Rekordowa ilość podejść do egzaminu na prawko? ;)

[201604200942]

Napisane przez Kasiakita

Jak można zdać prawko za 5 czy 6 razem? KRETYNKA!!!

mam kolegę, który zdał za 6 razem, chociaż jeździł bardzo dobrze.
Oblał, bo oblał, ale trudno zdarza się. To wcale nie znaczy, że jeździ gorzej niż osoba, która zdała za pierwszym razem.

Przeciez pod pływem stresu zdarzają się głupie wpadki. Ale oczywiście Ty pewnie jesteś Panną Perfekcyjną i wszyscy, którzy podchodzą do egzaminu więcej razy niż Ty to idioci....

W mieście, gdzie zdaję egzamin zdawalność wynosi ok. 27%. To nie jest dużo.
Słyszałam także przypadki, że egzaminatorzy wybierali sobie nazwisko osoby, które obleją.
Uwierzcie dziewczyny, jeśli egzaminator będzie chciał kogoś oblać, zrobi to.
Jeśli będzie chciał kogoś przepuścić, przymknie oko na małe błędy.

Zapewne osobą, która będzie podchodzić do egzaminu będę ja

[nati360]

Napisane przez srubka

i w PL i w USA (bo tutaj polskie prawo jazdy nie jest wazne), wiec mam 2

---------- Dopisano o 18:50 ---------- Poprzedni post napisano o 18:46 ----------


a dlaczego od razu kretynka?
probujesz wyladowac swoje frustracje?

Słyszałam, że w Stanach bardzo łatwo jest zdać. Mój TŻ też zdawał i w Pl i w Stanach.

[srubka]

Napisane przez nati360

Słyszałam, że w Stanach bardzo łatwo jest zdać. Mój TŻ też zdawał i w Pl i w Stanach.

racja w Stanach duzo latwiej jest zdac na prawko. Test z teorii jest tak banalnie latwy, ze az czlowiek sie glupio czuje i czyta te pytania po dwa razy i szuka haczyka, a haczyka nie ma a na jezdzie to jest miasto i pozniej parkowanie przodem albo tylem i tyle
ale ludzie tez nie zdaja i to nawet teorii wiec to roznie jest.

[wiewioora1]

Napisane przez Kasiakita

Jak można zdać prawko za 5 czy 6 razem? KRETYNKA!!!

Jak możesz wyzywać kogoś od kretynek?! To zwyczajny brak kultury! echh...
Dziwny sposób oceniania ludzi - przez pryzmat tego ile razy ktoś podchodził do egzaminu
Nie ważne ile razy się zdawało, a jak się jeździ, przecież są przypadki, że ktoś dobrze jeździ a mimo tego podchodzi kilka razy... pech, stres, humor egzaminatora... jest wiele czynników przez które można nie zdać.

Ps. A za którym razem Ty zdałaś??? hmmm?

[LadyAnne]

Napisane przez adzipersik

Jakbym czytała swoje zmagania z egzaminami (zwłaszcza to, co wytłuściłam) Dokładnie takie same miałam odczucia i w dzień szóstego podejścia zastanawiałam się czy iść na ten egzamin. Byłam wściekła i zrezygnowana i zdałam!!!!

Mysle, ze wlasnie fakt iz bylysmy przygotowane na porazke, sprawil ze zdalysmy.Kiedy czlowiek jest przygotowany na najgorsze, wtedy nerwy puszczaja - bo po co sie stresowac skoro wiemy i tak ze nie zdamy? Wlasnie za tym ostatnim razem bylam najbardziej wyluzowana I to mnie uratowalo zdaje sie Ale i tak uwazam ze zdanie egzaminu zalezy w 50% od nas samych - zdolnosci, umiejetnosci i szybkich reakcji, a w 50% od egzaminatora - jaki ma dzien, czy przywiazuje wage do szczegolow ktore w zasadzie nie sa istotne, itp.

[Little miau miau]

Srubka - niestety nie zawsze jest tak jak piszesz, więc nie badz tak surowa w swoich osądach. NAPRAWDĘ potrafia czepiac się o głupoty.

Mnie pan od samego początku opierniczał (grzecznie spytałam czy łuk robic jeszcze raz - bo nie wiedzialam czy 1 czy 2 razy trzeba go przejechac zeby zdac - to moja niewiedza dotyczaca przebiegu egzaminu a nie samej jazdy, luk oczywiscie zrobilam dobrze i on sie wydarl "to pani ni wie ze pojechala dobrze"?). Próbował mnie uwalic na wszystkim co robiłam ale na szczescie miałam praktykanta z tyłu, który miał mówic, czy nie za blisko czy nie źle - i mówił że dobrze więc tamten naburmuszony dziad, "no dobra jedziemy dalej".

Wiesz na czym mnie upierdzilił? Na dynamice jazdy. "Jeździ pani zbyt niepewnie". Na kursie często wymuszałam, jeździłam za blisko innych aut itp więc byłam pewna, że po parkowaniu, placu i skrzyzowaniach uż zdałam. Jeśli miałam ustapic pierwszeństwa a samochody były na tyle daleko, że bym zdażyła ( to jest zawsze usprawiedliwienie a oni daja ci po hamulcach "ale bym zdążyła przecież") powiedziałam "powinnam ustapic im pierszeństwa, mimo, że są dosc daleko, wolę zaczekac" - widziałam akurat dzień wcześniej jak laska w tym miejscu na egzaminie wymusiła - i był koniec.

Pan niestety uznał to za zbyt niepewną jazdę i uznał, że nie znam przepisów (mimo, że zanim wykonałam "manewr" wyjaśniłam swoje postępowanie - tak kazał mi instruktor, żeby w takich sytuacjach pokazac, że wie się co się robi i nie było to traktowane jako bezmyślna jazda). Egzaminator zaczął krzyczec, kiedy zaprzeczyłam, zaczął pytac mnie z teorii, dokładnie chciał wiedziec co oznacza np ustępowanie pierwszeństwa, próbowałam mu powiedziec ale uznał, że nie wiem i zacytował mi dokładny przepis wraz z numerkiem z kodeksu - uznał, że nie czytam kodeksu - zdawałam tego samego dnia teorię!!! Znam teorię! Nie, on wiedział lepiej bo słowo w słowo nie przytoczyłam formułki, ktorą chciał usłyszec, pomijając fakt, że nie ma prawa mnie pytac z teori - ale byłam pewna, że jak mu udowodnię, że wiem co robię, pozwoli jechac mi dalej.

Na sam koniec nakrzyczał na mnie, że go nie szanuję i "wie pani lepiej, kodeks czytac a nie! ja tu jestem starszym kolegom kierowcą".

Oczywiście moglam przejechac, zblokowało mnie to, że poprzedniego dnia w tej samej sytuacji ktoś oblał egzaminowanego. To był niewielki błąd i przepuszczenie mnie zależało od woli egzaminującego. Mógł pozwolic mi jechac dalej i czekac czy popełnię ew kolejne błędy. Mógł mi pozwolic jechac lub mnie oblac ale wolał mnie oblac. Było mi przykro, nie szanował mnie jako człowieka, krzyczał na mnie i ogólnie było okropnie jeśli chodzi o atmosferę jazdy. Byłam okropnie zła, nie za to, że nie zdałam ( to było 1 podejscie) ale za jego zachowanie. Miałam ochotę też na niego nakrzyczec...ale co jeśli znów go wylosuję? Frusturujące...

Moja koleżanka zdała za 1 robiąc większe błędy niż ja, facet ciągle wrzeszczał na nią, wyzywał ją od idiotek i kretynek ( nie wiem po co te kamery w autach skoro oni tak się potrafią zachowywac) po czym ją puścił. Znany jest ten egzaminator z tego, że mówi zawsze, że wszystko jest źle, obraza ludzi a potem ich puszcza. Jak ich puszcza - nikt już nie kłóci się z ośrodkiem, że ten zatrudnia sfrustrowanego palanta.


A co do szczegółów - no jednak pote jeździ się inaczej. Człowiek tak naprawdę uczy się jak już zda. Dobrze, że usadzają za brawurową jazdę, ale za przesadną ostrożnosc? Jak czuję się niezbyt pewnie, najpierw pojadę z kimś kto ma prawko i pojadę do sklepu obok, potem po dziecko do przedszkola a potem dalej aż w końcu będę pewna siebie.

Często usadzają z powodu sytuaci hipotetycznych w stylu "a co gdyby tamten zrbił..." Ale nie zrobił, nie było go tam w ogóle więc sytuacja na dordze jest inna! Jeśli ktoś nie wymusza, czyta znaki, zna torię, poprawnie sygnalizuje i wykonuje manewry - nie stanowi zagrożenia dla innych.

Dobry egzaminator powinien widziec czy ktoś umie jeździc i drobne błędy wynikają ze stresu (nikt nie umrze w sytuacji na dordze po uzyskaniu prawka od tego, że toś jedzie za wolno, najwyżej cię taki ktoś zirytuje i tyle) czy po prostu nie zna znaków, nie koordynuje wszystkich czynności na raz itp.

Niestety z nimi jak w polskiej szkole - ty jesteś tam dla nich a nie oni dla ciebie. Ja nie mam komfortu psychicznego. Chciałabym wiedziec, że idę tam żeby mnie oceniono poprawnie i szłam tak nastawiona a okazało się, że można na mnie krzyczec i od razu byc na nie.

To niefajne!

[srubka]

Napisane przez Little miau miau

Srubka - niestety nie zawsze jest tak jak piszesz, więc nie badz tak surowa w swoich osądach. NAPRAWDĘ potrafia czepiac się o głupoty.

Mnie pan od samego początku opierniczał (grzecznie spytałam czy łuk robic jeszcze raz - bo nie wiedzialam czy 1 czy 2 razy trzeba go przejechac zeby zdac - to moja niewiedza dotyczaca przebiegu egzaminu a nie samej jazdy, luk oczywiscie zrobilam dobrze i on sie wydarl "to pani ni wie ze pojechala dobrze"?). Próbował mnie uwalic na wszystkim co robiłam ale na szczescie miałam praktykanta z tyłu, który miał mówic, czy nie za blisko czy nie źle - i mówił że dobrze więc tamten naburmuszony dziad, "no dobra jedziemy dalej".

Wiesz na czym mnie upierdzilił? Na dynamice jazdy. "Jeździ pani zbyt niepewnie". Na kursie często wymuszałam, jeździłam za blisko innych aut itp więc byłam pewna, że po parkowaniu, placu i skrzyzowaniach uż zdałam. Jeśli miałam ustapic pierwszeństwa a samochody były na tyle daleko, że bym zdażyła ( to jest zawsze usprawiedliwienie a oni daja ci po hamulcach "ale bym zdążyła przecież") powiedziałam "powinnam ustapic im pierszeństwa, mimo, że są dosc daleko, wolę zaczekac" - widziałam akurat dzień wcześniej jak laska w tym miejscu na egzaminie wymusiła - i był koniec.

Pan niestety uznał to za zbyt niepewną jazdę i uznał, że nie znam przepisów (mimo, że zanim wykonałam "manewr" wyjaśniłam swoje postępowanie - tak kazał mi instruktor, żeby w takich sytuacjach pokazac, że wie się co się robi i nie było to traktowane jako bezmyślna jazda). Egzaminator zaczął krzyczec, kiedy zaprzeczyłam, zaczął pytac mnie z teorii, dokładnie chciał wiedziec co oznacza np ustępowanie pierwszeństwa, próbowałam mu powiedziec ale uznał, że nie wiem i zacytował mi dokładny przepis wraz z numerkiem z kodeksu - uznał, że nie czytam kodeksu - zdawałam tego samego dnia teorię!!! Znam teorię! Nie, on wiedział lepiej bo słowo w słowo nie przytoczyłam formułki, ktorą chciał usłyszec, pomijając fakt, że nie ma prawa mnie pytac z teori - ale byłam pewna, że jak mu udowodnię, że wiem co robię, pozwoli jechac mi dalej.

Na sam koniec nakrzyczał na mnie, że go nie szanuję i "wie pani lepiej, kodeks czytac a nie! ja tu jestem starszym kolegom kierowcą".

Oczywiście moglam przejechac, zblokowało mnie to, że poprzedniego dnia w tej samej sytuacji ktoś oblał egzaminowanego. To był niewielki błąd i przepuszczenie mnie zależało od woli egzaminującego. Mógł pozwolic mi jechac dalej i czekac czy popełnię ew kolejne błędy. Mógł mi pozwolic jechac lub mnie oblac ale wolał mnie oblac. Było mi przykro, nie szanował mnie jako człowieka, krzyczał na mnie i ogólnie było okropnie jeśli chodzi o atmosferę jazdy. Byłam okropnie zła, nie za to, że nie zdałam ( to było 1 podejscie) ale za jego zachowanie. Miałam ochotę też na niego nakrzyczec...ale co jeśli znów go wylosuję? Frusturujące...

Moja koleżanka zdała za 1 robiąc większe błędy niż ja, facet ciągle wrzeszczał na nią, wyzywał ją od idiotek i kretynek ( nie wiem po co te kamery w autach skoro oni tak się potrafią zachowywac) po czym ją puścił. Znany jest ten egzaminator z tego, że mówi zawsze, że wszystko jest źle, obraza ludzi a potem ich puszcza. Jak ich puszcza - nikt już nie kłóci się z ośrodkiem, że ten zatrudnia sfrustrowanego palanta.


A co do szczegółów - no jednak pote jeździ się inaczej. Człowiek tak naprawdę uczy się jak już zda. Dobrze, że usadzają za brawurową jazdę, ale za przesadną ostrożnosc? Jak czuję się niezbyt pewnie, najpierw pojadę z kimś kto ma prawko i pojadę do sklepu obok, potem po dziecko do przedszkola a potem dalej aż w końcu będę pewna siebie.

Często usadzają z powodu sytuaci hipotetycznych w stylu "a co gdyby tamten zrbił..." Ale nie zrobił, nie było go tam w ogóle więc sytuacja na dordze jest inna! Jeśli ktoś nie wymusza, czyta znaki, zna torię, poprawnie sygnalizuje i wykonuje manewry - nie stanowi zagrożenia dla innych.

Dobry egzaminator powinien widziec czy ktoś umie jeździc i drobne błędy wynikają ze stresu (nikt nie umrze w sytuacji na dordze po uzyskaniu prawka od tego, że toś jedzie za wolno, najwyżej cię taki ktoś zirytuje i tyle) czy po prostu nie zna znaków, nie koordynuje wszystkich czynności na raz itp.

Niestety z nimi jak w polskiej szkole - ty jesteś tam dla nich a nie oni dla ciebie. Ja nie mam komfortu psychicznego. Chciałabym wiedziec, że idę tam żeby mnie oceniono poprawnie i szłam tak nastawiona a okazało się, że można na mnie krzyczec i od razu byc na nie.

To niefajne!

racja, owszem jest czesc examinatorow, gdzie czepiaja sie doslownie wszystkiego i patrza tylko na kase, tez tak uwazam, tylko tyle ze nie wszyscy sa wlasnie tacy, o to mi chodzi.

Nastepnym razem, jak by sie ktorys na ciebie wydzieral, powiedz ladnie, ze sobie nie zyczycz zadnych krzykow i ma na ciebie nei krzyczec. On tego nie moze robic.

[layla_lbn]

Ja zdawałam 6 razy, 5 razy oblałam na...łuku , jak juz mi łuk poszedł to reszta egzaminu nie stanowiła większego problemu i zdałam za tym 6-tym :P. To było 2.5 roku temu...

[zgagaaa]

Dziewczyny, z Waszą pomocą napisałam artykuł o zdawaniu w moim mieście Jest w nim rozmowa z jedną z wizażanek, która miała 9 podejść
Jeśli chcecie przeczytać - zapraszam tutaj.

[srubka]

Napisane przez zgagaaa

Dziewczyny, z Waszą pomocą napisałam artykuł o zdawaniu w moim mieście Jest w nim rozmowa z jedną z wizażanek, która miała 9 podejść
Jeśli chcecie przeczytać - zapraszam tutaj.

do czego jest ten artykul? do jakiejs gazety czy tak pisalas dla fanu?
ze ja z natury jestem czepialska () to sie przyczepie faktu, ze osoby jezdzace "L-kami" znaja najlepiej przepisy. - Bzdura, ot co, ucza sie dopiero.

brakuje duzo przecinkow!

co to znaczy "Jak spryskac tylna wycieraczke?" chyba szybe

ok, juz widze, blog

[zgagaaa]

Artykuł pisałam na potrzebę studiów. A tak poza tym to trafił na kilka portali, a potem na bloga, na którym gromadzę takie rzeczy. Dzięki srubko za uwagi

[srubka]

Napisane przez zgagaaa

Artykuł pisałam na potrzebę studiów. A tak poza tym to trafił na kilka portali, a potem na bloga, na którym gromadzę takie rzeczy. Dzięki srubko za uwagi

nie ma za co nie przejmuj sie za bardzo moimi uwagami, bo pisanie to bylo kiedys moje poletko i tak mi juz zostalo

[kleo14]

Napisane przez srubka

do czego jest ten artykul? do jakiejs gazety czy tak pisalas dla fanu?
ze ja z natury jestem czepialska () to sie przyczepie faktu, ze osoby jezdzace "L-kami" znaja najlepiej przepisy. - Bzdura, ot co, ucza sie dopiero.

brakuje duzo przecinkow!

co to znaczy "Jak spryskac tylna wycieraczke?" chyba szybe

ok, juz widze, blog

Mój instruktor uważa, że największą wiedzę o przepisach ma właśnie kursant przystępujący do egzaminu. I ja widzę, że to się sprawdza - rozmawiałam z kilkoma doświadczonymi kierowcami i zapytani o coś konkretnego nie potrafili odpowiedzieć (nie zawsze, ale jednak), mieli ogólnikowe pojęcie. Wiadomo, że z biegiem czasu wyrabia się własny styl jazdy, wie się co i jak, ale żeby strzelić formułkę to niebardzo

[srubka]

Napisane przez kleo14

Mój instruktor uważa, że największą wiedzę o przepisach ma właśnie kursant przystępujący do egzaminu. I ja widzę, że to się sprawdza - rozmawiałam z kilkoma doświadczonymi kierowcami i zapytani o coś konkretnego nie potrafili odpowiedzieć (nie zawsze, ale jednak), mieli ogólnikowe pojęcie. Wiadomo, że z biegiem czasu wyrabia się własny styl jazdy, wie się co i jak, ale żeby strzelić formułkę to niebardzo

tak, tylko co z tego ze ktos potrafi strzelic regulke czy formulke, jak nie wie co ona w praktce oznacza, to tak samo jak sie nauczysz regulki z fizyki a i tak nie wiadomo coz to jest.

[kleo14]

Dlatego mówię o samej znajomości przepisów, wiadomo, że najważniejsze jest ich zastosowanie.
Spójrzmy jeszcze na to tak, że kursant ucząc się jeździć zwraca ogromna uwagę na przepisy (ile razy mnie obtrąbiono...) - a poznaje je w praktyce właśnie poprzez próby i błędy.
Pozostaje oczywiście kwestia wieloletniego doświadczenia, obserwacji sytuacji, zachowań kierowców - ale to jest akurat bezdyskusyjne i wydaje mi się, że głównie o to Ci chodzi.
Przykładowo... wyprzedzisz rowerzystę poza terenem zabudowanym mając ciągłą linię (i wiedząc, że ją przekroczysz) czy będziesz za nim jechała x km?

[srubka]

Napisane przez kleo14

Dlatego mówię o samej znajomości przepisów, wiadomo, że najważniejsze jest ich zastosowanie.
Spójrzmy jeszcze na to tak, że kursant ucząc się jeździć zwraca ogromna uwagę na przepisy (ile razy mnie obtrąbiono...) - a poznaje je w praktyce właśnie poprzez próby i błędy.
Pozostaje oczywiście kwestia wieloletniego doświadczenia, obserwacji sytuacji, zachowań kierowców - ale to jest akurat bezdyskusyjne i wydaje mi się, że głównie o to Ci chodzi.
Przykładowo... wyprzedzisz rowerzystę poza terenem zabudowanym mając ciągłą linię (i wiedząc, że ją przekroczysz) czy będziesz za nim jechała x km?

racja

ciekawe jak to jest z tymi co kilka razy teorie zdaja?

[kleo14]

Instruktor miał taką kursantkę, co 3 razy teorię oblała (ale w końcu zdała i czeka na praktyczny), ale ona ogólnie podobno udana była

[srubka]

Napisane przez kleo14

Instruktor miał taką kursantkę, co 3 razy teorię oblała (ale w końcu zdała i czeka na praktyczny), ale ona ogólnie podobno udana była

hehe
wiadomo, ze to nerwy sa zawsze, ale teoria jest najprostsza

[FALLinLOVE]

tez znam osoby ktore oblaly teorie ale raczej sa to osoby starsze po 50siatce

[srubka]

Napisane przez FALLinLOVE

tez znam osoby ktore oblaly teorie ale raczej sa to osoby starsze po 50siatce

moze dlatego, ze osoby w wieku takim szkolnym sa przyzwyczajone do nauki wiec im to latwiej przychodzi, natomiast osobom starszym juz nie. Ale moge sie mylic.

[201604200942]

Napisane przez srubka

hehe
wiadomo, ze to nerwy sa zawsze, ale teoria jest najprostsza

teoria jest najprostsza, bo to od nas tylko zalezy jak dobrze się jej nauczymy.
Jesli ktos obleje kilka razy, to po prostu się nie przyłożył. Przecież po którymś tam przerobieniu pytań, człowiek zapamiętuje już wzrokowo odpowiedzi
I jeśli kos nie zda teorii to nie ma już na kogo zrzucić winy, on się nie douczył...

[MdM]

Ja wprawdzie zdalam za pierwszym, ale bardzo dobrze pamietam jak sie stresowalam!! I to nieprawda, ze jak ktos zda za 3,4 czy 5 razem to jezdzi gorzej niz ci co mieli mniej prob. Tak naprawde mozna byc dobrym kierowca zarowno po zdaniu za 1szym podejsciem, jak i 5, jak i 7. Taka prawda i tyle! (Chociaz zdawanie wiecej niz 10 razy uwazam juz za przesade).

[Ajrin]

ja zdałam za 12razem, moj kolega przyszly policjant za 11 razem , moja kolezanka po 14 razach zrezygnowala, a druga zrezygnowala po 7.

[Natalyah]

Napisane przez Kasiakita

Jak można zdać prawko za 5 czy 6 razem? KRETYNKA!!!

Ja też zdawałam kilka razy i nie uważam się za kretynkę. Moi instruktorzy mowili mi za każdym razem że mam 99% szans na zdanie, bo jeżdżę bardzo dobrze i bez pomyłek, nigdy nie oblałam łuku ani nic z tych rzeczy. Zawsze było to spowodowane stresem, ale nigdy nie powodowało zagrożenia na drodze, nie wiązało się z wymuszeniami, przejeżdżaniem kogokolwiek (ani chęcią), jazdą na czerwonym świetle itp. U nas oblewają za przeróżne rzeczy, ale nie winię nikogo za moje porażki, gdyby było mniej stresu na egzaminie, jeździłoby się idealnie jak na jazdach. Mam prawko od pół roku i nie miałam żadnych sytuacji wypadkowych, zarysowań auta, strąbienia mnie itp. Radzę sobie. A doddatkowe godziny kupowane między egzaminami wzmocniły moją pewność siebie Osoba znajoma, która zdała za 1 razem teraz boi się jeździć i jeździ bardzo niepewnie, wahając się na każdym skrzyżowaniu. Także niekoniecznie za 1 razem zdają najlepsi. Otwórz umysł, nie bądź konserwą, dopuść inne możliwości, które teraz nie mieszczą Ci się w głowie! Warto znać słowo tolerancja, słowo empatia również...

[7martina]

Napisane przez zgagaaa

No racja, zgadzam się - ale tam pieszego nie było! Taka sama logika - dlaczego zmieniłeś pas na inny, przecież na tamtym mógł już być jakiś samochód... a to już absurd.

Ja zdałam za 3 razem, ale nauczyłam się jeździć dopiero jak kupiłam samochód Teraz wszyscy chwalą mnie że jestem dobrym kierowcą i ja też tak nieskromnie uważam

A co do pieszego, głupota... Zgagaaa zgadzam się Po prostu patrzysz czy ktoś tam nie stoi, jeśli stoi to nie jedziesz tak blisko... Ehh czasem egzaminatorzy to straszne złośliwce... Idiotyzm po prostu...

[ragez01]

1. nie siedzieć w poczekalni za długo bo tam stres Cię zje.
2. być skoncentrowany przy egzaminie a nie wystraszony
3. zagadać do egzaminatora
4. nie pokazywać strachu bo to jest tak jak w świecie zwierząt. Kto pokazuje strach skazuje się na porażkę.
5. Nie kłócić się z egzamnatorem jedynie przytakiwać. Po napisaniu na karcie i oddaniu prawka można mu wypomnieć ale do tego czasu cicho!
6. nie hamować tak żeby teczka egzaminatora spadła
7. najlepiej zagadać o meczu a jak widzisz, że nie interesuje go to to badasz co lubi.

[layla_lbn]

Napisane przez ragez01

1. nie siedzieć w poczekalni za długo bo tam stres Cię zje.

To gdzie ma czekac ktos na egzamin, na ulicy, wyjsc sobie z osrodka i liczyc na cud, ze akurat trafi na jego nazwisko jak juz przyjdzie do poczekalni?

[MdM]

Napisane przez layla_lbn

To gdzie ma czekac ktos na egzamin, na ulicy, wyjsc sobie z osrodka i liczyc na cud, ze akurat trafi na jego nazwisko jak juz przyjdzie do poczekalni?

Ja sie akurat zgadzam ze wszystkimi punktami. Musze przyznac, ze sa swietne. A czekac mozna na dworze. Jak ja zdawalam (sierpien) to w poczekalni nie bylo nikogo. Wszyscy siedzieli na dworze na laweczce i sie opalali

[strawberka]

Napisane przez layla_lbn

To gdzie ma czekac ktos na egzamin, na ulicy, wyjsc sobie z osrodka i liczyc na cud, ze akurat trafi na jego nazwisko jak juz przyjdzie do poczekalni?

ja sobie słuchałam muzyki, ale oczywiście na tyle cicho żeby słyszeć też dźwięki z megafonu

[layla_lbn]

Ze mna na ostatni egzamin poszla kumpela, bylo sporo smiechu, w ogole nie myslalam o tym, ze zaraz mam zdawac, swoim humorem zarazilysmy tez polowe stojacych ludzi kolo nas , wtedy jeszcze nie bylo poczekalni i megafonow, egzaminatorzy przychodzili i nas wolali, a czekalo sie na stojaco przewaznie w takiej klitce, gdzie oni mieli swoje pokoje, lub na dworze, ale ja zdalam w grudniu, wiec bylo dosc zimno.