2006-08-01, 16:28 | #31 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 38
|
Dot.: relacje z matką
zaaba30
wszystkim nam jest trudno myśleć i mówić o tym co nas spotkało. mam głęboką nadzieję ,że uda ci się wyrwać cierń który rani twe serce, który nie pozwala zapomnieć. dodać chcę że ja również miałam wyrzuty sumienia, ale odkąd założyłam ten wątek, kiedy opowiedziałam swoją historię jest mi łatwiej to ogarnąć. i tu na tym forum chciałam podziękować wam wszystkim za wsparcie a w szczególnosci Tobie de-bordo droga jak ty to nazywasz"lodołamaczko" dziękuję za wszystko pozdrawiam was wszystkie |
2006-08-05, 20:23 | #32 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-10
Lokalizacja: Silesia
Wiadomości: 8 645
|
Dot.: relacje z matką
Cytat:
Przeczytałam cały wątek. Niektóre wypowiedzi dwa razy. Powtórzę za homyczkiem , przetnijcie pępowinę. Spojrzyjcie na własne matki jako osoby nieszczęsliwe , a nawet w pewnym sensie ułomne. Przestańcie być małymi dziewczynkami , dla kórych najważniejszą rzeczą na świecie jest akceptacja mamusi. Ja rozumiem Wasz ból, ale nie tędy droga do uwolnienia się z niego. Odrzućcie przede wszystkim wyidealizowany obraz matki. Takich matek jak napisałyście praktycznie nie ma. A jeżeli są to wyjątki, potwierdzające regułę. Każda matka ma takie czy inne minusy. Najbardziej bolesne to brak akceptacji, surowość, przemoc, poniżenie ale również bardzo dokuczliwa wykańczająca psychicznie podejrzliwość, nadopiekuńczość, dyrygowanie dzieckiem dla jego dobra, wchodzenie w jego intymnosć, prywatność, nadkontrola itp. nawet jezeli wynika z troski czy miłości , potrafi niszczyc zycie. Nie wieci jeszcze czy nie popełnicie blędów , ani co wydarzy się w zyciu. Poza tym ,naprawdę rzadko się zdarza , żeby to matka była przyjaciółką i powiernicą córki, przede wszystkim dlatego ,że w sprawach np. intymnych jest bariera wstydu między nami a naszymi rodzicami, również różnica poglądów związana z różnicą pokoleń, jako młodzi ludzie robimy rzeczy , ktore nie są przez naszych rodziców akceptowane i w związku z tym nie zwierzamy się im. Mamy od tego przyjacił rówieśników.czasami starsze osoby w rodzinie, ale rzadko rodziców,bo nie chcemy ich martwić albo boimy się ich reakcji. To naturalne , ciotka nie jest tak emocjonalnie uczulona na nas jak matka czy ojciec. Moja matka dbała o mnie i kochała mnie, ale nie okazywała mi specjalnie uczuć bo jest osobą bardzo introwertyczną. Nie nauczyła mnie okazywania uczuć. Nie zwierzałam się mojej matce z mojego dorosłego zycia, nieudanego małżenstwa, ciezkiej depresji. Nie miałam takiej potrzeby. To było moje zycie, moje decyzje, to ja musiałam sobie poradzić. Ona miała swój krzyż. Ale z przyjemnością ją odwiedzałam i wiedziałam ,że jest jej przykro ,że mi się życie też nie ułozyło. Jestem równiez jak homyk DDA , moje życie było niełatwe w domu rodzinnym. Nad moim zyciem nie ciążą zachowania rodziców. Ja wybaczyłam, głównie ojcu. To co pamietam, to raczej te dobre rzeczy , ktore od nich otrzymałam. Sama nie zawsze byłam dobra matką i pewnie mój straszy syn , którego ten trudny okres w moim życiu dotknął najbardziej, pamięta ,że chodził z nieprzyszytymi guzikami i cały dzień zajmował się sam sobą , bo matka spała, a jak nie spała to o wszystko wrzeszczała. Nie sądzę aby wiedział ,czy rozumiał wtedy że matka była w stanie ciężkiej depresji, balansowała na granicy życia i smierci, walczyła ze stanami prawie zapaści, że wypadąły jej włosy i zęby. Bo dziecko widzi rodziców ze sowjego punktu widzenia i bardzo egoistycznie. Nie sądzę aby sie teraz nad tym zastanawiał, pewnie pozostało tylko poczucie krzywdy za tamten okres. Moi synowie są juz dorośli , jeszcze mieszkamy razem i relacje na bieżąco mamy dobre. Przyprowadzają swoich przyjaciół i dziewczyny, opowiadają o swoich sprawach więc chyba nie jest źle Nie sądze jednak aby moi synowie doceniali ,że poświęciłam dla nich całe życie, nie układajac sobie powtórnie własnego. Wychowałm ich i przez większość czasu praktycznie utrzymywałam sama, bez większej pomocy innych. Czasem mi przykro ,że nie doceniają, że pamiętają tylko te gorsze chwile. Nie mam jednak do nikogo żalu za moje dzieciństwo, życie, decyzje, moją dorosłość , moją samotność. Jestem pogodną osobą. Życie ma wiele barw W Waszych postach zauważam mnóstwo bólu, żalu do matek, nawet cichej podskórnej agrsji w tonie niektórych wypowiedzi. I ciągłe spojrzenie na matkę z punktu widzenia skrzywdzonego dziecka, a nie dorosłej osoby. Wam ciągle chodzi o stworzenie wyobrażonyc relacji, o "dosztukowanie" dzieciństwa. Niestety to czego nie dostalismy jako dzieci , nie możemy dostac jako dorosłe osoby. jeżli rodzice nie umieli dac nam czegoś kiedy byliśmy mali , nie potrafia raczej tego tym bardziej kiedy dorośliśmy. Każde dziecko zasługuje na miłość z samego faktu , że jest. Akceptacji lub miłości , której nie dali lub , której nie okazali rodzice nic nie zastąpi. . O braku miłości rodzicielskiej należy rozmawiać z rodzicami , o ile potraficie to zrobić bez epatowania żalem czy agresją. Bo to budzi poczucie winy rodziców, do której oni się nie chcą przyznac. Jeżeli nie potrafimy lub nie uda się z ich winy rozmowa, trzeba się z tym problemem uporać samemu, przede wszystkim wybaczyć , że nie umieli kochać lub okazywać miłości , bo to była przecież także ich tragedia, ich ułomność. Ich słabość, zamnknięcie się we wałsnym nieszczęściu , bólu , braku umiejętności kochania. Czasem lęku przed miłością. A zazwyczaj faktu , iz sami tej miłości nie doznali. Za wszystko obwiniacie matki, nie widzicie w nich cienia pozytywów, nie widzicie człowieka. a przeciez nikt nie jest dokońca dobry czy zły. Cytat:
Jest w Was dużo bólu, złości , żalu , a nawet podskórnej agresji. Nie przepracowałyście tego bólu mimo,że jesteście dorosłymi osobami. Czasu nie odwrócicie, nie możecie całe życie żywić złych uczuc do rodziców, bo one nie niosą w sobie zło dla was samych. To wam trudniej zyć i cieszyć się tym co macie. Dopóki nie wybaczycie matkom swojej przeszłości , nie będzieci nigdy do końca szczęsliwe. Nienawiść czy żal , niszczą tych , ktorzy te uczucia noszą w sobie. Są rzeczy , ktorych nie potrafimy zmienić, wtedy trzeba się z nimi pogodzić. Tego wybaczenia i pogodzenia z przeszłością Wam zyczę. Tym, które relacje z rodzicami mają szanse przepracować polecam poniższy watek , a nim między innymi wypowiedzi agajot http://www.wizaz.pl/forum/showthread.php?t=104194
__________________
WYMIANA Pearl mancera |
||
2006-08-07, 10:47 | #33 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 17
|
Dot.: relacje z matką
Rozterko - czuję się wywołana do odpowiedzi
Jak piszesz - uważnie czytałaś wątek - tylko jakoś umknęły Tobie fragmęty o odcięciu pępowiny, o próbach porozumienia, o wizuwalizacji idealnej matki jako takiej,o świadomości że taka matka nie istnieje, o znanych mi (przynajmniej niektórych powodach) takiego a nie innego jej zachowania. czy choćby o ułożeniu sobie życia bez matki.... Brak w Twojej wypowiedzi empatii i zrozumienia - za to jest wiedza i duuużo przeczytanych książek - Moim zdaniem żadna z nas nie oczekuje że inne forumowiczki rozwiążą za nią problem. Raczej oczekują informacji o podobnych przeżyciach, które dadzą świadomość "niewyjątkowości" tych przeżyć. I poczucia że każdy radzi sobie z nimi inaczej ( lepiej lub gorzej to nie ma znaczenia ale inaczej). Dlatego apeluję o odnoszenie się do całości kontekstu wypowiedzi a nie pojedyńczych fragmentów. Autorytatywne rady ( typu wizyta u psychologa) są mniej cenne - przynajmniej dla mnie - niż zwyczajne ludzkie zrozumienie ( nie mylić z akceptacją). Nie neguję instytucji pomocy psychologicznej jako takiej - ale wieloletnie doświadczenie przebywania w tym środowisku wyrobiło we mnie dużą dozę rezerwy.... I nauczyło - że właśnie - zrozumienie dla rozterek, cierpienia, zagubienia jakie przyżywa człowiek w trudnych chwilach, mam na myśłi prawdziwe nakierunkowanie swojej uwagi na drugiego człowieka daje temu drugiemu, wiarę i siłę do rozprawienia się ze swoimi "demonami". Taka pewność - która daje drugi życzliwy człowiek( niekoniecznie specjalista) bez ocen i "dobrych rad" wyrabia siłe we własne możliwości i pozwala jemu samemu dojść do pewnych wniosków.Ale tu potrzebny jest czas a nie pośpiech. Szanuję Rozterko Twój i Homyka punkt widzenia nie mniej jednak "przeraża" ))) mnie w Waszych wypowiedziach ton pewności swoich racji, skłonność do ocen oraz nie branie pod uwagę innych opcji. Ale po to jest forum aby wymieniać się "energią" Pozdrawiam |
2006-08-08, 02:45 | #34 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-10
Lokalizacja: Silesia
Wiadomości: 8 645
|
Dot.: relacje z matką
Cytat:
Dorosła kobieta , która pisze cytuję ; "NOsimy w sobie ( ja też ) obraz rodziny- zazwyczaj kochających wspierających mądrych rodziców, przez wiele lat w miarę dorastania nie przyjmujemy do wiadomości - rzeczy oczywistych - że mimo że mamy rodziców - to nie są to życzliwe nam osoby ( nie wiemy dlaczego??? szukamy winy w sobie oni ją w nas pogłębiają i tak to trwa) Bardziej chyba tęsknię za swoim wyobrażeniem matki jako osoby ciepłej wspierającej, stojącej za mną murem czyli kochającej. Tak tęsknię za kobietą -matką która mnie rozumie, pociesza, mówi że jestem dla niej naj.(...) Czy Twoje relacje z Matką miały wpływ na Twoje życie, czy Tobie brakuje tych relacji czy tak jak ja - tęsknisz za pewnym wyobrażeniem. (...)To pocieszające że potrafimy mimo takich przeżyć - trzymać gardę." Tak naprawdę nigdy nie stałaś się w pełni dorosła ( w konteksście odcinania pępowiny) cała Twoja wypowiedź , świadczy , że tak naprawdę nie odciełaś się psychicznie od matki, od roli ocenianej przez nią córki , ciągle czekasz na tą akceptację , przytulenie, pogłaskanie po główce ,ciągle te relacje wpływaja na twoje życie, nie poradziłaś sobie z nimi i z żalem. Wizualizujesz idealną matkę i tesknisz do takiej, mimo że masz świadomość ,że taka nie istnieje - uważasz , że to dojrzała postawa? Zgadzam się ,że psychologowie nie zawsze są właściwymi osobami na właściwym miejscu. Jednakże , po przeczytaniu twojej odpowiedzi mam wrażenie że , ty nie oczekujesz empatii i zrozumienia, tylko użalania się nad sobą i pocieszania. Wymiany dośwadczeń z "siostrami w bólu ". Nie chcesz rozwiązać swojego problemu tylko się nim dzielić i umartwiać. Nie wiem o czytanie jakich ksiażek mnie posądzasz, ale szczerze mówiąc na czytanie nie mam czasu, a juz na pewno na czytanie pozycji psychologicznych itp. Może i wiedzy trochę mam, ale akurat nie z książek, a właśnie opartej na doświadczeniu życiowym. A owa pewność racji moja i homyka , sądzę że wypływa z tego,że nam udało się uporać z "demonami " braków dzieciństwa i wiemy , że nie czyni się tego poprzez płakanie nad sobą . Nie z książek znamy problemy z rodzicami , z własnego życia.
__________________
WYMIANA Pearl mancera |
|
2006-08-08, 07:35 | #35 |
Nutka nie gryzie!
Zarejestrowany: 2002-03
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 3 757
|
Dot.: relacje z matką
Łatwo powiedzieć odciąć pępowinę..toksyczna matka pozostawia slad na cale życie..
Faktem jest ,że czlowiek kochany i akceptowany przez matke wyrasta na pewnego siebie i pewnego swojej wartości.. Brak tej milość i brak akceptacji ze strony matki powoduje że czujemy sie źle sami ze soba,nie znamy swoich mozliwości ,nie mamy zbyt wysokiego poczucia wlasnej wartości i za odrobinę uczucia oddalibyśmy całego siebie!!Ciągle tkwi w nas male,skrzywdzone dziecko.. A takie "rozczulanie się nad sobą" w tym wątku jest potrzebne tym dziewczynom choćby po to aby im uswiadomic że mają prawo czuć żal do matek i mają prawo być złe na nie.. |
2006-08-08, 10:38 | #36 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-06
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 5 039
|
Dot.: relacje z matką
Cytat:
Cytat:
Lepsze są chyba konstruktywne rozwiązania, czyli oddzielenie przeszłości grubą kreską. Na żalu nie zbuduje się przecież miłości i akceptacji |
||
2006-08-21, 13:08 | #37 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 38
|
Dot.: relacje z matką
witam Was
właśnie wróciłam z urlopu i pragnę przyłączyć się do dyskusji, którą sama zaczęłam stworzyłam ten wątek żeby wyrzucić z siebie to co długo pozostawało tylko moją tajemnicą, nie chcę użalać się nad sobą, ale to co przeżyłam odbiło się sporym echem na moim życiu. może się potwórzę, ale nie miałam (oprócz mojego męża) nikogo z kim mogłabym na ten temat porozmawiać to tu na tym forum "wywaliłam "to z siebie i wiem teraz jak bardzo było mi to potrzebne. oddzieliłam przeszłość grubą kreską, ale nadal mam żal,o to co było. czy to ma sens- pyta jedna z was, nie wiem brzmi moja odpowiedź. i choć staram się (co nie jest łatwe) zrozumieć matkę- nie potrafię. nie potrafię pogodzić się z myślą ,że dorosła kobieta- matka krzywdzi swoje dziecko(pogrąża ją jeszcze fakt że nie ze wszystkie swoje dzieci tak traktowała). ja już nie chcę jej miłości i akceptacji chcę by dała spokój mi i mojej rodzinie czy to ma sens? |
2006-08-21, 18:44 | #38 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 75
|
Dot.: relacje z matką
Witajcie!
Kto kiedykolwiek miał podobne przeżycia ,doskonale rozumie rozterki ,ból,rozgoryczenie użalanie itp.Takie doświadczenia zostawiają ślad na całe nasze dalsze życie.Tylko jedni z tym sobie radzą lepiej ,a inni gorzej.Nie można gumeczką wymazać złych rzeczy z naszego życia ,a zostawić tylko dobre.Można sobie mówić odkreślam grubą kreską, to czy tamto,ale ból i żal i tak zostanie .Tak już jest ,że człowiek zraniony po traumatycznych przeżyciach nie będzie taki jak osoba, która złych rzeczy nigdy nie zaznała.Dlatego trzeba takim osobom dać się wygadać,zrozumieć dac dobre słowo i to jest wszystko co możemy zrobić.Ludzie ,którzy mają kochających ,troskliwych rodziców niech pomyślą ,że wygrali los na loterii i niech są wdzięczni losowi za takie szczęście. |
2006-08-22, 17:20 | #39 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 38
|
Dot.: relacje z matką
Cytat:
mam głęboko nadzieję że nie znasz naszego problemu z autopsji ...jestem inna to wiem, do dziś ciężko mi układać w zdania to co czuję i myslę być może dlatego że wczesniej nikogo to nie interesowało. nie mam przyjaciół po za jedną poznaną tu na forum "lodołamaczką" , a znajomych - niewielu i dotkliwie odczuwam ich brak. nie mam jednak na tyle odwagi by to zmienić.tak! boję się zaufac ludziom z obawy że mnie zranią. wiele spraw i problemów z przyzwyczajenia zostawiam tylko dla siebie. wspominasz o wygranym losie na loterii w dzieciństwie z zazdroscią patrzyłam na te szczęśliwe, wesołe dzieciaki biegające obok mnie - na moich kolegów. zazdrosciłam im wszystkiego począwszy od zabawek, których nigdy nie miałam. matka doszła do wniosku że niczego więcej nie potrzebuje, sama natomiast za alimenty sitroiła się ,jeździła po kraju za kolejnym młodszym kochankiem wyprawiała romantyczne kolecje oczywiście to co było zakupione na tę okoliczność(szyneczki ciasteczka winko itp) nie było dla mnie, ja miałam swoja półkę w lodówce na której zawsze było coś dobrego- smalec. wtedy też pewnego popołudnia ,w swoim pokoju, przykryta kołdra po same uszy obiecałam sobie że będę dobrą matką taka matką która kocha swoje dziecko, która sama bedzie jesc chleb ze smalcem by dzieci mogły zjeść coś lepszego, która nigdy nie podniesie ręki na swoje maleństwo taką matką jakiej nigdy mie mialam czy mi sie to udało?? cóż, ocenę pozostawię mojemu synkowi |
|
2006-08-22, 19:01 | #40 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 75
|
Dot.: relacje z matką
Witaj Sylwio!
Ja podobnie jak ty, jestem inna ,bardziej ostrożna w kontaktach z ludźmi.Wiele razy się zawiodłam, może dlatego nie mam bliskich znajomych i życia towarzyskiegio nie prowadzę.Czasami trochę szkoda, ale mam taki charakter ,że cenię u ludzi szczerość,prawdomówność lojalność ,a niestety spotykam się ze sztucznością ,obłudą i zakłamaniem.Wiele razy cierpiałam z powodu fauszywych przyjaciól bardzo to przeżywałam i powiedziałam dość.Dlatego prowadzę życie samotnika .Tylko mąż i dzieci /dwóch chłopaków 21 i 16 lat/ Z rodziną również zero kontaktów, trochę smutno ,boli ,ale nic nie mogę poradzić. Ja już w skrócie opowiadałam o sobie zaraz na początku jak założyłaś wątek. Pozdrawiam |
2006-08-23, 13:30 | #41 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 38
|
Dot.: relacje z matką
nie skojarzyłam Twojego nicka Tomko, przepraszam
mam nadzieję , że znajdziesz tu na forum przyjaciela , który cię nie zrani, który cię wesprze, z którym bedziesz się mogła podzielić swoimi smutkami i radosciami . mnie sie udało buziaki |
2006-08-23, 18:07 | #42 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 75
|
Dot.: relacje z matką
Bardzo się cieszę Sylwio ,że znalazłaś na wizażu przyjaciela,każdemu jest potrzebny ktoś /oprócz najbliższych/, z kim można pogadać.
Poczekam może i ja znajdę bratnią duszę, może ktoś ma podobne problemy i zechce wymieniać myśli i doświadczenia podaje nr.na gg 2288178 |
2006-08-25, 19:46 | #43 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 133
|
Dot.: relacje z matką
Cieszę się że powstal taki wątek. Moje relacje z matką też nigdy nie były rewelacyjne, a najdziwniejsze jest to ze moja matka, jest wspaniałą osobą ma wielu przyjaciół, jest ogólnie lubiana, poi prostu dusza towarzystwa. Tylko ze mną nie potrafi rozmawiać, a raczej ja z nią, chociaż bardzo by chciała miec we mnie przyjaciółkę, ja po prostu nie potrafię. Nasze dialogi polegają na tym, że ona mówi, zadaje pytania a ja słucham odburknąwszy coś od czasu do czasu. czasem spada ze mnie ta blokada i udaje nam się w miarę normalnie porozmawiać. A tak potwornie bym chciała, żeby było inaczej, ale jest coś co mnie hamuje i jednocześnie jest przyczyną potwornego poczucia winy. Wina jest obecna ze mną wszędzie. Nie mieszkam z moja matką od 13 lat i tak malo mam jej do powiedzenia kiedy sie widzimy. To jest potworne. Myslę że, w pewnym sensie wynika to z trudnych relacji miedzy nami w okresie mego dorastania, kiedy zamiast ze mną rozmawiać były tylko nakazy i zakazy. Cieszę się ze mogłam to wreszcie z siebie wyrzucić.
Edytowane przez merra Czas edycji: 2006-08-27 o 10:18 |
2006-08-29, 16:44 | #44 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 38
|
Dot.: relacje z matką
merra
doskonale wiem co teraz czujesz. wszystkie skrzywdzone przez swoich rodziców odczuwamy ulgę wyrzucając z siebie to co do tej pory było naszą tajemnicą.piszesz że twoja matka jest osoba otwartą, towarzyską, a jaki jest jej stosunek do Ciebie ?może warto sprobować jeszcze raz ? |
2006-10-23, 00:54 | #45 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 165
|
Dot.: relacje z matką
Jeja, ale dobrze czasem wejść na forum . Czytam Wasze posty i widze niestety pewien schemat. Każda z Was, która czuje że coś nie gra w relacjach z matka czuje się jak wyrodna córka. I niestety to tak jest.
Edytowane przez OnYoo Czas edycji: 2008-01-11 o 22:30 |
2006-10-23, 13:41 | #46 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 353
|
Dot.: relacje z matką
ROZ-ter-KO,po tym co napisałaś możnaby zamknąć wątek.Tyle mądrości,życzliwości , bez rozczulania się ,bez łzawych tekstów ale ze zrozumieniem problemów i chęcią niesienia pomocy.Rozumiem jednak opór dziewcząt,które chcą zostać przy swojej krzywdzie.Bo ta krzywda rzeczywiście jest.I minie jeszcze wiele lat zanim zrozumieją w zupelności co chcesz im powiedzieć.Mnie łatwo jest przyjąć Twoje słowa jako wyjątkowo mądre(nie tylko zresztą w tym wątku). Na to trzeba być nie tylko dzieckiem ale i jednocześnie matką.Nie tylko odczuć krzywdę ale i samemu ja zadać.
__________________
Wszystko co dobre jest nielegalne, niemoralne albo powoduje tycie. |
2014-09-26, 12:18 | #47 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-09
Lokalizacja: włocławek
Wiadomości: 11
|
Dot.: relacje z matką
ja to dopiero jestem wyrodna córka ,już 3(słownie trzy lata) nie rozmawiam z matką. Uznałam, że jeśli mamy się żreć i wiecznie kłócić a jak mam mieć palpitację bo mamusia na ''przegląd wojsk przychodzi'' , to wolę nie gadać. Mój problem polega na czymś innym. Moi rodzice zapomnieli, że dziecko wychowuje się dla świata a nie dla ludzi, jeszcze chwila a zagłaskali by mnie na śmierć.Gdy miałam kłopoty, mąż alkoholik, nie mogłam liczyć na wsparcie tylko słyszałam a nie mówiłam. Kiedy na dobre odeszłam od męża to usłyszałam jak jakieś cioci niby szeptem mówiła ''Odzyskałam ją'' Wtedy zrozumiałam, ze czas uciekać. Kolejnym moim krokiem było znalezienie mieszkania , gdy było do tego daleko to tak oczywiście przecież musisz życie sobie wyprostować i takie tam , jak już miałam w ręku klucze to co usłyszałam?? że nie poradzę sobie , i na kolanach wrócę. Nie wróciłam . Mój syn był całkowicie oszołomiony tym co się dzieje i przeprany miał mózg dokładnie, trochę czasu zajęło aż nasze relacje stały się normalne. Zachorowałam i płakałam z bólu i niemożności co usłyszałam?? nastaw się pozytywnie wyzdrowiejesz , spytałam czy słyszała o przypadkach gośćca postępującego , który został wyleczony, zaparłam się nawet o kolejnych zabiegach operacyjnych nie mówiłam. Nie rozmawiałyśmy jakiś czas , ale pomyślałam matka to matka , posypałam głowę popiołem i przeprosiłam, na długo nie starczyło, znowu było bigos za kwaśny, zupa za słona , syn źle wychowywany bo samodzielny , bo dopinguje jego pasję a nie chowam w domu pod kocem, tak jak ona próbowała. Miałam trzydzieści kilka lat a jak nastolatka tłumaczyłam się z każdego wyjścia jak nastolatka, miałam wyliczony czas powrotu z pracy. Powiedziałam dość i nie rozmawiam , syn jeździ do dziadków, bo chce, babcia miała trochę pretensje, ze wnuk nie opowiada co się w domu dzieje, brak informacji bywa denerwujący dla szanownej mamusi. Od chwili kiedy zerwałam kontakty poczułam się wolna i spokojna, nie mam sobie nic do zarzucenia chciałam mieć w miarę poprawne relacje ale się nie dało. Dobrze jest jak jest, dochodzą mnie słuchy co tam się dzieje, co wyprawia z ojcem , nie wiem czy pójdę na pogrzeb , dla mnie już dawno umarła. Przy okazji wystawiła mi laurkę wrednej córki niewdzięcznej za całe lata poświęceń. Jeszcze nie funkcjonowało w środowisku określenie ''toksyczni rodzice'' a ja już podświadomie wiedziałam, że to jest to. Nie wiem jak dalej potoczy się moje życie, może jestem taka sama , ale na pewno pozwalam swojemu dziecku oddychać i decydować nawet jeśli źle wybierze to służę rada ale nie narzucam swojej woli
|
Nowe wątki na forum Kobieta 30+ |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
Narzędzia | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 08:05.