Problemy sercowe... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Forum ślubne > Jeszcze przed ślubem

Notka

Jeszcze przed ślubem Na tym forum rozmawiamy o tym co powinno zadziać się jeszcze przed ślubem, czyli o wieczorku panieńskim, prezentach.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2009-10-19, 23:06   #1
koczkodanowo
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 16

Problemy sercowe...


Nie wiem juz z kim mam o tym pogadac ani gdzie sie zglosic wiec w desperacji pisze tutaj.. I prosze was o rade

Jestem z moim K. od 2 lat. Byl moim pierwszym chlopakiem, zaczelam z nim byc 'z braku laku' bo nigdy za duzym powodzeniem sie nie cieszylam. Myslalam, ze to bedzie zwiazek na gora miesiac, tak tylko zeby zobaczyc, jak to jest z kims byc..

Ale bylo (i jest) mi z nim cudownie, myslalam ze go kocham, super sie dogadujemy i on zawsze mnie rozumie i jest cierpliwy mimo, ze mam bardzo trudny charakter.. Po pol roku sie oswiadczyl, a ja oswiadzczyny przyjelam. Juz nastepnego dnia gdy sie obudzilam poczulam "co ja zrobilam, przeciez to mial byc tylko 'probny' zwiazek".. Ale z czasem przywyklam do tego. Dziwne, zamiast szalec z radosci z zareczyn ja musialam do nich 'przywyknac'..

od zareczyn minelo 1,5 roku, on chce daty slubu a ja nie wiem czy chce z nim byc, nie wiem czy go kocham, w jakis sposob na pewno i wiem, ze razem na pewno dobrze by nam sie zylo, mam jakas pewnosc ze on mnie nigdy nie skrzywdzi ale mimo to.. te watpliwosci. Ciagle mam wrazenie, ze zasluzylam na kogos lepszego, moze nie charakterem bo na pewno nikt mnie nie bedzie kochal ani rozumial tak jak on, moze chodzi mi tylko o wyglad (bo K mi sie nie podoba) i jakis bardziej szanowany zawod niz budowalniec.. Wiem, ze jestem strasznie prozna i jescze bardziej egoistyczna, zdaje sobie z tego sprawe i spodziewam sie od was takich stwierdzen, slusznych zreszta.. Wiedzcie, ze mi z tym zle, z tym jaka jestem..

Ale prosze was o rade- czy powinnam za niego wyjsc, spedzic zycie z kims kto na pewno jest moim przyjacielem, przy kim czuje sie bezpiecznie i zawsze milo spedzam czas, ale nie jestem pewna swoich uczuc, czy- zostawic go (nawet trudno mi sie to pisalo) i jednak czekac na kogos 'lepszego' kto moze nigdy sie nie pojawic??
koczkodanowo jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-19, 23:59   #2
Miira
Zadomowienie
 
Avatar Miira
 
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 346
GG do Miira
Dot.: Problemy sercowe...

Myślę, że nikt nie da Ci dobrego rozwiązania tej sprawy. Musisz kierować się sercem i rozumem. Ja tylko mogę powiedzieć, że ja raczej nie brałabym ślubu z kimś do kogo byłabym pewna swoich uczuć Ja jak dostałam pierścionek zaręczynowy to prawie podskoczyłam do sufitu z radości a ślub był uwieńczeniem naszego prawie 7 letniego związku... I wypowiadając przysięgę byłam przekonana, że to TEN człowiek z którym chcę spędzić resze życia. Gdybym miała jakiekolwiek wątpliwości nie zdecydowałabym się na to...
Może lepiej jeszcze poczekać ze ślubem byś mogła bardziej poczuć w którą stronę chcesz iść.
__________________
I'm running from the light, running from the day to night
Miira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-20, 00:03   #3
honolinka
Zakorzenienie
 
Avatar honolinka
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: Kielce
Wiadomości: 4 061
GG do honolinka
Dot.: Problemy sercowe...

Miłość nie patrzy na wygląd i to jaki ktoś zawód "uprawia". Jeśli się kocha,to pomimo wszystko,a nie za coś. Nie za ładne spodnie,ładną bluzę,pięknie oczy czy bogaty samochód. Przynajmniej mnie tak nauczono. Nie rób chłopakowi krzywdy i powiedz Mu,jak to wszystko wygląda. Obawiam się,że decydując się na ślub skarzesz go brakiem miłości. Zastanów się,czego tak na prawdę chcesz-wygodnego życia czy miłości...
Tak swoją drogą,to chyba temat bardziej na "intymnie".
honolinka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-20, 01:02   #4
Eloa
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 16
Dot.: Problemy sercowe...

Jeśli zwracasz uwagę na to jak on wygląda to lepiej z nim porozmawiaj i zakończcie to w dobrej atmosferze. Gdybyś go kochała to nie zwracałabyś uwagi na detale typu wygląd czy zawód. On zapewne Cie kocha nawet jak jesteś rozczochrana zaraz po przebudzeniu.

Szkoda Twojego życia i jego też, bo marnujecie swoje najlepsze lata. Zostając z nim będziesz się zawsze zastanawiała 'a co by było gdyby..." a to wam nie posłuży.
Eloa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-20, 06:20   #5
*Insane
Ona przychodzi nocą ;)
 
Avatar *Insane
 
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: Gdynia
Wiadomości: 11 029
Dot.: Problemy sercowe...

Moim zdaniem powinnaś się z nim rozstać. Nie dla własnego dobra - ale dla JEGO dobra.
Bo pokochał dziewczynę, chce spędzić z nią całe życie, oświadczył się, chce ślubu - a nie wie, że dla panny to miał być "próbny związek" (wtf?), a on posłużył za zabaweczkę. Fakt, że zabaweczka fajna, ale zbyt mało urokliwa

Na Twoim miejscu wymyśliłabym jakiś sensowny powód rozstania i go zostawiła. Z całą pewnością znajdzie sobie lepszą dziewczynę, która odwzajemni jego uczucie, a nie będzie sobie na nim przeprowadzała eksperymenty uczuciowe.
Zazwyczaj pisze się, aby z partnerem "szczerze porozmawiać" - ale gdybyś powiedziała mu dokładnie to, co nam napisałaś - mógłby mieć chłopak spory uraz do samego siebie, swojej fizyczności i zawodu - a niepotrzebnie miałabyś go krzywdzić jeszcze bardziej. Już wystarczająco go krzywdzisz samą swoją obecnością.

Nie rozumiem jak można się tak bawić cudzymi uczuciami
Postaw się na jego miejscu - żyjesz z facetem, z którym chcesz spędzić życie, jesteście zaręczeni, wszystko pięknie i cudownie. Aż tutaj dowiadujesz się, że jesteś zdecydowanie za brzydka dla niego, aby zostać jego żoną - ewentualnie możesz być przyjaciółką. No i ten Twój zawód - kelnereczka to takie mało prestiżowe i ambitne.
Huh, miło, prawda ?
__________________
podpis zawierał niedozwolone treści - usunięty przez administrację forum
*Insane jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-20, 07:51   #6
monaliskaa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 49
Dot.: Problemy sercowe...

Ty jestes dla niego całym światem, a on dla ciebie jest tylko malo przystojnym budowlancem bez przyszlosci.... Znam wielu "tylko budowlanców" ktorzy zalozyli wlasne firmy i maja dochody na przyzwoitym poziomie, a skoro ty go nie kochasz to lepeij zwroc mu wolnosc niech znajdzie sobie dziewczyne ktora odwzajemni jego uczucia i stworzy mu cieply, pelen milosci dom. A ty poszukuj dalej, moze uda ci sie znaleść super przystojaniaka, ktorego trzeba bedzie pilnowac na kazdym kroku zeby sie nie uganial za innymi....
monaliskaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-20, 09:42   #7
Aaś
Zakorzenienie
 
Avatar Aaś
 
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 4 292
Dot.: Problemy sercowe...

nie wiem co więcej można napisać.
Zgadzam się z dziewczynami. Zostaw go. Szczerze powiedziawszy on jest dla Ciebie za dobry. Jakikolwiek by nie był.
Zakładam, że nie macie po 30-40lat i jeszcze dość życia przed sobą aby jedno i drugie znalazło kogoś na "swoim" poziomie.

Oczywiście decyzja należy do Ciebie ale chyba lepiej podjąć trudną decyzję teraz a nie za x lat kiedy będziecie po slubie i nie daj boże jeszcze pojawią się dzieci...
Aaś jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2009-10-20, 10:01   #8
blackeri85
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 5
Dot.: Problemy sercowe...

Zgadzam się z pozostałymi komentarzami w tym sensie, że uważam, iż faktycznie warto by szybko tą znajomość zakończyć. Będąc z K. wyrządzasz nie sobie, lecz przede wszystkim jemu wielką krzywdę. Wydaje mi się, że to, co nazywasz miłością (jak wspomniałaś "w jakiś sposób go tam kochasz") jest po prostu przyzwyczajeniem i to, co będzie Cię boleć na początku przy zerwaniu szybko pewnie minie, a Ty sama poczujesz, iż zrobiłaś Wam obojgu przysługę....

Jednocześnie chciałabym jednak zaznaczyć, iż nie podzielam negatywnych napisanych tu opinii na Twój temat. Nie zgadzam się z tym, co zrobiłaś, bo zawsze uważałam za bycie z kimś "z braku laku" jako wielką nieuczciwość, ale mam dla Ciebie BARDZO duży szacunek za to, że tak obiektywnie i szczerze podeszłaś do sprawy, przedstawiając nam sytuację.

Mogłaś nam przecież powciskać jakiś (za przeproszeniem) kit tak, by uzyskać miłe odpowiedzi, byśmy Ci wszystkie tylko pisały, że jest z niego straszny niewdzięcznik, że powinnaś uciekać z tego związku, bo jesteś ofiarą itd. Podziwiam Cię więc za to, że tak uczciwie opisałaś Wasz związek nastawiając się tym samym na nieprzychylne komentarze.

On zasługuje na kogoś, kto pokocha go ZA to, jakim jest, a nie "pomimo tego". Ty też zasługujesz na to, by znaleźć szczęście z kimś innym, bo i trudny charakter, o którym pisałaś, Ci się złagodzi, jak znajdziesz kogoś, kto stanowić będzie taki skarb i takie wyzwanie, iż wiele będziesz w stanie zrobić, bo go zatrzymać

Życzę Wam obojgu powodzenia.

Edytowane przez blackeri85
Czas edycji: 2009-10-20 o 10:03
blackeri85 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-20, 10:41   #9
Cassi
Zadomowienie
 
Avatar Cassi
 
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: okolice 3miasta
Wiadomości: 1 288
GG do Cassi
Dot.: Problemy sercowe...

Cytat:
Napisane przez koczkodanowo Pokaż wiadomość
Nie wiem juz z kim mam o tym pogadac ani gdzie sie zglosic wiec w desperacji pisze tutaj.. I prosze was o rade

Jestem z moim K. od 2 lat. Byl moim pierwszym chlopakiem, zaczelam z nim byc 'z braku laku' bo nigdy za duzym powodzeniem sie nie cieszylam. Myslalam, ze to bedzie zwiazek na gora miesiac, tak tylko zeby zobaczyc, jak to jest z kims byc..

Ale bylo (i jest) mi z nim cudownie, myslalam ze go kocham, super sie dogadujemy i on zawsze mnie rozumie i jest cierpliwy mimo, ze mam bardzo trudny charakter.. Po pol roku sie oswiadczyl, a ja oswiadzczyny przyjelam. Juz nastepnego dnia gdy sie obudzilam poczulam "co ja zrobilam, przeciez to mial byc tylko 'probny' zwiazek".. Ale z czasem przywyklam do tego. Dziwne, zamiast szalec z radosci z zareczyn ja musialam do nich 'przywyknac'..

od zareczyn minelo 1,5 roku, on chce daty slubu a ja nie wiem czy chce z nim byc, nie wiem czy go kocham, w jakis sposob na pewno i wiem, ze razem na pewno dobrze by nam sie zylo, mam jakas pewnosc ze on mnie nigdy nie skrzywdzi ale mimo to.. te watpliwosci. Ciagle mam wrazenie, ze zasluzylam na kogos lepszego, moze nie charakterem bo na pewno nikt mnie nie bedzie kochal ani rozumial tak jak on, moze chodzi mi tylko o wyglad (bo K mi sie nie podoba) i jakis bardziej szanowany zawod niz budowalniec.. Wiem, ze jestem strasznie prozna i jescze bardziej egoistyczna, zdaje sobie z tego sprawe i spodziewam sie od was takich stwierdzen, slusznych zreszta.. Wiedzcie, ze mi z tym zle, z tym jaka jestem..

Ale prosze was o rade- czy powinnam za niego wyjsc, spedzic zycie z kims kto na pewno jest moim przyjacielem, przy kim czuje sie bezpiecznie i zawsze milo spedzam czas, ale nie jestem pewna swoich uczuc, czy- zostawic go (nawet trudno mi sie to pisalo) i jednak czekac na kogos 'lepszego' kto moze nigdy sie nie pojawic??
Daj chłopakowi żyć, daj mu święty spokój i go zostaw dla jego dobra!!
Po co w ogóle zaczynałaś z nim związek, skoro Ci się nie podoba i go nie kochasz?
Bawić się można lalkami a nie czyimiś uczuciami!
A Ty kim jesteś z zawodu? Jakie masz wykształcenie? Pani doktor wykładająca na uniwersytecie?
Gdyby nie tacy budowlańcy, to mieszkalibyśmy w szałasach, bo szanowani panowie architekci by się za cegłę nie chwycili
__________________
‎"Czasem nie wolno odpuścić i stanąć z boku, bo w życiu są sprawy dużo ważniejsze niż spokój(...)"

1 kwietnia 2012 Martusia
Cassi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-20, 12:17   #10
koczkodanowo
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 16
Dot.: Problemy sercowe...

Dziekuje wam za wszystkie komentarze. Jak najbardziej zgadzam sie tez z tymi nieprzychylnymi, bo czuje do siebie obrzydzenie za to, ze nie jestem w stanie go w pelni pokochac..

Nie do konca mnie zrozumialyscie, mi jego wyglad czy zawod nie przeszkadza, po prostu z czystej ludzkiej proznosci- zawsze by sie chcialo miec wysokiego i przystojengo, ale gdyby dla mnie to bylo az tak wazne to nie zaczynalabym z nim w ogole byc.. A zawod to raczej presja rodzicow- zawsze byla presja zebym miala prawnika lub lekarza i czuje ze K. do konca nie akceptuja..

Chcialabym zeby mnie zdradzil. Zebym miala pretekst i nie zastanawiala sie czy dobrze zrobilam zostawiajac go.. Kolejny dowod na moj egoizm- najlpeiej zeby zwalic na kogos i miec spokoj.. Bo tak sama z siebie chyba nie bede w stanie go tak skrzywdzic.. Wiem, ze moge dac mu szczescie i sama byc przy tym szczesliwa, po prostu musialabym zmienic sposob myslenia..

My sie nawet nigdy nie poklocilismy...
koczkodanowo jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-20, 12:24   #11
nicka01
Wtajemniczenie
 
Avatar nicka01
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: z nienacka
Wiadomości: 2 233
Dot.: Problemy sercowe...

uważam, że powinnaś się z nim rozstać. powiedzieć mu prosto w twarz, wybacz jednak Cię nie kocham. I tyle.
nicka01 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2009-10-20, 12:43   #12
tancerka212
Zakorzenienie
 
Avatar tancerka212
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: ;)
Wiadomości: 9 303
Dot.: Problemy sercowe...

przeczytałam ten wątek i miałam coś tu umoralniającego napisać ale po prostu szlag mnie trafił jak tak można i w ogóle... dlatego napiszę krótko i zwięźle- rozstańcie się bo to sensu żadnego nie ma... ty go nie kochasz więc zrób to i dla siebie i dla niego... i przestań wreszcie zwalać wszystko na kogoś innego- zbierz się w sobie i zrób porządek bo im szybciej tym lepiej...
__________________
21.08.2010 ślub
02.10.2013 Dzidzia
26.07.2016 Dzidziol
tancerka212 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-20, 13:29   #13
chilanes
Zakorzenienie
 
Avatar chilanes
 
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 11 126
Dot.: Problemy sercowe...

unieszczęśliwiasz tylko człowieka, popieram tancerkę, zwierz się w garść i zakończ wszystko, naparwdę nie mam pojęcia jak można się bawić czyimiś uczuciami. Bo dla mnie to jest zabawa, sama piszesz, że "miał być z braku laku". Paranoja, i ty się jeszcze zastanawiasz i o poradę prosisz, czy za niego wyjść. Nie marnuj mu życia
__________________
chilanes jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-20, 13:37   #14
Dociakowa
Zadomowienie
 
Avatar Dociakowa
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Wschód
Wiadomości: 1 947
Dot.: Problemy sercowe...

Jesteś podłą oszustką..:roll eyes:

wyobraź sobie że jesteś z facetem,kochasz go i wydaje Ci się ze on cie kocha.. a po kilku latach okazuje sie ze tak na prawdę mu się wcale nie podobasz a jest z Tobą.. z braku laku

współczuję chłopakowi

bo Ty chyba jestes bez serca
__________________

->
76,6....30.07->72,7......65,5kg.. .60
Dociakowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-20, 15:27   #15
gosi5
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 332
Dot.: Problemy sercowe...

Cytat:
Napisane przez koczkodanowo Pokaż wiadomość
Nie wiem juz z kim mam o tym pogadac ani gdzie sie zglosic wiec w desperacji pisze tutaj.. I prosze was o rade

Jestem z moim K. od 2 lat. Byl moim pierwszym chlopakiem, zaczelam z nim byc 'z braku laku' bo nigdy za duzym powodzeniem sie nie cieszylam. Myslalam, ze to bedzie zwiazek na gora miesiac, tak tylko zeby zobaczyc, jak to jest z kims byc..

Ale bylo (i jest) mi z nim cudownie, myslalam ze go kocham, super sie dogadujemy i on zawsze mnie rozumie i jest cierpliwy mimo, ze mam bardzo trudny charakter.. Po pol roku sie oswiadczyl, a ja oswiadzczyny przyjelam. Juz nastepnego dnia gdy sie obudzilam poczulam "co ja zrobilam, przeciez to mial byc tylko 'probny' zwiazek".. Ale z czasem przywyklam do tego. Dziwne, zamiast szalec z radosci z zareczyn ja musialam do nich 'przywyknac'..

od zareczyn minelo 1,5 roku, on chce daty slubu a ja nie wiem czy chce z nim byc, nie wiem czy go kocham, w jakis sposob na pewno i wiem, ze razem na pewno dobrze by nam sie zylo, mam jakas pewnosc ze on mnie nigdy nie skrzywdzi ale mimo to.. te watpliwosci. Ciagle mam wrazenie, ze zasluzylam na kogos lepszego, moze nie charakterem bo na pewno nikt mnie nie bedzie kochal ani rozumial tak jak on, moze chodzi mi tylko o wyglad (bo K mi sie nie podoba) i jakis bardziej szanowany zawod niz budowalniec.. Wiem, ze jestem strasznie prozna i jescze bardziej egoistyczna, zdaje sobie z tego sprawe i spodziewam sie od was takich stwierdzen, slusznych zreszta.. Wiedzcie, ze mi z tym zle, z tym jaka jestem..

Ale prosze was o rade- czy powinnam za niego wyjsc, spedzic zycie z kims kto na pewno jest moim przyjacielem, przy kim czuje sie bezpiecznie i zawsze milo spedzam czas, ale nie jestem pewna swoich uczuc, czy- zostawic go (nawet trudno mi sie to pisalo) i jednak czekac na kogos 'lepszego' kto moze nigdy sie nie pojawic??
Może spróbuj sobie wyobrazic to Wasze wspólne życie już po ślubie..., jak bedzie Cię od tego odpychało już w myślach, to pomyśl jak ciężko moze być w realu.... Z drugiej strony, co znaczy kogoś lepszego?

Myśle, ze tak naprawe, w zwiazkach czsto mamy problem z rozszyfrowaniem własnych uczuć.

Nie wiem czy z sensem radzę, ale moze po porstu opowiem swoje doświadczenia, w jakis sposób podobne. Mozę coś pomogę.
Mam za sobą związek, taki bardziej z sympatii niż z miłości i bardziej taki dlatego bo nigdy nikogo nie miałam. Starałam sie pokochać mojego ex-faceta i jakieś uczucie we mnie do niego było, ale i wtedy i teraz nie mogę powiedzieć ze kiedyś byłam w nim zakochana, raczej jakas namiastka miłosci bez zakochania sie, przyzwyczajenie i sypmatia. W jakis sposób byłam z nim szczęsliwa, ze kogoś wreszcie mam.....Jednocześnie po ok roku całkiem fajnego spotykania sie (nawet sie nigdy nie kłóciliśmy) coraz czesciej przychodziły do mnie myśli-chyba tez dlatego że niekórzy znajomi widzieli juz nas na ślubnym kobiercu - a co bedzie jak sie z nim zwiążę, tzn zaręczymy sie lub wezmiemy już slub, a ja wtedy kogos spotkam, kogoś kogo pokocham mocniej i też zadawałam sobie pytanie czy to ten, czy nie ten? Może to głupie ale nie widziałam sie z jego nazwiskiem, akurat to mi sie nie podobało, a może po prostu czepiałam sie głupich powodów, a główny powód lezał głepiej.
Moze tez dlatego takie myśli, ze nie było przed nim nikogo innego i nie miałam porównania, a moze po prostu intuicja podpowiadała ze to nie to, z perspektywy czasu myślę, że to intuicja, podświadomość i eka Boża w jednym Długo mnie te myśli dręczyły, a jednak cieżko było zrobić pierwszy krok i sie rozstać, tez dlatego, że bałam sie być sama, no ale sie w końcu po nastepnym roku popsuło między nami zupełnie, niestety mój eks był ze mna wyłącznie z braku laku i dla zaspokojenia własnego ego - w wieku dwudziestuparu lat wypadało miec dziewczynę, koledzy mają itp.... Aż do tej pory w jakiś sposób mnie takie jego podejscie do mnie boli, chociaż ja tez byłam, jaka byłam...Mam jednak nadzieję, że również znalazł swoje szczęście a nie ożenił sie tylko dlatego, że tak wypadało, bo inni sie żenią..., jesli tak to współczuje jego żonie....
Ja i EX to na szczęście historia Co prawda swoje mimo wszystko, mimo braku wielkiego uczucia odchorowałam, ciezko było, ale okazało sie ze sama tez potrafie żyć.

Teraz jestem już 5 lat z moim TŻ i za pół roku ślub I nawet przez moment, chociaz czasem mam ochotę stłuc mojego TŻ na kwaśne jabłko, obrazić sie na wieki wieków, nigdy sie nie zastanawiłam będac z nim - co bedzie jeśli spotkam kogoś innego, bo juz na nikogo innego nie czekam, znalazłam, kocham i co jakiś czas znów sie w nim zakochuję, jak na samym początku...i jak tu nie wierzyć babskiej intuicji, że te dawne przeczucia były na miejscu i warto było ich słuchać?

Pamiętaj, nic na siłę. Znam małżeństwa, z tzw braku laku, na pozór nie jest źle ale czy są szczesliwi, chyba nie do końca.

Edytowane przez gosi5
Czas edycji: 2009-10-20 o 16:18
gosi5 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-20, 15:47   #16
koczkodanowo
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 16
Dot.: Problemy sercowe...

"z braku laku" zaczelam z nim byc, od tego czasu minely 2 lata i w tym czasie go pokochalam przeciez!

nicka01 napisala: "uważam, że powinnaś się z nim rozstać. powiedzieć mu prosto w twarz, wybacz jednak Cię nie kocham. "
Nie moglabym tak powiedziec, bo to by bylo klamstwo. Czasem mi sie wydaje, ze go kocham, czasem ze nie, w zwiazku sie zdarzaja watpliwosci przeciez.. Ale wydawalo mi sie, ze w narzeczenstiwe tych watpliosci powinno juz nie byc, dlatego prosilam was o rade..

Przeciez nikt zaczynajac zwiazek nie jest od razu pewny ze to milosc na cale zycie tylko szuka (przynajmniej mi sie tak wydaje), bo jak mozna to wiedziec jak sie tego kogos prawie nie zna!

Przez te cale 2 lata zylam w przeswiadczeniu jaka to jestem wstretna bo nie kocham go tak bardzo jak on mnie, ale o dziwo przez te wasze wszystkie oskarzenia uswiadmilam sobie, ze to przeciez nie jest zalezne ode mnie.. To, ze mi sie nie podoba to nie moja wina, wazne ze podoba mi sie jego wnetrze a jego wyglad mi tego nie przeslania..
To ze zaczelam z nim byc- jak npaisalam- "z braku laku"-to takie zle? Zle ze to MIAL BYC probny zwiazek, ale przestal taki byc kiedy go poznalam- przeciez nie moglam tego wszystkiego wiedziec od pocztaku, wtedy wiedzialam tylko jak wyglada, co mi sie nie podobalo, a z czasem przestalo miec znaczenie..

I na pewno nie zgodze sie z oskarzeniami ze jest moja zabaweczka- ja sie nim nie bawie. Zaczelam z nim byc moze pod tym katem, ale myslalam ze w pierwszym poscie wyjasnilam zrozumiale ze to sie zmienilo:
"Jestem z moim K. od 2 lat. Byl moim pierwszym chlopakiem, zaczelam z nim byc 'z braku laku' bo nigdy za duzym powodzeniem sie nie cieszylam. Myslalam, ze to bedzie zwiazek na gora miesiac, tak tylko zeby zobaczyc, jak to jest z kims byc..

Ale bylo (i jest) mi z nim cudownie, myslalam ze go kocham, super sie dogadujemy i on zawsze mnie rozumie i jest cierpliwy mimo, ze mam bardzo trudny charakter.. "

Moze niajasno sie wyrazilam, ale ja tych zareczyn i bycia z nim nie traktuje dla zabawy, powaznie rozwazam wyjscie za niego za maz- po to zreszta zalozylam ten watek, zebyscie mi doradzily.. Bo jestem z nim szczeszliwa i jemu daje szczescie, po porstru zastanawia mnie czy moze mnie spotkac cos "lepszego"- nie wiem czy cvos takiego jest, bo nie mam porownania bo to moj pierwszy mezczyzna.

Wiem, ze wasze intencje byly inne- mialy jescze bardziej wpedzic mnie w poczucie winy i uwolnienie K. od takiej suki jaka jestem, ale paradoksalnie z tego poczucia winy mnie wyciagnely- uswiadomilam sobie, ze nie robie nic zlego. Po prostu jestem z kims, do ktorego nie jestem pewna czy wystarczajaco kocham- to lepsze niz bycie za kims, kogo sie wie ze sie nie kocha. Nie bawie sie nim- wtedy nie zastanawialabym sie czy spedzic z nim zycie i miec dzieci. Nigdy bym go nie zdradzila.

Watpie ze wszytskie z Was od pierwszego dnia wybuchlyscie miloscia do swojego TŻ i do dzis niezachwialnie w tym uczuciu trwaly- jesli tak bylo to zazdroszcze.

Wiec mimo wszystrko dziekuje za wszystkie odpowiedzi, postanowilam ze powiem K. o tym, ze nie chce jeszcze slubu, ale bede z nim dalej, dlaej bede sie starala go bardziej pokochac, a jesli bede wiedziec ze go kochac przestane- wtedy nie bede go oszukiwac.


p.s. gosi5- dziekuje Ci za rade.. Widze, ze tylko ktos kto byl w takiej sytuacji potrafi zrozumiec napisalas " nigdy sie nie zastanawiłam będac z nim - co bedzie jeśli spotkam kogoś innego, bo juz na nikogo innego nie czekam, znalazłam, kocham i co jakiś czas znów sie w nim zakochuję, jak na samym początku..." <- wlasnie na cos takiego chyba czekam.. Na ta pewnosc, ze to on.. A tej pewnosci nie czuje

Edytowane przez koczkodanowo
Czas edycji: 2009-10-20 o 15:55
koczkodanowo jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-20, 16:33   #17
gosi5
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 332
Dot.: Problemy sercowe...

Myślę Koczkodanowo, że dobrze robisz, powiedz K. o swoich watpliwościach i poczejacie ze slubem, 2 lata to wbrew pozorom niedługi czas, ja z eks zerwałam własnie po 2 latach, a z TŻ jestem 5 lat, od ponad roku zaręczona. Także długość zwiazku rózna bywa i do różnych w tym czasie wniosków mozna dojść. Dajcie sobie troche czasu, ale jeśli poczujesz, że juz kompletnie nic dobrego z tego zwiazku sie nie da wykrzesać zerwij. Brak uczucia jednej ze stron bardzo boli ale bardziej nie brak tego uczucia tylko fakt ukrywania takiej sytuacji przez długi czas, im dłuższy tym gorzej. Jednoczesnie do miłości sie nie da nikogo zmusić, wiec w perspektywie czasu ból rozstania jest lepszy niz oszukiwanie. Po własnych doświadczeniach myślę, że często mylimy zauroczenie, fascynację, przyjaźń z prawdziwą miłościa, taką ponad wszytsko, bo miłość składa sie z róznych zmiennych i wcale niełatwo ja w sobie odkryć.
Są osoby, które bardzo szybko dochodza do wniosku ze kochaja i to na zabój i tak kochaja coraz to nowe osoby i coraz to nowe do końca życia, a w rzeczywistosci ich wielka miłość często jest tylko zauroczeniem i szybko pryska, czasem niestety dopiero po slubie.
gosi5 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-20, 18:28   #18
Ellisa
Raczkowanie
 
Avatar Ellisa
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 113
Dot.: Problemy sercowe...

Przykre że ludzie tak się sobą bawią.Bądz szczera sama ze sobą.Piszesz że jest dobrze i On Cię doskonale rozumie.Jest nie tylko chłopakiem,narzeczonym ale też przyjacielem.Czasem myślę że miłość od tego powinna się zacząc.Bo wielkie porywy serca są krótkotrwałe a przyjazń pozostaje na zawsze.I nawet kiedy miłośc się wypala lub blednie z czasem to wyraża się właśnie w taki sposób.Przywiązaniem,zauf aniem i szacunkiem.Pewnością że ta druga osoba jest i będzie z Tobą nie tylko wtedy kiedy jest dobrze ale też wtedy kiedy wszystko jest złe.Bardziej cenię sobie spokojną stabilizację niz niepewność jutra.I nic mnie tak nie przeraża jak nieczyste intencje.Jesteś okrutna uważając jego wygląd i zawód za powód do zerwania.Myślę że jak najszybsze wyjaśnienie sobie wszystkiego bedzie najlepszym rozwiązaniem.Szczerośc pewnie zaboli,zwłaszcza Jego.Ale myślę że kiedyś będzie Ci wdzięczny za to że nie zmarnowałaś mu życia.Moj mama miała kiedyś w czasch młodości taką koleżankę jak Ty.odrzuciła chłopaka zakochanego w niej bez pamięci tylko dlatego że miał krótszą jedną nogę i delikatnie utykał.Powiedziała że nie będzie mogła z nim tańczyć.Dziś,30 lat pózniej......Ma 5 dzieci.Wszystkie rozjechały sie po kraju albo są za granicą. A Ona tkwi przy boku tego który od czasu ślubu nie zabrał jej nawet do kina o tańcach nie wspominając.Ona tańczy tak jak jej zagra pan mąż.Nawet z obrotami jak jej porządnie przyłoży i ja obróci.A tamten odrzucony cóż...ożenił się szczęśliwie.A że jest człowiekiem pracowitym choć prostym dorobił się pokaznego majątku i ......zoperował noge.W ubiegłym roku był na tym samym balu sylwestrowym na którym i ja byłam.Tańczył do białego rana.Aha....jest włascicielem firmy budowlanej.Jednej z większych w naszym regionie.
Ellisa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-20, 19:14   #19
koczkodanowo
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 16
Dot.: Problemy sercowe...

Masz racje, zdobede sie na odwage i z nim porozmawiam o moich watpliwosciach.. Akurat teraz jestem na etapie ze mysle, ze go kocham, ale na przyklad 4 miesiace temu bylam pewna ze juz nic do niego nie czuje, to mnie martwi ze sa takie hustawki- moim zdaniem powinnam to czuc caly czas..

No ale nic. Dziekuje wam bardzo
koczkodanowo jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2009-10-20, 19:16   #20
BrigitteBardot
Zadomowienie
 
Avatar BrigitteBardot
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 1 144
Dot.: Problemy sercowe...

Myślę, że tylko marnujesz jego czas. Swój też zresztą. Nie szanujesz go i nie doceniasz. Chciałabyś, żeby kiedykolwiek twój partner tak myślał o tobie ("w sumie są ładniejsze i lepiej wykształcone kobiety")?

W dodatku pytasz nas, czy masz za niego wyjść. Nie pytaj nas, czy masz jemu i sobie zmarnować życie.

Jeśli ci twoja postawa przeszkadza, to czemu nie pracujesz nad sobą?
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...3#post45174983 LUTY wymienię
BrigitteBardot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-20, 20:41   #21
mysiak
Wtajemniczenie
 
Avatar mysiak
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Warszawa i okolice
Wiadomości: 2 185
Dot.: Problemy sercowe...

Cytat:
Napisane przez blackeri85 Pokaż wiadomość
Zgadzam się z pozostałymi komentarzami w tym sensie, że uważam, iż faktycznie warto by szybko tą znajomość zakończyć. Będąc z K. wyrządzasz nie sobie, lecz przede wszystkim jemu wielką krzywdę. Wydaje mi się, że to, co nazywasz miłością (jak wspomniałaś "w jakiś sposób go tam kochasz") jest po prostu przyzwyczajeniem i to, co będzie Cię boleć na początku przy zerwaniu szybko pewnie minie, a Ty sama poczujesz, iż zrobiłaś Wam obojgu przysługę....

Jednocześnie chciałabym jednak zaznaczyć, iż nie podzielam negatywnych napisanych tu opinii na Twój temat. Nie zgadzam się z tym, co zrobiłaś, bo zawsze uważałam za bycie z kimś "z braku laku" jako wielką nieuczciwość, ale mam dla Ciebie BARDZO duży szacunek za to, że tak obiektywnie i szczerze podeszłaś do sprawy, przedstawiając nam sytuację.

Mogłaś nam przecież powciskać jakiś (za przeproszeniem) kit tak, by uzyskać miłe odpowiedzi, byśmy Ci wszystkie tylko pisały, że jest z niego straszny niewdzięcznik, że powinnaś uciekać z tego związku, bo jesteś ofiarą itd. Podziwiam Cię więc za to, że tak uczciwie opisałaś Wasz związek nastawiając się tym samym na nieprzychylne komentarze.

On zasługuje na kogoś, kto pokocha go ZA to, jakim jest, a nie "pomimo tego". Ty też zasługujesz na to, by znaleźć szczęście z kimś innym, bo i trudny charakter, o którym pisałaś, Ci się złagodzi, jak znajdziesz kogoś, kto stanowić będzie taki skarb i takie wyzwanie, iż wiele będziesz w stanie zrobić, bo go zatrzymać

Życzę Wam obojgu powodzenia.
Zgadzam się w 99% z blackeri85. Od siebie dodam, że to już nie te czasy, gdy "dziewczyna przez życie nie może iść całkiem sama". Nikt (prawie nikt) już nie uważa, że dziewczyna musi wyjść za mąż do powiedzmy 23 roku życia. Nie wiem, ile masz lat, ale jestem przekonana, że zdążysz jeszcze znaleźć kogoś, kogo naprawdę pokochasz.
Nie warto decydować się na życie z kimś do kogo po prostu się przyzwyczailiśmy!

Rozumiem Twoje obawy. Byłam ponad dwa lata z chłopakiem, który był we mnie wpatrzony jak w obraz. Moja koleżanka bardzo brutalnie, ale i bardzo trafnie powiedziała o nim, że mogłabym na niego napluć a on by mi za to jeszcze podziękował Kiedy z nim zerwałam moja mama przez kilka miesięcy powtarzała mi: "Nie żałujesz? Przecież nikt nigdy nie będzie Cię tak kochał jak on! Nikt nie zaakceptuje Cię w 100%!". Nie żałuję, jestem teraz z kimś zupełnie innym i jestem naprawdę szczęśliwa...

Dawno, dawno temu trafiłam na pewien artykuł w czasopiśmie dla kobiet. Dotyczył przedślubnych wątpliwości. Było tam kilka pytań, na które panna młoda miała szczerze przed samą sobą odpowiedzieć. Zapamiętałam dwa, choć jedno z nich traktowałam z początku humorystycznie, potem zrozumiałam, że warto zadać je sobie na poważnie:
1. Czy wzięłabyś z nim ślub bez gości, bez pięknej sukni, przyjęcia i bez prezentów, tylko po to by być jego żoną?
2. Czy poszłabyś za tym mężczyzną na drugi koniec świata w jednej sukience?
__________________

ADOPTUJ wirtualnie FRETKĘ- tak wiele za tak niewiele http://fretek.org/adopcje/showlist/37
mysiak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-20, 22:17   #22
gosi5
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 332
Dot.: Problemy sercowe...

1. Czy wzięłabyś z nim ślub bez gości, bez pięknej sukni, przyjęcia i bez prezentów, tylko po to by być jego żoną?

Dobre pytanie, chociaz przez nie troche odbiegnę teraz od tematu.
Pewnie dostanę ciegi z ato copowiem, ale niestety myślę, czytajac zreszta wizaz, że wiele z przyszłych PMek kategorie ślubu rozpatruje pod katem sukni, wesela itp. i paradoskalnie łatwiej sobie teraz wyobrazić, że za TŻ na koniec świata w jednej sukience, niż ze tej białej nie będzie, bo ślub nie wiedziec czemu =biala suknia itp.. Bo będąc zakochanym myślimy w mocno różowych okularach i wierzymy ze można góry przenosić, wiele z wypowiedzi wizażanek jest strasznie "różowych" - wszystkie kochaja, wszytskie ufaja i wierzą że to na całe życie, a czy kóraś z Was zastanowiła sie ile z tu obecnych PM bedzie za kilk lat po rozwodzie? Niestety statystyki mówią ze wiele z nas....
A przeciez malo która z tu wypowiadajacych sie ma jakiekolwiek dylematy przedślubne, czy to ten czy to nie ten itp....
Nie znam recepty na długo i szczesliwie, ale rozumiem rozterki koczkodanowej. choć uwazam ze za daleko zaszła w zwiazku zeby to ukrywac przed K, a jednoczesnie wiem jak ciezko przekreślic zwiazek, zwłaszcza jeśli na pozór wszytko sie układa....
Abstrahując, mówicie, że nie ma juz nagonki, jak przed laty na 30 letnie stare panny. No fakt mało kto takich sformułowań używa, granica wieku sie przesunęła, teraz są singielki, ale jednak myślę, że taki balast wciaz tkwi w świadomosci wielu kobiet, ze jak juz o rekę poprosił to nie wypada odmówić, no bo jak odmówi to zostanie sama, stara panna itp. Taki balast, którego dla zdrowia psychicznego być nie powinno. Wciaz sie przeciez mówi, życzy przy okazji świat, żeby była szczęśliwa=znalazła meża, jakoby ten mąż szczęscie miał gwarantować....złudzenia zakochanych, bo zycie nie chce być takie proste.
gosi5 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-20, 22:22   #23
koczkodanowo
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 16
Dot.: Problemy sercowe...

na oba pytania odpowiedzialabym: tak...

A moze to jest wielka milosc, tylko ja po prostu nie wiem jak milosc wyglada bo nigdy nie mialam z nia do czynienia?

p.s.
gosi5- dokladnie..

Edytowane przez koczkodanowo
Czas edycji: 2009-10-20 o 22:25
koczkodanowo jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-20, 23:44   #24
mysiak
Wtajemniczenie
 
Avatar mysiak
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Warszawa i okolice
Wiadomości: 2 185
Dot.: Problemy sercowe...

Cytat:
Napisane przez koczkodanowo Pokaż wiadomość
na oba pytania odpowiedzialabym: tak...

A moze to jest wielka milosc, tylko ja po prostu nie wiem jak milosc wyglada bo nigdy nie mialam z nia do czynienia?
Nie wiem. Żadna z nas nie siedzi w Twojej głowie. Może faktycznie jest w Tobie romantyczne wyobrażenie nierealnej miłości? Ale trudno mi uwierzyć, że bardzo kochasz kogoś i jednocześnie myślisz, że ma mało szanowany zawód i że nie podoba Ci się. Miłość to m.in. akceptacja drugiej osoby, kochanie jej przy jednoczesnej świadomości jakie ma wady... Co innego powiedzieć "mój ukochany ma lekką nadwagę" a co innego "mój facet jest gruby więc mi się nie podoba", prawda?
Cytat:
Napisane przez Ellisa Pokaż wiadomość
Piszesz że jest dobrze i On Cię doskonale rozumie.Jest nie tylko chłopakiem,narzeczonym ale też przyjacielem.Czasem myślę że miłość od tego powinna się zacząc.Bo wielkie porywy serca są krótkotrwałe a przyjazń pozostaje na zawsze.I nawet kiedy miłośc się wypala lub blednie z czasem to wyraża się właśnie w taki sposób.Przywiązaniem,zauf aniem i szacunkiem.Pewnością że ta druga osoba jest i będzie z Tobą nie tylko wtedy kiedy jest dobrze ale też wtedy kiedy wszystko jest złe.Bardziej cenię sobie spokojną stabilizację niz niepewność jutra.
Zgadzam się. Moja miłość zaczęła się właśnie od przyjaźni, mam za sobą kilka związków, ale żaden nie miał takiej genezy. Naprawdę tego nie planowałam, uroda mojego mężczyzny nie powaliła mnie od pierwszego wejrzenia (choć teraz bardzo mi się podoba, jak żaden mój facet), nie było też motyli w brzuchu. Ale spędzaliśmy ze sobą (jako przyjaciele) mnóstwo czasu, po dwóch miesiącach znajomości dogadywaliśmy się tak, jakbyśmy znali się od zawsze...
Pewnego dnia dotarło do mnie, że nie wyobrażam sobie, że mogłoby go nie być obok, to by było tak, jak gdyby odeszła część mnie. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam. Po dwóch tygodniach bycia razem zamieszkaliśmy ze sobą, jesteśmy ze sobą ponad rok a czuję się jakbyśmy byli razem od zawsze... Zaryzykowałam dla niego wszystko co miałam. Nie żałuję.


Cytat:
Napisane przez gosi5 Pokaż wiadomość
Bo będąc zakochanym myślimy w mocno różowych okularach i wierzymy ze można góry przenosić, wiele z wypowiedzi wizażanek jest strasznie "różowych" - wszystkie kochaja, wszytskie ufaja i wierzą że to na całe życie, a czy kóraś z Was zastanowiła sie ile z tu obecnych PM bedzie za kilk lat po rozwodzie? Niestety statystyki mówią ze wiele z nas....
Ja jestem rozwódką, teraz podchodzę do sprawy mniej romantycznie niż parę lat temu. Chętnie czytam forum ślubne, ale patrzę na sprawę inaczej niż wiele PM...

Mój związek jest naprawdę udany, ale dla wielu PM byłby pewnie zbyt mało romantyczny. Bo my na początku bycia razem spędziliśmy długie godziny nie na patrzeniu sobie w oczy, ale na rozmowach o tym co dla nas jest do zaakceptowania w związku a co nie, gdzie zaczyna się zdrada, co mogłoby nas zranić i czego się boimy. Ustaliliśmy bardzo konkretne granice w kontaktach z płcią przeciwną. Wspaniałe było to, że w zasadzie w każdej sprawie dość łatwo dochodziliśmy do porozumienia. Pewnie niejedna świeżo upieczona mężatka powiedziałaby: "A gdzie romantyzm i zaufanie?!", ale ja odpowiem że nieromantyczne ustalenia mogą oszczędzić wielu melodramatycznych sytuacji w późniejszym życiu...

Cytat:
Napisane przez gosi5 Pokaż wiadomość
Abstrahując, mówicie, że nie ma juz nagonki, jak przed laty na 30 letnie stare panny. No fakt mało kto takich sformułowań używa, granica wieku sie przesunęła, teraz są singielki, ale jednak myślę, że taki balast wciaz tkwi w świadomosci wielu kobiet, ze jak juz o rekę poprosił to nie wypada odmówić, no bo jak odmówi to zostanie sama, stara panna itp. Taki balast, którego dla zdrowia psychicznego być nie powinno. Wciaz sie przeciez mówi, życzy przy okazji świat, żeby była szczęśliwa=znalazła meża, jakoby ten mąż szczęscie miał gwarantować....złudzenia zakochanych, bo zycie nie chce być takie proste.
Owszem, choć myślę że w dużych miastach jest trochę lepiej, że my same trochę mniej się tymi bzdurami przejmujemy... Z drugiej strony ja sama uważałam docinki rodziny za bzdurne, ale gdzieś w podświadomości utkwiły mi "złote" rady babci, że lepiej wyjść za mąż, bo gdyby nawet mi nie wyszło, to kolejny facet "zawsze będzie wolał rozwódkę a nie puszczalską". Oczywiście za mąż wyszłam z miłości, ale wiem, że niepotrzebnie się spieszyłam. Wiele razy płacząc przez narzeczonego myślałam, że będzie lepiej, że musimy się dotrzeć, że skoro jednak mi się oświadczył, to będziemy żyć długo i szczęścliwie... Ale z czasem było gorzej, choć się kochaliśmy. Pewnego dnia coś we mnie pękło i nie było już nic do uratowania...
__________________

ADOPTUJ wirtualnie FRETKĘ- tak wiele za tak niewiele http://fretek.org/adopcje/showlist/37
mysiak jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-21, 09:01   #25
BrigitteBardot
Zadomowienie
 
Avatar BrigitteBardot
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 1 144
Dot.: Problemy sercowe...

Cytat:
Napisane przez gosi5 Pokaż wiadomość
1. Czy wzięłabyś z nim ślub bez gości, bez pięknej sukni, przyjęcia i bez prezentów, tylko po to by być jego żoną?

Dobre pytanie, chociaz przez nie troche odbiegnę teraz od tematu.
Pewnie dostanę ciegi z ato copowiem, ale niestety myślę, czytajac zreszta wizaz, że wiele z przyszłych PMek kategorie ślubu rozpatruje pod katem sukni, wesela itp. i paradoskalnie łatwiej sobie teraz wyobrazić, że za TŻ na koniec świata w jednej sukience, niż ze tej białej nie będzie, bo ślub nie wiedziec czemu =biala suknia itp..
Też mam takie odczucie, że każda PM przed ślubem powinna sobie zadać to pytanie. W sumie niepozorne zdanie, ale ile mówi...
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...3#post45174983 LUTY wymienię
BrigitteBardot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-21, 09:22   #26
_vixen_
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 17 087
Dot.: Problemy sercowe...

Dobry budowlaniec może za kilka lat założyć firmę i zarabiać 10 razy lepiej niż kiepski lekarz lub prawnik.
A sama cóż takiego porabiasz, że takie wymagania masz?
_vixen_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-21, 14:31   #27
nestka
Raczkowanie
 
Avatar nestka
 
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 476
Dot.: Problemy sercowe...

przeczytaj sobie "malowany welon"..
__________________

nestka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-22, 01:02   #28
arisa
Zadomowienie
 
Avatar arisa
 
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 1 519
Dot.: Problemy sercowe...

Cytat:
Napisane przez mysiak Pokaż wiadomość
Nie wiem. Żadna z nas nie siedzi w Twojej głowie. Może faktycznie jest w Tobie romantyczne wyobrażenie nierealnej miłości? Ale trudno mi uwierzyć, że bardzo kochasz kogoś i jednocześnie myślisz, że ma mało szanowany zawód i że nie podoba Ci się. Miłość to m.in. akceptacja drugiej osoby, kochanie jej przy jednoczesnej świadomości jakie ma wady... Co innego powiedzieć "mój ukochany ma lekką nadwagę" a co innego "mój facet jest gruby więc mi się nie podoba", prawda?

Zgadzam się. Moja miłość zaczęła się właśnie od przyjaźni, mam za sobą kilka związków, ale żaden nie miał takiej genezy. Naprawdę tego nie planowałam, uroda mojego mężczyzny nie powaliła mnie od pierwszego wejrzenia (choć teraz bardzo mi się podoba, jak żaden mój facet), nie było też motyli w brzuchu. Ale spędzaliśmy ze sobą (jako przyjaciele) mnóstwo czasu, po dwóch miesiącach znajomości dogadywaliśmy się tak, jakbyśmy znali się od zawsze...
Pewnego dnia dotarło do mnie, że nie wyobrażam sobie, że mogłoby go nie być obok, to by było tak, jak gdyby odeszła część mnie. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam. Po dwóch tygodniach bycia razem zamieszkaliśmy ze sobą, jesteśmy ze sobą ponad rok a czuję się jakbyśmy byli razem od zawsze... Zaryzykowałam dla niego wszystko co miałam. Nie żałuję.



Ja jestem rozwódką, teraz podchodzę do sprawy mniej romantycznie niż parę lat temu. Chętnie czytam forum ślubne, ale patrzę na sprawę inaczej niż wiele PM...

Mój związek jest naprawdę udany, ale dla wielu PM byłby pewnie zbyt mało romantyczny. Bo my na początku bycia razem spędziliśmy długie godziny nie na patrzeniu sobie w oczy, ale na rozmowach o tym co dla nas jest do zaakceptowania w związku a co nie, gdzie zaczyna się zdrada, co mogłoby nas zranić i czego się boimy. Ustaliliśmy bardzo konkretne granice w kontaktach z płcią przeciwną. Wspaniałe było to, że w zasadzie w każdej sprawie dość łatwo dochodziliśmy do porozumienia. Pewnie niejedna świeżo upieczona mężatka powiedziałaby: "A gdzie romantyzm i zaufanie?!", ale ja odpowiem że nieromantyczne ustalenia mogą oszczędzić wielu melodramatycznych sytuacji w późniejszym życiu...


Owszem, choć myślę że w dużych miastach jest trochę lepiej, że my same trochę mniej się tymi bzdurami przejmujemy... Z drugiej strony ja sama uważałam docinki rodziny za bzdurne, ale gdzieś w podświadomości utkwiły mi "złote" rady babci, że lepiej wyjść za mąż, bo gdyby nawet mi nie wyszło, to kolejny facet "zawsze będzie wolał rozwódkę a nie puszczalską". Oczywiście za mąż wyszłam z miłości, ale wiem, że niepotrzebnie się spieszyłam. Wiele razy płacząc przez narzeczonego myślałam, że będzie lepiej, że musimy się dotrzeć, że skoro jednak mi się oświadczył, to będziemy żyć długo i szczęścliwie... Ale z czasem było gorzej, choć się kochaliśmy. Pewnego dnia coś we mnie pękło i nie było już nic do uratowania...
Wiesz, Mysiak, z tymi ustaleniami i długimi rozmowami to u nas było tak samo. W ogóle kilka aspektów nas łączy, o których tu wspomniałaś.
Autorko, ja myślę, że powinnaś dać wam trochę czasu. Może powinniście się rozstać i zobaczyć, co będzie? Jesli jesteś dla niego tą jedyną, to za rok też cię będzie kochał. A może ty, kiedy uwolnisz się z tego związku, zobaczysz, co jest dla ciebie ważne. I możliwe, że okaże się, iż to właśnie On.
__________________
Co to jest miłość ? To spacer podczas bardzo drobniutkiego deszczu. Człowiek idzie, idzie i dopiero po pewnym czasie orientuje się, że przemókł do głębi serca

http://s3.suwaczek.com/20090530040117.png

http://www.suwaczki.com/tickers/p19ucsqvry96uqg4.png

15.12.2010 - prawo jazdy zdane
arisa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-22, 20:38   #29
mordziula
Rozeznanie
 
Avatar mordziula
 
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: Gorlice
Wiadomości: 963
Dot.: Problemy sercowe...

po co ci ktoś kogo nie kochasz..żeby nie być sama..???
a może po tych dwóch latach to jest przyzwyczajenie a nie miłość??może poprostu jest ci dobrze z nim(bo dba o ciebie i cie dobrze traktuje) i tyle??
bo jeżeli kochałabyś go to czułabyś to cały czas..

lepiej zostaw tego biednego chłopaka teraz puki jeszcze może sobie znaleść kogoś kto go naprawde pokocha ..a ty szukaj swojej połowki drugiej..

Edytowane przez mordziula
Czas edycji: 2009-10-22 o 20:46
mordziula jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-23, 22:10   #30
caprica6
Wtajemniczenie
 
Avatar caprica6
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 2 365
Dot.: Problemy sercowe...

Cytat:
Napisane przez koczkodanowo Pokaż wiadomość
na oba pytania odpowiedzialabym: tak...

A moze to jest wielka milosc, tylko ja po prostu nie wiem jak milosc wyglada bo nigdy nie mialam z nia do czynienia?

p.s.
gosi5- dokladnie..
Kocha sie nie za cos ale pomimo wszystko - tyle moge dodac w tym temacie
caprica6 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Jeszcze przed ślubem


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 
Narzędzia

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:39.