meczyć. Jesli on nie chce niczego wiecej to pewnie juz mu sie nie zachce... moim zdaniem nie warto

[Rogusia_007]

Byłam w takim "związku" kilka miesięcy. Nie wspominam tego źle... Ale w końcu zaczęłam się angażować i klops - odeszłam, bo wiedziałam, że nic z tego nie będzie. Niedawno spotkałam mojego byłego partnera od seksu i powiedział, że bardzo żałuje, że pozwolił mi odejść, bo dopiero później zorientował się, że jednak coś do mnie czuje. W tej chwili jest w nieszczęśliwym małżeństwie z powodu dziecka.

[Asienka187]

Najgorsze co może być to małżeństwo z powodu dziecka...
Wolałabym żeby moi rodzice żyli osobno, ale szczesliwie, a nie razem z mojego powodu i cierpieli...

[agut22]

Dzisiaj napisalam mu wiadomosc ze ja nie potrafie oddzielac jendego od drugiego i nie chce tez taka byc, nie jestem takim typem dziewczyny, dla mnie musza byc uczucie, chce sie budzic kolo tej osoby chce zasypiac kolo tej osoby, chce byc wazna dla tej osoby a jezeli on nie moze mi tego dac to trudno, nie chce byc w takim "zwiazku" bo bym nie zniosla informacji ze nagle znalazl sobie kogos na kim mu zalezy a ja pojde w odstawkę o nie w takie cos sie nie bawie. Poza tym to pozostaniemy na stopie kolezenskiej ale czysto kolezenskiej i nic wiecej, przynjamniej z mojej strony, nie bede sie krzywdzic, chce w koncu znalezc kogos dla kogo bede wyjatkowa a nie bede traktowana jako "obiekt seksulany",Pozdrufka

[ulinkaaa]

Bardzo madra decyzja!

[JoyceSky]

No i bardzo dobrze zrobiłaś!

[martha330]

nareszcie cos slusznego!!!!!!!!!!

[Blonde_Stranger]

Dobrze zrobiłaś. Widać że nie nadajesz się do takich relacji więc najlepiej dać sobie spokój. Ale teraz nawet nie myśl o wracaniu do tej znajomości,jeśli postanowiłaś że koniec,to koniec,przy tym pozostań. Nie rób z siebie pośmiewiska i nie bądź chorągiewką,to błąd wielu dziewczyn które potem się dziwią że jakoś nie są do końca szanowane przez mężczyznę. Pozdrawiam.

[Kaatrinkaa]

Taki zwiazek nie jest dla mnie, ciezko z tym "nie angazowaniem". Ja nie umiem byc w luźnym zwiazku, podchodze do wszystkiego bardzo emocjonalnie i takie spotkania i sex z kolesiem bez jakiejkolwiek więzi zrujnowałyby mnie psychicznie.
Dobra decyzja.

[morenica]

Słuszna decyzja A co On na to?
Przez rok byłam w takim związku...Chłopak z moim wieku ( 23 lata), na samym początku ustaliliśmy reguły, że On nie chce się angażować, że to tylko seks...Zaakceptowałam to i było dobrze...ale niestety jak to bywa w takich przypadkach kobiety nie za bardzo potrafią oddzielić seks od uczuć...i w moim przypadku tak było...Bolało mnie coraz bardziej, że nie wychodzimy razem na imprezy, że nie przedstawia mnie znajomym, że jak się już gdzieś na imprezie znajdziemy to jest tylko cześć i każdy się bawi ze swoim towarzystem...ja tak nie umiałam..Zakochałam się...I można powiedzieć, że dopiero teraz po dwóch latach wyleczyłam się z tego związku...
I nie radzę nikomu wchodzenie w takie coś, jeśli się wie, że prędzej czy później się człowiek zaangażuje...

[201803290936]

Postąpiłaś w zgodzie ze sobą i swoimi uczuciami - brawo.

[agut22]

Dzięki za wsparcie, tylko czasami jak pomysle ze jak kiedys znjadzie dziewczyne swoich marzen to bedzie miala z nim bardzo dobrze i czasami lapie mnie dol, ze ja zawsze musze na kogos trafic kto mnie nie traktuje powaznie ......

[the_moron_one]

mowicie ze NIE. a jezeli facet jest naprawde przystojny, szalenie was pociaga, marzycie o nim, myslicie o nim? NON STOP? bez przesady.. ale... naprawde zadna zwas nie moze powiedziec, ze bylo fajnie? przynajmniej przez krotki okres czasu!

[paddy_1]

Jestem teraz w takiej relacji. Mam przyjaciela którego znam dwa lata, oboje się wspieramy, możemy na siebie liczyć. Kiedy zakończyłam toksyczny związek bardzo mi pomagał się pozbierać. Przyciągało nas do siebie już wcześniej, nie ukrywam. Przez 4 miesiące się rozkręcaliśmy, wspaniały seks, idealna relacja - bo w końcu to przyjaciel któremu można powiedzieć wszystko. W końcu przyszedł czas na poważną rozmowę w której bardzo mnie przepraszał, ale że nie radzi sobie z tą relacją. Że wie że mi przykro i że mnie rani. Słowem - mieliśmy zostać tylko przyjaciółmi. Wiedziałam że najbardziej będzie brakować mi tego że już nie będzie zostawał na noc. I nie chodzi o seks ale zwykłe przytulenie i obecność drugiej osoby. Kilka dni później otrzymałam wiadomość że to nie byłoby mądre gdybym teraz do ciebie wpadł. I tak się zaczęło.
Nadal jesteśmy przyjaciółmi, możemy na siebie liczyć. Cała sytuacja nie zepsuła naszej relacji. Spotykamy się czasem na jakiś seksik kiedy oboje mamy na to ochotę. Tzn umawiamy się na film, na herbatę, na deser Szczerze mogę powiedzieć że go kocham. Nie jestem w nim zakochana, ale kocham go jak kogoś bliskiego.
I uwaga. Poznałam kogoś. I troszkę się zakochałam.
Moi współlokatorzy twierdzą i ja też to dostrzegam, że mój przyjaciel jest zazdrosny.
Czasem sobie żartuję że mamy swoją wersję książki/filmu "Jeden dzień".
Chyba muszę przestać jeździć rowerem

[Siva1944]

Ja weszlam w taka relacje. Pracujemy razem bezposrednio od 3 lat, gdzie dogadywalismy sie. Po czasie wyszlo tak, ze bylismy po rozstaniach (on najpierw, ja kilka miesiecy pozniej) w sumie z tego co widze toksycznych zwiazkach oboje. Nigdy miedzy nami nie dochodzilo w pracy do jakich kolwiek podtekstow, gdzie zawsze uwazalam go za atrakcyjnego mezczyzne. Bylismy wierni i nie targaly nami instynkty zwierzece. Jedno placzac drugiemu, ze samotnosc jest okrutna, stalo sie tak, ze zaprosilam go na impreze - w sensie kupuj 0,5 i wpadaj i zaczely sie pytania ... a gdzie bede spal? Spoko mam 3 pokoje damy rade. Nie dalismy. Rano obudzilam sie w jego ramionach. I tak zostalo. Minelo 5 miesiecy i dalej pracujemy i dogadujemy sie i dzisiaj w jego ramionach jestem najszeczesliwsza kobieta na swiecie. A pisze ten post, poniewaz 4 czy 5 miesiecy temu bylam pelna obaw i balam sie relacji kolezenskich. Czytalam te wszystkie posty i komentarze . Teraz wiem, ze warto czytac jednak te pozytywne. Pozdrawiam.

[201707261519]

Napisane przez Siva1944

Minelo 5 miesiecy i dalej pracujemy i dogadujemy sie i dzisiaj w jego ramionach jestem najszeczesliwsza kobieta na swiecie.

Ale to raczej słabo...?

[Frezja__]

Napisane przez demona1979

Ale to raczej słabo...?

Cii... Nie ściągaj różowych okularów

Siva, dla jest to bardziej opis związku, romansu biurowego niż czystego ff. (patrz zacytowany przez demona fragment).

[arno22]

Ja taki układ nazywam " serwisowym".
Myślę, że taki układ w dłuższej perspektywie i tak zakończy się związkiem.

[zuzik27]

Miałam taki epizod w swoim życiu, nawet dość długi jak na tamte czasy (prawie rok). Byłam na przedostatnim roku studiów,on był 2 lata młodszy. W łóżku było genialnie - orgazm za orgazmem. Wiedział, co lubię, po prostu dopasowaliśmy się, niestety tylko fizycznie. Próbowaliśmy być razem, ale nie wyszło - on był na trochę innym etapie, miał inne oczekiwania od życia niż ja wówczas. Przeciągałam tę relację ze względu na dobry seks, ale w pewnym momencie zdecydowałam się ją zakończyć i dziś - z obecnej perspektywy - nie żałuję.